Zboże rodem z Peru
Pisałem ale na tyle dawno, że mogę to powtórzyć, o kukurydzy jedzonej przez nas i to z apetytem w Peru i Chile. Było to fantastyczne danie zwane pastel del chochlo. Podane zaś było do pieczeni z koźlęcia.
Na peruwiańskich bazarach zaś podziwialiśmy kukurydzę w co najmniej dziesięciu kolorach. W tym najdziwniejszą – ciemno fioletową. W smaku zaś wszystkie wydawały się podobne
Przypomniało mi się to gdy pierwsze złociste kolby przyniosłem z pola do domu i ugotowałem a potem zjedliśmy je ze smakiem. Były gorące, wręcz parzące, posypane solą i z odrobiną masła dodawaną do każdego kęsa. Takie danko będziemy przez najbliższe dni jadali często, bo to właśnie rozpoczął się sezon kukurydziany.
Ciekawy tekst o kukurydzy przeczytałem ostatnio w moim ulubionym miesięczniku „Moda na zdrowie”. Tym razem nie będę cytował całego tekstu, kto chce niech sam sięgnie a pismo rozdawane jest bezpłatnie w aptekach, a ja przytoczę tylko za autorką Aleksandrą Czarnewicz-Kamińską fajny – jak sądzę z opisu – przepis na racuszki:
2,5 szklanki świeżych ziaren kukurydzy, 3 żółtka, pół szklanki mąki, sól, pieprz, pół łyżeczki proszku do pieczenia, 3 białka jaja, olej do smażenia
Żółtka roztrzepać, połączyć z kukurydzą i dokładnie wymieszać. Mąkę przesiać przez sito, dodać proszek do pieczenia, sól i pieprz. Z białek ubić sztywną pianęi delikatnie wymieszać. Olej podgrzać do temperatury 180 st. C. Ciasto wykładać łyżką na gorący tłuszcz i smażyć po obu stronach do zrumienienia.
Kto pierwszy usmaży i spróbuje ten napisze jak smakowało i czy warto się trudzić. Myślę jednak, że tak.
Komentarze
Pastel de choclo 😎
Ale można nabierać chochlą 😉
U mnie w aptece tego pisemka nie rozdają 🙁
http://s20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/?action=view¤t=ec4b1aaa.pbw
Nirrod,
dzięki za pierwsze wrażenia 🙂 Szybko migają, ale Cię przyuważyłam 😉 Kotek też ładny.
Choclo = kolba kukurydzy
http://www.nuevoanden.com/recetas/recpastel.html
Te racuszki z kukurydzy, to może być spore rozczarowanie. Surowa kukurydza nie zdąży zmięknąć w tak krótkim czasie, jak smażenie racuchów. Producent kukurydzy w puszkach podaje ten przepis, ale kukurydza jest już ugotowana. Radzi jeść z miodem lub syropem klonowym.
Zaraz mnie szlag trafi… na WP oczywiscie.
To wygląda na wypróbowane
http://www.wielkiezarcie.com/recipe21302.html
Siadam ja nad ranem do maszyny, piszę komentarz, a WP wrzeszczy, że wysyłam komentarze za szybko. Jakie, cholera, za szybko?! Ostatni pisałam wczoraj!!!
Tu wam podsyłam, a podpieram sie wiki, bo moje zdjęcia niezeskanowane jeszcze, z kontynentalnej stolicy kukurydzianej, Mitchell, Południowa Dakota.
W naszych wędrówkach zawadziliśmy niejeden raz i zawsze, już po przekroczeniu granicy… no tak, to teraz 2000 km przez kukurydzę…
Tę fasadę pewnie zmieniają raz na jakiś czas – zimy w Pd.Dakocie są i owszem, siarczyste, więc chyba to się zuzywa, za jakiegos naszego pobytu było to wyłożone fioletową i pomarańczową kukurydzą, bardzo efektownie.
Jak mi teraz zeżre wpis z powiedzeniem, że wysyłam za często, to mnie nagły szlag trafi.
I jeszzce dodam, ze kukurydza tutaj jest popularna i często kolba kukurydziana towarzyszy obiadom czy kolacjom. O zapuszkowanych nawet nie mówię – pełno tego w sklepach.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f6/2003-08-15_Mitchell_Corn_Palace.jpg
Nirrod,
u nas każda większa wieś posiada polski sklep, a w centrum Toronto nie przypadkiem Roncesville Str. nazywana jest potocznie Ronceswólką 😉
Tam kupisz kapustę z beczki i ogórki mało oraz dużosolne, krem do twarzy półtłusty firmy miraculum, książkę w księgarni u pani Jadzi, chleb z piekarni pana Bronka, kabanosy, mydło i powidło, nałęczowiankę, najnowszy polski film i nagranie muzyczne… itd. itp.
