Przygotowania do gorących wakacji
Trzydzieści trzy stopnie w cieniu to dla nas żadna męka. Cała rodzina uwielbia gorąco i dlatego tak często jeździmy na południe Europy a i do krajów tropikalnych zaglądamy przyjemnością. Po zimnej wiośnie na Kurpie zawitało właśnie tropikalne lato. Upał i wilgoć oblepiająca człowieka to rzecz zwykła. Gorzej, że co jakiś czas przelatują burze z silnymi wyładowaniami, no i wyłączeniami prądu – co pomiędzy Pułtuskiem a Wyszkowem należy do stałych zagrań zakładu energetycznego. Ale i do tego można przywyknąć. Nasze laptopy mają przecież baterie, a w kuchni na takie okazje czekają palniki nakręcane na butle z gazem. Żadna ewentualność nas nie przeraża.
Przygotowujemy się więc do wyprawy pod Carrarę oswajając organizm z silnym słońcem a żołądek z włoską kuchnią. Codziennie rano na śniadanie przyrządzamy caprese czyli plastry pomidora przekładane białym serem i posypane świeżymi listkami bazylii oraz spryskane octem balsamicznym o smaku leśnych owoców. Czasem zamiast aceto balsamico używamy winegretu, bo w tej dziedzinie nie ma wśród nas zgody. Basia jest winegretowa a ja balsamiczny.
W południe wypijamy po parę filiżanek espresso (Basia łagoną wersję czyli z kroplą mleka a ja cafe normale) i małe ciasteczka – a to cantucci, a to sebadas lub nawet mel a mato czyli kozi ser z miodem zamrożony jak lody.
Na obiad, który jemy wieczorem jest to więc klasyczna włoska cena a nie pranzo, bywa na zmianę orata alla griglia, risotto marinara, spaghetti frutti di mare. No i oczywiście różnego typu insalati: rucola,radiccio, romana z rodzynkami bądź truskawkami. Do tego na zmianę białe albo rose ale wszystkie z winnic Italii.
Jedynym odstępstwem od tego menu były pierwsze w tym roku pierogi z czarnymi jagodami. Basia zrobiła ich taką ilość, że nie daliśmy im rady mimo, iż do stołu wraz z nami zasiadło dwóch młodych ludzi ? siedemnastoletni Kuba (nasz wnuk) i jego przyjaciel maturzysta czyli kandydat na Politechnikę osiemnastoletni Maciek. A tacy dwaj – zwłaszcza po spędzeniu dnia na łódce – to mają wilczy apetyt. Kilka ostatnich pierogów dostał jednak Rudolf, który jak na psa miewa dziwne gusta kulinarne. Pierogi z jagodami – choć bez cukru i śmietany – przypadły mu do smaku.
Nasze pierogi wywołały jednak włoskie asocjacje. Tessa Capponi, o której wielokrotnie tu pisałem, Włoszka mieszkająca ponad 20 lat w Warszawie, w jednej ze swoich pięknych książek napisała, że miarą jej polskości jest tęsknota jakiej doznaje we wrześniu, który spędza zawsze w rodzinnej winnicy w Toskanii, za chłodnymi jesiennymi, mglistymi porankami i? pierogami z jagodami.
To oczywiście nas usprawiedliwia, że przygotowując się do ucieczki na południe jedliśmy ulubione danie Tessy.
Komentarze
ależ oczywiście, że usprawiedliwia 😉
Dzień dobry!
nie, nie, upałom nie! Ja się urodziłam w Norwegii i lubię temperatury „normalne”. W upały po prostu flaczeję. Maszyny w polu też nie lubią takich temperatur.
upaly z ozywiajacym wiaterkiem prosze bardzo tak na 2 do 3 tygodni aby sie nalapac lata
Uwielbiam zimę, a także wiosnę i jesień. Z „lata” kocham umiarkowanie.
Gospodarzu balsamiczny, a te ciasteczka do kawy to sami pieczecie? I który kozi serek z tym miodem? 🙂
Ja dzisiaj też pierwsze pierogi z jagodami będę robić. 🙂
Upałów nie znoszę, plażowanie to dla mnie niepojęty sposób na spędzanie urlopu. Aby tego uniknąć, wybrałam się kiedyś z siostrą na objazdową wycieczkę po Skandynawii – okazało się, że tam panowało „lato stulecia”!
oj Also, czyżbyś nie skosztowała mrocznych uroków upojnego lata. na to wspaniale i nie zapomniane uczucie czekam z utęsknieniem. a jak nam sie zachce to robimy nawet zima lato
niech żyje lato!
http://www.youtube.com/watch?v=wO-RmPe6b7k
A czym objeżdżałaś, Also? Zabrzmiało smakowicie. 🙂
Też nienawidzę leżeć na słońcu.
Ciekawość mnie zżera w sprawie ciasteczek.
Czesto jezdze w okolice Carrary, pierwsz raz polecialam oczywiscie ogladac marmury, objechalam tez przybrzezne miejscowosci i mialam szczescie trafiac na restauracyjki dla tubylcow, pogonilam nawet moich wloskich znajomych po bezdrozach aby udac sie szlakiem Heine´go, zobaczylam przyczepiona mala tabliczke i nic wiecej. Na dole w La Spezia jest wiecej takich tabliczek min. swiadczac o pobycie Lorda Byron´a. Dwa lata temu bylam tez w okolicy, siedzialam na gorze nad Massa z widokiem na morze, miasto w nocy a tyly dawaly mnie gory.
Alsa opalac sie mozna tez i w lekkim cieniu.
a co w tym
http://picasaweb.google.de/lh/photo/l08VK7Bur7Zy-9hWg32e1w?feat=directlink
do nienawidzenia?
😆
czapka jakas dziwna
W Toskanii są jak najbardziej chłodne jesienne poranki, ale może dopiero w październiku. Nigdzie tak, wracając z Sycylii, nie marzliśmy rankiem, jak w okolicach Florencji. Od końca września jest chłodno rankiem w całej Italii. I mglisto też bywa, najgorzej na południe od Salerno.
Also,
czy to było w 2003? Strasznie gorące lato w Skandynawii, ponad 30 stopni za kołem polarnym i susza, ani grzybka 🙁 Jak wróciliśmy po 5 tygodniach, to w Polsce i tutaj nadal gorąco było, ponad +35.
Gospodarzu,
pięknych wakacji życzę, gorąca i lazurowego nieba! I trzymaj się z daleka od linii kolejowych!
Arcadius, jesteś bardzo twarzowy 😀
moragu
http://www.youtube.com/watch?v=9fCaoBN2jvU
😆
Tu tez jestes twarzowy, reinkarnacja?
http://picasaweb.google.de/dorotadaga/Jw#
O kurcze!
http://www.youtube.com/watch?v=EMLxHMtiknM&feature=related
Oczywiście Doroto z Sąsiedztwa, że to własny wypiek. A przepisy są w witrynie. Wprawdzie moje sebadas nie są tak piekne jak sardyńskich cukierników (oni robią z tego artystyczne rzeźby kwiatków napełnionych serem pecorino i polanych miodem przed wsadzenim do pieca)ale w smaku niczym im nie ustępują. A toskańskie cantucci nie wymagają aż takiego kunsztu i zdolności artystycznych. Suche i twarde są wspaniałe.
i cóś na deser
Wszystko to od tego gorąca?
Andrzeju, może już jesteśmy po drugiej stronie lustra? 😉
Wyszłem do łazienki – bo tam jest lustro.
Patrzę – i rzeczywiście!
http://www.youtube.com/watch?v=_Dg58l0vB6o&feature=related
Kurcze, jak te owieczki wiedzą jesienią, że zima będzie krótka? 😯
nemo, one pytają najstarszych górali 😉
pluszak, 😆 😆 😯
uprzejmy głos panienki powiadomił ze czeka na mnie do odebrania mój nowy letni garnitur. teraz dopiero będę twarzowy 😆
nic innego nie pozostaje jak tylko pożegnać się z wami. cały tydzień czekałem i liczyłem na to, ze może tu dojdzie morze. chcialem jek w wierszu którego wkułem jak uczyłem się języka
eine villa im grünen mit grosse terasse
vorn die ostsse, hinten die friedrichstrasse
mit schöner ansicht, ländlich-mondän
vom badezimmer ist die zugspitze zu sehen
aber abends zum kino hast du nicht weit
to jest piękne nawet nie znając języka
Owca rozum ma i potrafi główkować.
Proszę odpowiedzieć na pytanie dlaczego koniczyna wie na jakiej wysokości będę kosił trawnik? Rośnie na taką wysokość by nie dosięgły ją noże kosiarki. To samo dotyczy kwitnącego mleczu.
Kto wie?
A skąd koty wiedzą, gdzie napaskudzić, żeby największą przykrość nam zrobić?
Moze z tą owcą (szkocka to oszczędna) to jest po prostu odwrotny proces ewolucji konia? Koń na początku był malutki, chował się pod liściem a rzeka Colorado płynęła po wierzchu, więc do wody miał niedaleko. W miarę jak Colorado wcinała się coraz głębiej, teren wokół był suchszy i prakonik musiał coraz dalej szukać pożywienia, więc musiał być szybszy i zwinniejszy. I tak kanion się pogłębial a konik podrastał i biegał coraz dalej i szybciej. Aż dobiegł do Azji, a potem do Hiszpanii, żeby go z powrotem zawieźli do Ameryki.
A tej owcy coraz prościej się zyje, to możę nie musi się wysilać?
Stanislawie to juz trzeba sie mocno kotu narazic aby kot sie w ten sposob mscil, choc bywaja tez zlosliwe koty podobno.
A czym się można było narazić? Chyba tym, że zostawiliśmy parę nie zarośniętych płaszczyżn z ziemią albo wysypanych kamykami. I na środku tych kamyków sobie ulubiły kaktusy sadzić.
Ja Cię sorry, Stanisławie.
Kocie prawo zrobić sobie w ogódku odpowiednie miejsce do załatwiania.
To super porządne koty. 🙂
Stanislawie podswiadomie urzadziles super toalete dla kotow, moze postaw jakas kuwete i je tam troche podprowadz, bo to rzeczywiscie przykre albo spray antykoci ale to podobno nie dziala, pozostaje wiec tylko zrobic pasztet.
Potwierdzam, że nie działa. Koty są sąsiadów, a do nas zaglądają głównie w nocy.
to wspolczuje, pomimo, ze jestem zwolenniczka kotow
Pyra jest w stanie wiele kotom wybaczyć. Zwłaszcza Pyra najedzona fasolką szparagową „po polsku”. Latem się dobrze żyje – wczoraj mizeria w ilościach hurtowych, dzisiaj fasolka, jutro chłodnik też ilościowy. I nie jest ten nasz chłodnik rzadką zupką do picia. Jest to zupa do gryzienia, tyle tam kiełbasy w półplasterkach, rzodkiewki, ogórków surowych i kwaszonych, jajek w ćwiartkach, szczypioru i koperkui, a wszystko to z wywarem buraczanym (albo gotowcem) kwaśną śmietaną itp. Jagód do pierogów jeszcze nie widziałam. Za ciepło, nie piekę. Kupujemy lody bakaliowe albo marengo, owoce są, śmietankę się ubijwe, likierem czekoladowym poleje. Deser jest. Ewentualnie sałatka owocowa też objętościowo pomyślana.
wyszlam z domu i szybciutko wrocilam nawet sie juz nie patrze na termometr
Wrzuciłam rano komentarz i wybyłam, więc dopiero teraz mogę odpowiedzieć – nie, to nie 2003, to było lato poprzedniego stulecia -1977. 🙂
Wycieczka była zorganizowana przez biuro podróży, autokarem, trzy tygodnie, męczące, ale wspaniałe.
Na plażach bywam w zimie i bardzo sobie to chwalę. 🙂
A teraz znowu lecę – z Kicią do dermatologa.
Sławek – jakbyś tak do tych niemieckich flaków „po polsku”zamiast zasmażki dał kwaśną śmietanę z łyżką mąki, a potem już tylko zaparzył, nie gotował i na wierzch jeszcze sporo świeżo zmielonego pieprzu i jeszcze hojnie majeranku – to byś miał flaki poznańskie. O.
