Pierwszy bal

Wszystkich zelektryzowała wiadomość, że znowu Polak ma szansę na nagrodę Nobla. Wśród tegorocznych kandydatów prasa światowa wymienia astrofizyka Aleksandra Wolszczana. Odkrył on osiemnaście lat temu istnienie innego układu planetarnego krążącego wokół wielkiej gwiazdy – jak Ziemia i inne planety wokół Słońca. Dobrze by było, jeśliby na kolejnym balu w sztokholmskim Grand Hotelu znalazł się nagrodzony polski uczony. A w bankiecie takim naprawdę warto uczestniczyć.

Pierwszy bal był oczywiście w roku 1901. I było z nim wiele korowodów. Zwłaszcza w okresie przygotowań. Ale w końcu wszystko się udało i od tej pory co roku w sztokholmskim Grand Hotelu spotyka śmietanka naukowa, literacka i towarzyska (że o arystokracji nie wspomnę), by uczestniczyć w Balu Noblistów. Długie wieczorowe kreacje pań, obowiązkowe fraki panów, szampan. A na stołach za każdym razem mistrzowie światowej kuchni dają popis swych umiejętności. W Szwecji na co dzień tak się nie jada. Ale raz do roku i od święta. Ale wróćmy do tego pierwszego razu…

W 1901 roku król Oskar II nie wręczył Nagród Nobla, ponieważ „inne obowiązki wezwały go do Królestwa Norwegii” (w tamtych czasach Norwegia była związana ze Szwecją unią personalną, tzn. te państwa miały wspólnego monarchę). Zastąpił go następca tronu książę Gustaw. Dzięki temu już pierwsze uroczystości towarzyszące wręczeniu Nagród Nobla odbyły się pod królewskim patronatem.

„Wszystko musiało być perfekcyjnie zorganizowane. Tylko to dawało gwarancję sukcesu. Grand Hotel przeszedł gruntowną modernizację. Stał się jednym z najnowocześniejszych i najwytworniejszych hoteli w Europie. W jego piwnicach znalazło się miejsce na 120 tysięcy butelek wina, trzy razy więcej niż w najwyższej klasy francuskich restauracjach.” – tak pisze Helena Bodin, autorka wspaniałego albumu „Bale Noblistów”. To dzieło zawiera nie tylko sprawozdania z dorocznego święta rozumu, lecz także precyzyjnie podaje menu. Możemy więc prześledzić co jadała śmietanka towarzyska rok po roku. A w dodatku – dzięki tej książce – możemy sobie noblowskie menu spokojnie odtworzyć w domu. Wróćmy jednak do Sztokholmu roku 1901.

„Na pierwszą ceremonię rozdania Nagród Nobla postanowiono zaprosić tylko mężczyzn – 150 gentlemanów we frakach. Ale jak w Sztokholmie w 1901 roku znaleźć aż tylu wytwornych panów? Ostatecznie na listę gości wpisano szwedzkich prawników i członków rządu, jednak 150 przewidzianych osób nie było w stanie zapełnić galerii Królewskiej Akademii Muzycznej. I tę sprawę udało się załatwić – zaproszono gentlemanów z ich lokajami. W ten prosty sposób przybyło publiczności.

Także pierwszy bankiet był wyłącznie męską sprawą.

Koszt posiłku dla jednej osoby wynosił 15 szwedzkich koron (mniej więcej równowartość dzisiejszych 220 dolarów). Za tę cenę zaproponowano menu składające się z siedmiu dań i szampana, trunku niezwykle rzadkiego w tamtych czasach.
Jednym z najważniejszych gości był bratanek Alfreda Nobla, Emanuel. Przybył do Sztokholmu z rodzinnego St. Petersburga, specjalnie po to, by wziąć udział w uroczystościach upamiętniających jego wuja. Po zakończeniu bankietu dalej bawił gości, częstując ich rosyjskim kawiorem i szampanem.”

Bal – balem, ale nie można pominąć nazwisk ówczesnych laureatów. A byli to niemiecki fizyk Wilhelm Roentgen, holenderski chemik Jakobus Van’t Hoff, niemiecki medyk Emil von Behring. W dziedzinie literatury nagrodzono francuskiego poetę Rene Sully-Prudhomme’a, a nagrodą pokojową podzielili się dwaj panowie Szwajcar Henri Dunant i Francuz Frederic Passy.

Na koniec zaspokoję ciekawość wszystkich smakoszy. Pierwsze noblowskie menu było następujące:

Przystawki – sałatka z borowików; fasolka szparagowa z pomidorami; sałatka z łososiem; śledzie nadziewane łososiem; sałatka z muli i krewetek; jaja po prowansalsku.
Daniem głównym była pieczona polędwica z foie Gras.

Na deser podano morelowe tartaletki z lodami.

Warto starać się o to wyróżnienie!