U mnie na wsi mam tylko Baltic Deli, ale jak potrzebuje czegoś ekstra, to zgłaszam zapotrzebowanie i panienki z Toronto sprowadzą.
Ale Polacy w Kanadzie juz od dawna zajęli punkty strategiczne i okopali się niezle, to nie dziwota.
Masz za zadanie fotodokumentować Twoje terazniejsze miejsce zsyłki i imponować nam egzotycznymi okolicznościami kulinarnymi 😉
Torlin,
Ja tak mam, ze jem, kiedy mi organizm woła. Jak nie woła, to nie jem, choćby była pora obiadowa – po co mam dawać paliwo, jak jeszcze nie wypalone? Nie jest to rozmyślne działanie, tylko „tak mam” od zawsze.
Idę poczytać do tyłu…
3:40 nad ranem, organizm zawołał – kromucha chleba od pana Bronka, posmarowana grubo gęstą kwaśną śmietaną z „No Frills” (nie sprawdzam, jaka zawartość śmietany w tej śmietanie), na to splasteryzowany ogórek, co wczoraj zszedł był z drabiny, dyżurne.
😉
Alicjo, nie zgadzam się na przyrównywanie § 22 do Hemingwaya. Pierwsza to paszkwil polityczny. Rzecz jest po prostu genialna. Obraz społeczeństwa poprzez zwierciadło wojskowe, które jest tylko punktem, w którym wszystkie zagrożenia się ogniskują. Jedyny słabszy punkt to to, że wojsko z założenia jest instytucją niedemokratyczną, więc ostrze powieści nie dotyka bezpośrednio demokracji.
Inspiracją mógł być Szwejk, ale to bez większego znaczenie.
Jednak i demokracji się dostało dzięki tytułowemu paragrafowi. O takim paragrafie, którego treść można dostosowywać do bieżących potrzeb, jest marzeniem prawie każdego polityka.
Tymczasem Hemingway był moim zdaniem wspaniałym stylistą, natomiast treści przekazywał dość miałkie i mnie jakoś nie wciągał, nawet we wczesnej młodości. Jedyna rzecz, która mnie zdołała naprawdę wciągnąć, to „Stary człowiek i morze”.
Stanisławie…
ja nie porównuję Hemingwaya do § 22 !!!
Hemingway tylko w wersji filmowej, najlepiej z Gregorym Peckiem 😎
„Catch 22” jest tak jak mówisz, Stanisławie.
W drodze do Lulka, przez jesienną Słowenię:
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Roznosci#5368608658868573714
Wcale nie jest – jest tak, jak czytelnik odbierze, wszystko jest kwestią gustu i indywidualnego odbioru, a nie, że ktoś mówi, że „tak ma być”. Bardzo mi to przypomina szkolne dyżurne pytanie na lekcji języka polskiego – co poeta chciał w tym wierszu powiedzieć?
Nic nie zabija wiersza tak, jak podobne pytanie. Ale to moje zdanie, a nauczyciele muszą robić swoje i pytać… 😉
Co do Pecka, to się zgadzam w 150% – no co?! Tak go odbieram 😉
Jak byłam mała, to latałam kukuruźnikiem 😉
Ha ha, nie jest 😉 A co jest, jeśli to nie groteskowa satyra na absurd i bezsens wojny, prywatę i chęć awansu cudzym kosztem ?
Heller doświadczył tego osobiście.
hm… gustu jak gustu, ale też kiedy czytamy. Właśnie uswiadomiłam sobie, że Hemingwaya nie tknęłam od czasów szkolnych, a „Komu bije dzwon” czytałam w wieku, kiedy nie powinnam była jeszcze po takie książki sięgać. Ciekawa jestem, jak bym teraz to odbierała.
Przyjdą zimowe wieczory, może czas powtórzyć?
Co do powtórek – ja tak mam, że raz na jakiś czas wracam do pewnych lektur. Nigdy chyba nie znudzą mi się „Chłopi”, żadna z książek Singera, nigdy nie zanudzi mnie ulubiony autor T.Konwicki, Marquez… kryminały Joe Alexa i Agaty Christie 😉 … oraz „Pan Tadeusz”. Śmiejcie się… co jakiś czas czytam i ciągle coś nowego tam znajduję dla siebie.