Stanisławie, może spróbuj czosnku, jak na wampiry.
W stanie świeżym pokrojonym, lub nalewkę (wrzątek na sporą ilość rozdrobnionych główek).
Na ekologiczny sposób pozbywania się szkodników z upraw jadalnych (np. pomidorów) wspaniały. Sprawdziłam. To może koty odstraszy.
Melduję ,że skończyłem drukować wystawę. Naklejone , oprawione,można wieszać.
W środę wernisaż. Wszystko dzięki Sławkowi.
Na plazy mozna wiele robic. Mozna przede wszystkim chodzic na dlugie spacery co by sie wielu przydalo. Mozna poplywac i mozna ponurkowac. Mozna pozaglowa i mozna poplywac lodka motorowa, byc ciagnietym na bananie badz wioslowac. Mozna pojezdzic na nartach badz desce. Mozna posurfowac i mozna sie utopic. Mozna tez znakomicie nadgonic z zaleglymi lekturami. Mozna tez popijac sobie koktaile tropikalne rozne pina colady czy bahama mamy czy mango daiquiri. Na plazy jest jednym slowem wspaniale. Byle nie uwalic sie plackiem. Pan Bog dal morze zeby sie schlodzic od czasu do czasu a w tropikach oczywiscie jest to cieplutkie morze, czasem az za cieple. Mozna siedziec pod parasolem albo nie. Jak juz sie przywyknie po 2-3 dniach do slonca i goraca to jest milo i beztrosko. Mozna naladowac baterie na nastepny rok. Na plazy mozna tez dobrze zjesc od sniadania do obiadu. Palmy szumiace nad glowami badz sosny powiewajace pod rozgwiezdzaonym niebem dodadza nastroju. Na horyzoncie Hel badz rafa koralowa, jest wiec na co popatrzec na plazy. Jak ktos spac nie moze to moze liczyc przeplywajace statki. Mozna zgadywac bandere kraju. Jak zawita z wizyta amerykanski lotniskowiec to moze i do Horneta wstawia i na przejazdzke zabiora. Mozna robic desant na Kube albo na sasiednia plaze.
No chyba starczy bo kto to bedzie czytal. Wroce do domu to wstawie pare zdjec z plazy 🙂
I najwazniejsze…te dziewczyny w bikini albo bez…tylko na plazy. Nie do pobicia. Smacznego.
Oj tak, na plażę, na plażę… Zupełnie inaczej znosi się upał w mieście niż na plaży.
http://www.youtube.com/watch?v=n2kHKDSuOSA
Marek, nie tak tajemniczo prosze. Jaka wystawa, gdzie, kiedy to juz wiadomo. Prosze o opublikowanie nie tylko listy eksponatów , jesli to bedzie i jest do nabycia droga kupna. Poza cenami w zlotówkach, poprosze w Euro i dolcach. Przydaloby sie cos wiedziec na temat formy platnosci i sposobu dostawy dla klienta.
To takie drobiazgi zeby nie tylko udalo sie wykonac dzielo ale zeby ono jeszcze trafilo pod strzechy
Pan Lulek
Dzień dobry Szampaństwu.
Pochmurnawo i nie za gorąco, bylejakie lato. Wyskoczymy na plażę w weekend, jak nie będzie lało.
Marku, gratulacje. A gdzie ten wernisaż?
latem bywa i tak
http://www.youtube.com/watch?v=Ll0_JK6lACs&feature=related
a ja wlasnie jem wloskie ciasteczka Molinetti 🙂
Robię listę nieobecności – zgubił się nam Wojtuś, pewnie obrażony. Nie ma Grażyny, a potem zgłosi się pod hasłem : a mnie nikt nie kocha! Wanda Teksaska też się rozpłynęła, jak lody i Orca p[oluje pewnie daleko od brzegu I Kucharka nieobecna i Ania Z i Puchala. Wcięło dziewczyny i szlus. A do Andrzeja J. trzeba napisać i przywołać do stołu oraz do porządku.
Pyro oni wszyscy poszli na plaze…
Plaża dobra, ale krótko. Plackowanie wykluczone. Góry wolę 🙂
Ja mam gory pod nosem na codzien wiec plaze a przede wszystkim morze lubie, choc wylegiwac sie nie lubie.
Wystawa będzie przedstawiała zdjęcia z procesji Bożego Ciała w Myszyńcu . Najpierw będzie prezentowana w Muzeum Kultury Kurpiowskiej , w sierpniu będzie w kościele w Myszyńcu.
Moje zdjęcia będą dopełnieniem wystawy „Chleb ludu wędrującego”
http://www.muzeum-ostroleka.art.pl/news.php?id=106
O mojej wystawie zapomnieli napisać…
Wojtek Pyro ma sie dobrze
Kartki z podróży
kalendarz
Pn Wt Śr Cz Pt So Nd
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
02 lipca 2009
… wdeptać w ziemię jak niedopałek papierosa
Zaloguj się
E-mail
OnetHasło
Niepoprawne dane
Objaśnienia
Loguj się bezpiecznie Zapomniałem hasła
Anuluj
2 lipca,
Podoba mi się Zamora. Poczułem to już nad rzeką gdy zobaczyłem wtopione w jasny kamień stare i równie jasne kościoły. Zapach podgniłej wody i wzgórze oblepione monolitami ? dekadencka piękność. Piszę z Caffeterija Aureto przy Plaza Virato tuż obok schroniska. Knajpa klimatyzowana i z super jazzową muzyką ? zarazem w centrum starówki lecz troszkę na uboczu. Nad barem piękne czarnobiałe zdjęcie Marlin Monrou. Pustki i klimat do pisania, nic tylko siedzieć nad kompem i lodowatym tonikiem do wieczora.
Kompletnie wyprowadził mnie wczoraj wieczorem cyrk z onetem ? głównie to wylogowanie i idiotyczne informacje którymi mnie zsypywali. Ralf ?Zbolała Noga?, cholera wie dlaczego, najął wczoraj dla nas kwaterę u hiszpańskiej rodziny. Dwa razy drożej niż w schronisku ale za to domowe piernaty i chłodno bo Hiszpanie pilnują domów przed upałem. Nadpłatę uznałem za bilet wstępu do normalnego kastiliskiego domu ? to ciekawe, bo obok rodzinki ?Los Amigos? nigdy nie miałem okazji w nim przebywać i podpatrywać życia mieszkańców. Do tego za dodatkową opłatą wykupiłem żarcie i to akurat się opłacało, bo gospodyni gotowała smacznie i podawała dużo. Tak więc nocą wierciłem się na poduchach, myślałem o wylogowaniu a gliniana Matka Boska patrzyła na mnie obojętnie z nocnej szafki. Wokół na ścianach zdjęcia ślubne, komunijne, ze służby w armii a na piernatach lalki, jakieś upiorne misie pluszowe ? trochę jak u mojej babci na Kujawach w latach 60 ? tych.
W sumie dziwię się, że tak zbulwersowało mnie wypieprzenie przez security systemu. Przecież do wypieprzania przez system jestem przyzwyczajony. Za komuny wegetowałem jak wrzód na dupie komunizmu, za antykomuny podobnie więc czym tu się martwić. Albo się dostosowujesz do reguł albo cię wyżygują jako coś niestrawnego. Kiedyś nawet chciałem napisać pracę pod roboczym tytułem ? Wykluczenie z wyboru i z konieczności? ? wtedy zajmowałem się zawodowo tym problemem. Chodziło o to, że państwo przez swoje niedbalstwo, krótkowzroczność rozmnożyło do niebotycznych rozmiarów grupę tzw. wykluczonych i w końcu się zorientowało, że utrzymywanie ich przy życiu staje się zbyt kosztowne. Poza tym akurat wchodziliśmy do Unii a ona nie lubi takich tykających antysytemowych bomb nawet na swoich peryferiach. Miałem na uwadze to by wyłapać w sytuacji socjalnej, egzystencjalnej ludzi taki moment kiedy wypadają z systemu lub akurat mają determinację by do niego wrócić. Miałem koncepcję by im akurat w tym momencie pomóc. Coś o takim znaczeniu jak na camino ?Hola!?, którym cię obcy człowiek pozdrawia wtedy gdy nie masz już sił. To zawsze dodaje energii. Niestety mój pomysł upadł i nic dziwnego ? w kraju już nawet w zapadłych wioskach dzieci nie mówią obcym ?Dzień dobry?.
Przez te rozmyślania zasnąłem nad ranem.
Niemcy zwlekli się z łóżek o 5 – tej jakby im za oknem krowy ryczały o żarcie. Potem kawy, jogurciki, banany i w długą. Wieczorem niebo było zachmurzone więc po co uciekać przed upałem? Przewróciłem się na drugi bok i nyny.
O 8 ? mej ruszyłem w drogę. Jakiś taki naładowany złością i agresją byłem. Do najbliższego puebla 12 km, trasa nudna ? wokół pola ? nic tylko się rozładować szybkim marszem. No i narzuciłem sobie ostre tempo. Na drodze ślady ? Ralf ?Zbolała Noga? unika twardego podłoża, gdzie tylko może to po miękkim piaseczku człapie, więc stopy go muszą nieźle rwać. Ina natomiast powłóczy nogami a to znaczy, że nie ma już siły. Przypomniałem sobie wczorajszy marsz ? 3 (!!!) króliki przebiegły jej przed nosem zygzakami i żadnego nie zauważyła. Później łuskę po naboju śrutowym znalazłem na ścieżce. Pyta – ?Co to??. Mówię ?Łuska po naboju śrutowym na króliki? a ta oczy robi – ?Jakie króliki??. Bez sensu rozmowa ze ślepą. Gdyby jej w przewodniku ? dla nich jak biblia ? napisali ?Na tym kilometrze i metrze biegają króliki? to pewnie by zauważyła.
Dorwałem ich pod Vilanueva de Campean ? mieliśmy tam nocować. W barze, przy kawie mówią, że idą do Zamora. W porządku, to idziemy. Kazałem barmance zapakować na drogę bocadillo z jamonem, wypiłem tonic, piwo i się zbieram bo słońce wyszło zza chmur i zaczyna grzać. Ci się kramarzą! To soczek, to ciasteczko ? czas płynie a się robię coraz bardziej wkurwiony. W końcu mówię ?Seniora Ina, start!? a ona patrzy się jak ciele w malowane wrota, podpaskę z plecaka wyjmuje i o 5 minut prosi. A gdy w końcu wyszliśmy z tego cholernego baru zdejmuje buty i plastry nalepia na stopy choć ani śladu ampolia. No i ulało mi się ? ruszyłem do przodu jak buldożer. Od 11 do 14 przeszedłem 20 km bez odpoczynku. Świetny, rytmiczny i transowy marsz ? wdeptałem swoją złość w ziemię jak niedopałek papierosa. Po prostu mnie niosło, stopy i ramiona nie bolały, przez natlenienie taki się czułem lekki jakbym ledwie ziemi stopami dotykał. Nawet potu cieknącego po oczach i nosie nie ścierałem.
Pod Zamorą postój, zjadłem bułę z jamonem, puszkę oliwek i wypiłem ile mogłem wody. Resztę wylałem sobie na łeb.
Na rogatkach Zamora bar ? kurcze taki jakie lubię. Barman kulawy, przy barze robotnicy, w tv film o agresywnych psach. Wlałem w siebie tonic a przy oszroniałym kuflu piwska ? gdy wyciągnąłem nogi na sąsiednim krześle ? pomyślałem sobie, że ten marsz to znak od Jakuba. Podpowiedział mi jak ten syf z siebie wywalić i już będzie dobrze. I się sprawdziło: jestem w pięknym mieście po którym nie włóczą się stada jazgoczących japońskich turystów, mam miejsce w schronisku za 4 euro, w pierwszej knajpie znalazłem internet za darmo z którego wysłałem wczorajszy tekst. Nawet namiar na hostel, który dostałem kilka dni temu od Carla okazał się trafny ? łóżko za 12 euro na piętrze, knajpa z dobrym i tanim jedzeniem na parterze. Więc zostaję jutro w Zamora, zwiedzam miasto i odpoczywam. Nie udało się w Salamance, udało się w Zamora. Kartka z refleksjami jutro wieczorem.
