Zgadnij co gotujemy?(106)
Szybkimi krokami zbliża się sezon świąteczny. Święta państwowe gonią święta kościelne. Ostatni kwartał pod tym względem (tak jak i przełom roku) jest bardzo bogaty w dni pełne lenistwa i obżarstwa. Niektóre święta łączą się z konkretnymi daniami. Spróbujemy sobie dziś o nich przypomnieć.
1. Dzień Świętego Marcina w Poznaniu czci się rogalami marcińskimi a w całej Polsce innym daniem – a jakim?
2. Obyczaje wigilijne różne są w różnych regionach Polski ale na każdym stole znaleźć można rybę, która właśnie w tę noc piecze się we wszystkich chyba piekarnikach – co to za ryba?
3. Święto Trzech Króli też ma swój kulinarny obyczaj. W wielu domach przy stole wybiera się Króla, którego nazwa wywodzi się od świątecznego ciasteczka podawanego w wieczór 6 stycznia – co to za ciasteczko?
Jak zwykle kto pierwszy przyśle prawidłowe odpowiedzi ten otrzyma trzy upominki: kryminał wydany pod patronatem „Polityki”, dwie płyty z nagraniami laureatów tygodnika i smycz do kluczy z logo naszej gazety. A adres jak zwykle: internet@polityka.com.pl Powodzenia.
PS.
Dziś dla urozmaicenia pustego zwykle wpisu z zagadkami dodaję zdjęcia prezentujące Panią Renę, która podczas krakowski Targów Książki obdarowała nas starymi księgami kulinarnymi używanymi w Jej domu od pokoleń. Pokazała też bardzo starą i ozdobną wyciskarkę do cytrusów. Patrzyliśmy na nią z zazdrością. Popatrzcie i Wy.
Komentarze
Cóż to, jeszcze nikt nie wpisał się?! No to niech będzie alfabetycznie, w końcu jestem na A. 🙂
Ładny ten skarbik do wyciskania, pewnie srebro?
Coś mi spanie dzisiaj nie przychodzi 🙁
Whooo hooo! Obama wygrał!
Całą noc radio miałam na nasluchu, żeby sledzić swiadomie i przez sen, co się dzieje z najgłośnieszymi w świecie wyborami. A rano uświadomiłam sobie wielkośc wydarzenia w moim indywidualnym wymiarze. Wychowywałam się m.in. na Chacie Wuja Toma, nad którą (oczywiście) płakałam, potem czytałam reportaże o wprowadzaniu dzieci murzyńskich do szkół dla białych, o walce z segregacja w autobusach szkolnych, a dziś – czarnoskóry prezydent. A co więcej, ciesząc się z tego wyniku, myslę przede wszystkim o nadziei na zmianę w polityce USA, a nie o nowości barw w Białym Domu. No więc chyba jesteśmy, jako ludzkość (lub jej częśc) lata świetlne od początków II poł. XX w.
Dzień dobry Lena2 – dalej nie śpię, jak tu się wykopać do wyra? Robiłam kilka podchodów i nic.
Wczoraj słyszałam taki komentarz, że nawet w symbolicznym wymiarze Obama „nadał się” jak nikt – syn białej i czarnego, połączenie dwóch ras.
Alicja, dzień dobry, ale zarazem dobranoc. Ja idę do pracy, więc bądź spokojna, ktos nie będzie spał, żeby ktoś spać mógł.
Stanislawie
dawno nie ubawilem sie tak, jak dzis czytanjac wczorajsze wpisy.
osobiscie jest mi bardzo blisko do zen_kow. sa naturalni, pogodni i uprzejmi. potrafia sie wtopic w pozostale klimaty. maja dar dostosowania sie i mozna sie z nimi wszedzie pokazac. posiadaja swoja godnosc oraz poczucie humoru i pewnie dlatego mi to bardziej odpowiada.
ale jedna rzecz mnie natomiast uderzyla w twoich argumentach.
tu siegnales ponizej pasa piszac:
?Jolinku, nie masz racji?
byc moze było to celowo, bo wiesz rownie dobrze jak i ja, ze Jolinek to fajna babka.
ale takich chwytow lapia sie jedynie agresywni wlasciciele ogromnych powierzchni wyznaniowych na mapie swiata.
mnie nie mieszczacego sie w twardych ramach Islamu oraz Chrzescijanstwa, tego typu stwierdzenia nie napawaja optymizmem. z otwartoscia nie ma to nic wspolnego kiedy mowa jest o ciaglej niepowtarzalnej racji.
mam nadzieje ze nie odbierasz mojego klepania jako zlosliwosc czy wredotyzm z mojej strony. prezentowany tu przez Ciebie wczoraj sposob rozumowania przypomina mi Tarika.
wspominalem o nim tu:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=608#comment-95458
mam nadzieje, ze podobnie jak i on, nie pobierasz oplat za to co glosisz.
cel macie ten sam. Tarik ma nawet na toto recepte.
a jaka jest Twoja?
pozdro
Gawelku rower Ci na Kreuzbergu ukradli, ze od samego rana burde zaczynasz? Zen´owska uprzejmosc?
