Co kto lubi
Lubię korzystać ze spisanych na pożółkłych kartkach przepisów. Stary, pożółkły zeszytowy papier i wyraźne pismo to dla mnie rękojmia, że przepis się uda i danie będzie smakować. Że zostało przez kogoś wypróbowane i zaakceptowane, skoro zanotowano nań przepis.
Nie poważam, często pochopnie, przyznaję, podawanych w internecie przepisów, które poprzedzają zbyt nachalne pochwały („najpyszniejsze, jakie jedliście”), a jeśli się odważam zrobić według nich danie – częstokroć zawodzi oczekiwania.
Nie przemawia przeze mnie zawiść dawnej autorki książek kulinarnych wobec rozpychających się na rynku młodszych autorów. Swoje wiem: w gotowaniu chodzi nie tylko o dokładne odmierzanie składników, ale o to coś, co stanowi o tym, czy kucharz jest dobry czy taki sobie. To „coś” to kuchenna intuicja, która pozwala użyć tyle i takich składników, ile trzeba i jakich trzeba. Przepis to tylko partytura. Każdy muzyk gra wedle niej nieco inny utwór.
Przekonuję się o tym bardzo często, wygrzebując z zakamarków kuchennych szuflad stare karteluszki z dawnymi przepisami na znane mi przysmaki. W moim wykonaniu są one już innymi niż zapamiętane smakami. Ostatnio otrzymałam jednak od mojej wnuczki największy komplement. Podałam luzowaną kaczkę z grzybkami mun i usłyszałam, że jest p r a w i e taka jak w wykonaniu Dziadka. Urosłam z dumy, bo znaczyło to, że sięgnęłam w tym wypadku szczytu.
Ale oto przed nami święta i znów poszukamy rodzinnych i smakowitych „partytur”, aby przygotować, jak zazwyczaj, mnóstwo jadła, którego nie zdołamy, nawet z gośćmi, pochłonąć. Jak zwykle po świętach przed marnowaniem jedzenia ratować nas będą wszelkie pasztety, zapiekanki czy bigosy.
Ja wymyśliłam, że posłużę się w świąteczne dni awaryjnym daniem, na które produkty łatwo zgromadzić w lodówce. Na przygotowanie dania wystarczy pół godziny, kiedy już do domu pukają goście. A jeśli nie zapukają, składniki możemy zużyć w ciągu następnych dni.
Takim strzałem w dziesiątkę są tarty.
Ponieważ bardziej smakuje mi tarta na cieście francuskim niż na klasycznym kruchym słonym, takie więc polecam. Wystarczy w lodówce schować na „w razie czego” 1-2 opakowania gotowego ciasta francuskiego i podstawę tarty mamy już gotową. Musimy także mieć kilka jaj, pojemnik śmietany 18-proc., co najmniej szklankę lub więcej startego sera (najlepszy byłby parmezan, ale sprawdzi się dowolny inny, podsuszony i starty na tarce). Przydadzą się dla mięsożerców plasterki wędliny, dla niejedzących mięsa mogą być pieczarki, pory czy cukinia usmażone na odrobinie oleju, pomidory, kawałki papryki czy sera pleśniowego: zresztą w tarcie smakuje wszystko.
Świeżo wyjęta z piekarnika tarta może smakować nawet lepiej w przejedzone święta niż dostojne danie, półmisek wędlin czy solidna pieczeń. Smacznego!
Komentarze
Ach, tylko to ciasto francuskie zwykle dostępne na tłuszczu palmowym. Bywało dostępne na maśle, ale znikło 🙁
Małgosiu-jest! Ostatnio kupowałam w Leclerc’u, ale widzę, że jest też w Carrefourze: https://tiny.pl/dgbgc
Oczywiście nikt nie przebije kuzynki Magdy, która ma zawsze w zamrażalniku zapas francuskiego ciasta własnej roboty.
Wszelkie tarty uwielbiam i robię dosyć często, mają tę zaletę, że można do nich wrzucić bardzo różne składniki, o czym zresztą wspomniała wyżej nasza Gospodyni. Ostatnio piekłam tartę z brokułami i suszonymi pomidorami.
