Pani Ambasador winna
Moje ulubione pismo „Magazyn Wino” wydał na Wielkanoc numer monograficzny. Nigdy nie przepadałem za monotematycznymi numerami czasopism ale tym razem musiałem zmienić zdanie. Tomasz Prange-Barczyński i jego wspaniały zespól poświecił znaczną część swoich skromnych stu stron tematowi wręcz boskiemu: Chablis. Byłoby bezczelnością przytaczanie tu wszystkich tekstów czy nawet wyimków z nich. Ale jeden muszę! To krótka rozmowa redaktora „Magazynu” z niezwykłą kobietą. Sami przyznacie, że i osoba i temat wart jest cytowania:
„Niewiele winiarskich krain może poszczycić się własnym ambasadorem w Polsce. I nie chodzi o samozwańczego winomana, ale osobę oficjalnie mianowaną na przedstawiciela regionu. Chablis powołało na tę funkcję Marię Kamieniarz, entuzjastkę win tego okręgu, na co dzień prowadzącą kancelarię prawniczą w Warszawie
Magazyn WINO: W październiku 2008 r. zostałaś mianowana przez stowarzyszenie winiarzy i sympatyków Chablis ambasadorem tego regionu i wina w Polsce. Jak do tego doszło i jakie będą Twoje obowiązki?
Maria Kamieniarz: Zostałam wyróżniona przez Confrerie des Piliers Chablisiens [Bractwo Chablisiańskie] w szczególny sposób, otrzymałam tytuł Peristyle – ambasadora Bractwa w Polsce i stopień Arc Boutant (najwyższy stopień w Confrerie). Dotychczas takie wyróżnienia przyznano tylko trzem osobom: ze Szwajcarii, Szwecji i Belgii.
Ta zaszczytna funkcja jest efektem moich działań w dziedzinie promocji Chablis i całego regionu. Miałam przyjemność organizować w Polsce degustacje i różnego rodzaju wydarzenia promujące wino chablis. Największym z nich była pierwsza w Polsce Gala Wina Chablis (767e Chapitre) w czerwcu 2007 r. Uczestniczyłam poza tym w wielu świętach chablis we Francji.
Jeżeli chodzi o plany, wśród nich najważniejszym jest założenie stowarzyszenia przyjaciół chablis w Polsce. Pierwsze kroki w tym kierunku już zostały podjęte. Moim celem jest oczywiście dalsza promocja chablis. Mamy już plany, aby zorganizować kolejny bankiet z udziałem Confrerie.
Confrerie ma już kilku polskich członków. Kto do niego należy?
W gronie Stowarzyszenia znajduje się dziś ponad 20 osób z różnych regionów Polski. Są wśród nich ludzie ze świata sportu, biznesu, kina, gastronomii i innych dziedzin, to pasjonaci wina chablis i francuskiej gastronomii.
Czym zajmuje się Confrerie des Piliers Chablisiens?
Stowarzyszenie powstało w 1953 r. podczas Święta Wina Chablis. Jego założycielem jest notariusz Renę Sotty. Dlaczego „Piliers” (pol. filary)? Ponieważ człowieczeństwo – tłumaczył – zawsze opierało się na garstce ludzi, którzy sprawiają, że państwo jest albo silne, albo nie znaczy nic.
Podstawowym celem Confrerie jest promowanie wina i winnic Chablis Ina świecie oraz uhonorowanie każdej osoby, która swoim działaniem i sposobem postrzegania rzeczywistości przysłużyła się Burgundii, a zwłaszcza Chablis, winnicom i tradycji z nimi związanej.
Dlaczego akurat Chablis? Jak trafiłaś do tego regionu? Jakie były Twoje pierwsze kontakty z winiarzami i z samym winem?
Do Chablis trafiłam dzięki mojej rodzinie, która mieszka w Auxerre, 20 km od Chablis, a zwłaszcza dzięki mojemu wujkowi Benoit Lewandowskiemu i jego przyjacielowi Danielowi Zinuttiemu, którzy ułatwili mi kontakty z winiarzami z Chablis. Odkrywanie Chablis łączyłam wówczas z nauką języka francuskiego i stażami zawodowymi w kancelariach adwokackich.
Czy masz swoje ulubione chablis? Połączenia kulinarne z chablis?
Nie mam jednego ulubionego chablis. Lubię zarówno proste chablis village, jak i różne premiers crus i oczywiście grands crus. To, jakie wybiorę, zależy od pory dnia i dania z jakim jest podawane.
Dlaczego w ogóle lubię chablis? Za jego charakter, mineralność, wytrawność, szlachetność i wyjątkowość, którą zawdzięcza niesamowitemu terroir.
Chablis idealnie nadaje się na aperitif. A inne pary kulinarne? Lubię połączenia z rybami, szynką w sosie z chablis, ostrygami i owocami morza. Jestem fanką chablis w połączeniu z serami w różnych postaciach.
Niewielu Polaków wie, że Chablis to także świetne miejsce na spędzenie wolnego czasu. W jaki sposób zachęciłabyś do odwiedzenia tej części Burgundii?
Departament Yonne jest bardzo atrakcyjny turystycznie i krajobrazowo. Położony tylko półtorej godziny jazdy na południe od Paryża, może pochwalić się bogatym dziedzictwem kulturowym, w tym 109 zamkami i dworami ukrytymi w lasach, pięknymi katedrami, kościołami romańskimi i gotyckimi. Urzeka też pofałdowanym krajobrazem wzgórz. Miłośnicy spacerów, pieszych wędrówek, wspinaczek skalnych i sportów wodnych znajdą tutaj dla siebie raj.
Osobiście polecam zwiedzanie tego regionu w kwietniu, gdy kwitną drzewa czereśniowe lub jesienią, gdv winnice mienią się wszystkimi kolorami.”
I tyle cytatu. Zgadnijcie kochani co podałem dziś do obiadu, na który przyrządziłem risotto z dużą porcją małych ośmiorniczek podsmażonych na oliwie i potem duszonych w białym winie i…śmietanie?
Zainspirowany rozmową uzupełniłem swe wiejskie płynne zapasy o kilka butelek właśnie tego wina. Całą Wielkanoc spędzamy bowiem na wsi a wszystkie wielkanocne potrawy kwalifikują się doskonale do towarzystwa chablis. Jest przecież tyle jego odmian.
Fot. Agata Jakubowska A G
Wesołych Świąt i jeszcze weselszego śmigusa-dyngusa życzymy wszystkim przyjaciołom „Gotuj się!”.
I jeszcze raz pięknie dziękujemy za życzenia, którymi obsypaliście nas tak obficie z okazji naszej rocznicy.
Do zobaczenia po świętach!
Komentarze
Wielki Piatek i policja zaczyna szalenstwa. Akcja nazywa sie „Ostra”. Lapia szybkich i pijacych.
Jeszcze nie calkiem czas na zyczenia.
Jesli jednak internet calkiem zwariuje, to na wszelki wypadek piekne zyczenia Wesolego Jajka.
Pan Lulek
Ostryga tłusta
Wpada mu w usta,
Potem langusta,
Potem chablis,
Wyciiera paszcze,
W brzuszek się głaszcze
Językiem mlaszcze
I dalej ji.
Ale to nie o Pani Mecenas, przed którą chylę czoło z powodu takiego zaangażowania, choć dla mnie białe wina, choś istnieją i bywają doceniane, nie są przedmiotem takiego porządania jak czerwone, nawet w cieniu wiązów.
Ale Burgundia w ogóle jest rajem turystycznym, przy tym w wielu rejonach wcale nie przeludnionym. Dobrze połączyć zwiedzanie z Masywem Centralnym rozkoszując się natura, zabytkami, winem i serami. Do tego część trasy można pokonać wynajętą barką turystyczną.
Pamiętam trochę słówek Boja z dzieciństwa (9-10 lat). A zraził mnie Bojem pewien ksiądz bardzo czuły na brzmienie słowa. Wtedy jeszcze nie był księdzem. Znany był w Krakowie z przygotowywania misteriów w tamtejszych klasztorach i z tego, że skutecznie uczył księży dykcji.
Oczywiście zaraził Bojem a nie zraził do niego. Teraz Słówka brzmią niewinnie ale jescze w 1952 nie wydawały się lekturą dla dzieci. Tymczasem ich działanie demoralizujące raczej śmieszy, natomiast jako nauka słowa wiązanego są niezastąpione – po Tuwimie i Brzechwie, oczywiście.
czy biale mewy sa jadalne, czy sluza tylko do tupania? po wieczornej wizycie kumpla z kuzynem Jackiem D. z Tennessee, zlecialo sie pelno tego ptactwa, postraszylem troche Underbergiem, ale one dalej zachowuja sie jak oswojone
Dzień dobry,
Ostatnio nie miałem okazji tu gościć i zaglądałem tylko sporadycznie jako podglądacz. Niestety w firmie mamy małe trzęsienie ziemi to i nie ma za bardzo czasu i nastroju aby tu zaglądać. Po pracy niestety też bo to i otwarcie sezonu ogrodniczego, i święta.
