Pożegnanie
Nadeszła pora pożegnania. Ale przecież przeżyliśmy tyle wspólnych miłych dni. Choć i niemiłe też się trafiały. W pamięci jednak zostają zawsze te sympatyczniejsze. Nie ma więc sensu jeszcze odsuwać od siebie tej chwili i lepiej pożegnać się w piękny i słoneczny dzień niż w jakiś nastrajający nostalgicznie deszczowy i ponury. Jak już, to już. Dowidzenia.
Za oknem pełne słońce. Temperatura 18 st C. Na niebie ani jednej chmurki. Modrzewie gubią złociste igły, a młoda buczyna szeleści żółtymi liśćmi. Pomiędzy sosnami, tuż pod płotem odgradzającym nas od sąsiadów, rosną trzy ostatnie ale jakże piękne podgrzybki. I wiemy, że to właśnie w ten sposób nasz letni dom przygotował się na tę chwilę. I las, i łąka, i dom mówi nam dowiedzenia, do zobaczenia w przyszłym roku. To nic, że jeszcze będziemy tu wpadać w listopadzie, grudniu czy styczniu. Będą to bowiem krótkie, kilkugodzinne zaledwie, wizyty związane z zaopatrzeniem warszawskiego domu w jaja od kur Pani Reni, pyszne kartofle Sławka czy buraki z naszego pola. Naprawdę czyli na kilkudniowe pobyty, wrócimy dopiero w końcu marca, gdy już solidnie stęsknimy się za tym nadnarwiańskim krajobrazem, za widokiem Puszczy Białej rozciągającej się za łąkami i za naszym płotem. A także za wiewiórkami szalejącymi po drzewach i resztkach sztachet wokół domu, za lisami śmigającymi w poprzek leśnej drogi, za łosiami groźnie lecz łzawo patrzącymi na nas z odległości paru kroków, gdy bezpiecznie siedzimy w aucie i gapimy się na nie wyłączywszy silnik.
Dzisiaj (czyli w czwartek przed Świętem Zmarłych) pakujemy galaretki porzeczkowe, konfitury z moreli i z malin, ususzone grzyby i pochodzące z naszej zagrody, zamrożone rybki czekające aż więcej ich złowi Kuba, by starczyło na porządną kolację i siadamy do stołu, by zjeść we dwoje ostatni tegoroczny wiejski posiłek. Jest tak ciepło, że jemy na werandzie przy otwartych oknach. A co jemy, to widać na obrazku: bliny z mąki gryczanej z płatem wędzonego łososia i startym chrzanem ze śmietaną, chleb tzw. słoneczko z pestkami słonecznika kupiony w naszej ulubionej piekarni Białczaka w Pułtusku, popijamy to cejlońską herbatą, której zapas zatrważająco kurczy się. Na zdjęciu widać też ( z prawej) ostatnie pożegnalne podgrzybki. Posiłek mały lecz pyszny. Jeszcze tylko obchód terenu, ostatnie zdjęcia jesienne (Basia w buczynie a ja w altance, pod którą parę tygodni temu stała blogowa banda) i odjazd. Pa!
Komentarze
POMIĘDZY MYCH NUT STRONICAMI,
WARSZAWSKICH DNI WSPOMNIENIE,
RÓŻA,KTÓRĄ Z UŚMIECHEM ,
DOSTAŁEM MIŁA,OD CIEBIE.
NIE PŁACZ,KIEDY ODJADĘ,
SERCEM BĘDĘ PRZY TOBIE,
NIE PŁACZ,KIEDY ODJADĘ,
ZOSTAWIĘ CI TĘ MELODIĘ.
PIOSENKĘ,KTÓRA PRZYPOMNI
NIEPOWTARZALNE TE CHWILE,
I SŁOWA CICHO SZEPTANE,
TYLKO TOBIE JEDYNEJ.
TI AMO – TO ZNACZY ” KOCHAM „,
TU BACCIO – „CAŁUJĘ CIEBIE „,
GDY JESTEM Z TOBĄ DZIEWCZYNO,
TAK DOBRZE MI JAK W NIEBIE.
