Książka ze smakiem

Rola książki kucharskiej jako źródła wiedzy o tym, jak gotować, znacznie zmalała ostatnimi czasy. Szybko szukamy w internecie i po odsianiu bzdur, którymi jest on wypełniony, mamy szybko poradę. Książki o kulinariach musiały się zmienić, aby utrzymać się na półkach. A więc piszące gwiazdy i gwiazdki ekranu opowiadają o gotowaniu podczas romansowania, porzucania partnera lub nabywania tegoż, dietetycy rysują katastroficzny obraz przyszłości, o ile nie będziemy jedli mniej lub bardziej modnych paskudztw (choć nieraz zdarzą się wśród nich smakołyki). Słowem musi być coś więcej niż porada kulinarna, aby nas skusić do przeczytania lub choćby nabycia kolejnego wydawnictwa z tej grupy.
Ja całym sercem popieram książki takie, jak ta, leżąca przede mną: piękna, wysmakowana w każdym względzie „Italia do jedzenia” Bartka Kieżuna. Każdy z nas wie, że smaki łączą się nierozerwalnie z widokami, wrażeniami, z podróżowaniem. Takie połączenie dań z cudownymi wrażeniami włoskimi powoduje tęsknotę: za tymi wrażeniami i krajobrazami, a zaraz potem za spędzeniem czasu we włoskiej knajpce i zjedzeniem czegoś, co tylko tu smakuje bosko. Czy zgodzicie się, że koło Duomo we Florencji sałatka z fenkułu, gruszki i gorgonzoli smakuje jak ambrozja a w Taorminie krewetki najlepiej w świecie?
Książka Bartka Kieżuna, wydana przez wydawnictwo Buchmann dla wszystkich, którzy podróżowali przez Włochy, to przypomnienie najmilszych chwil, a dla tych, którzy mają to jeszcze przed sobą, może stanowić niezwykłą zachętę. A nie mówiłam, że gotowanie to ważna sztuka, że doznania smakowe są nieodłączną częścią kultury i warte tyleż, co doznania z dziedziny innych sztuk? Ta książka tego właśnie dowodzi. Obok zdjęć pięknych potraw podziwiamy fotografie cudów architektury, krajobrazu czy malarstwa. Ach, jak się rozmarzyłam Dziękuję Panu, Szanowny Autorze.