A jak tu już wpadłem to chciałem wszystkim życzyć spokojnych, pogodnych i smakowitych świąt.
Takze zdrowych, spokojnych i slonecznych Swiat!
Ja ostatnio czytałem Boya „Reflektorem w mrok” i było to naprawdę fascynujące. Niektóre felietony mogłyby się ukazać obecnie i nadal byłyby aktualne.
Cóż, Boy był ostrym antyklerykałem i trudno go komentować na tym blogu. Sam będąc raczej klerykałem niż anty-, często jestem nastawiony bardzo nieprzyjaźnie do wielu księży i sporej części naszego episkopatu. Ale ci księża, którzy moją niechęć i wręcz złość wywołują, ciężko na to pracują z zap[ałem godnym lepszej sprawy.
A skoro już temat kościelny, to pozwalam sobie złożyć Miłym Gospodarzom i Wszystkim Bywalcom tego Stołu najserdeczniejsze Życzenia spędzenia najbliższych dni zdrowo, wesoło i w nastroju odpowiednim do osobistego sposobu ich przeżywania. I niezaleznie od wszelkich innych okoliczności, Wesołego Jajka i samych smakołyków na najwyższym poziomie, choć niekoniecznie chablis i ostrygi (ale miło, jak będą).
Bry Szampaństwu powiedziałam pod wczorajszym wpisem… tu już swiętują, więc mi się tak trochę…
Wesołych Świąt wszystkim bez względu na – miejcie sie dobrze i zdrowo!
Moim mrocznym przedmiotem pożądania jest zawsze czerwone, wytrawne 😉
Stanisław tak pięknie ułożył życzenia świąteczne,że tylko mogę się pod nimi podpisać
Pogoda zapowiada się piękna,więc nadużywanie wszelkich smakołyków nam nie grozi,sporo czasu spędzimy w plenerze.Będzie zupełnie spokojnie,bo syn i synowa lecą jutro do Oslo, na śniadaniu wielkanocnym będą tylko dwie osoby z rodziny,a potem już jesteśmy sami.Sernik już się upiekł,karkówka piecze się i to na dziś koniec.Jutro ugotuję żurek,jajka,bo lubię świeże ,tak więc nie przemęczam się.
Co do Boya,to tylko niewielka część jego twórczości ma charakter antyklerykalny,w szczególności publicystyka.Ja czytam wszystko co napisał i co o nim piszą i nie dziwię się,że kobiety uwielbiały go.A jego zasługi w tłumaczeniu literatury francuskiej są nie do przecenienia.
Może w czasie świąt zajrzę do jego felietonów w tomie”Reflektorem w mrok”.Tymczasem !
witajcie!
zakupy porobione
mogę się zabierać za kuchenne prace
na początek pascha
:::
idę śladem Pyry
jedynie nie będę paschy czekoladził
Niechaj Wam kraszanki-pisanki barwami teczy mienia sie na bieli obrusa tworzac kolorowa plame wsrod swiatecznych smakowitosci, slonce przyswieca swiatecznym dniom, a Dyngus okaze nieco litosci Waszym szatom.
Miala byc kartka lecz klopot maly wyskoczyl. Niestety. Zamiast tego podziele sie z Wami wspanialymi widokami ogrodu jaki dzisiaj odkrylismy. Prywatny ogrod.
Po przekroczeniu bramy poczulismy sie jak w zaczarowanym swiecie. Roznorodnych roslin, warjacji kolorow, szczebiotu ptakow oraz niezliczonej ilosci wplecionych w urokliwe zakatki postumentow i rzezb.
http://www.forestglade.com.au/gallery.php
Poszukajcie – moze pod jakim krzakiem skryl sie czekoladowy zajac lub spoczywa czekoladowe jajko – ja to tu w tradycji bywa.
Swiateczne pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
errata:
wariacji – rzecz jasna
E.
Spotkaly sie dwie mlode dziewczyny. Jedna swiezo upieczona rzezbiarka i malarka i druga studentka pedagogiki. Za niecaly rok Nasza Pani czyli nauczycielka.
Przypadly sobie do gustu. Chlopaki obydwu dziewczyn tez. Jeden jest muzykiem i gra na afrykanskich bebnach. Drugi studentem pedagogiki.
Bedzie malowanie. Cykl obrazów pod tytulem „Cztery Pory Roku”. Vivaldi jak znalazl. Beda prezentowane po kolei zaczynajac od wiosny a na zimie konczac. Potem w Wiedniu wszystkie cztery beda mialy krótki pobyt w dobrej galerii i znikna w zbiorach którymi bedzie sie opiekowal.
Pan Lulek
A w mojej Krainie Wiatrakow byla cudowna pogoda.Wybralismy sie rowerami na piknick.Pierwszy w tym roku.W koszu swieza kawa,buleczki z szynka i cos slodkiego 🙂 Temperatury letnie byly,sporo turystow i dzieciarnia,bo wakacje przecie.Szkoda,ze w niedziele ma byc pochmurnie i chlodniej 🙁
Wszystkim Lasuchom i Gospodarzom, zycze Wesolych,Spokojnych i Bogatych Swiat Wielkanocnych.Takze „mokrego” dyngusa 😉 i smacznego jajka! 🙂
Salute.
Poszliśmy na łatwiznę…. ale naprawdę dobra, wierzcie mi!
http://alicja.homelinux.com/news/img_9284.jpg
Jerzor zeżarł makowca! Powiedzcie coś, przecież on sie niby odchudza?! 🙄
U mnie też było ciepło, a nawet gorąco, +22 w cieniu 😯 W górach +10, biegówki w krótkim rękawku i podwiniętych nogawkach. Zanieśliśmy myszom pod szałasem świąteczny poczęstunek: tłuszcz od szynki i okrawki sera. Resztki naszego niedzielnego pikniku zniknęły bez śladu. Osobisty zbiera te okrawki przez kilka dni i dostarcza biednym myszkom, bo śniegu mimo pięknej pogody leży jeszcze ponad metr 😯
Po powrocie zrobiłam paschę, trochę rzadka z tymi twarożkami 🙄 ale stoi w lodówce w glinianej doniczce i ścieka… Ubiłam żółtka z cukrem pudrem, kremówką i wanilią na parze, aż zgęstniało, dodałam zimne masło, to się całość ostudziła, potem serek i bakalie i wszystko do doniczki wyłożonej ściereczką, i już. Aha, przygniotłam kamieniem z Kalabrii.
🙁
a co mamy zec?
jak on zzarl 🙁 juz jest po ptakach
🙁
Alicjo,
nie żałuj Jerzorowi makowca, zjadł dzisiaj, nie zje w święta 🙄
U mnie na kolację szpinak z ogrodu, duszony z czosnkiem i peperoncino. Do tego łosoś na białym winie i ziemniaki wygrzebane w trakcie przekopywania ogrodu. Nie znalezione wyrastają potem dziko w innych warzywach i Osobisty nie pozwala mi ich wyrywać, bo jak już urosły, to mają mieć młode. Ja je nazywam Holy Potatoes 🙄 Te wykopane teraz są jak młode i jeszcze nie mają kiełków, bardzo dobre 😉
#
😆
#
… nie żałuję, tylko się wyśmiewam z postanowień pod tytułem „nie będę…” . Ja tam zawsze mówię, że będę, i co gorsza, dotrzymuję 🙂
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia: zdrowia, wszelkiej pomyślności, szczęścia, radości życia i spotkań w gronie rodziny i przyjaciół. Niech zbliżające się Święta będą źródłem miłości, wiary i nadziei.
Radosnych spotkań przy rodzinnym stole, Wesołego Alleluja!
w takim razie to ja sie tez skladam do spania
fajnie, ze nie tylko tutaj wiosna na calego. w sloncu bylo przepieknie i cieplo (nareszcie!). a zdjecia slodkosci wielkanocnych wrzucilismy do galerii naszego projektu, aby i Niemcy wreszcie nie dopytywali sie, jak mazurek i jak baba wielkanocna wygladaja.
Alicjo, na latwizne nie poszlismy, ale dostalismy i baranka i zajaca drozdzowego i tylko baby (wielkanocnej) jeszcze brak.
Störungsquelle,
Tu dla ciebie baba:
http://kuchnia.na102.com/ilustracje/p30.jpg
Andrzeju 🙂
… o, to ja, Szyszu!
Andrzeju, dobre, dobre, sie usmialam pozna pora! ostatnio gdzies widzialam waleie konia, gdzie kon trzymal obrazek z wielorybami. lubie takie klimaty. dziekuje!
…nawiazując do wpisu Gospodarza,
…winny jest winniczek!