Na Ursynowie przy jednej ze stacji metra jest, cieszące się dużym powodzeniem bistro, które serwuje m.in. świetne tarty. Łasuchy kochające słodycze też bardzo lubią bywać w tym miejscu, jako że ich ciasta mile łechcą podniebienie 🙂
Zamiast jednej tarty można zrobić z ciasta francuskiego kilka czy też kilkanaście kolorowych „ślimaków”:
https://www.kwestiasmaku.com/sites/v123.kwestiasmaku.com/files/slimaczki-z-ciasta-francuskiego-01.jpg
Danusiu, Frosta jest. Problem z nią jest taki, że to są nieduże kawałki. Na ciasteczka wygodne, ale do tarty się nie nadaje. Kupowałam na maśle w Auchan ich firmowy wyrób, ale od dłuższego czasu nie widzę. Do ciasta francuskiego kuzynki Magdy żadne inne się nie umywa.
Podobno za parę godzin kalendarzowa wiosna…
https://photos.app.goo.gl/GkNZ6Ppy78BRj8Mg9
Domowej roboty ciasto na cokolwiek jest zawsze… domowe 🙂
Ja robię i zamrażąm ciasto na pierogi, ale jako kruche używam „philo”, kupne arkusze, które używam kilkuwarstwowo, smarując je masłem.
Dzień dobry 🙂
kawa
Ciasto francuskie jest bardzo proste, powiedziałabym nawet, że banalnie proste, tyle że etapów składania i wałkowania ciasta jest bodajże sześć, a pomiędzy jednym etapem a drugim 2 godziny przerwy, więc cała procedura trwa długo. Niektórzy skracają ten czas. Kiedy były problemy z kupnem ciasta francuskiego na maśle, sama je przygotowywałam. Wydaje mi się, że był to właśnie przepis kuzynki Magdy podany na blogu przez Danuśkę. Poszukam go przy okazji, bo jest zapisany na kartce.
Mam zapisanych sporo blogowych przepisów, do niektórych są tylko odnośniki z imieniem i datą, inne zapisane są w całości. W sumie wykorzystałam ich niezbyt wiele, ale lubię je czasem poprzeglądać .
Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, ale bocian tak. Dziś widziałam pierwszego, chyba wcześniej niż w ubiegłych latach. Na razie jest samotny. Może przyleciał dziś, a może nawet wcześniej, bo przejeżdżałam tamtędy ostatnio w ubiegłym tygodniu. Dwa inne mijane gniazda są jeszcze puste.
Dzień dobry 🙂
kawa
Phi… dawno to wiedzieliśmy!
https://pysznosci.pl/malo-kto-wie-ze-to-najzdrowsze-dania-w-prl-u-wszyscy-zajadali,7007219136416640a
Oraz:
https://www.bbc.com/news/science-environment-68351596
🙂
O tym drzewku to już od paru dni się mówi. Ale też gdzieś mi się obiło o uszy, że polski sernik został uznany za najlepsze z danie z sera.
O, znalazłam
https://noizz.pl/jedzenie/polski-sernik-najlepszy-na-swiecie-wygral-z-nowojorskim-i-baskijskim/symd8en
Co do sernika – pełna zgoda. Próbowałam wiele serników w śœiecie, ale polski sernik nie ma sobie równych 🙂
Ogród botaniczny U.Wr. powinien być mi lepiej znany, ale byłam tam tylko raz.
Trzeba nadrobić!
A tiramisu? To też rodzaj sernika, zamiast twarogu mascarpone. Lubię i polski sernik i włoskie tiramisu.
Dzisiaj kupiłam mini sernik pistacjowy. To była niewielka porcja na dwie osoby, był bardzo smaczny.
Krystyno-też zaczęłam szukać przepisu na ciasto francuskie kuzynki Magdy, ale jak dotąd bezskutecznie. Natomiast znalazłam Twój przepis na mazurek pomarańczowy oraz przepis Pyry na babę wielkanocną i to mnie bardzo ucieszyło. Wielkanoc już za 10 dni….
Przy okazji poczytałam po raz kolejny o różnych tradycjach i zwyczajach związanych z tymi Świętami. Zapewne wiecie, dlaczego w koszyczku wielkanocnym powinien znaleźć się m.in. chrzan? „Korzeń chrzanu symbolizuje krzepę i siłę. Ma przynieść nam dobre zdrowie. Wzmacnia właściwości pozostałych potraw, które są w wielkanocnej święconce.”