Wojtek (19:28)
Pyro, nie, ja zawsze tu jestem, poczytam sobie, skorzystam z rad – dziekuje. Ale teraz mam dodatkowo problemy, wiec nawet zagladac jako czytelnik bede rzadziej. Rozplynac sie – nie to mi na razie nie grozi.
Pozdrowienia z upalnego nad wyraz Teksasu.
Od kilku dni potworne upaly, ktore odbieraja mi cala energie. Pewnie wyczerpalam cala odpornosc na slonce w czasie tych osmiu lat w Afryce.
Pisaliscie o flakach a tu w Clamecy dzisiaj i jutro swieto coroczne „andouillette”, takiej kielbaski z podrobow, ktora pachnie jak flaki. Tutejsze restauracje i bary organizuja kolacje andouillette i biale wino, stoliki wystawione na ulicach. Jest to swieto bardzo tutaj popularne, wieczorem bedzie sie unosic zapach pieczonych kielbasek, sporo muzyki, rozne zespoly, nastroj do zabawy.
ja to zawsze chodzę po słonecznej stronie ulicy … 🙂 … tęskniłam za upałami i mam wreszcie … 🙂 …. Marek gratulacje … a dlaczego to wydarzenie dzięki Sławkowi? …
bo moze slawek maczal w tym palce…
andouillette jest glownie z flakow, wiec jak ma pachniec?
mnie tez slonce mozg zagotowalo, obstawie jakis pomidor z feta i bazylia, moze nawet winko schlodzone sie trafi,
Pyro przechwycilem te po poznansku, jeszcze sie powaham,
Michu, nic wspolnego z tym nie mam, nie kadz, wszystkie medale Twoje
Sławek pomaga się zaopatrzyć Markowi w przeróżne maszynerie fotogr. – nawet własną kasę założy , jak trzeba. Fajna ta nasza rodzina blogowa. Ja też korzystałam i korzystam z dobrego serca Blogowiska. Marialka mnie leczy, albo pilnuje innych leczących, Andrzej J – załatwił psa, jagody i nawet fuchę dla Młodszej, Lulek pomagał szczeniaka utrzymywać i leczyć, Haneczka brała mnie na wakacje na wieś, ona też pożyczyła mi własnego Męża, który dziury mi w balkonie wiercił. Echidna drukowała mi różności i perłami rzuciła, Piotr grzyby dla mnie suszył, Sławek i Arkadius dokarmiali serami , a to jeszcze nie wszystko i nie wszyscy.
a mój syn też robi zdjęcia z zamiłowania do fotografowania … wygrał parę konkursów w internecie i takie tam inne ma małe sukcesy … i ostatnio była afera bo ktoś ukradł jego zdjęcie i wystartował z nim w konkursie … na szczęście dało się udowodnić, że zdjęcie kradzione … 🙂
Andrzej chyba czyta bo zorientowany w życiu blogowym tylko pisać mu się nie chce …
Jolinku – wrzuć fotki pociechy, poznącamy się nad Dzieckiem.
Sluchajcie nic tylko na te upaly ale nastepnego dnia trzeba chyba poprawiac i potem tez poprawiac:
Bowle z arbuza z truskawkami
1 baaaaardzo duzy arbuz
1/2 kg. truskawek
1 butelka wodki
1 butelka bialego wina
1 butelka wina musujacego
nadciac arbuz na wysokosci 3/4 najlepiej w zabki, zachowac dekielek, wyjac miazsz lyzka i wlozyc do miski i wlac biale wino oraz wodke i pokrojone na polowki truskawki do wnetrza melona, jesli potrzeba to podslodzic, przykryc dekielkiem i wsadzic na 6-8 godz. do lodowki, do mrozonego arbuza dodac jeszcze wino musujace i mozna juz serwowac
to chyba bedzie letni utrwalacz, bedzie lepiej trzymalo od botoksu, tylko inaczej
To mowisz Pyro ze mezow wypuszczaja…a zony tez? Tak z ciekawosci pytam nie zeby korzystac…?
Albo wywiercic dziurke w melonie i wlac ile sie da wodki albo rumu czystego, zakorkowac, wsadzic do lodowki i czekac ja wiem nie za dlugo przez noc albo dzien. Uwazac zeby nie cieklo z korka. Jesc melona lyzka, palcami czym sie da, po zjedznieu nie wychodzic z domu. Najlepiej konsumowac na plazy nad basenem etc.
Yukaflux sie chyba tutaj nazywa takie zalewanie owocow czesto w melonie.
Pyro jak mi wrzuci link do swoich zdjęć bo czasami się chwali to się pochwalę … 🙂
Znowu leje 🙁
A u nas przestało. Od 3 dni mamy piękne słoneczne lato. W nocy jest dość chłodno. Rano rosa na trawie jest cudownie orzeźwiająca.
No tak. Czekam i czekam aż Pyra zacznie przywoływać do porządku, a jej się na rzewne wypominki zebrało 😆
Alicjo, szkoda, że kałuża taka wielka i nie możesz ot tak wpaść tu na małe dogrzewanie 🙁
Marek a co ty ranna rosa na trawie porabiasz?
Alicja to dla Ciebie
http://www.youtube.com/watch?v=15IaAjNaMEw
A w Calgary slonce choc bez upalow. W nocy straszna burza z piorunami ale na parade rodeowa nigdy nie pada i w tym roku chyba tez sucho mieli. Pol miasta w kapeluszach drugie w turbanach (no moze przesadzam) wszedzie country music slychac i sniadanka badz lunche organizowane przez rozne firmy czy instytucje trwaja, wiec ludziska sie obzeraja. A wszystko za darmoche bo taki to zwyczaj podczas rodeo. Chce sie wybrac na tereny zeby pare zdjec jedzeniowych machnac dla przyjaciol blogowiczow, kuchnie czarnych stop zaprezentowac choc duszonego skalpa juz nie robia. Ilez to roboty z tym jedzeniem. Jeszcze nie zdazylem pokazac Bahamas a juz Rodeo sie pcha. Jutro urodziny znajomego, nieco starszy 65 i ma byc niezle przyjecie bo zaczynaja o 15.00 wiec pewnie grilownie jakies a Brian jest specem nad specami (przesada ale nie duza) w zakrecie BBQ. Do tego to rodzina grajaca wiec prawie zawsze sie zbiera gdzies w polowie na jamming co ma swoj urok bo to i harmonijka i gitary i skrzypeczki i pianino..i tak troche bluesa i troche country i troche whiskey i cale szczescie jade z kolezanka wiec wroce caly.
yyc no i jak……..?
yyc ,
czy sprawdziłeś swoją skrzynkę mailową? Daj cynk.
Co za dzień dzisiaj 😯 🙄 Nalatałam się po sklepach, bo ciągle coś zapominałam kupić, żółtko wpadło mi do białka, jak robiłam biszkopt (wyszedł i tak), rozlałam śmietanę do bicia (kot się cieszył), goście przyjechali godzinę wcześniej niż się spodziewałam, ugotowałam groszek cukrowy i zapomniałam podać… 🙁
Ale są też pozytywy: napiłam się szampana i już mi lepiej 😉 No i kolacja urodzinowa jednak jakoś wyszła, solenizantka i goście zadowoleni i tort zaimprowizowałam i się nie rozpłynął 😎
Na kolację był melon z szynką krasową ze Słowenii (Geolog przywiózł z kongresu), dorsz z koniakiem i zielonym pieprzem, ryż basmati z drobniutko pokrojonymi i podduszonymi z imbirem i peperoncino warzywkami (cukinia, marchewka, papryka, cebulka i czosnek) i sałata. Na deser tort:
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/CiastaRozne#5354317856090008210
No to wszystkiego najlepszego dla solenizantki!
Tort piekny.
Nemo, jak się na stare lata zakomplekszę, to żebyś wiedziała, że bardzo przez Ciebie 🙄
skrupulatnie policzyłem….dwadzieścia świeczek…
Cóz za piękny wiek!!
Nemo! Najlepsze dla Córci!!
Niech pamięta że co najpiękniejsze ma jeszcze przed sobą.
Dziękuję w imieniu solenizantki o rok młodszej od kota 😉 Stwierdziła dziś, że jest stara 😯
Wczoraj mialem wiadomosci od Waszych znajomych panow, pytajacych o porady wzgledem Alaski. Odpisalem pytajac czy sa w Calgary i ze zapraszam na kufel i steka ale odpowiedzi jeszcze nie mam tzn moze mam ale dzisiaj dopiero sprawdze e-mail jak wroce bo ja tak rzadko sprawdzam z zewnatrz, ze nie pamietam hasla wiec od dawna juz nie sprawdzam 🙂
Dalem cynk.
powyzej
Nemo, najlepsze życzenia dla Córki! Jej zdrowie!
No to dzieki za cynk, ja nie wiem czy damska czesc nie zaczyna podrozy od Anchorage ale ja nie mam pojecia o Alasce wiec nic za nikogo nie mowie, w kazdym razie dzieki za zainteresowanie.
yyc ,
oni dzisiaj wylatują do Calgary, tylko zdaje mi się, że nie o świcie lecieli, bo panie miały dojechać, żona Seniora i narzeczona Młodego, więc chyba dopiero pod wieczór lub jakoś tak.
Pań nie miałam okazji poznać, ale chłopaki przesympatyczne, o czym już wspominałam. Pewnie się umówicie na piwo, bo oni nie są tacy nieśmiali, żeby się nie skontaktować. W Montrealu przejęła ich Anka, nasza blogowa sympatyczka, z raportu wynika, że sporo dzięki jej przewodnictwie zobaczyli.
Plan mieli napięty ze względu na tę konferencję, tyle, że Canada Day wolny.
Haneczko, 😯 a czymże się tu kompleksić 😯
Ja zawsze w ostatniej chwili przed jakąś apopleksją mam przypływ natchnienia i nagle mi coś wychodzi, ale jakim kosztem 🙄 Osobisty wolał mi zejść z drogi i nie powiększać chaosu… A na dworze co chwila pioruny i deszcz 😯 Młodzi poszli na eksplorację nocnego życia w naszym turystycznym grajdole, babcia pojechała do domu i jest spokój, uff.
3.10 do Yumy….w samo poludnie przybadz mily….
„Do not forsake me O my darlin’…”
albo moze:
„Gonna hang my sombrero
on the limb of a tree
Coming home sweet my darling
just my rifle pony and me ” to byl film niezapomniany..
O, i jeszcze zapomniałam posolić sos do sałaty 🙁
Nemo mozna wpasc w kompleksy, bo to jest wszystko jak wyczarowane.
Jesli sie odezwa to moze zadzwonie do znajomego i powiem ze sa ludzie z Kraju wiec ich przyprowadze na impreze. Brian jest neurobiologiem, dziekanem na UofC to zdaje sie pokrewne do tego co oni robia i tam pewnie bedzie pol wydzialu albo lepiej. Na takie wieksze imprezy ma zawsze swoich bylych doktorantow ze swiata czyli glownie USA (Stanford, Texas tych znam..czasem i zza wody dolatuja) moze sie okaze ze kogos juz poznali na jakiejs konferencji 🙂
To juz drugi cynk, widzicie jak o Was dziwczyny dbam i informuje
Do trzech cynkow sztuka wiec teraz juz poczekam az sprawdze skrzynke. Mam tez znajomych z Australii wlasnie i sie tloczno zrobilo w ten weekend. Australijczycy wyjezdzaja do Vancouver w niedziele i malo czasu na wszystko. Jakos sie pospotykam ze wszystkimi i na impreze pojde, moze onie pojda.
Czy oni sa sami czy z paniami bo tak piszesz Alicjo ze zony tu maja byc?
