Mi to pasuje

Język jest i musi być żywy. Po pewnym czasie akceptujemy wchodzące do zasobu wyrażeń słowa i wszystko jest dobrze. Jednak upowszechnienie się nieprawidłowego zaimka „mi” zamiast „mnie”, wadliwego szyku wyrazów w zdaniach, czy użycie słowa „pasuje”, które przez wieki stosowano raczej do pochwały dobranych butów czy odzieży, a nie zastępowano nim nigdy słowa „odpowiada” uważam (a wraz ze mną moja rodzina) za brzydkie, nieakceptowalne nowinki. Dlaczego więc taki tytuł? Po prostu chciałam czytelników zaskoczyć i poddać temat językowych nieprawidłowości do przemyślenia w kuchni. Podczas robienia przetworów.
Lubię w lecie przygotować słoiczki z owocami w cukrze, które nazywam konfiturą i dżemem, ale które są, zapewniam, zupełnie inne niż te, które można kupić w sklepie. Z czułością, długo, po trochu gotowane przetwory, z odpowiadającą mi smakowo ilością cukru, są pyszne i nie zawierają niczego, co budzi nasze wątpliwości. Pracy przy tym jest trochę, ale przygotowanie paru słoiczków daje frajdę i przy ich produkcji, i potem, przy zjadaniu, w środku zimy.
W tym roku jednak przerabianie letnich owoców to niespodziewanie spory wydatek. Pal licho cukier, bo 2 złote z kawałkiem za kilogram, to jeszcze nie najważniejsze. Owoce zdrożały jednak w stosunku do ubiegłego roku znacznie. Tak więc domowe konfitury będą w tym roku cenniejsze.
Ponieważ wyrabiam spore ilości porzeczkowej galaretki wyliczyłam ,że każdy przygotowany przeze mnie słoiczek kosztuje w tym roku prawie 5 złotych, podczas, kiedy w roku poprzednim zaledwie 3 złote. I tak jest z większością owoców. Sama widzę, jak mniej dorodne i mniejsze ilości owoców mamy na wszystkich ogródkowych krzaczkach. Pogoda nas i naszych plonów nie rozpieszczała. Ale zapewniam, że porzeczkowe galaretki na zimowy sos cumberland, najpyszniejszy dodatek do pasztetów, mięs, a nawet pasztetu z soczewicy, zrobić warto. Niech tam nawet kosztują te 5 złotych.
A oto mój sekretny przepis na porzeczkową galaretkę. Składniki: czerwone porzeczki, cukier
Porzeczki wrzucamy do garnka, wlewamy pół szklanki wody i pod przykryciem doprowadzamy do wrzenia pękające i wypuszczające sok owoce. Trwa to zaledwie kilka minut. Teraz mikserem ”żyrafą” ostrożnie (aby nie chlapać) rozdrabniamy nieco owoce, po czym przecieramy pulpę przez rzadkie sito lub durszlak.
Na każde 4 szklanki pulpy porzeczkowej wsypujemy 5 szklanek cukru i całość gotujemy 10-15 minut (najlepiej kapnąć kroplę na zimny talerzyk, jeśli się zetnie – galaretka jest gotowa). Teraz trzeba ją wlać do wygotowanych lub wypieczonych słoiczków i szybko zakręcić pokrywką. Stygnąc, nabierze właściwej konsystencji.
A galaretka przyda nam się w zimowych miesiącach na najprostszy sos, czyli mieszankę owej galaretki i tartego chrzanu (może być ze słoiczka). Spróbujcie.