W piwnicy Warsza słuchałem, gadałem i jadłem
W piwnicy Warsza – goście, gospodarz i prowadzący spotkanie
Nigdy dotąd nie słyszałem o tym facecie. A nazywał się Warsz. Handlował solą przed wieloma stuleciami. I miał swoje magazyny w okolicy dzisiejszego Teatru Kamienica czyli przy dzisiejszej Alei Solidarności. Wewnątrz Kamienicy, jedno piętro poniżej poziomu ulicy, jest mała scenka i sala mogąca pomieścić kilkadziesiąt osób. Ta sala otrzymała właśnie imię solnika Warsza, bo szef sceny odkopawszy starą piwnicę odkopuje nadal szukając warszawskich histiryjek i historii. I tam odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Kultura WARTA poznania”. Główną personą (bo trudno powiedzieć, że gościem skoro to on właśnie jest twórcą i szefem Teatru Kamienica) był Emilian Kamiński – aktor, reżyser, pisarz, smakosz. Jednym słowem sybaryta.
Emilian Kamiński zawsze pełen ekspresji
Rozmowę z Emilianem Kamińskim prowadziła recenzentka teatralna „Polityki” Aneta Kyzioł. A sillnie jej przeszkadzali w tym dziele zaproszeni przez „Wartę” goście wybuchając co i rusz gromkim śmiechem. Na ich usprawiedliwienie powiem, że sam też gotowałem się ze śmiechu, bo Emilian Kamiński ma wyjątkowy talent do rozweselania widowni. I to nawet wówczas gdy serio odpowiada na serio postawione pytania. Być może to życie artysty i przedsiębiorcy tworzącego teatr jest tak komiczne, że opowiadanie o codzienności sług Melpomeny tak śmieszy. Prawdę mówiąc Emilian wyznał, że główną zasadą rządzącą jego teatrem jest nie zniechęcać ludzi do życia. Jak na współczesne teatralne trendy, to kierunek wiodący wprawdzie pod prąd ale przez wielką widownię (i mnie także) całkowicie i chętnie akceptowany.
Przekąska była efektowna i smaczna
Po półtoragodzinnej rozmowie z głównym bohaterem i ja miałem swoje pięć minut, które rozrosło się do nieco wydłużonego kwadransa. Opowiadałem o miłości aktorów do dobrego jedzenia czyli o związkach teatru i kuchni. W opowieści mojej występowali znani Wam artyści: Alojzy Żółkowski, Wojtek Pszoniak, Marek Kondrat, Henryk Machalica, Katarzyna Figura, Piotr Adamczyk i paru innych tuzów scen polskich, którzy jedzenia i picie traktują także jak sztukę, chętnie się tym dzielą z publicznością, a niektórzy nawet na tym nie tracą.
Szef kuchni prezentuje swoje dania
Okazało się, że dobrze trafiłem z tym tematem, bo podziemiach Teatru Kamienica rusza restauracja. Oczywiście warszawska jak wszystko pod tym adresem. Dziś Kamiński pokonał kolejny wysoki próg z licznego toru przeszkód, bo dostał zgodę sanepidu na otwarcie lokalu. I tak po spektaklu widzowie omijając szatnię będą mogli zejść do Sali restauracyjnej by zjeść zasłużoną kolację. A wiadomo, że obcowanie ze sztuką wycieńcza człowieka także i fizycznie. Oraz wysusza. A tu będzie można poucztować w towarzystwie artystów i to nawet jeszcze nie rozcharakteryzowanych. Czego popróbowaliśmy podczas spotkania a właściwie tuż po jego zakończeniu zasiadając do stołów już nakrytych i pełnych przekąsek oraz dań innych.
Najbardziej smakował mi pikantny krem pomidorowy
Po raz przedostatni stwierdzam, że kultura warta jest poznania. Zwłaszcza gdy pamięta się także i kulturze stołu.
Fot. Tadeusz Późniak
Komentarze
Ech…
Zazdrość człowieka zżera, jak się mieszka na prowincji. Można liczyć jedynie na to co samemu się zrobi. W Warszawie to ludzie mają bosko: sami sabaryci i celebryci.
co do celebrytów,to mam mieszane uczucia 🙂
„nie zniechęcać ludzi do życia” – bardzo mi się to podoba, bardzo, tak trzymać i rozszerzać na inne niwy 🙂
W chińskim X’ian, tym znanym z Muzeum Armii Terakotowej, teatr wspaniale koegzystuje z restauracją. Sam budynek ma wystrój, według moich wyobrażeń, kremlowski: marmury, kryształy, czerwone dywany. Przy wejściu witają przepiękne dziewczyny w tradycyjnych strojach. Potem wchodzi się na piętro do ogromnej, bogato zdobionej, sali restauracyjnej. O jedzeniu nie wspomnę – średnio 13 rozmaitych potraw.
Potem kawa na parterze, chwila odpoczynku na trawienie i do sali teatralnej. Na widowni stoliki. Kto ma jeszcze miejsce to zamawia małe co nieco. Z reguły jednak dyskretni kelnerzy serwują tylko napitki.
Na scenie bajecznie kolorowe przedstawienie, opowieść o miłości w zaprzeszłych czasach, pieśnią i tańcem wyrażona. Niezwykła sprawność ruchowa aktorów, fantastyczna multimedialna scenografia.
Zazdrość Pyrę zżera (solidarnie z Misiem). Jotka z Chin przywiozła też bogate wspomnienia. Jak się ma 5 tys lat udokumentowanej historii i 1,6 mld ludu do wykarmienia….pomysłowość ludzka nie zna granic ni kordonów. Jotka – po kawałeczku wrzucaj reportaże, też poliżemy troszkę Chin. Lubię Pana Emiliana – jedyne co mi ciut przeszkadza, to emacujące z niego poczucie MISJI ( właśnie tak – dużymi literami) Pomysł z restauracją bardzo dobry i sprawdzony, byle trzymałapoziom. Emilian ładnie śpiewał „Na szkle malowane”
Pyro, jak sie mają krany?
Haneczko – zamontowana jest tylko bateria w kuchni i wymieniony zawór zimnej wody. Reszta dzisaj, po 13.00. Bqteria w kuchni jest krzywo umocowana, bo nowa bateria jakoś tam nie pasowała do krzywek (nowe w ogóle nie właziły, zostały stare i stare kołnierze. Żeby to porządnie zrobić, trzeba by skuwać i wymieniać kafelki. Co to, to nie. Różnica poziomu to ok 1,5 cm i zgodnie obydwie Pyry orzekły, że może być. Bateria działa pierwszorzędnie; wreszcie nie cieknie woda. Trudno, przeżyjemy przekrzywienie urządzenia.
Witam, Pyro a jak tam Twoj projekt, rozwijasz?
Dlaczego Mis sie podwoil?
Morąg – on kiedyś był już podwójny, potem Kurpiowski, a potem na tej cójce… Niech ma – dużo Misia dobrze mi robi.
A projekt – pewnie, że tak (upieram się przy rdzawej kiecce. Rudym w zieleniach dobrze, ale i seksownie, a tu klasa nie seks się liczą). Mam już robotę dla Doroty z Sąsiedztwa, dla Owczarka spode Tater i dla połowy Blogowiska.
Obecna! Ale się zmywa,
Zaba co z ta spizarnia? Zamknela na klucz.
Pyro na boga, Berlin ma tylko 60 km po przekatnej…
Wyslalm do Ciebie dluzszy list na inny temat, zrob prosze dochodzenia.
Jotko rozmawials z Panem Mezem?
Ośmielona zachętą Pyry sprawozdam coś w nawiązaniu do wczorajszego Dnia Toalet. Sorty yyc ?
Raz do roku w Chinach wymiecione są do czysta wszelkie sklepowe zapasy pieluch jednorazowych. Powód? Chińczycy, z racji Nowego Roku, tłumnie podróżują. Każdy chce ten dzień spędzić z najbliższymi. A to oznacza konieczność korzystania z toalet w pociągu.
Chińskich toalet, a jakże, również tych w pociągu doświadczyłam. Ciężkie przeżycie. Jeździłam tylko pociągami, w których liczba pasażerów nie przewyższała liczby miejsc, były to z reguły pociągi pospieszne, ale i tak nie było łatwo.
W pociągach toalety zamykane są na parę minut przed dojazdem do stacji i otwierane parę minut po jej opuszczeniu. Bywało, że pociąg sobie stał i stał i stał ? no właśnie, nie było łatwo.
Samo dostanie się na dworzec kolejowy już stanowi nie lada wyczyn. Zaczyna się od tego, że przed wejściem do budynku dworcowego rozstawione są specjalne płotki i podobnie, jak na lotniskach, przechodzi się korytarzami, pod czujnym okiem bardzo licznie zgromadzonych policjantek, policjantów i jakichś innych służb mundurowych. Dochodząc do drzwi budynku dworca należy okazać bilet. Następnie przechodzi się przez dokładnie taką samą odprawę bagażową, jak na lotnisku. Po jej przejściu bilety kontroluje obsługa kolei i kieruje do specjalnej poczekalni. My byliśmy kierowani do poczekalni z ?soft chairs? – tak było napisane nad drzwiami poczekalni i widziałam, jak wypraszano z tej poczekalni niektórych Chińczyków. Czekanie w tej poczekalni jest obowiązkowe, ponieważ na dworcu trzeba być z odpowiednim wyprzedzeniem. Na peron nie można pójść, bo wejście jest zamknięte. Więc pozostaje przymusowe siedzenie w poczekalni. W niektórych podawana jest darmowa kawa i herbata i oczywiście na ścianie wisi przeogromny ekran telewizora. Nasza czwórka wyciągała karty i spokojnie (ha, ha!) grała w brydża. Na dwadzieścia minut przed planowanym odjazdem pociągu drzwi od przejścia na peron są otwierane. Przed wejściem do wagonu bilety są ponownie sprawdzane.
Te wszystkie procedury stosowane są nie tylko ze względu na bezpieczeństwo. Jest to sposób zapobiegania koczowaniu tłumów ludzi na dworcach. A byłyby to niewyobrażalne tłumy. Z tego, co nam mówiła nasza pilotka, ludzie koczują nieraz całymi dniami, w okolicach dworca, w oczekiwaniu na bilet kolejowy. Jeżeli jadą potem tak zwanym pociągiem osobowym, czyli często się zatrzymującym na stacjach, to możliwość skorzystania z toalety jest naprawdę niewielka. Nawet w przypadku liczby miejsc siedzących i leżących pokrywających się z ilością pasażerów.
Tłumy na dworcach, my byliśmy o okresie świątecznym, wolnym od pracy, są niewyobrażalne. Najgorzej było w Pekinie. Jeżeli oglądaliście kiedyś tłumy oczekujące na poświąteczne wyprzedaże, to jest to dość zbliżony obraz. Z akcentem na zbliżony. Po prostu mrowisko. Co ciekawe w tym tłumie nie było specjalnie odczuwanego napięcia czy agresji. Czasem ktoś pomagał sobie łokciami, ale mam wrażenie, że była to bardziej kwestia manier niż agresji.
miało być: sorry yyc 🙁
Morąg,
z Panem Mężem rozmawiałam i jest za 🙂 zwłaszcza, że my bywaliśmy na takich jarmarkach w dość odległych od nas zakątkach Niemiec, ale nigdy w Berlinie. I do tego możliwość zawarcia znajomości z Blogowiczkami 🙂
Zatem wszystko w rencach pana dochtorowych.
Sprawa powinna się wyjasnić w przeciągu najbliższych dziesięciu dni. Jeżeli zdrowie nie stanie na przeszkodzie, to chcielibyśmy wyjechać do Berlina w piątek 11 grudnia koło południa – czy czytasz to Pyro? – a wracać w godzinach południowych w niedziele. Jeżeli nie sprawiłoby Ci to kłopotu to może zarezerwowałabyś nam jakiś przytulny a niezadrogi pokój na dwie noce gzieś w hoteliku blisko Twojego domu. Jeżeli jest z tym kłopot, to daj namiary w jakiej okolicy ja mam zrobić rezerwacje. Zwykle robię takie rzeczy przez booking.com
Zastanów się co mamy Ci przywieźć 🙂
Pozdrawiamy z lazaretu.
W niedzielę Jan przywiózł z Salzburga srebrny medal i grypę.
Medal schował do szuflady, zarazą solidarnie się podzielił.
Teraz zazdrościmy pierzyn Panu Lukowi.
Świńska, nie świńska? U nas przestali już sprawdzać. Radzą nawet zostać w domu i leczyć się tradycyjnie, niż przez dwie godziny w poczekalni wymieniać się bakcylami.
Wczoraj zamknęli Niagarę piętro wyżej. Będziemy schnąć do wiosny. Przedpokój wygląda obleśnie.
Pogoda cesarsko-krulewska.
Morąg,
oczywiście pod warunkiem, że ten termin byłby dla Ciebie odpowiedni 🙂
Jotko, czy naprawde chcecie wydawac na hotel, chyba nie macie alergii na kocie futra, okolicznosci do spania mam wygodne a w innych pomieszczeniach miejsce dla nas. Wez sobie od Pyry moj adres mailowy.
Srebrny medal wart jest nawet najwiekszych poswiecen, gratulacje!
A poza tym, jezeli te typki mieszkaja w podnajmie bez zezwolenia wlasciciela mieszkania, to mozna ich wykurzyc.
Morąg,
alergii nie mamy. W naszym domu rezyduje kot Sokrates i piesa Sunia. Nie chcemy robić kłopotu i nadużywać gościnności 🙂
Do mnie można pisać na adres:
nota7@o2.pl
paOlOre,
gratulacje i wyrazy współczucia! U mnie jeszcze nie lazaret, bo tylko dziecko chore, a my na nogach. 10 lat temu, w pierwsze millenium (1999/2000) było odwrotnie: my złożeni grypą, a dziecko kursujące między kuchnią a sypialnią z kolejnymi szklankami herbatki i neocitranu. Jeśli ta grypa jest świńska, to wygląda na lżejszą, niż nasza wtedy. U nas też prawie nie testują, ani nie zachęcają do osobistych wizyt u lekarza (trzeba się umówić telefonicznie do prywatnego, nie ma przychodni), tylko do tradycyjnego kurowania w domu, a jak po kilku dniach (5-7) nie przejdzie i gorączka pojawi się na nowo, to się zgłosić. Bardzo rozsądne podejście. Chorzy z objawami – siedzieć w domu, a nie roznosić zarazę po okolicy 😎
paOLOre,
gratulacje z powodu medalu 🙂 wyrazy współczucia, pierzyny nie posiadam przywiozłam z Chin kołdry jedwabne, ale nie wiem czy się nadadzą 🙁
Do „Teatru Kamienica ” wybieramy się 29 listopada na
„Wieczór kabaretowy Emiliana Kamińskiego „, właśnie przed
kilkoma dniami byłam kupiłam bilety. Myślę,że zabawa będzie
przednia. Sprawozdam w stosownym momencie.
Przed otwarciem własnego teatru Kamiński występował w
„Buffo” w doskonałej roli „W obronie jaskiniowca”
http://www.teatry.art.pl/spektakle/wobroniej_ka01.htm
Przewrotność losu polega na tym,że kupiłam bilety na
to przedstawienie w prezencie dla moich przyjaciół,
którzy ubawili się setnie i spadali z krzeseł z tej wesołości,
dziękując mi serdecznie za taki prezent. Ja nie mogłam im
towarzyszyć owego dnia w wyprawie do teatru i planowałam,
że obejrzę ten występ w innym, późniejszym terminie.
Ale nie wyszło,bo wkrótce zdjęli z afisza,a Emiliana Kamińskiego
pochłonęła bez reszty budowa własnego teatru.
Cieszy mnie bardzo wiadomość o restauracji, która zostanie
otwarta wkrótce przy teatrze, „Kamienica” bo mam wrażenie,
że restauracja „Buffo” przy teatrze o tej samej nazwie ma
się bardzo dobrze.
Takie pomysły bardzo mi się podobają 🙂
Alicjo- firanki IDENTYCZNE !
Przybywaj, sprawdzisz osobiście ! Na tę okoliczność
porządnie je wypiorę 🙂
PaOLOre – gratulacje dla srebrnego medalisty !
U mnie w domu latorośl też poleguje od 3 dni pod
pierzynami z przeziębieniowym wirusem.
Wczoraj dostała rosól na wzmocnienie.
Nemo,
czy dziecku już nieco lepiej?
O tej świńskiej to mówili, że ona lżejsza od sezonowej. Jestem za nie włóczeniem się i nie roznoszeniem świństwa.
Jak sie mieszka na prowincji to dopiero sa przezycia. Wpadaja ludzie z calego wielkiego swiata a my mamy swoja grype. W poniedzialek bede bawil sie w piekarza a dzisiaj w ogrodnika.
paOlOre miejmy nadzieje do wiosny wyschnie a wszyscy wyzdrowieja.
Spod cesarskiej pozdrowienia
Pan Lulek
dzień dobry, nawet jakby cesarska
Gospodarza poproszę o bliższą charakterystykę przekąski.
Dziękujemy wszystkim za gratulawyrazy.
Nemo, właśnie tak postanowiłem: jeśli nie przeżyję do poniedziałku, to wtedy udam się do medyka.
A grypsko rzeczywiście chyba lżejsze niż mi się to ongiś zdarzało. Znaczy: świńska?
PS: Łotr lubi „ładne” kody: caaa
Dla Jasia gratulacje a Wy Pawełku czosnek i miodek …
Krystyna Janda też chyba teraz remontuje teatr i chce tam zrobić także restaurację … mamy plany teatrowe z koleżankami to i może ten teatr odwiedzimy …
a ja się narobiłam bo zlałam wiśniówkę … wymieszałam wszystko razem z wiśniówką z tamtego roku bo jakaś za słodka była … wyszło 12 litrów …i teraz mam prezenty z wiśniówki i z octu malinowego oraz z wiśni dla przyjaciół i rodzinki … 🙂
a i golonkę dziś gotuję … 🙂
Jolinku, a czy ja moge poza wymienionymi liczyc na butelke octu z malin?
morag fajny zjazd się u Ciebie zapowiada … no i możecie zrobić naradę i wybrać Zarząd do nowej Spółki kulturalno-handlowej …:)
oczywiście … 🙂 … ale butelki takie małe po 0,2 litra … chyba zrobię tak: jak będę odbierać od siostry Żabki grecką to dam dla Ciebie malinowy bo Ty do Żabki często jeździsz a siostra też tam bywa często … 🙂 … ale wymyśliła co 🙂
Podobnie jak Mor Spółka Akcyjna jestem zaintrygowany, a nawet zainteresowany octem z malin. W zamian oferuję transfer z Wiednia do Burgenlandii.
Wyrazy współczucia dla grypujących i pielęgnującego personelu.
Dzisiaj jajca sadzone, pyrki i brokuły.
Pyro, pan mąż wolną chwilą rzuci okiem na to krzywe.
Morągu z ust mi wyjęłaś ….
12 litrów to wg mnie ilość dla wieeeluuu przyjaciół
i znajomych królika…
Jolinku – jutro idę na „Boską ” do „Polonii” właśnie.
W końcu udało mi się kupić bilety,łatwo nie było.
Dopiero co pisałem, że Łotr woli „ładne”.
Stąd się bierze pewnie częsta powtarzalność kodów.
Tym razem: bddb
I ja go chyba rozumiem… 😉
bbbd
Jotko,
wyraźnie lepiej 🙂 Pierwsze dwa dni głównie przespała, wczoraj na kolację tylko ryż z sosem sojowym, a dziś już nie włóczy się w piżamie, tylko się dobrowolnie ubrała i uczesała i… chce jeść! Temperatura trochę wyższa od normalnej, wczoraj jeszcze 38, idzie chyba ku dobremu. Kaszle i smarka, ale bez przesady.
Ten wirus podobno wcale nie taki nowy, krążył już w latach 50. i 60-ych i starsi mogą być na niego odporni.
Pogoda na dworze jakaś wiosenna, muchy się budzą i kwitną stokrotki 😯
A ja się na gwałt dowitaminowuję (może być taki dziwoląg słowny, do przyjęcia?), zatem do tradycyjnej rybki mam aż trzy surówki: z kwaszonej kapusty, z selera i z burzaczków z odrobiną miodu. Wczoraj na kolacje była marchewka z jabłkiem, na obiad kalafior i pomidory, na śniadanie maliny a w międzyczasie grejfruty. Właśnie do mnie dotarło, że zaniedbałam czosnek. Trzeba nadrobić zaniedbania.
Jolinku,
a może ten ocet to mógłby tak via Poznań wędrować? Jak wszystko pójdzie dobrze to obskoczę i Berlin i Wiedeń (Sylwester i Nowy Rok) 🙂
Nemo,
nie tylko muchy, mnie ostatnio żrą komary po nocach 🙁
trzymam kciuki za dziecko, a na czym ona gra?
Jotko, zaiste ambitny plan: Sylwester-Berlin, Nowy Rok-Wiedeń 😀
Ja nawet nie jestem pewny, w jakim kraju spędzę Boże Narodzenie.
Może w Burgenlandii?
Paweł dla Ciebie jest … i to bez transportu … 🙂 może w Warszawie będziesz?
Danuśka octu malinowego to mam dużo mniej … dlatego małe butelki … ma już 2 lata to ma już swoją moc smakową …. 🙂
Byłam na „Boskiej” … też załatwiałam bilety długo … ale warto było iśc …
Prawie celebrytka:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-11-20.html
ale złośliwe, to Drugie Wcielenie Misia 😉
Miś ma oko, podziwiam 🙂
Jotko,
na fortepianie. Jutro koncert, jeśli skrzypce i wiolonczela się nie pochorują.
Sałatce z „burzaczków” ostrości doda piorunek 😉
PaOlOre,
moje dziecko pije herbatkę ze świeżego imbiru z cytryną i miodem i mówi, że dobrze jej to robi.
Komary tu też latają i gryzą 😯
Jasiowi gratulacje!
Stokrotki kwitną (a kiedy nie kwitną?), nawet mlecze gdzie niegdzie.
Pewnie z tą świńską grypą się rozejdzie po kościach.
Poszłam naprawiać solidniej słupek od pastucha (wczoraj to była prowizorka, bo nie miałam jak i czym), czyli wbiłam obok taki z włókna szklanego i związałam do kupy. Elegancko byłoby wymienić, ale chwilowo nie mam. Za to wracając zobaczyłam na jabłoni jeszcze nieco jabłek, to jest bardzo stara niemiecka reneta, niestety to już jej ostatnie lata, bo pień pękł pionowo do samej ziemi i jedna część całkiem się pochyliła. druga jeszcze stoi. Strąciłam (ausgerechnet mi się długa sucha gałąź wolnoleżąca trafiła) co się dało i wydawało warte zachodu. Parę niżej wiszących sięgnęłam ręką, ale przy okazji – muszą być straty w ludziach i sprzęcie – jedno spore jabłko spadło mi na nos i nieomal mnie znokautowało. Uzbierało się tych jabłek kopiate wiadro 20 litrowe.
Wczoraj zaś znajomy przywióżł mi wieczorem koszyk gruszek, co to miał je przywieźć dwa tygodnie temu, albo i lepiej. Część już bardzo ładnie dojrzała i są przepyszne. Już wiem co będę robić w najbliższych dniach.
Uświadomiłem sobie, że przepadną mit bilety na dzisiejszy koncert w ramach Voicemanii w Metropolu. Dzisiaj mieli performować się tacy jajcarze
Wracam pod pierzynę, jednak coś mnie z nóg zwala.
Przedtem jednak pogryzę ząbek czosnku i popiję Propolisem (85% !!!) na miodzie.
Dla ciekawych jak drzewo może pęknąć z góry na dół: Główny pień był niegdyś obcięty na wysokości niecałych 2 metrów a korona uformowana z dwóch gałęzi wyrastających na boki. Ciężar tych gałęzi po prostu rozerwał pień, który i tak już próchniał w środku. Powinnam zaszczepić jakąś młodą jabłonkę, bo takie tutejsze renety są niezwykle smaczne i przechowują się bardzo długo.
Nemo, dla orkiestry to tylko Amol, wedle tego co reklama głosiła 🙂
Jolinku, ten ocet to mozna na Brackie podrzucic albo ja odbiore jak bede w Warszawie
Czy wyście się wściekliście?! Wstałam po dospaniu i nie mam czasu doczytać!
jotka,
proszę więcej! Nawiasem mówiąc, teraz jak ktos sie udaje tu czy tam, to powinien podnieść wrzask na blogu, a tu zaraz odezwie sie ktoś ze wskazówkami, jak tam dojechać i co… Teraz wiemy, co w Chinach względem pociągów 😉
To są nieocenione wskazówki i jakże oszczędzają czas, i te rózne potknięcia.
Nemo,
ugotuj Młodej rosół, i jak lubi, dodaj kawałki mięsa. Oraz ze trzy ząbki czosnku pod koniec gotowania. Geologa nie ma, to komu będzie przeszkadzał jej chuch 😉
Idę doczytać…
Rany, jak nie dospać, to doczytać 😯
p.s.Neocitran u mnie też działa na te wszystkie takie…
Morąg – byłam u Ciebie.
Jotko – pyszne reportaże i bez tej obrzydłej PP
Gratulacje dla Jasia i głaskanie po plecach dla całej, zagrypionej rodziny.
Zaraz przyjdą panowie od rur, panika we mnie buzuje, że hej.
Alicjo,
dzięki za porady, ale Młoda mięsa nie jada, ani rosołków 🙁 Na obiad dostała warzywka z imbirem i czosnkiem, ryż, sok z pomarańczy. Teraz siedzi w łóżku z laptopem.
a propos much
Nie dawno uczestniczylam w pokazie multimedialnym z prelekcją z jednym z najlepszych wspinaczy na świecie Stefanem Glowaczem w ramach Marmot Tour Poland. Stefan opowiadał o swoich wyprawach na Ziemię Baffina położonej w Kanadyjskiej Arktyce za północnym kołem podbiegunowym oraz fascynacjach dziewiczymi ścianami z najodleglejszych i najbardziej niedostępnych rejonów świata. Pierwsza wyprawa polegała na przepłynięciu 150 km kajakiem morskim w rejon występowania ogromnych, kilkuset metrowych klifów wyrastających prosto z morza.
Druga wyprawa to trawers wzdłuż wybrzeża całej wyspy Baffina (około 1000 km!). W połowie drogi u wejścia do zatoki Buchan alpiniści wytyczyli nową drogę na dziewiczej ścianie The Bastion.
Pierwsza wyprawa nie obyła się bez dramatycznych wydarzeń, gdyż na miejscu w którym alpiniści zostawili część sprzętu i prowiantu niedźwiedzie polarne urządziły sobie? małą imprezkę? zjadając część zapasów, co zmniejszyło dzienne racje żywieniowe z 5000 do 1500 kalorii. Zaowocowało to ciekawymi, przynajmniej dla mnie, smakoszka, spostrzeżeniami na temat jedzenia. W co drugim zdaniu Glowacz wspominał jak ciężkie to było doświadczenie, jak mimo chronicznego głodu zdecydowali się jednak na wspinaczkę mimo iż wiedzieli że będą mieli niewystarczającą ilość pożywienia na drogę powrotną. Ostatnie trzy dni pokonali już bez jedzenia. Rekompensowali sobie to ciągłymi dyskusjami o tym co zjedzą po powrocie do cywilizacji. Zaowocowało to listą kulinarnych ?hitów? każdego z uczestników ekspedycji. Z uwagi na charakter prelekcji ten wątek nie był dalej kontynuowany, ale wskazywał jednoznacznie, ze pożywienie jest jedna z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka i bez niego trudno osiągać wyznaczone cele. Wiem, ze to oczywiste, ale spróbujmy sobie wyobrazić świat bez delikatesów w których zaspokajamy nasza najbardziej podstawową potrzebę ?
Podczas drugiej wyprawy alpiniści musieli stawić czoła problemom administracyjnym. Chcieli przemieszaczac się za pomocą psich zaprzęgów , które jak się okazało zgodnie z prawem kanadyjskim nie mogą być przeciążane(ekwipunek wszystkich uczestników ważył łącznie ponad 700 kg). Użyli wiec skuterów. Od miejscowej ludności otrzymali w prezencie świeżego łososia(nie trudno było go utrzymać w świeżości przy temperaturach około -20 stopni C) z którego zrobili sashimi w ostatnich dniach wyprawy.
Piękne zdjęcia,z pasją opowiedziana historia i niezapomniane wrażenia?Impreza godna polecienia nie tylko wspinaczom.
Nemo – może i dobry pomysł z tym imbirem dla tych
wszystkich przeziębionych ?
Moja dziecina ma dokładnie te same objawy.
Idę po imbir. Czosnku jeszcze też nie zawadzi dokupić !
W poniedziałek już nareszcie musi iść do szkoły.
Malinówka dochodzi. Bedzie dlugo dochodzila. Tym razem w sloneczku na parapecie. Jolinek51 rozrabia jak zajac w salacie. Ja sobie na obiad wygodzilem. Zapiekane plasterki ziemniaów od wczoraj ale juz bez uniformów a na to kotölet panierowany. Pyszne bylo az otworzylem swieza butelka Muskatell Ottonel.
Pasowalo znakomicie. Z jakiej okazji dzis toastujemy.
Przy slowie bedac zapytuje. Skad sie wzielo okreslenie. Wygodzil jak ksiadz magdzie.
To nie blad ta mala litera. Dla ulatwienia podaje, magd i trachten.
Pan Lulek
PaOlOre…
PERFORMOWAĆ?! 🙄
A to już zwyczajnie występować nie potrafią w EVENTACH?! 😯
Dobre rady zapominacie, a tu wisi od dawna…
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Dobre_Rady/Imbirowa_kuracja_Heleny.html
Nemo, mój wyżeł jak wywąchał mysz za szafką w przedpokoju to pogryzł dokumentnie wszystkie uchwyty od szuflad, starająć się je otworzyć.
Jotko, dzięki, barwne te Chiny, ale ja tam nie pojadę. Za to czytam z dużą przyjemnością!
paOlore,
w Berlinie to ja chcę być za trzy tygodnie, a w Wiedniu od 30 grudnia do 4 stycznia 🙂
Skoro ciekawostki z Chin znajdują uznanie, to może, kopiując pomysł Żaby minikonkurs, niestety nie mam konfitur, w charakterze nagrody jedynie wirtualny uścisk dłoni 🙂
Pytanie:
ilu potencjalnych konkurentów musi pokonać kandydat na wyższe studia w Chinach, jednym słowem ilu jest przecietnie kandydatów na jedno miejsce?