Nemo, Ty mi tu kosztami oczu nie mydl, to mam opanowane 😉 Ale ta iskra boża… To jak dzierganie Alicji. Idę się pocieszyć Kadarką 🙂
A Marek jak już się wytańczy na tej porannej, teraz to właściwie wieczornej rosie ( bo po rosie to się morągu tańczy, najlepiej nago ) niech poda receptę na truskawkową marmeladę z octem.
Ale Marku, nie jakieś tam pokroić zasypać pokropić dorzucić…
szczegółowo w miarę poproszę!!
A może Pan z paryżewa poda??
Jakiś mnie eksperymentalny nastrój na jutro nachodzi, chyba dlatego że bedzie spędzony w wawie.
Rano odbieram świerki ze znajomego centrum ogrodniczego, jestem dla nich takim utylizatorem….nie wyrzucą bo widzą że taki wariat zabierze.
Normalny klient nie kupi, bo normalny musi mieć piekne na całym 150 centymetrowym pniu. A ja widzę jak one będą wyglądały za jakieś 100 lat….
Ostatnio zabrałem im dwa cedry libańskie, śmietnik je czekał, jednego już pociachałem do kompostu, drugi puscił zielone, jeszcze bidny, ale jest. Uważam że jest nie fair sprzedawać nieświadomym rośliny które nie mają szans na przeżycie zimy w naszych warunkach, ale ludzie widać kupują.
A taki cedr kosztował 120 zet.
U mnie na wsi po raz kolejny zimy nie przetwała metasekwoja i po raz pierwszy miłorząb. A niby powinny. Ale tam jest jakiś wredny klimat, jak nie zmarznie to uschnie, jak nie uschnie to ukradną…
Przy domu drzewa w donicach rosły, mnie przerosły, 100 km na wschód i szlag trafia. Odpuścić pora. Brzózki, sosenki, świerki. proszę bardzo a nie jakieś wynalazki. Natura wie co robi, eliminuje.
A potem, proszę Misia truskawki zamierzam kupić!
Ocet mam, miętę zmiętoloną mam, cukier bez soli też mam.
Ale receptę poproszę!!!!
…to jeszcze powiem, że Jerzor przedwczoraj omal chałupy z dymem nie puścił. Ma zwyczaj kupować migdały – nie palone, tylko takie ze skórką, kiedyś uznałam, że jak je podgotować 5 minut, to są lepsze i w ogóle. No to jak zwykle nastawił na gotowanie i poszedł do salonu z laptopem (salon przy kuchni i wszystko „otwarty koncept”). Ja ślepiłam w drugim końcu domu w mój komputer. Nagle czuję – matko jedyna, coś się pali! Zerkam w stronę salonu, a tam zasłona dymna, Jerzor natomiast spokojnie na kanapce, czyta Spiegla. Połowa migdałów – węgiel, garnek do wyrzucenia, dom nie do wywietrzenia (jeszcze dzisiaj czuć dym, chociaż wszystkie mozliwe okna pootwierane.
Oczywiście – no… każdemu może się zdarzyć… – tylko nie mnie! Gadania byłoby przy każdej okazji 🙄
O! Alicja wyłazi z (graj)doła….!!!
🙂
Antek, mnie figa jednak zmarzła. Odbiła, ale w tym roku Pyra owocków nie poje 🙁 A berberys od śmierci uratowany przecudnej urody, nie śmiem, że z wdzięczności 🙂
yyc ,
o, to by było – neurobiolog z neurochirurgami 😉
Bo Młody też neurochirurg, właśnie obronił doktorat.
Panie będą – nie pamiętam, co robi narzeczona Maćka, natomiast żona Pawła jest krytykiem muzycznym i jak wspomniała mi Dorota z sąsiedztwa, właśnie niedawno się poznały przy okazji łódzkich imprez muzycznych.
Antek
W Paryżu to ja już w tym roku dwa razy byłem. W tym tygodniu wystarczy . W przyszłym się zobaczy.
Znaczy zapodawał nie będę.
A co do truskawek . Część pokroić , część wrzucić całych. Cukru dosypać, miętę wrzucić octu dolać . Zagotować, wlać do słoików i patrzeć jak stygnie.
Mój dżemik był jasny bo gotowany ledwo co . Sławkowy francuski ciemniejszy bo robiony na klasyczną konfiturę. Truskawki były małe ciemne pewnie jakieś murzynki. Moje niestety zawierały sporo wody. Sok mi został do wody z saturatora. Też dobrze. Smakuje wyśmienicie.
Antoś zabij , ale co , ile czego, to ja ten tego zawsze na oko.
Antku podawalam przepis na truskawki do arbuza po dokonaniu tego eksperymentu to nawet na wszystkie okoliczne drzewa wskoczysz, w rannej rosie sie wytarzasz i jeszcze nie wiem co.
yyc wiec tak, panowie byli na konferencji a panie dojezdzaja, zona i narzeczona mlodszego pana
A popatrz Haneczko, u Ciebie w stosunku do wawy +100 km, klimat przecież prawie śródziemnomorski. Czyli z figi figa.
Ale ta zima była wredna i podstępna, małośnieżna, niby niestraszna, ale nocami mróz robił co chciał.
Mój cudnej urody i wielu kolorów jeden z berberysów zmienił jesienią właściciela!!
Ile to grzybiarze szkód robią, grzyby wynoszą, krzaki kradną, puszki wyrzucają, flaszki (puste!!!!) zostawiają, żeby mu tak usechł….i odpadł.
Sto kilometrów na wschód. prawie u mnie. Tyle że nie nad Bugiem. Natura próbuje wyeliminować świerk srebrny karłowaty . ma ze dwadzieścia lat , ponad dwa metry wzrostu i grzyba dostał od nadmiaru deszczu. teraz jest sucho to może się grzyb zatrzyma. Może jutro dam mu się napić , paskudztwa. wleję mu w korzonek.
Misiu, może świerka żre Ci mszyca? Taka świerkowa mszyca, moim świerczkom zaczęły opierniczać ubiegłoroczne przyrosty, wygładają jakby przysychały. Popatrz, może to to.
Na te mszyce to oprysk condiforem.
Acha, to znaczy te truskawki to taka francuska wolnoamerykanka?
A po drzewach to ja morągu i bez arbuza umiem!!
O to to, puste!!! W lesie 🙁 Żeby 👿
Znaczy panie tu dolatuja a nie do Alaski. Zreszta sie dowiem pewnie juz niedlugo od nich samych. Zadzonie do znajomego czy mozna przyprowadzic czworke ludzi bo moze maja to jakos wszystko policzone. Jak w ogrodzie to nie ma znaczenia wiec chyba bedzie OK. Z australijczykami mamy dzisiaj grila a jutro leca na caly dzien na rodeo i w droge w niedziele. Wszystko szybko, szybko. Byli wczoraj w Banff na white water rafting i sobie glowe kolega rozwalil i w szpitalu wyladowal a ze sie przechcil na australijczyka to zaplacil za te pare klamerek $690.00. No dobra lece do domu, trzeba pryszniczyk strzelic po pracy i sie po kowbojsku przebrac i na grila a jeszcze wiadomosci odebrac i moze poumawiac. I napic jakiegos ginu czy cos….
yyc,
jak kolega sobie głowę rozwalił, to może mu się neurochirurgów dwóch przyda ? 😉
Klamerki za 690$ ?! Toż ja bym zeszyła igłą i dratewką za drobne pół litra 😯
Oczywiście pacjent musiałby wypić drugie pół litra dla znieczulenia 😉
No to miłego grilla.
Jerzor juz miał być w domu, ale pewnie zatrzymał się pod jakimś drzewem, bo znowu lunęło.
Otworzyłam sangiovese, rozlałam do lampek, uważam, że moje już odpowiednio odetchnęło, wobec tego zdrowie wszystkich!
Może te klamerki są z kryształkami Swarovskiego??
jaka klinika, takie klamerki.
Antku,
500 g truskawek
400g cukru
sok z jednej cytryny
3 łyżki balsamico
pieprz (jedno okręcenie młynkiem)
Truskawki umyć, osuszyć, część owoców poświartować,
zamarynować z cukrem, cytryną i pieprzem na 12 h. Po tym czasie doprowadzić do zagotowania i znowu marynować przez 12 h.
Odcedzić syrop i gotować go przez 10 min. dodać truskawki i gotować przez dalszych 10 min. albo tak długo, aż kropla syropu zastygnie na zimnym talerzyku. Dodać ocet, zagotować i zdjąć z ognia, lekko ostudzić (truskawki nasiąkną syropem i się rozkurczą), napełnić w słoiczki.
poćwiartować 🙄
Na świartki?
na trzy nierówne połowy 😉
Nemo
Cukru strasznie dużo w twoim przepisie. Ja zawsze daję mniej.
Cytrynę jak mam pod ręką to wciskam. Do wszystkich owocowych przetworów. Nie ciemnieją. Dżem z papierówki 🙂
Marku,
ja też daję mniej, 350 g na 1 kg owoców, i gotuję 3 minuty, ale to wtedy nie są konfitury.
Dodaję gelfix, inaczej będą rzadkie.
Dziś zrobiłam mus z papierówek na cukrze skarmelizowanym z masłem, dużo cynamonu. Pycha. Użyłam do posmarowania biszkoptu w torcie.
Takie na świartki cięte sa bardziej świrniętę.
I pewnie nie trzeba zakręcać słoików?
śękju!!
i baju baj!!
http://karino.wrzuta.pl/audio/6A2yRjaGn69/anna_jantar_-_baju_baj
Wersja 3-minutowa
850 g truskawek
500 g cukru
1 op. Gelfix 2:1
1dl białego wina
0.5 dl Aceto balsamico
Truskawki pokroić, wymieszać ze wszystkimi składnikami poza octem, zagotować i gotować na dużym ogniu przez 3 min. Zdjąć z ognia, dodać ocet, wymieszać i natychmiast napełniać słoiczki. Studzić odwrócone dnem do góry.
Jak zrobiłem jabłka i pomarańcze smażone na maśle do naleśników. to się patrzyli na mnie jak na czubka. Jak zjedli zmienili zdanie. Wszystko przez to , że oglądam szwarcajską telewizję…
Do swidanja dziewoczki,
do swidanja malcziki
postarajcies wiernutsja nazad.
Trzeci cynk. Jest e-mail od znajomych. Przylatuja jutro 0 16.40 i maja reszte dnia wolna. W niedziele zabukowali sie na wycieczke autokarowa i pewnie dobrze zrobili bo najlepiej tak zobacza okolice. Nic nie pisza o Paniach wiec moze spotykaja sie dopiero na Alasce. I nie pisza kiedy wylatuja. Wyglada ze w poniedzialek.
Dobranoc i ten tego na noc. Miłych snów.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-07-02.html
O, wychodzi na to, że tego samego dnia lipca urodziłyśmy córki, Nemo! 🙂 Nie w tym samym roku, oczywiście – moja skończyła 32 lata. 🙂
nie placz’ diewczionka, prajdut dazdi, saldat wierniotsa, ti tolka zdi, w gestii truskawek, to moge tylko podeprzec Nemo, 1,2 kg owoca z 0,8 cukru pare lisci miety, tak ze 6-8, pare ziarenek pieprzu- np 5, bron PB nie mielic, balsamiko wskazane, ale nie niezbedne, reszta po nememu 🙂
znaczy, jak trzeba, jesli ma byc bardziej gesciate, to ze 25 min nie zawadzi, a jak na cukierki, to 4 godziny i mozna ciumkac
broń PB , znaczy bez ołowiu??