U nas 11.11. jest Martinstag. I jest to doskonaly termin na tradycyjna pieczona ges. Ale w tym roku po krachu na gieldach, plajtach w bankach przechodzi mi ochota na tluste zarcie w chudych czasach. Jest ona za tlusta za duza i jest jej za duzo. A na dodatek jej przygotowanie zrzera ogromne ilosci pradu, ktory tanszy to juz byl. Poprzez wielogodzinne pieczenie duzego ptaka osadza sie w kuchni nieprzyjemny tlusty osad powodujacy niemily dla mojego nosa zapach. O tej porze roku wielogodzinne wietrzenie pomieszczen po akcji z gesia moze miec nieprzewidzialne zmiany zdrowotne.
Znacznie mniej zachodu jest moim zdaniem z przyrzadzeniem perliczki lub bazanta.
Widze ze tu morag zaglada. Klepal kiedys tutaj o tych pieknych ptakach jakim sa bazanty. Moze by tak na polowanie? Do 11.11. jest jeszcze troche czasu.
JHest głupawe powiedzonko „kto ma rację, stawia kolację”.
Do stołu Towarzystwo, nie do konfesjonału. Znowu nie ten blog. Gość jest podejmowany kupnym rogalem marcińskim (licencjonowanym w UE) Nasze, domowe, bez licencji będą pieczone w niedzielę. W sobotę nie da rady, bo by do wtorku nie wystarczyły w żaden sposób.
Wiecie, a ja się boję nowej prezydentury w USA. Boję się zniechęcenia i rozczarowania, które przyjść musi. Żaden człowiek i żadna władza nie są w stanie sprostać tak rozbuchanym nadziejom.
Tez sie tego boje, jak zawiedzie to wszyscy beda sobie wymawiali „histroryczne” wybory i zaufanie jakim go obdarzono, przeciez cudow sie nie dokona a sytuacja na swiecie jest niekorzystna dla ludzi.
A moze jeszcze spotkac go los J.K.
Pyro masz rację i konfensjonał i rozważania o polityce , również o nowej prezydenturze w USA nie są dobrym miejscem przy blogowym stole , bo się na pewno posprzeczamy .
A marcińskie rogale pokazały się już wczoraj w naszm osiedlowym sklepiku. Przepięknie pachnące , świeże i pyszne. Najpierw wydawało mi się jak zwykle ,że za duże jak na jeden raz. Ale to tylko mi się tak wydawało. Zjadłam całego popijając zimnym mlekiem.
a jak wygladaja te marcinskie rogale, moze Panie jakas fotke przed konsumpcja rogala uskutecznia
johnny, jest tak jeszcze zielono i pelno zielska, ze slychac tylko szelest przelatujacych bazantow i ich hihy, pocalujcie nas w nos… my se biegamy i biegac bedziemy do przyszlego i nastepnego i pozanastepnego roku
Morągu – przykro mi. Były trzy na stole o 9.00 i trzy zostały zjedzone. Rzeczywiście były pyszne. Nie wyślę fotki, bo z czego? Za trzy średniej wielkości zapłaciłam 11,50
Zamiast siedzieć i pracować w domu (a wydawca popędza) siedzę w redakcji i czekam na rozwiązanie quizu a tu nie ma żadnej odpowiedzi. Wszyscy już mają te płyty i książki? To może smycz się przyda. Do roboty!
Znalazłam blachy pełne rogali
http://lh4.ggpht.com/_GHe2XzBefV0/RhTSlkFprtI/AAAAAAAAATI/MiKVM2p5KZw/Rogale+001.jpg
Gospodarzu, to może by tak literóweczkę poprawić w pierwszym punkcie?
A oto rogal marciński:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rogal_%C5%9Bwi%C4%99tomarci%C5%84ski
Wedłu mojej wiedzy w Poznaniu są rogale marcińskie a rogale barcińskie są na Kujawach. Ale może coś nie tak wiem 🙁
A to wielka szkoda
morag_u
Mam ochote na swiezego ptaka. Mi dardzo smakuje bazant. I nie jest zbyt dziki dla mnie. Kiedys upolowalem samochodem takiego ptaka. Matrialne straty byly wieksze od kulinarnych przyjemnosci, ale inaczej nie doswiadczylbym przyjemnosci jedzenia jasnego lekko korzennego delikatnego miesa. Jak sie zna takie rarytasy to nie kuma sie ludziny opowiadajacej o przygodzie z Chicken McNuggets wiadomo gdzie.
rogale barcińskie sa pewnie w Barcinie 😆
W Toruniu u mojej Babci bywały takie rogaliki barcińskie
Ja znad Buga, ale też pokażę te świętomarcińskie pyszności;
http://www.money.pl/galeria/poznan;rogale;swietomarcinskie,galeria,171,0.html
Aż mi ślinka popłynęła po przeczytaniu, że Pyra i Grażyna już się objadały! 🙂
Za parę dni i ja się będę objadał, wprawdzie nie w Poznaniu a w domu; przyjdzie tradycyjna paczka z rogalami od dziecka! 🙂
dzis to w Toruniu mocherowe super babcie pozostaly 😆
Moja Babcia już nie żyje od 12 lat – to czy ona też się zalicza do tych babć szanowny Johny ?
w moim słowniku moher pisze się inaczej 🙂
http://so.pwn.pl/lista.php?co=moher
http://www.youtube.com/watch?v=Hq4o1F7hvRQ – 110k
nalezy wkleic
Znowu mi zżarło, niby że kod niepoprawny. Jak niepoprawny? Dwa razy sprawdzałam.
