Własne lepiej smakuje
Już od kilku lat na spłachciach ziemi wokół naszej kurpiowskiej chaty młodsza część rodziny sieje i sadzi zawzięcie liczne (i ekologiczne!) warzywa, owoce i co się da. Ponieważ sąsiedzkie krowy były uprzejme udzielić odrobinę swych użyźniających skarbów, na naszym mazowieckim piasku rosną bujnie truskawki, agresty, porzeczki, dynie, cukinie, pomidorki mini, bób, słoneczniki i zielony groszek, rzodkiewka, botwinka itd.
Pracy z tym jest wiele, ale też wiele zabawy. Ja sama nie mieszam się do poważnych ogrodniczych przedsięwzięć: uprawiam swoją „działkę”, o wymiarach 120 X 80cm, czyli mój ogródek ziołowy w specjalnej skrzynce na nóżkach. Rosną w niej znakomicie, a nie są narażone na odwiedziny naszych psów.
Od pewnego czasu kupuję także sprzedawane w hipermarketach sałaty w doniczkach, które są przeznaczone wprawdzie do natychmiastowego zjedzenia, a doniczka zabezpiecza raczej tylko świeżość. Po wyjęciu z doniczki sadzę w moim ogródku ziołowym w wolnym kąciku i zapewniam, że sałata rośnie doskonale, listki ścinane są w ilościach takich, jakie są potrzebne, nic się nie marnuje a pozostawione na krzaczkach drobne liście, do następnych zbiorów wyrastają.
O dziwo od kilku lat zimują w zielniku szałwie i rozmaryn, który zwłaszcza w takiej temperaturze, jaką mamy obecnie, czuje się doskonale. Zarówno mój zielnik, jak ogrody reszty rodziny, składają się na pyszne wiejskie menu.
Zastanawia mnie, jak różne są wyhodowane na piaszczystych naszych poletkach rośliny, od tych kupowanych w sklepach. Rzodkiewki mają świetny smak, a z ich młodych listków przygotowuje się doskonałe pesto, buraczki nie maja długich łodyg tylko krępe, grubsze, doskonałe na botwinkę, koper jest ciemnozielony i pachnie oszałamiająco, cukinie mają znakomity smak, a dyń wystarcza do następnej wiosny.
Jaki wniosek z mojej przydługiej wypowiedzi? Wiwat mikroogrodnictwo!
Komentarze
ja to tylko mogę życzyć smacznego właścicielom działki .. 🙂
pepegor co u Ciebie po powrocie ze Zjazdu? …
znajome Wielbłądy polecają … dla domowych, łąkowych i działkowych ogrodników ….
http://obiadoweinspiracje.blogspot.com/2018/06/zioa-dla-smaku-zdrowia-i-urody.html
Popieram wszelakie ogrodnicze inicjatywy, chociaż przyznam, iż nie bardzo mogę się pochwalić sukcesami w tej dziedzinie. Wszelkie uprawy wymagają doglądania, dopieszczania, a to znaczy, iż trzeba być prawie stale na miejscu. My jesteśmy bardzo często nieobecani, więc warzywny ogród zarósłby chwastami, a podczas upałów wysechłby na wiór. Pozostają zatem zakupy albo na targu w Wyszkowie lub na Ursynowie.
W związku z powyższym nie wiem, czy na tych kupnych warzywach i owocach dożyjemy 100 lat…Na wszelki wypadek zacytuję moją dzisiejszą kartkę z kalendarza, byśmy wiedzieli czego się trzymać w dziedzinie długowieczności 😉
„Jak dożyć 100 lat?
-Mniej kalorii-jeśli będziemy jeść mniej, nasze życie wydłuży się o jedną trzecią.
Ci którzy dziennie zjadają nie więcej niż 1400-2000 kalorii, mają serca młodsze o 15 lat od swojej metryki”.
