Tajemnica chleba
Fot. Gorriti, Flickr, CC by SA
To w tym tygodniu cała Polska leniuchuje. Zbliża się dłuuuuugi weekend. Trzeba się do tego dobrze przygotować. Wyciągnąć np. grill, oczyścić go i przysposobić do rozpalenia. Wysprzątać w wędzarni, bo może najdzie nas ochota na wędzoną słoninę z papryką lub boczek. Uzupełnić zapas porąbanych drew ze starej wiśni, bo nic nie daje lepszego dymu niż wiśnia. Należy też zamarynować mięso, a może i ryby (jeszcze niestety ze sklepu chyba, że Arkadiusz Pyrze podeśle). Upiec ciasta czy torty, żeby było wszystkim słodko. Dopełnić półki w piwniczce winnej. No i kupić wszystko co jest potrzebne do wypieku chleba.
„Bo i co aż tak szczególnego ma w sobie chleb?” – pyta Felipe Fernandez-Armesto w swym dziele „Wokół tysiąca stołów czyli historia jedzenia” i odpowiada: Jeśli idzie o wartości odżywcze, trawienie, przechowywanie, łatwość transportu i składowania, uniwersalność i atrakcyjność estetyczną i smakową, to chleb wydaje się być równorzędnym partnerem innych artykułów. Ale praca, czas i techniczne doświadczenie, jakie trzeba włożyć w udany wypiek, są ogromne.(…) Jak dotąd , nie ma przekonywającej teorii, jak i dlaczego zaczęto wypiekać chleb. Być może w tym właśnie kryje się tajemnica jego sukcesu: jest to jeden z tych „magicznych” artykułów żywnościowych, w których ludzkie mistrzostwo uwidacznia się w nierozpoznawalnych zmianach przepisów, odnoszących się do składników. I tak jak pierwsi rolnicy sprawili, że zaczęto żywić się ziarnami traw, pierwsi piekarze przekształcili te maleńkie ziarenka w wyrośnięte, pachnące bochny chleba.” Po drodze oczywiście zdarzyli się jeszcze młynarze, którzy wyprodukowali mąkę!
No to teraz zostały jeszcze tylko przepisy. I mimo, że pamięć mnie ostrzega, iż już je dawałem, to udam zaćmienie pamięci.
Oto przepisy na moje ulubione chleby:
Chleb na zakwasie
2 kg mąki żytniej razowej, 1 łyżka kminku, 1 łyżka soli, do przygotowania form : 2 łyżki oleju, 2 łyżki mąki pszennej
Przygotować zakwas: do kamiennego garnka lub szklanego słoja wsypać 10 łyżek mąki żytniej razowej i zalać 2 szklankami ciepłej przegotowanej wody. Przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 4-5 dni (najlepsza temperatura – 30 st. C). Im dłużej zakwas kiśnie, tym chleb jest lepszy.
Ciasto: Jedną szklankę żytniej mąki zalać zakwasem, tak aby powstała gęsta papka i pozostawić w ciepłym miejscu do następnego dnia, żeby wyrosło.
W przeddzień pieczenia sfermentowany rozczyn wymieszać z 3-4 szklankami wody wlać do 4 szklanek mąki przeznaczonej do pieczenia i dobrze wymieszać. Ciasto posypać mąka, nakryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 12 godzin. W tym czasie powinno 2-3 razy powiększyć swoja objętość. Potem stopniowo dosypywać mąkę energicznie mieszając drewnianą łyżką. Następnie ciasto starannie wyrobić (ok.20 minut) z dodatkiem soli i kminku, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 40-50 minut. Formy wysmarować olejem, wysypać mąka pszenną i napełnić ciastem do połowy. Powierzchnię wygładzić. Formy pozostawić w ciepłym miejscu na ok. 20 min., potem posmarować ciasto ciepłą wodą za pomocą pędzelka i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 210 stopni C. Piec około 1 godzinę.
Sprawdzić patyczkiem, czy chleb upieczony. Przed wyjęciem z pieca jeszcze raz posmarować go ciepłą wodą.
Upieczony chleb pozostawić w ciepłym miejscu, aby powoli ostygł.
Chleb Piotra
1 kg mąki,3-4 paczki otrąb pszennych,1 czubata łyżka soli,1 litr dość ciepłej wody,3 opakowania drożdży instant lub 10 dag świeżych, 1 łyżka cukru , garść nasion słonecznika, garść orzechów laskowych, garść orzechów włoskich, po 1 łyżce majeranku , oregano , kminku i czarnuszki. Do wysmarowania prodiża łyżka masła ,do wysypania łyżka mąki.
Uwaga :brak jednego rodzaju orzechów lub ziółka nie wpłynie na jakość chleba, po prostu będzie miał inny smak.