Zatem, jeśli będziecie szykować koszyczek nie zapomnijcie o chrzanie 🙂
Uwaga, świąteczne porządki obowiązkowe! „Wymiatamy z domu zimę, a wraz z nią wszelkie zło i choroby.” No taaak, gdyby to było takie proste…..
Danuśka,
odnalazłam przepis. Zamieściła go Małgosia jako przepis kuzynki Magdy/ 11.01.2017 godz. 22.41/, link jednak się nie otwiera, ale przekierowuje na główną stronę „Moich wypieków” i tam można znaleźć cały przepis : https://mojewypieki.com/przepis/ciasto-francuskie-krok-po-kroku
Właśnie z tego przepisu korzystałam.
Małgosia podała także link do przepisu na błyskawiczne ciasto francuskie:
http://iadorecinnamon.blogspot.com/2015/01/ciasto-francuskie-w-15-minut.html
Byłam w Wojsławicach w 2019 roku; przejrzałam zdjęcia stamtąd, ale buka na nich nie ma. Tam jest tyle wspaniałych roślin, że nie zapamiętałam go, ale na pewno musiałam widzieć, bo zawsze duże drzewa przyciągają mój wzrok. Tych pięknych wielkich drzew jest jeszcze bardzo wiele – wspaniałe dęby wielkopolskie w każdym z pałacowych parków, platany we Wrocławiu . W moich okolicach też ich nie brakuje. Nie są jednak wieczne i ubywa ich, jak ostatnio mój ulubiony dąb w parku w Wejherowie.
Tiramisu nie ma nic wspólnego z prawdziwym sernikiem 😉
Krystyna,
ja dopiero w ub. roku byłam w Wojsławicach po raz pierwszy – tam to najlepiej rowerem by, bo to hektary do schodzenia! Podobno najlepiej tam jechać w maju, ale nie miałam wyboru, byłam, kiedy byłam – i tak było pięknie!
Ogród w Wojsławicach jest pod pieczą U.Wr., ale oprócz tego w samym Wrocławiu jest stary ogród botaniczny i tam jest wspomniany w artykule buk.
https://www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl/
To dla miłośników poezji i nie tylko:
https://poezjaskal.wordpress.com/2009/05/14/gaweda-o-spoznionej-milosci-karpacz-1996-wroclaw-1997-tadeusz-rozewicz/
Znalazłam go w książce, którą właśnie czytam – „Uciec jak najwyżej. Niedokończone życie Wandy Rutkiewicz” Ewy Matuszewskiej.
Za oknem mroźnawo, czasem popaduje śnieg, ale nawałnica (podobno…) ma przyjść dopiero jutro,
W marcu jak w garncu – kulinarnie!
Dzień dobry 🙂
kawa
Oj, wypiłabym taką kawę z sernikiem!
Sernik w wersji bez rodzynek, za to z polewą. U mnie jest odwrotnie, ale każdy jest dobry.
Sprawdziłam informacje o zwycięskim buku – rośnie w najstarszej części wojsławickiego arboretum, które jest filią ogrodu botanicznego UW.
Przy okazji przypomniało mi się, że Ewa zamieściła kiedyś relację z wrocławskiego ogrodu botanicznego, tego w samym mieście. Majowe zdjęcia aż proszą się, żeby je przypomnieć: https://photos.google.com/share/AF1QipM6WIPNlB8QXNFageKH1-W26Pq2mLqU21xwcv4rZTUtP8n30x_DMaOEDwtA_35bDQ/photo/AF1QipP6n8zd9tSPBxVW4OHLMlCgLZMB-pdx1SXRxkEB?key=OVA5Q2JJdDB1MEVMSGVsN0ozaG42WUxmZ3NUd3BB
/ z bloga Erynia w trasie/. Myślę, że Ewa nie będzie miała o to pretensji.
Wracam do kuchni – przygotowuję rybę po grecku; ryba już usmażona, pozostały jeszcze warzywa. A na jutro i niedzielę będzie zupa gulaszowa, dziś dusi się mięso, bo powinno być miękkie, a resztę dokończę jutro.
Tutaj były znowu wątróbki kurczacze. Lubimy!
