Pyrki z gzikiem po alzacku
Taki niebanalny pomysł przyszedł mi do głowy gdy w mojej lodówce pojawiła się nowa (oj, niemała) porcja francuskich serów, a wśród nich „La faisselle” firmy Rians. Ten biały twarożek, niemal płynny, ani słony, ani słodki, nadaje się wspaniale zarówno na śniadanie – np. w połączeniu z pokrojonymi owocami lub musem owocowym czy miodem – jak i na przekąskę – zmiksowany z sardynkami lub (jeszcze lepiej) ze szprotkami w oleju.
Próbując zawartość każdego kubeczka z innym dodatkiem, przypomniałem sobie o wspaniałej wielkopolskiej potrawie czyli ugotowanymi kartoflami w mundurkach podawanych z twarogiem. W gwarze poznańskiej danie to nosi właśnie nazwę – pyrki z gzikiem. Polski twaróg różni się oczywiście od francuskiego kuzyna czyli la faisselle zarówno konsystencją jak i smakiem. Ale postanowiłem zaryzykować. I było warto. Nie odciskany, dzięki czemu niemal płynny, francuski serek zdobiący obficie pokrojone na połówki i parujące gorące pyry był wprost rewelacyjny. Nawet bez żadnych dodatków. Zaś odrobinę posolony jest jeszcze lepszy.
Małe, zawierające zaledwie 100 g serka, kubeczki stanowią naturalną i całkowicie wystarczającą porcję śniadaniową czy przekąskową.
Znajome Francuzki twierdzą, że la faisselle ma i inne zalety oprócz doskonałego smaku. Służy on doskonale jako danie we wszystkich kuracjach odchudzających. Być może…
Wiele miesięcy temu zachwycałem się niezwykle wonnym serem pleśniowym Munster Lisbeth. Kilka maleńkich krążków (125 g) tego smakołyku starczyło mi zaledwie na dwa razy. Ale i to wystarczyło bym zapałał doń poważnym i głębokim uczuciem. Znalazłem też precyzyjny opis tego produktu załączany zwykle przez importera czy wytwórcę. Warto z tą informacją się zapoznać, by wiedzieć skąd ser pochodzi i z jakiego mleka jest wyrabiany. To bowiem pomoże nam dobrać do niego właściwe trunki jak i dodatki np. owoce. Oto com tam przeczytał: „Słynny ser z Alzacji o bardzo długiej tradycji, sięgającej wczesnego Średniowiecza. Wytwarzany z mleka krów specjalnej rasy wogezyjskiej. Sery mają kształt kwadratu i wagę ok. 500 g, dojrzewają 2 – 3 miesiące, a pomarańczowego koloru skórkę przemywa się solanką. Munster słynie z charakterystycznego, bardzo mocnego zapachu i smaku oraz miękkiej, rozpływającej się faktury. Jest w nim miła goryczka, lecz również słodycz, i każdą z tych cech uwypukli odpowiednio dobrane wino. W Alzacji zamiast chleba podaje się do munstera gotowane ziemniaki, lecz najlepiej sprawdza się jako ser deserowy, zwłaszcza po alzackim bigosie.”
Tym razem miałem do czynienia z tą większą wersją Munster Lisbeth czyli półkilogramowym kwadratem. Wraz z wielkością porcji wzrosła też potęga zapachu. I żadne opakowywanie sera w kolejne warstwy woreczków plastikowych nie przynosiły pożądanych rezultatów. Wystarczyło lekko poruszyć paczką, by cała kuchnia napełniła się intensywnym i ostrym zapachem. Na szczęście w moim domu żyją wyłącznie miłośnicy serów. Nikt nie narzekał. Zwłaszcza, gdy ser znalazł się na desce z oliwnego drewna, w towarzystwie dwóch rodzajów winogron (zielone i fioletowe), obranych orzechów włoskich oraz – tuż obok stojącej – butelki wina. Lecz nie był to ani alzacki pinot gris, ani gewurztraminer, ani też niemiecki riesling spätlese polecane przez Francuzów. Akurat miałem w winiarce kanadyjski ice wine czyli niezwykle słodkie wino z przemrożonych winogron. Słynie z niego okręg winiarski w okolicach wodospadu Niagara. Łatwo więc domyśliłem się, że i inne słodkie wina (np. sauterne) też będą wspaniale wypadać w towarzystwie Lisbeth.
Ostrzegam tylko wszystkich łasuchów. Nawet ta duża czyli półkilogramowa porcja sera starcza zaledwie na dwie kolacje dla ośmiu osób. Mimo, że jest to przecież deser a nie główne danie. A potem trzeba znów biec do delikatesów.
Komentarze
Dzień dobry.
Starsza Pyr po porannej lekturze prasy internetowej i kolejnego sposobu Piotra na rozpaskudzanie nas – łasuchów.
Poznański gzik, a kaliska gzika (ukłon w stronę Calgary) to twarog, śmietana , sól, pieprz i szczypiorek albo szczypior. Nie powinien mieć konsystencji zastygającego gipsu. Oczywiście z pyrami albo gotowanymi, albo pieczonymi Pyra daje jeszcze czosnek, koperek i co tam jest z nowalijek rzodkiewkowych. Ale rzodkiewki w ostatniej chwili, żeby się nie zdążyły zeszmacić, Znakomicie nadaje się na letni posiłek ogrodowy – ziemniaki z grila pieczone we folii i micha gziku na stole do wspólnego użytku.
Ja mam sposób na woniejące sery – zawijam je w nawoskowany papier do pieczenia i potem w folię aluminiową.
Pyro kochana a gdzie cebulka? Jak to tak gzik bez cebulki?
Nirrod – Pyra daje duuużo zielonej cebulki, a już białej nic a nic, W zimie biała cebulka „sztukuje” niedobór” szczypioru.
A teraz sprawozdanie z Pyrowej kuchni – wczoraj na obiad były panierowane pieczarki w ilości hurtowej. Młodsza kupiła świeże, duże pieczarki z czego połowa poszła w jajko i tartą bułkę w formie grzybowych kotletów, a reszta została uduszona i będzie służyła za garnitur do kotletów mielonych w sobotę. Dzisiaj natomiast na obiad rozpusta zimowa , czyli papryki faszerowane. W planie jest jeszcze znakomita sałatka Ryby z brokułów, fety,płatków migdałowych i winegretu. Młodsza zdemolowała Rynek Wielkopolski i zostawiła majątek na straganach z warzywami.
Zgłodniałem! 🙂
Witam- jako,że dzisiaj mowa i o kuchni polskiej i francuskiej
przypomnę jeszcze jedno danie,do którego Francuzi podają
ziemniaki pieczone w folii. Towarzyszy im ser typu camembert
zapakowany w drewniane pudełko( koniecznie kupujemy tylko taki)
i upieczony w folii na grilu lub w piekarniku.W serze przed
upieczeniem robimy na środku wgłębienie i wlewany doń białe wino.
Ile kalorii – ale jakież to wyśmienite danie 🙂
Zielona cebulka znaczy mloda? Tez wole mloda od zwyklej z ta roznica, ze dodaje rowniez jej biala czesc. Gzik wtedy jest troche ostrzejszy. Czesto tez zamiast smietanki dodaje kwasna smietane.
Narobil mi Gospodarz smaku i bede musiala popedalowac do polskiego sklepu po twarog…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-01-23.html
Zaliczyliśmy z Radziem poranną przebieżkę. Pies długo śpi w pochmurne poranki, co daje personelowi czas na spokojne wypicie porannej kawy. Natomiast kiedy wstaje, to mówi, że musi wyjść natychmiast. Kiedy widzi, że idę się ubierać, towarzyszy mi non stop i niecierpliwie liże mnie po nogach. uspakaja się po włożeniu butów i odłożeniu grzebienia – wiadomo już wtedy, że zaraz wychodzimy. Przy okazji kupiłam świeżutką , wędzoną makrelę. Ślicznie pachnie, ale nasz pies nie lubi ryb. Nie lubi do tego stopnia, że zmienił nawet stronę, po której biegnie na spacerze = byle dalej od tego wstrętnego (dla niego) zapachu.
Marku K. – jak patrzę na Twoje zdjęcie, przypomina mi się obraz Fałata, który wisi w poznańskim Narodowym – jest na nim polna droga z rozjeżdżonym śniegiem, pola przysypane z tropami zwierząt, rząd krzaków z boku, daleko, na horyzoncie czarny las. Przedwiośnie – ten śnieg jest w wielu barwach i odcieniach i wcale nie przestaje być przez to białym śniegiem. Urzekł mnie ten pejzaż we wczesnej młodości i do dzisiaj należy do moich ulubionych. A – i jeszcze Pawlikowska – Jasnorzewska :
„Fiolet, to jest drzewa cień idący żwirem.”
Ja też kupiłam dziś rano wędzoną makrelę 🙂
La Faiselle rzeczywiscie jest wspanialy, potrafie go jesc lyzkami bez zadnych dodatkow. Zawsz kupuje duze kubki by wystarczylo go dla wszystkich domownikow.
A mój pies bardzo lubi ryby.To z pewnością dlatego,że
mamy w domu wędkarza,któremu od „kołyski” towarzyszył
w wyprawach na ryby. Zjada nawet małe surowe rybki.
Może w poprzednim życiu był kotem,albo miał japońskich
przodków i jadał sushi ???
Pyro,
Ciebie urzeka pejzaż z krzakami i śniegiem, a komentatorowi Markowego zdjęcia brakuje tylko powroza na konarze… 😯
Łączenie serów z ziemniakami w mundurkach wygląda na starą i utrwaloną tradycję w wielu kulturach. Zdrowe, pożywne i smaczne. I niedrogie, jeśli ser pochodzi z bliskiej okolicy 😉
Ze szkolnego zeszytu:
Masło i ser są produktami współpracy człowieka ze zwierzętami np. z krową.
Witam Panie Adamie,
pozdrawiam z Luksemburga po raz pierwszy, choc od dawna sledze Panska kolumne. Pana ciekawe przepisy cenie sobie ogromnie! Pisze dzisiaj, bo nie pierwszy raz mam wrazenie, ze Pana wskazowki na temat win sa niedokladne lub brzmia czasem mylaco. Tym razem pisze Pan: „kanadyjski ice wine czyli niezwykle słodkie wino z przemrożonych winogron. Słynie z niego okręg winiarski w okolicach wodospadu Niagara…”.
Ice wine lub po niemiecku Eiswein to rodzaj wina, robiony z winogron zbieranych po silnych przymrozkach (w Niemczech przynajmniej przy -7stopni). Mysle, ze ta metoda jest znana na calym swiecie, wiec nie tylko w Kanadzie. A jesli chodzi o region, ktory z niego slynie, to z pewnoscia nie Kanada… a raczej Rheinland-Pfalz w Niemczech. Znalezc tu mozna wina o swiatowej klasie, ktorych sama cena powoduje zawrot glowy. Pomijajac rowniez kwestie, ze wina swiatowej slawy takie jak Egona Müller-Scharzhofa nie kupi sie w sklepie. Jak na moj gust, to Kanadyjskie wina zbyt duzo chemii maja w sobie i nie ciesza sie zbyt dobra renoma.
Wedlug niemieckich norm, Eiswein musi posiadac jakosc „Beerenauslese”, czyli pochodzi on tylko od winogron o wyszukanej jakosci. Nalezy zwrocic na to uwage, ze choc w krajach takich jak Nowa Zelandia tez mozna znalezc ice wine, to jednak przewaznie robione jest ono z winogron zamrozonych dopiero po winobraniu.
Eiswein pije sie je zwykle zimne, ale nie lodowate (okolo 8 do 9 stopni) i w malenkich kielszkach. Podaje sie je zwykle do deserow lecz rowniez do serow plesniakow o intensywnym smaku. Butelki sa tez mniejsze (0,375L) a cena zwykle o wiele wyzsza niz za inny Riesling.