No przecież dopiero co napisałam, nemo, żeby mi nie tłumaczyć jak krowie w rowie, co autor chciał przez to powiedzieć…
http://wyborcza.pl/1,75515,6910135,Cenzura_nie_lagodzi_obyczajow_w_internecie.html
Alicjo,pod wczorajszym tekstem: 2009-08-11 o godz. 01:14. Ale po co dyskusja, skoro w gruncie rzeczy w trójkę prawie sie zgadzamy. Ja się zgadzam, że dla czytelnika ważne jest, co z książki przyjmuje, a nie, co autor chciał przekazać. Zresztą często to, co chciał przekazać, i to, co napisał, to dwie różne rzeczy.
Ale z Hemingwayem to też zgoda, że na ogół dociera do młodych ludzi, gdzie postawa „macho” imponuje. Doświadczenie czytając to samo mają zupełnie inny odbiór. I prawda wreszcie, że Gregory peck wnosił tu bardzo dużo. Przyznaję to, choć nie jestem kobietą. Ale zwarzcie, że w Pecku było cos takiego, że choć bohaterski, niezłomny i w ogóle kawał prawdziwego mężczyzny, to okreslenie „macho” zupełnie do niego nie pasowało. Po prostu miał klasę.
Wybaczci, miało być „doświadczeni” nie doświadczenie i zważcie a nie zwarzcie.
Trudno żeby nudził Marques czy Konwicki. Z Chłopami troche inna sprawa, bo niektórych nudza. Ale najciekawiej z Singerem, którego ksiązki na pierwszy rzut oka wydają się nudne, a na drugi bardzo wciągają i mnie trudno się od nich oderwać, jak zacznę.
Stanisławie, o gustach, rowniez czytelniczych, się nie dyskutuje. Mnie Konwicki i Marquez teraz, po latach, nudzi, a Chłopów i Ziemię Obiecaną mogę na okrągło i na wyrywki.
MałgosiuW, pytałaś się wczoraj o Maryninę. Przeczytałam wszystko co wydali w Polsce. Dla mnie – bomba, ale niektórych denerwuje uzywanie wielu zdrobnień imienia tej samej osoby i otczestwo.
Przypomnialam sobie, ze talie placuszki z kukurydza (z puszki) kiedys zrobilam i zachwycona nimi nie bylam. Raczej dosc mdle.
Alicjo,
widzę, że coś Cię dziś prowokuje do przekornych reakcji 😉 Proszę, nie przenoś na nas swojej alergii na nauczycieli 😉 Może są na tym blogu młodsi, co w wieku 20-25 lat mieli inny kanon lektur i pewne informacje mogą im się przydać.
MałgosiuW,
Maryninę czytałam, ale niewiele pozycji i tylko po niemiecku. Lubię czytać Sarę Paretsky z jej detektywem Vic Warshawski, która nie używa pełnego imienia Victoria, aby uniknąć uprzedzeń ze strony potencjalnych klientów 😎
Inne to Donna Leon i Patricia Highsmith (Tom Ripley, czarny humor). Tak w ogóle to uwielbiam czarny humor i czarne komedie w stylu Monty Pythona, Twaina, Hellera itd.
Nirrod,
no właśnie. Te racuszki już z definicji (składniki) muszą być mdłe, a do tego ta surowa kukurydza 🙄 Może ta autorka aptecznych broszurek powinna swoje propozycje wypróbować najpierw na własnej rodzinie? Wersja pikantna z wieloma przyprawami może być interesująca.
Heller mnie kiedyś o dreszcze przyprawiał, ale teraz juŻ nie. Pana Ernesta zaś lubiłam szalenie „Fiestę” i „Za rzekę….” Zupełnie mi nie przeszkadza, że to pozycje od A do Z zełgane. To takie męskie – jak opowiadanie o wielkiej rybie…Tu przypominam wszystkim kanapkę w gabinecie myśliwskim w Kórniku – tę okrągłą, gdzie panowie siadywaLI PO OLOWANIU I BAJDURZYLI W MĘSKIM GRONIE, a żaden nie musiał sąsiadom w oczy patrzeć – mogli łgać, do oporu.
Na obiad dzisiaj kukurydza, mielone i ogórki małosolne, nastawiłam już następne i być może ostatnie; jakoś mało zjadamy w tym roku ogórasków.
Nemo – mam gdzieś b.dobry przepis, który stosuję do najróżniejszych marynat warzywnych, jak znajdę, to zapodam. IOgórków w domu nie robię – nie smakują mi domowe. Jeszcze nie spotkałam domowych, które by dorównywały tym z Pudliszek – tamte są jednocześnie jędrne, delikatne, kruche i niezbyt słodkie.
