Rośnie sad

Opowiadałem o pomyśle młodej generacji mojej rodziny, która postanowiła założyć sad. Myślałem, że to wszystko ograniczy się do sfery słownej. Tymczasem słowa dotrzymali – i jest sad.

Pomiędzy buczyną rosnącą (od północy) na samym końcu naszego terenu a sosnami stanowiącymi granicę od strony południowej posadzono jabłonie, wiśnie, czereśnie, gruszę, śliwę – łącznie dziesięć drzewek, a między nimi krzewy porzeczek, agrestu i borówki amerykańskie.

Po kilku tygodniach wydaje się, że sadzonki się przyjęły. W każdym razie nie schną. Widać też, że wkrótce będą miały listki. Nie sądzę, by w tym roku zakwitły. Ale za rok…jablko 03Ciekawe, czy doczekam owoców. Podobno w dzisiejszych tak pospiesznych czasach i drzewa owocowe dojrzewają szybciej. Może więc będę jadł wiśnie i śliwki z własnego ogrodu.

Z równą niecierpliwością czekam i na owoce krzewów. Zwłaszcza na agrest, który zniknął już dawno z naszego rynku, a w moim dzieciństwie był owocem powszechnie dostępnym i pysznym. Mam nadzieję, że będę mógł produkować własne konfitury i galaretki agrestowo-porzeczkowe. O tym, że borówka amerykańska na naszej kurpiowskiej ziemi się przyjmie, wiem, bo dwa krzaczki rosną pod moim domem od kilku lat i bardzo obficie owocują.

Tyle tylko, że konkuruję z ptakami, które te słodkie kulki też lubią i często nie czekają, aż borówka całkowicie dojrzeje. Obawiam się, że te wyścigi z ptakami będą się nasilać, gdy zaczną dojrzewać wiśnie i czereśnie.