Nie wspomnial Pan, czy ten Riesling Spätlese, ktory Pan planowal podac, mial byc wytrawny czy slodki. Bo moze niektorzy z czytelnikow nie wiedza, ze Spätlese moze wystepowac w obu postaciach.
Na koniec polecam: 2001er Bernkasteler Badstube Riesling Eiswein (winnica Selbach-Oster) i zycze udanych odkryc kulinarnych.
Dobry pomysł – mam wszystkie składniki (polski twaróg, nie ta francja-elegancja), a dzisiaj piątek, czyli taki postny dzień, w sam raz na pyrki z gzikiem.
u mnie -2C, ma być powyżej zera, ale jutro już normalka, czyli -15C.
Czy macie jakiś pomysł na chrapiącego faceta? Bo ja się chyba rozwiodę, takam zdesperowana…
I oczywiście dzień dobry Szampaństwu!
Nie przepracowujcie się… zwłaszcza przy piątku 😉
http://alicja.homelinux.com/news/motto_dnia.jpg
Nemo – zdanie z zeszytów mnie nie dziwi. Dawno temu , w latach 80-tych, w poznańskiej „trójce” uczyła geografka, postrach sztubaków, „Basia” Sławne było jej pytanie „Szklanka mleka – opowiedz” Odpowiedź delikwenta musiała uwzględnić :
– przemysł szklarski w Polsce, surowce szklarskie.
– klimat i gleby właściwe dla hodowki parzystokopytnych.
-hodowlę jako taką (rozmieszczenie, wielkość itp)
– pożytki uzyskiwane
Inne pytania bywały znacznie gorsze. Córka mojej koleżanki, typ prymuski, została zapytana o Liczyrzepę i Wyrwidęba. Gdybyś nie skojarzyła, pytanie dotyczyło geologii , przyrody i turystyki Sudetów.
W Olomuncu jadlam kluseczki z takim bryndzowym twarozkiem okraszone smazonym boczkiem. Husliczki. Delicje.
Nie wiem czy nemo jest w poblizu, ale mam pytanie w sprawie oleju. Kupilam safflower de Carthame olej (myslac ze jes to sunflower- slonecznikowy). Nie wiem co to za olej po polsku. Dodalam go do sledzi. Podobno dobry tez na watrobe dla alkoholikow.
Aniu Z – tak się cieszę, że wróciłaś.
Alicja, pan mąż czasem pochrapuje, ale tylko na wznak, więc:
1. poskrobać delikatnie + „kochanie, na boczek”
2. jeżeli odporny na budzenie: zatkać nos (jego, nie swój!) + jak wyzej
Aniu Z.
to jest bardzo dobry olej z ostu farbiarskiego. Używam na codzień do sałat. Zawiera 78 procent kwasu linolowego (najwięcej ze wszystkich tłuszczów roślinnych) zaliczanego do grupy witamin F. W smaku dość neutralny, można mieszać z oliwą. Nie należy używać do smażenia, bo dymi już przy 150 st. Zresztą, szkoda by było.
Alicjo,
jeśli chrapie tylko na wznak i śpi w piżamie – wszyć w plecy piżamy kieszonkę na piłeczkę tenisową 😉
Mój Osobisty śpi bez piżamy 🙁 Pomaga ciche gwizdanie, cmoknięcie, jak na konia przed zawołaniem „wio!”itp. W ostateczności szturchnięcie jakby niechcący 🙄
Aniu Z.
A Słowacy mają bryndzove halusky. Dobre, chyba że
ktoś nie lubi klusek 🙁 Patrz – mój mąż osobisty !
Nemo, haneczko,
bez piżamy, na boku, w szturchnięcia „niechcący” już dawno przestałam się bawić, daję kopa i już. Działa na chwilkę, a ten nawet nie łapie rano, od czego jest tak poobijany 🙄
No to pozostaje tylko zasypiać przed nim (zapewne nierealne) albo osobne sypialnie 🙁
Albo postraszyć nocnym bezdechem i posłać do doktora, niech sprawdzi migdałki i języczek podniebienny, bo ten ma skłonność do nadmiernego rozluźnienia w czasie snu i głośnego wibrowania. Podobno skuteczna jest wkładka (klamra) wspierająca podniebienie. Nie dawać alkoholu przed snem, bo ten dodatkowo rozluźnia.
Alicju, wyślij Jerzora na przegląd do laryngologa 😉
Ale taki chrapiący zazwyczaj jest przekonany, że on niewinna lelija („nie słyszałem, żebym chrapał” 😯 ), tylko ja mam słuchowe omamy!
Bezdechem to ja nie mam co straszyć – bo to zjawisko występuje, a jakże! Ale przekonaj tu…
Idę dospać, skoro chrapiący już wstał. Jedyna rada.
No to Alicja ma przechrapane 🙁
Na chrapanie współspacza dobrze działa odrobina miłości bliźniego. Nie zlikwiduje wprawdzie chrapania ale pomoże znieść.
Wiem, bo traktowany jestem tym lekarstwem od lat.
U nas dziś na obiad zamiast tradycyjnych „pyrków z gzikiem” – zwykłe ziemniaki z jajkiem sadzonym i szczypiorkiem, duszona marchewka , duszona kapusta kiszona i kompot ze świeżych jabłek.
Owoce , warzywa i jajka kupione za pół darmo u warzywnego dostawcy ( szkoda mi tch dostawców ,bo nie dość ,że mają takie niskie ceny , to jeszcze muszą uniżenie prosić ,żeby u nich coś kupić ).Kupiłam. Włożyłam do garażu – tam jest dobra temperatura i mam nadzieję ,że wytrzyma to przez 10 dni , do mojego powrotu.
Po rozmowie tutaj z Wami na Blogu a zwłaszcza , po tym co mówiła Pyra- podjęłam decyzję – blat kuchenny będzie granitowy -srebrzysty kolor -(tzw. sól – czarny pierz ) .Cena zaledwie dwa razy wyższa niż tradycyjny blat. Producent z Przeźmierowa. Montaż w lutym -termin już uzgodniłam.
Panie Lulku,
Do Pana zaproszenia spod wczorajszego wpisu – bardzo dziękuję, czuję się zaszczycony. O terminach jeszcze za wcześnie rozmawiać bo urlopy w trakcie planowania. Jednym z planów jest Balaton więc będę w sumie niedaleko. Odezwę się w tej sprawie jak będę znał nieco więcej szczegółów.
Hmmm gzik.. mieszkam w Niemczech (pochodzę w Wielkopolski) i niestety borykam się w problem braku białego sera (zostaje tylko robienie zapasów w Polsce)… u nich tylko quark a to nie to samo, choć do pyrek może być. Przy okazji, jeśli ktoś będzie w Poczdamie zwiedzał Cecilien Hof, polecam zajrzeć do browaru nad jeziorem.. robią fantastyczne własne piwo (co miesiąć o innym smaku) i serwują np pyrkę z gzikiem i śledziami… palce lizać!
Grażyna – nic tylko „zazdraszczać” jak mówi nasza koleżanka. Rzeczywiście przy dwukrotnej różnicy ceny, decyzja optymalna. Chyba, że Ci się kolor znudzi (tu mordka uśmiechnięta). Gratulacje
Haneczko – nie tyle JerZor głośno chrapie, co Alicja ma sen „lekki, jak tchnienie motyla”. Pyry by nie obudził (jak już zaśnie) Pyra nie budzi się nawet w czasie ciężkiej burzy. Tylko kwilący dzieciak stawia mnie od razu na nogi.
Andrzeju,
ty szczęściarzu 😉 Jak zdrówko?
Czy ktoś z Was nocował kiedyśw bunkrze przeciwatomowym w towarzystwie kilkudziesięciu chrapiących grotołazów? 😯 Miłość do bliźniego okazała się moją słabą stroną, wolałabym bombę 🙄 W rezultacie spałam na trawniku przed bunkrem.
Skoro Balaton to najlepiej jechac kolo mnie. Droga jak sierpem rzucil. Na pöoludnie do Wiednia. Teraz w modzie jest jechac przez Slowacje. Wiadomo Euro i taniej. Popas u Lulka. Nastepnie droga numer 8 w kierunku na Budapeszt. Po drodze niestety trzeba kupic winiete. Na Wegrzech wiiniety nie klei sie na szybe. Jest satelitarny system rejestrujacy samochody. Placic mozna forintami albo w Euro-
Dalszy ciag wedlug planu.
Pan Lulek
nemo,
zdrówko i owszem. Świat jedynie nie chce stać w miejscu i chwiejny jest taki jakiś. Ponadto – a może właśnie dlatego – chwilami chce mi się rzygać. Do tego raz jest mi zimno a potem znowu robi się gorąco. Sam nie wiem dlaczego siedzę w pracy – chyba jednak wezme i pójdę do domu. Po drodze wstąpię do apteki, może będzie jeszcze lepiej.
P.S.
Próbowałem zaśpiewać „I Was Born Under a Wandering Star” oraz „Ol’ Man River”. Nic z tego. Głos taki jak zawsze.
P.S.
W tej drugiej piosence ciągle mis się myliło i wychodziło „Ol’ Man Liver”. Coś mi się porobiło ze spółgłoskami.
Na te spółgłoski najlepszy olej z ostu (czytaj Ania Z. 12:37)
U mnie ciemno nagle i ulewa 😯 Wstawiłam ciasto z jabłkami do pieca.
Drodzy blogowicze-żegnam Was do 2 lutego.Udaję się po
słońce do Afryki. Sprawdzę przy okazji,co tam słychać
u naszych bocianów,może już szykują się do powrotu ?
Czystego nieba, Danuśko. Pozdrów nasze boćki i odpocznij od chmur.
Dzięki Pyro !
Danuśka,
jedziesz nad Nil?
Danusiu, miłego wyjazdu życzę! Czekamy na wyczerpującą relację po powrocie.
Mój Ślubny na ogół nie chrapie, więc nie jestem ekspertem w tej kwestii, ale widziałam ostatnio reklamowali coś w rodzaju plasterków naklejanych na nos, co ma ułatwiać oddychanie i zapobiegać wydawaniu nieprzyjemnych odgłosów.
Chodzila mi gzika po glowie od dwuch miesiecy i nawet ser kupilem ale nie zrobilem. Pyra ma racje w kaliskiem to gzika. I skladniki takie jak pyra wymienia (bez dodatkowych). Nie jadlem juz chyba pare lat albo i wiecej.
Co do serow przechowywania to przyznam, ze zdziwilo mnie trzymanie w woreczkach plastykowych. Ser musi oddychac chyba, czy nie? Inaczej sie zepsuje. Poniewaz zyje to bez zadnych opakowan najwyzej sie podsuszy ale jesli dobry ser nie ma prawa sie zepsuc. Pamietam kiedys we Francji spotkalem czlowieka twierdzacego, ze nawet w lodowce sie nie powinno trzymac sera, ze to tylko w Polnocnej Ameryca taka profanacja. Ponownie zgadzam sie z Pyra, ze jesli juz to pergamin albo folia. mowimy oczywiscie o serach a nie seropodobnych produktach, ktore zwlaszcza tutaj mozna kupic jako ser. Jakis pojemnik moze choc zapachu to sie pewnie nie da niczym ograniczyc.
Danuska nie zgub sie na Saharze. Zawsze i wszedzie z wielbladem i osobistym kucharzem. Kup z miejsca turban i sie owin na wypadek burzy piaskowej. I baw sie dobrze w tym piasku. Wiaderko na babki pamietaj zabrac i takie male grabie moze tez. I pamietaj po arabsku sahara znaczy piasek.
Danuska w Luxorze jest swietna restauracja nazywa sie Om Hashem (pisownie sa rozne, jak zapytasz, to ci powiedza gdzie szukac). Jedlismy w roznych miejscach, ale tylko to utknelo mi w pamieci, no jeszcze Mena House Oberoi w Gizie, ale tylko dlatego, ze strulam sie tam potwornie, wiec raczej nie polecam.
