Kupowanie i sprzedawanie to nie operacja handlowa lecz życie towarzyskie

Czerwone_bananyP8110361.JPG

Ta banalna prawda znana jest wszystkim ludziom Dalekiego Wschodu oraz wielu innych okolic naszego globu. Handel to oczywiście sposób zarabiania na życie ale także – a niektórzy twierdzą nawet, że przede wszystkim – pretekst do poznawania nowych ludzi, Ważnym elementem tego spotkania dwóch różnych osób jest targowanie. Kupiec najpierw ocenia swego klienta i musi tu wykazać się wielką bystrością psychologiczna, by wiedzieć jaką rzucić pierwszą cenę.

Na_targu_P8040137.JPG

Kupujący zaś nie może i to pod żadnym pozorem przystać na tę cenę. Gdyby to zrobił cały handel na nic. Kupiec zapewne wziąłby tę wygórowana kwotę ale – jak mnie wielokrotnie zapewniali handlarze wszystkich bazarów świata – przyjemności by w tym nie było. Zdarzają się podobno przypadki, że takie transakcje wręcz nie dochodziły do skutku.

Na_targu_owoceP8040138.JPG

Gdy na propozycję, że sarong, który bardzo się nam podoba, ma kosztować 5 tysięcy rupii (czyli 100 zł) spokojnie sięgamy po portfel i wyciągamy z niego 1 tysiąc ( 20 zł). Kupiec łapie się za głowę i krzyczy, że ma chorą żonę, mnóstwo głodnych dzieci i gdyby tak handlował to skazał by całą rodzinę na śmierć. A w skład tej rodziny wchodzi jeszcze stary ojciec, dziadek z babcią i paru kuzynów. Wówczas wykazujemy się twardością charakteru i wychodzimy ze sklepu lub oddalamy się od kramu. On zagradza nam drogę i zgadza się mimo krzywdy jaką odczuwa przez nas na 4 tysiące. Wychodząc mu naprzeciw dorzucamy sto rupii do naszego tysiąca. Kupiec niemal łka. Po kilkunastominutowym spektaklu kupujemy sarong oraz dorzuconą do kompletu a niezbędną przy tym stroju piękną koszulę ze stójką zamiast kołnierzyka za dwa tysiące pięćset (może być i trzy jeśli materiał jest piękny) rupii i wracamy do hotelu z poczuciem szczęścia. Kupiec też nie narzeka, bo zarobił całkiem dobrze. Przy okazji porozmawialiśmy i o jego i o naszym kraju. Często razem wypijamy filiżankę herbaty lub kawy. A także zdobyliśmy bezcenne informacje o miejscach, które koniecznie powinniśmy zwiedzić.

Na_targu_ryby_suszoneP8040139.JPG

Takie metody obowiązują we wszystkich sklepach i na wszystkich bazarach. Nawet (zwłaszcza tu) u jubilera. Zwiedziliśmy np. zakład jubilerski Sifani, w którym wyrabiana jest złota biżuteria i szlifowane półszlachetne i szlachetne kamienie. Po obejrzeniu filmu o firmie wypiciu aromatycznej herbaty i oprowadzeniu po całej firmie zaczęło się kuszenie. Głównie pań. Niektóre z nich uległy i kupiły a to kolczyki ze szmaragdami, pierścionki z rubinami lub bransoletkę z białego złota inkrustowaną trzema kamykami: rubinem i dwoma szmaragdami. Negocjacje cenowe – bo nie wypada określić tego targowaniem gdy chodzi o złoto i kamienie – trwały dość długo. Ale we wszystkich przypadkach upust był spory: dwadzieścia pięć procent. I wszyscy byli zadowoleni.