100 tys. ??
morag a kiedy będziesz w Warszawie?
Jotka, czy nie lepiej spac u mnie, gdyz jest to czas najazdu turystow i hoteliki to se beda liczyc, lazienka dysponuje, kuchnia tez, pokoje sa tak usytuowane, ze sie nawet nie slyszy co inni wyrabiaja, lozka do spania sa wygodne a zerszta, to Alicja tez nie wloczy sie po hotelach prawda Alice?
Panie Lulku słonko w Warszawie to i humor jest … 🙂
W temacie: polowanie na zwierza
Profesor nauk położył sie do łózka i kiedy juz prawie zasypiał obudziło go bzyczenie komara, profesor wstał zapalił lampę, rozejrzał się, nie zobaczył komara, zgasił lampę, juz prawie zasypiał, kiedy ponownie obudził go bzyk komara, profesor wstał, zapalił lampe, nie znalazł komara, zgasił lampe … i tak jeszcze kilka razy. Za którymś kolejnym razem złapał komara. Zamknął go z dłoniach ułożonych w koszyczek i kołysząc łagodnie zaczął nucić aaa, aaa, aaa. Przyłożył ucho do złozonych dłoni i słyszy bzzz. Znowu kołysząc dłoni nuci aaa, aaa, aaa. Ucho do dłoni, bzzz. I kilka kolejnych powtórzeń. Wreszcie profesor usłyszał dochodzace z pomiędzy jego dłoni głośne chrapanie komara. Wtedy przyłożył usta do dłoni i z całą mocą na jaką go było stać zabzyczał: BZZZYYY!!!
Jolinku, z ta Warszawa to jest roznie, zalezy co sie nadarzy czy robota czy zapotrzebowanie na wizyte u rodziny, ostatni ocet malinowy mialam od mojej paryskiej przyjaciolki wiec teraz moge poczekac z miesiac.
Alicjo!
Oczywiście, że potrafią występować na iwentach.
Ja tylko nie chciałem – ze względu na Ciebie – używać takich obcych słów 😀
Sarenko! 🙂
Co zrobiłaś, że mogłem przeczytać Twój tekst bez problemów?
Moragu, jeżeli jesteś pewna, że to nie będzie dla Ciebie zbyt duży kłopot, to jasne, że te pieniądze lepiej wspólnie przehulać 🙂
Jolinku,
nie tak duzo
Oh Jotko, co my sie tutaj nawyrabialismy przez wszystkie lata, cala opozycja i inne postacie przeszly masowo przez nasze mieszkania, doswiadczenie w tym zakresie to prawie wszyscy maja, ktorzy wyjechali pod koniec lat siedemdziesiatych
Morągu,
no to załatwione, idę jeść czosnek 🙂
paOlOre,
Tekst zatwierdzony i dopuszczony do opublikowania za zgodą Państwowej Komisji ZDDiD( Zwalczanie Dysleksji Dysortografii i Dyskalkulii) i pozarządowej organizacji Parzystokopytnych Przeżuwaczy, na czele której stoi mój najdroższy Sarenek 😉
Jolinku – jak Morąg będzie w Warszawie to zrobimy kolejny
mini zjazd 🙂
Ja już mam doświadczenie w tym względzie 🙂
Oraz duży stół 🙂
wyjaśniałam juz na czym polega problem,gdy redaguje dłuższa wypowiedz to robie to w wordzie i wszystko skrupulatnie poprawiam,a kiedy biore udział w dyskusji na forum to porostu nie jestem w stanie
🙂
Czuję się dokształcony w zakresie, że łania parzystokopytną jest.
A żołądek to mają jedno- czy wielokomorowy?
Sarenko, niniejszym udało Ci się uzyskać przełożenie skrupulatności na czytelność przekazu. Gratulacje! 😀
A co się tyczy kwestii żołądkowej, to już też doczytałem i jasność mam.
Pawle
Grzeczny Miś jestem i do tego potulny jak baranek, a ty mi zarzucasz złośliwości. Ładnie to tak?
Idę ryż gotować, Może oczy zrobią misię skośne. Nikt mi wtedy nie zarzuci że nie patrzę ludziom prosto w oczy.
A tak generalnie to jestem prostolinijny.
Jak świński ogonek.
no wiadomo,ze wielokomorowy,zeby bylo miejsce na deser 🙂
Jotko – ok. 100 osób?
Nie wiem, ilu Chińczyków ubiega się o miejsce na studiach, ale wiem, że stanowczo zbyt wielu zbytecznie, bo w Chinach wcale nie potrzeba aż tylu absolwentów szkól wyższych, jak się okazuje 🙁 W tym roku jest ich już ponad 6 milionów i o jedno miejsce pracy np. w administracji uniwersytetu ubiega się 800 osób z wyższym wykształceniem 😯
Ogółem w 2008/9 jest 30 milionów studentów. To nabór wynosi pewnie z 8, ale ilu jest chętnych? jeszcze podedukuję
ok. moragu to będziemy w kontakcie … butelka odstawiona … 🙂 … faktycznie Danuśka można zrobić taki mini zjazd jak morag będzie w Warszawie … może antek dołączy? albo ktoś jeszcze będzie na wyjeździe do Warszawy …
u mnie na drzwiach do bloku wiszą plakaty … „nie daj się nabrać na szczepionkę … to świńska sprawa … ” … jednym słowem akcja jakaś społeczna czyli idzie ku dobremu … 🙂
jotka ten profesor to cierpliwy jak brzucho … 🙂
no wiecie co … sarenka co tam się dzieje w Krakowie? …
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,7274159,Znany_krakowski_artysta_w_pudle_.html
Jolinku, „na wyjezdzie do Warszawy” – tam chyba duzo konkurencji… za stara jestem
W wieku poborowym jest pewnie poniżej 200 mln, dzielone przez 8, daje 25, ale połowa się nie pcha,
10 -15 Chińczyków na 1 miejsce?
Jotko, w każdym razie taki rząd wielkości.
Nie mam czasu szukać dokładnego rozkładu demograficznego.
Chyba paczki świąteczne zawija w sreberka
http://www.szlachetnapaczka.pl/ to jest dla tych mało inteligentnych akcja w której Turnau bierze udział
morag 🙂 … to do wieczora idę do Amelki na radośniaki … 🙂
przepaszam, o tych mało inteligentnych to nie ja tylko komentarz pod wiadomością na http://www.plotek
Żabo,
dobra Paczka! To mi zakrawa na, o zgrozo! – zdrowy rozsądek, czy jak tam nazywają…
2112 – ładny kod, symetryczny
No dobrze, powiem. 1000 osób na jedno miejsce! Wyobrażacie sobie taką konkurencje? A potem jeszcze absolwenci muszą przejść przez następne sito. To się trzeba nastarać.
Czy komary potrafią czytać? Dotychczas atakowały mnie tylko nocą. A teraz jakiś paskudnik mnie użarł. Przeczytał, że opowiadam żarty i się obraził czy co? 🙁
Jolinku,
ten profesor to przede wszystkim miał niezłe zacięcie dydaktyczne i przeogromną wiarę w moc mozliwości wychowawczych 🙂
Parę dopisków do dzisiejszej relacji: między sybarytą (miłe) a celebrytą (niemiłe) jest zasadnicza różnica. Misiu jeśli zazdrościsz mieszkańcom większych miast, to udaj się do Marka Kulikowskiego. On nikomu niczego nie zawiści, tylko sam organizuje zarówno życie kulturalne w swoim mieście jak i własne. A ma imponujące osiągnięcia. Widziałem je a nawet (nieudolnie) usiłowałem je tu zaprezentować.
Emilian Kamiński wszystko co osiągnął, to dzięki własnej ciężkiej pracy. Aby mieć za co remontować starą kamienicę sprzedał własne piękne mieszkanie. W teatrze zatrudnił mieszkańców kamienicy, która nagle z domu mieszkalnego stała się domem Melpomeny. Rzeczywiście ma poczucie misji. Misji dostarczenia warszawiakom (i nie tylko) dobrej rozrywki na dobrym poziomie. Ma też i inną misję. Postanowił np. w Teatrze Kamienica otworzyć Średnią Szkołe Teatralną. Tu w śród dojrzałych i wybitnych aktorów będą ćwiczyć się w zawodzie licealiści. I potem na scenie nie będą musiały występować Julie w latach zaawansowanych tylko nastoletnie. Tak jak i szekspirowska bohaterka.
A to że kubi smacznie zjeść i wypić to przecież na tym blogu zaleta. No nie?!
Pluszaku to były listki marynowanej poledwicy, karczoch faszerowany serem, rukola i suszone marynowane w oliwie pomidory.
Panie Piotrze, Wojtek kilka lat temu przywiózł mi z wyprawy do Norwegii ser, miał konsystencje twarde sera żółtego ale smak i kolor masła orzechowego, a nazwa składała sie z kilkunastu liter(niestety nie zapisałam 🙁 ), do dzisiaj nie udało mi sie go nigdzie odnaleśc .Trudno zapomniec o tym wyjątkowym smaku?
Czy Pan lub ktoś na blogu zna może ten ser?
O, dobry komentarz , Piotrze…
Każdy robi to, co potrafi, wiedzą oraz zdolnościami możemy się podzielić z innymi na blogu. I o to chodzi… nieważne, czy cele…te-tam, ja chetnie czytam,
nie myślicie, że dobrze mieć swojego tajnego (nie tak bardzo) agenta, który ma dojścia, a my się dowiemy z pierwszej ręki?
No właśnie! Docenic, a nie malkontentować….
To chyba jarlsberg jeden z najlepszych serów norweskich. Łagodny, o zwartej strukturze i orzechowym smaku. Doskonały z kanapkami i przekąskami. Dobrze smakuje też ze świeżymi owocami i chlebem. Ale nie widziałem go w Polsce. Można poszukać w witrynie http://www.swiat-serow.pl
wiem jeszcze tyle ze smakował wyśmienicie z miodem 🙂 strone odwiedzałam juz jakiś czas temu,ale niestety serka tam nie było
Pragne przywitac wszystkich blogowiczow po powrocie z Warszawy. Nie mialam niestety czasu, zeby poczytac wstecz, nadrobie w przyszlym tygodniu. Tygodniowy pobyt minal bardzo szybko. Dziekuje jeszcze raz Danusi i Malgosi za zaakceptowanie spotkania. Moze nastepnym razem zobaczymy sie w szerszym gronie. Znam wiec juz osobiscie trzech blogowiczow, wszyscy przemili.
Skoro o teatrze mowa, chcialabym zachecic was do pojscia na recital Ewy Konstancji BULHAK. Nazywa sie „Anioly”, wyrezyserowala Anna Seniuk a muzyka jest Macieja Maleckiego. Bulhak spiewala do tekstow m.in. Mlynarskiego, Osieckiej ale i Szekspira i Mickiewicza. To wspaniala mloda artystka. Kazda piosenka to male arcydzielo, naprawde, nie przesadzam. Znajdziecie ja na youtube, ale to oczywiscie nie to samo co spektakl na zywo. Polecam!
W czasie pobytu mialam ochote jesc wylacznie tradycyjne polskie potrawy. Probowalam pierogow w roznych miejscach, ale najlepsze byly w Kolomyji w Konstancinie. Szkoda tylko, ze tak tam glosno, muzycy natretni podobnie jak u Szwejka, gdzie spotkalam sie ze Czterema Wspanialymi z liceum! Rozmowy zagluszala muzyka, nastepnym razem pojdziemy gdzie indziej. Jasli pozwolicie, wroce jeszcze do gastronomicznych wspomnien a na razie pozdrawiam serdecznie.
Zapomnialam dodac, ze spektakl z Bulhak odbyl sie goscinnie w Teatrze Syrena.
W ksiegarni na Nowym Swiecie kupilam sobie „Wedrowki po stolach Europy”. Zostawilam ksiazke u mamy w nadziei, ze moze zdobede w przyszlosci autograf Autorow.
Pracuje pracowicie. Zamiatalem liscie w ogródku. Skad sie tego tyle nazbieralo.
Zmarzla pierzyna i trzy poduchy. Tyle tylko. ze
Kto ma w domu dobre pierze tego grypa sie nie bierze.
Calkiem zdrowy i pelen zapalu do wieczorowego zycia.
Ten norweski ser dawali kiedys za darmo w cerkwi na Pradze. Odrobine dziwny smak ale jak sie czlowiek wsmakuje to jest dobry.
Marek szykuj pólciezarówke i przyjezdzaj po sloiki. Wszystle umyte i z zakretkami.
Niektóre zakretki calkiem nowe
Pan Lulek
Tradycyjny norweski ser z koziego mleka. Wygląda jak mydło do prania (niedzisiejsze) w kostce. Pisałam o nim niegdyś. na tym blogu.
Alina,
nie wyobrażaj sobie, że takie słodkości i przemili, o nie! Przecież tu dyżurne istnieją (pieprz i sól, dla tych, co nie wiedzą). A jak walniemy chrzanem, to dopiero 🙂
Stara Żabo, no lepiej bym tego nie ujęła, tak właśnie wygladał, nie wiem czy był z koziego mleka ale miał zwartą konsystencje (bez dziur)i był bardzo tłusty. Wiesz może jak sie nazywa?
Idę do pracowni organizować życie kulturalne. A jak się znudzę to przyjdę do domu działać kulinarnie. Zrobię sobie niezły gulasz. Potem znowu do pracowni , następnie do domu mieszać gulasz, jak zamieszam to do pracowni . Oprawię św Cecylię , potem popatrzę na św Annę Paryską i ramkę dobiorę. Ramka przyszła , znaczy przyjechała. Trzy zdrowaśki , posolę, popieprzę, zamieszam .
Garnek, ramka, zdjęcie, laurowy listek, szkiełko , gwoździk.
Sam się opieprzę . Wy mi tu Kurpiowski nie zasypiajcie gruszek w popiele. Do roboty , do roboty!!!
Dziękuję Alinie. Bardzo ciekawa ta Ewa Konstancja Bułhak (przez ł). Sympatyczna i skromna. Przyznaje się do nadekspresji czyli brzydko mówiąc do przerysowań, ale jak sama mówi szuka jeszcze warsztatu.
Mis sie nie podowoil ale rozdwoil albo i jeszcze gorzej
A teraz do adremu i meritumu, jak mawia zaprzyjaźniony kucharz. Skróś rozmrożenia podróżnego muszę naraz gotowac i przyrządzac zupę rybna z niewielkiego suma, zupę dyniowa z wielkiej dyni i śrenią wołowinę na dziko. Byle nie pomylic przypraw…
Cichal…
i o to biega, żeby pomylić! Wtedy wychodzi poezja 😉
Jarlsberg jest żółty i z dziurami
Brunost lub Ekte Geitost – ciemny, bez dziur, smak lekko karmelowy, z mleka koziego (Geitost) lub koziego z krowim (brunost)
Ost = ser po norwesku.
Nabylem webcam czyli kamerke. Teraz Was widze jak Wielki Brat. Do tego nabylem skaner/kopiarke/drukarke wiec bede, co zobacze skanowal, kopiowal i drukowal. Badzcie czuli bo nie znacie ani dnia ani chwili. Kamerka sie kreci dookola i rozglada swoim sztucznym okiem i tym pieknym oczkiem do Was mruga a co widzi to notuje, wielcome to the information highway….nie straszne juz Zabie Blota z duchami, rusalkami i krasnoludkami, teraz dopiero straszy, hua,hua,hua….bzzz…widze kto wlasnie rozlal wode w kuchni a kto jeszcze nie pozmywal…widze, widze…ooops tego wolalbym nie widziec.
dziekuje nemo 🙂 rozpoczne poszukiwania w internecie.
witaj yyc 🙂 inwigilowac bedziesz blogowiczów? 🙂
Alicjo. Jesteś osobą wielkiej wiedzy i fantazji! Improwizacja jak mawiał Piotr Skrzynecki wymaga bardzo starannego przygotowania albo geniuszu. Dlatego też Ty sobie możesz na to pozwolic a ja, na odwyrtkę. Kiedyś do czarnego żytniego chleba z rodzynkami (irlandzki) dosypałem 2 kopiate łyżeczki kminku i…co ja Ciebie będę potrzebował mówic… to było straszne!
Ostatnimi czasy panuje jakiś taki trend, że prawie każdy osobnik zaistniały medialnie, odczuwa nagle nieprzepartą potrzebę wydania książki kucharskiej i gotowania w telewizorze. Przypadłość ta zdaje się nie omijać nawet profesorów uniwersyteckich o specjalnościach mało z kuchnią się kojarzących, jak np. immunologia. Wczoraj taki jeden z uniwersytetu w Bernie gotował na wizji bouillabaisse po berneńsku (z ementalerem 😯 ) i przedstawił coś ciekawego, co może niebawem wypróbuję : foie gras dla ubogich (z wątróbek drobiowych). Przepis zapamiętałam i odtworzę go, jeśli Osobisty kupi jutro wątróbki. Typa, który to przedstawił, osobiście nie lubię (jest za genetycznie zmodyfikowaną żywnością, ale zapewne też dla ubogich 🙄 ), ale spodobało mi się, co mówił na temat łasuchowania. Raz w tygodniu lub miesiącu należy sobie zaszaleć nie patrząc na ilość masła czy innych kalorii, jeść i pić bez wyrzutów sumienia, jeśli organizm się tego domaga 😉
Nie zameldowano tresci toastu o zwyklej porze. No to zdrowie Gospodarza który wyglosil podobno porywajaca mowe, przerywana owacjami.
Calkiem troche i wzniose
Pan Lulek
Hejka sarenko. Inwigilowac nie, obserwowac po przyjacielsku jak to teraz modne. Bede patrzal czy nie lamiecie praw mniejszosci sexualnych i kazdych innych i czy aby rybki w akwariach nie sa przesladowane (te w jeziorach mozna jeszcze spokojnie i bestialsko mordowac). Bede tropil wszelkie przejawy nietolerancji tych najbardziej tolerancyjnych bo to oni najbardziej dyskryminuja. Bede obserwowal czy salata jest pozbawiana zycia w sposob humanitarny i w zgodzie z przepisami Unii. Sprawdze czy niewidomi rzeczywiscie potrzebuja psow ktore sa nieludzko przez nich wykorzystywane itp. bzdury bede robil w mysl przeslodkiej politycznej poprawnosci. Ku chwale arbuzom. Bede dmuchal na Arktyke zeby sie nie rozmrozila i bede karmil biale niedziewdzie. Problem czym je karmic bo marchewki nie chca, pytalem. Wybuduje pomnik Pinochetowi i wytocze proces mordercy Fidelowi. No i to juz tyle. A wszystko dzieki malej kamerce, oczku ledwie ktore dalo mi wladze a przynajmniej jej poczucie wiec jak kazdy dobry socjalista zaczne donoscic, gnebic i eliminowac wszystkich po drodze, dzieci indoktrynowac az dojde do uswietlonego celu, ku chwale wielkiej idei. Spocznij. Wracam do pracy, trzeba kapitaliste jakos od wnetrza oslabic, dzisiaj zepsuje tylko dwie maszyny.
yyc,
nie zapomnij wypolerować aureoli 🙂
Jotko, mam wrażenie, ze te 1000 osób na jedno miejsce to może na jakiś specjalny kierunek.
Liczę i liczę, i za nic mi to nie chce wyjść. Być może się mylę , zera i potęgi mi w oczach migają, ale sama policz ?
Z takich źródeł korzystałam:
http://przewodnik.onet.pl/1111,3,info.html
Chiny
Podstawowe informacje (FactBook CIA)
Polityczne | Geograficzne | Gospodarcze | O ludności | Komunikacja i Łączność
O ludności
Ludność 1 330 044 605
Struktura wiekowa 0-14 lat: 20,1% (mężczyźni 142085665, kobiety 125300391); 15-64 lat: 71,9% (mężczyźni 491513378, kobiety 465020030); 65 lat i więcej: 8% (mężczyźni 50652480, kobiety 55472661)
czyli Chińczyków w wieku 0-14 lat jest w sumie 267 milionów z hakiem, co w zaokrągleniu daje około 20 milionów na rocznik tych małoletnich,
w wieku 15-64 jest ca 957 milionów, co daje 19 milionów na rocznik.
W uproszczeniu można założyć (przynajmniej ja tak zakładam) dla prostszego rachunku, że roczniki w wieku akademickim liczą po 20 milionów, nie będę się o milion czy dwa, w te lub we w te, upierać.
http://www.paiz.gov.pl/files/?id_plik=9789
W Chinach jest więcej
studentów niż w USA i UE
łącznie (chociaż jakość
kształcenia jest ciągle w
Chinach niższa)
Opierając się na danych z powyższej strony oszacowałam łączną ilość studentów w Chinach na 30 000 000, czyli 30 milionów, co mogłoby dać średnio po 6 milionów studentów na roku, zakładając, ze studia są pięcioletnie i wszyscy, którzy się dostali, kończą je. Sądzę jednak, ze bliższym rzeczywistości jest założenie, ze na pierwszym roku znajduje się najwięcej studentów, powiedzmy 8 milionów.
Zakładam również, że na studia wyższe wybiera się połowa młodzieży z każdego rocznika, czyli 10 milionów.
Chętni ubiegają się wielokrotnie, załóżmy, ze w przedziale wiekowym 18 ? 27, czyli 10 roczników i to daje 100 milionów chętnych co roku na 8 milionów możliwych miejsc. Jakby nie liczyć jest to 12 chętnych na miejsce.
Gdybyśmy przyjęli, ze na każde miejsce jest 1000 kandydatów, to albo tych ubiegających się byłoby 8 miliardów, zakładając, że jest 8 milionów miejsc, albo zakładając od 10 do 100 milionów chętnych (od jednego do dziesięciu roczników łącznie) miejsc na pierwszym roku byłoby od 10 000 do 100 000.
Jam juz gotów zegar tyka. Pozostalo tylko 5 minut a potem sobie kropne zdrowie
Gospodarza a przy okazji calego blogu, nawet tych nie pisatych i siedzacych na chójce
Pan Lulek
Może za zdrowie zagrypionych?
napisałam skrupulatne rozliczenie przyrostu naturalnego i naboru Chińczyków na studia i wkleiłam dwa linki, i teraz komentarz czeka na akceptację nie wiadomo jakdługo
yyc,widzialm ostatnio niedzwiadki na filmie,drapiezniki morskie,wiec na marchewkę to raczej mówiac kolokwialnie nie polecą 😉 racja,zdesperowane moze na sarenke :). A ja jestem wzorową kurą domową wiec nawet Twoje swidrujące oczko nie znajdzie żadnego niedociągniecia 🙂
yyc i po co tyle piszesz .. 🙂 … kupiłeś kamerkę by z ukochaną sobie pogadać na odległość … 🙂
sarenko jestem pełna podziwu … jesteś dzielna dziewczyna … 🙂
za zdrowie zagrypionych i profilaktycznie tych nie … 🙂
Zdrowie zagrypionych 🙂
jotka nie zapomne. podgladam swiat. kamera daje wladze 🙂
Mam normalna kamere i nic. Krece widoe od lat niewiem ze 13, przedtem filmy 8mm. i nic. Teraz kamera patrzy w siec….siec…i widzi cuda jak Carter pod zrobieniu dziury w grobowcu Tutankhamuna. Co za uczucie. Podgladac swiat. No w mojej wyobrazni tylko ale zawsze. Dobra lece psuc kapitaliscie zycie…
Zdrowie!
Cichal,
wielkiej wiedzy to jest nemo, ja raczej wariacje takie i tam głupotki…
A propos chleba… Otóż jest tu taki chleb w sklepie za rogiem, raczej pszenny, z całymi ząbkami czosnku. Bardzo dobre to jest, raz zrobiłam, ale mi wyszło nie tak, ciasto zakupiłam ze sklepu, a pewnie i na pewno nie to samo 🙁
Hej?! Toast jakiś?! No!
Yyc, Ty nie ściemniaj. Przez tą kamerkę to my Ciebie będziemy podglądać, a nie Ty nas. To Ciebie ona będzie śledzić! 😀
Jolinek,niby czemu to ja taka dzielna?
Mój hydraulik to, ani chybi, bliski krewniak Żabiego kowala. Wyłączyłam pralkę, Młodsza wystawiła szafkę, kosz do bielizny i wielką misę pełną butelek, pudeł itp opakować chemii; czekałyśmy, czekałyśmy, o 19.00 telefon : może jutro ok 10.00. Teraz siedzi mój Syn i opowiada same mądre zdania o rurach, zaworach itp. 5 lat temu też opowiadał, a teraz ja „czekam na hydraulika” jak pani Jasnorzewska na listonosza.
Cześć. Jestem taka zła, że lepiej już dzisiaj nie będę dzioba otwierać.
Ja się skaleczę! Policzyłam skrupulatnie przyrost naturalny Chińczyków i ich chęci do studiowania, ale wkleiłam dwa linki i sprawa czeka na akceptację. Żeby było przed północą to pierwszy link wytnę i jest on tutaj:
http://przewodnik.onet.pl/1111,3,info.html
No i muzyka stosowna! (mam nadzieję)
http://www.youtube.com/watch?v=VZyNKrYo9I4&feature=related
sarenko a tak mi się napisało … 🙂
Jotko, mam wrażenie, ze te 1000 osób na jedno miejsce to może na jakiś specjalny kierunek.
Liczę i liczę, i za nic mi to nie chce wyjść. Być może się mylę , zera i potęgi mi w oczach migają, ale sama policz ?
Z takich źródeł korzystałam:
Tu wkleić link z poprzedniego komentarza
Chiny
Podstawowe informacje (FactBook CIA)
Polityczne | Geograficzne | Gospodarcze | O ludności | Komunikacja i Łączność
O ludności
Ludność 1 330 044 605
Struktura wiekowa 0-14 lat: 20,1% (mężczyźni 142085665, kobiety 125300391); 15-64 lat: 71,9% (mężczyźni 491513378, kobiety 465020030); 65 lat i więcej: 8% (mężczyźni 50652480, kobiety 55472661)
czyli Chińczyków w wieku 0-14 lat jest w sumie 267 milionów z hakiem, co w zaokrągleniu daje około 20 milionów na rocznik tych małoletnich,
w wieku 15-64 jest ca 957 milionów, co daje 19 milionów na rocznik.
W uproszczeniu można założyć (przynajmniej ja tak zakładam) dla prostszego rachunku, że roczniki w wieku akademickim liczą po 20 milionów, nie będę się o milion czy dwa, w te lub we w te, upierać.
http://www.paiz.gov.pl/files/?id_plik=9789
W Chinach jest więcej
studentów niż w USA i UE
łącznie (chociaż jakość
kształcenia jest ciągle w
Chinach niższa)
Opierając się na danych z powyższej strony oszacowałam łączną ilość studentów w Chinach na 30 000 000, czyli 30 milionów, co mogłoby dać średnio po 6 milionów studentów na roku, zakładając, ze studia są pięcioletnie i wszyscy, którzy się dostali, kończą je. Sądzę jednak, ze bliższym rzeczywistości jest założenie, ze na pierwszym roku znajduje się najwięcej studentów, powiedzmy 8 milionów.
Zakładam również, że na studia wyższe wybiera się połowa młodzieży z każdego rocznika, czyli 10 milionów.
Chętni ubiegają się wielokrotnie, załóżmy, ze w przedziale wiekowym 18 ? 27, czyli 10 roczników i to daje 100 milionów chętnych co roku na 8 milionów możliwych miejsc. Jakby nie liczyć jest to 12 chętnych na miejsce.
Gdybyśmy przyjęli, ze na każde miejsce jest 1000 kandydatów, to albo tych ubiegających się byłoby 8 miliardów, zakładając, że jest 8 milionów miejsc, albo zakładając od 10 do 100 milionów chętnych (od jednego do dziesięciu roczników łącznie) miejsc na pierwszym roku byłoby od 10 000 do 100 000.
jolinek fifty and one, typowa baba zedrze caly romantyzm z zakupu kamerki….
Czyz nie mozna sobie pomarzyc, pragmatyczne te kobiety teraz, ze strach. Kobiecosci na swiecie brak, zdecydowanie brak. Romantyzmu. Dziewczyn w spudnicach i sukienkach. Falbanki i makijaz i figlarne spojrzenie i flirt i tego zwiewnego zapachu kobiety. I komu to przeszkadzalo? I na Boga PROSZE NIE ODBIERAC TEGO PERSONALNIE W ZADEN SPOSOB. Takie sobie sentymenty do nikogo nie kierowane. Handlu tez nie potepiam (tak na marginesie). Lece… lunch, trzeba od kapitalisty odebrac kazda nalezna chwilke a potem go najlepiej w kajdany i na Kube juz tam wiedza co z nim zrobic.
yyc,to juz przesadziłes 😉
Hej wy tam, zaraz mnie politycznie obrazicie, toż moja synowa Chinka, a do tego filozof i informatyczka!
A przy tym najlepszy kompan do rozmowy przy butelce wina do rana 😉
Z teściową 😯
zaraz … zaraz … to ja wprowadziłam romantyzm … zakochany chce rozmawiać z ukochaną i ja widzieć by cieszyć się podwójnie … a Ty co … szpiegowanie, podglądanie, rewolucja … ja tam jestem twardo po ziemi chodząca kobita … w domu mam chwile słabości … a do co do reszty zamilczę … 🙂
dostalam histerii, ugotowalam sobie zupke pod tytulem plynny krupnik, gdyz takiego z lyzka stojaca na bacznosc nie cierpie, wsadzilam kawalek wedzonego schabu z koscia i choc mialam wloszczyzne to dosypalam sobie tutejsze warzywka mrozone z niby maslem, wrzucilam pare grzybkow… no i sie gotuje, wchodze z pokoji tzn. z pokoju do kuchni a tu jakby waniajet taka gotowana scierka do podlogi, sprobowalam jednak, dodalam przypraw, troche niby przeszlo, sprobowalam jeszcze raz i wywalilam ale jako nadpobuliwiec teraz histeryzuje, ze sie od probowania zatrulam, ze mnie dali trefne grzyby w Polsce a mieso nabralo pewnie niesiwiezych akcentow w zamrazarce, oczywiscie bzdura ale mnie juz oczywiscie boli zoladek
Na tej stronie jest ten kozi ser. Norwegowie twierdzą i na tej stronie tez to potwierdzają, że to urządzenie do krojenia sera w cieniutkie plasterki zostało wymyślone prez Norwegów właśnie w celu krojenia koziego sera.