O! Jeszcze kushari!, podaja to wszedzie, taki rodzaj fast foodu.
Moja mama, spec od mleczarstwa i wyrobów z tegoż, powiadała to sami o serach. I owszem, w chłodnawym miejscu, ale nie w lodówce.
Munster Lisbeth i Limburger lubimy, na zapach nie zwracamy uwagi.
ASzyszu,
toż traktuję miłością blizniego od lat, teraz muszę przejść do radykalniejszych środków. Mam przechrapane 🙁
A zapomniałam wyłączyć telefon idąc dospać i jakaś zołza mnie obudziła, i to jeszcze się nie odezwała, żeby ją kolka sparła…Na dworze odwilż, chyba udam się za róg, nogi trzeba rozprostować i odetchnąć świeżym powietrzem przed następną porcją mrozów. Zapasy zrobić odpowiednie, no i rzodkiewka wyszła, a przecież mamy się gzić 😎
A ja pamietam restauracje o nazwie Felfela, a nawet dwie (ten sam wlasciciel) Jedna nad brzegiem Nilu wiec pysznie sie siedzialo a feluki sobie plywaly, na horyzoncie piramidy (w dzielnicy Maadi). Druga byla dwa kroki (jesli dobrze pamietam) od Polskiej Stacji Archeologicznej. Inna restauracja slicznie polozona i jedzonko ktore pamietam do dzisiaj to restauracja w Sheratonie El Gezirah na wyspie nilowej. Samo polozenie przepiekne, chlebki daja prosto z pieca przy ktorym uwija sie panienka (taka cala zakwefiona) i poniewaz zamowilismy grilowane rozne rzeczy przyniesli maly gril do stolika i robili pod bokiem (golabki byly wysmienite). Wokolo pluskal Nil i przyjemny wiaterek po goracym dniu (bylismy na tarasie). W dloni oczywiscie Stas i Nel a ze jechalem do Sudanu to tym bardziej pasowal Sienkiewicz. No i sie znowuz rozmarzylem wspomnieniami. Poki co siedze przed komputerem w pracy i konca dnia wygladam.
Wy tu o krokodylu w Nilu, a berlińczycy nam zamilkli. Czyżby grypa?!
Danuska jeszcze mi sie przpomnialo. Koniecznie zapal shishe (nargila) Na miejscu tylko faceci pala ale przeciez turysci moga wszystko. Gdzies w kafejce zapalisz i od razu Egipt jakis blizszy sercu sie wydaje. Zreszta gdzie bys nie byla shisha w swiecie arabskim to mus..)) Przyjemnych wakacji.
Kiedys bywaly spizarnie. Pamietam jeszcze w mieszkaniu kaliskim mielismy. Pozniej sobie zrobilem tam ciemnie i nigdy nie bylo pewnosci, ze w jedzeniu nie ma jakich chemikaliow. Wtedy juz jednak sie i tak mniej uzywalo. Lodowki opanowaly swiat. Za to przed swietami jakzesz zachecaly wiszace szynki, balerony i tym podobne. A jaki zapach. I jak cos takiego powiesic w lodowce??? Eh….szkoda spizarni.
A pamiętam takie coś z Bartnik. Na dworze mógł być upał, a w spiżarni, chłodno, posadzka, małe okienko na północna stronę i od mocno zadrzewionej strony podwórza. Nie było to wielkie pomieszczenie, ale w miarę spore, z półkami rozmaitymi. W strategicznych momentach (ciasta upieczone na święta) była zamykana na klucz, który spoczywał w kieszeni fartucha Gospodyni.
Huch, na dworze zamieć, wichura i ciemność 😯 Brrr…
U mnie w domu i u wszystkich krewnych były spiżarnie. Najbardziej tajemnicza była u mojej cioci, bo bardzo ciemna, wchodziło się ze świeczką 😯
Szef zgromadzenia to ma głowę do interesów!
Sery zjadł a potem jeszcze dwa razy je sprzedał.
http://www.swiat-serow.pl/
Wiem, wiem nie robi tego w tajemnicy, ale żeby dwa razy to samo…
fiu…fiu….!
A że Ciebie LuxLilka jeszcze nikt nie opatyczył za szarganie.
Może nie widział…?
U mnie na dworze ciemność sama w ciepłym powietrzu się szwęda.
+6 jest, i piątek jest! 🙂
LuxLilka 😯
Gdyby tylko Kanadyjczycy z Niagara Region czytali tę kolumnę… 🙄
A poza tym – nie Adam. Piotr!
„By the early 2000s, Canada was established as the largest producer of ice wine in the world.”*
Howq!
(*od roku 2000 Kanadę uważa się za największego producenta icewine na świecie).
W naszej leśniczówce:
http://aszyszkiewicz.data.slu.se/gallery2/v/struga/
była też spiżarnia, Tuż obok kuchni. Dziewczyny zawsze pukały w drzwi spiżarni przed otwarciem tak, aby myszy zdążyły się pochować….
ASzyszu,
gdzieście to tak leśniczyli? Wygląda mi na drugą połowę lat ’70-tych…
Gdzie?
Tak na oko między Czarnem a Białym Borem. Nie było prądu ale był telefon! Druga połowa lat siedemdziesiątych zgadza się jak w banku. Po czym poznajesz? Spodnie?
Napad nostalgii na haslo „Spiżarnia”.
Ech….
ASzyszu,
mam podobne zdjęcia z tego okresu – fryzury, spodnie i ogólny klimat 😉
Niagara zawdziecza swoje wina Niagara Escarpment, dlugiego na ponad 1500 km (ok 750 w Kanadzie) oberwania sie terenu. Wysoki na pare do 350 metrow uskok dzieki ktoremu istnieje wodospad a winiarze maja mikroklimat swietny do produkcji win. Ogolnie polega na chlodnym przygruntowym powietrzu od wielkich jezior na wiosne niepozwalajacym winogronom zbyt wczesnie rozkwitnac, chroniac przed wiosennymi przymrozkamia; a na jesien cieple od nagrzanych jezior powietrze podnosi temperature i pozwala winogronom kompac sie w ciepelku i sloncu dluzej niz powinny. W Brytyjskiej Kolumbii o ktorej sie tak rzadko wspomina jest natomiast klimat ostrych zim ale goracego i nieslychanie slonecznego lata na terenach polozonych miedzy Gorami Skalistymi i Przybrzeznymi. Pagorkowate tereny, polpustynne i bez nawodnienia niewiele by roslo. Hoduje sie duzo zenszenia, wzdluz jezior ciagna sie sady no i na stokach kroluja winnice. Przepiekny kawalek Kanady. Jadac samochodem wsrod wyschnietej roslinnosci jak z westernow gdzies w Arizonie widac jeziorka intensywnej zieleni tam gdzie nawadniane. Win nie nawadniaja. Produkuja dobre wina i swietne icewine a klimat do tego maja lepszy niz w Ontario. Przemysl jest nieco mlodszy i gonia jak moga konkurencje ze wschodu. Jest tez dalej do Europy o pare tysiecy km. Zdjecie i za chwilke drugie dla lepszego sobie wyobrazenia.
http://lh6.ggpht.com/_LdR0styLZ2c/RmT38OipfvI/AAAAAAAAAmE/6c3F5qHBLY8/P1000787.JPG
http://img.tripatlas.com:8080/media/images/Okanagan_Valley,_overlooking_Skaha_Lake.jpg
A moj dom mial dwie spizarnie, jedna przy kuchni, duza z oknem, glebokimi polkami i kamienna podloga z mozaika, ktora byla w czasach bezlodowkowych wazna. Sluzyla ona do przchowywania specialow konsumowanych doraznie. Spizarnia ta pdala niestety ofiara przebudowy. Ale druga, ustyuowana pod weranda mieszkalna jeszcze jest i stoja tam do tej pory prawie cale „poniemieckie” polki, na kotorych staly ekologiczne skarby lub produkty wykonane przez kobiety „niewyemancypowane” – tak mi mawialy niemieckie znajome, jak robilam sobie jakies przetwory sama, chcac odzyskac tamtejszy smak. A wiec staly: konfitury, marmolady, galaretki wielosmakowe, powidla i przerozne przeciery, sloje z przeroznymi kompotami, gruszki w syropie, sliwki marynowane w occie. Skladane tam byly tez owoce i nawet pomidory, jablka potrafilismy przetrzymac az do stycznia. No i oczywscie obok tego staly beczki z ogorkami i kapusta. I ja jako dziecko udawalam sie tam na przeglad degustacyjny i wsadzalam brudne od atramentu rece do kapusty, przegryzalam ogoreczkiem, zapijalam sokiem z kompotu ze sliwek lub gruszek, przegryzalym tym i owym i etgo mi brak…
…a bo Okanagan zaczęła troszkę pózniej działać. Maja swietne wina, ale ten import miedzy prowincjami do szału mnie doprowadza, łatwiej kupic wino z krańca świata, niż znależć jakieś z BC w sklepie.
Morąg,
gdzieś była, jak Cię nie było?!
plulam kontem w domowych pieleszach, bo z domu wyjsc nie moza, gdyz po tych lodach i sniegach wyszly wszystkie brudy i smieci i to piekne miasto waniajet i to bardzo natarczywie.
Zebys wiedziala, ze z Australii latwiej tu o wino niz z Ontario..)) Ale najlepsze to sa rozne owoce swieze. Jak jestem w Ontario to wszystko z Florydy, tutaj wszystko z Kaliforni. Nie wiem jak u Ciebie Alicjio z miejscowymi owocami (wiem ze macie dobre brzoskwinie) ale tutaj sa naprawde wrecz przepyszne brzoskwinie wlasnie z Okanagan (morelki i jablka tez pyszne) ale kupic tego w normalnym sklepie nie nada. Na targach tylko, a najlepiej sie wybrac (500-600km) na dlugi weekend i dojesc do syta i przywiec po skrzynkce wszystkiego i pare butelczyn.
Niestety zima wrocila, -21C, ale sie pocieszam ze w moim ulubionym Dawson City jest tylko -38C. Podejrzewam, ze Yukon zamarzniety.
A propos Dawson nie wiem czy Wam opowiadalem anekdotke o ludziach zamieszkalych po lewej stronie Yukon (miasteczko jest po prawej). Otoz ci mieszkancy Dawson musze sie zdecydowac na jesien po ktorej stronie rzeki chca spedzic nastepny miesiac. Nie ma tam mostu, kursuje prom 24 godziny i darmo. Ale w okolicach pazdziernika za duzo lodu na rzece wiec prom przestaje plywac. Rzeka natomiast jest za slabo zamarznieta zeby zrobic na niej most lodowy i trzeba czekac 3-4 tyg. Jesli wiec sie ktos zagapi to musi wziac objazd przez Whitehorse (525km) dalej do Tok ponad 600 km juz na Alasce) i do Dawson (300 km) w sumie wiec obiazd prawie 1500 km zeby przedostac sie na druga strone rzeki.
Witaj LuxLilko. Znasz przysłowie mówiące, że każda pliszka swój ogonek chwali?
Ale u nas, tu na blogu, każde chwalipięctwo jest dozwolone i nawet mile widziane. Każdy poleca to, co mu smakuje.
ASzyszu, ładnie u Ciebie i latem i zimą…
A Master w chaupie siedzi i wytęża mind nad takim pudełkiem.
Jeśli ono nie przywiezione z zagranicy, a już nasze licencyjne, to musi rok 1978! Wtedy mm się u nas pokazał i stałem się posiadaczem.
Potwierdzam więc że to druga połowa lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku.
Zauważyliscie że już tak się pisze i mówi, już trzeba dodawać….
dwudziestego wieku… my, przełomowi to wiemy, ale widać już trzeba.
– antek, przełom XX/XXI wieku
yyc, 1500 km za rzekę to nic.
ale lecieć 11000km aby złożyć jajka??
to trzeba mieć zdrowie!!
http://wyborcza.pl/1,75476,6192498,Urodzony__by_latac.html
Takie jeansy jak u Aszysza to nosiłam w 1976, mój master jest też z roku 1976, oryginalny.
