Pogoda płata figle

Jeżeli pogodowe figle są oznaka zmian klimatycznych, to zaczęło się zarazem pięknie i fatalnie. Nikt nie ma wątpliwości, że piękna pogoda przez większość maja i początek czerwca to dar losu, okazja do tego, aby wakacje wystartowały wcześnie jak nigdy. Ale jednocześnie nawet pracowite pszczoły nie dały rady zapylić podwójnej ilości kwiatów, które zachęcone piękną pogodą pojawiły się na drzewach owocowych bez przestrzegania dawnego porządku kwitnienia. Skutek? Nie wszystkie kwiaty staną się owocami(podobno). I po roku niewielkiego urodzaju w zeszłym sezonie, nastąpi podobno kolejna jesień, kiedy jabłek będzie znacznie mniej niż mogłoby ich być.
Wiadomo, że w epoce globalizacji, zawsze znajdzie się region, gdzie urodzaj jest duży, jakoś się braki załata. Pozostaje jednak pytanie, czy jesteśmy świadkami kolejnej zmiany klimatu, czy wraca to, co już przed wiekami było: doskonałe winogrona na naszych ziemiach rosły do linii Torunia, bo sprzyjał im łagodny klimat.
Na razie cieszymy sie wyjątkowo doskonałymi w tym roku truskawkami. Aromatycznymi, słodkimi, napęczniałymi wszelkim dobrem. Bardzo mnie kusi usmażenie truskawkowych konfitur. Zamierzam zrobić je w taki sposób, aby pozostały w całości, z zachowaniem doskonałej konsystencji owocu. A jak doradziła mi znajoma, trzeba je najpierw maczać chwilę w spirytusie, potem wrzucić do gorącego syropu i kilkakrotnie zagotowywać syrop z owocami i odstawiać z palnika. Powtarzać to doprowadzenia do wrzenia i odstawiania do ostudzenia co najmniej kilkanaście razy, w ciągu dwu lub trzech dni, aż owoce nabiorą głębokiego koloru bordo, a syrop stanie się przejrzysty, także czerwono-brązowy. I wówczas pozostanie tylko przekładanie gorącej konfitury do wypłukanego spirytusem słoiczka, zakręcanie i nalepianie starannych naklejek z informacja, jaki specjał jest w środku. Smacznego!