Kaszanka i kiełbaski zjazdowe nie wyszły nam zatem na zdrowie, ale najważniejsze, że nam smakowały 🙂
-„Lampka wina do obiadu-wino zawiera duże ilości flawonoidu, resweratrolu. Działa on przeciwzapalnie, obniża cholesterol i zabobiega nowotworom. Dzięki niemu krew nie gęstnieje w naczyniach”.
-„Śmiech na co dzień-nasze życie wydłuża sprawny układ o d p o r n o ś c i o w y. Zwalcza on stany zapalne w organiźmie, a do pracy pobudza go między innymi śmiech”.
Oj, śmiechu na zjeździe było co niemiara! Układ o d p o r n o ś c i o w y mamy wzmocniony na najbliższe 100, a nawet 200 lat 🙂
-„Długie noce-kluczem do długowieczności jest spokojny sen i regularny ruch. Co najmniej ośmiogodzinny, nieprzerwany wypoczynek regeneruje organizm”.
No cóż, albo długi sen, albo długie, nocne Polaków rozmowy. Organizm postanowiliśmy zregenerować po zjeździe, chociaż osobiście przyznam, że nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się przespać nieprzerwanie osiem godzin.
-„Poukładany biorytm-organizm lubi porządek. Przez tysiące lat wykszałcił tzw. rytm dobowy. Dzień to czas funkcjonowania na pełnych obrotach, a noc-pora na odpoczynek”.
Gdyby tak zawsze jedynie po porządku, to życie byłoby nudne, jednostajne i pozbawione emocji.
Wydaje mi się zatem, że nie dożyjemy 100 lat….
Ale od każdej reguły są wyjątki 🙂
Jolinku-usiłowałam się do Ciebie dodzwonić, ale bezskutecznie 🙁
Co do lampki wina do obiadu, to Osobisty Wędkarz jest zaprzeczeniem powyższych zaleceń. Wychowany na czerwonym winie ma gęstą krew i podwyższony cholesterol.
Ale ten model tak ma-jest doprawdy przedziwnym egzemplarzem 😉
Danuśka ale ja się dodzwoniłam do Ciebie … 🙂 … a ostatnio byłam zdziwiona, że Alan jest bezglutenowy …
Jolinku, Alain jest bezglutenowy, bezlaktazowy oraz bezalkoholowy jedynie czasami.
Nie żartuję, ale nie będę tutaj opowiadać o jego dolegliwościach.
a no tak .. ja pamiętam Alana bez papierosa … jak facet dba o zdrowie to przyszłość świetlana przed nami …
a ja z racji ograniczonego, tymczasowo, poruszania się na zewnątrz czytam jeszcze raz …
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/29195/kot-ktory-czytal-wspak
mam całą serie i sobie rozweselę czas ..
Tego Kota też kiedyś czytałam, w sumie miła lektura.
Przypominam sobie jak Gospodarz pisał o ogrodniczych początkach przy kurpiowskim domku. O ziołowym ogródku chyba także. I jak widać sprawy idą w dobrym kierunku.
Ja także popieram wszelkie, choćby najmniejsze, inicjatywy ogrodnicze, choć wymaga to trochę starań. Ale warto, bo owoce jedzone prosto z krzaczka czy drzewa to wielka przyjemność.
Moja wiśnia oblepiona jest małymi owocami, choć wiele z nich opadło. Pracowicie wygrabiłam je spod drzewka. Jakieś szkodniki/ pajęczaki albo ślimaki/ zjadają liście agrestu i czerwonej porzeczki. Czarna im nie smakuje. Po 6 czy 7 latach po raz pierwszy pojawiły się nieliczne kwiaty na pędach kiwi. I jest sporo owoców na pigwowcu wyhodowanym przeze mnie z pestek. No i poziomki. Cały czas dosadzam zielony groszek na kiełki. Rośnie bardzo szybko. A listki smakują zupełnie tak jak dojrzały groszek.
Kota czytającego wspak jakoś nie spotkałam.
Dziś pierwszy raz w tym roku kupiłam bób.