CHOCIAŻ BĘDĘ DALEKO,
WRÓCĘ MIŁOŚCI ŚLADEM,
WIĘC ZANUĆ NASZĄ MELODIĘ,
I NIE PŁACZ,KIEDY ODJADĘ!
http://www.youtube.com/watch?v=L9ATWov8e6A
http://www.youtube.com/watch?v=3NyqYqR0czk&feature=related
Misiek!
„Biały miś la dziewczyny” ????
Co tobie dzisiaj?
Eh, Marino Marini… 🙄
Nie wrócą, nie wrócą tamte dni… 🙁
Ale przynajmniej pogoda dziś piękna.
Aszyszu.
Jak się żegnać to tylko sentymentalnie…
Ojej… ‚w pierwszych słowach wpisu’ przestraszyłam się, że Gospodarz żegna się z blogowaniem… Co za ulga! 😀
witam się i żegnam wraz z gospodarzem (to miejsce)
:::
a ja wciąż jeżdżę i jem
ale nie piszę co, bo się potem awanturujecie
a Magdalena posuwa się nawet w uczuciach do nienawiści
:::
zdradzę tylko, że tatara jadłem ostatniego tygodnia ..trzy razy
Jak a Capelli też mi serce na moment stanęło dęba. Ej, żartowniś z naszego Gospodarza, aż będzie miał kiedyś Pyrę na sumieniu. ASzysz „białym misiem” rozbawił mnie do łez. Jest to piosneczka, która swego czasu dała mi w kość, oj, dała. W 1990 kiedy mi padła etatowa robota, a i zakład pracy męża nie dawał żadnej nadziei na przetrwanie, Pyra wzięła się za handel, na którym wyszła, jak Piotr na swoich pszczołach. Nie w tym jednak rzecz tylko w tym, że naprzeciwko stanął stragan z nagraniami. Dwa potężne głośniki od 10.00 rano maltretowały mnie niezmiennie białym misiem i (chyba?) mydełkiem Fa Po 10 miesiącach kiedy zamykałam interes, za największą zdobycz życiową uznawałam rozdział z białym misiem w białych różach kąpanym w mydełku Fa.
A jeśli Piotr nie żartował ?
Struchlałam, czytając. No,żeby mnie o 4:30 przyprawiać o atak serca niemal, to juz przesada! Gospodarz zostanie pociagniety za konsekwencje!!!
Brzucho… ostatniego tatara jadłam dobre 30 lat temu. Tu zmilczę i pójdę dospać.
To niesprawiedliwe, Ponie Pietrze! Wiewiórki Pon zbocył, lisy Pon zbocył, łosie tyz Pon zbocył… A bobry? 🙂
a wiecie, że też dałem się złapać
Gospodarz jak Hitchock (jak się go pisze?)
zaczał grając na naszych obawach
każdy ma coś na sumieniu
:::
Misi.Ku
teraz to spokój jest na blogu jak w rodzinnej krypcie
co tu zamykać
Ha ha, suspens, Hitchcock etc. 😯
Chyba tu coś za nudno, nic się nie dzieje, gang przysypia, ferment wietrzeje… 🙁
Czy Pan Lulek wreszcie podłączony? Iżyk z polowania wrócił? Brzucho,
nie bój się informować o czymś więcej poza tatarem. Zdrowa zawiść jeszcze nikogo nie zabiła 😎
Antku,
odpowiadam na wczorajsze pytanie: czyste hobby, które dopomogło niektórym do doktoratów i różnych publikacji, a nawet powstania pewnego Instytutu w Neuchatel. A także do zaistnienia kilku związków małżeńskich 😉
O bobrach zapomniałem. To wielki wstyd. Za to na wiosnę w Powitaniu będę fetował bobry podwójnie. Ale przecież nie pożeganłem też wszystkich. Pominąłem np. dudki a są tu w wielkiej obfitości. No i sójki, które nie odleciały za morze. A łabędzie i zimorodki? Za dużo tego żegnania. Potem tylko płacz i płacz…
No to do wiosny zwierzyno!