Uwaga II: Ten chleb najlepiej udaje się najlepiej w prodiżu elektrycznym ogrzewanym od góry i od dołu.
Drożdże rozczynić z cukrem i połową szklanki ciepłej wody. Wszystkie suche produkty – mąkę, sól, otręby, ziarna ,orzechy i zioła wymieszać razem ,wlać wyrośnięte drożdże oraz 1 litr wody. Mieszać razem około 5 minut ,po czym przełożyć do wysmarowanego masłem i posypanego mąką prodiża. Piec godzinę, po czym, jeśli wierzch się nadmiernie przypieka-nakryć kawałkiem folii aluminiowej i piec dalsze 50 minut.
Odkryć prodiż . Po kilku minutach wyjąć chleb na deskę i wystudzić.
Chleb naan
0,5 kg mąki, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, pół łyżeczki sody oczyszczonej, , 1 łyżeczka soli, 1 jajko, 1 łyżka topionego masła, 125 ml jogurtu naturalnego, 0,25 l mleka,
Rozgrzać piekarnik do 200 st. C. Przesiać mąkę z łyżeczką proszku do pieczenia, łyżeczką sody oczyszczonej i łyżeczką soli. Dodać roztrzepane jajko, łyżkę stopionego masła, jogurt i (stopniowo dolewane) mleko. Wymieszać. Przykryć ściereczka i odstawić w ciepłe miejsce na 2 godz. Wyrabiać na pełnej mąki stolnicy aż powstanie gładkie ciasto. Rozdzielić na 8 kawałków i rozwałkować na dość grube owalne placki o długości 15 cm. Zwilżyć wodą i układać mokrą strona na natłuszczonej blasze. Posmarować stopionym masłem i piec 10 min. na złotobrązowy kolor.
Smacznej roboty!
Komentarze
Ha! Jestem dziś pierwszy bo i ten pierwszy chleb, to chleb! Ale co ja będę na Pańskie bułki – „prodiżak drożdżanowy” i „sodzian jogurtyczny” naskakiwał, jak są pod wspólnym niebem zjednoczonej ludy, które od dziecka nigdy naszego powszedniego w gębie nie miały.
No, jedzą tu niby coś… A jaki smak?! Trochę zeszlorocznej trawy i wrzosy, kora dębu z łupinami banana, liście łopianu z igłami sekwoi, ciecierzyca z macierzanką, nać marchwiowa z deską wczoraj rżniętą.
Tak z pół roku temu pisałem, że najgorszy chleb jest u Alsy. Hm, co innego jeść go podróżniczo, a inaczej smakuje z codzienności.
Chleb, polski chleb to jest takie coś, że…, że zaraz jest normalnie. Że jest się w domu, że pachnie dzieciństwem, a wróble ćwierkają po polsku.
…
Pierdołowacieję chyba… Chce mi się napisać, że jest jak zdrowie i że wcale nie trzeba jej stracić… Albo jak Cityzen GC o tym pijaku, który mruczy wciaż przez sen, że póki my żyjemy – ona żyje też…
Idę se, bo mnie trzepie, a przecież to tylko głupi chleb!
Witaj Iżyku.
Cieszę się że nie traci Iżyk formy. Może tylko jest trochę bardziej lapidarny ale mam nadzieję, iż kolejne komentarze urosną do właściwych mu proporcji. A my tu o nim nie zapominamy. W drugim dodatku turystycznym do „Polityki” figuruje „Iżykówka”. Tylko kto tam teraz ludzi nakarmi? Na drzwiach wisi kartka „Wyszedłem na chwilę do Walii”? Niedoszli goście zaczną szukać w okolicy panny o takim imieniu. Albo przyjadą za rok!
Nie robiłem dotąd w życiu chleba, byłoby konieczne kiedyś spróbować.
dzień dobry
taaa.. furda tam słodkości
owszem lubię, ale zgaga mnie pali więc unikam
ale chleb! o proszę ja was, uwielbiam
już sama wyprawa do piekarni
jest jak wycieczka do galerii
do tego stopnia lubię chleb
że nie lubię pustych piekarni
bo gdy jest choć kilka osób
mogę sobie postać w kolejce
i ponapawać się widokiem bochnów
bochenków, buł i bułek
:::
gdy kucharzyłem na statkach
to chleb piekło się raz w tygodniu
w porcie kupowaliśmy tylko bułki
głównie paryskie
bo jak mówił jeden z moich szefów
pod którymi zdobywałem szlify
gdyby nie bułki paryskie i ser Philadelphia
to nie warto byłoby pływać
marynarze potrzebowali tego polskiego chleba
mocnego, na zakwasie, z żytem
:::
najczęściej wspominam, gdy piekłem chleb w Sudanie
w kuchni mieliśmy 64 stopnie i szło oszaleć
ale szef obawiał się, żeby chleb nam nie opadł
:::
a teraz siedzę nad nowym tekstem dla KUCHNI
o Antonim Madeju, legendarnym krakowskim piekarzu
o jego chlebie prądnickim
i wymyślam potrawy z użyciem jego chlebów
w jak najbardziej współczesnym wydaniu
Chleb. Tylko chyba polski można jeść bez niczego albo z samym masłem. Pierwsze lata życia spędziłam niedaleko piekarni i zapach rozchodzący się z niej to jeden z najpiękniejszych zapachów dzieciństwa.Cóż jest lepszego od piętki (chyba wszyscy w dzieciństwie najbardziej lubili „początek” chleba) z jeszcze gorącego bochna posmarowanej świeżym masłem?!