Niedawno wyczytałam jakiś przepis, który oczywiście „jak raz tak zrobisz, nigdy już nie wrócisz do dawnego sposobu…”, otóż wątróbki trzeba najpierw wymoczyć w mleku (3-4 godziny), potem wchodzi smażenie, jabłka itd.
Ja robię bardzo podstawowo – wątróbki, dyżurne, obsypać mąką i na gorący olej, no i konieczna cebula w piórka, jak obracam wątróbki na drugą stronę. Żadnych jabłek – raz zrobiłam i doszliśmy demokratycznie do wniosku, że nie lubimy.
Zupa gulaszowa zalecana tutaj jak najbardziej, bo zima wróciła i pada śnieg, pada…
Ha… ja sobie muszę przejrzeć zdjęcia z Wojsławic, bo być może, że dąb był, starałam się robić zdjęcia wszystkim „obiektom” z tabliczkami. ALE… tyle tego było, że hej!
https://photos.app.goo.gl/z3tkDx5PZt55ETJt5
Jasne, że jest! Samam zdjęcia robiłam byłam…
https://photos.app.goo.gl/KHmPHEagaboh1Wdn8
https://photos.app.goo.gl/AWJQa7J7Y4BnaHvMA
W nadmiarze wrażeń zapomina się… Ale mogę zwalić winę na wiek 😉
Mój, nie drzewa!
pamięć ludzka wciąż zawodzi
czy to starzy czy też młodzi
jak Hilary wciąż się szuka
taka to chowania sztuka
schowam – znajdę, nie znajduję
wszędzie „zguby” wypatruje
Z fotografiami to całkowita zabawa. Przy nowoczesnej technologi tyle fotek pstrykamy, że sami tracimy rozeznanie co, gdzie i jak utrwaliliśmy.
Kawą Irkową z serniczkiem też bym nie pogardziła.
Kiedyś Danuśka podawała przepis na deser a’la tiramisu.
Ja robię – niezbyt często bo choć smakowite, to w bioderka i inne takie „idzie” – klasyczne tiramisu z przepisu zamieszczonego w książce „The food of Italy”, Sophie Braimbridge i Jo Glynn. A żem nie „chitrus” jakiś, to chętnie podzielę się przepisem:
Składniki:
● 5 jaj, rozdzielając białka od żółtek
● 180 g drobnego cukru
● 300 g mascarpone
● 250 ml mocnej kawy
● 2 łyżki brandy, koniaku lub słodkiej Marsala
● paluszki biszkoptowe (oryginalnie 36 sztuk lecz to zależy od opakowania)
● 80 g gorzkiej czekolady (Wawel 80% lub Lindt 80-90% dark chocolate) startej na drobnej tarce lub na tarce do sera parmezan (by uzyskać efekt wiórków czekoladowych)
● średniej wysokości ceramiczne lub szklane naczynie kwadratowe lub prostokątne (nie może być zbyt niskie, jeśli wyższe – nie szkodzi; dno naczynia powinno być na tyle duże by pomieścić paluszki biszkoptowe w dwóch rzędach)
Przygotowanie:
● przygotować napar mocnej kawy i zostawić do wystudzenia
● ubić żółtka z cukrem na puszystą masę, dodać mascarpone i ubić masę do gładkości
● ubić białka “na sztywno”, delikatnie wymieszać z poprzednią masą
● uprzednio przygotowaną kawę wlać do głębszego naczynia, nieco większego od paluszków biszkoptowych i dolać brandy / koniak / Marsala
● zanurzać paluszki biszkoptowe tak aby były dość dobrze namoczone lecz aby się nie rozpadły i układać na dno naczynia jedną, dość ścisłą warstwę (jeśli biszkopciki są za duże, po zamoczeniu łatwo przykroić do odpowiedniej wielkości)
● rozprowadzić połowę masy na biszkopty, położyć kolejną warstwę maczanych w kawie biszkoptów i rozprowadzić pozostałą masę
● włożyć do lodówki na kilka godzin przed podaniem
● nakładać dużą, płaską łyżką na talerzyki deserowe, posypać startą czekoladą – UWAGA: posypywać przed podaniem bo inaczej czekolada się rozpuści
Podobną metodą można przygotować tiramisu jako jednorazową porcję dla jednej osoby, w małych foremkach, najlepiej kwadratowych, dopasowując biszkopty do wielkości dna. Ewentualnie foremkach okrągłych lecz wtedy namoczone biszkopty wykrawać na suchym talerzu i dopiero kłaść do naczynia.