Ja też zamarłam na chwilę i właśnie uświadomiłam sobie ile to miejsce dla mnie znaczy!
Też zamarłam czytając pierwsze zdania – figlarz z Gospodarza!
Wczoraj doczytałam Wasze komentarze, ale było już za późno na pisanie.
Syn podarował mi swojego laptopa( ma nowy, oczywiście) i próbuję się przyzwyczaić.
Piękne zdjęcia, Gospodarzu. 🙂
Smakowitego dnia życzę.
Ciągle jeszcze półgębkiem. Nie wiem, o czym było w pooprzednich dniach, ale dzisiaj zajrzałem z samego rana i już był wpis. Zdębiałem, jak wszyscy. Myslałem, że tylko ja, bo z powodu absencji słabo zorientowany. Teraz widzę, że starzy bywalcy też się nabrali. Pozdrawiam wszystkich
po porannym dreszczowcu okazuje sie jednak, ze sojki zostaly, uf, niektore nawet spiewaja:
http://fr.youtube.com/watch?v=eVkusYWXtcI
No, to Pyra odetchnęła w „temacie”, ale kłopot ma inny. Piesek otóż cierpiał dzisiaj, jak po przepiciu i zrzucał jakiś żółty, pienisty płyn. Co ta zaraza zeżarła na jakimś trawniku? Bo w domu ma wszystko pod kontrolą lepszą niż z Sanepidu. Nawet biedak pojękiwał przez sen. Pani Młodsza (też chorutka anginowo, aktualnie w poradni) masowała psi brzuszek, a druga pani zabrała na przebieżkę i na zakup jedzonka. Kupiliśmy 0,5 kg skrzydełek i 0,5 kg wątróbek Skrzydełka będą gotowane i wydzielane po 3 dziennie, a wątróbki usmażone na krótko i też wydzielane co drugi dzień. Młodsza masując delikwenta pogadywała „A próbuj zdechnąć, cholero, to zobaczysz co ci zrobię.” Ogromnie to przypominało uwagi mojego Ojca pod adresem jedynego syna na plaży w Dziwnowie „Andrzej, a utop się, to mnie popamiętasz”
Pyro,
nie rozśmieszaj mnie tak z rana 🙂 („a utop się, to mnie popamiętasz!”)
Alicjo – 1. Twój Samozwańczy Generał Gangu jest śmieszką z natury, więc rozumiesz, tego…
2. ulubioną groźbą Matrosa pod adresem Ryby (a i Młodszej Pyry też) jest „Bo cię śmiechem zabiję”. Podoba mi się, przyswoiłam.
Ponieważ nasz Międzynarodowy Gang Młodzieżowy jest uzbrojony przede wszystkim w liczne koziki i scyzoryki, jedną zardzewiałą haubicę, 2 łuki i 2 saperki do kopania okopów i budowania zamków z piasku, Pyra doszła do wniosku, że przyda się nieco materiały „rozrywkowo – rozpryskowego”
Pyro,
czy Radek dostaje te skrzydełka z kościami?!
Nemo – bez kości ale z chrząstkami stawowymi. Kości mogły by mu zrobić krzywdę, a rozgryza gnaty bez kłopotów.
OK.
Zrobiłam instrukcję dla chętnych na Tarte Tatin. Wczorajsza została wchłonięta w towarzystwie kolejnego grotołaza.
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/TarteTatin#
Hej Wy tam!
Natrętna jestem, to i Wojtek nie wytrzymał, poleciałam po ambicie w sprawie zdjęć ze Zjazdu (w końcu latał z rurą!) , zdjęcia wkrótce będą w komplecie! Ale niech sobie nie myśli, ze deklaracją mnie się pozbył… będę naciskać do skutku!