Grażyno – zauważyłaś, że ostatnio są w cukierniach rogale nie tylko na św. Marcina? Są i w ciągu roku ale znacznie gorszej jakości, jakieś takie „drożdżówkowe”.
Chciałam jednak napisać o bażantach. Bażant to ptak mały. Na pieczyste trzeba po 1 sztuce na osobę, na przystawkę minimum po pół ptaka. Dlatego w restauracjach najczęściej podaje się pasztet z bażanta uformowany w wielkie jajo, osadzony na grzankach ubrany w pióra (skrzydła, główka z kołnierzem, ogon osadzone w masie mięsnej na serwetkach papierowych). W pracy miałam często okazję obserwować miny gości wchodzących do sali bankietowej , w której na stole stały trzy „bażanty” Goście siadali, a kelnerzy brali półmiski na pomocnik i szybciutko „rozbierali” ptaki Na półmisku zostawała „piłka” pasztetowa stojąca na 4 grzankach
a to leniuchy w Poznaniu. Nie chce im sie wyciagac srutu z bazantow > miela toto wszystko razem i podaja jako pasztet. 😆
➡ PaniGenerał, wszyscy Państwo, którym system na jakimś etapie ‚zjada’ komentarze,
Jest na to sposób:
Po zredagowaniu komentarza dajemy:
❗ Ctrl a – zaznaczy pole okienka komentarzowego na niebiesko (można też znaczyć tekst lub jego część klasycznie).
i zaraz potem
❗ Ctrl c – wprowadzi treść do pamięci
następnie klikamy ‚dodaj komentarz’.
Gdy coś nie tak – i treść wypowiedzi znika:
❗ Ctrl v – ‚powieli’ ostatni zapamiętany tekst w nowym okienku
Gdy komponujemy dłuższą wypowiedź – można ‚kontrol-ce-lować’ w trakcie – na wszelki wypadek.
Bardzo ważny nawyk, gdy ktoś ma niepewne łącze, np. radiowe. Albo podczas ‚robót’ nad WordPressem, jakie najwyraźniej wciąż trwają w ‚Politykowej’ komputerowni. Poza wszystkim, idzie zima – znacznie więcej osób przechodzi z rozrywek realowych na przed-ekranowe i to też może powodować zatory i inne zakłócenia.
🙂 🙂 🙂
A Capella – dzięki, spróbuję.
Ogłaszam, że wieczorową porą możemy dzisiaj wypić zdrowie Sławka. Co prawda piliśmy miesiąc temu jego urodzinowy toast, ale co nam szkodzi spełnić go też imieninowo?
A u nas bedzie ges na sw. Marcina. Nawet, jezeli potem wszystko w kuchni jest pokryte warstwa tluszczu. W koncu to tylko raz w roku. Warto! Zwlaszcza, jesli sie ma w domu Marcina 🙂
Pyro ! Jak robisz domowe rogale marcinskie? Nikt mi tutaj ich nie przysle z Poznania, wiec chetnie bym upiekla. Ale nie wiem, czym je nadziac, zeby chociaz roche przypominaly te prawdziwe.
Dzisiaj na obiadek szare kluski, mniam! Kapusta juz sie gotuje.
troche, nie roche!
Gawle, nie wiem, czym sie tak naraziłem paru osobom. Odpowiedziałem na pytanie Grażyny, skąd się bierze nienawiść do religii. Odpowiedziałem zgodnie z moim rozumieniem sprawy. Przecież nie twierdzę, że wszyscy ateiści nienawidzą. To horrendalna bzdura i na pewno w moim tekście tego się nikt nie doszuka. Odpowiadając Jelinkowi (Jelince) sprostowałem to, co u mnie sprostował Zlew.Krwi jakiś czas temu. A jeżli ktos chce zawłaszczać jakiekolwiek obszary dla chrześcijaństwa, to na pewno nie ja, ponieważ
uważam, że każdy ma prawo głosić, co uważa, byle nie nawoływał do krzywdzenia bliźnich. Dlatego, jeżeli z czyimiś wypowiedziami i, być może poglądami?, bym walczył to Radia Maryja, a nie ateistów. A cały ambaras z Bolesława Szczodrego, który nie wydał mi się tematem aż tak drażliwym. I proszę, pozostawcie już ten tekst bez odpowiedzi, bo szkoda miejsca na blogu. Lepiej jedzmy te rogale. W konkursie nie brałem udziału, bo bardzo późno otworzyłem i nie sądziłem, że jeszcze czas. A teraz i tak nie mam czasu. Z drugiej strony literówka też mogła zambarasować blogowiczów. A może to nie literówka? Teraz jeszcze niepoprawny kod. Poprawny, tylko nie wchodzi.
Nigdy nie jadłam bażanta i nie wiem, czy żałować. To taki piękny ptak!
Sławku, stwór z wczorajszego zdjęcia doprowadziłby moje koty do apopleksji, a córaska do szału. A czy on brzydki?
Wczoraj na Kulturze był „Apollo z Bellac” (1958) z Hanuszkiewiczem, Woszczerowiczem i Jędrusik. O manipulacji, ambiwalencji, o tym, że nic nie jest takie, jak nam się wydaje na pierwszy rzut oka i o tęsknocie. A wszystko to, i jeszcze trochę, wywiedzione z banalnego i pozornie komicznego „Jest pan taki piękny!”