Alicjo i moragu
Jutro sie okazuje urodziny i rocznica okragla slubu wiec impreza duza i zaplanowana. Mowilem o dwojce gosci z Kraju, sie nieco Cheryl zawachala ale powiedziala OK, jesli sa w czworke to zobacze, moze jakos inaczej sie spotkamy. Nawet nie moge zadzwonic bo sie przenosilem z Primusa do Telusa (Alicja wie co to). Jedni cos pokrecili a drudzy wylaczyli i jestem bez miedzymiastowej. Wyskoczylem kupic karte a pani w sklepie nie wiedziala co zrobic i kasa nie chciala przepuscic. Prawo Murphiego jak zawsze niezawodne. Postaram sie zadzwonic do nich od znajomych. Komorki nie posiadam tak to u mnie z ta technologia. Ide sie kapac.
yyc dwa meskie osobniki, panie przylatuja do anchorage czy jak tam i tam sie spotkaja, w kazdym razie dzieki
Nie ma sprawy. Jak zadzwonie do nich to sie umowie jakos. pewnie najlepiej odebrac z lotniska i od razu na impreze.
a poza tym to nie sa niemoty, wiec jak ma byc niezreczna sytuacja to powiedz im otwarcie i umowcie sie na inny dzien, czas lub ….
Byloby dobrze jak by sie na impreze wybrali bo poznaliby jak to tu wyglada a jest to inna Kanada niz ta na wschodzie no i rodeo to pewnie co niektorzy przyjda western. Mam tez nadzieje na jakies dobre miesko.
Wszystko jest OK. Powiedziala kolezanka przyprowadz to nie problem.
Wypale i lece. Postaram sie z nimi skontaktowac jeszcze dzisiaj a jak nie to rano. Dobrze ze mi podal numer tel.
Oni zdaje sie z Lodzi a ja mam kolege tam na uniwerku ktory tu wlasnie u Briana byl robic jakies doswiadczenia i to pare razy, raz to chyba ze dwa lata siedzial. Moze go znaja kto wie (tego kolege z Lodzi) Swiat maly a dziedzina podobna.
o trzeciej odebrałam rano rwane truskawki i z 10 kg wybrałam ze 2,5 kg takich bez zarzutu na konfitury. W tym roku robię po rumuńsku, bo deszczu było aż za dużo. Niby pogoda lepsza a truskawki gorsze jakościowo. Z poprzednich 10 kg wybrałam 5 na konfitury, ze 2,5 takich wielkich do jedzenia a z reszty zrobiłam sok. Dzisiaj z całej reszty sok. Na poniedziałek zamówiłam kolejne 10 kg.
Spadam lulać, dobranoc
Sławku, ja liublju tebia żizń, czto samo po sebie i nie nowo, ja liublju tebia żizń, ja liublju tebia snowa i snowa…
yyc – ja pewnie coś tam (jak to gospodyni w rozbiegu) usłyszałam jednym uchem i tak mi się skojarzyło, że one przylatują dzisiaj do Montrealu.
Rodeo i albertański beef (beef sounds good, any way you slice it!) – dodatkowa atrakcja 😉
No to bawcie się dobrze!
A u mnie już nie wiem, która dzisiaj z kolei burza 😯
Są krótkie, ale gwałtowne.
Droga Pyro,
wzruszasz mnie swoją nieustanną pamięcią. Żyję, czytam blog prawie codziennie, z zainteresowaniem śledzę wszystkie wątki.
Pozdrawiam wszystkich blogowiczów
Czy to mozna zapomniec?
http://www.youtube.com/watch?v=T1K-15eQTns
jaki śliczny ten tort … zdolniacha z Ciebie nemo …. 🙂
…. smakowicie wyglądają te konfitury … zrobiłam trochę tradycyjnie … trochę pól na pół z jabłkami a dziś kupię na takie wytrawne … 🙂
Dzien dobry,
Z jednodniowym opoznieniem najlepsze zyczenia dla Dziecka nemo.
Tort wyglada rzeczywiscie wspaniale, zerknelam tez na inne ciasta i mam prosbe do nemo. Czy moglabys podac przepis na makowiec, na ktorego widok slinka leci? Dziekuje z gory i milego dnia dla blogowiczow.
W Gdyni zlot zaglowców z calego swiata. Rodzina jest reprezentowana przez kapitana Grzegorza z zona czyli moja synowa. Zeby tylko mieli zeglarska pogode.
Ciekawe co tez sprawozdadza nasi blogowicze, mieszkancy Trójmiasta i okolic. To jednak temat na poniedzialek po zakonczeniu imprez.
U mnie cesarska i po poludniu swieto koscielne czyli odpust. Zauczestnicze.
Pan Lulek
o mnie z przybrania tortu to na razie listki z porzeczki i chabry, poza tym albo zielone, albo jeszcze nie kwitnie 🙁
Witam a ja mam much w mieszkaniu i to muchy wspolczesne zandne lepy ich nie interesuja poprostu nie znaja ich a pryskanie jest niewskazane ze wzgledu na koty.
Zar z nieba i wiatru brak. Wynoszę się na dół, albo pod kasztany, tam jeszcze da się wytrzymać.
Siedzę w pracy i próbuję nie zdechnąć z gorąca 🙁
taki upal ma dla mnie swoje dobre strony, narescie posortuje sobie rzeczy w piwnicy, kamienica stara i piwnic chlodziutka jak marzenie
A u mnie siódma rano z minutami i 17C, no przecież w lipcu to się nie godzi 🙁
Idę ciepłe skarpety założyć 😯
Wszystkiego dobrego naszym Jankesom, którzy dzisiaj obchodzą wielkie święto narodowe – toast o stosowniejszej porze za pomyślność Wielkiego Brata 😉
Zdaje się, że nawet nie muszę zbytnio schładzać szampana w lodówce…
Alicjo dobrze Ci sie uslyszalo panie leca do Calgary nieco przed panami a dokladnie jakies 5 godzin. Maja tu byc ok 11.00 a oni o 16.40. Zabieram ich z lotniska i pedzimy (wzorem Pana Lulka) po panie i na impreze do znajomych. mam nadzieje ze bedzie jakis dobry kawalek miesa. ma byc 35 osob wiec bedzie 39 🙂
W Calgary 5 rano wlasnie z imprezki wrocilem i sie musze wyspac bo dzisiaj tez zajety dzien. kolega z Australii z zona i dzieciakami byl i bylo super milo. Bardzo ich lubie choc teraz tak malo kontaktu. Co ciekawe oni tez leca na Alaske za tygzien tylko maja wesele w Vancouver i na wyspe na 3 dni i ziuu na Alaske. Tam sie robi strasznie ciasno…
Ja kończę wychodzenie z domu ok 100 rano i to najpóźniej. Swoje ważę i kto by mnie zbierał z chodnika? Na obiad zamiast chłodnika jest sałatka z fety, brokułów i migdałów z winegretem. Brokuły gotują się 4 min. płatki migdałowe smażą się w maśle ok 2 min. Cały obiad gotowy w 10 minut. Haneczce w tej szklanej klatce współczuję z całego serca. Tort Nemowy powalił mnie na kolana pomysłem dekoracji. Puchala, dobrze, że jesteś
Pare zdjec z Nassau. Uliczki i Parlament z krolowa Victoria i ze mna 🙂
http://picasaweb.google.ca/Slawek.yyc/BahamasNassau#slideshow/5354562682937333266
A to plaza, tyle o plazy wczoraj bylo. Lyford Cay. Plaza , ja, kolega i motorniczy lodzi Johnny, zreszta bardzo wesoly bahamanczyk (czy jak to sie mowi). Dziewczyna ich syna jezdzila na desce a ja sie kiedys opilem straszne ilosci wody jak probowalem wie tym razem tylkoc z Mike’m sobie patrzelismy i popijalismy 🙂
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BahamasPlaza#slideshow/5354563058897788866
Pyro, oszczędzaj energię. Ty mi nie współczuj, oddychaj, co i ja pracowicie czynię 🙂
yyc ale sie porobilo czy to nie za duzo dobrego?
plaza marzenie
Moragu dobrego nigdy za duzo. Z tego co zrozumialem to oni beda w Calgary tylko 2 dni wiec czasu malo ale dobrze sie zlozylo ze jest imprezka. Co prawda bedziemy nieco pozniej bo zaczynaja o 15 a my pewnie dotrzemy ok 18:oo ale mam nadzieje ze nam cos do jedzenia zostawia 🙂
Jedzenie wstawie pozniej. Mam tylko kilka zdjec ale zawsze cos. Teraz jeszcze pare domow w Lyford Cay. Niektore wygladaly calkiem milo. Ten pierwszy to ogromny dom faceta (Kanadyjczyka zreszta) ktory spelania chyba marzenia dziecinstwa bo wyglada jak jakas swiatynia Majow czy polinezyjska i nieco w tym bylo piratow widac. Trudno bylo wlasciwie zrobic zdjecia bo wiekszosc pochowana w zieleni i na zdjeciach prawie nic nie widac’
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BahamasDomy#slideshow/5354569570305071394
…i to tak kazdy sobie moze na tkie domy pozwolic, czy to tylko klasa srednia lub Europejczycy, ktorzy opuscili swoje kraje na stale?
No to jeszcze jedna seria. Wybralem sie na Exume, na Zwrotniku Raka i zeby zobaczyc jakas inna wyspe. Pierwsze dwa w porcie i ja w ekwipunku bojowym czyli plecaczek i kamery. Potem na promie (12 godzin w sumie) i Georgetown stolica Exumy. Exuma to wlascie 350 malych wysepek w wiekszosci niezamieszkalych za to popularnych wsrod bogatych. Uciekaja przed tlumem. Z najbardziej znanych to gdzies tam domy maja Bill Gates, Madona, Johnny Depp etc. Ja bylem tylko na najwiekszej wyspie tzw. Big (Grand) Exuma.
Po drodze zatrzymalem sie w knajpce na plazy na drinka i kolejnego conch’a.
Grobowiec zony jednego z Lojalistow ktorzy na Bahamas uciekli po wojnie wyzwolenczej z Amerki przywozac ze soba bawelne i niewolnikow. Bawelna szybko padla a potomkowie niewolnikow to dzisiejsi Bahamanczycy.
Dwa kosciolki w Georgtown (anglikanski i katolicki) i moja przjaciolka z promu. Najpierw mnie zaczepiala a potem juz sie do mnie przysiadla i sobie gaworzylismy i podjadalismy slodycze 🙂
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BahamasExuma#slideshow/5354571376281967746
No, ten pierwszy to niezła palma. Szkoda, że nie wdarłeś się do środka.
A czemu tam tak pusto?
No to nawet sredni chyba nie bardzo moga sobie pozwolic. Miejscowi na pewno nie. W Lyford Cay (prywatne ogrodzone osiedle) dom to pare milionow. Pozniej pokaze bungalow znajomych (musze przebrac zeby nie za duzo tych zdjec), maly w porownaniu i nie na plazy a wart 2.5 miliona. Wpisowe do klubu to 185 tys a roczna skladka 15.
Z miejscowymi to jest tak ze ichnia klasa srednia ma male domki badz mieszkania ale najbiedniejsi to Haitanczycy ktorych miejscowi ponoc bardzo zle traktuja a mieszkaja niemal w slumsach, ktorych nie widzialem ale opowiadano mi. Kolor skory nie ma tu znaczenia bo Bahamnczycy tez w koncu sa czarni (85%).
W Lyford Cay pusto bo prywatna plaza, na Exuma w knajpkach pusto bo nie ta pora. Wieczorem dopiero zapelnia sie. Pusta plaza mnie osobiscie odpowiadala. Czasem naliczylem 5-6 osob a plaza w sumie moze z kilometr dluga. Rano kiedys podjechalem i bylem sam. Trzeba tez pamietac ze sezon to zima. W lecie duzo domow bylo pustych. Tylko ogrodnicy czy sluzba sie nieco krecila dookola.
Mam nadzieje, ze nie za duzo tych zdjec daje.
Ten pierwszy nazywa sie Nygard Cay od nazwiska wlasciciela (Peter Nygard- malo znany kanadyjski milioner-tekstylia z Winnipegu). On go wynajmuje. Nie wiem ile tam sypialni ale jak zgooglowalem to jesli pamietm dobrze $42 tys za dzien. ponoc firmy wynajmuja i biora ludzi w nagrode albo jakies szkolenia. Teraz w kryzysie pewnie sie uspokoi.