Dzień dobry 🙂
kawa
…i dlatego tak pstrykamy
żebyśmy zapamiętali
co umyka w danej chwili
ku pamięci – tuśmy byli!
😉
https://photos.app.goo.gl/kbLpa5Fid9b9oTxS8
p.s
Z fotografiami zabawa, ale ja sie nie bawię w ten tam, bo i po co, nie dla mnie upiększacze i takietam.
Ale ja jestem tak zwanej satrej daty i dobrze się z tym czuję 😉
Śpimy…
https://photos.app.goo.gl/uoEqp2hkGAmLT94c8
Chyba nie do końca mnie zrozumiałaś Alicjo – pisząc „zabawa” miałam na myśli ilość fotografii jakie wykonujemy. Szczególnie obecnie, gdy telefony komórkowe spełniają rolę aparatu fotograficznego. Zdjęcia z aparatów anologowych były (są) ograniczone ilością klatek negatywu, karty cyfrowe uzależnine są jedynie od pojemności karty. Przy ilości (bardzo dużej) wykonanych fotografii można łatwo pogubić się kiedy i co zostało utrwalone. W przypadku gdy część fotek zostaje usunięta z karty (z różniastych powodów) lub gdy nie przenosi się ich na HD do opisanych folderów, w galimatjasie nagromadzonych zdjęć można łatwo zapodziać fotki, a pamięć niestety czasami zawodzi.
Jeśli zaś chodzi o tzw poprawki zdjęć to sprawa indywidualna. My, Wmbat i ja, zawsze je poddajemy procesowi obróbki aby uzyskać końcowy efekt. Najlepiej wytłumaczy ten krok krótki i prosty artykuł:
https://fotoblysk.com/czy-warto-obrabiac-zdjecia/
Wombat oczywiście, zgubiłam literkę „o”.
…i oczywiście „aparaty cyfrowe uzależnine są jedynie od pojemności karty” nie „karty cyfrowe uzależnine są jedynie od pojemności karty”…
https://www.youtube.com/watch?v=oIDrOeNnPuo
Ja nie poprawiam zdjęć, bo zwyczajnie mi się nie chce. Zdjęcia robię dla siebie, a nie dla National Geographic. I żeby się nie wystawiać na ocenę (źle skadrowane! pod światło! itp), już nie pokazuję „na forumie”, bo zawsze znalazł się ktoś, kto jakość zdjęć podważał.
Przy okazji… zdjęcia z iPhone są znakomite, jeśli chodzi o jakość. Ale żeby zrobić zdjęcie, to trzeba mieć aparat ustawiony i w pogotowiu. Nie zrobiłoby się takiego na przykład zdjęcia:
https://photos.app.goo.gl/31VS4UrSHVm84ghM7
Zanim bym, to by…
Nie czuję się w obowiążku ulepszania czegokolwiek, żeby wyglądało lepiej, niż w rzeczywistości było. Nie błękit nieba, bo wcale nie było błękitne, nie ostrość, bo nie o to chodzi. Chwila uchwycona w czasie.
Tyle.
Problem polega na tym, iż czasem na zdjęciu wygląda gorzej niż było w rzeczywistości, a chodzi o to, by opowiedzieć za pomocą zdjęcia o emocjach, które towarzyszyły nam w danej chwili. To jest bardzo trudne i na tym polegają umiejętności tych, którzy robią świetne zdjęcia.
Echidno-dziękuję za przytoczony artykuł, Podobało mi się bardzo zdanie o tym, iż niegdyś w ciemni fotograficznej zdjęcia poddawano obróbce podobnej do tej, którą dzisiaj stosujemy w programach graficznych. Dysponujemy obecnie techniką zdecydowanie bardziej dokładną i wyrafinowaną, ale nadal cenimy efekt owej „wisienki na torcie” 🙂
Jeszcze o fotografiach – buk z Wojsławic na zdjęciu zrobionym przez Alicję wygląda bardzo naturalnie, tak wyglądał w chwili fotografowania. I taki buk tylko z liśćmi pewnie widziałam w arboretum. Ale gdyby głosującym zaprezentowano to zdjęcie, to wątpię, że zająłby pierwsze miejsce. Na zdjęciu, które pokazano głosującym w plebiscycie, buk wygląda zupełnie inaczej – sfotografowany o zachodzie słońca, na tle kolorowych dywanów kwiatowych, pod odpowiednim kątem i pewnie po poprawkach prezentuje się wspaniale. Nic dziwnego, że taka wersja zachwyciła. Tak więc i przy takich okazjach stylizacja ma znaczenie. Pomogła też pewnie patriotyczna mobilizacja. Ale i tak bardzo się cieszę.