Przed obiadem byłam u ogrodnika. Nabyłam sadzonki zimowych porów, sałaty i cykorii głowiastej. Potrzebuję jeszcze kapusty pekińskiej i nasion szpinaku. Po południu trzeba będzie się trochę poschylać nad grządkami. Pomidory dojrzewają w szybkim tempie, najładniej kanadyjskie żółte podługowate, ale i malinowe mają po pół kilo i piękny kolor. Wczoraj wpadł Geolog świeżo powrócony z Rumunii i przyniósł na sitku 😯 nasionka z węgierskich pomidorów, podobno najwspanialszych na świecie 😯 Nieśmiało napomknęłam, że cały pomidor do degustacji byłby jeszcze lepszy, ale jemu już się wszystkie pomieszały z rumuńskimi i nie odróżni… 😯
Pyro,
no właśnie, ja też wolę ze sklepu, ale co mam zrobić z tymi ogórkami? Porozdaję, co się da, a trochę poeksperymentuję. W tych sklepowych jest benzoesan albo inny środek konserwujący. Może to on zapewnia tę jędrność?
Codziennie na obiad i kolację jemy mizerię.
Witam,
skoro mowa o ogórkach i pomidorach, to przypomnę co na temat łączenia tych warzyw pisała Irena Gumowska, znana przed laty specjalistka od żywienia. Otóż świeży ogórek niszczy witaminę C w swoim otoczeniu.Mała łyżeczka soku ogórkowego / świeżego / wlana do kilku litrów soku pomidorowego rozłoży zupełnie witaminę C, a powoduje to silnie działający enzym – askorbina. Poglądy w żywieniu zmieniają się często, ale w tym wypadku mamy do czynienia z chemią. Staram się więc nie łączyć ogórka z pomidorem, ale mój mąż lubi sałatkę z tych warzyw, no no trochę krzywiąc się, przyrządzam mu ją.
Zupelnie ignorujac Irene Gumowska, zrobie dzisiaj na obiad grecka salatke z dodatkiem makaronu jako wypelniacza….
Nie znam enzymu „askorbiny”. Kwas askorbinowy to witamina C. W 100 g ogórków jest jej 8 mg, w pomidorach 5-30 mg. Pamiętam to twierdzenie o niszczeniu witamin w pomidorach przez ogórki 😉 Też w to wierzyłam, aż zobaczyłam, że grecka „ciemnota” nic sobie z tych sensacji nie robi 🙄 Gdyby to była prawda, to by zjadacze sałatki greckiej chyba mieli szkorbut 😉
Z Pana Lulkowego komputera
Kochani blogowicze zrobilismy co sie dalo , syn powiadomiony o stanie ojca, wkrotce przyjedzie. Zaprosilismy tez Waltera przyjaciela P Lulka. Ma wpadac i pomagac , moze zalatwi kogos z caritasu. Potrzebna jest codzienna pomoc w przygotowywaniu posilkow i w zakupach. Zostawilismy pelna lodowke moze do czasu zorganizowania dalszej pomocy nie pogorszy sie stan zdrowia. I tak jest duzo lepiej niz w niedziele. Wszyscy mielis.my lzy w oczach. Pozdrawiam Marek z Jola
Jest enzym askorbinaza, ale wystarczy zakwasić środowisko (ocet) a przestanie działać.
Jolinku, Marku,
dzięki za wieści. Pozdrowienia dla Pana Lulka!
Odpowiedż Nemo bardzo mnie cieszy, bo nawet Ona kiedyś w to wierzyła. Czyli te mądrości ze starych książek trzeba weryfikować . Nawet jeśli to prawda,to w końcu ile zjada się tych ogórków z pomidorami.
Niewesołe wieści o Panu Lulku.Dobrze, że Marek i Jolinek zatroszczyli się o Niego.
Co tam się dzieje? 😯
Panie Lulku proszę się trzymać, dużo jeść i dużo wypoczywać! Serdeczne pozdrowienia!
Krystyno,
nawet jeśli to prawda, to nie przejmuj się takimi historiami, bo pomidorów nie jemy ze względu na witaminę C. Żółta papryka zawiera jej 10 razy więcej. Nawet kapusta ma więcej witaminy C niż pomidory. A innych walorów pomidora ogórek nie atakuje 😉
Jeszcze raz przy PanaLulkowej okazji okazało się, że pleno titulo blogowisko nasze jest potęgą. I basta!
Haneczka dała mi do przeczytania świetną książkę Barbary Tuchman „Wysoka wieża”. Absolutnie błyskotliwy esej z początków „zachodniego” ub.wieku. Natknęłam się tam na przezabawną ripostę O.Wilde’a na skargi mniej utalentowanego pisarza „Trwa wokół mnie zmowa milczenia; straszna zmowa milczenia. Co mam robić, Oskarze” „Przyłączyć się do niej”.