Pomyślałam chwilę, kiedy mógł być ten wpis i udało mi się go odnaleźć
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2015/04/22/rosnie-sad/
krystyno to cała seria .. chyba 33 tomy … zaczynają się „Kot, który …. ” … po kilku latach czyta się jeszcze lepiej .. zwłaszcza jak człowiek pragnie sobie poprawić humor …
Pamiętam, że te Koty kupowałam w kiosku.
Małgosiu ja kupiłam na wakacje hurtem w antykwariacie za 1/3 ceny ..
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku, jak tam spływ? Jedno jest pewne-pogoda dopisała 🙂
Jedni hurtem czytają o kotach 🙂 a inni hurtowo przerabiają truskawki:
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/35145173_447498909028683_8480555574700802048_n.jpg?_nc_cat=0&oh=09e28430264af82b21c174a030ddd3d2&oe=5B7BF069
Na zdjęciu jest nasza koleżanka z Lotaryngii (zamieszczam zdjęcie za jej zgodą).
Pascale jest szczęśliwą 😉 posiadaczką pola truskawek i bardzo lubi robić konfitury.
Rodzina trochę pomaga. Kiedy patrzę na te ilości owoców, to natychmiast myślę o naszej Żabie.
Danuśko,
Jak Alain jest bezalkoholowy tylko czasami, to już nie jest najgorzej. Witek też jest wybiórczym anonimowym abstynentem, bo na szczęście wierzy mołdawskiej celniczce, że wino to nie alkohol http://www.eryniawtrasie.eu/4925
dzień dobry … ☕
Danuśka piękne te truskawki … a nalewki koleżanka robi? …
taki przepis mnie kusi …
3 kg truskawek, 0,7 l spirytusu, 1 l wódki … wystawia się na słońce … czeka 6-8 tygodni … potem zlewa i zasypuje cukrem … na tę ilość truskawek jakieś 600 gram … znów wystawia na słońce … zlewa wszystko … i zostawia na 6 miesięcy … na Nowy Rok będzie w sam raz .. 🙂 … podobno to sprawdzony przepis na super nalewkę …
Jolinku-tak, nalewki też robi, przede wszystkim z mirabelek, bo Lotaryngia słynie z tych
owoców. W tym roku Pascale postanowiła też zrobić nalewkę truskawkową(po naszych wspólnych degustacjach, jakie odbywały się swego czasu na włościach nadbużańskich).
Ewo-piękna sprawa 🙂
Spływ super. Rzeka Włodawka wąska, ale z malowniczą florą podwodną i nadwodną. Bug na tym odcinku uroczy. W sumie zrobiliśmy około 32 km w upalnym słońcu.
Minizjazdy w Helu dobiegają końca. Wczoraj wpadli Alicja z Jerzorem. Pogoda akurat nie dopasowała się do krótkich spodenek i rękawków Jerzora, więc przesiedzieliśmy przy zestawie herbacianym.
Znowu się okazało, że świat mniejszy jest niż nam się wydaje, bo do herbaty dołączyła Mira, z którą Alicja dzieliła kajutę na Darze Młodzieży, serdeczna przyjaciółka Nisi, znana żeglarka i niesamowita gawędziara, a do tego jedna ze Starych Dzwonnic:
https://m.youtube.com/watch?v=UhpbKOFbCaY
Za dwie godziny ruszam w kierunku Żabich Błot, z przystankiem na stacji PKP w Wejherowie, gdzie odbiorę ładunek testosteronu w postaci Cichala 😉
Pawełku dobrej drogi … przygodo ahoj … 🙂 .. zazdroszczę tych wojaży i spotkań stopnia trzeciego … 🙂
już tu pisaliśmy o tym … teraz jest dobra pora na …
http://tajemnicesmaku.pl/2018/06/11/kiszone-liscie-winorosli/
ta niedziela niehandlowa .. tak ku pamięci ..
Porzucam Ewę i ruszam do Pawła za którym już się stęskniłem. Od Żaby dam zdjęcia.