Jeszcze na tematy przyrodnicze – do gniazda w Przygodzicach w Wielkopolsce 21 marca przyleciał bocian, dzień później niż ten u nas. Mam nadzieję, że w tym roku obejdzie się bez awantur i dramatów, jak to było w ubiegłym roku; żadne z młodych nie przeżyło.
Podczas mojej jesiennej podróży po południowej Wielkopolsce zajechaliśmy też do Przygodzic/ na trasie Ostrów Wlk. – Antonin/ obejrzeć to słynne gniazdo.
Teraz bocian śpi : http://www.bociany.przygodzice.pl/
Dzień dobry 🙂
kawa
…z mlekiem!
Kiedyś obserwowałam „Bociany integrują” ale stronę zamknięto, bo działy się tam „drastyczne sceny”, a gniazdo było przy szkole. Niestety, życie jakie jest – jest i są też „drastyczne sceny”. Do Przygodzic zaglądam od czasu, kiedy Krystyna podrzuciła sznureczek.
http://www.bociany.przygodzice.pl/
Pierwsze bociany zawsze cieszą najbardziej 🙂 Krystyno, dzięki za przypomnienie gniazda z Przygodzic. Ja z kolei podrzucam dwa okruchy wiosny z warszawskiego Parku Akcji Burza: https://photos.app.goo.gl/ge2UddUuYxaV9k9v6
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek jak zwykle w temacie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Kawy do wyboru do koloru! Super!
Piękne filiżanki! Rezerwuję drugą od lewej z góry – do herbaty się też nada?
Zrobione śledzie świąteczne, w lekkiej marynacie, cebula itd.
Na obiad makaron, a z czym, to się okaże. Mam sos pomidorowo-czosnkowy, bazylię, ser… w końcu post, jakby nie było!+7c, a ma być w porywach 11 😯
W kwestii wiosny donoszę co następuje: na nadbużańskich rubieżach pojawiły się pierwsze bociany! Dzisiaj przed południem szybowały nad nami niespiesznie i z gracją, siedem sztuk policzyć było bardzo łatwo 🙂 Rzeką przepływały natomiast jakieś niesłychane ilości kaczek, zupełnie nie do policzenia, chociaż, jak wieść niesie, ornitolodzy mają na to swoje sprawdzone sposoby.
Na targu w Wyszkowie też wiosna oraz świąteczne zające z wikliny, tudzież drewniane i czekoladowe. Pan na stoisku z kwiatami do domów i ogrodów stwierdził, że żonkile, zgodnie z jego przewidywaniami, sprzedają się „jak świeże bułeczki”, co oczywiście cieszy go niezmiernie. Niewielka doniczka z kilkoma cebulkami i już nieśmiało pokazującymi się kwiatami w cenie osiem złotych za sztukę, bratki we wszystkich możliwych kolorach po trzy złocisze za doniczkę. Zakupiliśmy co nieco, jako że bratkom nigdy nie mogę się oprzeć 🙂 Żonkile kupimy bliżej Świąt.
Lista zakupów przedświątecznych tworzy się stopniowo, zadania kulinarne podzielone pomiędzy wszystkich uczestników świątecznego śniadania.
Biała kiełbasa wedle owerniackiego przepisu Alaina (jedna trzecia wieprzowego mięsa i dwie trzecie włoskiej kapusty) już zrobiona, ugotowana i zamrożona.
Rzeżuchę posiałam dopiero wczoraj i nie jestem pewna czy zdąży na czas się zazielenić 🙁
Danuśka,
włóż naczynie z nasionami rzeżuchy do woreczka foliowego, to przyspieszy kiełkowanie. Bratki też dziś zostały kupione i posadzone w skrzynkach, od razu zrobiło się bardziej wiosennie.