Jednym ze sposobów podania go jest włożenie plasterka w przekrojoną, świeżo upieczoną i jeszcze ciepłą drożdżową bułeczkę (mniejszą od małej mandarynki). Takie bułeczki podaje się do popołudniowej kawy.
Niegdyś panna, która nie umiała piec takich bułeczek nie miała szans na wyjście za mąż.
http://www.norwegiancheeses.co.uk/ski_queen.htm
morąg, strzel se lufę! I zaraz popraw!
Zabo nie pokazuj mnie w moim stanie sera o takim wygladzie, przeczytalas maila?
Stara Żabo, to ten ser którego szukałam, dziękuje Tobie i nemo
Przeczytałam 😀
No tak pragmatyczne i maja racje. Trzeba oddac ze trzezwo mysla. Oddaje honor i ide sie pokalac. Siedze i lunch wcinam bo wlasciwie nie chce mie sie nigdzie isc a mam zuke wlasna zamrozona i pieczywko od germanca, sos hinduski co ma sama moc w sobie. Jakos sie to wszystko zmiesza, tosta zrobi cos wykombinuje.
Czy Mayan Riviera jest dosc romatyczna jolinku 51, plaze dzikie plaze, rafy koralowe i piramidy Mayow? Taka mala niespodzianka na przyjazd. Pytanie tylko czy najpierw zachodnie wybrzeze z wyspa Vancouver czy najpierw Mexico?
To jest ser, który przez 3 lata w mojej lodówce czekał na amatora i się nie zepsuł, choć nadkrojony 🙄 Wszyscy próbowali po plasterku, chwalili i więcej nie chcieli, a sera nie ubywało… W końcu został z lodówki wyeksmitowany, bo miałam dość niemych aluzji Osobistego, polegających na przesuwaniu go na pierwszy plan na półce z serem 🙄 😉 On nim wzgardził już w Norwegii, a mnie TAM smakował, a w domu już nie za bardzo 🙁 Gdybym już wtedy znała Żabę albo sarenkę, wiedziałabym co z nim zrobić…
O zapomnialem, ze jeszcze kupilem skrzynke ulubionego bordeaux i dwie butelxczyny sake bo na zime lubie sie nia rozgrzac. Przy winie lepiej sie swiat podglada 🙂
Nemo, już mi go kiedyś obiecałaś, jak Cię ktoś jeszcze obdarzy 🙂
Czy może policzyłaś tych Chińczyków? Ktoś mnie musi wesprzeć 😀
Z resztą może znajdziesz jakieś dane prosto z Chin?
dla mnie prawie każda plaża jest romantyczna … no może oprócz tych kamienistych … smacznego 🙂
Żabko a co Ty taka dociekliwa … ????
Chińczyków liczyć? Żebym zasnęła? 😯
No dobra, rozejrzę się w niemieckim internecie.
wiesz co yyc,trudno zapomniec o skrzynke ulubionego bordeaux 😉
Jolinku, walczę o uścisk ręki Jotki i nie popuszczę, jakem Żaba i to Stara!
ale Ona już podała wynik … 1000 osób na miejsce … 🙂 … może zrobi jeszcze jeden konkurs bo teraz nikt nie wygrał … 🙁
Jak ktoś ma basement, sorry przepraszam, piwnicę zastawiona skrzynkami z winem to jedną może przegapić. Po to mu i ta kamerka, żeby zapuszczać żurawia do piwnicy, gdzie co stoi i czy jeszce stoi, bo wejść już trudno, jeszcze butelki sake między skrzynkami się mogą poprzewracać
Jolinku, właśnie policzyłam, że tych zer zbyt dużo. Nie czytasz co piszę! Być może się mylę, ale mi wychodzi, ze to cały glob by musiał chcieć studiować w tych Chinach.
sarenko, o skrzynce samej nie zapomnialem tylko wspomniec o niej tutaj w ferworze podgladania swiata i nowej kamerki co jak oko sztuczne was obserwuje. Winko jest ulubione w tym przedziale cenowym ale oczywiscie sobie inne kupuje bo by sie znudzilo to samo na okraglo. Zawsze jednak mam zapasik chateau courteillac, bo nim mowa. Jedne $10 za butelczyne a to tanio na apelacje bordeaux czy zreszta jakakowliek inna. Wiec kupuje po skrzyneczce a do tego butelczyne tego czy tamtego i tak jakos koniec z koncem ciagne…. ot ziwot. Teraz jeszcze jolinek mnie wakacje i romantyzmy przypomnial i sie puscilem po sieci zobaczyc co i gdzie i za ile itd itp i juz bym jachetniej wyjechal gdzies na poludnie…ot ziwot.W uszach Bolero, przed nosem komputer lunch sie konczy wiec ide cos porobic tzn zniszczyc kolejna maszyne kapitaliscie. Ale zagladam…mam kamerke….patrze….patr….
i co widziesz ?
A nie mówiłam, ze się już w tych skrzynkach pogubił?
iiiiiiiiiiiii tam, my tzn. Pyra, Jotka i ja mamy lepszy wynalezek do ogladanie, ktory zacmi wszystkie kamery tego swiata ale o tym dowiecie sie byc moze na swieta
do ogladania
Żabo,
Rocznie rodzi się prawie 180 milionów Chińczyków. W tym roku wyższe uczelnie ukończyło 6,1 miliona (nie licząc studiujących za granicą). Zakładam, że większość w terminie, bo to pilni studenci, czyli miejsc na uczelniach jest niewiele więcej. Gdyby wszyscy młodzi z jednego rocznika ubiegali się o indeks, to by było 30 na jedno miejsce, a przecież wiadomo, że nie wszyscy chcą studiować.
Czy ktoś wie, ile osób w Polsce ubiega się co roku o indeks? Na KUL-u (znalazłam przypadkiem) było 2,22 kandydata na miejsce (rok akademicki 2009/10), na UW trochę więcej.
czytam Żabko ale wynik to wynik … teraz nawet jak go podważysz i udokumentujesz to wynik poszedł w świat … 🙂 … no ale za dociekliwość to uściski Ci się należą jak w banku … 🙂
to śpijcie i śnijcie co Wam miłe 🙂
pewnie barszcz z oczami?
nie, musicie poczekac do swiat, na niespodzianke
a moze wprowadzimy konkurs niespodzianek swiatecznych?
…widze sarenke na polanie…niedaleko sie jelonek kreci..nasluchuje…nasluchuje…nie jeste pewien…nasluchuje. Tak to 3.10 do Yumy wlasnie nadjezdza. Czas zabrac sarenke z polany i na kolacje sie udac.. 🙂
😯
Nie było kodu, tylko napis – security image 😯
No ale Chińczyki trzymają się mocno 😉
Jakby co, to ja mam dojścia 🙂
O, nie doczytałam do tyłu, bo znowu rozmowy przez ocean, chociaż piatek…
http://www.youtube.com/watch?v=yb0tP3OUY04
yyc,jelonek ma wojne,konnica się spisuje 🙂 negocjacje w toku 🙂 Serbia blokuje przejscie nad Adriatyk,korupcja kwitnie,wino sie leje…(czyli ja prasuje a Wojtek gra w eropke 😉 ) zdrowie
wiec cos konfabulujesz 😉
Stara Zaba dobrze prawi tylko w tym base…piwnicy to nic nie stoi. Jest miejsce na grzyby gdyby chcialy urosc. Co do skrzynki (kartonu) to stoi w kuchni bo po cholere wynosic i potem co chwila leciec na dol zeby sie zmeczyc. I tak za tydzien nowa trzab bedzie zakupic. Sake to lubie sobie podgrzac w zimne dni zwlaszcza po nartkach (biegowych) rozgrzewa swietnie polecam. Nie wiem jak w Kraju ale tutaj sake kosztuje ok $8-10 za butelczyne wiec tanio. A jezeli ktos by chcial koniecznie (o czym tu czesto) z gornej polki to nie wiem czy takowe u mnie sa bo tam nie zagladam. Etykiet tez nie czytam wiec nie wiem z jakich to czesci Japonii. Jedyne co widze to SAKE i gdzies tam Made in Nippon (albo cus w tym stylu) i mi wystarcza za sommelliera samuraja.
Zabo wlasciwie powinnas sprobowac (jesli jeszcze nie pilas) naprawde na zime swietnie rogrzewa. No ale wy wszyscy macie co prawda nalewki to moze nie atrakcja rozgrzewanie saka.
sarenko a mnie sie dzien pracy konczy. wino jest, najedzony jestem, kamera jest, drukarka/skaner jest wiec bedzie sie czym bawic dzisiaj wieczorkiem. Szybki telefonik do Kraju powiedziec dziendoberek i dobranoc, gazetki z juz chyba 3 tygodni sie nazbieraly. Super wieczor sie szykuje. Brat w Sudanie zeba zlamal zamiast pieczeci na krolewskim grobie i tak sie zycie kreci i tu i tam i jeszcze gdzie indziej. Zdrowenko sarenko 🙂
to tak jak u nas 🙂 jest miło 🙂 i Tobie takiego wieczor zyczą Pażystnokopytn Przezuwacze z Nowego Targu 🙂
Nemo, miliard to jest tysiąc milionów. Gdyby Chińczyków rodziło się 180 milionów to za pięć lat byłby z tego prawie drugi miliard. Oni mają może 18 milionów urodzeń i to by się zgadzało z 16 promilami. Z resztą jak tej całej młodzieży jest 267 milionów, czyli nie całe 300 na 0-14 lat, to jakby nie liczył wychodzi ca 20 na rok.
Nie idzcie spać jeszcze!
Otworzylismy wino od Franka, takie, co to on sam robił ze 30 lat temu. Zabutelkował i „zakapslował” – Jerzor się umeczył, zanim otworzył…
LUDZIE! Co za aromat i smak!!! Pachnie wiśnią i czymś takim bliżej nieokreślonym, jesienią dojrzałą albo jakoś tak… poezja…
Jotka! Skąd Ty wytrzasnęłąś te 1000 Chińczyków na miejsce? To się nie da nijak zrobić! Może tłumacz chciał na Was zrobić wrażenie?
Te, Jolinek, jak niesłuszny wynik poszedł w świat to już ma zostać słusznym?
A tak na boku, do którego liceum chodziłaś? Bo podstawówke mamy opracowaną. Ja do Żmichowskiej.
Pogoda sie cos chmurzy, byle sniegiem nie sypnelo.
„Dance Me to the End Of Love” bardzo to lubie. Na mily poczatek nocy dla zakochanych i calej reszty towarzystwa 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Ki9xcDs9jRk
Nie idę; gdzie się nie obejrzę tam Chińczyk. Jak se strzelę lufę pod morąga, to mi się te Chińczyki mogą rozmnożyć. A ja tu sama w domu siedzę 🙁
Żabo, masz rację.
Mój kalkulator nie ma tyle miejsc, żeby to policzyć 😯 Najpierw mi też wyszło 18 milionów, ale wydało mi się trochę mało 🙄 Rodzi się 13 na 1000, ale też trochę umiera (7 na 1000) Czyżby co trzeci Chińczyk studiował?
Zaba pamietasz wizyte u doktora z kabaretu „Dudek”. Dzieci Pan ma, pyta doktor? Trzy i o wiecej nie ma mowy. Dlaczego? Sie boje ryzykowac, czytalem statystyki, co czwarte dziecko sie rodzi Chinczyk. Michnikowski i Dziewonski.
http://www.youtube.com/watch?v=IHsBghStfvQ
O… wzięło mnie na …
http://www.youtube.com/watch?v=qKV3KATvl74&feature=rec-LGOUT-exp_stronger_r2-HM
zeby choc troche o zarciu:http://kabarety.tworzymyhistorie.pl/1942_zchdcp_kuchnia_pel_na_niespodzianek_-_szybkie_j.php
jak juz przy kabaretach
http://kabarety.tworzymyhistorie.pl/1942_zchdcp_kuchnia_pel_na_niespodzianek_-_szybkie_j.php
a tera?
Znalazłam!
Wprawdzie za rok 2007, ale i to chyba jest miarodajne:
Zaczynających studia 5,6 milionów na 10,1 mln kandydatów
W roku 2000 – 2,2 mln/3,9 mln
Absolwenci:
rok 2000 – 1 milion
2007 – 4,5 mln
2009 – 6,1 mln
A to magiczne miasto, kto był, to wie….
http://www.youtube.com/watch?v=rWkBUu9d9ws
Mniej chętnych niż na KULu 😉
Sławek jak zwykle przed zasnięciem dopala przy komputerze. Mnie się dziś rozpalić w piecu nie chce. Palę w kominku i dogrzewam się z sieci. Wyszło mi za miesiąc 4.7 GJ.
W internecie piszą o domach pasywnych, co to niby można ogrzać ciepłem z telewizora i z żarówek, dochodzi do tego ciepło z szału ciał. Ale ja w to nie wierzę. Szczególnie jak się mieszka na wschód od Wisły . Pompy ciepła rekuperatory, wentylatory. Znajomy co to wie wszystko i robi instalacje inteligentne zrobił sobie na ogródku wielki dół z kamieniami co to mają latem zapewnić klimatyzację. Włączył przez trzy lata ze dwa razy. Ale jaki był dumny jak budował.
Gulasz będzie jutro. Marchewka zrobiła się parszywa w kilka godzin. Ciekawe co z nią robią? Normalna w piasku w piwnicy może leżeć pół roku. A taka ze sklepu dzień i robi się czarna. Chyba ją zamrażają ;(
No, durne te Chińczyki.
Nie liczcie Chińczyków, liczcie na siebie!
Pamiętacie jak ładnie nemo pisała o listopadzie??
Ja pamietam że równie ciepło pisała o nim rok temu.
Podsyłam do posłuchania piosenkę, takie muzyczne dopełnienie, tak w sam raz o listopadzie i tych wszystkich listopadowych przyjemnościach.
Może tam jest też o nas??
http://grzesiek68.wrzuta.pl/audio/8neFzQwVa43/dzien_w_kolorze_sliwkowym_-_leszek_dlugosz
…tyle, że pracowite jakieś. Do mnie każdą metkę można przyczepić, oprócz pracowitości. A co – już się napracowałam !
Popijam wino od Franka i coraz mi lepiej na duszy…o! I piosenka do tego wina pasuje jak nic!!!
http://www.youtube.com/watch?v=r3q2bu7zTJY
Pogoda w wawie była…..achhhh, jak w kwietniu!!
Chce się śpiewać, nic mnie dzisiaj nie wk…., zdenerwowało, dobrze jest.
http://ubik3.wrzuta.pl/audio/8U6UUU2RmtS/elzbieta_adamiak_i_adam_nowak_-_trwaj_chwilo_trwaj
A ja sobie czytam w towarzystwie toniku, tonik w towarzystwie limonki, słomka też jest wetknięta, kostka lodu pływa wypukłym do góry.
To sobie siorbne za Was!!
antku,
bo ja lubię listopad co roku 😉
Dzisiaj był u nas jarmark. Przeszłam się wśród straganów w poszukiwaniu sprzedawcy absyntu, ale już go nie było. Natrafiłam za to na stragan z czosnkiem i nabyłam kolejne 3 główki wędzonego – za 7 Fr. Na innym – popróbowałam karmelków śmietankowych i kupiłam jeszcze gorące prażone migdały. To dla mnie też jest listopad – aromat gorących grzanek z serem, wafli, migdałów, pieczonych kasztanów…
Wszystkiego mozna sie bylo spodziewac, tylko nie tego, ze Szara Zaba tez chodzila do Zmichowskiej. Na to geografii uczyl Zorro a u Zmichowskiej mielismy zajecia z chemii i potancówki. Barbara, Gospodyni tez z tej szkoly, dlatego taka cierpliwa i wspaniale gotuje. Tyle, ze o wiele mlodszy rocznik.
A teraz spac albo dosypiac.
Pan Lulek
Ale nie na Placu Pigalle – tam ich nigdy nie spotkałam 😉
Mialo byc Stara a wyszla Szara i mnie zrobilo na szaro.
PL
Dzięki Nemo. Mi te Chinczyki spokoju nie dawały, miałam rację, ze Jotkę w bambusy wpuścili (maliny pewnie też mają, ale moze nie za wiele, bo jeszcze w Polsce się opłaca sadzić). Śmieszne jest to, że Chiny nam się wydają tak absurdalnie duże, dalekie i tajemnicze, że gotowiśmy każdą bzdurę kupić a wystarczy logicznie pomyśleć i rząd wielkości sobie uświadomić. i to jest też przyczynek do potrzeby nauki matematyki. Ja w tej Zmichowskiej to byłam jedna z gorszych, ale czego mnie nauczyli to pamiętam.
Panie Lulku, Zorro to chyba był w Reytanie? A niby dlaczego nie miałam być w Żmichowskiej jak mieszkałam przy placu Zbawiciela? Niby moją rejonową szkołą to był Zamojski na Smolnej ze sławnym dyrektorem Gadem, ale to było dużo dalej.
Pani Doroto, to Kloss nas w maliny wpuścił?
Sławku,
😆 A po co komu smak narzucać? 😆
Żabo,
mnie też to w końcu wciągnęło, ale nie zauważyłam, kiedy jotka podała ten 1000. Może jest jakiś kierunek tak oblężony? Np. Akupunktura i stawianie baniek? 😉
http://www.students.pl/wokol-studiow/kultura/details/26833/Gaokao-czyli-egzamin-na-wyzsze-uczelnie-w-Chinach
Nemo!!
Ja też mam wędzony czosnek, za 12 francuskich główek – 500 gram, zapłaciłem w Carfurze 17, 99 zet!! Slawek straszył że zapaszysty strasznie, ja mógłbym sobie całą wiązkę powiesić w samochodzie jako
zapachową choinkę. Ale slawkowy pewnie z miejscowego targu, więc może bardziej „aromatyczny”.
Mój ładnie pachnie, dymem, wędzonką z leciutką czosnkową nutą.
Pasuje mi bardzo, może będę się nawet nim nacierał??
i. Ale mój jest z Cerfura, slawka może był z targu…
Północ, godzina duchów!
Kolorowe jarmarki są wszędzie. Donosiłam z mojej wsi też. Zimą jest lodowisko, ale i tak jest zabezpieczone miejsce na stragany… zaznaczam po raz którys tam, że Kanada nie słynie z rynków… Kingston jest wyjątkiem, i docenia to.
Wszystko już wiemy o Chińczykach, jak ten blog nas rozwija 🙂
A ja się biorę za gruszki, jakś sie rzeźwiej poczułam
… mojej Mamy urodziny. Mam nadzieje, że mnie rozpozna po głosie, imieniu, przynajmniej na chwilę.
No proszę, antek potwierdza moje informacje skądinąd (o Chińczykach). To już jotka będzie miała kłopot z uzasadnieniem swoich rewelacji 😉
Ten francuski czosnek pachnie fantastycznie, jak domowa wędzarnia 😉 Czy ten z Carrefoura jest też różowy? U nas jest potwornie drogi 🙄 Ten wczoraj kupiony w sklepie jest oryginalnie francuski tzn też tam wędzony, ten z targu sprzedawca wędzi sam. Jutro porównam smaki, ale dopiero po koncercie 😎 Dziecko skarży sią na ból głowy i jakby ucha 😯 kazało się nasmarować pulmexem. Zaczynamy pachnieć lazaretem 🙄
durnaś aż sinaś, nemo – to TY powinnaś wiedzieć, co robic z chorym dzieckiem!
no to musi byc jakies wyskokowe wino, ide na podkurka
Przyznajcie… niezła dziewczyna!
http://alicja.homelinux.com/news/Mama12.jpg
Nemo, on nie różowy, biały. Różowy był do kupienia w wersji niewędzonej.
Różowy francuski, biały hiszpański, wędzony francuski – biały, ale pachnie tak jak piszesz!! Pięknie.
Wydział Stawiania Baniek jest cudny!
U nasz pewnie mógłby zaistnieć Wydział Sprawiania Bęcków.
Kto wie czego by nauczał?
Może jotka pomyliła egzamin UniwErsytecki z egzaminem na wizę do UE?
Chińska wymowa ma tak subtelne różnice tonowe, można się pomylić….
… a z tym rozpoznawaniem to nie zartuję…
O, nemo, nie bierz tego serioznie.
Północ? To godzina duchów, skoro duchy to upiory.
A jak upiory to znaczy że rozum śpi.
Więc mogę sobie popisać.
Gospodarzu! Pan Emilian nie był sam, pomagały władze Warszawy, teatr z tego co wiem nie jest prywatną własnością jeno instytucją miejską. Pan Emilian jest dzierżawcą, miasto włożyło w remont budynku jakiś milion, dotacja UE uzyskana przez fundacją założoną przez Pana Emiliana jakieś 5 milionów – poręczało miasto.
A że sprzedał mieszkanie? Ma pewnie drugie.
Ja się nie czepiam, nie zaprzeczam że włożył w Kamienicę kawał życia, pracy, entuzjazmu, energi, pełen jestem podziwu, ale żeby to wszystko ze sprzedaży mieszkania…
Teraz córka Krystyny Jandy, Maria Seweryn bedzie miała swój teatr.
Konieczne jest na to 8 milionów, trzeba sprzedać mieszkanie ( licząc 10tysięcy za metr) o powierzchni 800 m2.
Dzień dobry Wszystkim,
Czy ktoś wie co się dzieje z Krystyną, nie zaglądała tu już od bardzo dawna?
Krystyna się przeprowadziła do nowego domu i ma masę zajęcia, ale nie tak dawno się odzywała – przesadzała dwie hoje w jeden wazon – doniczkę? Po prostu Ciebie nie było i się mineliście.
Skończyłam obierać gruszki, żal mi było wyrzucać obierki, takie soczyste a, że robiłam sok z aronii w sokowarce to je też tam wsadziłam. Teraz czekam, żeby wyłączyć maszynerię i pójść spać.
W końcu wszedł ten komentarz z 19:59 z dwoma linkami
Dowiedziałam się okrężną drogą, bo od Eski, że mój sredni wnuczek, czyli Józek, dzisiaj po południu, wsadził nożyczki w dziurki od gniadka z prądem. Huknęło, stuknęło, korek wywaliło. Końce nożyczek osmolone a Józiowi na szczęście nic, bo nożyczki miały na uchwytach plastykowe izolujące wykończenie i to go uratowało.
Z moją córka i zięciem to jest tak, że ja uważam ich za niepotrafiących sobie wyobrazić co małe dzieci potrafią zrobić, a oni z kolei uważają, że ja tylko wymyślam co by się mogło stać. Może teraz pojmą.
a ja czytam o owocu pt. papaya podobnoz czyni cuda
o rany, przeciez przy dzieciach zaklada sie w dzisiejszych czasach takie plastikowe ochraniacze do gniazdek z pradem
Trzeba je mieć i czuć potrzebę użycia.
spadam pod górkę, czyli do siebie. Teraz mam kompa na dole, bo tu jest lepszy zasięg
Dobrej nocy!
Nowy, tu jeszcze Krystyna była:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=1318#comment-180219
milych snow
Stara Zabo. Oczywiscie, ze Zorro byl u nas w Reytanie w czasach kiedy bylismy przy ulicy Rakowieckiej. Wszystkie dziewczyny od Zmichowskiej, ulica Klonowa, podkochiwaly sie w nim. Podobno mial zabójczy wasik. Nas uczyl geografii i geologii.
Mozesz sprawdzic. Zapytaj co o tym sadzi morag. Rodzinnie jest w to zamieszana.
Powoli wybieram sie do banku. Dzisiaj remont kopyt a ja bez grosza przy duszy.
Pan Lulek
Dzieki Żabo,
Wydawało mi się, że Krystyna bardzo dawno się nie odzywała. Coś przeoczyłem, nie doczytałem.
Aż mnie ciarki przeszły czytając o małym Józiu. Już same nożyczki, bez gniazdka, to nie zabawka. Ludzie, wyobraźni potrzeba!
dzień dobry …. 🙂
a tu trochę o kuchni u nemo:
http://kobieta.interia.pl/kuchnia/kuchnie-swiata/news/szwajcarskie-smaki,1399893,5218
Żabko z mojej szkoły prawie wszyscy szli do Batorego … ja niestety z powodów rodzinnych musiałam zawód zdobyć i skończyłam Technikum Łączności … studia jedne i drugie to zrobiłam jak już dzieci wychowałam … 🙂 …
dzień dobry wszystkim 🙂
Piekę wlasnie bułeczki na sniadanie :)jak sie rozkręce to może i chlebek 🙂
nemo,
dziecko pumeksem nacierasz?!!!!
morag,
nie papaya tylko papież
Herbata i do roboty.
Trzeba milion zarobić. Można wtedy spać spokojnie. Tylko jak to zrobić? Miasto nie bardzo jest zainteresowane w rozdawaniu pieniędzy. W Warszawie jest inaczej. Tam ludzie mają misje.
sarenka,
Bułeczki i chlebek? Na śniadanko?
na sniadanko,z masłem czosnkowymy,dobrym serem,jajkiem w koszulce,poezja 🙂
Na dworze niebieskie niebo i słonecznie jest.
Do roboty!, Do roboty!
Andrzej, 😀 😀 😀
Prosze o przyznanie mi Orderu Pracy, od 1 w nocy ślęczę nad zleconymi, ale co sie nie robi dla sprawy? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=OzqWAN1lWGY&feature=related
Nowy,
Na tym blogu tego się nie przyznaje. Dostajesz w zamian Taki jak tutaj.
Czuwaj!
sarenka też może sobie wybrać jeden wedle gustu….
😀 😀 😀
Dziękuję, to moje pierwsze kulinarne odznaczenie. Nie słyszałem również by ktoś inny na tym blogu takie dostał!!!
Szyszkiewicz,to jest jawna prowokacja 😉
Ku chwale dziczyzny!!
🙂
Ty Misiek też sobie wybierz.
Szysz jaki chojny porankiem
krysha pisze:
2009-11-21 o godz. 10:05
Dzień dobry wszystkim w jesienny poranek, ja już upiekłam, ale tylko zwykły, drożdżowy placek z kruszonką (domowe chłopstwo najbardziej lubi – też ma gust!). Alicjo, już nie śpisz, czy jeszcze?
Dzien dobry dla Wszystkich. U mnie pogoda taka nie listopadowa, tym lepiej.
Najlepsze mysli dla Mamy Alicji. Zdjecie jest wzruszajace.
Cichal, moze zanudzam z tymi diaktrykami, ale nie potrafie tego zainstalowac, wiem, poinstruowales Nowego ( on mnie do tego nie zachecil ), wiec bede pisac jak dotychczas, bez ogonkow i tych tam a aszysz pewnie tez wybaczy. Nie czuje sie z tym osamotniona, dzieki yyc za wpisy 13 o 16:42 i 19:12!
Milego dnia wam zycze, mam w domu gosci wiec malo czasu a i syn przyjechal na weekend.
A ja czekam na hydraulika…. Znacie?
Grudzień mi się szykuje blogowo obfity w spotkania, więc będzie zabawnie i ciekawie.
Dzisiaj imieniny Janusza – muszę swojemu byłemu a niedoszłemu wysłać życzenia. Za miesiąc się żeni, to niech mu wreszcie któraś żona zapewni szczęście małżeńskie.
Obiad dzisiaj rozdzielny – Pyra sobie gotuje flaki (mają być gęste, gorące, pachnące imbirem i odrobinką gałki, pieprzne i namajerankowane). łModsza, która nie wie, co dobre zje pierogi z kapustą i grzybami, które kupiła i leżą w zamrażalniku.
Dzień dobry Szampaństwu
Młodsza flaków nie jada?! No wiecie co 🙄
Jolinku,
już nie śpię. Piata nad ranem, nie wypada! Za oknem niestety, plucha, ale ciepło – rok temu padał śnieg i jak spadł, to sie zadomowił mniej wiecej do połowy kwietnia, wredota jedna 👿
Idę doczytać, na razie wstrząsnął mną wpis Pyry, że Młodsza gardzi flakami. Jeszcze raz wznoszę oczy w wiadomym kierunku 🙄
A ja na dzisiaj skończyłem, wysłalem, czekam na opinię. Piąta. Idę spać.
1bac <– nie wiem, czy bac, czy bać się mam, WordPress też niekumaty z ogonkami w kodzie czy co?
ASzysz, skoroś taki chojny, podrzuć jakąś kromuchę na śniadanie, moze być ze śledziem. Nie wiem, czy wiesz, że Szweclandii przezywa się śledziami 🙂
No… są też Żabojady, Makaroniarze, Kasztany, oraz… Kapuściarze ukiszeni 😉
Więcej grzechów nie pamiętam… aha! Są też Aussies, ci, co chodzą do góry nogami 😯
Nowy,
o tej porze idzie się dosypiać, a nie spać!
*korekta, uciekło mi jedno słowo, miało być „mieszkańców Szweclandii”
Muszę jakieś pisemko urzędowe wysmażyć, robię kawę (rozmiar Żaba, czyli tyle, zeby się spora żaba skąpała), może zacznę myśleć.
Ja chyba z nadmiaru jabłek spróbuję tej Eski do góry nogami.
A propos gniazdek (normalna wtyka!) – będąc bardzo młodą… na placówce wysunietej, usiłowałam wsadzić dwa paluszki… potrzepało, odrzuciło. I już nie ponawiałam próby ze stalowymi drutami (te do robótek) Ciotki Janki, a taki miałam pomysł. „Za moich czasów” bachorami nikt się nie przejmował, albo przeżyją, albo trudno, wiedziały, czego się nie tykać, a jak sie tknęły, no to…
U nas te wtyki są płaskie, zawsze wozimy ze soba specjakny adapter, żeby na przykład podładować baterie wdo aparatu foto it. O, a w RPA są jeszcze inne wtyki! Poszperam w zdjęciach, moze znajdę… to wam pokażę.
Ale wpierw z pisemkiem na pocztę, a poczta otwarta do 13:30
Alicjo, moj były przetresowane, ze nie wolno i już. A te są bezstresowe, albo jeszcze gorzej o ile to możliwe.
moje (dwa)
44dd – co to znaczy? 44 – to wiem, ale do tego dd?
Tu jest właściwa papaya, morągu. Ona rzeczywiście dobrze robi 😉
http://www.youtube.com/watch?v=zWSfiVp0vYA
Oj, nie kumataś Żabo… dd znaczy do d..y!
Znowu poddano w wątpliwość tajemne liczby Wieszcza, czy co? No ale każdy przedszkolak wie, że czterdzieści i cztery to nie żadne imię, to matematyka!