Bahamczycy chyba a nie bahamanczycy 🙂
W Lyford Cay wiecej ludzi mozna bylo spotkac na polu golfowym czy w klubie albo na basenie. Wieczorami na kolacji czy na drinka jak poszlismy tez robilo sie gesciej. Jedna rzecz mnie bardzo bawila ze w meskiej szatni (men’s locker room) byl bar. Nigdy wczesniej nie mialem okazji siadac do drinka w szatni (zdjecia wrzuce pozniej). Mysle ze warte spopularyzowania 🙂
Ten lasek w wodzie to oczywiscie las mangrowy. Z dziecinstwa jeszcze lubilem mangrowce bo zawsze mi sie kojarzyly z egzotyka. No nic dosyc tych opisow.
Jeszcze jedna seria dla lasuchow. Kolacja w restauracji w Nassau. Nazwa „Luciano of Chicago”. Ryba to grouper. Przystawaka moja to oczywiscie conch (conch cakes) Pierwszy deser to rum cake a pozostalych nie pamietam ale ladnie wygladaly. Zachodow nie moglem sobie darowc 🙂 i specjalnie dla Marka kolezanki fotografki. Na gorze bylo wesele i zeszli na taras zrobic zdjecia mlodym. A ja zrobilem zdjecia fotografkom. Restauracja polozona nad morzem z widokiem na Paradise Island ze slynnym hotelem Atlantis.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BahamasLuciano#slideshow/5354573336432103410
W sumie mogla by byc w Wenecji.
Tam też pstrzą talerze. I po co ja się pytam, po co?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6787547,Jak_po_bimber_to_do
Ależ kod – e29e
Nad Poznaniem właśnie przeszła kolejna burza z deszczem. Rozrywka trwała pół godziny. Parno nadal. Obejrzałam Calgarczyka – nawet mu już nie zazdroszczę, jak nie zazdroszczę multimilionerom – wiem, że są i co z tego? Morąg mi się nie otwiera.Młodsza poleciała na piwo z odnalezio0ną kumpelą z podstawówki, a przed wyjściem była z psem w lesie. Msły z energią wielką ruszył w krzaki, skąd rozległ się zaraz psi płacz. Z krzaków wyskoczył czarny kocur Widać Radzio dostał po mordzie. Dobrze mu tak – po co gania koty?
Dzisiaj wielkie święto za kałużą. Na ciężkie trunki za ciepło. Czy ja mogę toast szprycerem?
yyc,
dla Łasuchów masz parę innych zdjęć, które obejrzałam w n-k. Nie zapomnij o nich, bo to egzotyka, takie jedzenie, a wygląda to znakomicie!
Zerknęłam na ogródek, ogórki w skrzynce na drabinie zakwitły, ale nawet zdjęcia nie mogę zrobić, bo znowu pada. W domu wszystko się lepi od wilgoci, ale skoro buda stała 60 lat, to chyba nie zgnije – konstrukcja drewniana, ale całkiem zdrowa.
Raj dla komarców – wytknąć nosa, a już dopada człowieka zgraja wściekłych komarzyc, na ukąszenia niektórych jestem uczulona całkiem niewesoło (zdarzyło mi się wylądować w szpitalu), więc unikam.
Lato 🙄
Jedni maja gorąco i sucho, ja mam chłodno jak na lipiec (powinno oscylować koło 30C, a w porywach przekraczać), a poza tym po co mi tyle wody niebo funduje?!
Pierogi z jagodami to specjalnosc mego rodzinnego domu!!
Nikt takich swietnych pierogow,jak moj tata, nie zrobil i nie zrobi,ze bede nieskromna 😉
Sama probuje i jeszcze bardzo daleko mi do idealu,ale nie ustaje w wysilkach,majac nadzieje,gdzies kolo 80-i osagne upragniony cel!?
Stale goraco,wiec poleguje pod parasolem, popijajac zimne,malinowe piwko!
Ciao amici.
Witam wszystkich !
Wszyscy już chyba przeżyli tego lata niejedną burzę,a ja nie.Jakoś mnie omijają i u nas w Rumi i na Mazurach,skąd dzisiaj wróciłam.A lubię obserwować błyskawice.I grzmoty mi nie straszne,jeśli jestem w domu.
Panie Lulku,Alicjo,wspominaliście o zlocie żaglowców w Gdyni.Rzeczywiście to wielkie wydarzenie i ja też będę je obserwować.Dzisiaj wieczorem znajomi wyciągają mnie do Gdyni na koncert,więc obejrzę sobie żaglowce,a jutro wybieram się na paradę żaglowców. Szczęsliwie się złożyło,że mam wejściówkę na pewien stateczek i będę mogła wszystko oglądać od strony morza.Oby tylko jutro był wiatr,bo bez wiatru nie ma tego efektu.Poprzednie regaty miały miejsce w 2003 r. i w sam dzień parady w ogóle nie było wiatru,żaglowce płynęły na silnikach ,ze zwisającymi masztami.Byłam bardzo rozczarowana.Jutro ma trochę wiać.
W tym samym czasie tjod 2 do 5 lipca w Gdyni odbywa się jeden z ważniejszych festiwali muzycznych w Europie Heineken Open,er,więc miasto przeżywa stan oblężenia.Ale przeżyjemy.
Pyro,
Ty się pytasz, czy możesz?! No wiesz co…
Nie wiem, co tam Jankesi zwyczajowo piją, dochodzą mnie słuchy, że co się da, oprócz wody 😉
KRYSTYNO !!!
Zdjęcia z parady żaglowców!!! Jak będziesz miała (albo zaangażuj znajomych, możesz podać mój adres do wysyłki), podeślij do mnie – opublikuję na blogu. Nie ma nic piękniejszego…
Zanim zdążyłam spytać, moja przyjaciółka z Gdyni już nadesłała jedno – dzisiejsze, na szybko. Ze też mi nie przyszło do głowy, żeby Mańkę poprosić!
http://alicja.homelinux.com/news/Gdynia.04.07.2009.jpg
Kiedy był zlot w Szczecinie, to ci ze Świnoujścia mieli frajdę – parada wyszła automatycznie, kiedy żagłowce pchały się przez kanały i Odrę. Najpierw do, a potem ze Szczecina. Co tylko trzymało się jakoś na wodzie, tworzyło astystę, a na brzegach tłumy
Ochlodzilo sie bo bezie lac, wiec moge juz na stale wyjsc z piwnicy, Pyro to co sie nie otwiera to wiadomosc z GW o muzeum bimbru ze wszystkimi szykanami oraz miejscem do degustacji itd. powstale kolo Bialegostoku
Jeszzce jedno, też od Marii:
http://alicja.homelinux.com/news/Gdynia.2.jpg
W@iadomo od dawna : koń w galopie, żaglowiec w pełnym takielunku idący pod wiatr, panna w tańcu -i cała uroda świata.
Pyro, ja tam nie podzielam tak do konca, tylko na panne w tancu jeszcze nie rzygalem, ale pewnie sie nie znam, moze jutro kupie jednak te flaki
Zajrzałam do wiadomości GW, a tam o burzach w Polsce, między innymi w okolicach Poznania i kUrnika .
Kurnik jest dla kur… 🙄
Alicjo – Wielkopolska jest widziana z Warszawy, jak exterytorium. W dobie e-maili, telefonów itp żle piszą nazwy miejscowości, ulic , a nawet zabytków. Przyzwyczailiśmy się – cóż wymagać od prowincji?
Sławek – ja powtarzam tylko po starych Polakach. Mnie wystarczy mała karuzela albo średnia huśtawka i nieszczęście gotowe.
Alicja ja tez sobie zajrzalam do GW, no to bede miala wakacje, Slubice zalane a chalupka pare kilometrow dalej.
Pyro…
mieszkałam na takiej prowincji, że ho-ho jako dziecko i młodzież (3 domy, do szkoły 2 km), ale w życiu bym sobie nie pozwoliła na taki błąd, nawet w trzeciej podstawowej. Reporter czy dziennikarz powinien być rzetelny aż do bólu. Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma? 🙁
Dzisiaj, kiedy masz watpliwości i nie musisz szperać po encyklopediach, atlasach, tekstach – tylko wklepiesz hasło i od razu masz w googlach?! Zgroza 😯
Morągu,
wyrazy. Też o tym poczytałam 🙁
burza da burzycieli, a cyrk dla cyrkla, stare Polaki? ech, jak sobie pomysle, ze kiedys dziatwa bedzie za mna cos powtarzac, to juz im zaczynam wspolczuc, obralem czerwona cebule i jakos tak mi rzewnie, dzis zielone, jesli ktos bedzie mial ochote, bo tempetatura zupelnie nie sluzy konsumpcji, Pryszczaty jeszcze nie dotarl, podobno cos kreci, wspominal o filmie, ale czy mozna mu wierzyc?
zrobie fote zielonego, chcecie?
Przeczytałam,że Obama jeszcze jako senator przesiedział w Permie w Rosji kilkanaście godzin w areszcie. Teraz Rosjanie mają atrakcję tyurystyczną.
ma sie to oczywiscie nijak do obrazkow YYC, ale to reczna robota ze lzami, sosy nie weszly w kadr:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Zielone#5354685697621082658
a propos plaz, to jakos petow w piachu nie widac, a palacych i owszem, zazdroszcze tego w czerwonym szkle, wypitego we wodzie, nawiedzona chata tez mnie inspiruje, niestety jeszcze nie posiadam 42 na weekend, na razie oszczedzam na nowa zylke 🙂
ale nabial, Pryszczaty wrocil z planu rzeczywiscie filmowego, film krecony dla i w kontekscie gluchoniemych, teraz wiem jak jest zolw, kawa, zmeczenie, swiatlo i jeszcze pare innych, ale te sa z rodziny komunikacji przyspieszonej, niekoniecznie jezykowo poprawnej,
wyniki matury 7 lipca, moze dokreci,
w poludnie jadl marchewke bez sosu, bo nie lubi
dla Antka, podejrzewalem, ze wolisz Zn, i sie nie bron, rynna lepsza od deszczu
Sławku,
bardzo apetyczne 😎
A ja się cały dzień obżerałam czereśniami. Weszłam nawet na drzewo powyżej 6-metrowej drabiny 😎 Trochę kurczowo obejmowałam konary, ale się odważyłam wejść jeszcze wyżej i poczułam się jak w dzieciństwie na szczycie rodzimej czereśni. Było duszno i parno i tuż przed burzą, ale uzbieraliśmy ca 10 kg żółtoczerwonych owoców idealnych na konfitury. Okazało się, że drzewo, o którym tu wspominałam, że zmarniało, ma jednak kilka zdrowych konarów, pełnych dojrzałych i już trochę psujących się czereśni. Do drylowania zatrudniłam naszego Geologa, ma już niezłą wprawę 😎 Teraz powinnam gotować konfitury, ale najpierw kolacja, potem wyjazd młodych na obóz skautowski i tak czas ucieka…
U mnie nie ma wielkich żaglowców, ale sezon zlotowy trwa. Po miłośnikach country – kierowcach ciężarówek zjechali się miłośnicy metalu i grupy Rammstein – harleyowcy. Przez cały dzień słychać było dudnienie ciężkich maszyn, a teraz z daleka dochodzi łomot gitar basowych, może pójdę posłuchać trochę bliżej. Chcieliśmy pójść po południu pooglądać piękne maszyny, ale burza i ulewa trochę nas zniechęciły 🙄 Może jutro będzie lepiej, choć prognozy są raczej kiepskie.
Alino,
czy zadowoli Cię przepis na makowiec po francusku? Korzystałam z przepisu z „La cuisine polonaise”. Do maku dodałam miodu. Mieliłam w maszynce do maku.
http://www.wirtualnafrancja.com/cuisine/recettes-37.php
Dziękuję za życzenia dla mojego dziecka, przekazałam, bardzo się ucieszyło 🙂
Resztę tortu zjedliśmy dzisiaj, pozostało tylko wspomnienie. Kwiaty nasturcji zostały również skonsumowane, najlepiej jednak nadają się do sałaty, bo są trochę ostre w smaku.
podrzucam, gdyz na dole tego artykulu jest mnostwo zdjec z Wilna
http://kolumber.pl/g/16917-Wilno%20i%20Troki
Kórnik powstał za Xięstwa Poznańskiego, prusak nie znał o z kreską i pewnie pisano dla ułatwienia przez u. Kórnik bez kreski to Kornik, a to już zupełnie inna zwierzyna i musiało byc przez u.