Bardzo mi się podobają takie ogródki o jakich pisze Gospodyni ale mogę je oglądać u znajomych- ja dysponuję ziemią tylko w doniczkach 😉
Ostatnio zachęcona przez koleżanki blogowiczki zasiałam groszek i roszponkę w doniczkach, roszponka nadal rośnie a groszek już używam. Spróbuję wysadzić sałaty kupowane w doniczce, o których pisze Barbara, ciekawa jestem efektów. Trzeba jednak rzeczywiście dbać o ten balkonowy ogródek- przed samym wyjazdem na zjazd podlałam roślinki i jak wróciłam po dwóch dniach to wszystko tak smętnie leżało w doniczkach, że obawiałam się, że roślinki nie odżyją. Po podlaniu jednak ożywiły się (tylko część uschła)- dla mnie to nauczka, żeby przy takich upałach nawet na krótkie nieobecności wstawić je do mieszkania lub jakoś zapewnić im podlewanie.
Danusia, Twoja koleżanka chyba „musi” lubić robić przetwory z truskawek bo te ilości są dla mnie ogromne! Ale zdjęcie bardzo ładne..
Paweł, Wy cały czas jak gdyby na zjeździe 😉 a że świat się skurczył to już wiele razy tego doświadczyłam. Uściski dla towarzystwa 🙂
Była wczoraj na „Zimnej wojnie”- cały czas jestem pod wrażeniem tego filmu, BARDZO mi się podobało. Przepiękne zdjęcia, Tomasz Kot i Joanna Kulig wspaniali, muzyka też zachwyca- muszę to zobaczyć jeszcze raz.
Rzepie, zazdraszczam szczerze Zimnej Wojny, postaram się nadrobić zaległości w sobotę przed powrotem do Wiednia.
Z Jerzorami kwalifikujemy się chyba do blogowej księgi rekordów, bo jeśli przyjadą do Żaby (jako zapowiadali), to zaliczamy cztery (mini)zjazdy w ciągu tygodnia: w Warszawie, w Soczewce, w Helu i w Żabich Błotach 🙂
Pozdrawiam i lecę, żeby Cichal nie czekał…
Joanna Kulig – Między ciszą a ciszą – Szansa na Sukces Finał 1998 …
https://www.youtube.com/watch?v=5-S2AiiDces
naleśników na drożdżach nie robiłam …
http://aroundtheflavors.blogspot.com/2018/06/baghrir-marokanskie-nalesniki.html
ale takie na rozpuszczonym maśle od Żaby wyszły mi pyszne …
https://smykwkuchni.blogspot.com/2018/05/podstawowy-przepis-na-nalesniki-zasady.html
Ten przepis bardzo zachwalała moja koleżanka. Jej z kolei poleciła go znajoma, której córka jest weganką. To kotlety ” mielone” z kaszy jaglanej i kalafiora : http://www.jadlonomia.com/przepisy/mielone-kalafiorowe Wstęp pełen obrzydzenia do tradycyjnych mielonych trochę mnie zraził, ale przepis wart jest wypróbowania.
Połączenie mąki i wody (piwa,wina, jogurtu, mleka itp) oraz ewentualnie jajek i drożdży występuje w bardzo wielu kuchniach świata. Takie ciasta można smażyć, piec lub gotować. Na ogół wszyscy jedzą je bardzo chętnie.
Tym niemniej pamiętam doskonale, że Nowy nie lubi naleśników, ale może zjadłby z przyjemnością podpłomyki…?
Hop, hop, Nowy! Może dasz znak życia?
Krystyno-mielone z kalafiora i kaszy jaglanej odnotowałam. Sezon na kalafiory właśnie się rozpoczął.
U nas dzisiaj zadebiutował bób. Och, jakże przyjemne są te letnie obiady! Powtarzam to co roku, ale nie sposób nie powtarzać.
Jolinku-dzięki za przypomnienie Joanny Kulig z 1998 roku.
A Wojciecha Manna kocham miłością niezmienną.