Witajcie,
U mnie pogoda prawie chandrowa – mgła, siąpi jakiś de-szczyk – a na biurku trzecia kawa. Pochłonąłem teraz obiadek i po długiej walce z głodem zaczynam walkę z sennością 😉
Brzucho, ten blog służy chwaleniu się swoimi popisami kulinarnymi. Zdrowa zawiść, chęć zrobienia tego samego albo czegoś lepszego i doprowadzenia do tego stanu (zawiści) innych blogowiczów to stan tutaj chyba normalny 😉 Tak więc z detalami proszę…
U mnie też chandrowa – ale nie dajmy się!
Brzucho,
rzuć detalami, nie obcyndalaj się!
Czekajac na Brzucha:
kupilismy wczoraj w Central Market tak ze dwa funty clams:
http://en.wikipedia.org/wiki/Clam
i przygotowalismy je wedlug tej bardzo prostej i szybkiej metody.
http://allrecipes.com/HowTo/Cooking-Clams/Detail.aspx
Najdluzej zabiera mycie. Potem juz tylko troszke czosnku (= cebuli) w masle (oliwie) na to clams, okolo 1 szklanki bialego wina, 4-5 minut az sie otworza i na talerz (gleboki, bo sos tez pyszny) do tego chleb, zeby wysaczyc resztki sosu. Biale wino wedlug uznania i smacznego 🙂
Tylko ja sie wczoraj czulam jak Radek i to wszystko zjadl pan malzonek sam. A ja tylko patrzylam. Dzis resztki do lunchu!
ten znak = to mialo byc +
Dzień dobry.
Nie ukrywam ,że też się dałam nabrać na to pożegnanie 🙂
A te bliny gryczane – pamiętam z domu – moja babcia je robiła na żeliwnej patelni. Nie wiem co się stało z tą patelnią. Nawet nie wiem jaki był przepis na te bliny. Dziadek je jadał z wymoczną i specjalnie doprawioną ikrą ze śledzia solonego.
Tarta wedlug Nemo wygląda na bardzo apetyczną i aż tutaj pachnie.
I jeszcze takie pytanie do Nemo -czy ta blaszka to jakaś szególna ? Czy ona jest wewhątrz pokryta teflonem ? Czy mi się wydaje ,że brzegi są odchylone ku górze ( podobnie jak w doniczce ??) -czyli dno jest węższe a góra szersza?
Czy w zwykłej blaszcze typu tortownica – też to ciasto się uda ?
Grażyno,
ta blaszka ma, jak słusznie przypuszczasz, odchylony brzeg, ale nie jest teflonowa, a porządnie emaliowana. Tak porządnie, że jak mi kiedyś upadła na granitowy bruk przed domem znajomych, to tylko brzeg się trochę wyszczerbił i nawet nie rdzewieje 😯 Tortownica nadaje się jak najbardziej, tylko przy nakrywaniu owoców ciastem trzeba uważać, by się nie poparzyć o wysoki brzeg. Ponieważ ciasto smakuje najlepiej jeszcze ciepłe, to można pierwszą fazę przygotowań (karmelizowanie owoców) zrobić wcześniej, ostudzić, a resztę procedury (przykrycie ciastem, pieczenie) dokończyć przed podwieczorkiem lub w trakcie kolacji, jeśli to ma być np. deser dla gości.
dzisiejszy dzien spedzilem na pozegnalnym w tym roku spacerowaniu po Kreuzbergu. wchodzac do jednej z kafejek ujrzalem czlowieka a obok niego stojaca ogromna torbe. siadam obok niego, zagaduje go. ciekawi mnie co on tam moze miec w tej torbie. on natomiast wyglada na innego.
Tarik zaczyna opowiadac. bez zadnej sciemy wali prosto z mostu, jest terapeuta i terapeutuje. niekonwencjonalnie. wlasnie powrocil z Sahary, jak powiada, gdzie lapal hieny. obcinal im glowy /teraz ma toto w torbie/ wydrapuje z nich mozg, suszy go, mieli go na puder i pakuje po dwa gramy w torebke. jako srodek terapeutyczny. ma go w torbie. dla klientow. nie dla chorych w powszechnym znaczeniu.
do kazdej torebki dolaczona jest instrukcja obslugi. i to wlasnie gwarantuje ze cudowny puder dziala.