Czekam…. juz od miesiecy na oswiadzczenie podatkowe mojego stowarzyszenia, ktore normalnie robi sekretarz – mezczyzna, a od ktorego (tzn. oswiadczenia) jest uzalezniona dalsza dzialanosc, sekretarz przezornie zgromadzil wszystkie papiery, wiec nie moge niczego odtworzyc i sma se zrobic, sekretarz jest zajetym mezczyzna i kontrolujacym tez „wybryki”, no bo nuz mi sie uda…
Alicjo dzieki ale co do dd to sie nie zgadzam, zadne do d..y jeszcze sie tak nie czuje, to znaczy Dorota, Daisy tak mnie, pomimo protestow ksiedza na Placu Trzech Krzyzy ochrzczono.
Daisy,
moje dd (do d..y) ma cztery litery 😉
A kto by sie tam czuł… mimo chlapy jesiennej za oknem. Idę do lodówki po tego śledzia, bo od ASzysza chyba się nie doczekam, pewnie poleciał do stajni koniom wody dać.
idę jutro na parapetówę do kolegi z klasy podstawowej i zrobiłam sałatkę: puszka kukurydzy, puszka w miarę drobno pokrojonego ananasa, tyle samo pokrojonego wędzonego kurczaka, sól, pieprz ziołowy (sporo) i majonez … zawsze wychodzi dobrze a bardzo łatwa … może znacie ale co tam … może zapomnieliście … 🙂
Alicjo to koleżanka się pytała ale pod wpisem z czwartku … 🙂 …
o wreszcie w Warszawie będzie jak na zachodzie …:)
http://wiadomosci.onet.pl/2682,2082198,warszawa_targowiska_beda_wszedzie,wydarzenie_lokalne.html
Jolinku,ja tez taką sałatke przyżadzam,lubie również kombinacje z kapustą pekińska zamiast kukurydzy 🙂 proste dania mają duzo uroku
Oczywiście Antku, że Emilian Kamiński ma drugie mieszkanie. Nie wylądował pod płotem. Ale w ten teatr włożył i swoje prywatne pieniądze. Oczywiscie, że miasto mu pomogło gwarantując unijną dotację ale najpierw musiał wygrać wyścig po te pieniądze. Budynek jest oczywiście miasta ale teatr należy do fundacji. I jak go zwał, tak go zwał ale korzystają z niego wszyscy, którzy tylko zechcą kupić bilet. A do tego biletu już miasto nie dokłada z naszych kieszeni.
Podobnie będzie z teatrem na Ochocie. Czy to źle że niektórym artystom się chce coś robić ponad zarabianie pieniędzy i nie domagają się państwowych etatów?
Maria Seweryn jest świetną aktorką i nie jedzie tylko na nazwisku ojca oraz sławie matki. A ten teatr robią we dwie. Znając plany repertuarowe Ochoty wierzę, że i tam będzie trudno dostać bilet bez kolejki. Tak jak w Polonii.
A misja Misiu to nic obrzydliwego. Np. znany Ci tygodnik „Polityka” w ramach misji wydaje drugi tygodnik czyli „Forum”. Robi to po to, by mieszkańcy Ostrołęki i innych miast mogli przeczytać najciekawsze artykuły z prasy światowej. I to za małe pieniadze, bo te duże to wkłada w ten interes „Polityka”. Robi to więc także i za moje pieniądze, bo jestem jednym ze spóldzielców czyli właścicieli „Polityki”. Czy mam się tego wstydzić. Tak jak i tego, że urodziłem się i mieszkam w Warszawie?
Na zakończenie ważna wiadomość: dziś na obiad zupa z gąsek spod Ostrołęki. Były piękne a będą pyszne!
Dzień dobry 🙂
zaraz się będę tłumaczyła z wczorajszej chińskiej awantury. Najpierw jednak powiem bez cienia skruchy, że wcale a wcale nie żałuję, że ją wywołałam. Wprawdzie nie miałam takiej intencji żeby kogokolwiek prowokować, ale czytając wpisy ubawiłam się setnie.
Informacje taką podała nam nasza polska pilotka. Generalnie była bardzo dobrze przygotowana i podawała rzetelne dane. Ja przed wyjazdem obkułam się w temacie Chiny. Poza tym mielismy ze sobą grubaśny przewodnik i na bieżąco sprawdzaliśmy gdzie jesteśmy, co jest co, itd. Siedziałam zaraz za panią pilotką (w grupie było tylko 12 osób plus polska pilotka i chiński przewodnik) i pilnie słuchałam. Tak powiedziała i ja to przyjęłam za dobrą monete. Chyba do niej napiszę i poproszę o korekte danych. Ona do tych Chin jeździ na okragło od wielu lat. I tyle w tym temacie. Więcej grzechów nie pamietam 🙁
Żabo,
uściśnięciem Twojej dłoni zarówno wirtualnym, jak i w realu będę się czuła zaszczycona 🙂
Alicjo,
ukłony i najlepsze życzenia dla Mamy 🙂
Nemo,
czy dziecku się polepszyło?
WSZYSTKIM miłego dnia, u mnie przepiękny, słoneczny 🙂
kod: 9dd8
Witam wszystkich i życzę tak „cesarskiej”, jaka jest u mnie 😀
Alino, z okazji Twoich urodzin, życzę Ci szczęścia, szczęścia i jeszcze raz szczęścia, a na dokładkę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia 😆
A stosowny toast wypiję razem ze wszystkimi o 20,oo 😉
Dzisiaj wielki eksperyment. Pieczenie chleba z cebuli i marchwi. Mialo byc w poniedzialek ale mnie przekusilo. Zagnieciony lezy w salaterce i rosnie. Metoda naturalna czyli brytfanka posypana grysikiem
Dziewczyny wyreperowaly moje kopyta i pojechaly do stalych klientek. W poblizu naszego lokalnego lotniska jest dom bynajmiej nie prywatny. Nazywa sie Flying Ladies. Kiedys te panie jezdzily do salonu kosmetycznego teraz usluga w domu i taniej.
Jolinek51 szykuje sie na jutrzejsza parapetówke jak panna na pierwszy bal.
Napewno zrobi wszystkim zaskok.
Do wieczora jeszcze kawalek czasu ale przygotowania chyba mozna rozpoczac.
Pan Lulek
Ja urodziłam sie w Ziębicach i spróbujcie mi coś złego powiedzieć o tym mieście, to zobaczycie!
Swego czasu śledziłam blog Jandy – opisywała swoje wysiłki, związane z teatrem, który stworzyła. Takich tylko popierać. Nie musi ich być wielu, wystarczy kilka takich szalonych osób – a robi się ciekawie. Bardzo mi zaimponowała swom uporem i niemalże walką z wiatrakami, czyli zwykłą biurokracją i innymi przeciwnościami. Ale wyobrażacie sobie, żeby Janda nie dała rady?! 😯 Toż to kobieta z żelaza!
Dzieciaki nie pojechały w „górki”, tylko latają po mieście. Dlatego wiem, że będę doczytywać z doskoku. Wczoraj padłam jak „kromka na asfalt” o tak nieprzyzwoicie przyzwoitej godzinie, że aż strach się przyznać 😉
Na obiad dziś jest przewidziany bigos, o którego trwałość tak dopytywałam.
Dzieci jutro o świcie już mnie opuszczają; snif, snif. Pewnikiem znowu sobie „ryknę”, ale potem doczytam i mi przejdzie. W końcu za miesiąc znowu będą 😆 😆
Coś na starość robię się za „miętka” 🙁
O, Aliny Urodziny!
To już mam troje Jubilatów do spełniania toastów za 🙂
ZDROWIA, a reszta przyjdzie sama!
p.s.
Z ta wiadomością o aresztowaniu Grzegorza Turnaua byłam pewna, ze to scenario obmyślone pod publikę – teraz wykupujcie mnie z puszki, a forsa zostanie przekazana na… I chyba tak sie to zapuszkowanie zakończy, chociaż szczegółów jeszcze nie ujawniono.
Przypomniało mi się, że zdjęcia z Cumberland, Protea Motel, gdzie robiłam te wtyki, niechcąco usunęłam „zródło”, na szczęście po tym, jak poskładałam zdjęcia, które chciałam udostępnić publice.
Jeśli chodzi o misje i misjonarzy, to ja za. Tylko nie bardzo podobają mi się misjonarze-wolontariusze, którzy podejmują się jakiejś misji (chwała im!) i jednocześnie spoglądają z przyganą na tych, którzy niekoniecznie misyjnie się czują. Czy wszyscy muszą?
Piotrze
Wiesz doskonale ,że bywam przewrotny.
Wiem o czym piszesz. To dobrze ,że ktoś przeciera ścieżki i pokazuje inny wymiar w funkcjonowaniu kultury. Miasto dając lokal na teatr czy galerię robi na tym doskonały interes. Inwestuje raz a potem są z tego korzyści dla wszystkich. Przez ostatni rok przyglądałem się tzw. kulturze z bliska. Ilość marnowanych publicznych pieniędzy jest niesłychana. Coś co może zrobić jedna lub dwie osoby w „instytucji upowszechniającej kulturę” robi wiele osób. O jakości nie wspomnę.
Niestety w Polsce funkconuje model kultury opartej na działaczach finansowanej według rozdzielnika , gdzie dla Twórcy i Artysty nie ma miejsca.
Niestety sam się boleśnie o tym przekonałem.
Wyczytałam, ze dzisiaj Światowy Dzień Życzliwości. O czym donosi –
Życzliwa 😉
Ja też jestem pełna uznania dla p.Jandy i p.E.Kamińskiego. Przecież to są ogromne przedsięwzięcia a u nas jest tak mało ludzi, którym się „chce, chcieć”.
Gospodarzu, znowu taaakie pychotki 😀
A w moim maciupcim zamrażalniku, leżą sobie zamrożone podgrzybki i co go otwieram, żeby je sobie zapodać, to zaraz zamykam, bo mi żal.
Nawet jakbym chciała kupić, choćby malutką zamrażarkę, to miejsce na nią miałabym tylko na balkonie a to „nie lzja” 🙁 Podwiesić u sufitu też się nie da, bo za nisko 😆 Chyba je wreszcie zjem, jak już będę w takim „dołku”, że tylko pyszny sos grzybowy będzie w stanie mnie z niego wyciągnąć. 😉
Mam nadzieję MisiuMarku, że Twój pomysł towarzystwa fotograficznego przyjmie postać realną. Wspomniałeś o zebraniu organizacyjnym i cisza. Jak nadejdzie odpowiednia chwila (a to Ty musisz ocenić czy już) to chętnie Cię skontaktuję z szefem Klubu Fotoreporterów Stowarzyszenia Dziennikarzy. Ten Klub działa nie tylko wśród żurnalistów ale i na rzecz innych fotografików. Czekam więc na sygnał.
Misiu,
wątpliwa to *pociecha* , ale spieszę Cie zapewnić, że w Kanadzie
(i podejrzewam, wszędzie na świecie) jest tak samo w tym wzgledzie – publicznymi pieniędzmi gospodaruje się tak, jakby one były niczyje, a przecież wiadomo, że biora się z kieszeni podatnika, czyli miedzy innymi z mojej kieszeni. Nikt nikogo nie rozlicza imiennie, więc jasne, że do koryta zbiega się, kto może i stara się skorzystać.
Nie piszę tego bezpodstawnie, jedna z naszych rodaczek jest szefową półmilionowego miasta, a przedtem zarządzała u mnie w radzie miejskiej, od wielu lat znam też taka jedną, zasiadajacą w radzie miejskiej (często się z nią kłócę zresztą, ale nie tak na noże!). Przy kieliszku wina można sie wielu rzeczy dowiedzieć – na co idą finanse podatnika i tak dalej. Jasne, że najbardziej zainteresowany nigdy się nie dowie prawdy. I jeszcze artysta do tego… przecież oni nie mają głowy do interesów!
Co poświadczam niniejszym 😉
dla Aliny i mamy Alicji dużo zdrowia … 🙂
Panie Lulku kolega na stałe z rodziną mieszka w Izraelu a teraz tu kupił mieszkanie to dziewczyny postanowiły zrobić coś do jedzenia by nie paść na twarz jak będzie tylko picie … 🙂 … chłopaki za to będą zmywać … 🙂 ..
ciekawe jak chlebek będzie smakował … 🙂
Nie zmógł mnie wirus, za to załatwiła klimatyzacja w pracy.
Od kilku dni czuję się jak ten krasnal co go żona „wałkiem wałkowała”.
Czosnek, miód, dużo witaminy C, woda z solą na gardło i tarninówka na polepszenie samopoczucia. Leków na gardło nie tykam odkąd znajomy laryngolog spostponował je za to że wysuszają i podrażniają śluzówkę gardła, w konsekwencji więcej z nich szkody niż pożytku.
Z imbiru nie skorzystam, bo Witek wsadził kłącze w doniczkę i roślinka „puściła się” na metr.
Alicjo, Lanckoronę znamy i kochamy:
http://picasaweb.google.pl/EryniaG/DrewnianymSzlakiemMaOpolska#
Misiu tu jest tak samo, ja w tym robie, pieniedze unijne plyna i plyna szerokim potokiem a co zego, to projekty, ktore nie daja tym dla ktorych sa utworzone nic. Wiec jak widze taki teatr z polotem, zacieciem klasa i rasa to uwazam, ze te niby „mieszczanskie-ogonoksztalcace” wzorce przynajmniej ratuja kulture i ucza samku. Tutaj natomiast ze wzgledu na dalece posunieta „demokracje” nie zezwala sie na projekty kulturalne, podane przez wyksztalconych pasjonatow z troche wyzszej polki, my integrujemy nie tylko migrantow tylko integrujemy wszystkich wokol doprowadzajac do tego, ze zadna wiedza ogolna jest niepotrzebna, wystarczy zrobic kursik.
Pan Gospodarz napisal, iz w tej kamienicy ma powstac szkola teatralna dla mlodziezy i tu mnie …. trafilo, mam nadzieje, ze bedzie to mlodziez majaca zamiar zrobic jednak przynajmniej mature. My tutaj rozpisujemy wlasnie projekt szkolki dla mlodziezy, od 13- 19 lat, bez dobrej znajomsci jezyka niemieckiego, Turkow i przesiedlencow z Sowietow, majacych niepokonczone szkoly realne. I my (wiekszasc przesadzila) bedziemy ich uczyc dziennikarstwa… i tu mialam caly kalejdoskop przd oczami, to my „sdzies imigranty” musielismy urzedowo zaliczyc nasze matury, musielismy dostac certyfikat nauki jezyka na przynajmniej poziomie srednim, zeby byc dziennikarzem nie wystarczaly studia, trzeba bylo robic wolontariat, praktyke i byc jakis czas asystentem w redakcji a tu ja mam sie przykldac do hodowania analfabety z kwitkiem na niby dziennikarza. wielu sie z tym nie przebije ale przynajmniej z pieciu bedzie chodzilo z tym kwitem i „robilo” w dziennikarce takiej jaka ona wlasnie jest. Mialam przed oczami tez to co mowila Herta Mueller, ze wiele dzieje sie za naszym przyzwoleniem, powiedzialam to tez kolegusom, na ale coz ja „mysle elitarnie”. Poza tym popatrzylam sie na moja corke to ja nie bede jej posylac do klascznego gymnazium i kuc greki i laciny, prosze szkola realne, zapomniec niemiecki i panstwo ci daaaaaaaaaaaa, a tak to ja ponosze koszta wyksztalcenia i sie wypindrzam cwiczas dziecko w dwoch jezykach.
Jolinek51 !
Chlebek robie zgodnie z zaleceniami 105 letniej babci. Nie pisalem o tym, sadzac, ze moze byc nieco frywolnie. Okazalo sie, ze babcia do dzisiaj zachowala panienski wianuszek. Cesarze zmieniali sie, ustroje, obywatelstwo. Nawet mieli gwalcic a tu nic
Tez mi wojny, sama wyznala a moze tylko podpuszczala. Wyznam szczerze nie dalem sie a przepisy zostaly. Zobaczy sie jaki chleb wyjdzie.
Pan Lulek
morag dziś Dzień Życzliwości … 🙂 …
Dzieńdobryoporanku!
Wczoraj zapłodniony myślą o chlebku z czosnkiem – wypiekam. Papaya jest używana w Afryce jako lek przeciwko malarii. Cwiartka (papayi, prosze Pana Lulka, papayi) na śniadanie wystarcza. Pogoda w Miami nudna jak flaki z olejem. 30C, niebo błękitne z kleksami chmurek. Nuda, nic się nie dzieje, siedzimy, gadamy..
http://www.youtube.com/watch?v=NUz4R0PdfwQ&feature=PlayList&p=388C8315D414633C&playnext=1&playnext_from=PL&index=2
Cichal,
Zazdroszczę tych 30C, bo niebo nade mną też błękitne z chmurkami…
czy ja uwazajac, ze matrua by sie jednak ludziom przydla jestem niezyczliwa?
fajny ten Stuhr, ide szukac papaya´y
1. czekam na hydraulika cd, ale straciłam nadzieję; dzisiaj już nie przyjdzie,
2. Dziecko wzięło psa i zaprzyjaźnionym landrowerem pojechało piec kiełbaski na ognisku,
3. zajadłam flaki, pomyślałam, że przyda się na to świeża herbata, chciałam wypłukać ukochany kubek, ale nie wzięłam pod uwagę ciśnienia wody w nowej baterii – w rezultacie polałam szafki, siebie do skóry i wymytą i wysuszoną podłogę w kuchni. Bluzkę i spódnicę zmieniłam, podłoga schnie, a ja do herbaty dolałam rumu. Coś z zamieszania powinnam mieć, prawda?
Pyro Juniorko. Woda to małe piwo (przedśniadaniem) Wczoraj gotowałem zupę dyniową. Była dośc gęsta i w za małym garnku. Zająłem się telefonem i w tym czasie zupa „wyprychciła” na całą kuchnię włącznie z sufitem! Precz z dyniami!
Precz z sufitami i za małymi garnkami!!!
Precz ręce od dyni!
Wróciłem nie wiem skąd. Wczoraj film mi się urwał i zgubiło się 24 godziny z życiorysu. Kiedy ja to nadrobię? Gorączka przeszła, tylko ten łeb jeszcze okrutnie na…la. I lustro mi dziwnie na nerwy działa… A może to ja jeszcze coś z oczami mam?
i jeszcze z telefonami precz też!
Służby specjalne doniosły (Sławek ani pisnął), że Rudy dziś w Warszawie.
OLO. Popatrz w lustro i zadaj pytanie „kto jest najpiękniejszy na świecie?” I po kłopocie…
Alinie, Mamie Alicji, wszystkim świętującym życzę najlepiej, jak umiem.
A teraz stary wyrobnik kultury powie wam, dlaczego w systemie stale brakuje pieniędzy Ustroje się zmieniają, ludzie się zmieniają – myślenie o człowieku jest odwieczne, jak biurokracja i prawotwórstwo. Bo to wcale nie referent X ani księgowa Y ani nawet dyrektor Z nie rozdaje pieniędzy pociotkom pod stołem – to jest systemowe. W trosce o grosz podatnika i skarb państwa , przepisy kształtowane są tak, aby (Boże broń) kulturalnicy nie doili wspólnego dobra. Innych wszkaże zatrudniać można… Tym sposobem dyrektor muzeum nie może swoim pracownikom zaopłacić ekstra za np scenariusz wystawy, opracowanie katalogu, roboty wystawiennicze, niektóre prace konserwatorskie. Bo pracownik etatowy powinien zrobić to w ramach etatu (nawet, kiedy wymiar tej roboty jest wielki, jak posąg Lenina) Każda kontrola przyczepiła by się od razu i dyro by poleciał. Może nawet prokuratura miałaby zajęcie. Przezorny Dyro patrzy, że do wystawy, przedstawienia, spędu miejskiego pozostały 2 tygodnie i etatowcy za czorta się nie wyrobią (nadgodzin nikt im nie zapłaci, fundusz nagród trzyma się do świąt) Może zatrudnić albo speca albo firmę i nikt się nie przyczepi. I to wtedy płaci się w majestacie prawa za coś, co równie dobrze albo lepiej zrobią właśni ludzie. I wiadomo, że takie zlecenia dostają znajomi królika. Zdarza się, że Dyro porządny (choć spętany) człowiek, wzywa pracownika i mówi „Panie Kazio, pani Heleno – trzeba zrobić to i to. Więc albo zrobicie i znajdziecie jelenia co podpisze, a ja zapłacę, albo od „a” do „z” robi jeleń i dostaje zlecenie” Czekam na odpowiedź. Najczęściej jednak nawet nie proponuje, bo się swoich ludzi boi. Każda rozruba w takich zamkniętych środowiskach kończy się niedobrze. Znałam dyrektora muzeum, z którym niby to konie razem krdli, aż ktoś doszedł do wniosku, że dosyć Ksawuś się narządził. I wyciągnęli mu publicznie wszystkie drobne wódki w godzinach pracy z gośćmi, to, że służbowy fotograf obsługiwał mu prywatnie I Komunię wnuczki i to, że pozwala się spóźniać do pracy. Słowo. Zrobili to ci, którzy w tych wódkach dziób moczyli i placek z komunii następnego dnia jedli.
Ja, organizując wielkie koncerty czy imprezy, sama robiłam scenariusz, sama angażowałam wykonawców, ustalałam warunki i stawki – ale płacić im bezpośrednio nie mogłam. Pieniądze musiały iść przez wyspecjalizowane firmy, np Estradę. Koszt rósł o 30%. Wszystko po to, żeby Jaruta nie dostała prywatnej marży od aktora, śpiewaka itp. Marże brała instytucja i to nie było zwyczajowe 10%, a przy tak wielkich imprezach koszty były wysokie. ITD ITP
Chyba OIO. Przepraszam za zmyłkę, ale zająłem się preczowaniem sufitów, małych garnków i telefonów
Pyro,
czy dobrze zrozumiałam, że ukochanemu kubkowi nic się nie stało?
Jeżeli cały, to resztę da się przeżyć, zwłaszcza z rumem 🙂
Zadynienie sufitu to faktycznie większy problem 🙁
morąg, ja myślę, ze taka średnia szkoła teatralna to trochę jak muzyczna. Chodziśz do normalnego liceum a tutaj dodatkowo masz zajęcia z „tematu”
nazbierałam garstkę berberysu. Kompromisowo. Tak ładnie wygląda na gałązkach – a jeszcze gdyby spał śnieg nim go ptaszki zjedzą, że żal zrywać. Do tego kolczasty do niemożliwości. Pozbierałam tylko z tych gałązek, gdzie było go gęściej i to starająć się nie pokłuć i nie podrzeć rękawów. Chcę go usmażyć razem z gruszkami, może się potem nada do przybrania tortu?
Cichalu, lustro mi się znarowiło i pokazuje nie to co trzeba, więc już nawet nie próbowałem w stylu „zwierciadełko, powiedz przecie…”, bo gołym okiem widzę, że kłamie.
No właśnie. Jak to jest: OLO czy OIO?
Niestety 🙁 żadna odpowiedź nie jest poprawna.
Ale: do trzech razy sztuka 😉
I to mnie boli 🙁 Ptaszki nas omijają, pomimo jarzębiny, berberysu i co tam jeszcze jest 🙁 Aura poluje, a one nie takie znów głupie, żeby leźć w paszczę.
paOlOre, Pyra mówiła, że jesteś aniołem. Wyrzuć to łgawe lustro 😉
Haneczko,
U mnie ptaszki jeszcze są, ale już niedługo – sądząc po krwawych trofeach które Bandyta pieczołowicie układa na wycieraczce…
Haneczko!
Widocznie dałem się Pyrze poznać z nienajlepszej strony 😉
W przeciwnym razie twierdziłaby, że anioły przy mnie to drób.
Piotrze
Ostrołęckie Towarzystwo Fotograficzne którego byłem pomysłodawcą ma już ponad dwadzieścia zadeklarowanych osób , które złożyły deklaracje członkowskie wpłaciły wpisowe potrzebne na rejestrację w sądzie. Mamy już napisany statut i wypełniamy wszystkie potrzebne dokumenty rejestracyjne, jest też księgowa. Teraz tylko wizyta w sądzie i walne zebranie, które wyłoni zarząd i władze stowarzyszenia. A potem …
Jest tylko pewien mały problem . Zapisała się tylko jedna pani. Same chłopy. Na ostatnim zebraniu zgłosiłem projekt by założyć kółko fotograficzne dla starszych harcerek. Dojrzałe studentki mogą też być. W końcu człowiek musi mieć oko na czym zawiesić.
Cichal,
czyś Ty… jaka papaya, no co Ty?! W Afryce tylko gin z tonikiem przeciwkomalarycznie, skwapliwie używałam, a Staś to co stosował dla Nel, jak nie chininę, tę od toniku? No właśnie…
Papaya dla osesków… 🙂
Uh, złość mi jakoś przeszła, ale nieźle musiało paść mi na umysł, jeżeli napisałam „rozruba” Przepraszam cne Towarzystwo, a tak się śmiałam z rodzonego Synusia, który fotos filmowy podpisał „czerwony iaszczomp”! No, wykarało Mamuśkę.
Ciasto wedlug przepisu Babci Dziewicy gotowe. Cholera, pychota. Lepsza 105 letnia babcia jak Cwierciakiewiczowa. Nawet jako reprint.
Oglaszam, ze od czasu do czasu moge ponad 105 letnia babcie wziasc na przechowanie i pogaduchy.
Pan Lulek
http://picasaweb.google.pl/cichal05/StAugustin09#
To są zdjęcia z najstarszego miasta w USA, St. Augustin.
Alicja. Na mój dusiu! Żarłem papaje przez dwa miesiące. Oczywiście, że zatwierdzałem kurację profilaktyczną słusznymi porcjami ginu z tonikiem jak nakazywał Churchill
No… to mi ciśnienie trochę spadło, cichal, bo już myślałam, że jakąś wrażą propagandę uprawiasz, papaya smakowita, ale bez przesadyzmu, przed malarią nie uchroni, musi być gin! No dobra… chinina w toniku, ale bez ginu nijako tonik pić 😉
A teraz ciekawostka polonijna i casusu protegatus. Najładniejsza mieszkanka St. Augustin, jest włascicielką restauracjo-cukierni „Hidalgo” z najlepszymi lodami w tej części świata. Jest nią oczywiście Polka, p. Beata! Panie Lulka, toast. Pan się na tym zna, nieprawdaż?
http://picasaweb.google.pl/cichal05/StAugustin09#5406583435937670786
Panie LULKU!!!
Zabo Wielka, Berberys? a ktory?
http://eurekasophie.unblog.fr/2009/03/22/lepine-vinette/
ten tu?, nie zadna hybryda? to normalnie event ,
walnij fote i powiedz, co z nim robisz, mam takiego kolo Hanoweru, co ma bzika na tle, goni z tego takie, ze tylko Piotr zgadl byl i wygral,
ten od bzika hoduje rozne dziwne, starozytne latami, jak mu wyjdzie, to zalaje i z nielicznymi sie podzieli, pare lat temu prosil mnie o szczepke, z Alp, bo rolnik wszedzie indziej to juz wyrznal z przyczyny, ze przenosi zle mzumo na zboza, udalo mi sie namowic zone miejscowego burmistrza, ktora bardzo alpiasta jest, Ona z kolei przekonala znajomego gorala, coby Jej motyke pozyczyl, polazla na prawie 2000m i wygrzebala, zawiozlem bzikowi, a Ten hucha i dmucha i dalej podskakuje z radosci, gdyby wiec to bylo to, to Jego wdziecznosc bedzie ogromna, mam jej jeszcze flaszke
Na Florydzie bywaliśmy co roku w okolicy świąt wiadomych, ucieczka z zimowej już zazwyczaj Kanady. Stąd znam St.Augustin i mniej więcej wszystkie okoliczności Florydy, bo zazwyczaj objeżdżalismy te tereny.
Beata nie miała wtedy chyba knajpy jeszcze… w każdym zapadłym zakątku Stanów i Kanady, a o tych na placówkach wysunietych nawet nie mówię, zawsze się znajdzie dobrą knajpę, i właścicielem jest Rodaczka/Rodak.
Jezeli trunki dorównuja urodzie tej Pan Beaty to moze Cichal podrzucisz adresik.
Zabiore Jolke i w droge. Tylko pytanie czym. Transatlantyk, samolocik czy moze kajak z podwodna asysta okretu o napedzie atomowym a na nim codziennie kapitanski wieczór a potem spanko do rana. Kajak na noc bedzie wciagany na poklad. Zabierzemy cos z Poczty Butelkowej.
Pan Lulek
Berberys u mnie jest, ale czekam, aż przemarznie. No, nie u mnie dokładnie, u sąsiada dalszego, ale ja pozbieram. Najsampierw zapytam, czy mogę, sąsiad chyba z krzesła spadnie…
To idę dzwonić do Mamy, jedne urodziny juz obdzwoniłam.
Blogowe przekażę, a jakże.
Aszysz mial czuja, papaya, to krzyzowka arbuza z kartoflem, srednio smaczne
Alina,
Najlepsze życzenia urodzinowe, samych radości. Wydaje mi się, że rocznica okrągła, więc życzenia jeszcze cieplejsze. Ściskam.
Alicjo,
Dla Twojej Mamy zdrowia, a co za tym idzie, radości równiez.
Toast będzie wieczorową tutaj porą wzniesiony.
Alicjo, oczywiście Twojej Mamie również życzę zdrowia i szczęścia – w ogromnych ilościach.
A ja niedawno słyszałam, że wielu naszym prywatnym uczelniom grozi plajta, z powodu zniesienia …. poboru do wojska 😯
Okazuje się, że jak już nie biorą w kamasze, to młodzi „mężczyźni” wolą się nie uczyć. Wynika z tego, że za kilkanaście lat Polska będzie krajem zapchanym zupełnymi głąbami 👿
Czyli pesymizm odnośnie przyszłości (mój, Morąga i Pyry) jest uzasadniony.
