Kartofle są pyszne

I naprawdę nie tuczące. Oczywiście pod warunkiem, że nie polejemy ich  gęstym tłustym sosem, nie pokrasimy masłem lub nie zjadamy z kotlecikiem z tłustej karkówki. Ostatnimi czasy odkryłam z wielką przyjemnością ziemniaki, które mogłyby mi częstokroć wystarczyć za cały obiad i tylko rozsądek mówi mi, że warto zjeść jeszcze coś ,aby obiad miał pewną wartość. Zawsze w  przeszłości brakowało mi czasu na ich ugotowanie dla głodnych domowników. Zastępowałam zatem ziemniaki krócej gotującymi się kaszami czy ryżem albo makaronem. Teraz zajadam się ziemniakami w najróżniejszej formie, zarówno bowiem gotowane jak pieczone, są dla mnie rarytasem.

Ale najbardziej smakowite wydają mi się pokrojone w ósemki po starannym umyciu skórki, wymieszane w łyżką oliwy, solą i odrobiną posiekanych listków rozmarynu. Pieczone przez 10-15  minut w piekarniku w temperaturze 200 stopni, po czym dopieczone w tej samej temperaturze, ale po włączeniu termoobiegu. Są wtedy z wierzchu rumiane a wyrodku mięciutkie i pyszne. W dodatku widać, czy są już dostatecznie rumiane czyli gotowe. Bardzo polecam tak pieczone ziemniaki na przyjęcia: gospodarze tylko muszą w odpowiednim czasie włożyć do lekko nagrzanego piekarnika półmisek żaroodporny lub brytfannę z wcześniej przygotowanymi ziemniaczanymi  ósemkami (oliwa zabezpiecza je przed ciemnieniem). Radzę spróbować,