Śniadanie jak z reklamy

Gdybyśmy wierzyli wszystkim reklamowym zachwalaniom różnych produktów spożywczych, moglibyśmy całymi dniami zajadać się wszystkimi tymi polecanymi pysznościami. A to margaryny do smarowania pieczywa, a to chipsy, a to keczupy, parówki, liczne słodycze, batoniki – zresztą wiecie sami.
Ostatnio reklama jednego z rodzajów fastfoodu po prostu mnie zastanowiła. Autokar, szkolna wycieczka, dwoje opiekunów: znużona pani ze słuchawkami na uszach prosi pana, aby zapowiedział dzieciom, jakie ciekawe rzeczy będą za chwilę zwiedzać. Korzystając z sytuacji pan zapowiada wizytę w lokalu, gdzie można będzie zjeść hamburgery w bułce. Dzieci wiwatują, pani w słuchawkach najpierw się dziwi zachwytowi, potem zasypia i kiedy podjeżdżają pod restaurację(?) ,dzieci cicho wysiadają i wraz z opiekunem zajadają.
Pomijam niepedagogiczny sens, bo reklama jest zręczna, a przy tym śmieszna. Gorsze, że młodzież, ta już pracująca, jest oczywistym dowodem na to, że ta reklama tylko pokazuje, że takie wzorce aktualne są od lat. A dowód? Przy każdej wizycie w moim domowym sklepie spożywczym spotykam młodych ludzi z sąsiadującego biurowca. Oto co kupują na swoje śniadania: wafle, kruche ciastka, chipsy, gazowane napoje, puszyste bułki, czasem nieapetyczne drożdżówki. Niekiedy chłopcy, ukradkiem, chwytają z półki piwo, rzadko jogurt lub inny mleczny napój. Myślę, że większość z nich brała udział w podobnych wycieczkach i czym nasiąkła skorupka za młodu….
Wiem, bento z pokrojonymi warzywami i owocami wymaga myślenia i pracy przed wyjściem w pośpiechu z domu. Wiem, że coraz więcej osób, co obserwuję na przykład w „mojej” szkole przygotowuje jednak smakowite i wartościowe pudełeczka śniadaniowe, częściej robią to zresztą dziewczyny. Może idzie ku lepszemu, ale przecież daleka to jeszcze droga.
Powiem w zaufaniu, że mam ochotę nawiązać rozmowę w sklepie z kupującymi „śmieciowe jedzenie”, ale boję się, że przestaną wpadać do mojego sklepu i obniżą się jego obroty. A może nie niepokojeni zaczną kiedyś kupować także leżące obok owoce, pomidory czy ogórki i świeżo wyciskane soki?