Wesołych jaj i proszę serdecznie pozdrowić od nieustajacej fanki Grigorija zza płota… Kocham go do tych pór, chociaż ucałowaną ręke musiałam umyć po czasie 😯
Wesołych, Łasuchy!
Wesolych, Alicjo! a winniczek tak dla jaj.
http://www.youtube.com/watch?v=QFkMKGq2Oa8
o jutra nie bede tu zagladal 🙁 przez najblizsze dwa tygodnie
takze dbajcie o siebie i dajcie sobie czas na odpoczynek i nie zapominajcie o przyjemnosciach zycia rowniez erotycznego
a ja udaje sie na leczenie, by moje uzaleznienie mozliwie lagodnie z pomoca wiatrow i wody poddac terapii. warunki do podleczenia, bo o wyleczeniu w mym przypadku mowy juz byc nie moze, panuja tam znakomite. powietrze do 30° woda ok. 24° wiatr 4 do 6 bft. naturalnie ze po cichu, juz dzis planuje wypady poza obszar osrodka terapeutycznego w celach doswiadczalnych i poznawczych. i jestem przekonany ze i tym razem puszcze sie w glab piaskownicy. nie bedzie to ten sam co ostatnim razem srodek lokomocji. wspolczesna technika daje znacznie wygodniejsze mozliwosci wybrania sie w moja ulubiona kraine
Pudło mi znowu padło 🙁
Dobrych Świąt wszystkim życzę, miłego pojadania i wiosennych przyjemności 🙂
Ludzie!
Co Wam te święta tak namieszały, że życzenia wpisujecie pod starymi tematami 😯 Chyba ta pani ambasador naprawdę jest winna 🙄
Mnie się też namieszało, bo poszłam po resztę zakupów i na wszelki wypadek nabyłam kilo truskawek, a okazuje się, że Osobisty miał ten sam pomysł… Chyba zrobię naleśniki z gorącymi truskawkami i może sałatkę ze szpinaku…
Wesołych Swiąt Gospodarzowi z rodziną i wszystkim blogowiczom!
Johnny,
miłego pobytu w sanatorium i tylko korzystnych wiatrów 😉
Dzień dobry Szampaństwu!
Wstali? O masz… niektórzy na desce już!
Nemo,
skoro o szpinaku… w Afryce jadałam czesto gęsto taką sałatkę (wszędzie dawali :shock:) z ledwie sparzonego szpinaku, do tego cebulka przysmażona (w rozumie robię reverse enginieering…), lekuchno podgotowany seler naciowy pokrajany drobno, czosnek na pewno, dyżurne rzecz jasna i lekki sos – niby beszamel, ale lżejszy i przezroczystawy. Bardzo to było mniam.
Radosnych i pogodnych Świat Wielkanocnych 🙂
Jakiś Grzegorz wpisał się przed nami 01.04. i my za nim.
Tu są życzenia Małgosi:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=832#comment-148484
a moje następne. 🙂
Dzięki Nemo!!!!
Pozdrówka! 😀
Wczoraj, gdy tylko zobaczyłem tytuł wpisu, pomyslałem, mam cię!!
Jak się okazuje, pani ambasador również śpiewa. Pod pseudonimem, tylko czemu jako Chylińska a nie Chablińska?? Tego nie wiem, ale pewnie to tylko literówka.
Do tej pory sądziłem że to piosenka o Alicji.
Ona jest tu przecież najbardziej winna.
Czy wszystkiemu winna, tego nie wiem, ale o winie często pisze.
Jeszcze Grzechu się wpisał i powiódł na manowce. Ale i tak, jak zauważyła nemo wszystkiemu winna ambasador.
A skoro jest wina, znaczy grzech, doszlismy do pokuty.
Za pokutę odsłuchacie sobie więc wszyscy piosenkę.
http://www.youtube.com/watch?v=awwLQOOQQBA
Tylko ma być głośno, aż uszy będą bolały!
A że ludzie dopisują się jeszcze długo po wpisie….
zobaczcie wpis ?Ty baranie? ulubiony? z lutego 2008.
ludzik, jarek!! gdzie jesteście??
Przyjemnych i bardzo swiatecznych Swiat dla Wszystkich.
Zaraz jade na Greenpoint po nasze, polskie jedzenie. Co by nie mowic o roznych amerykanskich Jackowach, w takich sytuacjach sa niezastapione.
Antku,
tam była też jakaś akwarelka z pretensjami do Adama 😯
Piekę babę parzoną na teoretycznie 10 żółtkach (zredukowałam do 7) wg komunistycznej Kuchni Polskiej. Ciekawam rezultatu.
mt7″ jakis Grzegorz” nie brzmi dumnie, nie zebym specjalnie przewrazliwiony, ale…
smacznych jaj
O matko… a gdzie to napisane, że komunistyczna Kuchnia Polska? 😯
Też mam jakąś Kuchnię Polską (spod lady ksiegarskiej od Basi) – trefna jakaś? Wyrzucić???
No to jeszcze coś z komuny:
http://www.youtube.com/watch?v=PlMYf9d3o6o&feature=related
😉
Alicjo,
no powiedz, kto wydawał w Polsce książki w 1960 roku? No? Gomułka i spółka 🙄
Racja, nemo… to idę opróżnić moja bibliotekę… Tobie też radzę, bo a nuż (widelec) zaraza się rozejdzie, gdzie nie trza…
Wiodę ostatnio życie pozablogowe (gdyby ktoś nie zauważył).
Ale, podobnie jak i z innymi przedstawicielami zaświatów różnych, można wejść ze mną w kontakt metafizyczny. Do tego potrzebne jest medium. Adekwatnym medium jest na ten przykład telefon. Zapytajcie Pana Lulka, na pewno potwierdzi, że to działa. Wypróbował. W drodze rewanżu ja wypróbowałem panalulkowej pigwówki. Ekscelentna!
Uprzedzam wszystkich, którzy zechcą pójść w ślady Pana Lulka, że w seansie mogą chwilowo wystąpić zakłócenia dwojakiego rodzaju:
– rewanż w postaci degustacji słusznej porcji słusznego trunku może okazać się niewykonalny z powodu: a) ograniczonej przyswajalności przez organizm, b) ograniczonych zapasów trunków uznawanych za słuszne
– akustyczny aspekt kontaktu może okazać się niewystarczającym dla zrozumiałej komunikacji, a to z racji jakiejś cholery, która mnie ostatnio dopadła, a imię jej Grypa wspomagana przez Zapalenie Krtani.
Całe szczęście dojechałem w nocy do Warszawy i mam teraz chwilę odsapki. Jedno dziecię pływa po Adriatyku, drugie gra w tenisa, Osobista woli szaleć po sklepach (te były otwarte do 16tej) albo spotykać się ze znajomymi bardziej żywymi ode mnie.
Korzystając z błogiego spokoju znalazłem w sąsiedztwie mojej bezinternetowej Mamy niezabezpieczoną sieć o zapraszającej nazwie MLECZARNIA (chociaż o mleczarni żadnej tu nikt nie wie, jest tylko Kindergarten za ścianą, do którego chadzałem czterdzieści pięć lat temu), dzięki czemu mogę napisać do Was kilka słów.
Zanim zmorzy mnie znowu gorączka albo zadzwoni Osobista tudzież wróci Mama z koszyczkiem, życzę Gospodarzom i Blogowiczom zdrowych, udanych i last but not least smacznych Świąt.
PaOlOre,
odzyskania sił witalnych niezbędnych do kontaktów z Panem Lulkiem i wesołego jajka!
Alicjo,
ja nie mam uczulenia na komunę i niczego wyrzucać nie będę, a babka wyszła nadzwyczaj delikatna 😎 Ten przepis to chyba jeszcze burżuazyjny 😉
Dzien dobry,
Andrzeju Szyszkiewiczu, pomocy! Jak się nazywa szwedzka wędlina, jedyna, która jest jadalna nie dla Szwedów? Była kiedyś o niej mowa, ale nie udaje mi się znaleźć jej nazwy przez wyszukiwarkę.
pozdrawiam Panstwa bardzo serdecznie.
Baba i chałki upieczone. Od wczoraj zużyłam 30 jaj 😯 Jedno przy gotowaniu w cebuli pękło, 9 jest całych i pięknie brązowych. Lecę do chłopa po następne, bo Osobisty przymierza się do sałatki. Na jutro są szparagi i kacze biusty, mnóstwo truskawek i 2 ananasy. Przeżyjemy jakoś do wtorku. Wyciągnęłam szynkę z zamrażarki.
Mam 10 surowych białek 🙄 Chyba kogoś zapędzę do łuskania orzechów i zrobię tort orzechowy. Narazie nie mam nikogo pod ręką 🙁
Na dworze porywisty halny, wczoraj też był. Łamie i poniewiera pomidory wystawione na słońce, musiałam zabrać do środka 🙁
Jesli nie zazywa sie regularnie medykamentów jak w przypadklu paOlOre to potem sa oplakane skutki.