Pisałem, pisałem i nagle wcięło. A tak się wymądzrzałem na temat wyborów w Ameryce. W skrócie: przełom wielki, ale w kontekście Chaty Wuja Toma. Według mnie nie będzie to praezydent wielki. Widać nowe oblicze Ameryki, ale klasa polityczna ta sama. Ponoć u młodego pokolenia sprzeciw wobec rasizmu to już nie sprawa moralna tylko intelektualna. To już nie mieści się w logice młodych ludzi. To samo dotyczy gejów i innych wyznań. Jeżeli to prawda, rośnie we mnie optymizm.
no wlasnie Pyro prosze przepis, ja cos tutaj takiego wpiekarniach widuje ale nie takie imponujace jak na fotkach blogowych
tez za mna chodzi ges szczegolnie po przeczytaniu przepisu Gospodarza, a dzisiaj w TV byla przedstawina ges nadziewany tylko czerwona kapusta, dziwne
Kupiłem, jako bardzo młody człowiek, bażanta i przyniosłem do domu. Żona powąchała i orzekła, że cuchnie. Odniosłem do sklepu. Powąchali i przyznali rację. Zwrócili pieniądze. A bażant miał zapach dokładnie, jaki powinien mieć, żeby był gotowy do przyrzadzenia.
Stanisławie,
mnie najbardziej zbulwersowało, że znalazły się argumenty na uzasadnienie przyczyn nienawiści do religii (i sacrum), a nie było żadnych wątpliwości co do takowej nienawiści występowania 😯 Ja się z takim zjawiskiem nie spotykam w żadnym kraju europejskim ani tym bardziej w Polsce.
Pytanie było bardzo sugestywne, w stylu:
„Czy uważa pani, że to w porządku, że pani Bundeskanzler jest jednocześnie głową państwa?”
Wielu w ten sposób zagadniętych Niemców nie posiadało się z oburzenia z powodu „kumulacji władzy” 😉
„Czy przeszkadza panu, że prezydent Sarkozy jest heteroseksualny?”
Skądże! Ja jestem bardzo tolerancyjny!
Czy w Polsce jest tradycja ciasteczek na Trzech Króli? 😯 U mnie w domu były zawsze faworki (chrust), ale bez żadnych migdałów, bo gdzie je schować? Z tradycją ciasta na to święto zetknęłam się dopiero w Helwecji. Kto znajdzie figurkę króla lub królowej (!), ten może rządzić w domu przez resztę dnia (ciasto podaje się na podwieczorek).
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/CiastaRozne#5152373061435992962
Nemo , Stanisławie – przyznaję ze skruchą ,że moje pytanie o sacrum było retoryczne .
Idę za karę do kąta 🙁
Elu,
zapewne Pyra podesle Ci jakis superpyrowy przepis, ale w razie czego to polecam:
http://mojewypieki.blox.pl/2008/10/Rogale-marcinskie.html
Z przepisow z tego bloga zawsze wychodzi. Jak poczytam jeszcze chwile o rogalach (nie ma tu litosci dla emigrantow! :)) to sama za tydzien zakasam rekawy. Tylko skad tu mak wyczarowac…
Już kiedyś podawałam ale zrobię to jeszcze raz zaznaczająć, że przepis jest stary, jak świat i takie, jak z cukierni nie będą ale też doskonałe
Rogaliki domowe – ciasto
1 kg mąki pszennej, 1 jajko, 2 żółtka, 375 g (1,5 kostki) tłuszczu (może być margaryna) 1 łyżka stołowa cukru, szczypta soli, 20 dkg świeżych drożdży.
Wszystko razem zagnieść „tymi ręcami” a w razie absolutniej konieczności dodać 3 łyżki kwaśnej śmietany albo zimnej wody. Ciasto zwinąć w kulę i na 1 godzinę wstawić do lodówki. Jeżeli ktoś nie chce piec 50 rogalików, może połowę ciasta zamrozić. Wytrzymuje pół roku, a może i dłużej. Nie sprawdzałam Po wyjęciu z lodówki podziewlić na kilka części, zwinąć kule i każdą dość cienko rozwałkować możliwie w okrąg. Dzielić promieniście na trójkąty (przeciętnie 6) U podstawy trójkątów kłaść nadzienie lekko rozciągnąć wzdłuż, zwijać w tutki, formować rogale *zaginająć rogi do dołu) układać na blasze z odstępami, bo w piecyku rosną. Uwaga – lepiej jeżeli rożek będzie pod spodem. Piec do ładnego zrumienienia w średniej temperaturze 180 stopni . Lukrować gorące b.starannie (samo ciasto nie słodkie) na lukrze kawałki orzechów albo czegoś z bakalii.
Nadzienie _ jak do makowce tylko więcej orzechów, migdałów i zmielonych fig albo daktyli. Można też ubić te 2 białka z 0,5 szkl. cukru i wmieszać do tego 20 dkg mielonych orzechów i torebkę wiorków kokosowych. , można zawijać w ciasto cząstki jabłek albo domowe, gęste powidła czy konfitury.
przepisy czytaja sie swietnie, z takim nadzieniem to tu nie uwidzisz, upieke ale nie 50 st.
Dla tych, co nie mogą polegac na wlasnym nosie a jak okazuje sie rowniez i na cudzych o czym pisze pisze tutaj Stanisław male wtajemniczenie.