Nemo,
każdy z nas jest inny. Jak to jest w końcu – można powiedzieć, co się myśli, czy się zamknąć?
Nic nie „przenoszę”, mówię to, co myślę.
Alicjo,
mów sobie, co chcesz, nikt Ci nie zabrania. Nie rozumiem tylko, co Cię sprowokowało do wypowiedzi o 10:05, tej o zabijaniu wierszy? 😯 To było tylko tak, sobie a muzom?
A ja Hemingwaya najbardziej lubie „Islands in the Stream”. Inna rzecz, ze ponownie czytalem w miejscu w ktorym odbywa sie akcja a przynajmniej pierwsza jej czesc. To samo morze, ten sam odswierzajacy wiaterek na twarzy, sol na ustach i te same zapachy. Knajpki takie same a w nich podobni ludzie. Te same biale plaze i krystaliczna zielonkawo-fosforyzujaca woda…. I jak sie ma nowela nie podobac. Akcja przesuwa sie niemal przed oczami. Inaczej sie czyta jak sie widzialo i inaczej patrzy jak sie czytalo.
Dzien dobry,
Podobnie jak nirrod zrobilam kiedys placuszki z kukurydza (z puszki), ale proszono mnie w domu, zeby tego eksperymentu nie ponawiac!
Z wczorajszego wpisu MalgosiW do nemo, zanotowalam Al. Marynine, o ktorej nic przedtem nie slyszalam a widze z biografii, ze warto bo opisuje tez wspolczesna Rosje.
I jeszcze slowko na temat autorow kryminalow. B. lubie Alexandra McCall Smith’a za oryginalny styl i humor. mieszkal m.in. w Botswanie a urodzil i wychowal w Zimbabwe. Moze nawet nemo sie skusi mimo, ze to mezczyzna!
Alino, 😆
ja nie czytam wyłącznie kobiet 😎 Lubię także „męskie” kryminały, ale cenię sobie humor i finezję 😉 Chętnie rozejrzę się za tym autorem, którego polecasz.
A teraz idę sadzić sałatę.
Zawsze przezawsze jadłam pomidory z zielonym ogórkiem. Lubię i już. Rzodkiewkę jeszcze do tego i cebulę.
Konserwowe dla mnie też najlepsze kupne. Podobnie jak Nemo, ładowałam na praktykach. Pytałam nawet o zalewę, ale wiedzący byli bardzo półgębkowi 🙁
😯
Wlazłam na drabinę, żeby zebrać ogórki…
Cholera?! Chyba się to mącznik nazywa albo jakaś taka zaraza, po prawej stronie skrzynki mi się na liściach ogórasów pojawił biały nalot, co robić, co robić?! 🙄
Nie powiem, że to wielka uprawa… ale jednak przyjemność sprawia, że coś urosło. I dlaczego jak nie ślimaki (na grządce) to jakaś inna zaraza ma je gnębić na drabinie?!
W przyszłym roku wytoczę wszystkie trzy kolubryny z garażu! (mam 3 drabiny stosowne).
Ale cherry pomidoro w beczce pomiedzy bazyliami ma sie znakomicie, i na pewno nie jest to cherry! Bateria mi wysiadła od aparatu… trza naładować!
A w sprawie kukurydzy to i moja prowincja sie szczyci jedna z najlepszych a to kukurydza z Taber. To miejscowsc niedaleko Calgary (na poludnie) i oczywiscie uwazaja swoja kukurydze za zdecydowanie najlepsza w Ameryce Polnocnej (jakzesz by inaczej) W sklepach jest zaznaczane „Taber corn” zeby nie bylo zadnych watpliwosci. Jak Alicja wspominala kukurydze dodaje sie czesto do obiadu a najczesciej do stekow przy okazji grilowania. Tradycyjnie na talerzu bedzie stek, kukurydza, fasola i kartofel czyli jedzenie pracownikow miejscowych PGR-ow: cowboys i cowgirls 🙂
A kukurydza z Taber jest slodka i gotuje sie ja krotko. Czesto tez griluje po obraniu tylko wierzchniej warstwy lisci. Tradycyjnie jest zolta ale i inne kolory i ich mieszanki (takie wielokolorowe kolby) mozna dostac.
Nemo…
czy mam Ci „przetłumaczać”…
Sprowokowalo mnie wspomnienie ze szkolnej lawki, pod tytułem „a co poeta chciał przez to powiedzieć”.