Phi… ja powtórzyłam kilka lat temu, zakupiwszy we Wrocławiu – i wbijam się w te portki do tej pory, jakby kto był ciekawy…:
http://alicja.homelinux.com/news/pol14.jpg
yyc,
u nas Niagara słynie z owoców i winogron, wiadomo, ale tak całkiem koło mnie to Prince Edward County, Picton i te rzeczy, powstają tam winiarnie jak grzyby po deszczu – nie są wielkie, ale powolutku się rozrastają, bo warunki mają niezłe, pogodowo-glebowe. Bardzo się starają, bo chcą wypłynąć na szersze wody, a rynki trzeba zdobyć, najlepiej ceną, ale te nasze małe winiarnie póki co są dosyć drogie w porównaniu do renomowanych importowanych win z Europy.
antku,
dwa razy to samo i tak samo niegramatycznie 🙄
„przypomniałem sobie o wspaniałej wielkopolskiej potrawie czyli ugotowanymi kartoflami w mundurkach”…
Ale czy to nam przeszkadza? 🙄
antek @18:36
Nic nadzwyczajnego. Są to po prostu teksty sponsorowane.
Serki reklamowane przez pana Adamczewskiego można nabyć w filiach sieci Carrefour, znanej każdemu wytrawnemu smakoszowi.
Osobiście oceniam wyrafinowane zestawy serków promowanych przez Biedronkę trochę wyżej. (Dla niewtajemniczonych – Biedronka to również sieć luksusowych sklepów z wyjątkowo wyszukanym asortymentem.)
Serdecznie pozdrawiam
Gastrofilou
zlewkrwi
Już myślałam, że lilka jest luksusowa, ale nie, luksemburska… Anyway, witaj w tej kuchni 😉
Gastrofilou,
u mnie nie ma luxbiedronki, a luxcarrefour poddał się wnerwiony, to gdzie ja mam się udać na luksusowe zakupy? 😯 Wiesz, jaki tu marny wybór?
Idę do łóżka z lekturą „Krótka historia traktora po ukraińsku” 😉 Dobranoc!
No to sobie w lunch wyskoczylem do sklepu monopolowego. Ale nie zeby sobie popic tylko cos zakupic no i mnie wzielo na chablis i Châteauneuf-du-Pape ale jakie to nie [powiem bo w samochodzie i nie pamietam i jeszce cos z Graves (Bordeaux). Wydale wiecej niz chcialem ale sie tu tymi roznymi smakowitymi opisami podniecam i potem wydaje za duzo (wszystko przez WAS). Dla statystykow w Calgary chateauneuf zaczynaja sie od $30, chabli tak samo Graves $22 ale rozne Bordeaux startuja tu od cir. $12.00. Oczywiscie gorna granica nie do okreslenia. Do tego mnie wzielo na madere z Madeiry bo czasem sobie sosy na niej robie jesli nie wypije wszystkiego i porto (Esmeralda cos tam cos tam..z Portugalii). No i taki lunch mialem. Teraz przyjdzie ugotowac obiadek z sosem na maderze. Ostatnio piers kurza w miodzie z estragonem, ziemniaczki obtaczane w startym oscypku i podsmazane i bok choy ledwie sparzony. Nawet zdjecie zrobilem z rozpedu tylko nie mam jak wstawic.))) Moze do naszej klasy wrzuce choc to troche bez sensu 🙂
Zlew, jesteś okrutny!
Biedronka…zdarzało się być, ale sera nie kupowałem.
Twoja ksywka to pewnie stąd że Cię często krew zalewa jak tu sobie poczytasz? Ale my takie proste smakosze jesteśmy. Zresztą powiedz, jeśli dobry ser, w dobrej cenie jest w Oszołomie to mam go nie kupić, bo z hipermarketu? Kupię, po co mam w Piotrze i Pawle czy Almie przepłacać?
Ostatnio na ten przykład…jak to napisać?….forme dambert po 34,99?
A widziałem takowe gdzie indziej po ponad 50.
Carfury też dla ludzi, a jeszcze Cię zaskoczę..w Lidlu też coś znajdzie! Do dzisiaj wspominam rumuńskie wino z Lidla, ale było krótko i jakieś 5 lat temu…nazwy już nie pamiętam. Białe ono było…
A ostatnio, bułgarski muskat ottonel, jednobarwna etykieta – 14 zet, nie z jakiejś zlewni win tylko sygnowany imieniem i adresem producenta, Carfur, jak pojechałem dokupić zastałem puste miejsce…
Ale ja nie aspiruję wysoko tak jak Ty.
yyc,
wrzuć do mojej poczty zdjęcie (ogólnie znany adres) wstawię do /Gotuj_się , tam sie będziesz w naszą-klasę….
U mnie to cholerstwo (chate ten du w pape…) także samo zarówno powyżej).
Sąsiedzi cuda wyprawują snowbobilem, bachory wjechały do naszego rowu, mobil się na nich przewrócił, ofiar nie było, tylko emocje.
Jerz nie zrobił stosownych zapasów i teraz go wypycham – ja mam swoje działki, niech on pilnuje swojej! Udaje, że zapomina… już ja mu…!
Alicjo ale ja nie bardzo wiem jak do twojej poczty wstawic zdjecie ??
Poki co lece do domu odezwe sie za jakies 45 min. Nie ma to jak koniec dnia pracy a zadnego swieta z tym zwiazanego nie wymyslili, co za niedopatrzenie. Swietowac dzien pracy a nie jego zakonczenie to przeciez glupota.
To już prawie wieczór i zmrok u mnie.
http://alicja.homelinux.com/news/img_6844.jpg
yyc,
wysłać do mnie mailem, ja wstawię za chwilę.
alicja.adwent@gmail.com
No to juz wysylam.
Buteleczke chateaneuf sobie otworzylem i to jednak jest bardzo mile, delikatne wino. Teraz tylko obiad trzeba wymyslic.
Obiad jest 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Obiad_yyc.JPG
…tojest obiad yyc, ten powyzej.
My na wschodzie już pożarliśmy 🙄
Teraz lekuchno popijamy. Weekend!
antek @22:44
Tu nie chodzi o aspiracje, tylko o jakość danego produktu.
Weźmy dla przykładu odsmażone kartofle lub puree.
Proste jak drut, a niewielu potrafi je dobrze przygotować.
Mało kto zastanowi się jaki gatunek byłby najlepszy lub przynajmniej dobry. I o to mi głównie chodzi.
Wino. Temat bez końca. Od ca 30 lat siedzę w tej materii. W tym czasie wnuki pierwszych właścicieli podorastali, a synowie (lub szwagrowie) przejęli winnice. Sporo się również pozmieniało np. agresywny marketing, dyktat Parkera, Gambero Rosso czy innych znawców i „znawców”.
Dobra akcja marketingowa z odpowiednią kasą z pomyj zrobi 98-punktowego Srarkera (przesadzam, już 89 wystarczy, po co się napinać). A ludzie w to wierzą i to ludzie inteligentni; nie tak dawno przysłuchiwałem się rozmowie prowadzonej przy sąsiednim stole o barolo. Faceci dobrze sytuowani, upper class, powtarzali bzdurne formułki i anegdoty wbite im w mózgi przez marketingowe reproduktory. Odpuszczam, bo mnie rzeczywiście krew zaleje.
Serdecznie pozdrawiam
zlewkrwi
MasterMind oryginalny, rok chyba 1977.
Nemo chodzi spać z traktorem!
Pod wpływem yyc przypomniał mi się wierszyk:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=376#comment-42090
który chciałbym zadedykować zlewowi naszemu krwistemu z poleceniem wyszukania i zacytowania znajdującego się tam błędu.
A kto dobrze wychodzi na kryzysie? Wedlug CNN MacDonalds i Campbell Soup. Ludzie oszczedzaja i ich sprzedaz wzrosla. Campbell’s ponoc o 11% za ostatnie 3 miesiace. Ja mysle ze teraz warto zaiwestowac w bary mleczne.
Obiad niekoniecznie dzisiejszy, ale jakże mniammmmmm… od yyc
http://alicja.homelinux.com/news/Denali-Alaska.jpg
zlewie,
niech Cię nie zalewa, przecież de gustibus…
i o to biega, żeby podsyłać pomysły, co nam smakuje, a jak komuś nie, to to niech nie je!
Jedni grzyby, inni ryby, a jeszcze inni golonkę, o!
Ja bym chętnie raz na pół roku steka*well done*, chociaż znawcy steków mówią, że to barbarzyństwo, ma byc krwisty. A niech *se jedzą* krwiste, ja wolę dosmażone!
No i mi kto zrobi?! Niech spróbuje… 😎
Dzieki Alicjo 🙂 Przy butelce i kominku poczytalem, kraba nozke wtranzolilem, domowilem jedzonka (halibuta) bo w miedzyczasie zglodnialem poczem szczesliwie poszedlem spac bardzo wczesnie ale tez rano o 3 wstawalem.
he,he.
Aluzju chyba paniał.
Szat nef brzmi lepiej niż szach matt.
pozdrawiam z alfa centauri.
Gastrofilou
zlewkrwi
Nie degustibus.
Chodzi mi o coś innego.
Zdaję sobie sprawę, że spalony na węgiel stek może komuś smakować, nie mój problem. Ale robienie z tej metody trendu w przyrządzaniu steków jest bzdurą.
Kolejnym przykładem jest oliwa extra vergine.
Następnym ocet balsamiczny. Odrębny temat. Tak dla zgrywu dwa pytania.
1.Ile kosztuje ten ocet za litr, można się pomylić o 500 Euro
2. wielkość produkcji, mozna się pomylić o 50.000hl
Mam na myśli ten jedynie prawdziwy ocet balsamiczny.
Start, zabawa.
… a kogo to obchodzi, zlewiekrwi, cena balsamico w tych granicach?! 😯
Tryndna nie jestem, bo nie stać mnie na to, kupuję w granicach 15$ (Modena, Italia) za ćwierć litra do sałatek, a nie z te z górnej półki za 1000$ deczko, do polewania lodów, deserowe 😉
Extra virgin oliwa z pierwszego wycisku kochanego też niedroga, chyba że półka wysoka…
Dla zlewa: dzisiejsze zakupy Joseph Drouhin, Chablis 2006; Chateau Meric, Graves, 2004; Chateauneuf du Pape, Mommessin, 2005. Co mi to mowi? Niewiele a wlasciwie nic. W wiki sprawdzac nie bede bo po co, jesli juz to zajrze do knigi. Poki co otworzylem chateauneuf i mi smakuje. Ile osob nie wiedzac co pije jest w stanie powiedziec co to jest?? Winnic na swiecie sa miliony i wszystkich nikt nie jest w stanie poznac. Jakbysmy mieli patrzec na tradycje to pewnie receptury starozytnego Rzymu powinny dominowac tyle ze wtedy do wina dodawano zywice drzewna a wino bylo cierpkie. Grecy maja swoja Retsine (jak to sie pisze?) wlasnie z zywica ale pije sie to tylko u nich albo w greckich knajpach. Francuzi stworzyli swoje apelacje w drugiej polowie XIX w. Jak Alicja pisze stek „well done” to profanacja i znam knajpy w Calgary ktore na wejscie mowia ze takich nie robia. Ale przecietny Kanadyjczyk nie ruszy tatara. Surowe mieso sie dziwia, jak tak mozna. Widzialem sushi ktorych japoniec na oczy nie widzial i pizze z kawiorem (Wloch by sie usmial) ale tez amerykanie po wojnie rozniesli pizze po swiecie, tylko ze oni robia na grubym ciescie czyli nie po wlosku. Czy jest gorsza? Zalezy kogo spytac. Wloch powie ze do kitu, reszta swiata sie dziwi ze Wlosi nie wiedza jak robic prawdziwa pizze. Czy dlatego, ze cos sie promuje jest z zalozenia zle i niesmaczne? Poszukiwania zawsze byly waznym elementem i koniecznym w kuchni inaczej nigdy bysmy nie mieli nowych potraw, polaczen co z czym i jak przygotowac. Gdyby tego nie bylo jedlibysmy wszyscy placki z maki i wody wypalane na goracych kamieniach. No to sie rozpisalem.