W sklepach kupowac nalezy bazanty wraz z nogami. Dzieki nim rozpoznajemy autentycznosc bazanta. W tylniej czesci stopy jako znak rozpoznawczy posiadaja dodatkowa ostroge.
Podobnie jest i z krolikami. Tez sprzedawane sa z tylnimi skokami by nie mylono ich z kotami. Ale to, to już wszyscy wiedza.
Pyro prosciej bylo podac adres gdzie Ty wypiekasz takie wspanialosci 😆
Super, dzieki za przepisy. Lece po mak! Ale bialego tu nie uswiadcze, trudno.
Kluski byly pyszne, teraz ide na spacer – po endorfiny; pogoda przepiekna, moze juz ostatni dzien w tym roku!
Nemo, odpowiadając na retoryczne, jak sie okazało, pytanie starałem się raczej przedstawic pewnien proces psychiczny. Nie były to argumenty uzasadniające nienawiść do religii tylko tłumaczące, skąd się ona może brać. Może ona wystepować tylko tam, gdzie i sama religia cieszy się istotnym znaczeniem. W Polsce ona występuje i zetknąłem się z nią wielokrotnie. Jeszcze częściej z niechęcią. Ale czasami jest też ona subiektywnie uzasadniona krzywdami doznanymi od księży. Oczywiście rozumowanie: „Przestałem wierzyć w Boga, bo ksiądz proboszcz próbował mnie uwieść” jest obiektywnie bez sensu, natomiast faktycznie wcale nie wymyślone. Zresztą szerzenie nienawiści przez RM może oddziaływać podobnie. Podobno Ghandi całkiem powaznie interesował się chrześcijaństwem i dostrzegł w nim wiele wartości, natomiast sposób życia chrześcijan uznał za bardzo zniechęcający. Moja odpowiedź była oparta o autentyczne dyskusje z paroma osobami, które z osób wierzących stały się osobami religii wrogimi. Nemo bardzo szanuję i zazdroszczę wielkiej erudycji.
Oj, przyznam, że mnie lekko zemdliło, czytając o rogalach – w tym roku w Poznaniu poczęstowano mnie kawałeczkiem rogala (chciałam na spróbowanie). Ludzie, tego się nie da jeść, toż sam cukier, lukier i bakalie! No dobra, wiecie że mam takie zboczenie, nie cierpię słodkiego 🙂
Bażanta bym i owszem. Niby mały ptak – ale wyobrażacie sobie, ile jest męki z takimi przepiórkami na przykład?! To jest dopiero mały ptak! Kupiłam kilka razy i nawet pięknie mi się udały, zawijane w plasterki boczku, podprawione „na dziko” itd. Jerzor stwierdził, że dużo roboty przy jedzeniu, no bo oporządzić kilka przepiórek to rzeczywiście robota. Jak za dużo roboty, to za dużo… odpuściłam.
Grażyna,
wyłaz z tego kąta, co będziesz czas po próżnicy tracić!
Lecę do spraw ważnych (psiakość, że też z rana, a ja nie zmrużyłam dzisiaj oka!) i życzę wszystkim miłego popołudnia oraz u kogo jaka pora.
Sławkowi wszystkiego dobrego z okazji, na toast się zjawię jak należy 😉
masz racje Alicjo
maly ptaszek ale cieszy 😆
a panie bazantowe sa niewyemacypowane bo jak leci taki z tymi ostrogami i pieknymi piorami to za nim tupie bazancica szara z pochylona glowa jakby uzalezniona od szlaku jego tupotu
Wybory za morzem, zgadywanki, bażanty i problemy egzystencjalne.
A ja sobie słucham:
http://aszyszkiewicz.data.slu.se/dwloads/zachodni_wiatr.mp3
Z kulinarnym pozdrowieniem….
Ważne sprawy załatwione i melduję, że pogoda cesarska, jest pięknie 🙂
Marta Mirska?
A jak!
Zachodni, a właściwie SW wiatr właśnie przygnał mnie do domu 😉 Pomógł mi w jeździe rowerkiem pod górkę. Słońce razi przez dziury w chmurach, jest ciepło. Nabyłam persymony, śmietankę do bicia, puree z kasztanów i chleb na zakwasie.
Alicjo, to z tymi rogalami bedzie Ci wybaczone wspanialomyslnie. Ale tylko do czasu nastepnej wizyty w Poznaniu 😉
A z przepiorek to najlepiej wyjac kosci przed pieczeniem, potem je pieknie nadziac (przepiorki, nie kosci!), upiec, i juz nic nie przeszkadza w ucztowaniu!
Przyznaje, ze sama tego nie robie – moj nauczyl sie to robic, ma taka wprawe, ze milo! A przy tym twierdzi, ze to sama przyjemnosc 😯 Ale jakos zbyt czesto nie daje sie na to namowic…
Czy wiadoma już jest odpowiedź na trzecie pytanie?
Andrzeju,
wysłuchałam już chyba z 10 razy. Czy coś ze mną nie tak? 😯
Jak nie tak to jak i dlaczego?
No właśnie. Teraz już 15 razy.
Czy chodzi o Króla Migdałowego? 😯
Idę oglądać Simpsonów. Wczoraj Bart został katolikiem.
Oczywiście tak Kapitanie.