Dzisiaj bylem rozpiescioch. Kuchnia szwabska.
Internet wariuje. Nie da sie sprawozdac.
Pan Lulek
srodek dobra rzecz, np. w cyklotronie, klopot z blogiem mam taki, ze jak chce cos, zeby glupio nie wyszlo, to akurat ktos wlazi i lece skrotem, nie zebym zaraz mial cos sensownego do wystukania, ale niedosyt mnie drazy, Wielka Babe Nocna szczegolnie docenilem jednak, Ty Krul sie nie tlumacz, Ty badz czesciej obecny
Nemo, wiewiory Ci wyszly?
Tu, u łasuchów, bez wątpienia
coś się dobrego do zjedzenia
znajdzie dla psa, co między stoły
wbiega, szczekając: Świąt Wesołych! 😀
Bobiku,
jest dla Ciebie tu pełno sympatii, przyjaźni i…pasztetu (pierwszy raz zrobiony z wątróbek drobiowych, cielęcych, śmietany i koniaku). Zrobiłeś Bobiku nam pyszną niezpodziankę swoja wizytą. Całujemy Cię po kurpiowsku i mamy nadzieję, że będziesz wpadał częściej.
U mnie też halny – chyba Nowy podesłał z njujorka czy co? Bo stamtąd zawiewa…
Poszłam opróżniać bibliotekę z wrażych dzieł…. czego się tam nie naszukałam! 😯
Chciałam udokumentować, tymczasem GENIUSZ, ten od komputerów i wszystkiego innego, zepsuł mi skaner. Po jaka cholerę naprawiał co nie było zepsute – pojęcia nie mam. Zapodam przy okazji, jak się ten skaner odcuka, a my przestaniemy kłócić (po co tykałeś?! – Bo chciałaś, żeby… itd.)
Wiewióry i owszem, latają, a chipmunki punkt 16-ta stają rządkiem na podeście po swoją porcje orzeszków. Takim to dobrze… 😉
U mnie wiewióry ani jednej, ani dziadka 🙁 Sama mam łuskać czy co 🙄 Może po świętach… Albo bezy zrobię czyli nic.
Zajączka zabawnego, jajek kolorowych, napitków skutecznych (PaOLOre, dałbyś głos wcześniej, pojechałaby jakaś miodówka do Ciebie), jednym słowem smacznych Świąt, życzą obie Pyry – Starsza i Młodsza.
Nie włączamy komputera, „żeby nie rozpraszał”. Dopiero o 17.00 uzyskałam póół godziny na pogwarki.
Przepraszam Grzegorza, niech odpuści winy w przedświatecznej akcji pojednania i odpuszczenia winowajcom.
Sorki, jestem cierpiąca, miałam wczoraj zdejmowane , a właściwie wyrywane szwy i trudno mi się zebrać w przytomność umysłu.
Nikogo nie lekceważę. Jeszcze raz dobrego, radosnego czasu. 🙂
Mańce
spokojnego gojenia szwów. Ostatnia osoba, która mogłaby kogoś lekceważyć, to jest Maria mt7.
Blogu smakowity – dzieki ze istniejesz, nawet malo piszacy maja z Ciebie i radosc i pozytek – hej Wesolych Swiat wszystkim przesyla kroliczek:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/Kroliczek?authkey=Gv1sRgCKjQspXqm7qywwE#slideshow
nemo,
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53667,6452435,Tort_Marty.html
u antkowej dzisiaj w planie.
Też jej białka zostały!
O, dobry pomysł, bo i truskawek mam od groma.
Chciałam im podpowiedzieć (tym Wysokim Obcasom), że passion fruit (polecają 🙄 ) ma polskie nazwy: marakuja, owoc passiflory, męczennica jadalna, ale tam się trzeba logować 🙁 Nie mam czasu.
Składam Panu Piotrowi i wszystkim blogowiczom najserdeczniejsze życzenia świąteczne.
Mt7, cierpię z Toba, Grzesiek pewnie cool, tylko ja się wychyliłem
króliczki 🙂
Moi drodzy…
Gospodarzowi i Wam Blogowicze
Wesołych Świąt, Wesołych Świąt!
🙂
Spróbój nemo założyć wysokie obcasy – ot tak ze 12 cm, i wymówić: marakuja. Nie da się, przepona nie wyrabia! A nawet jeśli, to nie wypada, bardzo brzydko się rymuje.
A passion fruit jak najbardziej, na wydechu, z czerwono uszminkowanymi ustami… zmysłowo.
Choć rym równie świńtuszny….
Wiem, bo przed chwilką próbowałem.
Rymować, nie stać na obcasach! Nie ma takiego rozmiaru, nie ma takiego rozmiaru, nie ma takiego rozmiaru….
A teraz do zajęć.
Antku, 😆 😆
Antek… a mogą być takie 10cm? Spróbowałam, i przepona trzyma dobrze 😉
No dobra,
nastałam się juz na tych obcasach, napowtarzałam… i jeszcze musiałam odmarzać, bo poszlismy za róg (i nie tylko) i mi w nosku zakrzepło.
Do czorta z taką wiosną 👿
Po drodze spotkaliśmy samotne psisko, widok tutaj prawie niemożliwy, żeby tak samopas sobie…
http://alicja.homelinux.com/news/img_9292.jpg
Nie chciał się do mnie przykleić, ani nas zaganiać w stadko, może dwa ludziska to mało na stado?
A poza tym wpadliśmy do Franka z naprzeciwka. Stracił resztki słuchu jakie miał, już nawet Jerzora dolnych tonów nie słyszy. Załamany kompletnie. I nie wiadomo, jak go pocieszyć. Słuch to małe piwo, Frank sobie nie zdaje sprawy, że nie pamięta, co powiedział przed chwilą… może to i dobrze?
Pamiętajcie o samotnych starszych ludziach, kochani!
No, nie mogłam sobie odmówić… 😉
# zeen pisze:
2009-04-11 o godz. 20:37
Przepis na kurczaka Wielkanocnego:
Kurczaka bardzo starannie umytego układamy na dnie naczynia, najlepiej szklanego.
Dodajemy goździki i cynamon, skrapiamy cytryna.
Tak przygotowanego kurczaka zalewamy szklanka wina białego, szklanka wina czerwonego, dodając 100 ml ginu, 100 ml koniaku, 200 ml wyborowej i 50 ml rumu.
Potrawy nie musimy nawet poddawać obróbce cieplnej.
Kurczaka możliwie jak najszybciej wywalamy, bo jest niepotrzebny
Natomiast????. Sos! Sos! Paluszki lizać !
PS.kurczak musi być martwy bo inaczej bydle sos wychleje..
Wesołych Świąt!
Dodałam, gdzie należy… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Kurczak_wg_zeena.html
Smakowitych świątecznych spotkań, rozmów i w ogóle Świąt. 🙂
tak jeszcze na szybcika opis Wielkanocnych obyczajow ze strony niemieckiej i austriackiej
http://www.scholar-online.pl/viewpage.php?page_id=46&c_start=70#c3865
(przetlumaczone)
Czy komus tutaj tez juz sie oberwalo ze nieuzywanie polskich liter? Bo widac to niektorym przeszkadza. „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?” Moim zyczeniem wielkanocnym jest, aby tacy upierdliwi ludzie poszukali sobie innego zajecia.
…a ja odziedziczyłem po babce żony z Hanysowa prześliczną książkę kucharską. Nie ma początku, ani końca i w ogóle jest w stanie daleko posuniętej fizycznej destrukcji.
Nie wiem nawet, kto ją napisał.
Za to przepisy kulinarne i kulturowe związane z jedzeniem są cudne.
Część nawet spraktykowałem, chociaż nie przemogłem się coby pitrasić chwasty różne ptasie, jak kawki, czy wróble…
Niestety skaner mi ostatnio zdechł, a za leniwy jestem, żeby to pracowicie ‚przepalcować’, ale jak mi świąteczne przeżarcie i przepicie minie, kupię sobie nowy i wtedy napojawia się tu smakowitego spamu.
Mam nadzieję, że Pan Piotr to zniesie 😛
No to jeszcze raz świątecznie, G.
…a, zapomniałbym się pochwalić. Wczoraj ‚namierzyłem’ u sąsiadki znakomitą, żeliwną brytfannę. Jak jej będę nudził nieustannie, to gdzieś w grudniu będzie już moja 😛
Bo ‚czyhunnyj harszczok’, w którym u dziadków gotowano kartofle dla kabanów przepadł bezpowrotnie, a szkoda, bo w sam raz by się nadał do bogracza.
Pzdr, G.