Bardzo bym chciała (żeby nie było) aby to moje czarnowidztwo się nie spełniło. Cudu trza ? A niech będzie cud, byle potem było mądrzej 😀
Alicjo, przeciw malarii jest też :
http://www.doz.pl/czytelnia/a1199-Berberys_8211_8222polska_cytryna8221
To jak znowu pojedziecie na Florydę, to oprócz ginu z tonikiem, zabierz od sąsiada Berberys 😀
Muszę obszczekać rodzinnego psa. Pojechał na piknik do lasu i nad Wartę. Trzy godziny był grzeczny, biegał swobodnie i wracał do towarzystwa i kiełbasy. A w pewnym momencie zobaczył sarnę. Natępne 45 minut trzy dorosłe osoby próbowały złapać psa. Dopiero kiedy Przyboczny Ani dał szczupaka i wykonał bramkarską paradę, jamnik uległ fizycznej przewadze – bardzo niechętnie. Dorośli są wypluci, a piesek żywiutki i gotów do zabawy.
Sławku, dokładnie taki sam. Nalewki nie robię, ale z tego jest przepiękna, bo widziałam. Jutro zrobię zdjęcie tym niezerwanym owockom, a listki sprawdź na zdjęciu ze Zjazdu, na takim gdzie widać tablicę „Pies Agresywny…..”
Posadziłam go jak już przestałam siać zboża, z czystym sumieniem.
Pyro, to był prawdziwy psi wyczyn; taki niski a (prawie) pokonał tylu większych od siebie. 😆
sarenka,
Ty uważaj na tę Pyrową bestię. On jest pies na dziczyznę…
http://www.youtube.com/watch?v=NK2QSVU292I
Złożyłam życzenia Mamie i chyba ją przekonałam, że siódemka to szczęśliwa liczba, a dwie w kupie to ho-ho!
Dodałam życzenia od Blogowiska, Mama nie za bardzo kapuje, co to za, ale wie, że od jakiegoś czasu przyjeżdżając do Polski spotykam się z jakimś szemranym towarzystwem, co to w garach miesza. Te spotkania są pod wezwaniem „Zjazd Łasuchów”. Podziękowania od Mamy za życzenia od Blogowiska 😉
Alino,
wszystkiego najlepszego 🙂
Zgago,
nie ma się czym martwić, po mojemu to stopień zgłąbienia absolutnie nie wzrośnie, po prostu zmienią się proporcje pomiędzy zgłąbieniem dyplomowanym i niedyplomowanym. Czy to źle? Wcale! Do ignorancji nie będzie dodawana aż tak duża dawka arogancji 🙁
Świadoma Dnia Życzliwości i odpowiedzialności za wypowiadane słowa, nieniejszym potwierdzam, że to co powyżej napisałam napisałam w pełni władz fizycznych i umysłowych. No, chyba, że nie! 🙁
Rację ma Stara Żaba. Średnia Szkoła Teatralna ma działać równolegle z ogólniakiem czyli liceum.
Misiu jak będziesz jechał teraz do Warszawy to daj znać. Załatwię spotkanie z klubem fotoreporterów SDP. Nie wiem co z tego wyniknie ale napewno nic złego.
Jotko, jeśli chodzi o Twoją „pełnię władzy umysłowej”, co do tego nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, jeśli o „pełnię władz fizycznych” to myślę, że tych Ci wszyscy życzymy. 😆
Zgago,
🙂
Zlazlam sie 3 km. w jedna 4 km., bo naokraglo, w druga i mam, slawek zadne kartofle i nie dla osseskow, intrygujace sa pestki, ktore sa tak bardzo ostre jak pieprz
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/OwoceLasu#slideshow/5406612212277266866
Globalizacja ma swoje dobre strony (to na temat tej piwnicy).
Niepotrzebna dziczyzna. Wystarczy nowozelandzki udziec barani, bez kości i nie mrożony za „śmiesznie małe pieniądze” (proszę zgadnąć skąd to cytat jest). Przyrządzony na stary, wypróbowany sposób w piekarniku. Do tego spiurowane ziemniaki oraz korzeń selera a także mrożona fasolka szparagowa na szybko w garczku z odrobiną fińskiego masła. No – może spora ta odrobina, Do picia dziecinna butelka Montepulciano z Abruzzo.
Główka się cieszy – czego i wam wszystkim serdecznie życzę…
Gospodarzu, proszę nakazać Misiowi 2 zleźć wreszcie z tej chójki ! Mnie nie chce słuchać a przecież demokracja, to prawo mniejszości do wyrażania swoich poglądów !
Misiu 2 złaź, bo Ci Gospodarz pogrozi i na co Ci to ?
Harry Belafonte śpiewa:
Ajajajajaj, que passion, kukurukukuuuu…
zgaga,
Misiowi niczego nie można nakazać. On ma już tak porobione…
Żabo, w których zbiorach zdjęciowych jest „pies agresywny” ?
Mnie to chyba umknęło, jako żem w podróży była…
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Polska2009ZabieBOtaIIIMiedzynarodowyZjazdAsuchow#slideshow/5389496312713902850
Zgago,
Miś dawno z chójki zlazł, co prawda z oporami, ale… bo tam na wysokościach miodu zabrakło 😯
http://www.youtube.com/watch?v=jGXV6bmm7xI&feature=related
ASzyszu, próbowałam prośbą, bez skutku, to próbuję postraszyć. Nie powiem żeby te moje prośby i groźby były całkowicie bezinteresowne 😉
Bardzo lubiłam sobie pooglądać te piękne zdjęcia, które widziałam klikając na czerwonego nicka a teraz co ? Do archiwum latać codziennie ? 🙁
A może to jest moja chójka ? 🙄
a tu sobie chlopaki pileczke podaja
http://www.youtube.com/watch?v=F3vgaCNY-aI&feature=related
…jejku, niech mi ktos podrzuci przepis Pyry na tę sałatke z ananasem, bo mi chłop zrzędzi i sie domaga, a ja nie mogę znalezć…
cichal a to dla Ciebie
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/OstatnieLiscie#
Czy ja wyglądam na siedzącego na dżewie?
Piwo wypiłem jedno i spałem dobrą godzinę.
A teraz pójdę do sąsiadów na kawę nie byłem ze dwa tygodnie albo i więcej. Wszystko przez aferę hazardową. Sąsiad nie lubi Tuska i na znak protestu popierał rozwój jednorękich bandytów. Według niego to doskonały interes dla fisikusa. Starałem się chłopu wytłumaczyć ale tylko mię nerwy poniosły. Szkoda gadać.
Zwolennik kreacjonizmu . Jak w Ohajo.
Witam,
Wczoraj dwa razy usiłowałam włączyć się do rozmowy blogowej, ale dwa razy wpisy gdzieś sobie uleciały. Może teraz się uda.
Kilka dni byłam u mojej mamy,która jest już w bardzo złej formie fizycznej i psychicznej. Poza tym żyjemy jeszcze w małym chaosie poprzeprowadzkowym ,ale powoli na choryzoncie widać jakąś stabilizację. Jeszcze trzeba powymieniać wszystkie dokumenty.
Dziś przyjechał do nas mój szwagier z bratem i siostrzeniec. Wszyscy, a zwłaszcza brat szwagra, znają się na piecach i udzielili nam,to znaczy na razie tylko mojemu mężowi, różnych ważnych wskazówek co do obsługi naszego pieca. Jest to piec na ekogroszek,czyli taki drobny węgiel. Ja wydałam mój pierwszy większy obiad,ale ponieważ panowie nie są wymagający, był gulasz z ziemniakami i tarte buraczki. A ciasto na razie z cukierni, co mojego nowego piekarnika jeszcze nie używałam.
Goście pojechali, a my przez 20 minut szukaliśmy w kartonach butów do biegania na jutrzejsze poranne bieganie męża. Udało się.
Wczoraj rano o 7.30 zerkam sobie przez okno, a tam na skraju lasku w trawach pasł się koziołek,na oko dwulatek. A po południu na brzozie siedział sobie dość długo myszołów. I takie widoki są najprzyjemniejsze.
Wyglądasz na siedzącego na dżemie, Misiu.
Ja chwilowo jestem zatkana, właśnie mi Jerz przyniósł pod nos i pokazał takie cosiko, analizę będzie robił, a musi obchodzić się z tym jeszcze bardziej, niż ze śmierdzącym jajkiem, bo koszta… zaraz zapodam szczegóły.
Morągu,
dzięki za sznureczek, pyszne zdjecia, zerknęłam na kilka, reszta na potem.
Misiu, no bądź „taaaki” i pomóż sprowadzić na blog Marka.Kulikowskiego 😥
Alicjo, to chyba Jolinek podawała przepis na sałatkę z ananasem : puszka kukurydzy ,puszka ananasa drobno pokrojonego, kurczak wędzony drobno pokrojony,sól, pieprz ziołowy,majonez. Chyba że Pyra podawała inny przepis,ale ten Jolinkowy zapisałam sobie,bo jest prosty i wydaje mi się,że ta sałatka musi być bardzo dobra.
Oczywiście miało być : „Misiu, no NIE bądź….”
Podpisaliśmy obydwoje list w sprawie parytetu. I obejrzeliśmy film Lankosza „Rewers”. Kto nie podpisał niech podpisze. A kto nie widział – niech obejrzy. Dawno nie widziałem tak dobrego polskiego filmu. Tercet pań: Janda, Polony, Buzkówna to aktorskie mistrzostwo świata. I do tego świetny Dorociński. A dialogi?!!!! Podobało mi się mimo przeczytania licznych entuzjastycznych recenzji, co zwykle powodowało u mnie odruch Misia czyli przewrotne NIE. A, co tam będę gadał, zobaczcie sami. O kuchni tam niewiele. Trochę o cieście i trochę o trunkach Pana Lulka.
Alino, najserdeczniejsze życzenia urodzinowe ! Dużo zdrowia i wszelkiego powodzenia. Wczoraj doczytywałam zaległe wpisy z nadzieją, że zobaczę zdjęcia ze spotkania u Danuśki i bardzo się ucieszyłam, że już Nowy je zamieścił. Bardzo fotogeniczne z Was towarzystwo. Danuśkę poznałam osobiście na zjeżdzie , Nowego i Alinę widziałam na zdjęciach, a teraz zobaczyłam żonę Nowego i Małgosię. Bardzo sympatyczne zdjęcia.
Nowy, Alino 🙂
aeee Panie Gospodarz a gdzie to sie podpisuje?
My podpisaliśmy pod kinem ale podobno można i w internecie. Zaraz poszukam adresu i podam, choć narażę się meskim szowinistom ale co mi tam. Ja jestem – tak jak mój przyjaciel Wiktor Osiatyński – feministką.
Bardzo lubie i cenie feministke Pana Osiatynskiego! Poznalam go jeszcze w stadium rozwojowym u Gretkowskiej.
Morągu i inni feminiści list mozna podpisać pod adresem http://www.kongreskobiet.pl
Za zdrowie i szczęście dzisiejszych SOLENIZANTEK !!! 😆 😆 😆
Uwaga , uwaga nadchodzi. Pora toastu za wszystkich solenizantów i zainteresowanych a nawet nie. Cale szczescie jest czym wzniesc a i checi, nie brakuje.
No to niecierpliwie, niecierpliwie i siup
Pan Lulek
Takie guano przyniósł do domu, ja tego nie śmiałam nawet z torebki foliowej ruszyć, jakby co, to ja winna, a niech on sobie kładzie to własnymi łapami pod mikroskop kosmiczny, chciałam wam tylko zwrócić uwage na cenę za gram 😯
W każdym razie – na zdjęciu meteorytu kawalątko malutkie, spadło w Sudanie, na pół paznokcia takie to-to, a i cieniutkie bardzo.
Czy ja już wspominałam na forumie, że ten facet(Jerzor) ma niezwykle precyzyjną łapę do roboty zawodowej, a poza tym wszystko mu z rąk leci?
Przedziwne, ale tak jest 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Meteo…ryty/
O masz… feministek się znalazł 😯
…oczywiście ZDROWIE za całokształt!
… za wszystkich dzisiejszych Solenizantów, Jubilatów i Przyjaciół!
to za zdrooooooooooowie 🙂
ja nie podpisuje ….
Prawie zdążyłem.
Zdrowie dzisiejszych Solenizantów!!!!!
Wznoszę toast 🙂
Byłam na czerwcowym Kongresie Kobiet. To było wyjątkowe wydarzenie. Nieprawdopodobne. Czuło się, że tam się dzieje historia. Drugiego dnia feministka Wiktor Osiatyński został przywitany wielkimi owacjami. Tego nie da się już zatrzymać. Na szczęście 🙂
Hej… domagam się autorstwa słowa – „Feministek”, rodzaj męski 😉
No co, czasami mam wenę… tfurczą… 😉
To ja lecę poczytać, o co biega w tej tam… do podpisania…
Podpiszecie….?
Zdrowie Solenizantow, za cztaloksztalt i zdrowie „Feministkow” od Alicyjnego „feministek”
Witam. W Sudanie jest wlasnie moj brat i sie okazuje ze przyjechala cala ekipa naukowcow z NASA przez te meteoryty ktore spadly jakis czas temu. Nie czytalem wszystkich wipsow (przelecialem tylko) bo na telefonie do Kraju siedze. Tylko w weekendy moge to sensownie robic. Roznica czasu 8 godzin zabija rozmowy w ciagu tygodnia. Widze ze zycie kulturalne w Kraju kwitnie a moje odczucia sa takie ze sie dzieje wiecej i ciekawiej niz w Kanadzie a zwlaszcza w Calgary. Tam widac checi i zapal wiekszy. Kanada to piekny kraj ale czasem mam wrazenie ze taki duzy i nudnawy i taki zastany. W Kraju natomiast werwa i animusz. Energii wiecej bo moze wszystko w dalszym ciagu nowe. Jakby nie bylo to dopiero 20 lat nowej Polski. Oby tak dalej. Idea rozdzielania pieniedzy przez biurokratow moze i denerwuje ale sami artysci chcieliby pieniadze czesto na cos czego potem nikt nie oglada (niby ambitna sztuka a czesto po prostu nudna abo nieciekawa). Tez moze nie najlepsze rozwiazanie. Jesli ktos robi teatr a ludzie tam chodza to pwinien dostac wiecej funduszy i niech swoja misje pelni byle dla ludzi. No i to tyle wymadrzania sie. Lece na skype’a
Dlaczego chcemy uprzywilejować jedną grupę społeczną kosztem drugiej? Jako kobieta uważam, ze regulowanie procentowej ilości kobiet na listach wyborczych uwłacza naszej godności nie będzie bowiem wynikiem obiektywnej przewagi kandydatki a tylko rozwiązaniem prawnym faworyzującym ją.
Morąg, albom ja już ślepa, albo co ? Ja tylko widziałam na stronce formularze do wypełnienia przez wolontariuszki i wolontariuszy do zbierania podpisów. Na takich listach, chyba, jest wymóg osobistego podpisu obok danych osobowych (imię, nazwisko, adres i nr dowodu osobistego).
Z tego co zrozumiałam, ma to być poparcie dla społecznego projektu ustawy.
Polskie feministki nie takie znowu zaciekłe, żeby facetów scigać. To nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby Polakom – facetom uświadomić, że minęły czasy…przecież wiadomo o podziale obowiazków i tak dalej…
Bardzo cenię Gretkowską, nie za prozę (kwestia gustu), ale za działalność i za „Obywatelkę”. Już o tym klepałam kiedyś…
…o, własnie. Ja nie mam nawet pesela ani żadnego dowodu osobistego 🙁
Panie Piotrze, jestem jak najbardziej za takimi inicjatywami jakie podjęli odważne Panie i Panowie artyści. Obok wymienionych jest w Warszawie takich scen jeszcze kilka – Capitol, Basen Artystyczny, Koneser, Fabryka Trzciny. Tylko, zadać można pytanie, czy w pierwszym porywie myśleli o niesieniu kaganka kultury w lud warszawski, czy rozważali swoje projekty czysto biznesowo, kasa, kasa, kasa….. Skoro biznes, jest ryzyko, jest konieczność inwestycji, oni byli pewni że produkt ( teraz, zauważcie wszystko jest produktem, nawet kredyt bankowy ) jaki zaoferują na warszawskim rynku kulturalnym będzie bardzo wysokiej jakości, sprzeda się więc bardzo dobrze, inwestycja będzie przynosiła spodziewane efekty. Bo o cóż we wszelkich działaniach gospodarczych chodzi? O zysk.
To jest działalnośc czysto komercyjna, jeśli masz dobry towar, usługę czy produkt – będziesz funkcjonował i zarabiał, czy to teatr, knajpa, księgarnia czy stragan na targowisku.
Ja swoim wpisem chciałem tylko ostudzić tlące się już może w niektórych głowach pomysły – mamy wszak na blogu wielu artystów, że wystarczy sprzedać mieszkanie, poopowiadać o zamiarach w prasie, radiu i telewizji by zostać właścicielem teatru w Warszawie. Nie!!!
Przydaje się odwaga, własna praca, własne finanse, odrobina szaleństwa, umiejętności zdobywania poparcia u możnych i ważnych, ale dobre nazwiska i znane twarze pewnie bardzo tym inicjatywom pomogły.
Techniku Jolinku!
Że nikt się Tobą nie zachwycił…wszyscy ogólniekształceni?
Spiewałaś może : Miałaaa matkaaaa trzeeech syyyynów….
Ja jestem ten trzeci!! 😉
Na Rewers pójdę ale nie podpiszę, parytetowa jest Nelly i Szczypińska.
Jak dla mnie wystarczy.
Jotka, 20;17 – zadrżałem z obaw…jak z kongresu PiSu, wyjątkowe, nieprawdopodobne, historia, owacje, nie da się zatrzymać….będzie jak w Seksmisji??
Ooops, wkraczam na niebezpieczny grunt….na takim chójki rosną.
Jubilatkom wszystkiego najlepszego!
Piję kropelki, ilość niewielka ale moc zabójcza.
sarenko… puknij sie w swoje piękne czółko… kobiety to jakaś osobna grupa społeczna, a nie LUDZIE?!
I jakie przywileje jednej grupy kosztem drugiej? Nie kumam…
To jak tego nie kumasz to co własciwie ma zmienic ten parytet? Nie kumam,wiec prosze jaśniej?
Sarenko, przecież w tym projekcie nie ma przymusu głosowania na kobiety. W moim okręgu wyborczym na listach (ostatnie miejsca) było 5 (słownie: pięć) kobiet. A jak zajrzałam na strony różnych partii, to tam widać najlepiej, że kobiety są od roboty a faceci od „zasiadania”. System parytetów się sprawdził w Skandynawii a niedawno czytałam, że w którymś z „parytetowych” krajów mogli spokojnie je znieść, bo społeczeństwo się przywykło i 50% kobiet na listach stało się normalką.
Popatrz tylko w Sejmie ilu głupich, niewykształconych posłów mamy a tych kilkanaście kobiet ? Prawie wszystkie mają rzetelne wykształcenie. A przecież w Polsce jest więcej kobiet niż mężczyzn, to jakim prawem tylko oni mają nas reprezentować ? Prawem Kaduka?
Tez widzialam te formularze i na moje oko to mi sie wydaje, ze trzeba osobiscie, nie mam, podobnie, jak Alicja Peselu itp. ale juz lazilam po Berlinie swojego czasu z takimi formularzami i zbieralam podpisy, jak chodzilo o to czy PK ma startowac do wyborow, z tym, ze wtedy glosowanie to bylo rozciagniete terytorialnie tez na zagranice a formularze wysylalo sie do Warszawy do PK. Wiec pozostaje prosba do krajowych i to niekoniecznie feministow i feministek aby podpisali, zalezy aby z Polska sie liczono na swiecie? Udana pani prezydent napewno do tego sie przyczyni, to ze Nelly tam tez bywa nie oznacza jeszcze, iz uda sie jej przepchac do jakiejs pozycji.
Kum, kum, pogadały feministki…
Zasada jest taka, iz blog ten ma byc niepolityczny, podpisujcie albo nie bez wywodow a juz szczegolnie na temat „faworyzowania kobiet kosztem biednego mezczyzny”, wywody pozostawmy troche tezszym glowom.
Ta sama sytuacja jest wśród radnych.
Antku, a dlaczego np. mnie się pozbawia wyboru głupiej kobiety, a mogę tylko głupiego faceta ?
o juz sie zaczyna, cichal Ty skrob sie z ta dynia
Oj, prawda to z tymi głupimi posłami, Zgago, prawda
A krzywa wykształcenia kobiet w Sejmie wzrosła ostatnio dzięki Hojarskiej i Begerowej 😉
Alinie i Mamie Alicji mnóstwo serdeczności urodzinowych, życzenia Stu Lat, w zdrowiu i radosnym nastroju!
Nie wiem czy dobrze rozumiem projekt ustawy, a rozumiem go tak jak sarenka i dlatego z Nią się zgadzam. Nie zależy mi jaki będzie procentowy podział parlamentu lub innych władz, dla mnie może w nim być 100% kobiet, byle byłyby mądre (np. Panią Merkel uważam za najlepszą głowę państwa). Kto mi zagwarantuje, że ustawowy podział nie zwiększy ilości pań Hojarskich i podobnych, i tak samo jak ten podział nie zmniejszy szans panów Lepperów i im podobnych?
Powinni wygrywac najlepsi, to wszystko.
Dlaczego o miejscu na liście ma decydować parytet a nie kompetencje danej osoby bez względu na jej pleć? Ja głosuje nako mpetentnych kandydatów, parytet nie zmieni społeczeństwa na mądre.Skoro jest wiecej kobiet to albo nie głosują albo wolą głosują na meżczyzn.
ide przestawic szafke w kuchni…
Obśmiałem się jak norka… Obskrobałem się już z ta dynia!Morag, dziękuję za przywrócenie proporcji w czasie i przestrzeni. na pohybel dyniom!
Sarenko,
mieszkam w kraju, gdzie parytety się nie sprawdziły, chodzi o fachowość. Albo znasz się na rzeczy, albo nie.
Obserwuję polityczną scenę polska via media, bo jak inaczej, i zauważam to, o czym wspomniała Zgaga, kobiety robią dobrą robotę, a panowie „występują” na forumie, gwiazdorzy tacy.
Jasne, że generalizuję, ale tak to wygląda na zewnątrz, zresztą mylę, że przeciętny mieszkaniec Polski też odbiera Polske via media i swoją najbliższą okolicę.
*myślę, miało byc…
czas zakupic nową klawiaturę…
A w ogóle jestem przeciwny wszelkiej dyskryminacji.
Ale nie widzę jednakowoż powodu zmuszać sympatyczne panie do parania się czymś, czym zajmować się (być może) nie chcą. Jeśli w jakimś okręgu wyborczym kobiety nie palą się na listy, to skąd je brać, żeby zaspokoić parytet? Z łapanki?
Z łapanki! 🙂
PaOlOre i Nowy, a zauważyliście, że już wymienionych przez Was ludzi, w tym sejmie nie ma ? Jednak wyborcy – z trudem i po czasie – też się czegoś uczą. A Nelly i p.Szczypińska (o ile ich partia nie da na 1, 2 miejsce), też znikną.
To by było na tyle, ode mnie w sprawie parytetu. 😀
Cieszycie się, bo ja tak i mam powód; dzieci u chrześniaka z pożegnalną wizytą a ja mam dla siebie kompa i kabelek, co widać 😉
Alicjo po co stosowac półśrodki – skoro kobiety robia taką świetna robote to niech tylko one zajmuja się polityką i rządzeniem. Skoro mężczyżni są takimi nieudacznikami pozbądzmy się ich dośc tej maskarady! Kopernik była kobietą.
A na poważnie, skoro chodzi o fachowośc to nie potrzebujemy parytetu tylko mądre społeczeństwo wybierające świadomie kompetentnych ludzi a nie kolejnych populistów. Parytet nie rozwiąze tego problemu, za to na pewno zagmatwa demokratyczny mechanizm wyborczy.
Zgago, oczywiście że zauważyłem brak p. Hojarskiej i Begerowej. I dlatego pozwoliłem sobie zgodzić się z Tobą odnośnie wykształcenia Pań w Sejmie.
Tylko czy one aby nie wrócą na fali parytetu?
Może lepiej ja też znajdę sobie jakąś szafkę do przesunięcia.
Albo przetkam umywalkę…
Sorry, ale muszę poradzić PaOlOre; przeczytaj naszą ordynację wyborczą a dowiesz się, że nawet jak mądry człowiek jest na końcowych miejscach listy a początku listy głupi ludzie, to ten mądry z tysiącami głosów odpada a wygrywa głupi z 120 głosami, tylko dlatego, że się szefowi partii umiał podlizać. I tu jest „pies pogrzebany”.
W ostatnich wyborach -2007, Partia Kobiet zdobyła około 0,3% głosów.
Kobiety! na kogo więc głosowałyście?
Zgago, po co wybierać między głupim facetem i głupią kobietą?
Pamiętaj, masz jeden głos, zawsze znajdziesz wartościową kobietę na którą możesz głosować.
Tyle że u nas głosuje się na partie, nie na facetów czy kobiety.
Lecę zrobić porządek ze smokami. 😆
…toteż ja nie stosuję półśrodków, tylko niech każdy robi, co potrafi. O tym właśnie mówię, nieważna płeć, ważne umiejętności. O tym też pisze Gretkowska we wspomnianej przeze mnie książce.
Antek,
ja za, swietnie powiedziane… trzeba po prostu myśleć, na kogo… idąc do urny wyborczej. Lepiej nie iść i nie wybierać, jak się nie ma pojęcia, jaki program ma ten/ta, na kogo głosujemy.
sarenko…
ależ idealistką jesteś… „mądre społeczeństwo” ?! Daj spokój, ludzie są coraz bardziej wygodni, i to wszędzie, naokoło Globu.
Antek przybij 5 … 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=hmXY2MSrguE
Alicjo, to po co sie czarować, znieśmy demokracje i pukajmy się po swoich pięknych czółkach( jak to subtelnie ujęłaś) do końca naszych dni
te 0,3% zdobyte bylo w ciagu paru miesiecy a kampania byla robiona przy pomocy internetu, wiec jest to sukces i tego sie nie da zatrzymac
Alicjo idealizm czy zapobiegliwosc wzgledem gwarancji do bycia utrzymywanym, do czasu, do czasu, jak sie juz nie da wmowic jakim sie jest genialnym?
Warszawa cała we mgle …
Antek,
spoko, jakby co to powołaj sie na mnie a ja Cię obronię 🙂
Przesuwajcie szafki, róbcie porządki, ja idę grabić liście, bo piękna pogoda i sucho,
a wybory niech wygrywają najlepsi, niezależnie, czy noszą spódnice czy spodnie. Też jestem przeciwny jakiejkolwiek dyskryminacji.
Cichal, nie wiem po co pojechałeś prażyć się w tym florydzkim upale, tutaj dzisiaj jak w kwietniu, krótki rękaw, słoneczko, czyste niebo.
Pamiętajmy, ze projekt ustawy zakłada ze ilość kobiet ma byc co najmniej równa ilości mężczyzn i niema górnego ograniczenia wiec z kilka lat pewnie będziemy dyskutować na ten sam temat, ale przedmiotem ustawy będą mężczyźni 🙂
Nadrabiam wpisy, bo dopiero wlaczylem kompa. Nie czytam do konca i wlaczam sie od tylu. Ale liczyliscie tych Chinczykow. Nemo, jak zwykle sprawe wyjasnila. Co do liczb i zer, to przypomina mi sie lamiglowka z wiosny tego roku, kiedy rzady co poniektorych panstw lekka reka rzucaly miliardami, aby lagodzic skutki kryzysu. Obama na szczycie w Londynie mowil nawet cos o bilionie dolarow, ktore by trzeba wziasc w reke, aby podolac wezwaniu. A teraz lamiglowka:
Jezeli przyjac, ze dziesiec nominalow o wartosci stu dolarow tworzy warstwe ok 1 mm, to jak wysoka warstwe utworzy bilion dolarow?
Mowie o bilionie srodkowoeuropejskm, jak nas to w szkole uczono, bo nie wiem jak to z Amerykanami, co po milonie maja jakies tryllions.
Ide czytac dalej do tylu.
pepegor
yyc,z tego wszystkiego nie przwitalam sie z Toba 🙂 dzien dobry 🙂
Na kogo głosowały kobiety?
Kobiety, z tej racji, że to na nich spoczywa odpowiedzialność za proze życia, są pragmatyczne. Do robienia polityki, tak jak do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Czy Partia Kobiet je miała? Nie! Kto chce wiedzieć, jak finansowane są partie ten wie. Zatem kobiety wiedziały, że jeżeli ich głos ma coś znaczyć to muszą głosować na tych, którzy mają siłę przebicia.
Oczywiście, że liczy się mądrość, uczciwość, pracowitość i merytoryczne kompetencje. Kto w partiach układa listy wyborcze? No właśnie!
Jest tylko jeden sposób żeby oprócz kumpli układających listy, znalazły się na nich również kobiety. Jeżeli będą głupie nikt nikogo nie zmusi, żeby na nie głosować. Niemniej będzie wybór. To my jako społeczeństwo łożymy na działalność partii politycznych i mamy prawo oczekiwać, że na listach wyborczych całe społeczenstwo będzie reprezentowane. A nie tylko jego „mniejsza” połowa. Jakiego wyboru dokonają wyborcy, to już zupełnie inna bajka.
jotko z całym szacunkiem a dlaczego te mądre kobiety nie robią rewolucji we własnych partiach ??? …. tak tylko się pytam … dobrych snów … )
Jolinku,
mam Ci odpowiedzieć na pytanie czy iść spać ? 🙂
jotka,skoro kobiety nie mają siły przebicia to po co je promować ? A o nieprawidłowościach w mechanizmach przyznawania miejsc na listach wyborczych juz pisałam wiec przestudiuj dysekuje i zabierz wtedy glos
Wpis rachunkowy.
Jolinkowi – piątka, że śpiewała!!
jotce – piątka, by pamiętała!
morągowi – 14000 – tyle głosów w wawie na PK, tyle ludzi ma tu internet.
pepegorowi – najwięcej, bo to facet – kilometr
wszystkim pozostałym po secie!!
Zagadka : kto policzy, ile to będzie litrów.
sarenko,
następnym razem nie omieszkam przed zabraniem głosu zapytać Cię o zgodę i poczekać do czasu, kiedy nie uznasz, że już mogę to zrobić, czy to Cię satysfakcjonuje? 🙂
Antek,
dokładnie tyle ile potrzeba, żeby się dobrze bawić 🙂
jotko pewnie mialas na mysli, tych ktorzy maja wiecjej tylow, a tak w ogole to Ty jotko kobiecino- puchu marny, o szczeniackich pogladach, jak juz sie wypowiadasz to sie przygotuj do dyskusji bo sie zlapia za slowko wyrwane z sentencji i zacznie sie „gra slowek…….-glowek”.