I mam pytanie skoro interesujesz sie winem. Czy wina bez rocznikow bo miesza sie rozne sa uwazane za gorsze? Moge zalozyc ze jak jakis specjalny rocznik to sa ale od calej reszty? Czy w tym wypadku miesznie rocznikow uprzecietni wino ale tez zrobi je lepszym od wiekszosci rocznikow ktore sa po prostu zwykle? Czy w ten sposob nie otrzymuje sie konsystencji jednakowej z roku na rok? I na czym polega roznica butelki wina za $1000 i $50000? Pytania calkiem na serio.
…a tatara to ja i owszem!
Tylko tak wystraszyli tymi mięsami surowymi… w Kanadzie nieznane (niezdrowe!!! choroba krówek!!!), w Polsce już od dawna się boją, a ja pamietam lekuchno zaschnietego tatara w kawiarni *Klubowej*, lata siedemdziesiate średnie – i jakoś żyję!
I sałatkę jarzynową także obowiązkowo podeschniętą około wtorku. A pyszna była.
25 letni Aceto Balsamico Tradizionale di Modena od 100 Euro za setkę.
Na tej bazie płacisz za Aceto Balsamico di Modena 15 $, a nie np 0,50$ za ćwiartkę. Ten produkt jest „napompowany”. Mam nadzieję, że się w miarę jasno wyraziłem. Oczywiście AB di Modena nie ma nic wspólnego ze swoim wielkim bratem, no może bakterie jakieś tam.
Jako ciekawostka produkcja ABT di Modena to około 1000 litrów.
a tatara skrobanego…
zlewiekrwi,
nie wiem czy połapałeś, że tu nikt z niczego nie robi trendów (nawet Gospodarz), tylko podsyła pomysły, co ewentualnie można by na ząb? 😉
Już powinieneś!
O…. teraz nóżkę kraba, wino mam niekoniecznie wielce wskazane (czerwone shiraz!) – i jestem w siódmym niebie! Bagietka z masełkiem czosnkowym.
Cholercia juz prawie butelke wytrabilem a na obiad zadnego pomyslu i juz chyba checi na gotowanie mi minely. Bagietki nawet nie mam. Moze by jakas konserwa dla smakoszy….no nic cos sie rozmrozi i w tradycyjnej mikrofalowce odgrzeje. Ale pojem. W Toronto w metrze sie strzelaja i po co do hameryki jezdzic skoro u nas to samo. I kto tu kogo integruje…
A znacie preryjne ostrygi? (prairie oysters)
yyc,
wino od kilkunastu lat stało się obiektem spekulacji.
1000 Euro za butelkę bordeaux to cena spekulacyjna.
Też możesz spróbować, albo zyskasz albo stracisz.
50000 za butelkę to cena „kolekcjonerska”. Dla niektórych to tyle, ile dla przeciętnego człowieka 5 centów. Według znawców te wina w większości nie nadają się już do picia.
jeśli chodzi o kompozycje win, to jest to sztuka, która może się udać lub nie. Latem zeszłego roku przetestowano kilnanaście tzw Big Tuscans, nawet very big. Wyniki były bardzo rozczarowujące. Chyba tylko dwa utrzymały klasę.
prairie oysters
czyżbyś aż tak popił
Ja juz pojadłam, teraz słucham 😉
(nie jestem warszawianka, ale Czesia… kocham!)
http://www.youtube.com/watch?v=ePNUSmH3dMI
u mnie dochodzi ryż, a do tego przepiórcze supreme.
jaja?!
nie jaja, wypięta pierś ze skrzydełkiem, może lepiej odpięta od korpusu delicti.
Dlaczego na niektorych winach podaja informacje: zawiera SO2. Zawsze mi sie zdawalo ze to do kwachow dodawano dla przyspieszenia fermentacji ale skoro widze to na butelce za $30.00 prosto z Francji to dziwi? Czy SO2 naturalnie sie wytwarza przy fermentacji?
Teraz to bym zjadl kuropatwe. To tak a propos przepiorki.
Mieliśmy i takie od korpusu delikti w ubiegłym wrze śniu, niekoniecznie odpietę. Trochę roboty, ale – o właśnie! – przy jedzeniu potrzeba siedzieć godzinami, pojadać, podgadywać, spędzać czas.
A nie zeżreć i gonić na tramwaj.
A do takiego podjadywania najlepszy gril a na nim rozne roznosci. miesko, jakis ptaszek, kielbaski, kraby, owoc czy insza inszosc, wszystko ze wszystkim…siedzac, zbawiajac swiat z kolegami tak sobie podjadamy przez pare godzin. Panie zalecaja mniej wina a same chlaja ze hej. Na zachodzie gory slicznie sie prezentuja…oj kiedy to lato przyjdzie.
…a co się z przepiórką i kuropatwą namęczysz przy jedzeniu…. kosteczek od cholery 😉
I ciut-ciut
Kuropatwa to jeszcze cos ma na sobie ale przepiorka to juz maciupka. Pamietam czytajac kiedys o jarzabkach zawsze mialem ochote ale chyba nigdy w zyciu nie jadlem. Gluszce zdazalo sie. Od wyjazdu z Kraju nie jadlem natomiast zajaca a zawsze byl u nas w domu na swieta. Wisialy na balkonie i kruszaly. Przody na pasztet a comber do piekarnika. Jej jakie byly dobre. Czasem srut sie trafilo i zeba mozna bylo zlamac. Wlasnie kuropatwy i zajace najbardziej pamietam z dziecinstwa.
… o lecie to Ty mi yyc nie mów… idę do wyrka z książką (Jerz z laptopem moim ), żeby nie mysleć, maj średni, wtedy się rozjaśni mniej więcej wiosennie u nas, no bo wcześniej chyba nie, iż w maju.
Panie nie *chlają* wina, panie piją lub popijają. Zalecają i owszem – ile komu się nada.
O…. obraziłeś nas, dziewczyny na blogu 🙁
Oczywiscie ze nie chlaja…tak sie jakos napisalo. Samo.
I po to żeby się nie męczyć, ewentualnie nie udusić, robi się takie supreme. Inna sposób to na żabcię lub po żabiemu a la crapaudine.
Sulfity w winie, również owocowym to środek konserwujacy.
Bez nich mógłbyś zapomnieć o winie, a zacząć myśleć o kwasie.
Bacchus – a convenient deity invented by the Ancients as an
excuse for getting drunk.
? Ambrose Bierce (1842-1914?)
Dobranoc
Gastrofilou
zlewkrwi
Pań ust sięgają nektar bogów.
Najlepszy tatar jest z koniny.
…i pod siodłem na koniu ją trochę, tę koninę, poobwozić, Puchala 😉
Wierzchem pod.
O masz. Zamiast pospać i ewentualnie dospać, to ja doczytałam.
yyc,
z tym SO 2 wyczytałam dawno temu, że utrwalacz, by sie wino nie kwasiło za szybko na sklepowych półkach.
Teraz juz naprawdę udaję się do łożnicy*… i słyszę … przechrapane!
Miłością blizniej traktować czy co?!
No nic. Jak trzeba, to trza!
*copyrigt mietecka z Sąsiedniego Blogu
najlepsze wino to bylo wino marki wino czyli j23.
na zimno, na cieplo, z gwozdziami i bez.
a czasami sie poszalalo i o cale 7 zet wiecej mozna bylo zakosztowac kordial ananasowy. mmmm. to byly czasy
najlepsze wino to bylo wino marki wino czyli j23.
na zimno, na cieplo, z gwozdziami i bez.
a czasami sie poszalalo i o cale 7 zet wiecej mozna bylo zakosztowac kordial ananasowy. mmmm. to byly czasy…..
Oj, jakiego my będziemy miały wykształconego jamnika! Najpierw, jeszcze w lecie po grzbietach dostały dwie książki Haneczki – nie jednocześnie, kolejno. Sprawa była dziwna, bo u nas książki leżą wszędzie – na podłodze też czasem. Nigdy zadnych nie niszczył, a tu proszę – grzbiety obżarte. Minęło kilka miesięcy i w ub.tygodniu zbierając pogryzione kartony, plastykowe butelki i inne śmieci, których pies produkuje mnóstwo, znalazłam szczątki „Trenów” Kochanowskiego, stare wydanie broszurowe, przedwczoraj w tym miejscu leżały szczątki „Grażyny” – też wydanie broszurowe. I zagadka – skąd on to wyciągnął? Nikt po to u nas ręki nie wyciągał od 20 lat. Klasyka ładnie wydawana stoi u Młodszej na wysokości 1,5 m i tam się jamnik nie dostanie. W moim pokoju na jedynej dostępnej jego wysokości półce stoją stare harlekiny, które sobie kiedyś dziewczyny kupowały, a stoją tam , bo z sentymentu wyrzucić nie dały, a jakby pies zeżarł, to nie żal. Romanse dalej zbierają kurz, a pies przerabia program licealny. Skąd on to wyciąga? Nie wiadomo.
Po nocy z traktorem widzę, że inni spędzili ją bardziej snobistycznie, nawet Pyrowy pies zajął się ambitniejszą lekturą 😯 Nic to. Osobisty idzie dziś do jaskini ze starym przyjacielem i jego 18-letnią córką, która wróciła z imprezy o 3 nad ranem, mimo że ojciec zabronił wychodzenia w ogóle 😉 Wiem o tym, bo zatroskany tatuś zadzwonił już o 7:40, żeby o tym opowiedzieć 😯 Niebawem powinni nadjechać. Muszę coś wykombinować na kolację po ekspedycji.
Rozszarpane szczątki Grażyny w stołowym u Pyry!
Drogie Panie. Tego już stanowczo za wiele. Czy wy nie potraficie inaczej?
Przecież to taka drobnostka, niewielka wymiana uszczypliwości która mogłaby niezauważona przejść w zapomnienie.
I co teraz będzie? Aż strach tu zaglądać z rana.
Pójdę zmierzę sobie gorączkę….
ASzyszu – powiem Ci coś na ucho w największym zaufaniu : my naprawdę potrafimy być wredne i krwiożercze. Ogromnego wysiłku wymaga od nas udawanie przez większość życia, że skąd, ależ wcale i przenigdy!
🙂 „Cysto prowda”!
Aha, to Pyra poszczuła, a mówiła, że Radek sam… 😯
I jeszcze niewinnie udaje: „No nie wiem, skąd on to wziął” 🙄 Nie skąd, tylko po kim 😎 Niedaleko pada jamnik od Pyry…
Nemo, za późno tego jamnika wzięłam, za późno. Gdybym wcześniej pobrała lekcje takiego wdzięku i oczajduszowatego spojrzenia spod rzęs, to bym chyba męskie haremy za sobą wodziła.
Pyro, weź jeszcze kota. Ten Ci dopiero pokaże sposoby!
Albo trzy koty 😉
Hanecazko – milcz Wiedźmo! Twoje koty mi wystarczą. Słuchaj, czy Ty nadal jesteś na blogowym odwyku?
Już dawno proponowalem; weź kota! 🙂
do kota to jeszcze kanarek pasuje,
a do ad remu, to Oni, tam w tej Alzacji tego Munstera to tez z kminkiem jedza, co tez polecam, ot tak:
http://www.webagoo.net/portail/upload/images/12/munster_portionmenu.jpg
udanej soboty
A oprócz jamnika, kota i kanarka; złote rybki! 🙂
Jeszcze dużo przed Tobą, Pyro!