w kazdej chwili rzuca, srodek terapeutyczny ma sie rozumiec, ministrow na kolana, zalatwia lukratywne posady, umozliwia zlagodzenie policjantow podczas kontroli drogowej, zmienia nastroje u kobiet… 😯 > dlatego wlasnie wszedlem w posiadanie paru torebek.
ale Tarik leczy również calkiem przyziemne choroby. ponownie 😯 na dowod czego wyjmuje zza pazuchy zuzyta fotografie i opowiada jak to, po jego terapii, ow mlodzieniec odzyskal mowe. 🙄
on sam, uwaza siebie za doradce w dziedzinie zdrowia oraz egzorcyste.
naturalnie za robi to za darmoche. musialby byc chory gdyby za to, co czyni kasowac kase. tak mowi. chce posprzatac planete, panoszace sie na niej zlo musi zniknac.
w koncu udalo mi sie przerwac jego monlog:
_ przeciw komu ty walczysz?
__> ee yy przeciw temu duchowi, co jest pod planeta.
_myslisz o diable?
__> taktak, dokladnie. walcze przeciw diablu.
Teresa Stachurska tys jedyna tutuaj, majaca pojecie o medycynie niekonwencjonalnej. STOP. kochana podaj adres. STOP. z mysla o tobie nabylem dwie tobebki wiecej. STOP. taka okazja czesto sie nie zdarza. KONIEC.
Grażyno
to dobrze ze nie ukrywasz. I mam nadzieje ujrzymy tutaj to, czego nie masz do ukrycia 😆
Hej Johny (czyt: wiadomo jak 🙂 ) 17:23 ..to prawda nie ukrywam , bo rzęsami zakryte -vide Grande Valse Brillante
http://pl.youtube.com/watch?v=Q88iFRcv8I8
Nemo dziękuję za informację w temacie blaszki. Już dziś pewnie nie zdążę poszukac w markecie – bo na 19:30 idziemy do kina na „Noce w Rodanthe
( a idziemy w babskim składzie – ten co zawsze – znacie go chyba z moich opowiadań – jest nas sześć – jak sex ( taki serial jest Seks w wielkim mieście- 🙂 ………. no to pędzę.. ..bo przed kinem jeszcze kawa . Kino to Kinepolis.To wszystko.
Szanowny Gospodarzu, jak zejdę, to będę gryzła w sumienie.
Któż to widział tak straszyć 😯 Wpada człowiek sterany, między jednym a drugim zagonieniem, a tu takie o matko święta! Stanęło mi co miało stanąć, a potem ruszyło, bo przecież Pyra nie dzwoniła. Ale na chwilę zatchnęło mnie gruntownie.
Pędzę na dokształcanie. Coś mi się jakby zaczęło w głowie ruszać. Możliwe, że jakieś szare biedactwo zbudziło się z letargu i udaje korę 😉
Wróciłam z mini spaceru. Po jednej stronie mojego bloku trochę wieje, ale ogólnie wieczór pogodny, natomiast od strony mojego parku, duje tak, że łeb chce urwać i całą durnotę z Pyry chyba wywiało. Zamieć liści i po raz pierwszy słyszałam przydźwięk na taśmie smyczy – wiatr, jak na wantach wygrywał. Pies nie chciał wracać, koniecznie chciał w krzaki, gdzie dzikie koty siadają. Chyba trzeba mu będzie kupić jakiegoś zdalnie sterowanego albo nakręcanego. Może mu ten hyź koci przejdzie? Na niedzielę robię rogale więc znowu nie czas na tartę. Przyjeżdża Ryba. Paszteciki i rogale. Tarta w tle.
To jestescie jednak?!?!
Wszedlem dzisiaj na blog pomiedzy pierwszymi Misiowymi wpisami przeczytawszy uprzednio Gospodarza i odjelo mi mowe, reke, sflaczalem, czytalem trzy razy, pojelem co prawda, ze to dowcip ale nie bylem calkiem pewny i dalem noge z blogu, choc chcialem cos wpisac, ze nie wierze w pozegnanie.
Witam wiec Wszystkich.