Alicjo – bardzo podoba mi sie Twoje wolanie o pamietaniu … no to ja dodam nie tylko starych, czasem i mlodzi sa tak bardzo samotni. Ale dzis dostalam dobra wiadomosc i pewna bardzo mi bliska osoba nie bedzie jednak sama na swieta a drugą tego samego imienia chociaz nie az tak bliska doprosilam na jutrzejsze sniadanie – mam nadzieje ze bedzie jej milo z nami.
Dobranoc blogowi
Alicjo,
Twoj post dopominajacy sie o pamiec dla samotnych jest wzruszajacy, a dopisek Wandy z Texasu tez bardzo prawdziwy. Szkoda, ze nie umiem wkleic fragmentow Youtube.
Przepis na kurczaka wielkanocnego super – wlasnie sprobowalem sosu, a wlasciwie jego winnej namiastki (znowu Cabernet). Znakomity.
Jutro bedzie piekny, sloneczny dzien (dzisiaj lalo jak z cebra). Niebieskiego nieba, jasnego slonca i poczucia obecnosci bliskich wokol nas jeszcze raz zycze Wszystkim.
Wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego dla wszystkich zasiadających przy naszym wspólnym stole !!!
Dzień dobry Szampaństwu!
Widzę, że Nowy zgasił światło wieczorem, a Marek rozsunął firany z rana. U mnie jeszcze ciemno, ale mam nadzieję, że pogoda będzie taka, jakiej życzy Nowy.
Grzegorzu,
nie słyszałam o takim przypadku, żeby kobieta rozstawała się z żeliwną brytfanną. Już prędzej z mężem! Dobrze Ci życzę, ale w tym wypadku widzę ciemność 😉
Nadaj około grudnia, czy wyszło na Twoje i jesteś szczęśliwym posiadaczem.
Zródełko,
nie stresuj się polska czcionką, my zwyczajni. Ale dodam, że łatwo się tego nauczyć – też jej nie mam na klawiaturze, tylko wydziwiam z prawym Alt , jak trzeba. Czasami mi nie wychodzi 🙄
Nemo,
męczennica jadalna? 😯
Niezłe 😉
Wygląda na to, że większość już przy śniadaniu albo i po, smacznego jajka życzę!
Państwu pogodnego i smakowitego świętowania życzę na Wielkanoc.
Najsmakowitszej zawartości stołu życzę, jak też ciepła i pogody za nim 😀
Dorota z sasiedztwa !
Zlozywszy stosowne zyczenia zapytuje czy tak mniej wiecej za rok dysponowalabys swoim cennym czasem celem wysluchania i skrytykowania swiatowej premiery utworu pod tytulem „Cztery Pory Roku czyli Vivaldi na bebnach afrykanskich”. Wszystko wskazuje na to, ze chlopaki, ci od bebnów zalapali bluesa i byc moze za rok dadza premiere na wernisarzu portretów Agnieszki.
Teraz pozostal tylko drobiazg. Skad zdobyc pieniadze. Albo bede zalatwial w trybie roboczym albo, co nie wykluczone, zaczne dorabiac cialem.
Pan Lulek
No masz…
Panie Lulku, o ile pamiętam, juz raz Pan dorabiał ciałem! No, nie można tak co rusz!
Przy okazji… psiakostka (za przeproszeniem Owczarka i znanego nam Rudolfa, wielbiciela Doroty z sąsiedztwa), w Afryce nie słyszałam żadnych bębnów 🙁
Konkluzja: trzeba pojechać jeszcze raz!
Świąteczne -dzień dobry – wszystkim.
Czy można schrzanić żurek z cHrzanem i jajkiem? Najprostsza możliwie zupa przecież. A Pyrze się udało zrobić niejadalny żurek! To jest klasa kulinarna „q”. nIE POWIEM NA GŁOS SŁÓW, KTÓRE MÓWIĘ CICHCEM. mAMA MNIE DOBRZE WYCHOWAŁA. rESZTA I OWSZEM, JADALNA. Te majuskuły to ze złości. W Pyrlandii dzisiaj mglisto i pochmurno, ale nie pada.
Za chwilę Młodsza wróci z przebieżki psiej – jej kolej była, bo ja już o 7.30 trawniki zwiedzałam. Obiadu dzisiaj nie gotujemy, a i żurku przecież nie ma (tzn jest – ocet siedmiu złodziei na gęsto)
Acha, Zjazdowicze in spe – Pyra zapisała się telefonicznie na kurs zdobienia pisanek metodą batikową. Stara Żaba umie i obiecała nauczyć. WłaŚNIE POKAZYWAŁA JAK SIĘ TO ROBI dAGNIE, BO MAŁA I mORĄG ROBIĄ TŁOK U żABY – ŚWIĄTECZNY. kTO BĘDZIE CHCIAŁ, TEŻ SIĘ NAUCZY. nALEŻY MIEĆ OŁÓWEK Z GUMKĄ I SZPILKI STALOWE TYPU SOCJALISTYCZNEGO, CZYLI Z WIĘKSZĄ GŁÓWKĄ. oBECNE SIĘ NIE NADAJĄ.
Pyro,
moja Babcia (życie przepracowała w bielawskich zakładach od materiałów bawełnianych) miała taki sposób na pisanki – owijała jajka w różne tasiemki i takie tam skrawki materiałów, gotowała przez chwilę. W latach 60-tych farby „puszczały” świetnie, pisanki były przepiękne. Pózniej nie udało mi się tego powtórzyć 🙁
O żurku ciszej…. (Alicja kupiła w polskim sklepie, gotowy 😉 )
Wesołego Alleluja i do przodu!
Czekamy z gotowym obiadem na Geologa, który pracował w nocy i teraz jedzie pociągiem. Osobisty wozi Babcię po okolicy i pokazuje budowle popowodziowe, byle nie przeszkadzali w domu przez te pół godziny. Ku mojemu zaskoczeniu wszystko jest gotowe 😯 Jestem bez śniadania i zaczyna mi burczeć w brzuchu 🙁
Quelle,
ja też najpierw pisałam bez ogonków i teraz mi wstyd mojego lenistwa. Można się nauczyć, chociaż w dalszym ciągu nie wiem jak pisać duże ś 🙄
Justyno, (wczoraj 16:37)
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=418#comment-48733
Czyżby chodziło ci o to?
nemo,
duże ś pisze się tak:
Ś
Pyro,
nie przejmuj się żurkiem, albo zrób nowy dodając do zakwaszenia trochę tego pierwszego 😉 Ja na wszelki wypadek żadnej zupy nie zrobiłam, ale będą szparagi w winegrecie.
Aszyszu, 😆 na Macu?
nemo, to nie kwestia lenistwa, tylko niemiecka klawiatura ma „y” i „z” odwortnie i wtedy powstaja problemy przy pisnaiu na polskiej klawiaturze. Jezeli operowalabym tylko jednym jezykiem i nie musia pisac szybko, to pozostalabym przy polskich literkach. Chyba o to chodzi, zeby sie rozumiec.
Sniadanie dawno juz minelo, smaczne bylo. Teraz czas polknac baranka.
nemo,
Pewnie, że na Macu. G4 Cube z układaem klawiatury „Polish PRO” OS X Version 10.4.11 . Wdusza się jednocześnie albo po kolei SHIFT, alt i S.
Jeszcze do Justyny,
„Skrzypce baranie” czyli wędzony udziec jagnięcy też nie od macochy.
http://recept.nu/polopoly_fs/1.180238!image/2713969314.jpg_gen/derivatives/w450/2713969314.jpg
Hm….
Baranie Skrzypce
U mnie też już po śniadaniu oczywiście. Pasztet się udał, inne wędlinki też dobre nasze regionalne produkty od Mądrego i inne. Sernik jak zwykle, choć smaczny to kompletnie niewyjściowy wizualnie. Wyrósł jak głupi, a potem opadł i wyglądał jak kaldera na Nissiros. Obiad „się” gotuje.
Wesołych Świąt!
nemo,
Ten układ klawiatury ma również tę „zaletę”, że „alt-z” daje ź a „alt-x” daje ż. Odwrotnie niż na innych moich komputerach stąd często pisząc z domu popełniam literówki gdzie te twie litery znajdują się zwykle nie na miejscu.
Oczywiście mógłbym wziąć i poprawić ale też mi się nie chce. Folklor taki…
wdusiłam shift-alt-s i jest Ś 🙂 … po świątecznym obiedzie nic więcej już nie wduszę 😉
witam świątecznie
pełnym po dziurki
🙂
http://aszyszkiewicz.data.slu.se/wielkanoc09/
Trzmiele wygrzewają się na słońcu w wystawionych na ganek żonkilach – wiosna idzie.
Czego i wam wszystkim życzę.
Jaka tam wiosna?!U nie juz praaaawie lato.Zonkile przekwitaja,albo przekwitly.Za to w pelnej glorii magnolie i lododendrony 🙂
Jajca juz zjedzone, zaraz ide obiad szykowac.Dzisiaj zapiekane kartofle z serem,potem czerwona kapusta,a do tego wszystkiego wiener sznycle!!