„Zachodni wiatr”, „Pierwszy siwy włos” i „kasztany” to przeboje pierwszej, durnej młodości Pyrowej. Wczasy rodzinne w Pobierowie i wszystkie kukurużniki z tymi piosenkami na pełny regulator. A wieczorem na dancingu znowu i w kółko. Do tego trochę piosenek francuskich, trochę włoskich i przyswojone melodie Brodwayu. Już było pfzy czym tańczyć, bo, wspominałam kiedyś, że foxtrota uczyłam się na masowej pieśni „sześcioletni wielki, wielki plan”
Kołchoźniki Pyro, miały w nie których rejonach nawet 6 programów. Za wschodnią granicą jeszcze funkcjonują. Na ulicach były tzw. szczekaczki które umilały czas melodiami które dziś wspominamy z łezką w oku.
Czy wiecie jak wygląda nostalgiczne popołudnie?
Robi się remont w domu. nic wielkiego, trochę listew, trochę malowania, modernizacja przedpokoju. Z głośnika lecą cały czas kawałki przy których ten „Zachodni wiatr” to mały Pikuś. Nawet Irena Santor odgraża się pięknym głosem, że tam powrócę. A ja nic.
Na kolację placki kartoflanne a wlaściwie:
http://sv.wikipedia.org/wiki/Rösti
Przy świecach. Z przysmażonym na chrupko bekonem i borówkami. Proste, chłopskie żarcie. Moja Pani mówi, że po fińsku też „lecą z nieba jak dawniej kasztany”. Chyba pójdę i strzelę se lufę. Nie obchodzi dziś kto czego?
P.S.
Teraz Ludmiła Jakubczak i „Alabama”
WordPress jest głupi i tyle!
http://nl.wikipedia.org/wiki/Afbeelding:Roesti.jpg
Tylko bez tego zielonego paskudztwa…
Bardzo ładnie, Andrzeju. Rösti to helwecki wynalazek. Do tego jeszcze Zürcher Geschnetzeltes z cielęciny, sałata i dobre winko, mniam mniam 😉
Eee tam – wynalazek. Kartofli obrać, zetrzeć na grubej tarce i usmażyć na maśle.
Da deser będzie kisiel z suszonych mieszanych owoców z tymi owocami w środku. Z bitą śmietaną – a i owszem. Zostało pół salaterki od wczoraj.
Ludmiła Jakubczak śpiewa „Gdy mi ciebie zabraknie”.
Alicjo, dzieki za konsultacje kalendarza i wyrazy, A Szyszu, no wlasnie obchodze, pijcie za moje, a co, tymczasem spadam lucznie sie wyzyc, uwaga bede prowadzil po pijaku, zostancie w domach
Oh, Andrzeju, Ty się pastwisz 😉 Idę robić kolację. Będzie sałata, tagliatelle z parmezanem, botwina z czosnkiem i peperoncino.
No to za Sławka!
No to strzelam lufę za przykładem Andrzeja. Oczywiście za zdrowie Sławka!
Sto lat! 🙂
Sławuś!
Z nieba żeś mi spadł. Strzelę na wszelki wypadek lufy dwie.
To też jest przebój w Finlandii:
http://www.youtube.com/watch?v=tsc-AJRaPeA
Za Sławka. Ja dzisiaj tylko teoretycznie, bo Młodsza nie może, to jakże jej robić apetyt?
Wiecie, obserwuję tego naszego psiaka i dochodzę do wniosku, że sympatyczny i rozrywkowy bardzo, ale rozumkiem psim nie grzeszy. Naprawdę za mądry nie jest. Od pół roku kilka razy dziennie wychodzi tą samą drogą na trawniki i ta samą wraca . Innej nie ma. I pies nadal myli się i usiłuje wejśc do innej bramy. A przecież uporczywie „znaczy” teren. Powinien trafiać, jak po sznurku. Nie umie znajdować przedmiotów. Kiedy mu się coś rzuca – patyk czy piłeczkę, to musi widzieć, gdzie spadło, bo sam z siebie nie znajdzie. Mało tego – wie, że kiedy bierzemu buty w rękę, to za chwilę będziemy wychodzić. On czasem nosi buty pojedynczo po domu. Kiedy mu powiedzieć „przynieś buty” to ani się ruszy. Ania próbowała : Radzio, przynieś buty pójdziemy na spacer. Pies już się kręcił z radości w kółko, ale butów niw tego… Jesteśmy tylko we dwie – pies niby wie – Ania i Mama, ale kiedy pytam „gdzie Ania” nie reaguje. Wszystkie psy żyjące kiedyś w naszej rodzinie takie rzeczy wykonywać potrafiły, a ten przygłup tylko śmieje się pełną mordką i nic.
Zdrowie Sławka!
I wracaj taksówką, albo środkami komunikacji – my będziemy w domach, ale tam u Ciebie trochę ludzi się chyba szwenda? Może ich oszczędz? A przede wszystkim siebie – przecież pijemy za Twoje zdrowie!
http://pies.onet.pl/16641,13,16,potrzeba_czy_snobizm,artykul.html
Może się mylę. Miałem psa 10 lat.