Tak sobie spekuluje.
A ten dziennikarz z GW może nazywa się tak jak dziedzic?
http://www.youtube.com/watch?v=GYlPTNeq5X4
Truskawki zapieprzone.
Brat dzwonil. Wlasnie w Gdansku jest. Zachwycony zaglowcami w Gdyni, rozczarowany zniczonym molem w Sopot.
Za pol godzinki lece na lotniko odebrac podroznikow potem do miasta po podrozniczki i na impreze.
Nemo, dziekuje serdecznie za przepis. Jeszcze tylko pytanie o maszynke do maku. Jak to wyglada i gdzie mozna ja kupic? Zawracam Ci glowe, przepraszam. Pamietam z dziecinstwa, ze w domu tata przekrecal mak 3 razy w maszynce do miesa.
Pogoda wciaz upalna a mialy byc burze. Oddalabym troche tych stopni Alicji.
Dziedzic dobry 🙂
no coz, Wilno, Lwow, Szczecin, czy inny Wroclaw mam klopot, wolalem wykasowac reszte wpisu zeby duchow niepotrzebnie nie budzic,
warenki tak!
pretensje do historii, zdecydowanie nie!
nostalgiczne podroze, jesli ktos ma kaprys, to jego brocha, do zachlystu jednak mi daleko, kazdy Milosz musial sie przeciez gdzies urodzic
w dalekiej Azji widzialem zachwaszczone groby podobno slynnych odkrywco-podroznych, ktorym to kraj odkryty i macierzysty ma wiele do zawdzieczenia, na ktorych nawet rodzina swieczek nie stawia, miejscowi nawet nie wiedza, ze istnieli i nikt nikomu niczego nie ma za zle, albo prawie, w kazdym razie nikt na tym codziennosci, a tym bardziej przyszlosci nie buduje
wiem, ze nie na temat i nie o kuchni, ale ta kulawa Pani przy grobie nastawia mnie anty, z calym szacunkiem dla jej zyciorysu,
Wilno bylo polskie, tak jak Barcelona arabska, Hiszpanie zrobili z tego atut, a Polanscy oltarzyk, ze nie ta generacja? ale podobno swiat przyspieszyl
Pryszczaty postawil na jaja z patelni i moje krojenie okazalo sie nie do konca uzasadnione 🙁 moze bratkow zabraklo?
Alino,
młynek do maku mam z Czech. Wygląda tak:
http://www.noto.cz/kuchyn/mlynky/mlynek-na-mak-porkert-original-ceska-vyroba-.html
Dawniej mak ucierało się w makutrze. Czy ktoś pamięta fryzury spod makutry? 😉
Konfitury z czereśni gotowe.
slawek co Ty ja poprostu lubie podrozniki lub opisy podrozy a w Wilnie nigdy nie bylam i troche zaluje, na Bahamy niestety nigdy nie pojade i nawet nie osmielam sie tego zalowac, juz trudno
Alino,
Do zwykłych maszynek do mięsa (np elektrycznych) można dokupić specjalne, drobne sitka do maku. Sprawdzają się też dobrze przy robieniu pasztetów.
Takie starocie… w sam raz na lato, to grali za moich tych tam czasów 😉
Koncert zyczeń, bo latam i poszukuję takich różnych i pewnie nawrzucam 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=zc9wIzi96_E&NR=1
no, nie taka radosna wersja….
http://www.youtube.com/watch?v=u7Ac3eRarGI
To nasz człowiek z Kingston 😉
http://www.youtube.com/watch?v=9f06QZCVUHg
Ja mam inne miejsce, i nie jest to sen o Warszawie, ale wszystko pasuje 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=5twA77-y5pI&NR=1
Niekiedy bywa tak, ze cos sie nie starzeje.
http://www.youtube.com/watch?v=p_euKhE7rw0&feature=related
Ok. Cynk czwarty. Odebralem chlopakow z lotniska, pojechalismy do hotelu zabrac dziewczyny i na impreze do znajomych. Po imprezie mini-tura samochpodowa po centrum miasta jako, ze oni jutro juz jada dalej. Szli na zachod osadnicy. Bardzo mili ludzie. Odstawilem do hotelu w calosci 🙂
yyc,
dzięki za Zn. Nie ma to, jak sztafeta w polskim wykonaniu 😉
Anka z Montrealu też się ucieszy z cynku (podczytuje blog…;) )
Nowy,
jak sie tak zastanowić, to na tym świecie niewiele sie starzeje, szczególnie takie 😉
Oj, środek nocy 😯
Kierunek – wyrko!
…a zwłaszcza takie…. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=O4LoMW2hJqA&feature=related
No to jeszcze mala seria (13 zdjec). Paradise Island. Atlantis Hotel. Calkiem ladne miejsce. Front wychodzi na park i ogromne akwarium a wlasciwie cala siec akwariow a szklane tunele ida pod badz obok wody. Wszystko to konczy sie na plazy do ktorej juz nie doszlismy bo kiszki marsza graly i czas na kolacyjke byl. Pare uliczek z Marina Village i samej mariny.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BahamasAtlantis#slideshow/5354568813186761042
Cala przyjemnosc po mojej stronie Alicjo. Bardzo sympatyczni ludzie.
Nemo, dzieki za informacje, nie sadzilam, ze dopiszesz sie jeszcze w nocy!
MalgosiuW, to rzeczywiscie moze byc rozwiazanie, dowiem sie.
Milej niedzieli dla wszystkich, tutaj temperatura troche spada, nareszcie.
Witaj Blogu Uniwesalny, Dagna i ja serdecznie dziekujemy za szampanskie przyjecie jej Wujostwa.
Morąg – przecież mówiłam, że Blogowisko jest dobre na wszystko. Gotuję obiad (ciut chłodniej) pierwsze w sezonie leczo ala lengliel – cebula, papryka czerwona, czosnek, pomidory, cukinia, boczek wędzony, kiełbasa. Dobre na ciepło i na zimno też niezłe. Nie daję ostrej papryki, kawałek suszonej chili albo kilka strączusiów marynowanego szaleńca, dużo ziółek prowansalskich, kawalątko liścia laurowego, ze 4 pimenty i pieprz czarny. Cierpkie czerwone do tego, jak znalazł.
ja oczywiscie chetnym a zyczliwym oferuje pobyt w Berlinie
Ale leje.
Za to chłodniej
Nemo, ja już wreszcie wiem skąd aśćka taka bystra. Proste jak 5 metrów sznurka w kieszeni. Aśćka szpakami karmiona! I się sprawdza!
no tak sama pisała o tych szpakach …:) … u nas lało ale już przestało …
Żabo,
wśród tych jedzonych przeze mnie szpaków był też jeden wróbel 😉
Gorąco, na burze się zbiera, a mnie boli głowa na zmianę pogody 🙁 Osobisty mówi, że idzie zimny front, pewnie dlatego u Aliny już chłodniej. Obejrzeliśmy sobie kilkadziesiąt spośród ponoć 2 tysięcy harleyów z różnych epok. Jeden przyjechał z Arabii Saudyjskiej 😯 W 22 dni, przez Syrię, Turcję itd. Zachwycony naszymi ulewami 😯 Siedząc na czereśni przegapiliśmy wczoraj wielką paradę wszystkich maszyn 🙁
Przy stoisku jeepa wypiłam kieliszek białego wina i dostałam smycz do kluczy, na kupno nowego auta nie daliśmy się jeszcze namówić. Dopóki nasz grat jeździ… 🙄 harleyowcy mieli ładniejsze smycze, ale nie dawali za darmo, a moja portmonetka została w domu 🙁
W piecu ciasto z czereśniami, na obiad był ryż z warzywami, pierś kurczaka zamarynowana w sake i sosie sojowym i usmażona z drobno posiekanym czosnkiem, imbirem i peperoncino. Sałata.
Zabo wejdz do skrzynki
Od jutra mam urlop i robotę.
Porzeczki trzymają się na ostatnich nogach, wiśnie dochodzą, czereśnie zwalczamy na bieżąco i na surowo. Rozmaite kawałki ogrodu patrzą na mnie znacząco. Irysy trzeba porozsadzać, szałwię ściąć, w różach posprzątać, ukatrupić mrówki, wywalić chwaściory. Ludzie, jak ja się wybyczę 😀
YYC,
Zdjecia z Paradise Island sa cudowne. Wylalam nad projektemi Atlantis Hotel, Condo, Low Rice, Spa, basen dla delfinow etc… duzo, duzo potu. Widac, wartalo. Piekne.
Lena
Kontrolowalem drzewa w ogródku. Kasztan Adamczewskich rodem z Rogalina ma sie wspaniale. Niedlugo osiagnie wielkosc ze bedzie pod ochrona.
Zmienno cesarska z piorunami.
Pan Lulek
Lena,
no to zrobilas duzo dobrej roboty bo miejsce przepiekne.
Ten kasztan z Rogalina to jak on bedzie rosl jak te deby to on bedzie dluuuugo rosl… 🙂
To na szybko i nie zmniejszane, od Mariii z Gdyni. Z parady jeszcze będzie.
http://alicja.homelinux.com/news/Gdynia/images.html
No to ostatnia seria. Zdjec 37 (uprzedzam) A leci tak. Dom znajomych, ladnie nazwany Sentosa. Ich dzialka dochodzi do pola golfowego i zrobilem zdjecie w obie strony. Potem pare z zewnatrz (basen, weranda, dom). Ja z wlasnorecznie zerwanym kokosem. Ich byly ogrodnik Daniel ktore wpada 2-3 razy w tygodniu sie przywitac i robi im dekoracje na stoly. Potem Mike’a office i on idacy do pracy z pina colada w dloni 🙂 (on tam pracuje, reszta ma wakacje). Potem kuchnia, dinning room, living room i moja sypialnia. Obiad ktory zrobila przyjaciolka z Texasu. Powiedzieli jej za lubie zjesc i nie jadlem nigdy teksanskiego. Zamowila w restauracji wedzonego (smoked) brisket i zeberka + dodatki. Oni jej zrobili, zamrozili, zapakowali i przywiozla na Bahamas. Potem centrum handlowe i wybor serow w miejscowym sklepie. Potem lunch w chatce na plazy (conch fritters, sos tatarski), sniadanie i kolejny lunch (tylko potrawy). potem kluby leca. Tzw Big Club, Yacht Club i przed Little Club. Na koncu dwa bary – w meskiej szatni (rum-dum) i plaza (pina colada)
I tyle z wakacji. 10 dni przelecialo jak biczem strzelil. Dom zrobilem bo moze kogos zaciekawi jak to wyglada gdzie indziej. W koncu reprezentujemy tu caly swiat. Gdzie by na mape nie spojrzec to jakis blogowicz lasuch siedzi.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BahamasSentosa#slideshow/5355001256428174146
lekko, jasno i przewiewnie i to jest to
…a mnie zołądek boli i jest mi zle 🙁
Witam,
parada żaglowców nadzwyczaj udana.Pogoda była wymarzona i dobry wiatr.Około godz.11 zamustrowałam na statek ,powrót nastąpił o godz.15.Zrobiłam sporo zdjęć.Mam nadzieję,że coś da się z nich wybrać,bo do tej pory domowym specjalistą od fotografowania był mój mąz.Ale tym razem jest od świtu do nocy zajęty pracą przy gdyńskich imprezach,więc ja się ćwiczyłam w fotografii. Trochę spiekłam się na tym statku,bo przezornie zabrałam ciepły sweter,nawet parasol,zupełnie niepotrzebnie,zamiast wziąć czapkę z daszkiem.
Postaram się przesłać trochę zdjęć na adres Alicji.