Nie byłam na odwyku Pyro, tylko na musie. Pudło juz wróciło z leczenia, podobno zdrowe. Teraz siedzę w pracy 🙂
To zeby Wam popsuc humor na caly lykend popatrzcie sobie co ludzie ze zwierzetami wyprawiaj biora je bo sie czuja samotni a potem ich to przerasta i zyja tak w tym slynnym z czystosci kraju….
http://www.spiegel.de/video/video-47490.html
Kota… psa… Jerzora ktoś na spanie?!
http://alicja.homelinux.com/news/img_6850.jpg
Świta u mnie.
U Alicji pora zwana przeze mnie „świtkiem koło południa” 😉
Te NRD-owskie koty to ekstremalny przypadek 🙁 Prawie ilustracja do mojej lektury o traktorze 😯 Tyle, że tam koty zagnieździły się w rolls-royce’u ze skórzanymi obiciami…
nemo albo ja glucha jestem albo naprawde nie znam krainy, w ktorej mieszkam ale dlaczego enerdowskie?
…nie masz rolls-royce’a ze skórzanymi obiciami, proste, morąg…
Ja chcę być głucha nocami!!!
Alicja musze stanac po stronie Jerzora, nie dosc, ze cwiczy, podobno przeze mnie, miesnie brzucha to jeszcze mu chrapac nie wolno, kup mu poprostu takie klamerki i daj mu spac i sobie, albo przerob sobie jedeno z pomieszczen na Twoj wlasny buduar, gdzie przyjmujesz poprzednio zaanonsowanych i niechrapiacych w tym czasie.
NRD-owskie oczywiście w przenośni, myślałam, że tak zrozumiesz, bo film pokazuje samotną staruszkę w okolicach Miśni. Nie miało być obraźliwe. Wiem, że bieda w „nowych” landach jest dotkliwsza, niż w starych. Może opuszczenie i samotność doskwiera bardziej, jeśli młodzi za pracą przenieśli się na zachód. Ale może się mylę…
Osobisty z gośćmi na ekspedycji, a tu się przejaśniło i prawie słoneczko prześwituje, chyba też trochę wybędę…
Morąg…
podoba mi się Twój pomysł na przyjmowanie niechrapiacych, aczkolwiek leniwa jestem trochę w tym względzie.
Nie uduszę, bo przydatny. Pomieszczeń za wiele nie mam, na buduary nie starczy, a poza tym lubię spać z tym tam, byle mi nie chrapał w ucho! A ostatnio tak ma 😯
O, dlaczego wszyscy za nim, a nie za mną?!
To o tej Misni to niedoslyszalam, ale musze powiedziec, ze jak przyjechalam do inteligenckiego Berlina Zachodniego w 77-roku to zdumiona w mojej perlowskiej prwicjonalnosci zapodalam prze telefon do Warszawy, „oni tutaj maja w mieszkaniach meble, ktore normalnie sie tylko widuje w journalach”, natomiast jak przyjechalam do Berlina Zachodniego w 2002 to ze zdumienism stwierdzila, ze jest cala rzesza starszych ludzi wygladjacych beznamietnie przez okna z parterowych mieszkan, ciemnych i urzadzonych wlasnie taka plyta pilsniowa lat 70-tych, meblami kore w Polsce w tej chwili walaja sie po podworkach bo ludzie nawet biedni pokupowali sobie holenderski szpan nawet jesli z drugiej reki.
Te brudy widoczne na tym wideo rozpowszechniaja sie niezaleznie od bylej strefy politycznej a jeszcze jest to panstwo socjalne co prawda szwankujace, czyli co ludzie nie potrafia sobie poradzic bez opieki z gory, czyli montowany od gory dobrobyt i demokracja plus amerykanska kultura przez tyle lat okazaly sie nieskuteczne. Dobra ide sie pocic tez prawie samotnie ale koty mnie wspieraja.
Alicjo bo Ty jestes energiczniejsza a poza tym wg. psychologow to sie pewnie okaze, ze to „Ty masz problem” a nie Jerzor, Jerzor chrapie i co mu tam, on sie wysypia …Albo za leb i do lekarza albo dowiedziec sie gdzie cos mozna nabyc przeciw chrapaniu, albo podejsc do tego naukowo, przy jego znajomosci 7-u jezykow, badac w ktorym on chrapie.
9988 <–kod (koty?!)
Morągu,
też Cię wspieram. Idę dospać. Cholera… czy ktoś ma coś na te moje tzw. krzyże?! Połamana jestem okropnie 🙁
… chrapie po niemiecku?! 😉
Alicja, toż ja za Tobą murem!
Raczej po holendersku. Dobrze, że nie po walijsku, bulgotałby i pluł 😯
Alicja banki i mloda lekarka z praktyka w Chinach
po holendersku to by mial takie arabskie „rrrrrrrrrrrrry”
Alicja – toż już klepałam na Twoje krzyże i na kolana HanecZki – nie wiem dlaczego działa, ale działa. Kupić węgorza – wszystko jedno surowy czy wędzony, zdjąć skórę,skórą (tą tłustą, wewnętrzną stroną do ciała) owinać albo przynocować jakoś, na to folię (żeby wszystkiego nie wymazać, i owinąć ciepłym szalikiem albo ręcznikiem frotowym i walnąć się spać. Po 2-3 dniach takich nocnych kompresów człowiek, jak nowy. Mój Ojciewc wypróbował to z najlepszym skutkiem – mnie nie pomoże, bo brakuje mi tam i sam kawałeczek kości. Reumatykom pomaga.
Podobnie robiono tutaj z dziecmi chorymi na zapalenie pluc, obcinano slonine i przakladno choremu skorka na wierzch tluszczem do piersi, obwiazywano go i mial sie pocic wytapiajac tluszcz swoim cieplem, chorzy, ktozy przezyli te zabiego maja do tej pory pretensje do swoich rodzicow za te metode leczenia.
…jezusie maryjo…
Nie wiem, skąd węgorze pobrać.
Normalnie 😯
Idę do kuchni. Nadal 😯
Nie mam reumatyzmu Pyro. A węgorza nie użyję w żadnej postaci i do niczego 😉
Mam cos optymistycznego do przekazania. Wyspałem się – to po pierwsze!
Na zakupach i kawie już byliśmy, to po drugie, ale co najważniejsze!!
W skrzynce czekały TRZY egzemplarze Polityki!!!!
HURAAA!!!! Numer 3 wysłany 13stycznia, numer 4 wysłany 20 stycznia i numer 3 przesłany przez redakcję jako rekompensatę za niedotrzymany termin. Teraz jestem w rozterce, ten odredakcyjny numer odesłać, czy udać że nic nie dostałem?? Jak nie odeślę to choć przez przez kilka dni każdy w domu będzie miał swój egzemplarz, jak odeślę będzie szarpanina.
Chyba udam głupa.
Idę więc czytać!!
Miłej soboty!!
O! kupiłem sobie pory, takie ulubione, trafiły się troszkę zgniłe- zielone ale to zupełnie nie szkodzi. Nie do jedzenia są ale do chodzenia, sztruksy!!
Że polskie one, to chyba jasne, mamy przecież doskonałą żywność.
Już bredzę chyba? Ale skoro slawek pory w woku moczył…
Dziwne tu towarzystwo bywa.
Znaczy, Grażyna się już nie odezwie???
nie w woku, a w worku, nie pory, a pyry, nie moczył, a męczył, ale juz sie przyzwyczaily, co tydzien tak robie wracajac z targu, ostanim razem jakies przemarzniete byly, ale jeszcze nie zgnile,
yyc, znalazlem ten kombojski kawior, nawet te knajpe u Ciebie, co przysmak podaje z ostrzezeniem, ze dla twardzieli, moze nawet na pol porcji bym sie skusil, bo tylko tyle we mnie twardziela
No, to antek będzie się teraz odzywać w różnych porach 😉
a wieczorowa pora to wlos mi zednie, psuja mi sie zeby przednie, biore pile pod poduche i rzne lasy jak leci
Wyszłam na dwór, a tam korowód karnawałowych przebierańców, bardzo kolorowy i hałaśliwy, bo każda grupa to orkiestra dęto-perkusyjna 😉 Fajnie grali, a najbardziej mi się podobał zestaw kilku prawdziwych chłopów z krowimi dzwonkami, takimi wielkimi i grupy mieszczan z tubami, waltorniami i puzonami, grających coś melancholijnego, jak na nowoorleańskim pogrzebie… A kamera w jaskini 🙁
Nemo, to trzeba sobie kupić drugą i zachomikować na własny użytek 🙂
A w telefonie aparatu brak? 🙁
nemo,
Tak, będę bywał w różnych porach, ale najczęściej będą to jednak pory wieczorowe.
morągowi :
http://solmina.wrzuta.pl/audio/1BQWXg53MI/31_upiorny_twist
a tu bez wodki nie razbieroz
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,87978,6085755,Kuchnia_rosyjska__Bez_wodki_nie_ra
Małgosiu,
mój przedpotopowy telefon ma 4 funkcje: telefon, SMS, budzik i kastet 😉 Jest tak solidny, że może być używany w celach obronnych, a nawet zaczepnych 😎 Nokia 3 cośtam coś tam. Wstyd przy ludziach wyciągnąć 🙄
antek dzieki ale na wrzucie mi sie nie otwiera
http://de.youtube.com/watch?v=IqdAbnnQm14
Nemo..
a jak wygląda prawdziwy chłop z taakim wielkim dzwonkiem?? 😉
to taki dzwoniec
Widzisz morąg na jutuba nie spojrzałem, a tu taki on ładny!
Teraz ja ślę dzięki!!
Skoro chłop z dzwonkiem to dzwoniec, a dzwoniec to ptak, więc prawdziwy chłop, to chłop z ptakiem!? Z dużym ptakiem. 😯
No i masz 😯 Miałabym kamerę w telefonie, ucięłabym wszelkie spekulacje na temat chłopa z dużym dzwonkiem 🙄 Tego sie nie da opisać.
ze niby co? jak duzy dzwonek, to zaraz trzeba ucinac?
spokojnie, spokojnie, nie chodzi o Quantität tylko o Qualität
tylko sie nasuwa pytanko czy szwajcarskie dzwonki sa dobre?
Johnny wyjdz z pod Twojej pierzyny lub plachty i choruj z nami
Pocieszcie Johnniego bo on nie chce wejsc na blog z powodu chorobska!
Ha ha!
Antek,
brać (czy TO jeszcze pamietasz?!) i nic nie zwracać!!!
Południe. Wstałam. Niekoniecznie wyspana, bo sen taki mniam, a ten Chrapiący mnie obudził.
No dobra…
Hey Johhny Walker!
http://www.youtube.com/watch?v=2RPsoR5gZuE
😉
-17C 😯
Johnny,
http://www.wrzuta.pl/film/k77a6FWEYs/
Alicja obchodzi się przedpotopowym takim…powershot SD630. Od paru lat.
Mało tego. W życiu tak zwanego SMS-a nie wysłała.
I ani jej się śni, o! I Kalendarz Blogowy dzieki temu govienku działa!!!
http://www.amazon.com/Canon-PowerShot-Digital-Camera-Optical/dp/B000ENPDSW
Mecyje… Kiedyś był tylko DRUH i też działał…
Alicjo, ale to Canon i zobacz jaki jeszcze drogi na dodatek!!!
przedpotopowy za tylko 600 stow, tak sobie do raczki, Alicja ja Ci sprzedam moj taniej
ladny tygrys
http://www.amazon.com/gp/customer-media/product-gallery/B000ENPDSW/ref=cm_ciu
Zjedliśmy tartę z porami. 1,50 sztuka pora.
To tak by utrzymać się w temacie.
A tak kontynuując mój tok myślenia o chłopie z dużym dzwonkiem… znaczy ptakiem. Taki chłop z dużym ptakiem to sokolnik!
Czyli nemo widziała na paradzie sokolników!!
Może tak jej wyobrażnia zagrała, właściwie zadzwoniła że zobaczyła chłopów z dzwonkami?