Pyro,
chyba musisz się z tym pogodzić, że zarówno wśród ludzi jak i wśród psów zdarzają się tłuki, półgłówki i sieroty intelektualne 😉 Ale przynajmniej przystojny jest. Może jak podrośnie, to zmądrzeje 😎
Sporo lat temu wieźliśmy do Polski dwa kociaki – rodzeństwo, Tinę i Igora. Po drodze nocowaliśmy u przyjaciół w Niemczech. Kociaki puszczone luzem szalały po całym mieszkaniu, najchętniej pod niskimi meblami. Tina zgrabnie unikała zderzeń, a Igor walił czołem w każdą poprzeczkę 🙄 Ale to Tina po 2 latach zginęła pod kołami raz na kilka godzin przejeźdżającego samochodu 🙁 Igor żyje dotąd, już 13 lat. W Międzygórzu potrafił wejść samotnie kilka razy na szczyt Snieżnika i wrócić lub dać się znieść obcym ludziom 😎
Sławek, za małą godzinę wzniosę za Twoje zdrowie, ale nie waż się jeździć na procentach!
No roztkliwiłam się. Jej jak to chwyta! Nic tylko tańczyć.
ta wyciskarka pięknotka … 🙂
Sławkom wszystkiego naj … naj … 🙂
Wystawiłam na dwór zbytek tłuszczu ze schabu (schabowe dzisiaj), a tu proszę, kto się poczęstował 😯
Porwał jeden kawałek i pobiegł – zapasy na zimę?!
A niech sobie wszystko wezmie…
http://alicja.homelinux.com/news/img_6076.jpg
Polak z Finem dwa bratanki …! 🙂
Ja tylko melduje, ze zgodnie z wola Generalicji zaglosowalam wczoraj. I to bez stania w kolejce – po raz drugi poszlam pol godziny przed zamknieciem wyborczego lokalu i mialam szczescie. Moje dziecko tez wczoraj glosowalo , pierwszy raz w zyciu i strasznie bylo tym przejete.
Ach, rogale drozdzowe – ale z ciastem drozdzowym jestem beznadziejna; raz udaly mi sie strucle orzechowe ale rosly caly dzien….
Zdrowie Sławka!
Sławku, wszystkiego najlepszego dla Ciebie z okazji imienin.
Toast spełniam zeszłoroczną żurawinóweczką, pachnącą mocno malizną. Ale następna już się przegryza.
Alicjo, bardzo przystojny ten wiewiórek 😉 . U nas dzisiaj były mielone z ziemniaczkami i zeszłoroczne ogórki kiszone /świetnie się przechowały, ale to ostatni już słoik 🙁 /.
A zwierzaki- wszystkie, tak jak ludzie mają swoje własne, indywidualne charaktery.
Mieliśmy kiedyś chomika- wydawałoby się, że z takim małym móżdżkiem, to tylko jeść, spać i biegać w kółko potrafi- a tu niespodzianka. Miał swój mały rozum i charakterek.
Był wypuszczany z klatki, żeby sobie pobiegać po domu. Gdy ktoś pukał, zachowywał się jak pies i biegł do drzwi- trzeba było uważać, żeby go nie rozdeptać. Nieraz przez przypadek ktoś go kopnął, bo podchodził do człowieka i wspinał się na kapcie. A i obrazić się potrafił. Wtedy wspinał się pod dywanem po ścianie i wchodził na szafę odwracając się do towarzystwa tyłem. Trzeba go było stamtąd ściągać. A gdy się zmęczył wspinał się Tacie po spodniach i wchodził mu do ręki-i to był znak, że chciał wracać do klatki 😉 . Świetny był zwierzaczek. Przez nasz dom i dom mojego Brata przewinęło się jeszcze kilka chomików, ale żaden nie był już taki mądry. Dużo by opowiadać 😉
Slawku,
Wszystkiego dobrego, pic nie moge bo jestem w pracy.
Nie prowadz samochodu!!!!!
Tuska
Zdrowie Slawka!
Alicjo ja tez bym chcial takiego kiciusia w paseczki, sliczny jest.
a tu przeboj kultowy Drafi Deutscher (w mlodych latach), bylem pod koniec lat 80-tych na jego koncercie i widzialem jak generacja 68 plakala sluchajac go
http://www.netzwelt.de/software/3827-gimp.html
przepraszam pomylka, dziciatko kopiowalo cos innego uprzednia, to to to
http://www.youtube.com/watch?v=0tcgDIhNFsg
a to dla gawla
http://www.youtube.com/watch?v=e-B_un6cPTM
Wyczytalam w internecie:
„Byłem w Kenii. Obama w dialekcie kenijskim znaczy…. kaczka. A Barak to nie wiem co to znaczy.”
Ktos dodal:”barak dla kaczek, czyli kurnik”.
Sorry,
Tuska
Berlinski juz byl to teraz kolonski dialekt
http://www.youtube.com/watch?v=xKkVV3QGJpA
Alicja, schab NIE POSIADA czegoś takiego jak zbytek tłuszczu 😯
Nie żebym zwierzaczkowi żałowała, ale oddałaś to, co najlepsze 🙁
Morag,
gdyby można było przemycić przez Altantyk, następną razą bym przywiozła bandę tych zbirów. Ale nie da się.