Rozmawialiśmy o lekturach , literaturze i tak dalej. Samo wyszło – typowe pytanie nauczycieli, a przeciez poezję albo się czuje, albo wywraca w niej flaki, czego nie lubię bardzo. Moja polonistka zgodziła się ze mną, ale swoje musiała robić na lekcjach. Jak ja tego nie cierpiałam… dla mnie poezja to sa zmysły i cos nie do przekazania nikomu wiecej. Analizowanie? Horror!
Dobrze, że dostaję pozwolenie na pisanie, co mi ślina na język. I nawzajem 😉
Nie musze pewnie wspominac, ze ze wzgledu na slodkosc najlepiej smakuje z solonym maslem. Kolbe umaczac w takim maselku, ognisko a dookola preria….pycha. Do tego kanadyjska whiskey (robiona z zyta) i swiat sie smieje.
…ooooo! to je to, yyc 😉
Ja wolę walnąć masełko niesolone, a soli po uważaniu.
W sobote idziemy na doroczne kanadyjskie party , to na pewno będzie. Cholera, prerie daleko, ale w Ontario też da się żyć 😉
No to milej zabawy w sobote. Znajomi robia BBQ za miastem juz niemal w gorach ale nie mowili kiedy i mam nadzieje ze nie w te sobote bo ja sobie robie diete (swieci sie smieja w niebie) i mam tak 13 dni wytrzymac wiec byloby szkoda tracic grila. Zjazd szkoly, wesele trzeba sie wyszczuplic bo inaczej to umre przy pierwszym tancu 🙂 i w garnitur trzeba sie wbic albo kupowac nastepny. Rowerek i kajaczek w czestym uzyciu ale to jednak nie wystarcza. No i winka i innych pina colad nie moge. Przerazajace.
A cóż Ty za jakieś takie wyprawiasz, yyc?!
Żivot je cudo i trza z niego korzystać, bo ono jedno!
Diety, psiakrew… (za przeproszeniem Owczarka Podhalańskiego i Bobika) 🙄
Ja w tym wrześniu będę miała nieformalny zjazd podstawówki, i z niektórymi osobami nie widziałam się od tamtych czasów, i ogólniaka, i tych tam wyżej. No to co, że wiekowo posunęliśmy się kapeczkę? Jak trzeba, to trza 😉
yyc 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Q5rBGuZBWu0&feature=related
Wiekowo z wiekiem sie starzejemy 🙂 ale pare kilo chce zgubic bo imprezy sie szykuja a ja potem wysiadam zwlaszcza jak sie muzyka zacznie. Diet nie lubie i sie w to nie bawie ale 5 lat temu przed ostatnim zjazdem szkolnym postanowilem tez nieco zrzucic i polecialo jakies 15 funtow (7kg) w te 13 dni wiec powtarzam.
Do tego kajaczek i rowerek jak pogoda dopisuje a ostatnio nie bylo zle i sie kondycje zlapie nieco i moze wysmukli 🙂
Alino,
to Ty pytalas wczoraj o przepis na ten chlodnik. Widze, ze nikt inny nie dal linka na to. A ja jesten w plecieniu tych linek niegramotny, wiec skopiowalem z mojego archiwum i wklejam.
Chłodnik ogórkowy
3 długie ogórki, każdy o wadze ok. 650 g, prosto z lodówki, sok z cytryny do smaku, 1 łyżka oliwy z oliwek, garść koperku posiekanego i kilka gałązek do dekoracji, 500 ml naturalnego jogurtu, 1 – 2 łyżki chrzanu ze śmietaną
Obierz ogórki i dwa z nich podziel wzdłuż na ćwiartki. Usuń miąższ z ziarenkami, a następnie pokrój ogórki w kostkę. Włóż do dużej miski i odstaw.
Trzeci ogórek pokrój obieraczką do warzyw w szerokie paski (wstążki). Jeśli wstążki wydadzą się zbyt długie, przekrój je na pół. Włóż je do oddzielnej miski i wymieszaj z odrobiną soku cytrynowego, oliwą z oliwek, posiekanym koperkiem oraz solą i pieprzem. Przykryj miskę folią spożywczą i schłodź przed podaniem.
Do blendera wlej połowę jogurtu, dodaj szczyptę soli pieprzu i połowę pokrojonego w kostkę ogórka. Zmiksuj na gładkie puree. Przetrzyj je następnie za pomocą łyżki przez sitko. Wyrzuć pulpę ogórkową, która osadzi się na sitku. Tę samą czynność wykonaj z drugą połową jogurtu i ogórka. Spróbuj, czy puree jest odpowiednio doprawione, a gdy zechcesz zaostrzyć jego smak, dodaj 1 lub 2 łyżki stołowe chrzanu albo sok cytrynowy. Przykryj całość folią spożywczą i wstaw do lodówki, jeśli nie podajesz zupy zaraz po przygotowaniu.