No, Gospodarz został wytargany za uszy porządnie i na drugi raz nie będzie mu się chciało tak żartować. Nie z nami, Brunner, te numery!
Gospodarzu, ta Wasza buczyna, w której Basia się ukrywa, cosik młoda. Na tych Waszych piachach to sobie raczej nie użyje.
Haneczko,
a mówiłam… uderz w stół, komórka się odezwie! Teraz się nie opędzisz, bo jak to komórki… zaczną się rozmnażać!
Niestety, u mnie nadal ta chandrowata 🙁
Nic mi nie wychodzi dzisiaj, nawet czytanie.
Alicja, powiedz nam jak tam Młodzi w nowym domu. Urządzeni?
Pyro,
jeszcze nie w nowym mieszkaniu, klucze odbieraja pod koniec miesiąca. Ale już się kłócą, jaki kolor czego i gdzie, normalka. Jako idealna teściowa (chyba nie watpicie?!), biorę stronę synowej – a poza tym to zazwyczaj kobiety urządzają mieszkanie! No i ona ma dobry gust, a i oboje chyba nie widzą, jak bardzo ich gust się zgadza!
a mi Alicjo
pokaz 🙄
pokaz jeszcze raz ta czapeczka kolorowa co bawila tutaj jakios czas temu
z pomponikiem
mam powazne plany co do tej czapeczki oczywiscie 😐
Johnny…
nie kojarzę czapeczki. Czyżby skleroza?! 😯
Alicjo – chodzi o czapeczkę z kompletu z kamizelką dla bobasów. Zrobiłaś, pokazałaś, jest takie zdjęcie w Twojej galerii, niech Johnny sobie znajdzie.
Johnny, o to biega? Pyra mnie naprowadziła na ślad…
http://alicja.homelinux.com/news/Works/New_works/kids_stuff/hpim3388.jpg
no wiesz co
a kto dziergal kolorowa w poziome paski roznokolorowe
z pomponikiem
i jeszcze szalik byl do tego z ktorego jestem w stanie zrezygnowac
taaaaaaaaaaaaak 😆
naturalnie o to biegac bede nawet do Canady
i w razie czego uwaga dla innych
pierwszy bylem 😆
Tez zegnalismy sie z domem, lasem i woda okoliczna. Nie jest wcale chandrowato, las byl piekny, oto zdjecia mialo byc w innej kolejnosci ale ta wrzuta taka sama samowolna jak picassa nie wychodzi mi kompozycja pliku
http://www.wrzuta.pl/userfiles.php?login=pipsztycki&type=i#user_image
Też się dałem….i to zdjęcie Gospodarza mówiące poważnie, no to pa!
Nie takie pół żartem pół serio jak gest MM.
Nemo, a gdybyś tak rozwinęła odpowiedź i napisała o jaskiniowych związkach pozamałżeńskich… 😉
Z blogiem , jak z winem. Po okresie burzliwej fermentacji bul, bul, bul, …bul, bul, bul, bul wszedł w czas fermentacji cichej
bul…
bul…
bul.
Bo to przecież jeszcze nie leżakowanie. Za wcześnie.
A mnie naszło na gotowanie flaków. Tylko materiału dzisiaj nie było!
Johnny,
w razie co, nie ma sprawy. Ja wszystko potrafię w sprawach drucianych – pionowo, poziomo i na skos, czemu nie. A takze kombinowane 😉
Johnny,
ja tak między wódkę i zakąskę, ale właśnie Antkowa produkuje coś takiego co Ci się marzy. Wersja dla prawie 5cio letniej blondynki, ale jak kolorki Ci pasują…. 😉
http://picasaweb.google.pl/antekglina/Kamizelka#slideshow
U Pyr dzisiaj kolacja anty-grypowa, czyli smażony chleb nacierany czosnkiem. Zjadłyśmy tych grzanek cały talerz (kontaktów między ludzkich dzisiaj nie przewidujemy) Do tego herbata też antygrypowa. Młodsza ma tydzień zwolnienia, potem święto – jednym słowem z 1-ym listopada przypadło jej 11 dni wolnych. Mimo to szczęśliwa nie jest. Kto by zresztą był z nosem czerwonym od kataru i piersią wstrząsaną kaszlem…
Antku kolorki to male piwo. Ja i tak ich nie widze majac czapke na lepetynie. Widze natomiast ze mam cos do tylu.