No to smacznego wszystkim zycze 😀
Umowa z moimi goscmi jest nastepujaca. Sniadanie i kolacje robia sobie sami. Jak dla sportowców. Mocne kalorycznie.
Obiady na zmiane. Raz oni raz ja. Dzisiaj byla moje kolej. Mlodzi pojechali do osrodka sportowego Bad Tatschmansdorf, znanego jako baza pilkarskiej druzyny Kroacji podczas ostatnich ME. Osrodek wyrósl na znana w swiecie przystan sportowców. Maja piekne tereny na przyklad dla joggingu.
Rano Agnieszka wspomniala, ze dzisiaj jednak jest mój dzien i czy przypadkiem nie potrzebuje popmocy.
Ja i pomoc. Podziekowalem wyniosle i poprosilem zeby wrócili po Urbi et Orbi ale nie pózniej anizeli o pierwszej po poludniu. Po wyjsciu wykonalem znajomy telefon i zarezerwowalem, stolik na trzy osoby. W sasiedniej wsi u przyjaciól. Bedzie swiateczne jedzenie czyli jak zwykle zupa dnia, siedem róznych dan glównych do wyboru i ciasteczko na deser.
Wszystko wlasnej roboty.
Przyjechali w trakcie Urbi i polezli pod prysznic. Zapytali tylko jakie stroje. Sportowe odpowiedzialem. Starannie poblogoslawiony, w tym w jezyku polskim, zarzadzilem wymarsz. To byl szok. Liczyli na wielkla kuchnie a tu
Zawiozlem na miejsce a tam skakali kolo stolika. W dwójke skakali. Wokól Agnieszki ognisty Madziar w autentycznej czapie kucharskiej a kolo Maze krecila sie jak fryga czarnooka pannica wdziecznie kirecac kuperkiem. Ja bylem obslugiwany tak troche na odczepnego.
Bylo wielu gosci i naprawde doskonale jedzenie.
Maja godzina zjawilo sie gdy przyszlo do placenia. Razem zarzadzilem.
Zanapiuwkowalem jak trzeba. Odprowadzono mnie do samochodu podkreslajac, ze zawsze jestem mile widzianym gosciem.
Tez tak mysle.
Pan Lulek
Przepraszam za literówki ale ostatnio internet pokazuje klase.
Pan Lulek
Bry Szampaństwu pośniadaniowo!
O tej godzinie u mnie jest -1C, chociaż słońce po patrzałkach daje. Wyszło kilka krokusów i w ogóle na Górce zaczyna się ruszać to i owo, ale wobec tych ujemnych celsjuszy jakby stanęło.
Dobre mieliście jajka?
Al.icjo !
Kiedys mialem. Dobre jajka. Teraz jak gdyby sie zestarzaly.
Cos Ty narobila w tej Afryce, ze jaskólki odmówily powrotu. Twierdza, ze jakas pani zza Wielkiej Wody zalozyla akademie robienia na drutach i jej druty sa o wiele lepsze od naszych. To samo z bocianami. Kto teraz bedzie nosil dzieci.
Pelen zadumy
Pan Lulek
ľ
Aszyszu, to jest u mnie to, co mówisz 😯
Jak przełączę na polski, to w okienku mam podgląd polskiej klawiatury i żadna znana mi kombinacja nie daje dużego ś. Jest natomiast Ą 😯 I po co? 🙄
Przed chwilą Osobisty zawiózł gości na dworzec i możemy sobie odetchnąć. Młodzi chcieli zostać dłużej, ale babcię ciągnęło do domu już o 17, więc dla towarzystwa…
Pascha zjedzona, 3/4 baby też, jajka po części skonsumowane, po części rozdane, zostało kilka na jutrzejszy piknik. Na kolację będzie gorąca szynka i sałatka Osobistego plus zielona sałata. Na obiad były szparagi z winegretem ze szczypiorku, pietruszki i czosnku niedźwiedziego, łosoś wędzony, jajko farbowane (po ceremonii stukania – moje było najtwardsze). Do tego chałka i czeski szampan Bohemia Sekt Prestige Brut. Potem była pierś kaczki z czerwoną kapustą, pieczonymi ziemniakami i sałatą z roszponki. Wino hiszpańskie Marques de Ballestar reserva. Na deser sałatka z ananasa, truskawek i mango. Potem spacer nad szumiącym wezbranymi wodami potokiem, przez las i wśród kwitnących przed domami magnolii, za gorąco na chodzenie po asfalcie 🙄
Na podwieczorek pascha, baba, herbata i kawa, i już.
Panie Lulku!
Jam niewinna lelija 😯
(wielkanocna, bo w wielkanocną niedzielę urodzona, chociaż akurat dzisiejsza data się nie zgadza).
Bociany i owszem, widziałam, poganiałam, żeby na północ, ale te z RPA powiadają, że one aż tak daleko na północ nie latają.
O jaskółkach nic mi nie wiadomo 🙁
(poza tym, że to cierń chmury i kotwica powietrza).
Niech sie wszyscy usmiechna w ten wigilijny poranek i trzymaja usmiech na zawsze. Wesolego Alleluja !
I jajeczko turlało się, turlało, aż się przewróciło… 😉
Nemo…
z tym stukaniem się jajeczkami to ja też tak mam… moje zawsze całe, bo wiem, jak się stukać 😉
Minęło południe i nadal -1C, a do tego ten zimny wiatr. Jak tu iść na radosny świateczny spacer? 😯
Jerzor pojechał, masochista…
A ja nalałam sobie lampkę czerwonego i słucham niegłośnej muzyki. Odebrałam kilka telefonów z Polski, tym to się powodzi, mają lato tej wiosny.
Alicjo,
u mnie ma się pod wieczór a na dworze ciągle jeszcze +20, no i nie ma tego cholernego wiatru.
Mam sklerozę jak stąd na Kamczatkę 😯 Wrzuciłam szynkę do gara, żeby się grzała, rozejrzałam się po kuchni i co widzę? Woreczek plastikowy. A w tym woreczku specjalnie zakupione rękodzielnicze malutkie zajączki z czekolady, dzieło cukiernika z naszej ulicy. Zakupiłam specjalnie do dekoracji stołu po jednym dla każdego. Za cenę jednego mogłam mieć 5 większych z Migros, ale nie, miało być ekskluzywnie 🙄 No i leżą i czekają 🙁
Chyba zaraz dopiję tego Markiza i zagryzę zajączkiem 🙄
Dobra skleroza nie jest zła…
Zdrowie! 😉
Przymierzam się do tej Pavlovej. Może na początek z 4 białek. Oglądam różne przepisy i już nie wiem, któremu zaufać, co do ilości cukru, octu i skrobi 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/img_8959.jpg
🙂
Rzucila nas mlodziez. Jak szmaty. Zostalismy sami z Jolly a oni poszwendali sie do kina na jakas komedie. Podobno beda na ekranie momenty. Sami sobie moga robic momenty a nie zostawiac tak staruszka, dziarskiego, na pastwe losu w Pierwszy Dzien Swiat.
Przeczytalem, ze niejaki Solorz jest najbogatszym czlowiekiem w Polsce.
On ma tylko najwiecej pieniedzy i stracha zeby ich nie stracic.
Ciekawe czy od tego nosi juz Pampersy.
Osamotniony na caly wieczór.
Pan Lulek
Ciekawe, czy Antkowa zrobiła według tych Obcasów i jak wyszło? Jeśli zrobię tę bezę dzisiaj, to czy ona nie zwilgotnieje do jutra?
No proszę, a nie mówiłam, że w tej Afryce ładny asfalt mają? 😉
Biedny Pan Lulek, zszedł na psy 🙁
Nowy,
Zrob tak: kliknij na linijce URL (na gorze, zaczyna sie od http). Przeciagnij po niej tak, zeby zabarwic na niebiesko. Kliknij na Ctrl i na C. Wroc na swoja strone. W miejscu, gdzie chcesz wstawic kliknij myszka i nacisnij CTRL V. Powinno sie wpisac.
hej…
z tym Solorzem to ja już kiedyś pisałam, że facet zeszpecił kawałek Świdnickiej naprzeciwko Szklanego Domu…
A niech się martwi o ten pieniądz i nie sypia! Taki kicz wystawić… no wiecie, co?!
Pana Lulka kochamy 😉
Skoro liczba mnoga przy kochamy, to czyzby jakis haremek.
Zbyt wiele nadzei nie wlewajcie mi w skolatane serce.
Pan Lulek
Panie Lulku…
jasne, że haremek, i wlewamynadzieję i nie tylko 😉
p.s. szukałam zdjęcia z Wrocławia, z tym wspaniałym budynkiem Solorza na Świdnickiej, ale nie mam na maszynie, pewnie na dysku. Wierzcie mi… kicz! I szpeci!
