Czyściochy

O koronawirusie mówimy i pewnie myślimy wszyscy. Ponieważ jesteśmy globalną wioską informacyjną, wiemy na co i jak chorują w najdalszym zakątku świata, znamy objawy i skutki straszliwych chorób. Dzięki  oświacie sanitarnej wiemy na pewno, że jednym z powodów każdej epidemii jest brak sanitarnej staranności, brudne ręce.

Jeszcze zanim koronawirus pojawił się w naszej świadomości, w kilku publicznych miejscach zauważyłam urządzenia, które w zamyśle miały sprzyjać powszechnej higienie, aby można wytrzeć na przykład w sklepie dotykany dłonią drążek wózka czy koszyka i nie złapać cudzych bakterii. Kiedy zauważyłam  takie urządzenie  w pobliskim sklepie, postanowiłam  go użyć. Postawiono podobno  ten słupek z pojemnikiem na chusteczki i płyn dość dawno temu, ponieważ jednak nikt się przy nim nie zatrzymywał, nie rzucał się w oczy i dlatego ja  go także przeoczyłam. Okazało się jednak, że urządzenie jest, ale  suche chusteczki nie  spełniają swej roli. Odtąd mijam owo urządzenie, które okazało się jeszcze jednym „odfajkowaniem” słusznej inicjatywy.

W ogóle coraz częściej zauważam niechlujne sklepy (wychodzę nie robiąc tam zakupów), nawet niektóre sieciówki mają u mnie bardzo złą opinię. Widocznie kontrole nie są ani tak częste, ani tak dociekliwe, jak powinny być. Koszmarem  sanitarnym są według mnie sprzedawane w spożywczych sklepach drożdżówki i pączki: zazwyczaj stoją w pudłach koło kasy, „obchuchiwane” przez klientów. Smacznego!