Nemo, wybacz, myślenie takie, w tych porach nachodzi mnie mętne…
Dżony pamiętasz jeszcze nas???
Moczyłeś nogi, moczyłeś i masz za swoje!
http://www.youtube.com/watch?v=7e4JXwd7XMo
1961 rok, co dla nas było wtedy ważne??
Ja nic nie pamiętam….63 to już tak, pogrzeb Kennedy’ego- pierwszy pewnie raz telewizję zobaczyłem.
U Kasi, koleżanki z parteru, z którą u mnie, pod stołem bawiłem się w doktora….
Kasiu, pamiętasz mnie?
Ciekawe…a widzielismy się ostatnio w 1964.
a kod mam 1956..prawie trafiony!
Bułat…
wasze błagarodje… 😉
niewizom mnie w smierti
powidziot w lubwi!
to jest przedostatnie tchnienie Johnnego via skype
17:53:57snily mi sie dwie palmy a pomiedzy nimi hamak, a na nim napis ze to miejsce dla mnie. bylo to w jericoacoara. cholera nie masz kogos by to sprawdzil na miejscu czy jeszcze stoi toto
Morągu,
nie martw się. Johnny bez Przyjaciela nigdzie się nie rusza.
Przyjaciel wszystkiego dopatrzy. I sprawozda.
a byl taki jeden Kazio, co sie sam ruszyl no i co, odnalazl swoje szczescie z tzw. mlodsza kobieta, dobrze, ze ta pani tak wyglada jak wyglada, przynajmniej nie widac roznicy wieku
http://www.plotek.pl/plotek/1,78646,6198130,Kazimierz_Marcinkiewicz_zakochany_w_m
Som chłopaki!!! I to dwa!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5315.jpg
Chcecie wiecej, to macie. Skumbrie w tomacie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_5330.jpg
Pan Lulek udziela lekcji. Co wy sobie myślicie, że to takie proste?!
http://alicja.homelinux.com/news/img_5326.jpg
😉
Jak mi jeszcze raz powie, że niepoprawny kod, to normalnie zabiję tępym nożem i powoli, żeby bolało…
http://alicja.homelinux.com/news/img_5822.jpg
poszedłem popatrzeć, co Johnny w malignie wyśnił, tambylcy mówią, ze to jest miejsce, gdzie krokodyle śpią w słońcu, o hamaku nic nie piszą:
http://www.routard.com/mag_dossiers/id_dm/76/ordre/13.htm
wypada, ze powinien szybko zdrowieć i sam sprawdzić
ale rzeczywiscie jak w raju
oczywiscie najpierw napisalam a potem obejzalam, panienka jest rzeczywiscie bardzo efektowna, ze Kaziowi kuda do niej, wiec nich sobie nie zaluje doswiadczen efektownych
Morągu z 20.01, nie widać różnicy wieku bo na tym zdjęciu Kaziu jest ze swoją żoną!!
Widziałem go z młodszą na innym….tu widać….
moje niechlujstwo, mlodsza i rzeczywiscie fantastyczna, ale kuda mu do niej
Jutro napisze Wam dlaczego od kilku dni nie moge sie ludziom pokazac na oczy.
Taki wstyd
Pan Lulek
no chyba nie z powodu bezecenstw kota Mikolajka?
Panie Lulku! Jaki wstyd, my kochamy Pana!!!
Idę dokumentować te gziki…
A ludzie chodzą po lodzie 😯
Goście wyszli z dziury, zjedli kolację i odjechali, a ja zamiesiłam ciasto na chałkę i odpoczywam, aż urośnie.
Czy Johnny naprawdę nie ma siły ani chęci pojawić się w naszej kuchni?
Johnny, gute Besserung! Zdrowiej, a chyżo! 😉
Jesteście kochani i bardzo mili 🙂
Oh!!!
z przyjemnością walnąłbym lufę diabelskiej zarazy od Pana Lulka, albo napił się herbaty z prondem. Ale nic z tego. Nemo mnie wyleczyła z takiej idei 🙁
Doszedłem do wniosku ze już jako zdrowy klepałem niezdrowo i lepiej będzie wstrzymać się jeszcze jakiś czas. W przeciwnym razie mogłoby być za mocno niezdrowo. A z tymi palmami to prawda. Szkoda ze nie może tego nikt potwierdzić. Stało jak wół, czarno na białym ze zarezerwowane dla arkadiusa
Możecie mi wierzyć, jak tylko dojdę do stanu używalności, a powinno to nastąpić w najbliższym czasie, w końcu cztery tygodnie to wystarczająco dosyć, nadrobię wszystkie zalegle toasty. I za Pawła i Jaropełke i inne babki
🙂
Polecam Ciuciubabkę 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Przyjaciele_Piotrusia_Pana/
…ale mi sie zgrało z tymi babkami od Arkadiusa! Ciuciubabka, pamiętajcie!
raczej niemozliwe antku by chorobsko powstawalo od czegos takiego
http://www.youtube.com/watch?v=ODI85J8UPGc&feature=related
wracam do palm
dobranoc
wam pa
Wytknijcie mi, że młynek zardzewiały, to norrrrrrmalnie głowę przy samej… tej tam. Urwę.
PanaLulkowa flaszka jest tam (pusta. Zajedziemy, napełnimy). I to do „pieczonych” ziemniaków w mikrofali?! Bo takie J. zrobił, a mówiłam – upiec!!!
MEN….
http://alicja.homelinux.com/news/img_6863.jpg
😯
(Alicja skanuje stare zdjęcia)
http://alicja.homelinux.com/news/0080.jpg
dobranoc
http://www.thalias.de/assets/images/katzenbabys.jpg
Dorota… 🙂
I podaję do śmiechu:
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/ZOO/Koty/Koty_rozne/
No dobra, nie jest to slide-show. Pomęczcie się, a co!
Panie…
http://alicja.homelinux.com/news/0168.jpg
Panowie…
http://alicja.homelinux.com/news/0149.jpg
Ma aie koda, to sie pisze. 6d6d
Tylko co tu pisac. Jutro przebudowa sypialni. Dzis plany.
Pan Lulek
Panie Lulku a co to ma wspolnego z wczorajszym wstydem?
Alicjo jak daleko masz do Alberty? Przekop na wszeliki wypadek ogrodek
Pod dziewiczymi lasami kanadyjskiej prowincji Alberta jest sześć razy więcej baryłek ropy niż na Półwyspie Arabskim. Do tych wielkich złóż dobrać się jednak ciężko, dlatego chętnych na nie było niewielu. Ale to już przeszłość.
Morąg….
przecież ja z tych tam… geologicznych…I w Albercie nie ma lasów, tylko takie prerie sobie. A ropa jest w piaskach roponośnych i o to biega, jak z tychże ją odzyskać. Odzyskują, technologia opracowana, ulepszana ciągle, ale się nie spieszą, bo po co. Niech *se* leżą złoża i zyskuja na wartości.
Alberta ode mnie letkim bykiem ze 3000 km na zachód. Rzut kuflem, bo beret za lekki, nie doleci.
U mnie na ogródku wapienie sylurskie – ocenił sam prof.J. Małecki, znany paleontolog, a mój przyjaciel (ma się takich 😎 ) który ode mnie dostał bydlę w kamieniu, znalezione na Górce, ropy tam niet i nie budiet 🙁
A było do Alberty jechać, to nie, osiedli w Kingston 😯
I to nie Jamajka nawet! O tej porze roku zawsze żałują, ze to nie TO Kingston….
p.s.
A Ty Morąg wypatruj listonosza w tym tygodniu 😉
Pamiętaj – zawsze dzwoni dwa razy 😯
…żeby mi nemo nie wytknęła, owszem, lasy w Albercie są, ale blisko Gór Skalistych (dowód nadam potem) oraz boreal forest, czyli na północy.
Golutka ta Alberta troszkę…i przeważnie 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Prerie_kanadyjskie.jpg
Nieopodal Jasper, Alberta. Góry, chmury i… UFO?!
http://alicja.homelinux.com/news/015.Rockies.jpg
Alicjo to byl skopiowany przedtekst artykulu chyba na gazeta.pl i im to wisi czy lasy czy prerie byle sie linijki zgadzaly.
Swoja droga to cos trzeba zrobic z tymi zimami, tutejszy klimat tez sie nie nadaje na spedzanie zim tutaj i co najlepsze ten okres nieprzyjemny trwa ca. pol roku a potem sa dwa miesiace sloneczne i mokry zimny lipiec a potem to juz po lecie, dlaczego nie wysylaja nas od 45 roku na rente i nie dostarczaja nam jej przez listonosza na wzspach, kot powiedziak, ze czlowiek musi pracowac i to 8 godzin dziennie, przeciez to i tak terapia zajeciowa, w kazdym razie w pruskim rzekomym porzadku, gross ludzi byloby bardziej kreatywnymi, gdyby mieli spokoj i forse na zycie.
Pan Lulek przerabia sypialnie, czy robi Pan Panie Lulku taka z lozkami pietrowymi na schronisko, w Burgenlandii czuje sie juz poludnie i widzi poludniowe niebo, proponuje, po co wypisywac sie na blogu, zjawiamy sie wszyscy w Burgenladndi, zakladamy komune mieszkaniowa z wytwornia alkoholi i knajpa i jak bedzie zimnawo to na Sycylie albo na Capri, a na elegancje i dobry smak jeszcze tam zachowany, do Widnia
Morąg
ja za!!! Burgenlandią znaczy się, i komuną (Jerzora nie oddaję do dyspozycji komuny).
A zimy to u nas, nie u was w Europie. Tu dopiero ale daje po d.pie. Przecież sprawozdawam trzecią zimę na tym blogu?! 😯
Mniam… komuna…. wytwórnia alko…. knajpa…. whooooohoooo!
Ale wasze zimy sa przynajmnie ladne widokowo, komuna ma byc dla przyjemnosci i wspolpracy a nie dla wykorzystywania biednego Jerzora
Alicja 10,40
Takie piekne dzieciaki byliscie!
Morąg…
Prowokujesz, a ja ciagle skanuję stare 😉
http://alicja.homelinux.com/news/0036.jpg
Podkład muzyczny?
Kalina Jędrusik (…bo we mnie jest…ten tam… wypalił do zgliszczy…).
Super, Marlene Wytrych to nic przy Tobie Alicja
A Pan Lulek gdzie, widzac watache zziebnietych, nadciagajacych z polnocy schowal sie do sypialni i pod pierzyne
Widokowo i owszem, zimy. Niemniej jednak w d.pę daje. Wolałabym 2 miesiące, a nie pół roku!
I dlatego lecimy do Afryki!!! Za miesiąc, a wolałabym pojutrze. Cholera!
Ale nie ma to, jak pazdziernik w Kingston. Najpiękniejszy miesiąc roku. Nawet mi nie mówcie, że się mylę, bo przeżyłam tu takich… o cholera! Sporo 😯
Ale znalazlam, skanując… nastepny kicz…
http://alicja.homelinux.com/news/hpim0077.jpg
… zachód słońca nad jez.Huron (Kincardine)
Alicja, daj więcej słońca, tak szaro tutaj 🙁
Ciekawa jestem, czy Andrzej Szyszkiewicz oglądał wczoraj „Orfeusza i Eurydykę” i jakie miał wrażenia?
Pyry telefonicznie odcięte od świata.Starsza chciała odebrać rozmowę, jakoś niezręcznie złapała słuchawkę, wypsnęła się, spadła(po stopie na dywan) i cześć. Po telefonie. Ze stacyjki słychać dzwonki, a my nie odbieramy. Nie mamy jak.
Teraz mam internet na kilkanaście minut i potem oddam maszynę. Do jutra.