..nemo,
asfalt jak asfalt, ale biało baby… 😉
Nemo, antkowa pavlovą wykonała według wysokich obcasów, ale sama w kapciach była … Upiekła się różnie, piecyk mamy jakiś dziwny, to co na dole z lekka się przypaliło, to wyżej jest ok. Teraz ta pavlova leży sobie jak w sanatorium w Ciechocinku, leży i wilgotnieje… Z czego ta wilgoć, nie mam pojęcia, może mygła jakaś w powietrzu??
Dzisiaj na nią nie mam już chętki, niech sobie wilgotnieje w spokoju.
Nikt nie miał chętki. Może jutro??
Żurek się udał nadzwyczajnie, Agatka poprosiła dolewkę, po spacerze poprawiła jeszcze raz!! A ja się bałem czy będzie chciała choć spróbować.
Ale sinusoida żurkowa była na wznoszącej.
Duża zasługa w tym brata mego Zbysia, który zakwas wykonał na kaflowej kuchni i przywiózł do wawy. Na wsi to ma warunki, sąsiad zmieli w świńskim śrutowniku żyta z owsem – a to podstawa przecież.
Teraz siedzę w pozycji leżąc, piszę, piję czerwone na trawienie.
Halleluja!!
Wzwiazku ze znacznym podniesieniem na duchu wznioslem zdrowie pan po raz pierwszy. Ale nie ostatni. Mam nadzieje.
Przy okazji zastanawiam sie czym jutro o porannej porze skropi Pan Gospodarz wielce Szanowna Malzonke. Moze za oknem stanie zespól muzyczny mniejszosci narodowych i od ucha zagra jakas serenade.
Wyobrazic sobie tylko moge jaki peniuar przywdzieje Pani aby wyjsc przed ganek i wykupic sie dyngusnikom.
Brakuje tylko Marka z rura.
Pan Lulek
Pewnie tego nie pokazywałem.
Alicjo, popatrz sobie na Świdnicką…na Szklankę…
pomocna będzie taka nakładka na gogla wykonana w bratniej Rumunii!
Można sobie pospacerować po Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie.
Wszystkim ciekawym, miłych wrażeń, wspomnień, wzruszeń… w sam raz na święta.
http://www.norc.pl/
Pewnie dacie radę, ale podpowiem… można z każdej niebieskiej kropeczki ogladać obraz, panoramę 360 stopni, powiększoną na cały ekran, ale przecież dacie radę!
…aaa! Nie o to biega, tylko o osobiste zdjęcia, Antoine!
I *som* na cd, a tu my rozleniwieni… nie chce nam się i tak dalej.
No co! Niedziela wielkanocna! Totalne lenistwo!
http://www.youtube.com/watch?v=4-CeOWDBoFg
A teraz spokojniutko…. sadełko niech się zawiąże… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ&feature=related
Moi drodzy,
Wy tu się rozpisujecie o wszystkiem a nikt nie podejmuje rzuconego przez Gospodarza tematu:
Czy pani Ambasador winna czy niewinna?
Ja w kaźdym razie na cześć rzeczonej szablistki otworzyłem do kolacji (łosoś z patelni plus jarzyny z woka) butelkę Premier Cru z winnic Jean-Marc Brocarda. Dopijam resztki z kieliszka. Do tego Diana Krall śpiewa „Love Scenes”.
Ktoś tu napomnął, że Pawłowa. Pawłowa to – jak ja dobrze pamiętam – to był pies.
Wczoraj w Wielką Sobotę umartwiałem się na bankiecie w Ogrodzie Zimowym sztokholmskiego Grand Hotelu. Było jak u bogatych! Smokingi, dekolty, kandelabry i koafiury a wszystko to przyprószone gwiezdnym pylem ze spraju i cekinami. Ja sam męczyłem się z doborem krawatu przez przynajmniej dwadzieścia pięć minut! Kiedyś to ja krawat zakładałem w minutę – góra dwie. Ech…
Na przystawkę był łosoś z kremem cytrynowym i świeżymi ziołami, danie główne to sarnina z sosem borowikowym (trudno mi się ich tam było dopatrzeć ani dosmakować ale niech tam!) a na deser bajeczny tort z musu czekoladowego z malinami i sosem malinowym!
P.S.
Gdyby to czytała Ann-Sophie to zarzekam się, że ja tylko tak z reporterskiego obowiązku tak piszę, nie żeby się chwalić. Ciągle czekam, że wreszcie się odezwie i opowie…
Kurka, ASzysz w dekoltach i cekinach….nie dziwota, dobrać krawat do dekoltu, aż żałuję że nie byłem!!
A Pawłowa, proszę ja Ciebie to też była baletnica.
http://www.youtube.com/watch?v=R3kPxWUbU50&feature=PlayList&p=7FDE158C421B3C60&playnext=1&playnext_from=PL&index=1
…a o dobór krawatu to trzeba było do mnie… znam się na rzeczy, ASzyszu!
http://alicja.homelinux.com/news/girl2.jpg
To jedno, a po drugie kod jest 1111, co w następnym….
…a z wiązaniem „zwisu męskiego eleganckiego” to chyba do mnie.
Końca z końcem tak nie umiem wiązać jak krawatów 😉
Mówiłam, że kod?! No… 1111
http://alicja.homelinux.com/news/dzisiaj45.jpg
A tamto zdjęcie kazał mi wrzucić Jerz. Słucham męża 😉
Powoli odzyskuję głos, a co za tym idzie, pozycję społeczną (przynajmniej w PKS). Opróżniłem butelki z resztkami różnych Babcinych (czyli Maminych) nalewek, wzmocniłem je aspiryną i jakimiś innymi spędzaczami symptomów i jest jakby lepiej. Jutro wybieram się na wiejski Śmigus Dyngus… (u mnie „Ś” = [AltGr]+[9]+[„S”] )
Alicjo,
za daleko było do punktów repasacji pończoch? 😉
Alicjo, masz takie krawatki wydziergane z włóczki? 😉
Było ASzyszu założyć taki na gumce, z baletnicą! Pamiętasz??
Umartwiłbyś całe towarzystwo.
Co ja tak ciągle o balecie??
Chłoopaaakiii, ładnie tańczycie!
Mała korekta:
„Ś” = [AltGR]+[9] zusammen do kupy, a następnie samotne [„S”]
[AltGr]+[9] produkuje ogonki górne (nadają się też na Ć),
[AltGr]+[8] kropeczki (przydatne np. w Ż),
[AltGr]+[6] ogonki dolne (skuteczne w Ą i Ę)
Powyższe nie dotyczy posiadaczy Mców.
Antoine,
ostatnie krawatki to zakładaliśmy z Wojtkiem z Przytoka (gdzie on!?) w Kórniku, i to ja te węzły podwójne motałam według mojego Dziadka przepisu…
PaOlO…
no co Ty, to były te… designers rajstopy 😉
„punkty repasacji pończoch” były daaaawno przed tym tam…A to są rajstopy, nie pończochy, o!
O masz… ja mam linux Slack i sobie radzę dobrze…
To ja jeszcze o balecie.
Kiedyś chciałem pójść do opery, bileter na mnie spojrzał i powiedział: wejście dla baletu z drugiej strony!
A na ą może być Ąptymista!
dobrej, wielkiej nocy!!
😉
Ąptymisto i Ąptymiści!
… i Ędward Ącki
Alicjo! Jakiś mol wygryzł mi w ulubionym sweterku dziurę. Czy on jest teraz tego… no… designer pullover?
Może i designer, ale jakby co, to ja naprawię przy następnym spotkaniu, dziurę trzeba zadziergać… 😉
paOIOre
wdzięczność moją proszę przyjąć za naukę przekazaną co tu wcisnąć by żadnego piśmiennego blędu więcej nie popelniać. Chcąc powiększyć wdzięczność moją zechciej proszę podać również jak tu L przelamć można by bez blędu wyrażenie zacząć, dla przykladu, z kwietną ląką.
Z góry dziękuję.
G.Okon
Dziękuję za wskazówki. Sprawdzilem w mailu i dziala, to tutaj też pewnie będzie. Wkrótce próba.
Nowy,
Ł i ł to ja mam jednym klawiszem. Wciskam „ö” i już mam „ł”. Z shiftem – „Ł”.
Na angielskiej klawiaturze wciśnij po prostu klawisz sąsiadujący z „L” (z prawej strony). Powinno zadziałać… Łąką kwietną.
Oczywiście ustawiwszy sobie uprzednio klawiaturę na „polish 214”.
Bo na „polish programmer” trzeba AltGr + l lub AltGr + Shift + l.
Ale wtedy też ąę i ĄĘ uzyskuje się po prostu przez AltGr i odpowiednio A lub E. Analogicznie także inne literki z ogonkami…
paOIOre
Łąka wyszła, dzięki. Drugi klawisz.