Zupę podawaj w schłodzonych miskach, dekorując wstążkami z ogórka oraz koperkiem.
yyc,
gdybym co roku nie zrobil takiej diety, tobym wazyl juz chyba z 260 funtow.
Tyle na razie,
Pozdrawiam wszystkich,
pepegor
Pepegor, mnie sie tez pewnie co roku by przydalo ale ze lakomy jestem cos mi trudno znalezc te dwa tygodnie na zmobilizowanie sie 🙂
…chłopaki! Nie obżerać się, tylko najeść akuratnie 😉
Moja waga (a jestem stara kobieta i zazwyczaj wysiaduję, chociaż ostatnio rowerkiem czasami za róg) nie waha się 5kg w tę, albo w tę, pół na pół, od zawsze.
Panowie lubią sobie dać w dziąsło 😉
Pepegor,
ja jestem taka zachłanna, że nic bym nie wyrzucała z tego sitka. I potem się pytają, dlaczego ogórek nie śpiewa 🙄
gaspacho latwo znalezc, wiec nie dalem sznurkow Alinie,
Pepegor sie ladnie sprezyl, ale dalej nie wiem, gdzie ten sklep, co go o 19H
A w sprawie dajat to jak spiewal Mlynarski…mniej zryc, mniej zryc…od maja do maja 🙂
Makaron (capellini) ugotowany, do tego … no, nie wiem, jak to nazwać, bo leczo to nie jest, ale podobne, po prostu przegląd lodówki i ogródka, ostre wyszło z jalapeno, piwniczka wyschła i nawet piwa nie ma, a musi być coś do popicia, bo nam gardełka spłoną. Co ja za to mogę, że się kilka pestek paprycznych ukryło gdzieś tam. Dla mnie takie ostre to graj 😉
Rodzine też przyzwyczaiłam, ale od czasu do czasu mam wątpliwości. Dlatego wolę, żeby było coś do popicia, oprócz wody. Wyślę Jerzora za róg 😉
Gdzieś sklepy o 19H? U mnie 24/7 za rogiem, a pozostałe mniej więcej do 21. Albo drugiej.
yyc.
To się przekłada (ten zakamuflowany tekst) na – wiecej seksu! Kalorie się palą ogniem wielkim 😉
Byle od maja do maja Alicjo.
yyc,
a jak Ty to robisz z tymi 15 funtami.
O dietach tu jeszcze wlasciwie nic nie bylo, czy to moze nie temat tabu?
pepegor
Było, było, pepegor…
Toż my tu już 3 lata nadajemy. I żaden temat nie jest tabu 😉
Chyba, żeby… 🙄
Pepegor, dziekuje za przepis. Nie Ty jeden jestes niegramotny w poslugiwaniu sie linkami. Dobranoc.
Alicjo,
moje kilogramy, funty, to wiem z czego sa. Znam jednak cala masse bliznich, co to se uzywaja nie tak jak ja, a sa tacy, jak ja przed 40-tu laty jeszcze bylem. Ja mam ma to te filozofie, ze przewaznie jeszcze nie mam takich dolegliwosci, jakie maja inni (niekoniecznie mysle o tych, ktorym wlasnie zazdroscilem) a pocieszam sie tym, ze moglo byc znacznie gorzej.
Moja lepsza polowa zwraca na wachania wagi w granicach 3 kg i zaraz reaguje. Ja tak nie potrafie.
pepegor
Tabu chyba nie tyle ze kazdy tu lubi zjesc to pewnie nie diety nikomu w glowie. A 15 funtow albo raczej 7 kg – co jest mniej wiecej tyle samo – to kolezanka dala mi diete ktora roznie zwa (kopenhaska, 13 dniowa itd.) i przy ktorej jak znam zycie jesli chodzi o szybkie chudniecie, pewnie glownie pozbywasz sie wody. Niby poprawia metabolizm ale bo ja wiem. Dla mnie sa dwie wazne rzeczy.
1- tylko 13 dni, wiem, ze mam szanse wytrzymac.
2- Szybkie zrzucenie paru kg. Tyle zeby byz lzejszym ale zeby zawalu serca nie dostac 🙂
Zrobilem to raz, 5 lat temu z tej samej okazji co teraz i wtedy wlasnie zgubilem 7kg.