Jotko, uważam tylko,ze nie ma sensu sie powtarzac,chyba ze zadane przec Ciebie pytania były retoryczne.
a, gdyby tak wszystkie trzy glosowaly na siebie, zn. menski, zenski i ten trzecien, to nie bylby parytet?
glosujmy na siebie, dlaczego obcy ma decydowac?
potem niektore w Afganistan, niektorzy do Garow ( Cooperow ? ), a niektorene do sejmu, czy, jak mu tam, no i salatka ze szczawiu z jajem na twardo w cielencem mozdzku, z majonezem w opcji, jesli kelner(ka)(ko) zdazy, zanim sie zezremy(a) (o) wzajemnie w imie kolejnej, jakze szczytnej idei zwyciestwa nad byleczym
Morąg,
🙂 jasne, dobranoc 🙂 🙂 🙂
cały czas zastanawiam się, jak się czuje córka Nemo, od rana się nie odzywała 🙁
Antek, pytanie bylo ogolnie, czy na ryj?
zn. te litra
14 000 i same kobiety?
a faceci maja kilometr ? nie widzialem, ale byc moze chodzilo o dystans do najblizszej budki z lodami i internetem
a ja sie zastanawim czy jak ktos zanudza swiat kreowaniem sie, to czyta tez podreczniki dobrego wychowania czy korzysta wylacznie z porad NLP?
Zgrzeszyłem
Kiedy robiłem to ostatni raz ?
Nie pamiętam, może pierwszy raz. Wstyd się przyznać – ale pierwszy raz.
Tak zrobiłem to pierwszy raz. Wszystko przez moją młodą sąsiadkę, Dwa tygodnie temu skończyła 18 lat.
Miałem pójść do sąsiada na kawę. Ubrałem się . Idę. Dzwonię , młoda sąsiadka odbiera domofon…
Są rodzice? Nie ma. Kiedy będą ? Nie wiem.
No to co miałem robić?
Wróciłem do domu i zgrzeszyłem , ciężko zgrzeszyłem. Grzech śmiertelny…
Lekarze tak mówią, Teresa Stachurska trąbi o tym na każdym blogu.
A ja zgrzeszyłem.
W środę pojechałem do banku po pieniądze. Wracam , patrzę pusto. Wchodzę do mięsnego gdzie zawsze o 9 z piętnaście osób w kolejce. W sklepie się nie mieszczą , ogonek czasem do ZURTu .
Na półkach pełno, nie zdążyli jeszcze wykupić. Po 13 rzadko co wisi na hakach.
Są moje ulubione polędwiczki. Karkówka piękna jak marzenie poprzerastana tłuszczykiem , słonina na trzy palce gruba – widać świnia się nie odchudzała. Polędwiczka starczy na cztery kotlety. Z karkówki co będzie – jeszcze nie wiem, Słoniny półtora kilo. Będzie smalec i skwarki. Grzech się przyznać.
Kiełbasy jeszcze na dokładkę . Prawdziwa , wędzona.
Jajka na śniadanie z kiełbasą na smalcu …
Sąsiadów nie ma, mięso się rozmroziło, w telewizji 3sat Joseph Haydn „Die Schöpfung”
Wykonują Annette Dasch: Sopran ( piękna jak marzenie) , Christoph Strehl: Tenor,
Thomas Quasthoff: Bassbariton ( najlepszy śpiewak jakiego znam)
Wszystko w pięknej sali w Eisenstadt. Gra muzyka a ja grzeszę. Pani Dorota byłaby w siódmym niebie. Oczywiście nie z powodu świniaka . Smażę kotlety z karkówki na smalcu. Tak jak dawniej w moim domu. Sam tego nie robiłem wcześniej. Wiadomo skleroza, zawał , zastawka, wózek. Ale co tam
Smażę świniaka , do tego makaron w kolankach i marchewka z groszkiem na maśle. Popijam Lulkową malinówką. Niebo w gębie . Dla innych piekło .
Zawsze wybieram to lepsze. Grzech śmiertelny.
Teraz wiem co dobre.
Mis Ty grzeszysz o tej porze i to na tlusto, moze to sen?
w kolankach powinna byc woda, tak jak cukier w kostkach, poza tym niezle poswiniles z tym Offenbachem, czy, jak mu tam, temu grubassowi
Jaki sen, koncert się skończył, idę do kuchni . Na trzecią nóżkę.
Luuuudzie! badania wykazały, że 85% naszych rodaków (kobiet i meżczyzn) nie potrafi w pełni zrozumiec dziennika TV. A Wy o parytetach. Może rzeczywiście lepiej o kaloriach. Albo o trudnościach w skonfigurowaniu prostych programów komputerowych…
Slawek, pytanie ogólne, litrów/blog.
pepegorowi życzyłem by nie miał dalej niż kilometr, wszędzie gdzie chce!
Jotko, nemo córka miała dzisiaj koncertować, a jak ona koncertuje są goście i jest rodzina i nemo czasu ni ma.
Gotuje się! – pewnie to jedyny powód.
A Ty Misiek, jutro, w ramach pokuty, wafle ryżowe.
Cichalu –
http://www.youtube.com/watch?v=_r4hb4enRp0 – tego?
Jeśli tego to my takiego już od 20 lat nie mamy!!
Cichalu!
Polszczyzna w mediach zeszła „napsy”. Niekiedy mi się ze zgrozy uszy blokują i wówczas możesz mnie zaliczać do większości, bo przestaję rozumieć.
Kalorie rozumiem. Im lepiej, tym gorzej…
A o prostych programach możemy wspólnie pomarzyć 😉
Sławek. to jest ten berberys, już oczyszczony, ale nie wydrylowany. I nie będzie!
http://picasaweb.google.com/zabieblota/Berberys
Alicjo, tyle sprawdziłam, że tej skrzynki z psem nie ma na zdjęciach zjazdowych Pyry Młodszej i Ryby. Bedę szukać dalej
Anteku!
Bardziej mi się wrył w pamięć ten:
http://www.youtube.com/watch?v=-4BwRPvpPpE&feature=related
Pewnie dlatego, że udzielał się w nim Jan Suzin, któremu inni prezenterzy (przynajmniej w zakresie kultury języka) do pięt nie sięgali.
u yyc’a też nie ma. Ko jeszcze robił zdjęcia i wysyłał na blog?
Jak córka Nemo koncertuje to znaczy, że wyzdrowiała 🙂
My o berberysie też już kiedyś pisaliśmy, tu się zaczyna :
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=399#comment-45372
dobranoc, dom już śpi, Agatkę nocujemy!
Zabko, jest dym, ten, o ktorym wspomnialem jest asperma, zero drylowania,brak pestki, nic tylko do Kanady udac sie trza, choc o tym jeszcze tez wiele nie wiem, ale zywie, ze jest szansa,
w sumie jestem za parytetem, tylko paryteciarek jakos brak, mimo statystyk, o ktorych i tak wiadomo, ze powiedza, co chcemy
PS Antek, litroblogi, to prawie jak wafle na kufie, pewnie i Mis sie kielczy ( smieje )
w zadnej, znanej teorii taka mozliwosc nie istnieje, dla uproszczenia powiem, ze najzwyklejsza czarna dziura kazden liter w kazdym blogu i kazden wafel na kazdej kufie wchlonie, bo one sa paryteciane i istnieja wlasnie po to, zeby sie ten tego, nasycic i zniknac do nastepnej okazji
Właśnie skończyłam czytać to, co mnie ominęło, gdy się „rozrywałam”.
Sarenko (godz.22,24) ciekawa jestem czy w dużym gronie znajomych też pozwalasz sobie na tak niestosowne uwagi, wobec osób starszych od Ciebie? Bardzo mnie niemile zaskoczyłaś. Czyżbyś nie zauważyła, że każdy robi wpisy, kiedy ma czas. Nie ma obowiązku siedzieć przy komputerze i śledzić różnych dyskusji aby na bieżąco odpowiadać na wpisy. Poproszę o odrobinę szacunku dla ludzi, którzy już w swoim życiu sporo dokonali i nie zasłużyli na tak aroganckie uwagi.
Ide spac,
Nie dalem rady przeczytac reszty.
Jutro dobroczynnie. W polskim kosciele bedzie bazar swiateczny, moja LP, a w skromniejszej czsci ja, bedziemy sprzedawali to, co inni przyniesli aby cos ugrac dla dobrego celu.
prpegor
1a1a – chyba powinnam zagrać w totka
Wsadziłam gruszki do słoików. trochę już były za dojrzałe na konfiturę, ale miałam w planie połówki gruszek, to i zrobiłam. Jak wystygną to się okaże co wymodziłam
Zabo dostane u Ciebie gruszke Helene polana czekolada? Umiesz?
Prosze isc spac i nie halasowac po nocy. paOlOre zapewne znalazl sposób na .
odwodnienie chaty i przy okazji odnalazlo sie kilka wspomnieniowych materialów.
Ja juz bylem zalany, teraz oni. Kto nastepny.
Zamiast zalania dobra jest przeprowadzka w proporcji trzy przeprowadzki równowaza jedno zalanie albo 1/2 pozaru.
Ide dospac. Rano nalesniki, zeby bylo kulinarnie
Pan Lulek
Wpis mi zjadło, chyba się stuknęłam z Panem Lulkiem.
morąg, wiem co to jest gruszka Helena, ale nie mam surowców. Ja robię coś podobngo, co się nazywa „gruszka po kardynalsku”, ale też nie mam surowców.
Mogę się postarać i zrobić.
Jak będzie stosowna okazja 😀
Mozna byc tez podmoczonym lub zawianym, arcadius przekazal mi, iz lezy od przynajmniej dwoch dni na plask i syczy z bolu, gdyz go „zawialo w dolnej partii” i to nie na desce ale na ladzie, w lesie
a jakie surowce sa potrzene, chyba gruszka, syrop i czekolada? Czekolady do rozpuszczenia to ja mam od gromu
Byłem u sąsiada na kawie,
Co ja tu będę dużo gadać – każdemu bym życzył takiego sąsiada. Sarence też. Parytet olewam. Doszliśmy z sąsiadem do wniosku, że w tej całej globalizacji należy zachować odrobinę zdrowego rozsądku.
Sławek zawsze potrafi tę odrobinę zachować.
Jeżeli – moi drodzy- uważacie, że w moim komentarzu brak sensu to zacytuję Pana Lulka: „proszę iść spać i nie hałasować po nocy”.
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę…
Bylam dzisiaj z dzieckiem w browarze a nie u sasiada u sasiada nudy. Nie moge spac bo kroliki halasuja, tupia sobie.
Czesc sarenko. Rozsadnie mowisz.
A tu moje 3 grosze. Czytam nieco pobieznie dzisiaj bo jakos malo czasu a wpisow duzo. Parytety mielismy w Polsce przez 50 lat po wojnie i jesli teraz mamy je wprowadzac to dlaczego tak nam przeszkadzaly wtedy? Jakiekolwiek parytety sa zaprzeczeniem demokracji a odzwierciedleniem politycznej poprawnosci z ktora rzekomo tak sie tu walczy. Ciekawe jakby w parlamencie zasiadalo 100 % kobiet czy wtedy tez by tak walczono o parytety czyli powiedzmy pozbycia sie 50% parlamentarzystow. Jak ktos nie moze wejsc demokratyczna droga do parlamentu to pokrzykuje o parytetach. Moze trzeba by zrobic tak ze lysi 10%, blondynki 15%, bruneci 7.5%, rude 19% mezczyzni 40%kobiety40% lesbijki 6.34% a geje 6.8%. Katolicy 89% muzulmanie (w Polsce) 4% Tatarzy 1.2% itd, itp …. kompletny i calkowity nonsens i o demokracji juz nawt nie ma co wspominac. Teraz to przelozyc: ze lysy i gej albo ruda ale malowana blondynka. Tatar ale facet a potrzebujemy muzulmanke lezbijke. Ciekawe beda wybory. Moze ludzie zaczna chodzic. Ciekawe jak polityczna poprawnosc zabija calkowicie zdrowy rozsadek. 50 lat PRL-u nie nauczylo narodu NIC.
Antek, chodziło o każdy news. Się nie czepiaj. Ogórki małosolne doszły. Nie prawda, że na południu bakterie mlekowe są marne
yyc, Cię nie doceniałem chyba, bo cytat :Ciekawe jak polityczna poprawnosc zabija calkowicie zdrowy rozsadek. 50 lat PRL-u nie nauczylo narodu NIC.
Jest genialny!!!
Ja jestem za – a nawet przeciw. To dla ASzysza 😉
http://www.youtube.com/watch?v=goQKddnPJ7Y
cichal ty lepiej powiedz jak tam poludnie i zeglownie. W czerwcu mialem okazje byc na Bahamach i powiem Ci ze pozeglowac tam bylo by wspaniale. Te tysiace cudnych wysepek. Niestety nie mialem tej okazji (poza promem na Grand Exuma – no ale to nie zagle) a Ty zdaje sie zeglarz jest zapalony. I chyba jedyny tutaj na blogu.
Rany… no wiecie co?! 😯
http://www.youtube.com/watch?v=E3Ze4JxX1gs&feature=related
No właśnie… co to… co to jest?!
Poludnie i zeglowanie to dlatego ze mam wrazenie ze jestes na Florydzie, chyba ze cos nie doczytalem…a dzisiaj sie przyznaje czytam po lebkach bo wpisow multum a dopiero mialem okazje wejsc na blog.
Kupilem sobie mala drukarke/skaner/kopiarke Canona i po 3 dniach jestem zachwycony. Sliczne skany, drukuje dobre zdjecia. Mialem pare dni HP 6500 i bylem rozczarowany a ta mala Pixma 250 poreczna, tania ($59) i dobra. No to tyle zachwytow na zakupami. Kamerka internetowa sie sprawdzea ze ho, ho…milo widziec (przynajmniej niektorych) z ktorymi sie rozmawia 🙂
yyc,
to ja prosze namiary na tę kamerkę. HP omijać wielkim łukiem, firma niesolidna, jak im coś nie wyjdzie, to idą w zaparte, zamiast powiedzieć – klient nasz pan. Ponawykłócałam się z nimi, oczywiście jednostronnie, bo co im tam, zwisa, lata i powiewa. Ale od tego czasu unikam.
PaOlOre…
my jesteśmy starej daty (no, ja starszej…) i w dodatku „zdjes emigranty”, i dlatego boli nas lekce sobie ważenie polszczyzny-ojczyzny. Dziennikarze to byli dawno i nieprawda, teraz są ci, co podają (tu się zakrztuszę…) njusy.
Dzienników nie chce się czytać, a i tygodniki pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o poprawną polszczyznę. Pewnie się czepiam, ale zostanę przy swoim. Niech żyją dinozaury 🙂
O, i słonie!
Alicjo, Logitech Webcam C200
W Staples sa (u nas) na przecenie po $29.99 (normalnie 59.99). Latwe w podlaczeniu. Zainstalowanie drivers trwa chwile. Ty masz Linuxa wiec pewnie trzeba by sprawdzic czy jest OK. Ja mam windows vista 64. Pewnie sa lepsze (rezolucja) ale mnie sie podoba i widac dobrze i wyraznie. Zreszta jakosc zalezy od swiatla, szybkosci komputera no i lacza moga byc tez zawalone. Mikrofon wmontowany i nawet mi lepiej dziala niz moj wlasny, wiec jak dzwonie ze skype to uzywam wlasny ale jak robie video call to ten z kamerki wydaje sie byc lepszy. Bez szumow, czysto.
No wlasnie HP slysze ma problemy. Powinienem sprawdzic zanim kupilem ale szczescie w nieszczesciu ze ze skanowaniem mialem problemy bo pewnie by zostala. I widze tego malego Canona, wiec kupilem (zamienilem) i jestem poki co naprawde zadowolony (po 3-ech dniach). Tanszy wiec jeszcze mi zwrocili $52.99, tez dobrze.
Miałem dwie drukarki HP, teraz mam tani Canon (dodawali za darmo do komputera) i podzielam opinię yyc, chociaż jest bez scanera, ale b. tania w eksploatacji. W HP tusz wystarczał na kilka druknięć (czarny + kolor = ponad $30), tutaj używam od dwóch miesięcy i jeszcze nie zmieniałem.
Alicjo,
Nie wszyscy w Polsce lekceważą sobie polszczyznę, z tym się nie zgodzę. Prawie pięć lat spędziłem w redakcji i wydaje mi się, że wiem jak to wygląda. Moja Anka robi wszystko co może, żeby każdy tekst był dopracowany, żeby każdy był po polsku, na tym między innymi polega Jej praca (nie mylić z korektą). Są to co prawda teksty w kolorowych miesięcznikach, ale przecież ktoś to również czyta (w porywach było ponad 700 tys. czytelników, teraz znacznie, znacznie mniej).
W tekstach Ani autorstwa, których też jest sporo, można się do różnych rzeczy przyczepić, jesli ktoś chce, ale nigdy do polszczyzny.
Nowy,
ja się trochę czepiam, czepialska jestem niestety, jasne, że generalizuję – bo patrzę na całokształt i jak to dla mnie wygląda. Wygląda nie bardzo, znowu muszę „za moich czasów…”, a zaznaczam, polonistką nie jestem, ani żadne takie tam.
Ale przyznaj… trochę racji mam? Mało komu się chce przyłożyć do warsztatu, że tak powiem. O! teraz wiadomości (njusy) – to takie fast-food!
Trochę racji masz, oczywiście. W dziennikach często można znaleźć błędy, to samo w tygodnikach i miesięcznikach. Właścicielami wielu z nich są ludzie z dziennikarstwem w ogóle nie związani, to są ludzie biznesu (też nie lubię tego słowa), pochodzący z różnych krajów. Nigdy u nich nie pracowałem, ale słyszałem, że z tamtych redakcji zrobiono po prostu fabryki, od godziny do godziny, ma być szybko, kolorowo i na sprzedaż. Ja miałem szczęście trafić do Prószyńskiego, Wydawnictwa z prawdziwego zdarzenia i Człowieka z prawdziwego zdarzenia, chociaż oczywiście nasze kontakty były prawie żadne. Odszedłem, gdy przeniesiono nas do Agory.
Witam wszystkich o tak wczesnej porze 🙂 moze ktos ma ochotę na świerza bułeczke?
sarenko, rzeczywiście wcześnie u Ciebie, i już bułeczki gotowe!
Tak, chętnie bym teraz schrupała jedną.
Tak wcześnie nie lubię wstawać. To zostwię zakwas na noc w lodówce i spróbuję jutro zrobić kolejne podejście do chleba. Idzie mi coraz lepiej 🙂
Pozdrowienia
Wando,gotowe to będą za jakieś 10 min 🙂 potrzebą chwili była tak wczesne wstanie :)A co do zakwasu o na razie nie jestem jeszcze na tym etapie, piekę na drożdżach i chleby i bułki. Chleb wg przepisu Gospodarza ziołowo-orzechowy a z bułeczkami to rożnie bywa, raczej stanowią przedmiot kulinarnych eksperymentów 🙂
Wando,
witaj, dawno Cię tutaj nie było.
Nowy ,nie wiem czy pamiętasz taką akcje w wyborczej gdzie dziennikarka zastanawiała sie ile jest masła w maśle 🙂 i doszła do wniosku ze informacje na opakowaniu wprowadza ją w błąd ,bo podaje procentową zawartość tłuszczu w 100g a nie w całej kostce 😉
Nie pamiętam, ale mogło to byc np. na Prima Aprilis.
no właśnie nie 🙂 ten tekst obiegł Internet, pastwiąc sie w ten sposób na autorką która miała pewnie gorszy dzień 🙂 może go znajdę to przęśle Ci link ale to było juz jakiś czas temu. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy bledy, pozytywne jest ze potrafimy je wykrywać, krytycznie podchodzimy do artykułów prasowych, jednym słowem myślimy 🙂
Może miała słabszy dzień, może się śpieszyła, a może speszyła, może, może,…………. nie wiem. Wiem tylko, że podziwiam autorów tekstów z dzienników, gdy mają na napisanie jakiejś wiadomości godzinę, dwie, a może kwadrans, poganiani przez naczelnego (naczelną), stylistkę, korektę, grafika, fotoedytora, technicznego i innych. Podobno dlatego dziennikarze to grupa zawodowa najkrócej żyjąca.
Jeszcze trzeba podchodzić krytycznie do siebie, włączając w to dziennikarzy
masz racje 🙂 opowiedziałam to w ramach anegdotki 🙂 odnosząc sie do błędów w
prasie
Staram się Żabo, chociaż dziennikarzem nie jestem.
A teraz……….
Chyba już można iść spać
Chyba już można iść spać
Dziś pewnie nic się nie zdarzy
Chyba juz można się położyć
Marzeń na jutro trzeba namarzyć.
Idę spać. Do jutra (do później).
Morag, odenieś się do swoje wypowiedzi
morag pisze:
2009-11-21 o godz. 20:53 Zasada jest taka, iz blog ten ma byc niepolityczny podpisujcie albo nie bez wywodow a juz szczegolnie na temat ?faworyzowania kobiet kosztem biednego mezczyzny?, wywody pozostawmy troche tezszym glowom.
Przecie jest to blog s Pana Adamczewskiego w którym komentujemy Jego wpisy. Skoro on poruszył ten temat to mamy prawo się do niego ustosunkować i skomentować . Nawisłem mówiąc dyskusja na temat parytety dotyczy rozwiązań proceduralnych a nie Naszych poglądów politycznych.
a życie życiem jest …
http://kobieta.interia.pl/byc-kobieta/kobieta-w-pracy/news/kobiety-dyskryminuja-kobiety,1398881,1677?source=p_art
mgła dalej wisi … miłej niedzieli … 😀
Mgla jak djabli. Bylbym w stanie wybrac kazdy priorytet kierujac sie na czuja i dotykowo. Jolinek51 o wiele móglbym Cie posadzic tylko nie o to. Wyszly mi chlopskie jaja i pierogi. Pozostalo jednak zapasów do nastepnego roku.
Pieknej niedzieli niezaleznie od pogody zyczy
Pan Lulek
Słońce jeszcze świeci 🙂 , ale prognozy mówią. że od zachodu idzie mokre i ciemne. Szkoda 🙁
Skoro córka Nemo miała koncert, to znaczy, że wszystko w porządku.
Pyro,
jezeli nie masz lepszych planów na niedzielne popołudnie, to może wybrałabyś się na Stary Rynek do Muzeum Instrumentów Muzycznych na godzinę 15.00
Będzie tam koncert z okazji 100-lecia chóru im. Moniuszki. Śpiewał też będzie mój Ślubny w ramach międzychóralnej pomocy.
Ja nie pojadę bo jeszcze nie powinnam między ludzi. Repertuar mają ciekawy. Wiadomo Moniuszko, ale i Vivaldi, Paderewski, Nowowiejski i z najmłodszych Świder. Myślę, że warto i ze względu na repertuar i ze wzgledu na wnętrze. Zachęcam 🙂
Zgago,
w Pyrlandii w powszechnym użyciu jest słowo kindresztuba. To się wynosi z domu. A potem albo się to ma albo nie ma. I to by było na tyle, jak mawiał nieodżałowanej pamięci profesor mniemanologii stosowanej. Miłego dnia 🙂
kod: afef, ciekawe pod czyim adresem to zniesmaczenie, może to na myśl o tym mokrym i ciemnym, które nadchodzi?
Czwarta nad ranem…
Sarenko, co Ty opowiadasz, toż ten blog dawno przestał być blogiem Gospodarza, zawłaszczyliśmy bezczelnie, a najmniej komentowane wpisy to te Gospodarskie właśnie 😉
Jesteśmy – jak to mówi Brzucho – blogowa banda. Nie da się wytępić, więc lepiej polubić. Gospodarz nie ma wyjścia, więc polubił 🙂
Pogooglałam… no tak, mnie umknął fakt, że Profesor przeniósł się do rzekomo lepszego ze światów. Zle mu było tutaj?! 👿
Jaś Kaczmarek też… i takich już nie sieją 🙁
Alicjo, mój wpis dotyczył wypowiedzi Morag odnośnie niepolityczności blogu.A co do komentarzy, nie nie liczy sie iloeśc a jakośc.
A te Gospodarza są niezwykle interesujące i poruszające
Niestety Alicjo, z naszej półki już dawno biorą 🙁 Należy się pocieszyć, że po drugiej stonie czeka zacna kompania 🙂
Sarenko,
mimo wczesnej pory nadrannej u mnie wiem, czyjego wpisu dotyczył Twój wpis. Moje wpisy (czytasz, skoro komentujesz) bierz z przymrużeniem oka, zwłaszcza jak wyraznie zaznaczam to przymrużone oko…
jotka,
Ty wiesz, gdzie wesoło będzie, coraz wiecej na liście tych do kotła 😉
No co… kulinarnie będzie! I przypraw nie zabraknie 🙂
O diabli… wygrałam dychę w lotto! No i co z tym fantem zrobić? 🙄
Chyba przeznaczyć na hazard, jak zwykle … 😎
Żeby tylko nie trafić stówy następnym razem, to byłby dopiero kłopot!
Witam wszystkich cesarsko – zgodnie z tym co za oknem 😆
Dzieci pojechały i o dziwo niezgodnie z dotychczasowym moim zwyczajem, nawet nie „ryknęłam” sobie. Wprawdzie zrobiło się pusto i smutno, ale ….będą już za niecały miesiąc znowu i to jest piękne ! Po skonstatowaniu powyższego, poszłam dospać, bo 4,35 godzina to już nie dla mnie 😉
Wzięli słoik bigosu i słoik ogórków, widać im posmakowało i z tego się cieszę przeogromnie.
Zgago,
w moim kraju jest tak, że jak młode wyfruną z gniazda, to stare wymieniają zamki w drzwiach i nie dzielą się kluczami 😉
Alicjo, gratuluję i życzę tysiąckrotnie większego „kłopotu” 😆
Ja już nawet nie próbuję, szkoda mi kasy na złudzenia. I jak mnie przy „kociołku” zapytają ; czy byłaś oszczędna, to spuszczę oczy i przyznam się, że byłam ale zaraz przyznam – tylko w przypadku różnych „lotków” 😉
Alicjo, jakoś mój maciupci móżdżek tego nie pojmuje. Może, gdybym miała stale mieszkać z młodymi, to takie myśli by mnie nachodziły. W końcu przez tyle lat nauczyłam się, że sama o wszystkim decyduję w tym maciupcim mieszkaniu. Ale jak na razie mi to nie „grozi”, więc zwyczajnie po babsku tęsknię za dziećmi.
Z hazardem u mnie jest tak, że od niepamiętnych czasów wygrywam tak zwany wolny zakład, bo zazwyczaj dwa numery mi się trafiają, a za to dają zakład za friko… no i tak leci – tym razem trafiły się trzy numery, to znaczy dycha, no i stąd kłopot 🙄
Jasne, że zainwestuję w hazard, a co!
Jak się trafi większy kłopot, to zapytam blogowisko o radę 🙂
Jak was znam… pewnie pomożecie 🙂
Alicjo 😆 pomyśl, jak fajnie byłoby sprawdzić czy rzeczywiście ilu Polaków, tyle opinii 😉 To by było najbardziej miarodajne badanie opinii publicznej. Podoba mi się ten pomysł, bo wiem, że i tak zrobiłabyś to, co postanowilibyście wspólnie z Jerzorem 😆
O ! Mam coś dla Was. Robię sobie internetową prasówkę i znalazłam coś ciekawego, oto sznureczek :
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,7266887,Kuchnia_made_in_USA.html
A co do młodych, to tutaj jest trochę inaczej, bo i kraj jest inny – do moich mam około 300 km, a co by to było, gdyby mieszkali w Vancouver, czyli… 5000 km stąd?! Od razu bierze się poprawkę w rozumie na to, że za często nie bedziemy się widywać, jak wyfruną, no i trudno, tak to jest, mnie też wyniosło daleko od szosy…I tak dobrze, ze mamy internet w dzisiejszych czasach! Otrzyj łezy, za chwile będą z powrotem, i zanim co, bedziesz musiała nagotować zapasy bigosu i czego tam jeszcze… ja zabierałam z domu słoiki mięsa wekowanego i kompot ze śliwek-węgierek!
Tutaj do znajomych wyskoczyć na kolację 50 km to normalka, tak, jakby za róg – taka to jest skala porównawcza mniej wiecej, pół godziny jazdy.
A to z kluczami – to takie kanadyjskie powiedzonko, pewnie amerykańskie w ogóle 😉
…idę doooosssspaćććć… zerknęłam na sznureczek, odniosę sie, jak dospię 🙂
Alicjo, masz rację, chwała internetowi ! No i „ojcom” Skype ‚ a ! Starsza jest bliżej i dlatego ma możliwość przyjeżdżania częściej, tylko młodsza jest straszliwie daleko i dla niej, przyjazd do Polski, to cała wyprawa. Póki nie miała samochodu, to najpierw pociągiem do Paryża a potem samolotem do Polski. Ja też jestem zdania, że dzieci powinny układać sobie życie po swojemu ( tylko jak przystało na konserwatystkę ), powinny już być wtedy w miarę dojrzałe, żeby sobie lepiej poradzić z większością pułapek, które życie zastawia.
A cknić za nimi i tak będę, takie jest życie. Dla mnie największym szczęściem jest, że w ogóle chcą rozmawiać ze swoją jędzowatą matką 😉
Wczoraj inauguracja zmywarki. Pan mąż przemeblował kuchnię, zainstalował nabytek i mogłam się zabrać za swoją część pracy, czyli oswajanie. Przy pomocy martini przeczytałam instrukcję, reszta była już prosta 😀 Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, gdy myślenie zastąpią odruchy 🙂
Na obiadek byl bigosik z ryzem. Wykonuje kolejny eksperyment otwierajac kolejna butelke super starego wegierskiego likieru z 1901 roku o imieniu St. HUBERTUS.
Jak by nie bylo, niedziela to i wypije zdrowie tych którzy zawladneli blogiem biorac przy okazji Gospodarzostwo w mam nadzieja dobrowolny jasyr
Pan Lulek
Witam, sniadanie o godz. 13-tej ale za to nie z ksiazki, u Pana Lulka juz po ryzu i po bigosie.
Alicjo jak wypadly wczorajsze Jerzorowe eksperymenty, trzeba bylo przy okazji wysadzi ta budowle zaslaniajaca Ci widok.