Anka,
te nasze chipmunki łatwo dają się trenować, dla jedzenia zrobia wszystko i jak tylko wyczują karmiącą rękę, nie są płochliwe, na głowę człowiekowi wejdą (autentyczne, kolega takiego miał w obejściu, wchodził koledze na głowę, albo wysiadywał w kieszonce koszuli). Nasza banda zwykle buszuje po lesie, a zjawia się około czwartej, bo wiadomo, że Jerzor wraca z pracy i zaraz będą rozdawane orzeszki. Nie wiedziałam, że ten dzisiejszy „porwie tłuszczu ćwierć”, a potem przyszedł po resztę 😯
Już po schabowych, chyba wzniosę zdrowie Sławka, co?
Wznoś Alicjo, nie będę sama.
Jutro leniwe, pojutrze kiełbasa na odczepnego, w sobotę zawijaski z polędwicy wieprzowej z kurzyną i tatarem, w niedzielę powtórka z ostatniego.
To pisałam ja, mimowolny pracoholik, od dwóch miesięcy bez jednego wspólnego całego dnia z panem mężem 😥
Haneczko,
mojemu by nie przeszedł tłuszczyk, mnie też, taki cieniutki to on nie był. Jak znajdziesz czas, to napisz o tych zawijaskach, bo wzbudziły moją ciekawość.
no, dobra, zachlysniety jestem do spodu zyczeniami, buzki z zemsty lacze, bo przeciez nikt normalny czegos takiego, jak ja nie caluje, owszem bylem i wrocilem autkiem, niech Ten tam mi wybaczy z wyzyn mnie niedostepnych, wyjasnie tylko, ze 700m pokonalem tam i tyle samo wbrew, przyznam, ze nierozsadnie, darujecie?
ps wszyscy przechodnie zywi, zejda pewnie z przedawkowania, ale nie mojego zdezaka, niech Im sluzy
Alicjo, służę
Polędwica wieprzowa + piersi kuczacze w ilościach potrzebnych, rozbić cieniutko! i w marynatę (białe wino, sos sojowy, cebula, czosnek, cytryna, pieprz, sól albo przyprawa z solą u nas Vegeta, Knorr) niech dobę poleży.
Plaster polędwicy, plaster kurczaczego, na to mielona wołowina (może być tatar), pasek kiszonego ogórka i pasek razowca. Zawinąć i dusić. Wino koniecznie. Marynata po uważaniu (znaczy co chcesz to dawaj).
Pan mąż pada plackiem. I o to (czasem 😉 ) chodzi.
Sławek, żeby mi to było ostatni raz nierozsądnie, nawet 7 to za dużo 👿 A na kopytach nie łaska!? Po co ci kółka na 700!?
hanusio, na kopytkach i trzech metrow bym nie przelazl, jestem tutaj jeszcze obecny mnie wiecej z tej samej przyczyny, do lozka zalezc nie umiem, pewnie skoncze w ciemni
plum
Haneczko,
dziękuje, zapiszę i wrzucę do /Przepisów, żeby było pod ręką.
Sławek, http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2537%20copie.jpg
Jak to nie całowaliśmy się?! Pamiętam!
Dodam, że ja do sklepu za róg mam 2.5 km w jedną stronę i tyleż wbrew… i wyrabiam!
Lepiej w ciemni niż w rowie 👿 Spać idę, czego i Tobie życzę.
A tu słynny brudzio, absyntem nierozrabianym (wyprzedziłam Sławka w wypiciu). Całowanie było potem. Od tamtego czasu jesteśmy na *ty* 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2532%20copie.jpg
Jeden z moich psów miał wybitny przypływ inteligencji na widok rurek waflowych w czekoladzie. W przedpokoju, koło drzwi wejściowych (one równiez były wyjściowe!) na wieszaku wisiały razem: smycz, obroża i kaganiec. Żeby je zdjąć pies musiał wspiąć się na tylne łapy i pyskiem zrzucić z haczyka. Na polecenie: przynieś smyczkę (obrożę lub kaganiec)! pies biegł do przedpokoju, zrzucał co mu spadło pierwsze i zadowolony przynosił. Mogła to być smycz, ale również obroża lub kaganiec. Natomiast kiedy jako nagroda pojawiały się rurki waflowe w czekoladzie, pies nigdy się nie mylił i mógł do upadłego przynosić żądane przedmioty. Była to jego popisowa sztuczka i pokazywaliśmy ją gościom, oczywiście kiedy mieliśmy rurki w zapasie.
Tenże to pies, Wowen II, z urodzenia był psem do polowania na łosie (szary norweski pies na łosie). Towarzyszył mi w czasie konnych wędrówek i tak się z koniem rozumieli, że gdy pies skręcał w jakąś boczną dróżkę, kon podążał za nim, widać uważał, że pies wie którędy droga prowadzi. Z braku łosi Wowen tropił inną dziczyznę, jak coś znalazł dawał mi znać charakterystycznym łajem, innym na sarnę, dzika, czy zająca. Pozwalałam mu na to, bo naganiał zwierzynę „na strzał”, czyli, żeby przebiegła przede mną i uważał pracę za skonczoną – teraz ja powinnam strzelić a jeżeli tego nie zrobiłam (nigdy nie polowałam i nie miałam broni, chociaż strzelać bardzo lubiłam), no to już widać jestem jakaś niezdara, patrzył na mnie z wyrzutem: naganiał się, a ta durna pańcia puściła obiad wolno. Strasznie lubiłam tę jego pełną wyrzutu minę.
Wszyscy śpią? Dobranoc!!!
Żaba,
🙂