Zrobiles zdjecie 04.11.08 > a to dopiero jutro.
Nie kumam.jestem już tak do tylu?
Ide na balkon po browara.
No to na ra
Johnny,
podrzuć browara, bo mi się z chandry przerobiło na nostalgię.
Melduję posłusznie, że pokazała się druga. Komórka. Patrzą teraz na siebie tępo i usiłują dociec, czego ta stara gropa od nich chce.
U mnie bulka wino z winogron. Moje pierwsze i nie wiadomo co będzie. Pan mąż był tylko za siłę roboczą do noszenia gąsiora, cała reszta to moje dzieło i moja odpowiedzialność. Najchętniej już bym tam łapy pchała i sprawdzała, co się kluje.
Jutro rosół z nogami w kawałkach i sklepowym makaronem.
Pierwszy raz w życiu denerwuję się wyborami w Stanach. I po co mi to? Tutejszych mi mało?
Alicjo
Proszę bardzo. Tylko tym razem nie podam a sama siegnac mozesz.
Od 36sek tu stoi na znanej nam podlodze:
http://mac-foto.net/kupper/f_0.html
Johnny,
oj, przypomniałeś mi wrzesień! Teraz to dopiero będę zalewać się łzami! To na wiadomej podłodze jest za bardzo wirtualne, lecę do pokoju na górkę po mój zajzajer (haneczko, rabarbarowo-porzeczkowo-wszystko!) i będę zapijać smutek! No, nie tak całkiem, toż przyjaciele nie pozwolą sie smucić, prawda?!
A, i jeszcze do moraga – przekazać ukłony autorce zdjęć. Faktycznie, jesiennie, ale nie chandrowato.
Rzeczywiście niektóre zdjęcia b.malarskie (np to z wodą i to z mgiełką na horyzoncie). Jesień impresjonistyczna bywa. Być moze czeka Was pogrzeb generalski. To w wypadku kiedy Pyrę dokumentnie trafi szlag ze złości na Młodszą. Ona ma rozczulający sposób kuracji : skrupulatnie wykupuje recepty, wyładowuje zakupy z torby, żadnego opakowania nie otwiera – i czeka, kiedy jej pomogą. Gdyby miała 4 lata byłoby „otwórZ buzię, teraz popij” i już. Co robić z osobą która ma więcej lat niż rozumu?
ale ubranka zmieniają … to chyba tak na zimę … 🙂
A morag to chce pierwsza w PL_u ekologiczna dyskoteke otworzyc.
Jeszcze niedawno szukal rury. Mniema ze do tanczenia.
A co z modelami?
Mam paru na wizji.
Ostatnio jak byl na kresach to instalacje robil … z dyniami i swiczkami.
Moragu prad wyszedl?
Z tego wszystkiego zapomniałam zapytać haneczki , dlaczego sie denerwuje wyborami w Stanach. Dla mnie to jest interesujące, sama stawiam na Obamę (to znaczy – na pewno bym zagłosowała). Bardzo ciekawie się to wszystko zapowiada, bo on młody, wykształcony, bardzo elokwentny, dorzeczny – i demokrata (ja zawsze po tej stronie), a McCain nie jest ani młody (gdyby został prezydentem, tak starego prezydenta Ameryka jeszcze nie wybierała!), ani do przodu i w ogóle konserwa, chociaż bohater, i zasłużony i tak dalej. Ciekawe, czy Ameryka jest gotowa patrzeć na człowieka z perspektywy tego, co sobą reprezentuje, a nie dlatego, że ma inny kolor skóry.
I tutaj na dwoje babka… i powiedziałabym nawet, że będzie tradycyjnie. Pożyjemy, zobaczymy.
Ale o czym my tu?! Miało być zapijane zajzajerem i zapłakane (deszczem)!
