Rozpieszczani – to my

Codziennie napotykamy nowości, których celem jest ubarwienie, ułatwienie i uproszczenie życia. Ktoś nad tym rozmyśla i wymyśla. Czy jest nam z tym dobrze? Bardzo krótko, bo szybko do dobrego się przyzwyczajamy, a potem już zwyczajnie nie pamiętamy, jak to było dawniej.

Czy nie jest kwintesencją rozpieszczania fakt, że możemy zdalnie włączać zmywarkę przed wyjściem z pracy, aby po przyjściu do domu używać świeżo umytych, gorących, jak w eleganckiej restauracji, talerzy?

Rozpieszczają nas zarówno twórcy przydatnych drobiazgów, urządzeń z pomysłem, ale i twórcy, lub choćby popularyzatorzy, nowych przepisów, sposobów przyrządzania, niezwykłych zestawień produktów. Zwłaszcza przed świętami miło skorzystać z dobrego pomysłu. Pewnie myślicie już o światecznym menu? Bo ja tak. Dlatego postanowiłam wypróbować przepis, któremu z początku nie dowierzałam, a którym obdarzyła mnie kuzynka Agnieszka, twierdząc, że jest „bombowy” i doskonały właśnie na święta.

Pieczony schab to żelazny mój świąteczny repertuar. Ale podzielę się przepisem, który uznałam za znacznie smakowitszy.

Oto przepis na schab gotowany

Kawałek schabu, sól, majeranek, kilka ząbków czosnku

Do gotowania: 1-2 liście laurowe, kilka ziaren pieprzu, kilka ziaren ziela angielskiego, łyżka suchego majeranku, 4-5 ząbków czosnku, według gustu sól lub kostka rosołowa

Przygotowanie schabu potrwa trzy dni, ale nie będzie pracochłonne.

Najpierw posypujemy schab rozdrobnionym czosnkiem, solą i posypujemy majerankiem. Pozostawiamy pod przykryciem (zapach!) w lodówce przynajmniej na godzinę. Po tym czasie schab układamy w garnku, zalewamy zimną wodą i dodajemy wymienione w punkcie o gotowaniu przyprawy. Stawiamy na palniku i od momentu, kiedy zawrze, gotujemy 15 minut. Odstawiamy w chłodne miejsce do następnego dnia, kiedy to znów zagotowujemy całość i gotujemy 15 minut. I jeszcze raz odstawiamy do wystudzenia, a kolejnego dnia po raz ostatni gotujemy, także 15 minut od momentu wrzenia. Po wychłodzeniu schab jest gotowy do zjedzenia. Jest zarazem kruchy i soczysty, pachnący, słowem: naprawdę doskonały, godny świątecznego stołu.

No i co powiecie, czy nie zasługuję na miano osoby troszkę Was rozpieszczającej (choćby tylko dobrą kulinarną radą)? Smacznego!