Jolinek51, dzięki za przeniesienie wpisu, a ja się, durnota jedna, zastanawiałam, gdzie go wcięło. Chandrę mam wielką, jak stodoła, cały świat mnie boli i nawet blog nie pomaga. Panie Lulku, dawaj Pan ten likierek, może pomoże. Wczoraj byłam na siedemnastych urodzinach wnuka, ale to chyba nie z tego powodu. Idę dogorywać.
Krysha, no nie wnuk Ci wyrosl na 17-latka, pewnie piekny mlodoscia i pelen oczekiwan od zycia, a Ty masz chandre, ksiazaka, spacerek, radio do sluchania a nie dogorywac, nic i nikt nie jest w stanie zaklocic Twojego dobrego nastroju!
Otworzylem butelke Hubertusa. Niebo w gebie. Wpadlem w zwiazku z tym w rozterke. Rozterka jest wieloplaszczyznowa. Po pierwsze primo czy jestem godzien sam pic takie pysznosci a po drugie czy pozbywac sie etykietek. Pelen rozterek zatelefonowalem do przyjaciela w Budapeszcie jako, ze butelka wydawala mi sie zbyt nowoczesna. Po pól godziny otrzymalem odpowiedz, ze trunek lezakowal ponad 100 lat i przed kilku laty reszty zostaly zabutelkowane a butelka powiem szczerze nie na jego kieszen. Mysle sobie, ze gdybym tak podarowal napoczeta, ale tylko odrobine, butelke z etykietkami to moze uznano by mnie jako czlonka honoris causa na wysunietej placówce a butelka bylaby na przyklad maskotka Polskiego Towarzystwa Piwoszy.
Na wszelki wypadek decyzje skladam w dlonie wielofunkcyjnego Gospodarza blogu.
Jak zwykle sklonny do kompromisów i poddajacy sie odgórnym decyzjom
Pan Lulek
Dzień dobry!
Niedziela, pochmurno, nadchodzi deszcz, wreszcie!
Dochodzę do siebie po wczorajszym dniu 🙄 Najpierw koncert, przed południem. Dziecko trochę słaniające się na nogach, reszta trio kaszląca, ale wzięli się i zagrali, brawa były gromkie i zasłużone. Będą grać znowu w grudniu, jako dekoracja do jakiegoś wręczania nagród.
Po południu – góry. Na ostatnich nogach wdrapałam się na 2063 m, a tam… koziorożce, kawki, zachód słońca… I ciepło, +8, po drodze +14 na 1500 m wysokości, bezwietrznie, cicho… Wracaliśmy prawie po ciemku 🙄 W domu padłam, zwłaszcza że na kolację wypiłam trochę nebbiolo, wcale mi dużo nie trzeba 😉
Dziś na obiad było taurasi. Zupa z dyni muscade de provence, ossobuco, łodygi botwiny z cheddarem, ziemniaki ugotowane w mundurkach (wczorajsze) pokrojone w plastry i usmażone na oliwie z czosnkiem i ziołami. Na deser ananas. Coś mnie znowu morzy… Gotuję boczek do pasztetu ze świńskiej wątroby, takiego jak rok temu. Nigdzie nie ma tłustej „brzuchowiny” ze starego przepisu 🙁 Zeszłoroczny pasztet był dobry i smakował gościom, więc się powtarzam.
Tylko krótkie przypomnienie dla Marka. Misiów itp.
Jeszcze przyjazd pickupem po sloiki moze uratowac sytuacje. Potem potrzebny bedzie kontener. Na poczatek 20 stopowy ale potem kto wie. Sasiad z naprzeciwka buduje wielkie tablice swietlne. Olbrzymie ciezarówy wjezdzaja na podwórko po segmenty. Tak daleko nie bede sie posuwal ale kto tam wie. W naszych czasach wszystko jest mozliwe. Zeby tylko nie wymyslili nowej maszyny do drukowania fotografii. Albo sam wyjde z nerw, stane obok, zaladuje wszystko i pojade na skróty do Ostroleki.
Pan Lulek
Haneczko,
jesteś genialna 🙂 nigdy nie mogłam zrozumieć żadnej instrukcji, na widok takowej moje poczucie własnej wartości (skąd my to znamy?) dołowało grubo ponizej poziomu morza 🙁 i oto sprawa się wyjaśniła! nie stosowałam postawowego, niezbywalnego składnika potrzebnego do zrozumienia instrukcji: Martini!
Dzięki Haneczko, znowu się czuję mądra, piękna a nawet, powyzłośliwiawszy się co nie co, młoda 🙂
Krysha,
Ty nigdzie nie odchodź, bo tylko Blogowisko może Cię postawić na nogi i pomoże odzyskać wysokie poczucie własnej wartości 🙂
Panie Lulku, nie obdarowuj nikogo tą cenną butelczyną, bo wszyscy inni – pominięci – poczują zawód, a może nawet się poobrażają. Teraz ludzie bywają bardzo czuli na własnym punkcie. Lepiej wypijaj po małym (albo i większym) kusztyczku na zdrowie, czasem częstując gości, którzy bywają u Ciebie dość często. Dopiero gdy flasza będzie pusta wystaw ją na licytację czyli jako nagrodę w jednym z Twoich nielegalnych konkursów. Chciałeś odgórną decyzję, no to ją masz!
Podnosze bunt jako, ze jestem za a nawet przeciwny. Po cichu liczylem na zaproszenie na obrady jak mniemam Towarzystwa Piwoszy. Dopraszam sie laskawie przemyslenia kategorycznej odmowy. Pytanie tylko czy istnieje instancja odwolawcza. Moze na przyklad Gospodyni, która jak mniemam ma slabosc do Reytaniaków. Niezaleznie od rocznika.
Pan Lulek
Wiecie co się robi żeby posprzątać w kątach? Wiecie. Kosmiczny bałagan, pospolity bajzel i domowe trzęsienie ziemi. Tak jest. Pyry na tym etapie. Dziś pod naszymi grabiami znalazł się ostatni kątek „zamieszkany: przez mojego Ślubnego Jarka – nocna szafka. Z wielką niechęcią obejrzałyśmy zbiór najdziwniejszych przedmiotów – od plombownicy magazynów Zakładów „Polam”, poprzez niezliczone bezpieczniki, zbiór lup (od zegarmistrzowskiej, do wielkiej jak deserowy talerzyk, stojącej), spinki do kołnierzyka po moim Teściu, pas do obciągania brzytwy, medal z Ostrobramską w kartonowej ramie, Kennkarta i arbeitskarta mojego Teścią, złota odznaka Towarzystwa Chórów Polskich, ze 20 kart gwarancyjnych i schematów budowy od dawno nie istniejących przedmiotów AGD, pieczątki, legitymacje, filmy wywołane i dwa aparaty ffoto – Fed 2 i Zorka. Zrobiłyśmy selekcję – co do archiwum rodzinnego, co jest jeszcze użyteczne, co do śmieci. Większość do śmieci. I teraz mi łyso – jak niewiele pozostało po życiu 2 pokoleń; ech, nie chce mi sie nawet pisać.
Pyro, zostały Gałązki 🙂
Pyro,
tylko nie wyrzucaj lup, zwłaszcza tej stojącej!
Nie, lup nie wyrzucam. Ta stojąca + lampka świetnie służy do czytania map i do haftu. Nie daje wielkiego powiększenia – bodajże 5 krotne, ale to wystarcza.
Haneczko – to prawda Gałązki, ale i pamięć o pniu trzeba na czymś oprzeć.
Pyro, a czemu Tesc, przeciez Wielkopolanin i obywatel Prus nosil w zanadrzu akurat Ostrobramska z Wilna?
Morąg – tę Ostrobramską przywiozła moja Teściowa, która z chórem Hejnał (Staś był współzałożycielem, stąd ta odznaka złota); zwyczajem z lat 20-tych i trzydziestych co 2-3 lata chór „pielgrzymował” – śpiewał wtedy na Jasnej Górze albo w Kalwarii albo w Ostrej Bramie. W 1929 r właśnie tam i Teściowa przywiozła taką pamiątkę : medal( a właściwie jednostronna plakieta) jest z posrebrzanego metalu ma średnicę ok 5 cm, naklejony jest na tekturkę wyklejoną niegdyś pąsowym, dziś zrudziałym aksamitem i był za szybką w 1cm złotej ramce. Tę szybkę kiedyś niechcący zbiułam i żeby naprawić, zaniosłam do szklarza. Powiedział. że nic się nie da zrobić, bo ta ramka jest z wyciskanego kartonu i oprawiająć w szkło, zniszczy ją dokumentnie. I tak leży – z kartonową ramką, na starym podkładzie)
Pyro to masz na czym osadzic galaz, spisac takie historie i potworzyc albumy
Ależ Panie Lulku na posiedzenia Klubu Piwnego masz stały abonament. Bez butelki. Tam piwo jest na miejscu i to wybrany gatunek:guinness. Najbliższe dwa terminy to nadchodząca sobota i trzecia sobota grudnia. Tylko przyjeżdżaj.
A Barbara nie ma nic do tego. To wyłącznie męski klub!
Pyro wyslalm Ci projekt, tylko sie nie zalam
Morąg – nie takie my ze szwagrem, Morąg.
Normalnie zawrzałam (kulinarnie) z oburzenia – a to szowinistyczne prosiaki, ci piwosze!!! Dziewczyny, kufle w dłoń!!!
Gospodarzu mily.
Miód lejesz w moje zbolale serce. Sam podejme decyzje z czym i kiedy sie zamelduje. W kazdym przypadku oswiadcz na kolejnym spotkaniu iz jestes na tropie odkrycia. St, Hubertus byl nie tylko patronem piwa ale równiez innych trunków.
Na dzisiaj o stosownej godzinie bedzie Muskatel Ottonell z piwnicy Lorantha.
Eisenberg dla przypomnienia.
Pan Lulek
Morągu,
jeszcze nie ma co wysadzać, na razie są fundamenty i jeszcze nie zasłaniają zatoki – ale jak już cos zbudują, to pomyślę o ładunkach wybuchowych.
Jerzoru brakuje 40 km. do 5000 tys. (na kółku w tym roku), załamał się, bo Wiesław przejechał już 17 000 (słownie – siedemnaście tysięcy) km.
Z trudem wyperswadowałam, że Wiesław to zawodowiec, więc i tak mało. Odział się i pojechał te swoje 40 km wyrabiać i pewnie napocząć następny tysiąc. Ja na swoim jak sto kilometrów zrobiłam, to najwyżej 😯
Czyżby RAJ ?! 😯
http://imgur.com/HPURc
ciekawe czy po takiej kapieli wychodzi sie trzezwym?
Z niejakim trudem dzisiaj rozruszałem mdłe ciało. Wczoraj były uroczystości i powitalne i imieninowe. Skończyły sie wczesnie, bo nad ranem. Dopiero jak się zablogowałem to świat mi się rozjaśnił. Yyc zainteresował się moim żeglowaniem. To moje drugie życie. Pierwszy patent żeglarski (Lajsnes, jak mówią na Greenpoincie, prawda Nowy?) zdobyłem 1948 roku a żeglowałem już wcześniej. Potem pływałem po morzach i oceanach kiedy tylko się dało. Miałem pare łódek, od kajaka Paist z żaglem do 37 stopowego O’Day’a. Teraz pływam na 34 stpowym Seidelmanie. Jacht stoi na Maule Lake w N.Miami Beach. Pod domem. Na Bahamy bywam często bo to tylko 12 do 15 godzin. Przez ostatnie lata, dzięki emeryturze, spływałem całe Morze Karaibskie. A może by tak, najmilsi, zrobic jakiś zjazd na morzu? Lodówka jest obecna jako też i kuchnia…
Morąg, dzięki, przeczytałam i się popłakałam, widać całkiem rozklejona jestem. Ale owszem, zbieram się do kupy. Jotko, masz rację, Blogowisko to potęga, ale nie szukaj kindersztuby tam, gdzie jej nie ma.
krysha,
fajnie, że jesteś kochana, tak trzymać 🙂
ja nie szukam, ja konstatuję 🙂 cóż za smakowite słowo!
cichal, w czerwcu mam byc na Yukatanie, jakby nie bylo Morze Karaibskie. Do zobaczenia zatem … zartuje oczywiscie. Ja na zjazd na morzu sie pisze jak najbardziej. Byle mnie rekiny nie zjadly. A jeszcze cos upitrasic na jachcie, powiedzmy wlasnie co zlowiona rybe latajaca, posnorklowac na rafie. Zyc i nie umierac jak mawiaja. Swoja droga cichal popisz kiedys o zeglowaniu i moze jakies zdjecia sie da. Przed wyjazdem na Bahamas poczytalem : „Islands in the stream” Hemingwaya to moze zacznij od Bimini?
34′ to niezly jachcik.
witaj yyc 🙂 ja Ci dzien mija? ja gotuje obiado-kolacje bo jelonek sie wypuscił w Tatry,wiec pewnie wroci głodny,heh
Cichal…
to ja do Ciebie mam tak circa about 2500 km… w dwa dni opędzim 😉
Tyle, że nie tą „karą”, bo mogłaby się w drodze rozkraczyć. Staruszka…
Ja niestety, pływam tylko żabką, ale na pokładzie mogę być kuchcikiem oraz majtkiem, to znaczy majtką, a Jerzora można zagonić do cięższych zajęć.
No to mamy juz dwoje kuchcików, yyc 😉
Byle tylko nie sześć kucharek !
Przygotuje na wszeli wypadek spiewnik szantow jakby zjazd sie odbyl 🙂 Gospodarz w kambuzie zapewni nam przepisy na rybe robiona przy 10 w skali Beauforta: jedna reka trzymac sie masztu, glowa lekko wychylona za burte (to na wypadek choroby morskiej) druga reka skrobiemy rybe latajaca (uwazac zeby nie odfrunela). Bosman cichal przy sterze wybiera agone, reszta na deku uczepiona baksztagu czeka na koniec sztormu. Wesole jest zycie zeglarzy. Wieczorem przy swietle ksiezyca i rozgwiezdzonym niebie czytanie kolejnych kart „Ancient Mariner”. Po tygodniu wszyscy ladnie odchudzeni, opaleni, wilki morskie nie do poznania po ladzie beda chodzili chwiejnym krokiem, zadowoleni z przygody. No i co wy na to?
moco się krępuję, czyl zażenowany jestem do czerwoności swoją niewiedzą…
pytać, nie pytać?
wyjdę jeszcze na niedouka…
albo innego niedzisiejszego…
mam się wyałtować? (Alicjo, wybacz!)
no, ale jak się nie zapytam, to się pewnie nie dowiem…
no to pytam, raz kozie śmierć:
co to znaczy „heh”, w jakim języku ma być i jak to się wymawia?
tylko nie tratować mnie parzystokopytnymi raciczkami, proszę, bo ja serio zupełnie. po prostu nie wiem. i już. widziałem kilka razy, ale chciałbym usłyszeć. no i zrozumieć, bo ma się rozumieć (ma się rozumieć).
i to by było na tyle, jak mawiał nasz ekspert od wyższości jednych świąt nad drugimi.
a co z bułeczkami sarenko?
wyświeżyły się czy są jeszcze dalej swierze od rana? 😉
Hejka sarenko, dzien sie wlasciwie zaczyna bo dopiero sie z lozka zwloklem. No moze nie dopiero, u mnie wybila 9.30 rano.
Pochmurnie i raczej chlodno ale nie zimno. Lece zaraz na targ bo juz dawno nie bylem, trzeba jakies sensowne zakupy zrobic. Filety kurze sie odmrozily to moze jakas chinszczyne sobie zrobie. Wczoraj szparagi i to z samego Peru sie okazalo. Z maselkiem i buleczka, pycha byly.
arcadius, czy to złośliwość? Uważaj, bo Ci mt7 wytknie.
zgłaszam akces do pływającej załogi. obecnie pływam na jedno metrowej desce i nie widzę problemów bym na 12sto metrowej skorupie miał nie wytrzymać kołysania 😆 przed wypiciem szklanki rumu
mt7 może. nie robi tego złośliwie
Arkadiusie, po wypiciu będzie łatwiej…
Alicjo, są też samoloty do Miami albo Fort Lauderdale. Yyc sypnąłeś nomenklaturą ,że ha! Nie wiem tylko co to jest „agona”, którą mam wybierac…
ach Alicju
jeśli Jerzor tak dobrze pedałuje po talerzu zupy i na dodatek tak dobrze wygląda, to niech się z tym zawodowcem podzieli adresem u kogo w ciszy i spokoju dojada 🙄
paOlOre, jak napisał Gombrowicz „Kobiety zawsze sie śmieją? moim przypadku heh zastępuje najczęściej symbol 🙂 Nie musisz sie obiawiac moich raciczek, heh 😉
arcadius, dzisiaj piekłam bułeczki z jogurtem bałkańskim wiem beda świerze około tygodnia 😉
yyc,w Nowym Targu był piękny dzien,udanych zakupów 🙂 ja robie groszek ptysiowy,wlączył mi sie syndrom PSG
paOlOre Krulu mój …
z doświadczenia wiem, ze możne być tylko gorzej
woda to zywiol, klepalem tu toto wielokrotnie. pic jest przyjemnie tylko na lądzie 😆
sarenko
jeśli około tygodnia to na pewno będą świerze 😉
jestem przekonany i 🙄
Arkadiusie, teraz to jusz hyba morzna pisać „Krulu muj”.
arcadius,chyba mi nie wierzysz? 😉 ale przetestowałam i wiem(az by sie chiało dodac heh)
Nie wiem, czy Pyrze wolno się żeglarsko odzywać? Ja tylko starą omegą i Finn-ką? Córki takoż. Patent żeglarza jest z jezior konińskich, podgrzewanych (może wystarczy za Karaibskie?) Szanty i owszem, tudzież piosenki żeglarskie w większej ilości. Mam zawroty głowy, na reje nie będę właziła mogę robić za balast. Zabierzecie?
PaOlore,
Ja tam mówię „ha…” (tu gęba rozdziawiona ze zdziwienia). Nie zdarza mi się „huh-ać”, albo „huchać”.
Jeśli już, to chuchnąć zdrowo 😉
Nie przejęłam tej międzynarodowej gwary z różnego rodzaju IRC-czatów i innych, chociaż uczestniczę od lat – widać odporna jestem 😯
Piotrze
życzę lepszego klimatu przy piciu guinnessa aniżeli miałem ostatnio ja, o czym skwapliwie sprawozdawałem :
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=1305#comment-172838
kod 2dab 😆
cichal moja terminologia z ksiazek podrozniczych bo tylko taka znam wiec nie wiem czy poprawna. O ile pamietam to agona (jesli czegos nie myle) to byla trasa rejsu jaka sie wybieralo na mapie. Cichal obczytywalem sie i dalej zreszta to robie opisami podrozy po morzach poludniowych poczawszy od Hiszpanow po Holendrow no i Anglikow i Francuzow. Jezdzac po antypodach i poludniowym Pacyfiku robilem to sladami kpt Cooka czy Boungainvilla. Obaj panowie sie zreszta spotkali w Kanadzie na Wzgorzach Abrahama walczas po obu stronach barykady. Niesamowite opowiesci o zaginieciu La Perouse … i pozniejszym odkryciu szczatkow jego zaglowcow na Vanicoro. No nic opowiesci jest multum. Cooka czytalem dzienniki podrozy i fascynujace sa opisy odkrywanego swiata. Banksa tez. No i wczesniejsi Hiszpanie. Pragmatyczni Holendrzy z Tasmanem i Frederic Houtman’em odkrywca Australii (Houtman Abrolhos na wschodnim wybrzezu). No nie ma co sie rozpisywac bo by tak mozna bez konca.
Odnalazlem mój patent sternika jachtowego I Klasy uzyskany w dawnym MDK nad Wisla przy Wale Miedzyszynskim. Ponadto co nieco bywalem na morzach i oceanach swiata. W domu mam natomiast ksiazke w 80 dni naokolo swiata. Albo mialem co i tak nie zmienia postaci rzeczy. Zjazd na jachcie, na morzu przy powiedzmy stanie 12 Beaufortów. Poreperowaly by nam sie figury. Ja jak zwykle pisze sie na zwykly prosty grog.
Pan Lulek
Bouganvillie to ja mam trzy, i jedna mi właśnie zrzuca liście, nie wiem, co z tym fantem zrobić – albo przeżyje, albo ją szlag trafi. Na wszelki wypadek odseparowałam od reszty.
yyc…
no to pewnie czytałeś tez Naomi James – jak nie, polecam „Sama na oceanach” 😉
O Kon-Tiki i tych innych nie wspominam, bo to tratwy, nie żaglówy.
Pyro zabierzemy? Sami Cie tam zaciagniemy. Jeziora Koninskie znam wiec bedzie oczym porozmawiac 🙂 Na zaglach sie znam tylo co Ty a wlasciwie mniej. Zaglowka w okolicach Bytowa w jedne wakacje. Tyle mojego zeglowania. Ale na morzu lubie byc a w tropikach zwlaszcza. Jak jeszcze Zaba zabierze swoje konfitury to i z glodu nie padniemy nawet przy najwiekszym sztormie.
Zanim wyslalem wpis widze ze i Pan Lulek zeglarz wytrawny a ze pedzi to tym bardziej na lajbie potrzebny.
Cichal jak widzisz pomalu sie zaloga montuje 🙂
Uwaga Warszawiacy :
akcja Cmentarzysko w BUW (tvn24 pl) Idżcie po książki, weźcie też dla Pyry (historia obyczajul iteratura rosyjska, zapomniani poeci, kulinaria, sztuka użytkowa) Książki bezpłatne, płai się za wejście 30 zł; mogę się dorzucić) o, i jeszcze literatura młodzieżowa – wnuki rosną, a to, o jest na rynku nie jest najlepsze)
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7279959,_Ejzez_ty__zazywny_huncwocie____dyktando_w_Katowicach.html
paOLOre, masz duże szanse, powinieneś startować.
Kon-tiki oczywiscie. Kto nie czytal Hayerdala. Piekna ksiazke o Gauguin’ie na morzach poludniowych (Tahiti i Markizy) napisal czlonek wyprawy Kon-Tiki ktory osiedlil sie na Tahiti Bengt Danielsson („Gauguin in the South Seas”). Nie wiem czy byla tlumaczona ale warto przeczytac zwlaszcza dla lasuchow sa momenty. Lista zakupow Gauguin’a: 1.5 kg pomidorow, 2 kg ziemniakow, 0,5 kg sera bialego i dalej 20 litrow klareta, 25 litrow wina, 13 litrow rumu…cala wioche musial niezle rozpic. No ale jak sie ma panienki 13 letnie (uwiecznione na obrazach). Bylem zreszta w muzeum Gauguin’a na Tahiti. Jesli dobrze pamietam jest pochowany na Markizach a obok niego pochowali pozniej Jacques Brel’a. Dziwnie sie losy nawet posmiertne ukladaja.
Bugenvilia to moj ulubiony krzak (drzewko?). Kwitnie przepieknie i na poludniu wszedzie tego pelno slicznie rozowego 🙂
No dobra lece na targ…bo mi wszystko wykupia.
Kawał od Jerzora (wykropkowuję co nieco, zeby Łotr sie nie zezlił)
Odpowiedzialnosci za treść nie biorę:
————
Dwa odmienne punkty widzenia:
Rano w pracy – przy kawie, rozmawiaja dwie kolezanki:
– jak tam twój wczorajszy seks?
– Beznadzieja… maz przyszedl do domu, w 3 minuty zjadl obiad, potem 4
minuty bzykania i po dwoch minutach spal… A u Ciebie?
No… – u mnie, rewelacja! Maz przyszedl do domu, zabral mnie na
przepyszna romantyczna kolacje, potem przez godzine wracalismy do domu
spacerkiem przez miasto, potem swiece i godzina gry wstepnej, potem godzina seksu – a na koniec – wyobraz sobie, ze godzinę rozmawialismy – bajka po prostu !!
W tym samym czasie, rozmawia ze soba dwoch kolegow…
-jak tam Twoj wczorajszy seks?
Nie no… Swietnie ! Przychodze do domu, obiad na stole; zjadlem,
wybzykałam, zasnąłem ! A u Ciebie?
– K…! – u mnie beznadzieja… Przychodze do chalupy nie ma pradu, bo
zapomnialem zaplacic rachunek. Zabralem wiec stara do knajpy na
kolacje. Zarcie beznadziejne, i bylo k… tak drogo, ze nie starczylo
mi na taksowke powrotna, musielismy zap… do domu na piechote.
Przychodzimy – k… przeciez nie ma pradu, wiec znowu te cholerne
swiece !! Byłem tak wk…, ze najpierw przez godzine nie mogl mi
stanac, a potem k… przez godzine nie moglem sie ….. Na to
wszystko tak sie wk… ze przez godzine jeszcze usnac nie moglem.
W RPA wszędzie tego pełno, przy domach i na dziko, przepiękne, i o różnych odcieniach.
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/10.Wybrzeze-Witbank/26.Wszechobecne bougenville.jpg
Herbata była z miodem i cytryną. Teraz jest na klawiaturze, monitorze i ścianie.
Następnym razem proszę uprzedzić, że będzie spazmatycznie 😉
Oj… sznurek pózniej naprawię, Jerzor tez mnie pogania, bo nam wykupią….
😯
do 18:43
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/10.Wybrzeze-Witbank/26.Wszechobecne bougenville.jpg
Alicjo, naprawiam sznurek.
Krysha, dzięki za typ. Lubię się sprawdzać w tym sporcie.
Tylko dlaczego Bralczyk & Markowski w polskim dyktandzie umieścili tyle wyrazów obcych?
I kto, u diaska, decyduje, czy poprawna będzie pisownia oryginalna
(dell’arte, cabernet, beaujolais, feng shui), czy transkrypcja (misz masz, huncwot, ratatuja)?
Spodziewam się, że dyktując tekst autorzy naginaną dykcją potrafili dać do zrozumienia, kiedy oczekują spolszczenia, a kiedy oryginału. Bo jeśli nie, to ja bym niekiedy wymiękł, przyznaję.
Ale o 30 patyków chętnie bym powalczył, chociaż po 28 latach poza Polską szanse miałbym nienajwyższe.
A guzik, nie naprawiam!
Yyc. Agony się nie da wybierac (czyli ciągnąc) i dlatego zgłupłem! To jest linia biegnąca na mapie wzdłuż miejsc o zerowej wartości deklinacji magnetycznej Trasę rejsu wybiera sie wg orto lub loksodromy. Nie da się trzymac bagsztagu na deku bo on się znajduje na rufie. Ale się wymądrzyłem…Panie Lulku! Widzę żeś Pan w słusznym wieku. Ja też miałem sternika I klasy w roku 1953 ! Old is beautiful !!! Powtarzajmy to dziewczynom Yyc myslał, że ja jestem jedynym żeglarzem na blogu a tu taki wysyp! Kochani! Kpem będę jeśli Zjazdu Oceanicznego nie zrobię!
AHOJ!!! Zapraszam na pokład.
arcadius, otrzymałam dzisiaj pochwalę od nowotarskiego piekarza 🙂 wiec bułki wypiekam dobre, heh
no to może ja poprawię:
Bougenville
To tym bardziej chapeau bas, twoje komentarze zawsze są znakomicie napisane.
Pytanie do speców komputerowych. Jak plik otrzymany mailem (w .pps) wysłac na blog?
Nareszcie jestem na bierzaco.
Oj piszemy, piszemy. Na moja lamiglowke od wczoraj weszedl, ale tylko bokiem, bodajze Antek. Sugerowal jakis kilometr. Jesli to to, to wlasnie nie.
Sprobuje powtorzyc:
Jesli 10 studolarowek tworzy warstwe ca 10 mm, to ile wynosi warstwa jednego biliona dolarow. Nie bojcie sie, to tylko tabliczka mnozenia.
Przytaczam to dlatego, aby sobie probowac wyobrazic, jaka masa pieniedzy szafuja nasi politycy. To oczywiscie niepolitycznie.
Alicjo, to z innej beczki. Wiesz moze, czy do RPA mozna poslac cos spozywczego w normalnym opakowaniu, tudziez cos a butelce?
A u mnie kod znowu zupelnie banalny.
pepegor
poprawiam:
sprobowac i w butelce.
Kod tak samo nieciekawy
pepegor
A na bieżąco nie poprawiasz?
Alicjo,
to specjalna dedykacja dla Jerzorza, przekaż Mu proszę:
pewien facet tak opowiadał o tym dlaczego zwolnił swoją sekretarkę:
budzę się rano w dniu moich urodzin, z przyjemnością myślę sobie, że żona mi złoży życzenia może jakiś prezent dołoży, a tu nic
przykro mi się zrobiło, schodzę na dół do kuchni, myślę: dzieci złożą życzenia, a tu nic, nawet teściowa zwykłe taka pamiętliwa, też nic
markotny pojechałem do pracy, a tam sekretarka wita mnie z uśmiechem, życzeniami i bukietem kwiatów, to był dla mnie pierwszy miły moment w tym dniu
przerwa na lunch – sekretarka mówi: taki piękny dzień, dziś są pańskie urodziny, może wybierzemy się na lunch do restauracji, dlaczego nie, odpowiadam
lunch wspaniały, wino pyszne, pogoda piękna
wracamy do biura a sekretarka mówi: taki piękny dzień, dziś są pańskie urodziny może pojedziemy do mnie napić się koniaku, dlaczego nie, odpowiadam
siedzimy w salonie, sekretarka mówi: czy pozwoli pan, że pójdę do sypialni przebrać się? dlaczego nie odpowiadam
po dłuższej chwili drzwi od sypialni otwierają się i do salonu wchodzą moja żona, dzieci, teściowa i sekretarka z tortem a k?. siedzę na kanapie w samych skarpetkach!!!
Cichalu,
najprościej to będzie tak:
mailem do Alicji, ona to smyk na serwer, a na blogu poda nam sznureczek.
W przypadku niedyspozycyjności (serwera) wyżej wymienionej mogę służyć swoim serwerem.
Mailem bezpośrednio na blog nie da rady.
Krysha,
chyba się zarumieniłem 😳
Z duchem czasu idzie. Nie dość, że Anioł, to jeszcze komputerowy 🙄
😆 i kto tu jest złośliwy, krysha?
No to też się ujawniam. Mam patent sternika jachtowego. Pływałem tylko po Bałtyku. Najdalej na Bornholm. Teraz po Narwi mi zalewie Z.
Arcadiusie, nasz klub jest bez muzyki i pienia. Było nas ośmiu a jest już tylko siedmiu miłośników guinnessa. Stefan M. przygląda nam się z góry. Lokal od ośmiu lat ten sam i to samo menu. Ale rozmowy nadal interesujące i tematy coraz to nowe.
