Boskie ziele to herbata

Mam w oczach zieloność herbacianych plantacji. A drodzy Czytelnicy pewnie już mają dość sprawozdań z Cejlonu. Mimo to dziś sięgnę po kolejny cytat z „Powszechnej historii gospodarczej średniowiecza i czasów nowożytnych”, najwyżej narażając się na przycinki Nemo, która pewnie te wszystkie historyjki zna od dawna. Ale co mi tam!

„Pierwsze wiadomości o herbacie dotarły do Europy gdzieś w połowie XVII wieku. Opowiadano wówczas, że Japończycy z zioła zwanego chia lub chaa   sporządzają napój zdrowy i zapewniający długi żywot.  Do Europy wprowadzili herbatę kupcy holenderski, którzy zapoznali się z nią w czasie swych podróży  do Chin, Japonii lub Syjamu. Nieco później niderlandzka Kompania Wschodnioindyjska zaczęła sprowadzać do Europy herbatę z Macau. Mówiono o niej, że ułatwia trawienie, a miłośnikom mocnych trunków użycza nowych sił do dalszych pijatyk. Te dytyramby na cześć nowego napoju pisano często na zamówienie i koszt Kompanii Wschodnioindyjskiej, która w ten sposób pragnęła zwiększyć swój zbyt. Herbatę nazywa się tu „boskim zielem”, porównuje z ambrozją i radzi wypijać 40 – 50 filiżanek dziennie. Pewien lekarz holenderski, osiadłszy w Hamburgu, chcąc odciągnąć swoich pacjentów od napojów wyskokowych, zapisywał im wielkie ilości herbaty. Posądzono go o to, że został przekupiony przez kupców sprzedających ten artykuł.  W Polowie XVII wieku w Holandii, w Londynie, Lyonie, Paryżu i miastach włoskich piło się już herbatę, choć była bardzo droga i tylko wyższe klasy mogły sobie na ten luksus pozwolić. W r. 1766 eksportowano z Chin 17,5 mln funtów herbaty, z tego 6 mln do Anglii i 4 mln do Holandii.

Dziś na szczęście na herbatę stać niemal każdego. A jej wybór jest tak duży, iż także każdy znajdzie na rynku taki gatunek, który go usatysfakcjonuje. Na szczęście też nikt nie twierdzi (żaden lekarz, ani żaden autor), że dzienna dawka tego napoju winna liczyć 50 filiżanek. Choć rano i wieczorem warto sięgnąć po dobry złocisty napar lecz wystarczy wypić dziesięciokrotnie mniej niż zalecano przed paroma wiekami.

A herbata najlepsza jest na podwieczorek. Ten rodzaj domowego posiłku i jednocześnie towarzyskiego spotkania zaniknął. Warto więc pomyśleć o przywróceniu instytucji podwieczorków.