U mnie na kolację bób 🙂
U mnie także 🙂 . Wczoraj kupiłam kilogram, bo były tylko opakowania o tej wadze; połowę zjedliśmy na wczorajszą kolację, resztę zamroziłam, a tu dziś mąż domaga się znów bobu.
Kiedyś była tu dyskusja, kiedy solić wodę, w której gotujemy bób. Prezentowany był m.in. pogląd, że solimy dopiero pod koniec gotowania. Sprawdziłam to wtedy i po staremu wrzucam bób do osolonej wody.
Ja też solę na początku.
Wygląda na to, że nadal za drogo:
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/34788860_10156653464228901_8060303109370413056_n.jpg?_nc_cat=0&oh=467e2330c03d4afab3b74f0159a13aa7&oe=5B771D94
Ach, bob, zjadlabym ale u nas jeszcze za wczesnie. My za to jemy szparagi w ilosciach (z wyjatkiem sniadan) i chyba mam powoli dosc.
Poczytalam zaleglosci i obejrzalam piekne zdjecia – zjazd sie udal, a Plock warty zobaczenia choc mysle , ze chyba nie uda mi sie go odwiedzic bo zawsze mamy tak malo czasu jak jestemy w Polsce, a nie jest po drodze. Jolinku, mam nadzieje ze doszlas juz do siebie? Alicja z Jerzorem to istny maraton robia – tyle miejsc w tak krotkim czasie, podziwiam i zazdraszczam!
U nas przechodza gwaltowne burze (wilgoc plus wysoka temperatura). Na obiad gryczana z kwasnym mlekiem, bo nie chce sie stac przy piecu w taki upal. Wieczorem ostatni koncert orkiestry szkolnej dziecka – powoli i z zalem zamykamy ten rozdzial. Koniec szkoly 28 czerwca.
Pani Dorota wraz z rodziną nagrała ciekawą płytę, właśnie wydaną: „Lider buch – Śpiewnik rodzinny”
http://austeria.pl/produkt/lider-buch-spiewnik-rodzinny/
Danusiu – nie przeczytałabym tej książki nawet gdyby dodawali do tego jakieś „+” 😉 brrr
Uprawy ekologiczne w naszym ogrodzie niestety nie są możliwe, bo jak kiedyś pisałam, ostatnio jesteśmy zalewani przy każdej większej ulewie. Najgorzej było podczas ubiegłorocznej nawałnicy. Wszyscy sąsiedzi po naszej stronie mają ten sam problem. Woda płynie z ulicy, a z nią różne śmieci, chwasty, jakieś smary, resztki paliwa. Kiedyś za ogrodami płynęła rzeczka, która odbierała nadmiar wody, później zbudowano tam blok, a rzeczkę skierowano do rury o małym przekroju. Przed blokiem wybetonowano parking i zaczęły się problemy. Tym bardziej, że studzienki na ulicy nie są zbyt często czyszczone. Woda płynie z góry, ma szybki nurt, więc nic nie dają zabezpieczenia, które stosujemy. Sąsiedzi mają jeszcze gorzej, bo jednym stale zalewa samochody i mają wodę w piwnicy, drudzy potop w garażu.
Asiu-praktycznie w tej samej cenie, a zdecydowanie lepsze dla zdrowia 🙂
http://www.frisco.pl/pid,37948/n,muszynianka-naturalna-woda-mineralna-czesciowo-odgazowana/stn,product
Asiu-co do ogrodu to współczuwam i życzę jak najmniej ulewnych deszczy oraz czym prędzej podaję herbatę póki mamy nadal piękną i słoneczną pogodę:
https://www.garneczki.pl/images/products/c/z/czajnik-ceramiczny-elektryczny-optimum-kwiaty-1-l_3.jpg
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
GosiuB idzie pomału do przodu … dziękuję …
taki deser bym zjadła …
https://prostaqchnia.pl/przepis/deser-karmelizowane-czeresnie/
a pesto z bobu robicie? …
https://www.dorotakaminska.pl/pesto-z-bobu/
sałatka jak przed wojną …
http://www.kuchennykredens.pl/salatka-wiosenna-wedlug-przepisu-z-1928-r/
malinowe nalewki bardzo mi smakują .. robiłam i wychodziły super .. ale takiej metody nie znałam .. Danuśka a Ty znasz? …
http://krzyskuchnia.blogspot.com/2018/06/nalewka-malinowa-francuska.html
Trochę skomplikowany ten przepis na nalewkę malinową. Ja najbardziej nie lubię filtrowania nalewek, nie znam dobrej metody na to, albo kiepsko filtruje, albo trwa tak długo, że moja cierpliwość tego nie akceptuje.
