Dwie wystawy w Ostrołęce czyli kawa z wiśniówką

Ostrołęka bardzo wyładniała od mojej poprzedniej tu bytności. Domy, place, ulice czyste, jasne i zachęcające do spacerów. Tak jak w całej Polsce pełno sklepów i banków. Ale w tym mieście są też i inne placówki – dla ludzi interesujących się kulturą.

Przy Pl. Józefa Bema z jednej strony Muzeum Kurpiowskie a niemal tuż obok  Galeria Ostrołęka. Byliśmy i tu, i tu.

W Muzeum Kurpiowskim, w którym przez miniony rok pracował Marek Kulikowski a zakończyła się ta praca (nie z  jego winy)  przykrym zgrzytem, obejrzeliśmy  dwie ekspozycje. W sali wystawowej tuż przy wejściu kilkadziesiąt prac Marka (znanego też jako Miś-2). Tematem jego fotografii jest Boże Ciało w Myszyńcu.

Artysta i jego prace (obok przypadkowy gość)

Zdjęcia pięknie oprawione ale to nie dziwi ponieważ Marek od lat prowadzi zakład oprawy obrazów i klienci pchają się do niego, bo jest naprawdę mistrzem w tej dziedzinie. Marek jest doskonałym pejzażystą (wiemy to oglądając jego prace na blogu) i portrecistą. Celuje zwłaszcza w portretach młodych kobiet fotografowanych w różnych miastach Europy i prezentacji architektury.

Tu autor wystąpił w dwu rolach: reportera i etnografa. Zdjęcia pokazują bowiem kolorowy i fascynujący świat kościelnego święta w wydaniu kurpiowskim. Są więc wspaniałe zdjęcia procesji, w której uczestniczą kobiety w barwnych ludowych strojach (mężczyźni  stronią od ubiorów ludowych i wolą garnitury bądź białe koszule), są też modlący się parafianie w pięknie prezentujących się wnętrzach kościelnych i oczywiście portrety.

Wystawa ma więc wartość podwójną: zaciekawi miłośników reporterskiej fotografii a także jest dokumentem i to bardzo cennym dla etnografów i wszelkich badaczy wymierającego już autentycznego folkloru polskiego.

Obrazy i sztandary kościelne

Uzupełnieniem wystawy Marka są prezentowane w sąsiedniej sali  kościelne sztandary, figury świętych i  obrazy związane z kurpiowskim kościołem.

Z jednej strony żal, że Marek już nie fotografuje na potrzeby muzeum lecz cieszy fakt, iż robi to dla własnej ale także i naszej satysfakcji. Szkoda, że nie zdążycie na Kurpie przed zamknięciem wystawy!

Druga wystawa (jeszcze w trakcie urządzania podczas naszej bytności) jest zupełnie odmienna. W Galerii Ostrołęka swoje prace tkackie (ale także i z wikliny) prezentuje Marek Kossowski. Artysta urodzony wprawdzie w Warszawie lecz od czasów szkolnych mieszkający na Podhalu. Ukończył Szkołę im. Antoniego Kenara i Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Na stałe mieszka w Nowym Targu. Uprawia kilka dziedzin sztuk plastycznych: malarstwo, tkactwo, wikliniarstwo.

 

Prace Marka Kossowskiego

Przywiezione do Ostrołęki prace prezentują cały kunszt artysty. Nas zafascynowały zwłaszcza tkaniny z motywami górskich pejzaży.

Do przyjazdu na Kurpie namówił Kossowskiego  „galernik” Piotr Nowotny, prywatnie – kuzyn artysty.

Ponieważ nasz blog jest monotematyczny to muszę tę relację zakończyć właściwym akcentem. Odwiedziliśmy dom i pracownię Marka, w której oprócz oprawianych obrazów stoją i leżą setki jego zdjęć. Ponieważ wyraziłem zachwyt jednym z nich natychmiast zostałem nim obdarowany. Dwie stare i podeschłe wierzby na tle świerkowego lasu zdobią teraz moją werandę.

W saloniku obok kuchni Miś poczęstował nas kawą i wiśniówką własnej produkcji. (Popróbowałem też nadzwyczajnego smaku malinówkę.) Smak, zapach i moc kawy dała świadectwo oraz potwierdziły, że Marek jeździ do Włoch nie tylko po ramy, obrazy i fotografie. On już przesiąkł włoską kuchnią.

Marek w pracowni wśród swoich portretów (m.in. Marka Edelmana) i obrazów

Na szczęście dla Was wybiera się on na Zjazd. Będziecie mogli popróbować tego co ja już próbowałem ze smakiem.