Na oliwkach

Byłam kilka dni na południu Francji, niedaleko Montpellier. Cel był zbożny. Moja przyjaciółka ma wiekową ciotkę, która ma dom i kawałek sadu oliwnego. Początek grudnia to czas zbiorów, a ciotka nie daje rady zbierać oliwek sama. Od kilku lat wyrusza więc z Polski ekipa pomocniczek. Praca nie jest ciężka, a okolica piękna i ciekawa. Nie muszą chyba dodawać, że jada się tu smacznie.
W tym roku jednak pogoda zaskoczyła zbieraczy oliwek. Ponieważ było niesamowicie sucho i gorąco oliwki dojrzały już w końcu października, nie bacząc na to, że my już kupiłyśmy bilety na grudzień. Miejscowi kuzyni zebrali wszystko sami. W tym roku było zresztą o wiele mniej oliwek, były o wiele mniejsze i kiepskie – litr oliwy udawało się wycisnąć z 8, a nie jak co roku z 5 kg owoców. Oliwa jest też bardziej wytrawna niż zwykle. Ponieważ podobne warunki panowały tez na południu Hiszpanii, obawiam się, że oliwy będzie w tym roku mniej i może być gorsza niż zwykle. To ostrzeżenie dla wszystkich jej miłośników. Bo być może zdrożeje?
Choć nie pracowałyśmy, francuska rodzina nie zrezygnowała z karmienia nas, darmozjadów. Kathy i Jacques świetnie gotują i przyrządzali dla nas wspaniałości. Najbardziej niezwykłe było, ze kalafiory, sałatę czy pomidory przynosili o tej porze roku prosto z ogrodu. Ale to nie znaczy, że było bardzo ciepło. W mocy temperatura spadła tam jednej nocy nawet poniżej zera. Za to w dzień słońce grzało i można było jeść południowy posiłek na tarasie.
Oprócz różnych pysznych dań których mieliśmy okazję spróbować, takich jak własnoręcznie przygotowane przez gospodynię foie gras, poznałam nowy sposób przyrządzania dyni piżmowej, która i u nas w tym roku obrodziła. To ta niezbyt ładna dynia o gruszkowatym kształcie i skórce w kolorze cielistym, która dopiero po przekrojeniu ukazuje piękny pomarańczowy miąższ. Kathy kroi ją na cieniutkie plasterki (i to jest najtrudniejszy moment, bo trzeba mieć ostry nóż), okrawa plasterki ze skórki i smaży kilka minut na oliwie. Odrobina soli oraz pieprzu i danie gotowe. Nie jest to pomysł zbyt odkrywczy, ale ja dotąd tak nie robiłam. A warto.