Dziś znów przejeżdżałam obok gniazda, gdzie pojawił się pierwszy bocian. Ma już towarzyszkę i widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Pozostałe gniazda, które widziałam, są jeszcze puste.
Dzień dobry 🙂
wiosenna kawa
Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty …
https://www.youtube.com/watch?v=3NQnnhlRWmc
Krystyna,
Dziękuję za kamerę do bocianów. Dla nas to bardzo duża atrakcja. Bociany nie migrują chyba wcale na tym kontynencie.
Cały czas myślę aby upiec keks według Twojego przepisu.
W ogrodzie rośnie chrzan. Już wykopałam duży korzen. W sklepie kupię czerwone buraki i zrobię mieszanke do jajek i kiełbasy.
Biała kielbasa i szynka będzie z polskiego sklepu Georgie’s Deli.
Załączam gniazdo bardzo małego ptaka, kolibra imieniem Sapphire.
https://www.youtube.com/live/6DdUcz8ZSBY?feature=shared
Pozdrowienia dla blogowiczow. Doceniam Wasze komentarze i porady.
Chyba kiedyś pisałam o George’s Deli. Miejscowa gazeta uznała ten sklep gdzie można kupić “best sandwiches in town”.
Moze Eva47 odwiedzila ten sklep podczas pobytu w Seattle. 🙂
Bociany białe, takie jak w Polsce, nie mieszkają na kontynentach amerykańskich.
Natomiast są czaple (heron) oraz żurawie (cranes).
No i słynna gęś kanadyjska, która migruje z północy Kanady na południe i z powrotem. Koliberki bywają – i one migrują od nas (pd.Ontario) aż do Meksyku! Taki malutki ptaszek, a tak daleko lata! Trudno go sfotografować, bo jest malutki i rzadko gdzieś wysiaduje, zazwyczaj podlatuje jak mały helikopterek do specjalnego wodopoju (zazwyczaj woda z cukrem w czerwonawym pojemniku, nasi sąsiedzi mają).
Pozdrowienia dla Orki 🙂
Krystyno-dziękuję za cenną poradę, ale chyba obędzie się bez foliowego worka. Ziarna kiełkują dosyć intensywnie, zobaczymy…
Przeglądam przepisy na baby wielkanocne i nadal biję się z myślami….A może babka budyniowa? https://ania-gotuje.pl/przepis/wilgotna-babka-budyniowa/
Orca,
bocianie gniazdo obserwuję od kilku lat. Ten bocian, który zjawił się tam niedawno, nocował tylko raz i odleciał. Trochę to niepokojące, ale zobaczymy, co będzie dalej.
Gniazdko z kolibrem to wielka atrakcja. Koliberek bardzo często wylatuje z niego i po chwili wraca. Będę tam często zaglądała.
Gęsi kanadyjskie widywane są także w Polsce w towarzystwie innych gęsi. Moja siostra, która obserwuje ptaki, widziała je kilka dni temu .
Danuśka,
korzystam nieraz z przepisów z blogu ” Ania gotuje”, bo są dobrze opisane i można mieć o nich zaufanie, podobnie jak ” Kwestia smaku’. Jeśli upieczesz tę babkę, daj nam znać, jak wyszła. Ja poprzestanę na jednym, ale dużym serniku.
A dziś upiekłam nowy zapas pierniczków, które u mnie nie wiążą się z żadnymi świętami, ale lubię mieć je do kawy czy herbaty. Wczoraj zrobiłam ciasto, a dziś piekłam. Nabrałam już wprawy, więc nie zajęło mi to dużo czasu.
Krystyna,
Na stronie z kolibrem jest Live Chat. Okazuje się że jajka kolibra otworza się w ten weekend.
Zauważyłam że to gniazdo jest zbudowane na swiatelkach które są uzywane do oswietlenia krzewow lub w grudniu do oswietlenia choinki. 🙂
Przyjemnie jest obserwowac Canada geese w locie.
Gniazdo bociana wyglada na bardzo duże. Jestem ciekawa jak rozmiar tego gniazda porównuje się do gniazda orłów.
Kilka razy pokazywałam gniazda orlow. Zainteresowani znajdą kilka kamer na stronie explore.org
Jest tam więcej kamer na różne miejsca.
Pozdrowienia dla Alicji.
🙂