Pyro, zajrzę do BUW. Czy masz jakieś typy?
Alicjo nie daj się wyciągnąć na spacer!
arcadiusie, fakt, że czasami wyłazi ze mnie małpa złośliwa, ale staram się to zwalczać.
Alicjo. Mam piękny montaż zdjęc żaglowców (5,9Mb) Podkładem muzycznym jest świetna szanta „Gdzie ta keja”
Na pewno blogowicze by obejrzeli i posłuchali. Zorganizujemy sekcję „Kubryk”. Przyjmiesz pozycje kuka? Ja będę skromnie kapitanił…
Każy wie, że zwrot „mi zalewie Z.” znaczy „i Zalewie Zegrzyńskim”. Literówki na naszym blogu to wielki wstyd. Zwłaszcza przed toastem (ja już po, a nawet w trakcie!)
No to o zwyczajnej godzinie pijemy za kolejny Zjazd na jachcie. Powoli trzeba okreslic kto stawia jacht do dyspozycji. Jak trzeba to zrzutka. Organizacje i kase
proponuje oddac w godne rece Pyry. Tylko przypadkiem nie w moje. Wtedy deficyt murowany. Dlugi beda splacac pokolenia.
W oczekiwaniu stosownej chwili.
Pan Lulek
Gospodarzu! Proszę przyjąc godnośc kapitana! Ja będę żagle cerował!
a tu do wczorajszego
http://wyborcza.pl/pacewicz/12,102277,7278036,Pociag_osobowy___rozmowa_Piotra_Pacewicza_z_Agnieszka
zapowiada się całkiem niezły rejs i to nie na łódce bols 😆
za miesiąc wybieramy się z Przyjacielem na trening w okolice Fuerteventury. Na oceanie, z którym od dłuższego już czasu próbuje się zaprzyjaźnić. Zabieram ze sobą 21m qwadratowych żagli_spadochronów, no i oczywiście moją nieodłączną http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Deska#5277770225949288546
no to za tych co na morzu
😆
Morąg, mi się nie otwiera.
Moj jacht do dyspozycji cały sezon nawigacyjny tzn od listopada do czerwca. Potem jest sezon huraganów a ja nie lubieję. Już jestem podniecony. Toast spełnię o mojej 20tej bo teraz jadę na ciekawy, sądzę koncert w Katedrze w Miami. Arie operowe będzie spiewała sopranistka Michelle Giglio. Jeśli choc trochę tak dobra jak niegdyś Beniamino Gigli, to będzie uczta. A potem TOAST za Zjazd Oceaniczny!
Kod bcca – Bardzo Cieszy Cichala Alicja
A ja będę liczył kilometry, mile i puste flaszki.
Widzisz pepegor, poplątałem biliony – powinno być 10 do12, ja liczyłem z 10do9 -po amerykańsku, a uprzedzałeś!!
Więc dokładam 3 zera do tego kilometra – 1000km.
No patrzcie, już pora toastu! No to się przyłączam, arcadiusie, za tych!
Pociąg osobowy
cichal i widzisz co oni w tych ksiazkach podrozniczych wypisuja 🙂
Ja tak sobie pisalem terminy o ktorych wiem niewiele czyli nic a co akurat do glowy weszlo.
„A poczemu aborygeny sjeli Kuka” spiewal kiedys Wysocki.
Panie Lulku, ale jacht musi być słuszny, Blogowisko się strasznie rozrosło. Panie Gospodarzu miły, czy nie czas pomyśleć o podblogach? Tylko nie mam pojęcia, jakie kryteria podziału wprowadzić? Wiekowe, płciowe, urodziwe (od urody), ortograficzne, smakowe, narodowościowe, terytorialne? Dobrze, że to nie mój problem. Moje lekarka,zawsze mi mówiła, że najważniejsze, to znaleźć właściciela problemu, a tu jest nim Gospodarz.
Piotrze,
nie na spacer, tylko na zakupy dałam się wyciągnąć – Jerzor miał sobie kupić dżinsy, a ja fatałaszek, dla zachęty, żebym na te zakupy…Nic sie do nas nie usmiechnęło, mnie fatałaszek niepotrzebny, a dżinsy fatalne i odechciało nam się latać po sklepach. Skończyło się jak zwykle – Jerzor kupił sery, ja wino 🙄
Zdrowie blogowiska ! I za tych, co ma morzach i oceanach 🙂
chacieli kuszac i sjeli kuka….
Za to kajakiem plywam duzo i mozna rzec po gorach.
No to zjazd na morzu zaklepany. Tylko mala kwestia jak do tego morza dostac sie. Moze zlot w Nassau albo jakies Barbadosy czy inne Martyniki i juz. Latwo, prosto i przyjemnie i o wize amerykanska sie nie trzeba starac. Co sie zaoszczedzi na wizie bedzie na rum.
„Piętnastu chłopa na „Umrzyka Skrzyni”
Jo ho ho! I butelka rumu.
Piją na umór! Resztę czart uczyni!
Jo ho ho! I butelka rumu”
Co tu dzielić? Przecież tłok jest tylko w sobotę i w niedzielę. A potem spokój. A w dodatku w popularności cztelniczej wyprzedzają nas dwa inne blogi. Zajrzyjcie do statystki w rozdziale „Blogi” w polityka.pl.
Wyprzedzają nas blogi mające dwa razy mniej odwiedzin dziennych. Ale ten kto prowadzi buchalterię widzi tak jak sedzia na meczu Francja – Irlandia.
Nie będzie podziałów. Razem – weselej!
A i głupstwa wówczas toną w masie madrości!
Aha – i nie dyche wygrałam, tylko 12$ 😯
Aż się ugięłam pod ciężarem kasy. Zainwestowałam piątaka, a co mi tam! Siedem dorzuciłam do wina, hojną ręką, a co 😉
Idę doczytać, zdaje się , że szykuje się jakaś wyprawa na Karaiby…
jotka 😯
Ty zbereznico 😉
PaOlOre,
życzę każdemu, żeby miał takie problemy z językiem polskim, jak Ty. A poza granicami jesteśmy równo 🙂
O matko… to już tyle lat?! 😯
Cichal, jak cos potrzeba zapodać, to machnij do mnie via mail, a ja wrzucę na serwer.
alicja.adwent@gmail.com
Ten jacht musi być jeszcze większy!
Z taką pewną nieśmiałością przyznam że oboje z moim jesteśmy patenotwanymi żeglarzami szuwarowo-bagiennymi. Na jachty zawsze chętni. Z dziką radością potrzymamy szoty a Witek zgłasza się do rumpla. A niech tam, klar też może być 😉
Jak kto ma pecha to mu w drewnianym kościele cegła na łeb spadnie 🙁
cała rodzina z przyległosciami ma patenty, tutuły mistrzowskie, jachty imieniem i tak dalej … a ja … nie mam, i co Wy na Zjazd a ja na brzegu chusteczką machać i łzy żalu połykać?
Niestety już musze wychodzic. Jutro dam konkretny projekt pod rozwagę i decyzję. Można moją propozycję potraktowac jako tanie wakacje (spanie nic nie kosztuje i wiatr również)
jotka, będziesz miała mnie do towarzystwa 😉
Jak płyniemy to:
O, whiskey is the life of man,
Whiskey, Johnny!
I drink whiskey when I can
Whiskey for my Johnny!
Whiskey from an old tin can,
Whiskey, Johnny!
I’ll drink whiskey when I can.
Whiskey for my Johnny!
I drink it hot, I drink it cold,
Whiskey, Johnny!
I drink it new, I drink it old.
Whiskey for my Johnny!
Whiskey makes me feel so sad,
Whiskey, Johnny!
Whiskey killed my poor old dad.
Whiskey for my Johnny!
Whiskey killed my poor old dad.
Whiskey, Johnny!
And whiskey drove my mother mad.
Whiskey for my Johnny!
I thought I heard the old man say,
Whiskey, Johnny!
I’ll treat my crew in a decent way.
Whiskey for my Johnny!
A glass of grog for every man,
Whiskey, Johnny!
And a bottle full for the chanteyman.
Whiskey for my Johnny!
Whiskey up and whiskey down.
Whiskey, Johnny!
And whiskey all around the town.
Whiskey for my Johnny!
Oh whiskey here and whiskey there.
Whiskey, Johnny!
Oh I’ll have whisky everywhere.
Whiskey for my Johnny!
Whiskey makes me pawn my clothes.
Whiskey, Johnny!
And whiskey gave me this red nose.
Whiskey for my Johnny!
…toż mowię… obsadzimy kuchnię i te tam inne pokładowe zajęcia, nie wymagające patentów i żadnych takich. Ja z jotką w kuchni, haneczka kelnerka… i jeszcze sie znajdzie parę innych robót dla nieopatentowanych 😉
(ja jestem patentowany leń, ale czasami mnie „nachodzi”).
A wiesz Alicjo co to jest czerpanie wody z zęzy? To właśnie dla niepatentowych!
Rudy na chwilke do Wawy wpadl pogadanke wyglosic i wlasnie wrocil z meblem: kredensem krakowskim, ale mam dobroci,
jacht mowicie? mnie pasuje, ale nawet Dar Pomorza juz wydaje sie ciasny, moze jakis Tytanic?
slawku a pokaz ten kredenskik
Jotka tylko nie tak prosze.
Tylko w Swiatyni Wang w Bierutowicach w Karkonoszach moze byc przypadek spadania dachówki w drewnianym kosciele. Na prawdziwym jachcie jest zawsze funkcja najpiekniejszej stewardessy i Ty sie szykuj. Zadnej chusteczki ani sinij platok. Ja tam jak bedzie trzeba umyje zenzy. Nie zolzy bo to inna para kaloszy.
Wracam do zasady: kazdy wedlug jego mozliwosci, kazdemu wedlug jego potrzeb
Nauczylem sie oszukiwac lotra
Pan Lulek
To właśnie akurat wiem z rozlicznych lektur. te zęzy i tak dalej… mnie niestraszna taka działalność, dobra gimnastyka 😉
Nie pamietam juz, kto opisywał taką podróż – może i Heyerdahl – jakieś tam zawirowania, huragany, puszki z jedzeniem zmyła fala, w końcu wyczerpany żeglarz (w poblizu jakiegoś lądu, bo ptaki) złapał mewę i zjadł żywcem, z pierzem. Pamieta ktoś, gdzie to było?
Sławek,
zbudujemy nasz własny, obszerny, zeby wszystkich pomieścić, nie takie my ze szwagrem, prawda? 😉
Morągu, podejrzewam że ten kredens to nie mebel.
Widzisz Rudego z kredensem w samolocie??
… kojarzy mi sie jakiś francuski autor-podróżnik z tą mewą. A tu mi znowu podrzucił znajomy Niemiec sznureczek do tego poprzedniego, co zapodałam, bo pytałam o adres. Japończycy jak już cos wymyślą, to wymyślą… 🙄
To moze zamiast na Karaiby, tam popłyniemy? Będzie suche pod ręka, i mokre czerwone 😉
http://www.odditycentral.com/news/japans-famous-wine-spa-reopened.html
a wiec zawartosc kredensu, rozumiem
Dziś, mimo niedzieli, znów był pracowity dzień. Sprzątaliśmy piwnicę w starym mieszkaniu. Okropnie brudna praca. Ileż niepotrzebnych rzeczy przechowuje się, nie mając pojęcia co właściwie kryje się po kątach. Przeważnie zupełny szmelc,do niczego nieprzydatny. Większość została wyrzucona na śmietnik. Zabraliśmy moje przetwory,ale i tak jakieś stare kompoty wiśniowe czy dżemy rabarbarowe i z czereśni powędrowały do śmieci. Obawiam się jednak, że i w nowym domu nie wylecżę się ze skłonności do chomikowania. To chyba jest nieuleczalne.
Jak budować, to może arkę??
Panie Lulku,
kocham Pana 🙂
Właśnie, zawartość!!
A kredens stoi w spiżarni.
Nawet zęza nie dla mnie 🙁 Od byle łódki jestem zielona z przyległościami 🙁 Przycupnę na brzegu 🙂 Albo wezmę mietłę i powiedźmię 😆
Uff, wszystkie dzisiejsze komentarze przeczytałam.
Haneczko, jak maszyna pierze? znaczy zmywa? Połączenie martini z instrukcją to jest wynalazek epokowy! Zastosuję!
Alicjo, sądzę, że Arcadius ma rację i proponuję do naszego słownika dodać słowo „świerzy, -a, -e” oznacza rzecz zachowującą świeżość zdecydowanie dłużej niż to ogólnie przyjęte i spodziewane.
sarenko, dotychczasowy sarenek zmienił się na jelonka a jelonek to rzeczywiście kozioł sarny i jak wszystkie jeleniowate – rogaty; zastanów się nim mu to powiesz!
http://www.krakowskikredens.pl/index.php
smaze kaszanke
Samolotu raczej nie należy porywać, Cubalibre przestrzega:
Poniedziałek
Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy.
Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.
Wtorek.
Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami.
Środa
Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów.
Wypuściliśmy, a co tam.
Czwartek
Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów. I pilotów.
Piątek
Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana.
Sobota
Do samolotu wpadł SPECNAZ. Z wódką. Balanga do poniedziałku.
Poniedziałek
Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze.
Wtorek
Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. SPECNAZ się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką.
Środa
Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.
A, Krakowski Kredens! Całkiem smaczny 😀
Tez chce skorzystac z bryzy i proponuje podroz po Wannsee i przeleglych kanalach oraz Szprewie.
przyleglych, mozna doplynac nawet do Hamburga
Żabo,
to się nazywa mieć klasę, chylę czoła 🙂
Żabo, z instrukcjami to ja zawsze na wspomaganiu 😳
Tak wypolerowane szkło miałam tylko od największego dzwonu 😆 Zapodaję jej za każdym razem inny program i patrzę, co będzie. Musimy się wyczuć. Bardzo dobrze nam idzie 😀
Haneczko, Ty powiedźmij a ja do kambuza, bo widzę, że jeszcze nieobsadzony
Alicjo, co Ty piszesz? Przecież jesteś „patentowa”, to do jakich zęz Cię ciągnie ? Ty sobie wyobraź ile wiader trza będzie wywalić za burtę jak będzie sztormisko a pompy nawalą 😯
Jotko, Haneczko, Wy też „patentowe”, tylko dobrze poszukajcie 😉
Ja nieskromnie powiem, jestem patentowy, no i co z tego, że leń ? 😆
Alicja patentowa artystka, a Jotka i Haneczka za chwilkę sobie przypomną z czego mają patent.
Jednym słowem : jesteśmy PATENTOWE BLOGOWISKO !!! Ot, co 🙄
Ja od 19,oo po łyczku popijam likier p.t. Mozart – ale pychotka w sam raz dla mnie, tak czekoladowy, że już kolację mogę oddać wrogom, wg znanego powiedzonka. 😀
haneczko,
czy mogłabyś podać proporcje? ilość martini na stronę instrukcji, please 🙂
Zgago,
no wiem, że jestem patentowa … ale czy koniecznie muszę tak publicznie, przed Całokształtem Wielce Szanownego Blogowiska … wstydu oszczędź 🙁
A dużo ma tych programów? Ja zredukowałam pomysły do jednego, no, czasem popłuczę wcześniej co by nie zaschło.
Szkło z grubym dnem rzeczywiście wymaga delikatnego programu i niezbyt gorącej wody.
Eska zaniemogła. Na wieprzną grypę?
jotko, to bardzo indywidualne, dusza Ci podpowie 😀 Niektóre instrukcje są bardzo wymagające 😉
Mam patent na świętą cierpliwość. Potem wybucham, wulkan to przy mnie pętak 😎
Cichal podrzucił trochę żaglowców do wyboru – hej… może by tak flotę całą? …;)
http://alicja.homelinux.com/news/Zaglowce/
haneczko, no i widzisz ? Już się znalazł Twój patent „skutecznej czytaczki instrukcyji wszelkich” 😆
Jotko, a Ty masz już patent „oficyjera rozrywkowego”, prawda Panie Lulku ?
😆 😆
Nie bójcie się ten likierek ma tylko 16% ALC i skosztowałam tylko 2 mini kieliszeczki do likieru. 😀
Tak wesoło mi się zrobiło po odrobieniu zaległości.
A gdybyście miłe Panie nie widziały sarenki na fotce, gdybyście nie domyślały się w jakim jest wieku, a może to siwizną opruszona starsza pani? może niedowidzi i stuka w klawisze jak umie, niedosłyszy, szkół nadmiernych nie kończyła, może pamięć nie ta co kiedyś, może starsza od nas, siedzi w domu, wnuk sprawił babci komputer, pomógł, nauczył, też byłybyście wobec niej pełne nauk i uwag??
Tak w ciemno byście były równie odważne i dowcipne?
Gdzieby była wówczas Wasza kindersztuba, szacunek dla nieznanego współblogowicza?
Mam wrażenie że czepiacie się sarenki głównie za jej niepokorną młodość.
Teraz sobie pójdę pochylić czoło przepychając zlew.
Na jutro już się nieodwołalnie zapowiedziała baba z odkurzaczem. Znajoma nabyła takie skrzyżowanie odkurzacza z latającym spodkiem w wesji mini, czyli włazi pod meble sam i sprząta. Teraz, żeby dostać jakieś dodatkowe szczotki, czy co innego, musi znaleźć cztery osoby, które zgodzą się to cudo u siebie w domu oglądać. Trzy razy już się wymigałam, ale teraz już muszę to przeżyć, choćby ze względu na te dodatkowe gadżety dla szczęśliwej nabywczyni.
Żabo, cztery plus trzy połówki. Esce ślę całą najlepszą siebie.
Antek, to działa w obie strony i nie ma nic wspólnego z wiekiem. Miło i przyjemnie jest pochylić czoło. Ale bez brykania byłoby nudno. Relaks 😀
Antek, nie p……, (wstaw, co uważasz za stosowne). Taka babcia to by była z gatunku tych co to na spowiedzi mówią: – proszę księdza, całowałam się z kuzynem,
-ale, babciu, kiedy to było?
– zawsze wspomnieć miło!
Znajoma mojej Mamy mówiła o swojej synowej: ona mnie nie rozumie, bo ma 18 lat, a ja ją rozumiem, bo mam 60.
Antek, czy mógłbyś jaśniej ? Nie trzeba oglądać zdjęć, żeby wiedzieć w jakim wieku jest osoba pisząca. Poza tym pozwoliłam sobie zwrócić uwagę na niestosowność uwag wobec Jotki i uważam, że słusznie. I zapewniam Cię, że wiek nie miał tu nic do rzeczy, arogancja nie jest przypisana do wieku.
A żartobliwe uwagi nikogo w tym blogu nie omijają a nikt inny nie ma szczęścia mieć „rycerza niezłomnego” i sam sobie musi radzić.
Pierwsze zdanie już nie jest aktualne.
Przepraszam, życzę dobrej nocy i spokojnych snów.
Antku,
nawet, za przeproszeniem, ślepy, głuchy i garbaty, w moim rozumieniu zasad wzajemnego poszanowania, nie powinien dawać sobie prawa do stawiania diagnoz na temat cudzej samooceny, umiejetności czytania ze zrozumieniem i decydowania kiedy kto ma prawo, lub też go nie ma włączać się do dyskusji.
Po mojemu, jeżeli zrezygnujemy z elementarnych zasad dobrego wychowania, to pozostanie nam już tylko budowanie arki.
Jeżeli będziesz czuł się z tym lepiej, to możesz mnie uznać za starą, złosliwą wiedźmę, it’s up to you!
Historia vitae magistra est. Ale jeszcze nikogo niczego nie nauczyła, każdy zaczyna od początku i myśli, że odkrył Amerykę
Żabo, nie będę więc p…rzetykał.
Skoro 60latkiowie rozumieją młodszych dlaczego robią wyjątek dla sarenki??
Bystre jesteście, oceniłyście ją sprawnie i szybko, po parunastu wpisach.
Ja taki bystry nie jestem, chylę czoła!!
Antek,
rozumienie mechanizmów czyjegoś zachowania nie jest tożsame z akceptacją dla tego zachowania. Naprawdę nie rozumiesz czy tylko udajesz?
Nie doceniasz nas, starych bab. Jeden wpis nam wystarczył. No, może dwa. Mamy własne dzieci, czasami mądrzejsze od encyklopedii i pracujemy z młodzieżą w wieku studenckim. My też wiemy, ze z młodzieży nawet najbardziej rozbrykanej, wyrastają ludzie całkiem do rzeczy, pod warunkiem, ze nie są wychowywani bezstresowo i bezboleśnie. Sam chyba wiesz, że życie boli i za wszystko trzeba zapłacić?
haneczko, ten patent to już „wzięty” przez Brzucha:
Cierpliwość mam taką i spokój wewnętrzny, że to mnie barany liczą, jak chcą zasnąć
A co Cię tak Antku sparło, żeby bronić sarenki – przecież ona sama się obroni znakomicie. Przy okazji nieładnie odezwałeś się do nas, „starszych pań”, które według Ciebie (tak to czytam) z zazdrością spogladają na młodość…Ciekawam, czy byś rzucił się do obrony w odwrotna stronę.
No i to „panie miłe”… przecież ostatnie wredoty jesteśmy, nieprawdaż? To juz lepiej powiedz – panie niemiłe 😉
Ja też jestem młoda i w porywach powabna, że tak sama sobie powiem, a co, i nikomu nie zazdraszczam wieku. Każdy swoje musi przejść i „jak się nie potłucze, to się nie nauczy”.
Dopisując się do tego, co pisze Stara Żaba, powiedziałabym: nie doceniasz nas i zarazem obrażasz … przypisując nam niecne motywy …
Brawo Alicjo, nie mylić młodości metrykalnej z młodością psychogiczną!
Ponieważ od lat „nauczam młodych” to mam na codzień wgląd w to co jest istotą młodości. Z moimi studentami jestem zaprzyjaźniona, ale nie toleruję przejawów złego wychowania. I o dziwo, w ocenach studentów, a takim okresowo podlegam, otrzymuję maksymalnie wysokie oceny.
tak miło było na spotkaniu z moją klasą a tu co … moja prababcia mówiła, że jak ktoś zrobi jakiś błąd publicznie to większym błędem jest publiczne jego poprawianie … ale to było w 1961 r. a prababcia miała 94 lata to może się myliła …
Prababcia się nie myliła, pod warunkiem, ż błąd był jednorazowy.
o warunkach nie mówiła …
chyba rekord pobity w komentarzach … pond 600 … 🙂
ale to na logikę wychodzi
z logiki miałam 5 … ale to dawno było … teraz na emeryturze jestem co mi tam logika .. chyba mi bliżej prababci … 🙂 …
Mnie uczono, ze ZENZA. Bez zadnych ogonków i innych zawijasów. Galeria zaglowców jak sie patrzy. Jako balastu mozna uzyc beczek rumu albo innego Hubertusa. Aktualnie studiuje zyciorys tego swietego. On zyl gdzies na pograniczu Francji i Germanii. Tyle, ze Madziarowie mieli zawsze tendencje przywlaszczania sobie róznych swietych.
Jutro bedzie dobry dzien. Tylko mala prosbe speln.
Pan Lulek
Jolinku, a prababcia nie mówiła co trzeba zrobić jak takie niepubliczne napominanie nie przynosi efektu?
ignorować osobę … tak mówiła … ale czy na blogu przystoi … kulinarnym zresztą … 🙂
Panie Lulku do łózka i to już … 🙂
🙂 przepraszam Jolinku, ale właśnie sobie wyobraziłam sytuację w której publiczne napominanie jest większym błędem 🙂
przechodzi grupa wyrostków, popijając piwo a może tylko Fantę, dość, ze ze szklanych butelek. Mijając mój samochód jeden rzuca w niego pustą butelką. Butelka rozbija się o karoserię, robiąc wgłębienie. I co teraz? udaję, że nie widzę, bo jak bym się odezwała to wszystkie butelki wylądowałyby na moim samochodzie. Przechodnie obok też nie reagują, po co? A młódź rzuca w kolejny samochód.
Moze i nie tolerujecie zachowan nieladnych ale nie zawsze i nie do kazdego i chyba Antek o tym pisal.
Papaya z pasiflora zjedzona ide do znajomych moze obiad dadza.
Panie Lulek Bierutowice to Gorny Karpacz. Bierutowicami zostal od Bieruta i powrocil do Gornego Karpacza tzn jak juz mogl.
Slawek moze cichal podlaczy pare pontonow z tylu jachtu i zrobimy taki morski kulig. Bedziemy udawac rozbitkow to i w TV pokaza. Przyleca nas ratowa a tu balanga jak na Moskiewskim lotnisku. Ryby na grilu, rum w szklaneczkach. Ratujacy sie przylacza do ratowanych i nie wiadomo bedzie kogo w koncu ratowc i od czego… Nie pierwszy raz w historii.
Zycze dobrej nocy a ja ide pojesc.
Ja tez odnosze wrażenie, że wyraźna niechęc do sarenki wśród kilku Blogowiczek wynikła głównie z jej odmiennego zdania, zresztą dosyc dobrze uzasadnionego.
A błędy ortograficzne – te akurat zdarzają sie nie tylko sarence. Jest ich bardzo dużo.
Jeden lub dwa wpisy NIGDY nie mogą wystarczyć do oceny kogokolwiek.
yyc !
To jest pomysl. Morski Kulig. Wokól beda nadzorowac wszystkie floty swiata.
Z satelity zrobia fotografie. Mis zamiast z chójki z najwyzszego bocianiego gniazda.
Tyle, ze maszyny do drukowania nie pozwolimy zabrac bo ciezka i nieporeczna.
Ja wlasnie odbywam przerwe w spaniu. Do lózka mozna mnie zagonic ale do spania nijak.
Poczytam Kolakowskiego moze mnie wezmie
Pan Lulek
Czy wyście powariowali?! Posłuchajcie…
http://www.youtube.com/watch?v=9JvuIQMDcsI
Byle byłby dobry dla wszystkich.
Kupiłem tanie wino portugalskie ($8), mieszankę pięciu różnych winogron i jest bardzo dobre, jutro kupie skrzynkę.
Jolinek zauważył ogromna ilość wpisów, chyba rekord w historii blogu, propunję więc z tej okazji…. mam nalane.
Za pomyślność Blogu.
Poczekajcie!!! Lecę po lampkę!!!
Jesteś już?
No dobra – za pomyślność! d’Abruzzo tutaj 🙂
Alicji nie ma to wypiszę skład:
Castelao 30%, Trincadeira 20%, Cabernet Sauvjgnon 20%, Alicante Bouschet 20%, Touriga 10%. Rocznik młody 2007.
Jesli to przeczyta Stanisław, to pewnie się tylko z lekkim politowaniem uśmiechnie (chyba nie ma nikogo na blogu, kto by tak znał wina jak Stanisław), ale dla mnie to naprawdę dobre.
U mnie jak wyżej.
Nowy…
chyba tylko myśmy ostali z tej strony Kałuży, Sławek za nami dwie godziny, a cichal diabli wiedzą, co kombinuje… To dopijmy 🙂
Danuśka, Małgosia, Alina,
Zobaczcie co się dzieje, minizjazdy jeden za drugim – Berlin, Floryda, jachty, oceany, wystarczyło dać przykład. 😉
Alicja,
To zdrowie tych co ich nie ma, no i nasze też.
A gdy yyc sie pojawi, to też niech dołączy.
… tak analitycznie nie musiałeś wpisywać, Nowy!
Jezusie, Jezusie, plamy są na obrusie, trza je prać 😯
http://www.youtube.com/watch?v=AShemiKUajc
Dopilismy a Kolakowski tez nie pomaga na sen. Jakos dziwnie wypowiada sie.
Moze jak dorosne to zrozumie.
Pan Lulek
Czytając Pana Leszka trudno zasnąć.
Mam wiersz o Kanadzie
O Kanadzie
Mam w zasadzie
W tym wykładzie
Mało do wyjawienia, poza jej podwójną tajemnicą:
Primo: Kanada, nie zgadniecie Państwo, to kraj pachnący żywicą,
Secundo: Podsumowana jest na południu granicą,
Która na prawie całej długości ma postać linii prostej.
Co z tej
Rewelacji wynika, zapytujecie Państwo?
Wynika z niej monumentalne draństwo,
Historyczny szwindel i międzynarodowa granda:
Choc kanadyjska propaganda
Twierdzi oczywiście inaczej, zdrowy rozsądek wykrywa
Z łatwością, że linia prosta w geografii jest niemożliwa,
Albowiem kula ziemska jest, jak wiadomo, kulista.
Zbędny nam okulista,
Żeby dostrzec, że linia, którą naiwność święta
Bierze za linię prostą, jest łukowato wygięta.
Z otchłani mistyfikacji jedna straszna konkluzja zieje:
Kanada jako taka nie istnieje.
Stanisław Barańczak
Kanada jako taka nie istnieje. Cos w tym jest 🙂
Bylem na obiadku, pogadalismy i popilismy nieco winka i rumu. Kolega byl w gorach i wszedzie snieg. Mowie, to ja to bez jezdzenia w gory wiem ze snieg a co ma byc o tej porze roku. Ale pochodzili gdzies tam i Madziara samotnego spotkali co tez sie wloczyl wloczykij jeden i razem zeszli w dol czyli na niziny.
Od jutra studiuje mapy skoro zjazd na morzu (trzeba by to zloto piratow znalezc). Pan Lulek widze na kulig tez zdecydowany, Pyra zaklepana, Alicja do kambuza przypisana ja poklad (dek) bede szorowal a reszta bedzie wedkami operowala bo jak zjazd lasuchow to jakas zakaske trzeba bedzie zlapac. Barakuda w kazdej postaci. Barakuda ze szprotka w pysku zamiast prosiaka z jabluszkiem. Barakuda z grila, wody, pary, pieca, sushi. Barakuda od rana do wieczora. a w nocy gwiazdy na niebie i barakuda na talerzu. Cichal z Gospodarzem przy sterze, Marek zdjecia bedzie machal, arcadius latawce dmuchawce puszczal. Karaiby jeszcze takiej procesji nie widzialy. La Dolce vita (ktora z dziewczyn w fontannie sie wykapie?). A o polnocy przekraczanie rownika i chrzest. Neptun cichal z trojzebem wyroki wydaje…no dobra koniec, ide spac. Do jutra.
yyc’u, nie czytasz uważnie – do kambuza to ja!