Radość łasucha obserwującego owieczki i krowy
Byłem na wsi. Wichura połamała sporo sosen w lesie (mieszkam na skraju resztek pozostałych po kurpiowskiej Puszczy Białej) i kilka, i to tych najstarszych, najgrubszych, wokół mojego domu. Żal wielki. Ale i radość, że tylko na tym się skończyło. Dom cały, dach ocalał, szopa hydroforni, wiata garażowa oraz sauna nienaruszone. A biedne sosny sąsiad mechaniczną […]