Pyro,
Młodą to trza było we wczesnej młodosci przez kolano, a teraz juz nic nie pomożesz. A niech choruje sobie i nie bierze leków, najwyzej zamiast siedmiu dni wyjdzie jej tydzień chorowania.
Ja się nudzę, bo dzisiaj mamy „dzień niejedzony”, nawet nie mam po co iść do kuchni, odgrzewać czy co tam. O! Zapomniałam o wczorajszych zdjęciach z knajpy! Zaraz je… chwila!
ooo!!!!
i fajne babki /21:06/ sie tu pojawjaja 😆
czyzby dlugie wieczory nadchodzily? 😆
Johny, z Tobą wszystko w porządku!!
Dopiero wróciłem z portu, byłem po świeżą rybę na śniadanie.
Nie mogłem więc natychmiast odpisać.
Jestem tu :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Pago_Pago_Harbor.jpg
Dzisiaj jest 04.11, godzina 09,31 a zdjęcie zrobiłem o 8,47.
Wszystko więc prawie gra.
😆
http://alicja.homelinux.com/news/sushi/
Alicjo – obejrzałam, owszem, kolorowe. ryba, zielenina, ryż. Nie wiem, czy następnego dnia robiłabym sobie dzień postny. Raczej nie, chciałabym raczej coś zjeść.
Antku
gra i do tego jeszcze bucy. 😉 ale to nie wazne
widziales usmiech Jolinka?
to jest to 😆
🙁
ide spac. jutro wybieram sie ponownie na Kreuzberg. trzeby byc fit
wam pa
Pyro,
zdjęcia są oszczędne – a w sumie mieliśmy do wyboru wszystko i ile chcemy (all you can eat) !
gaweł: ci pa też 😉
johnny a co bylo na kursie, bo mi sie wstawac nie chce
Fotografka dziekuje za uznanie, dzisiaj miala pierwsza lekcje na saxofonie tenorowym, wazy jak diabli tzn. instrument, trzeba zainwestowac w dziecko aby moglo sobie w razie czego dorobic w knajpie.
Johnny a co bylo dzisiaj na kursie?
Morąg mówi podobnie jak mój przyjaciel, którego syn chciał studiować astronomię. Tato wyraził zgodę pod warunkiem, że najpierw młodzian zrobi zawodowe prawo jazdy, żeby w razie czego potrafił utrzymać rodzinę.
Dzisiaj tamten młodzian jest dr hab. i utrzymuje rodzinę na zupełnie przyzwoitym poziomie.
Pyra już się żegna na dzisiaj. Do jutra.
Alicjo, jeśli to tak smakowało jak wyglądało, to ja też chcę.
Był kolejny odcinek, mnie to śmieszy. Jakie nazwisko tam gra!
Kto nie widział niech zobaczy pierwszy, najlepiej w wersji pełnoekranowej.
http://www.milanos.pl/video.php?cat=1&id=8154
A TVN do Pago Pago dociera podmorskim kablem.
Antek,
jak następną razą będę w Warszawie, to wybierzemy się do , albo sama przyrządzę. Już klepałam, ze potrafię, i wiem, jakie sqadniki* (copyright of Arkadius) potrzebne 🙂
dobranoc
jutro sprawozdam co jadłem ostatnio
łącznie z kiszonymi podpieńkami spożytymi dzisiaj wieczorem
Brzucho,
normalna wiśnia jesteś, a nie kumpel! O kiszonych opieńkach mi tutaj, pod mój średni wieczór, kiedy by się chętnie i owszem?! Wredota, a nie Brzucho 🙁
No dobra… poczekam do jutra! Ale żeby mi to było ostatni raz!
Wybaw mnie, Boże,
bo woda mi sięga po szyję.
Ugrzązłem w mule topieli
i nie mam nigdzie oparcia,
trafiłem na wodną głębinę
i nurt wody mnie porywa.
Zmęczyłem się krzykiem
i ochrypło mi gardło,
osłabły moje oczy…
Misiu, nie strasz proszę 🙁