A przepis to pewnie najlepiej zgooglowac i wyjdzie wiele wersjii choc na ogol sie pokrywaja. Najgorsze ze dwa tygodnie bez winka czy innych wskazanych przy upalach drinkow a ja ostanio na etepie rumu i pina colad, mango daiquiris czy bahama mamas i teraz klops bo o suchym pysku siedze.
yyc…
to już lepiej do wina się przyklej (na trawienie robi dobrze), a zrezygnuj z tych innych bahama mamas i pina coladas, toż to dopiero jest ale kaloryczne 🙄
W ramach rozrywek po obiadku udaję się za słynny róg (2.5 km w jedną stronę) szybkim krokiem w celach wiadomych. No, czymś to leczo ostre trzeba popić! Przecież nie wodą 🙄
kukurydza chyba byla nazywana zlotem Ameryki, o ile costam kojarze. Mi smakuje, zwlaszcza gotowana przez moja kumpele 🙂
Pawel i Anie wczoraj wyjechal,ona ma uroczystosc. Gratulace. Marek i Jola z prezenmtami. aobusem. Ale bedzie bal. Gratukuje od wszystkichk i dochodze do siebie.
Pan Lulek
Pieczywo kukurydziane jest dobre. Maka klarowna jak do sosow dodac, nie meci… Ciekawe czy sie jakis dobry alkohol z niej robia. Bo tequila to zdaje sie z agawy a rum z trzciny cukrowej (melasy).
yyc, zerknelam na te kopenhaska diete. Posilki skape, malo kalorii wiec chyba nie powinienes za bardzo kajakowac ani rowerkowac w okresie tych 13 dni. Po co ryzykowac zdrowiem?
Panie Lulku kochany
tęsknię za Pana opowieściami i sprawozdaniami z Burgenlandii. 🙂
Niech Pan dochodzi żwawo. 😀
Z kukurydzy wyrabia sie chyba burbona. To ulubiony alkohol mojego meza.
Alino posilki marne i w ogole idea diety z moim lakomstwem w parze nie idzie ale obiecalem sobie wytrzymac co najmniej 8 dni bo o ile dobrze pamietam to glownie wtedy zrzucilem troche wagi w potem to juz jakies drobne. Kajaczek spokojnie po jeziorku, ptaszki poogladac a rowerek no to tez nie w tepie Tour de France ale tu lubie sie zmeczyc. Zlego diabli nie biora. Lece do domu. Zajrzez jak dojade, poki co do uslyszenia…
Faktycznie chyba z kukurydzy stad ten inny smak. Ja lubie kanadyjska ale to pewnie dlatego, ze z zyta robia a z Polski jak sie jest to do wodki zytniej organizm przyzwyczajony 🙂 i taka jakas slodkawa mi sie wydaje. Szkocka jakby perfumowana dla mnie. No dobra lece..
Dobry wieczór! Jakaś taka pogoda, ze wszyscy padli. Ja też. Rajd wyjeżdża jutro rano, mam wstać i zrobić im zdjęcia.
Dobranoc,
Uściski dla Lulka i skutecznego dojścia do siebie, miejmy nadzieję, że to nie jest daleko 🙂 A Markowi, Jolinkowi i paOlOre wielki szacun za sprawną akcję 😀
Poszłam za róg szybkim marszem. Znalazłam 10 centów na drodze. Zakupiłam sangiovese magnum oraz 4 puszki Lecha. Zanotowałam wielkimi literami – o tej godzinie nie wychodzi się z domu, wszyscy wracają z pracy i wszyscy oczywiście zmotoryzowani!!!
Jak długo tu mieszkam, nigdy o tej porze nie wychodziłam, dopiero teraz rozumiem, dlaczego Jerzor na mnie spojrzał, jak spojrzał i wzniósł oczy do nieba.
Hej, ale Piraci znów zawitali do Collins Bay 😉
To taki lokalny „Dar Młodzieży”, szkoleniowy żaglowiec, młodzi ćwiczą pod naszymi oknami parę dni, a potem wypływają na otwarte jezioro, wracają po tygodniu. Kiedy Piraci wpływają do Collins Bay, znaczy, że druga połowa lata…
http://alicja.homelinux.com/news/img_0120.jpg
Poczytałam do tyłu. Silna Grupa Pod Wezwaniem zawitała do Burgenlandii, wykonała zadanie, Pan Lulek ma sie dobrze i będzie sprawozdawał 🙂
Oraz szykował na Zjazd III !
Alicja to ma fajne życie. Taaakie zakupy za 10 centów!!!
Dojde do siebi a nawej i dalej
Pan Lulek