Małgosiu może tak robią we Francji …
a taki sosik wart chyba zrobienia … nie jest zbyt słodki co mi pasuje …
https://www.mopswkuchni.net/2018/06/11/sos-truskawkowy/
Zlikwidowałam nasz ogródek warzywny, wykopaliśmy porzeczki. Jedynie winogrona i kumquat ostały się. Ostatnie buraczki wykopałam i „przerobiłam” na barszczyk cztery tygodnie temu. Teraz warzywniak przekształcił się w rabatę kwiatową. Plus nieodłączne chwasty. Zimą rosną nad podziw szybko, a że pooperacyjna działalność w ogrodzie niewskazana, „hulaj dusza, ogrodnika nie ma”.
Wombat zrobił mi prezent – Larousse Gastronomique (wyd. 2009). Ucieszył mnie bardzo, aliści prezent wielce ciężki przez co niezbyt wygodny w przeglądaniu (bo trudo mówić o czytaniu kulinarnej encyklopedii).
Pozdrowiątka od zwierzątka
E.
Jolinku-przyznam szczerze, że ani w Polsce, ani we Francji nie słyszałam o ucieraniu owoców do nalewek oraz dodawaniu do nich cukru pudru. Może jest to sposób na wydobycie całego aromatu malin? Małgosia, chyba ma rację, że filtrowanie takiej nalewki nie jest łatwym zajęciem. Tym niemniej są niewątpliwie osoby, dla których żadne wyzwanie nie jest przeszkodą. Przepis na wszelki wypadek wkleiłam do mojego internetowego kapownika 🙂 Przy okazji spotkań z francuską rodziną, czy też znajomymi jeszcze popytam.
U mnie dzisiaj na obiad pyry z gzikiem. Niech żyje wielkopolska kuchnia!
Echidno-życzę Ci smakowitej lektury! Przekaż, proszę, Wombatowi nasze(moje oraz alainowe) wyrazy uznania. Czy to znaczy, że byla jakaś okazją, którą Blogowisko przeoczyło?
echidno pooperacyjnie życzę dobrej rekonwalescencji … 🙂
Danuśka podałam przepis jako ciekawostkę .. może faktycznie tak robią by wydobyć aromat … obiadek pyszny … 🙂
Drugi dzień u Żaby. Wczoraj nocne Polaków rozmowy i jak to u Żaby, półmiski pyszności. Przyjechały Jerzory, więc potwierdził się zapowiadany przez Pawła rekord. Cztery zjazdy w ciagu jednego tygodnia. Śpimy z Pawłem nad stajnią. Dzisiaj wizyta w Połczynie. Kupiłem pół kg bobu, zżarłem i potem żałowałem, bo Żaba podała pyszną zupe i znakomity gulasz a ja już byłem obrzękły!
Paweł był odjechał dalej, uwożąc siostrę Żaby, uroczą gawędziarkę, a Żaba u siebie a ja nad stajnią – ucięliśmy komarka popołudniowego.