Suplement do blogowej rozmowy : Kaziowa wykazała brak rozumu i tyle. Kiedy została w Gorzowie premierowa, było normalne – premierem się bywa na ogół krótko. Kiedy jednak Kazio kupił w W-wie mieszkanie, to chyba znak, że się przenosi,co?, że już Gorzów nie tego…A Kaziowa w zaparte. Kiedy zas nad Tamizę go wysłano w ramach emerytury politycznej, a Kaziowa dalej nad Wartą – o, to już była głupota. Chłop, chociaż i chrześcijanin od 4 lat na diecie, to szczyt braku rozeznania. No i doczekała się nowszego modelu.
Dziękuję za słowa wsparcia w wiadomym temacie.
Po obiedzie. Żadnej „odświętności”, choć niedziela. Kluski i duszone bakłażany z papryką i pomidorami. Bez finezji, kunsztu. Dobre.
Mam małą przerwę w mych pilnych zajęciach, podczytuję bloga. I fantazjuję nt. jedzenia. Czyli: co mogłabym upiec w wolnym czasie… 😉
Pyro, to komórka Ani, celem kontaktu, pozostała?
Zgadza się Marialko – tylko komórka Ani. I jutro przed południem będę podglądała nasz blog, też jako źródło komtaktu
Pyro, na jej miejscu poszłabym na kolanach do najbliższego kościoła! Skoro sama nie umiała uwolnić się od tego niewymownego, trzeba podziękować Opatrzności za interwencję 😉
Podjalem jedyna sluszna decyzje. Jutro zamawiam Balaklavy sztuk 2 (dwie)
Jedna otrzyma MalgosiaW która nie tylko jako pierwsza nadeslala odpowiedz ale do tego bezbledna. Nagroda zostanie zdeponowana w Poczcie Butelkowej. Bedzie czekala na okazje. Albo MalgosiaW wpadnie na poczte w otoczeniu najblizszej i ewentualnie dalszej rodziny. Nie za dalekiej prosze. Albo wdepnie sama osobiscie pod pretekstem zademonstrowania jak sie robi nalesniki.
Drugi egzemplarz otrzyma Alicja. Dobrze byloby gdyby lecec do Afryki zawadzili z Jerzorem o Wieden i odebrali piers..-Alicjii..ówke oraz wspomniana Balaklave.
Wyobrazam sowie jak Alicja ustrojona w Balaklavewysiada na afrykanskim lotnisku. Cala obsluga pada na kolana wrzeszczac w miejscowym jezyku. Jezus Maria Józef, przylecieli z Krymu autentyczni Tatarzy. Miejscowe wladze skladaja holdy i niosa stosownw podarku. Jakis na przyklad brylantowy naszyjnik dla Alicji, Dla Jerzora natomiast calkiem pelnoletnia nieuzywana niewolnica z dobrego domu.
Zeby tylko dom wysylkowy zdazyl na czas
Pan Lulek
Temperatura: -7°C
Wiatr: 0 kmh
Słońce: 100 %
Takie warunki dzisiaj w moich górach 😎 nowy, choć wczorajszy, śnieg, dziewicza, świeżo wypreparowana trasa… Jutro będzie gorzej 🙁
Zaliczyliśmy 15 km, piknik przy szałasie (chleb, kraski prszut, paszki syr, kiszony ogórek, gorąca herbata z termosu i jabłko węgierskie od Pana Lulka). Po powrocie ugotowałam zupę z dyni butternut z czosnkowymi grzaneczkami, a na deser ciasto czekoladowe, mój wynalazek. Zaimprowizowałam totalnie, a wyszło nawet jadalne. Wczoraj przez pomyłkę otworzyłam słoiczek z kompotem wiśniowym, bo myślałam, że to czereśnie. Dzisiaj te odsączone wiśnie rozłożyłam na cieście i tak upiekłam. Wisienki zanurzyły się, ale nie całkiem, a ciasto zyskało kwaskowatą notę i interesującą konsystencję. Jakby kto chciał przepis, to niech pyta, póki pamiętam, czego i ile użyłam.
Nie mam doświadczenia i wiedzy cukierniczej. Stąd moje pytanie.
Czego- jako bakalii- mogłabym użyć piekąc keks dla alergika, który nie może spożywać orzechów ( dodatkowo jeszcze cytrusów i kakao ) i jednocześnie zachować równowagę smakową? Obawiam się, że dając np zbyt wiele rodzynek przesłodzę ciasto.
Marialko- drobno krojone suszone śliwki, morele i suszony, kandyzowany ananas (jest na wagę w supermarketach) jak tam figi i daktyle? Może jeść?
Marialko,
suszone śliwki, morele, daktyle, wiśnie, figi
Nemo – wiśnie mam, podaj przepis
Dziękuję. To chyba wiśnie i ananas nie będą zbyt słodkie… 😎
OK, Pyro
Ilości są circa about i około 😉
CIASTO CZEKOLADOWE Z WISNIAMI
100g gorzkiej czekolady
100g masła
stopić razem ostrożnie w rondelku
3 jaja
8 kopiastych łyżek cukru
1 łyżeczkę cukru waniliowego
zmiksować na jasną masę, miksując wlewać masło z czekoladą
1 łyżka kakao – dodać i wymieszać
6 łyżek mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
wsypać do masy i dobrze wymieszać
Wlać do płaskiej natłuszczonej formy, może być na mały placek albo duża tortownica.
Na cieście rozłożyć odsączone wiśnie z kompotu
Piec w temp. 200°C 20-30 minut. Sprawdzać patyczkiem, czy już się nie klei w środku, albo lekko nacisnąć palcem na środku. Jak palec nie wpadnie to gotowe 😉 Posypać cukrem pudrem.
Marialko,
morele też są kwaskowate, a śliwki powinny być węgierki, bo kalifornijskie są chyba za słodkie. Możesz też dorzucić suszone żurawiny.
Panie Lulku.
Dziękuję za nagrodę, odbiorę w stosownym czasie, ale tę niewolnicę dla Jerzora niech Pan skreśli. Juz lepiej płyn po goleniu, albo jakikolwiek płyn! Nieużywana niewolnica… też coś! 😯
Nieuzywany niewolnik… i owszem 😎
A poza tym… temperatura -5C. Wiatr byle jaki, nie mam urządzenia do pomiarów. I ludzie nadal chodzą po lodzie, podobno my mamy też, chociaż próbuję się wymigać, że niby chrypka…Mam pooddychać świeżym powietrzem, to mi przejdzie. 🙄
Nemo -placek zanotowany
Czy ktos z Was byl na costa rica????????????
Panie Lulku wielkie dzięki, ale mam nadzieję, że butelczyna też nadal aktualna. Nie wiem co prawda kiedy los mnie przywiedzie w Pańskie strony, bo ze względu na sytuację domową, o której tu wspominałam latem, wątpliwe nieco jest bym jeździła w tym roku na nartach w Austrii, co czyniłam do niedawna regularnie i czasem marzyłam, by mieć coś takiego na twarzy jak wiało i mroziło na lodowcu. Mam jednak nadzieję, że jakoś się spotkamy, a ja z radością mogę sobie myśleć do tego czasu, że gdzieś daleko coś fajnego na mnie czeka. Tymczasem najserdeczniej pozdrawiam. Małgosia
nie, pora deszczowa od maja do listopada
Najpierw dla Alicji, zazdrosnicy.
Nieuzywany niewolnik. Perwersja. Mowa byla o jeszcze nie uzywanej niewolnicy, Zadanie dla Jerzora, wprowadzenie w zycie pod wiadomym wzgledem.
MalgosiaW. Wspominanie o butelce jakies takie nie w temacie. Balaklavy to ja musze zamawiac. Butelki sa na miejscu. Wpadnij i przekonaj sie.
Pan Lulek
Pamiętacie jak Pan Lulek sprzedając książki pomylil przedszkole z innym przybytkiem. dzięki czemu wprowadził „lekkie panienki” w świat baśni? Ech Lulek, Alicja nie będzie czekała aż Jerzor opchnie niewolnicy analizę pektograficzna Burgenlandii. Żadna żona nie ma tyle cierpliwości.
Na obiad była najlepsza zupa na świecie:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Zupa_Andrzeja_Szyszkiewicza.html
W lodówce znalazlem prawie pelny słoik polskiego kompotu z wiśni. Syn kupił przed świętami i zrobił zeń sos do szynki wigilijnej. Będzie jak znalazł na deser. Wiśnie wydrylowane w tym kompocie. Ale żeby do ciasta czekoladowego????
P.S.
Byłem na Costa del Sol. Może być?
Andrzeju,
zupa wygląda smakowicie. Czy ten ostatni plasterek cheddara uchował się do dziś? 😯
Idę robić kolację. Ziemniaki w drobną kostkę, smażone na oliwie, czosnek i zioła prowansalskie na koniec. Do tego reszta duszonych zrazów po helwecku (Saftplaetzli) z wczoraj i sałata z endywii, roszponki i cykorii.
O, rany – ale się naczytałam zaległości! 🙂
Pyro, co do słuchawki – zdarzyło mi sie kilkakrotnie upuścić i to bez żadnej amortyzacji. Też nie działała. Otwierałam klapkę z bateriami, upychałam je na miejsce(były trochę przemieszczone) i wszystko grało. Może pomoże i Twojej?
ASzyszu,
rozwiązałeś problem co na obiad, przecież to świetna zupa typu zimowego (comfort food). Idziemy na lód, po drodze zakup za rogiem, szpinak wyszedł, cheddar wyszedł, wino wyparowało 😯
Po powrocie będzie gotowana zupa.
Panie Lulku.
Jerzor już taką jedną wprowadzał (albo odwrotnie, nie pamietam kto kogo, nawzajem?!), wystarczy. Konia i męża nie pożyczam i nie udzielam! Jeszcze czego…!
Cheddar wyszedł, szpinak wyszedł, Alicja wyszła… na lód 😉 U mnie do popicia rioja El Coto.
szczypioru/a nie ma
morag,
do czego Ci ten szczypior?
nemo,
cheddara dawno nie ma. Zastąpił go wcale niezły plasterek sera kiężego czyli prästost. Jak się nie ma co się lubi to i na bezrybiu rak ryba.
A u nas tez są duety popisujące się w kuchni przed kamerami.
Oto próbka moich ulubieńców, niestety tylko po niemiecku,
ale Nemo, Berliner, może nawet Pan Lulek (a także inne
indywidua władające niemczyzną) na pewno będą w stanie docenić poziom ich kuchni:
Die deutsche Kochschau
😉
Wyszłam, ale wróciłam. Teraz ładuje zdjęcia do picasy, żeby wam było łatwiej ogladać, takam dobra. Trochę to ładowanie potrwa…
Ale zima! No, chmurki się pojawiły. Ale ogólnie – niezle.
jako nowalijka duchowa i moze kulinarna
No dobra, macie. Oh, Canada!
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/25012009#
„Jezeli boisz sie utyc, wypij przed jedzeniem setke wodki, to usuwa poczucie strachu.”
Wszystko dla meza:
„Kobieta o dlugim stazu malzenskim oglada sie przed lustrem i widzi:
poorana zmarszczkami twarz, przerzedzone wlosy, braki w uzebieniu, biust obwisajacy do kolan, sadlo tu i owdzie…Patrzy i w koncu stwierdza: – Dobrze mu tak, skurczysynowi!”
(mądrości życiowe, nadesłał Jerzor)
Pyro…
no stało się 😯
http://www.youtube.com/watch?v=p5mnDjaYw6U&feature=related
Andrzej Szyszkiewicz – 2009-01-25 o godz. 19:00
P.S.
Byłem na Costa del Sol. Może być?
Czy to do mnie? Costa del Sol – film, czy miejscowość, czy jeszcze co insze?
I co, podobało się? 😀
Ktos pytal na temat Costa Rica. Niestety nie bylem. Jest to panstewko w Ameryce Srodkowej pomiedzy Nikaragua a Panama
Powierzchnia 51 100 km q
Liczba mieszkanców 2,5 mln
Stolicas: San Jose
Jetyk urzedowy hiszpanski
Swieto narodowe 15 wrzesien