Była też strona kulinarna tego rejsu,czyli catering.Spośród różnych pyszności mnie najbardziej smakowały gruszki św.Heleny.Oczywiście najpierw były to po prostu jakieś gruszki polane sosem i wcale nie miały powodzenia ,może z powodu koloru różowoszarego.Ale mnie się od razu spodobały i zachwyciły smakiem.I po prostu spytałam pana odpowiedzialnego za stół o informacje na temat gruszek.On mi uprzejmie wyjaśnił,przy okazji informując,że nad przygotowaniem wszystkich potraw czuwał znany młody mistrz kuchni.
I tu zwracam się do NEMO i innych o więcej informacji o gruszkach św.Heleny i oczywiście o sposobie ich przygotowania.
O gruszkach św. Heleny nigdy nie słyszałam 😯
Jest natomiast bardzo znany klasyczny deser Poire Belle Helene czyli gruszki pięknej Heleny. Klasyczny przepis to połówki gruszek gotowane w syropie cukrowym, podane na lodach waniliowych i posypane kandyzowanymi fiołkami, do tego osobno ciepły sos czekoladowy. Prosty przepis, to gruszki konserwowe polane gotowym sosem czekoladowym z tubki czy butelki.
Ja robię tak:
4 dl wody
2 łyżki cukru
kawałek skórki cytrynowej
1 łyżka soku z cytryny
zagotować
4 gruszki obrać, przepołowić wzdłuż, łyżeczką wydłubać gniazda nasienne, włożyć do syropu i ugotować do miękkości, ostudzić
150 g dobrej gorzkiej czekolady połamać na małe kawałeczki
30 g masła
1,5 dl mleka
1 łyżka cukru
zagrzać do rozpuszczenia czekolady, nie gotować
do gorącego dodać dwa świeże żółtka, zamieszać
Na talerzyku ułożyć kulkę lodów waniliowych, na to połówkę gruszki wypukłą stroną do góry, polać ciepłym sosem, przybrać listkiem mięty lub melisy. Voila!
Często gotuję gruszki w syropie z białego wina, wody (mało), cukru, skórki cytrynowej i kawałka cynamonu.
Gruszki można też gotować w czerwonym winie, ale do deseru Piękna Helena powinny mieć kolor kremowy.
Krystyno,
jeśli to był znany młody mistrz kuchni, to na pewno coś tam powydziwiał gotując, dlatego pewnie te gruszki szaroróżowe wyszły. W Polsce Helena kojarzy się prędzej ze świętą niż piękną 🙄
W Polsce wszystko kojarzy się prędzej ze świętem niż pięknem…
Dwa dni niemal spędziłem we włościach.
Na strychu były dwa zmumifikowane czarne ptaki, kruki jakieś czy co. W większym z domów znaczy. Mam nadzieję,że tam straszy. Kiedyś była tam szkoła – ojciec sąsiada, starszego ode mnie zaledwie o trzy lata chodził tam pacholęciem będąc. Na okapie komina w kuchni jest wyryte w cemencie 1886 i trzy litery inicjałów.
Zielska się nakosiłem aż mi ostrze kosy pękło. A taka dobra kosa była – miałem ją niemal dwadzieścia lat (a może mniej).
Moja Finka woła, żebym przyszedł – będą truskawki……
Na obiad było risotto ze szparagami.
Truskawki najsampierw lekutko przepuszczone przez kuchenkę mikrofalową, żeby były słonecznieciepłe (oszustwo, wiem). Do tego crema di balsamico malinowa i lody waniliowe.
Dużą łyżką.
Całe, obrane gruszki, wydłubane gniazda nasienne łyżeczką, krótko gotowane w syropie cukrowym z cytryną i cynamonem, w dZiurę po ostygnięciu łyżeczka gęstej konfitury malinowej, ustawione na sztorc na podkładzie z lodów – od ogonka (zostawione) do m/w połowy gruszki polane czekoladą, między gruszkami kopczyki bitej śmietany. Ostatni raz robiłam tydzień po ślubie Ryby na podwieczorek dla ciotek i kuzynów nie zaproszonych na wesele. Smakowało.
Hordy krwiożerczych, na wpół zdziczałych komarów uwijają się w powietrzu.
Coś takiego przeżywałem ostatnio w Laponii w czerwcu 1979 podczas pieszej wędrówki bajkową doliną u podnóża Pyhätunturi w promieniach słońca gdzieś tak o 23:00. W życiu tak szybko nie wspinałem się aby wyżej, aby dalej od krwiopijców.
Przygotowania do gorących wakacji – my ass!
Szysz, to musisz jak najszybciej zadbac na wlosciach o domki dla nietoperzy i sie z nimi zaprzyjaznic, beda Cie podziwialy wiszac nogami do gory i konsumowaly komary, sama marze o takich domkach
Aszyszu,
trafiła kosa na kamień? 😯
Komary! Mój największy (najmniejszy? 🙄 )wróg. Teraz wiesz, dlaczego ta posiadłość była na sprzedaż 😉
W Polsce Helena kojarzy się z piękną Heleną Trojańską.
Swiętych nie znam. No ale ja do kościoła nie chodziłam.
Jutro, w poniedzialek oczekuje pieknego sprawozdania z imprez w Gdyni. Doniesli, ze byla zeglarska pogoda. Towarzystwo rozplywa sie a na miejscu pozostaja giganty pióra, potwory sprawozdawczosci i doradztwa.
Co tez z tego pozostanie dla potomnosci.
Marka z rura jednak nie bylo. Nastepnym razem. Poczekamy, zobaczymy.
Pan Lulek
Lulku Panie, podałam trochę na gorąco?!
http://alicja.homelinux.com/news/Gdynia/images.html
Panie Lulku,
potrzebuję fachowej porady. Jak Twoi znajomi chłopi nastawiają czereśnie na Kirsch? Nazrywaliśmy dzisiaj ca 20 kg czereśni, co mają pójść do beczułki na Kirsch. Jutro dalszy ciąg zrywania, jeśli przestanie padać. Chłop, co ma tę beczułkę i drzewo, wrzuca owoce do beczułki i chyba tak puszcza na żywioł. Co sfermentuje, to kiedyś tam zostanie przedestylowane, jak przyjedzie fachowiec z przewoźną kolumną i licencją. Poczytałam trochę o dodawaniu enzymów, kwasu, drożdży… 😯 Jakie to skomplikowane 🙄 A nasz chłop się nie przejmuje. Jutro go podpytam, co dokładnie robi, choć to chłop mało rozmowny i przeważnie w kiepskim humorze ze względu na trapiące go dolegliwości kręgosłupa i innych części ciała. Do tego skłonny do depresji i nerwowych wybuchów, poza tym nie ma już sił ani czasu na przygotowanie tej beczułki jak dawniej… Jak już mu pomagamy, to przydałoby się trochę fachowej wiedzy.
Jesteście – drogie panie – w mylnym błędzie!
Komary to u mnie na starych śmieciach. Od trzech dni. Te łąki pobagienne i las wokół. Tam zaś ani jednego Dookoła pola uprawne, powiew wiatru. Domy stoją na wzgórzu. Krajobraz bajeczny.
Kosa trafiła na coś miękkiego. Zmęczenie materiału chyba.
Nietoperza mam tu od kilku lat. lata wieczorami po werandzie a komary nic sobie z tego nie robią. Może go jeszcze nie zauważyły? Idę konie wypuścić na pastwę….
😆 😆 😆
…. ,żaglowce płynęły na silnikach ,ze zwisającymi masztami.
😆 😆 😆
przeczytałem w komentarzu krystyny z 2009-07-05 o godz. 18:39
i śmieję się do łez. Czym to wilki morskie sobie zasłużyły na określenie zwisające maszty?
Znam trochę to specyficzne środowisko. W połowie lat siedemdziesiątych podczas praktyk morskich zawijałem do wielu portów. Po dniach spędzonych na wodzie życie wraz z opuszczeniem trapu nabierało nie tylko rumieńców. Stawało się pikantniejsze.
Nie miejsce tu na opisy, bo i na chujke mi nie spieszno. w owym czasie byłem posiadaczem wpisu w dowodzie osobistym > stan wolny. Przysięgi nie składałem, zatem jako młody hulałem całym ciałem.
Zaręczam, również w imieniu żyjącej części dawnej załogi, ze nie było podstaw do nazywania nas zwisającymi masztami 😆
w pierwszym życiu marynarz i podchorąży z Oksywia
Sławku z 23:46 > całkiem po mojej myśli
Arcadiusu,
tak czekałam, aż się jakiś żeglarz na te zwisające maszty oburzy, i proszę 😉
a Pan Lulek śpi czy przesłuchuje chłopów na okoliczność?
ASzyszu, … netoperk i? 😯
http://alicja.homelinux.com/news/Gacek.JPG
Jachty zawijające do portu zwijają żagle. Parada jest jutro. Nie ma się czym podniecać teraz.
Kołysanka:
http://www.youtube.com/watch?v=yW1_moo13cg&feature=related
Ops… była dzisiaj.
Perfekcjoniści zawsze znajdą dziurę w całym. Nawet w moich swetrach, w końcu nic prostszego. Oczko poleci… i dziura prawie. Gonić króliczka.
http://www.youtube.com/watch?v=4SE2aRweXXs
Moj kroliczek to moze jest miniatura ale napewno Magnus jesli chodzi o porost zebow, tydzien temu obcieto mu dolny zgryz i juz dzisiaj ma przyrost zebow o wiecej niz centymetr, ja nie wiem czy my wyjdziemy kiedys od tego weterynarza.
Zęby u królika to poważna sprawa. Na starość rosną coraz szybciej 😯
http://www.vet-dent-lazarz.de/zahn4.htm
Tu jest sporo informacji. Każą karmić głównie sianem 😎
Ale to jest młody królik. Widać mu poszlo w zęby.
Wszystkie zasłony, które się dały zdjąć i wyprać, zdjęłam, wyprałam a co się dało nachrochmalić to nakrochmaliłam, wyprasowałam i powiesiłam. To było przedwczoraj, zakładając, że dzisiaj jest dzisiaj. Wczoraj szyłam i dopasowywałam zasłony w dużym pokoju. Dzisiaj powinnam skończyć o ile stolarz zrobi listewki na lambrekiny a w sklepie uda mi się kupić nowe karnisze na jedna ścianę. Ale jestem na dobrej drodze.
Te zwisające maszty u Krystyny widziałam, ale się nie czepiłam.
Za to konfitury truskawkowe (kolejna porcja) wyszły bardzo dobrze. Ale moje są bardziej niż tradycyjne, zadnych nowości.
Zlewa wczoraj była taka, ze drogi zmywało. A miały być opady kondensacyjne. Dzisiaj też takie mają być. Ciekawostka, zobaczymy.
Wcina i wcina. Jak na razie rada. Zbierac i zbierac, Szczególy jutro.
Pan Lulek
Nemo !
Próbuje innej metody przebicia sie przez WordPress.
Na Twoim miejscu postapilbym w nastepujacy sposób.
Przygotowal beczke do fermentacji. My uzywamy beczek z tworzyw sztucznych o pojemnosci 60 albo 120 litrów, szczelnie zakrecane. Beczke nalezy umyc goraca woda. Jesli ma nieprzyjemny zapach mozna uzyc sody kaustycznej. Zadnych innych proszków. Owoce nie myte, moga byc z ogonkami wsypywac do beczki do objetosci do cztery piate pojemnosci. Wisnie i czeresnie sa malo stabilnym owocem i dobrze jest dodac rozpuszczona w wodzie kostke drozdzy piwnych. Okolo 40 gram. Calosc wymieszac, rozgniatajac owoce, zeby puscily sok. Zamknac beczke ale na poczatku mieszac co kilka dni. Odstawic w miejsce o temperaturze pokojowej do polowy listopada. Zacier just juz gotowy. Fachowiec posiadajacy licencje sam bedzie wiedzial co robic. Ja przepedzam dwa razy. Drugi raz do 80 % jest trucizna. Dolna granica 42 %. Dalej ida fuzle.
Przyjemnej zabawy
Pan Lulek
Jesli ktos nie chce niech nie zaglada, przeciez stratnym mozna byc na wlasne zyczenie.
http://www.youtube.com/watch?v=YzGKm1XC_aY&feature=related