Świeta, świeta i po świetach, przynajmniej tutaj – tylko jeden dzień. Dlatego dzisiaj dzień zacząłem od śniadania u znajomych w Southampton (pyszne), a póżniej jeżdzilem po okolicy i łapalem, gdzie się dało, nastroje świąteczne i gromadziłem w duszy, żeby chociaż na jutro wystarczyło. Pogoda dopisala, bylo sliczne niebo i słońce, chociaż zimno.
A jutro……jutro postanowiłem zrobic w pracy Lany Poniedziałek, tzn. ja oleję pracę i zobaczę czy oni mnie za to nie wyleją.
A reszcie blogowiczów, którzy obchodzą normalne dwa dni świat, a trzeciego odpoczywaja, życze fajnego Dyngusa.
Chyba czas gasić światło. Dobranoc.
Nowy,
na ewentualne bezsenne noce i dnie podsyłam sznureczek do opowieści Pana Lulka. Pan Lulek nadawał, ja spisywałam.
http://alicja.homelinux.com/news/Rok_w_Burgenlandii/
…o tym to juz nie wspominam…bestseller… westchnął seler… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/Przypadki%20Komisarza%20Fomy/
…no i najważniejsze dzieło kulinarne:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Kryminal_tango.html
A gdzie Libretto?
Idę na narty, pogoda przepiękna 🙂
Jak to gdzie – tutaj!
Mieszasz, nemo, libretto było do innej powieści, a raczej opery, o!
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/Libretto.html
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Slawek-Wilk_morski/slawek%20sie%20klania.JPG
😉
Jeszcze nie po Świętach. Wylazłam z podsychającego błota, koleżanki już kumkaja i rechoczą na całego, nocą spać nie dają….
Najlepsze życzenia dla BLOGOWISKA!!!
Stara Żaba nieco oklapnięta
Zatopił Was ten dyngus czy co?
Dzień był piękny. 15 km na nartach, 12 km na rowerze, ciepło jak latem, zieleń na drzewach eksplodująca z dnia na dzień, susza 🙁
Ostatnia świąteczna wieczerza, same resztki: zupa ze szparagów, sałata (roszponka i dzika rukola), resztki ryżu z resztkami łososia, odsmażane młode ziemniaki, jajko z winegretem z czosnku niedźwiedziego, do picia czerwony Hiszpan (Marques de Ballestar) i białe Sancerre. Na deser świeży ananas.
…nic mnie nie zatopiło, jest zimno, a od godzin nie powiem jakich rozmawiam via telefon z koleżankami z klasy. Wyszło, że ja nie babcia i jak śmiem. No to nie śmiem 🙁
p.s.
idę *se* nalać czerwonego, Jagoda z RPA też nie jest, no i co?! O!
http://www.polskieradio.pl/thenews/foreignaffairs/artykul106067_math_pupils_learn_how_to_drown_turks_.html
😯
Lany Poniedziałek.
Parę godzin w niedalekim rezerwacie przyrody. Wiosna . Woda się burzy. Gdzieniegdzie pojawiają się kwiatki. W drodze powrotnej przypomnieliśmy sobie, że memmy jeszcze nie kupiliśmy a tu święta za pasem!. No to kupiliśmy.
Zjedliśmy posypaną cukrem i polaną śmietanką kremówką.
P.S.
To jak w końcu jest z tą Panią Ambasador. Winna czy niewinna?
Winna.
Dzien dobry Wszystkim
Alicjo, dziękuję bardzo za sznureczki z ciekawą lekturą. Zacząłem oczywiście od libretta, tytuł tak frapujący, że nie mogłem sobie odmówić – „Rozdzieleni w porę”. Jaki chłop to odloży na póżniej?. Przebiegłem wzrokiem po całości, aż znalazłem…..,
– „rozszarp mnie na strzępy…….. szatę ze mnie zedrzyj”, czyli momenty są. Chciałbym to obejrzeć i usłyszeć te soprany i tenory w trakcie. Nie wiem tylko co znaczy to „patataj, patataj”. Ale ogólnie świetne.
Jestem przy studiowaniu wpisów Pana Lulka.
Nowy…
o te frapujące *momenty byli* popytaj nemo 😉
O patataje także. Chyba jesteś młoda generacja…
Alicjo,
Oczywi9ście zapytam Nemo. A z tą generacją to mi zrobiłaś przyjemność, niestety jest tak, że mi już przypominać trzeba.
Nemo, Odkrywczyni mojej osoby na tym blogu,
Alicja zapodała, że jesteś ekspertem od momentów i różnych wyrażeń, których znaczenia nigdy nie znałem, bądż zapomniałem, a znalazłem w załączonych przez Alicję lekturach. Czy mogę Cię prosić o kilka słów wyjaśnienia?
Nowy…
nemo ze Szwajcarii, pewnie śpi o tej porze, pytaj o wyrażenia, może będę mogła odpowiedzieć 😉
„patataj, patataj”?
…o patataje nie pytaj, kojarzy mi się, że cos takiego było (Alibabki spiewały?) we wczesnych 70-tych chyba, ale wtedy byłam zajęta z takim jednym na literę J. i nie bardzo pamiętam – zamiast słuchać radia i muzyki, chadzaliśmy do lasu. I tak nam zostało 😯
No i zabiłeś mi ćwieka w głowę z tymi patatajami…. ale i tak nie pamiętam. Nemo! Wstawaj!
Odszedłem na chwilę, nalałem kieliszek Cabernet.
Bardzo miłe i wyczerpujące wyjaśnienie. To ja w takim razie wznoszę Wasze zdrowie i po sąsiedzku stukam się z Wami szklaneczkami.
Nemo gdy wstanie to swoje dopowie, teraz lepiej Jej nie budż.
Nowy,
oni tam z tej drugiej strony Kałuży pochrapują, a my się możemy stukać szklaneczkami , dopiero szarówka tutaj 😉
Zdrowie!
Nie mówiąc już o innych, biedna Echidna ma już chyba wtorkowy poranek i jeśli pracuje, to może już w drodze. Póki co, u nas dopiero ósma dochodzi. Trzeba cieszyć się chwilą i … jednak nie ma jak czerwone!
http://www.youtube.com/watch?v=6kN0fuvZcVk&feature=related
Pytania są tendencyjne 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=-HP1Cvjmdio
Nemo, spać!
No, powaliło mnie na kolana… to TAK DAWNO TEMU było?!
http://www.youtube.com/watch?v=X6AH5ATOM3Y&feature=related
Obudziłam się na chwilę (zasnęłam w trakcie filmu o Idi Aminie), ale teraz idę spać do łóżka. Dobrej nocy 🙂
Nie masz co oglądać, Nemo?! Horrory jakieś…
Ja słucham ulubionego Cześka…
Czas jak rzeka i te tam….
Nemo,
Mnie też powaliło zupełnie. Żeby ktoś w środku nocy wtrącił coś takiego! I to tak, z marszu! Naprawdę podziwiam!
Alicja,
Dziekuję za 02:04, ja też go bardzo lubię, to moja młodość, liceum, jakieś prywatki.
… Nowy…
bo jesteś nowy! Przyzwyczaisz się…
A propos, plagiat zanotowałam… z Procol Harum „Homburga”… no wiecie co?!
Alicja,
Teraz próba, robię jak mi radził G.Okon.
http://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI&feature=related
Chyba wyszło. To moje iasto.
Wyszło, Nowy!
A teraz patrzę… no dobra, duże….
http://alicja.homelinux.com/news/img_8928.jpg
Malutkie drzewko… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Drzewko2.jpg
Na 3:18 jesteś chyba pod sekwoją, a na 3:11 nie wiem, baobab?
Dobranoc Wszystkim. Jutro tez jest dzień.
Nie wiem czy Alicja już śpi, na wszelki wypadek gaszę światło.
Do jutra!
Szanowny Panie Piotrze,
Przymierzalam sie juz kilka razy do Pana blogu, ale poniewaz to pierwszy raz, brakowalo mi odwagi (tak tak). I oto w przedostatnim artykule mowi sie obszernie o Chablis i znanych mi okolicach. To prawda, ze region jest bardzo atrakcyjny a wina pyszne. Ostatnio mialam okazje sprobowac sera, do ktorego w ostatniej fazie dojrzewania dodano chablis (affiné au chablis), bardzo smaczny. Zbieram ksiazki kucharskie a ostatnio czesto zagladam do „Rodaku czy ci nie zal”. Czytajac komentarze Pana blogu wyczuwa sie sympatyczny i przyjazny nastroj, pewnie jest w tym Pana spora zasluga! Znam jednego z blogowiczow, Nowego, z ktorym rok temu odnalezlismy sie po wielu wielu latach, jakie uplynely od matury. To on mowil mi o Was wszystkich. Mieszkam we Francji, w Clamecy, malej sredniowiecznej miejscowosci. Serdecznie pozdrawiam, chetnie bym do Was dolaczyla…