Herbata z rąk mistrza

Trochę to śmieszne ale i sympatyczne. Bywają mistrzostwa Polski, Europy i świata w…parzeniu herbaty. Oczywiście bywają także olimpiady cukrowników, kucharzy oraz sommelierów. Prawdę mówiąc powinienem wycofać słowo „śmieszne”. Bo  chyba jeszcze śmieszniejsze jest skakanie o tyczce czy przyznawanie złotych medali za skok przez kozła. Z mistrzostw w gotowaniu, pieczeniu, lukrowaniu i parzeniu kawy są wymierne korzyści dla nas wszystkich – a przede wszystkim dla smakoszy.

Wspominałem ostatnio, że będę jurorem w mistrzostwach parzenia, podawania i doboru do pór dnia oraz przekąsek herbaty. Był to doroczny konkurs, w którym w kilku etapach uczestniczyli kelnerzy i barmani z wielu miast Polski. Wszyscy oni w swoich macierzystych miejscach pracy są mistrzami w tej dziedzinie. Dzięki nim właśnie picie herbaty nabiera uroku. Traktując herbatę wyłącznie jako napój gaszący pragnienie wiele tracimy. A przecież pić ja należy z pełną świadomością, po namyśle do czego ma nam służyć (rozbudzić czy uspokoić i uśpić, dodać energii czy rozluźnić) a także jakiemu posiłkowi ma towarzyszyć czy może zamknąć i podsumować ucztę. Tylko takie traktowanie herbaty daje nam pełną przyjemność z obcowania z tymi zdumiewającymi listkami.

Uświadomieniu największym rzeszom gości restauracji, kawiarni i herbaciarni tych prostych prawd służą właśnie owe mistrzostwa. Są one organizowane przez firmy importujące i sprzedające w naszym kraju herbatę. Tak było i tym razem. Kto chce zobaczyć relację z zawodów niech zajrzy pod adres:  www.dniherbaty.pl

Ja zaś zamieszczę tu tylko listę zwycięzców, bo jestem – jako przewodniczący jury – im to winien.

Konkurs trwał 6 godzin, wystartowało w nim 12 zawodników z całej Polski, którzy przygotowali w sumie aż 36 napojów w wykorzystaniem kilkudziesięciu herbat, alkoholi, soków, syropów i innych dodatków. Zwycięzcą został sommelier z łódzkiej restauracji Costa del Mar Adam Karkowski, który wygrał podróż na Sri Lankę (d. Cejlon) połączoną ze zwiedzaniem plantacji herbaty oraz profesjonalną sesją kiperską w Tea Roomie. Dwa pozostałe miejsca podzielili między siebie przedstawiciele Wrocławia – Jagoda Dyląd (Novocaina) oraz Paweł Szydłowski (Alyki).

Tę relację zakończę jak zwykle przytoczeniem ciekawej historyjki sprzed lat. Oto historyk Stanisław Wasylewski w arcyciekawej książce „Życie polskie w XIX wieku” pisał: „Anna Potocka, chcąc upamiętnić w swych wspomnieniach chwilę swoich zaręczyn i pierwszą rozmowę z narzeczonym, gdy powracał z audiencji u Napoleona, zaczyna opis od uroczystych słów: „podano herbatę, nowość najmodniejszą, z wolna się przyjmującą”. Generał Chłopicki pijał rankiem herbatę, zabieloną kilkoma kroplami surowej śmietanki. Do tego 4 jajka na miękko, bułeczkę lub rogal z masłem, co dzień w domu robionym, dogryzał sardynkami, kawiorem i ulubionym „strachinem”. A oto scenka z Fantazego:

Hrabina Respektowa mówi do córki:
– Dianko, nalejże panu hrabiemu…
Lecz patrz…herbatę daj mu najlżejszą,
Daj cień herbaty.
Fantazy:
Cień jej? -A to czemu?
Respektowa:
Szanuję pana nerwy…

Dla propagandy nowego napoju pisywano całe traktaty. Henryk Rzewuski wywodził w Teofraście, że herbata musi być naparzana rączką uroczej kobiety, nalewana z małej, srebrnej herbatniczki, owiniętej w serwetę. Jakiś wieszczek marzył:

Druhu miły, pójdźże bliżej, dłoń do mojej daj!
Ulecimy jak ptak chyży w zapomnienia kraj.
Ulecimy w jasny, wonny świat marzeń i dum,
Popod cichy, monotonny samowaru szum.

Piękne w kształcie urn, srebrne lub mosiężne były pierwsze samowary, szybko przyjęte przez zabór rosyjski, nieznane reszcie Europy. Na  Białorusi i Litwie pijano herbatę, zabełtaną konfiturami pod wpływem sąsiadów. Granicą jej popularności była linia Prosny. Polak zachodni pijał gotowaną w garnku herbatę jako lekarstwo jedynie w czasie choroby.”

I tyle historii. Dziś herbatę traktujemy jak przyjemność, choć pamiętać też należy, że ma ona i wielki wpływ na naszą kondycję. Tu jako dowód przytoczę cytat z „Przeglądu Brytyjskiego” z roku 1826: „W Penrith, w hrabstwie Cumberland, Mary Noble od sześćdziesięciu pięciu lat pije głównie herbatę. Obecnie liczy sobie sto siedem lat, jej zdrowie i kondycja są tak dobre, że porusza się bez laski.”

Ja też! Czego i Wam życzę!