U nas bób niby jest, ale niejadalny. Stąd moje obżarstwo. W ubiegłym wieku jadłem pastę z bobu i jeczmienia z olejem, kozim serem, czosnkiem i ziołami w Sudanie. Nazywała się ful i najlepsza była w Chartumie. Ale tutaj bób jeszcze lepszy, bo swojski!
jakiś koszmar …
https://www.reddit.com/r/Polska/comments/8qwx3h/z_g%C5%82o%C5%9Bnik%C3%B3w_na_dworcu_centralnym_w_warszawie/
cichalu ale masz dobrze … 🙂
Jolinku-staram się nie denerwować, ale to nie jest łatwe zadanie….
Co do pesto z bobu, to robię i bardzo lubię 🙂
Cichal-mam nadzieję, że uściskałeś Żabę od nas wszystkich, bo przecież przez XII Zjazd przeleciała, jak błyskawica.
Jolinku, słyszałam to dziś przechodząc 🙁
Danusiu! Zrobiłem to osobiście! I z ogromną satysfakcją! Po wczorajszych, powitalnych bachanaliach uznała, że powinienem wrócić do swoich nawyków i wręczyła mi dzisiaj mleko, płatki owsiane i pestki słonecznika. Niestety, powiedziała mi również, żebym otworzył lodówkę tam gdzie śpię, tzn nad stajnią. Otworzyłem a tam napoczęte: Żubrówka, Johnny Walker, Vermuth, białe i czerwone… Ewa została u krewnych w Gdańsku. A czy ja się oprę! Myślę oczywiście o płatkach, pestkach i mleku. Bardzo dobrej nocy!
Nie Danuśko, bez okazji. No, może jedynie by osłodzić perturbacje zdrowotne. Zadziałało, „ma się ku lepszemu”. Wyrazy uznania przekażę.
Lektura (przeglądanie) nader ciekawa(we). Wyczytałam, że są trzy rodzaje dzielenia wołowiny, wieprzowiny i cielęciny: angielska, amerykańska i francuska. Doskonale zilustrowane i opisane informacje nasuwają wniosek o kolejnym sposobie: polskim (a zapewnie jest ich więcej). Moje wiadomości w tym zakresie zostały skrygowane i uzupełnione:
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2013/04/15/wol-rozebrany-na-czynniki-pierwsze/
Jolinku – dziękuję
Cichalu – przekaż proszę pozdrowienia od nas Żabie. I nie szalej z płatkami plus dodatki. Jaśko (ten od wędrowania) to całkiem godziwa kompania w sypialence nad stajnią.
dzień dobry … ☕
haneczko wszystkiego najlepszego i uściski imieninowe … 🙂
takiej kawy nie piłam …
http://www.facetikuchnia.com.pl/index.php/cold-brew/
u mnie dziś na obiad taki bałagan … prawie po wietnamsku …
http://bulkibezbibulki.pl/2018/06/12/chamski-ryz-bez-pomidorow/
Dla naszych dwóch dzisiejszych Solenizantek-Jolinka i Haneczki cały wór serdeczności i moc słonecznych uścisków !!! Dziewczyny-zdrowia i czerwcowej pogody przez cały rok 🙂
https://inspirowaninatura.pl/wp-content/uploads/2014/10/dalia-1.jpg
Echidno-wracaj zatem szybko do zdrowia i zapodaj od czasu do czasu kolejne ciekawostki z gastronomicznego Laroussa.
Cichal-jak Ci się spało w tym szlachetnym towarzystwie 😉
Larousse i Larousse’a
Danuśka dziękuję … 🙂
jest nowy wpis …
Dzisiejszym Solenizantkom Jolinkowi i Haneczce – uściski imieninowe wraz z życzeniami dobrego zdrowia i pogody ducha.
Jolinkowi i haneczce
aksamitna hortensja, jaśminowiec wonny
ułudka wiosenna, rdest żyworodny
pierwiosnek Hallera, mak czerwony polny
lilia tygrysica, mikołajek wonny
kuklik szkarłatny, kukułka plamista
złotokap alpejski, konwalijka dwulistna
różą eliptyczna, pierwiosnek wyniosły
małe łapki Echidny z życzeniami niosły
że różne, że inne, że w jednym bukiecie?
ale me życzenia najpiękniejsze w świecie!