Tak się złożyło, że w Wilnie też mieszkałam w pobliżu piekarni ,ale zapach i chleb nie takie.Zwykły, najbardziej powszechny palangos dla mnie był za słodki i gliniasty, ale ich bardzo ciemne chleby, pieczone na dużych blachach i sprzedawane w kawałkach-rewelacja.Po cichu przyznam, że czasem tęsknię…Były różne: z dużą ilością ziarna, z marchewką,czy słoniną, z kminkiem, z kolendrą….Polskie chleby wileńskie nie mają nic wspólnego z Wilnem, a szkoda.
Ale się porobiło. Internetu nie mam i nie będę na razie miała, więc korzystam , jak dawniej, z maszyny Młodszej – nieobecnej. Okazuje się, że ten router nie „pobiera adresu sieciowego” cokolwiek to znaczy. Dla mnie znaczy tyle, że trzeba go było odłączyć.
Chleb kocham we wszystkich odmianach; wolę chleb niż bułki, chociaż od czasu do czasu i bułkę i chałkę nawet chętnie zjadam. Wbrew powszechnym zachwytom nie specjalnie przepadam za pieczywem typu francuskiego, bo po prostu za szybko czerstwieje
Wzruszył mnie Piotrowy opis uzupełniania spiżarni i piwnicy. Jest to jedna z najprzyjemniejszych robót gospodarskich.
Od dwóch dni czytam sobie „kucharkę warzawską” i oto rady „spiżarniane” dla Piotra i kompanionów :
Jak przechowywać ryby świeże, żywe ? W zimie trzeba rybie w pyszczek wsadzić kawałek chlewba namoczony w wódce i wrzucić rybę w śnieg. Kiedy nie ma śniegu, należy w rybę wlać kieliszek wódki, w pyszczek dać kęs chleba z wódką i wynieść do piwnicy na wilgotny mech i mchem obłożyć. Wysysłając rybę w drogę, trzeba dać wódki, do pyszczka chleba w wódce maczanego, kosz wyłożyć mchem, rybę obłożyć mchem i tak powinna 4-5 dni przeżyć, żeby żywą kucharz do użytku wziął.
Iżyku – mimo wszystko jesteś w lepszym położeniu, niż ta ryba w drogę wysłana
Leniuchuje cała Polska – z wyjątkiem haneczki.
PRACUJĘ!!! WE WSZYSTKIE TE DNI PRACUJĘ!!!
I będę tu siedziała jak sierota, wszyscy miejscowi pójdą z blogu w plenery, bo grzechem byłoby nie iść. Byczcie się zdrowo i oby pogoda dopisała 😀
Piekę czasem chleb czosnkowy z ziólkami. Lubię żytni razowiec i chleby z ziarnem wszelakim, soja, dynią itp. Kminku starannie unikam.
Wiadomość dla Heleny: zgrubnę, daj mi miesiąc, tyle potrzeba żebym po ostatnich rozrywkach wróciła do siebie 🙂
Pyro, toż to czysty horror! Biedne ryby! Wódka w pyszczek! Ależ one musiały cierpieć.
Małgosiu,
Piszesz: „Tylko chyba polski można jeść bez niczego albo z samym masłem”. Otóż zapewniam cię – nie tylko!
Ja rozumiem polsko-chlebową obsesję wśród tutejszych kulinariuszy, zwłaszcza tych mieszkających poza Polską ale wiem z doświadczenia, że piekarstwo chlebowe ani nie zaczyna się ani nie kończy w kraju naszych przodków.
Przejazdem w Danii kupiłem bochenek ciemnego, pełnoziarnistego „razowca” i poźarliśmy go praktycznie na miejscu. Z masłem – też prawdopodobnie duńskim.
Więcej przykładów nie podam a mam ich całe mnóstwo!
AndrzejuSz. w Holandii jadłam bardzo dobre pieczywo. Może Nirrod znajdzie chwilkę i coś napisze. W Szwecji jest chyba kiepsko, brat męża bardzo narzeka i wozi chleb z Polski, sami też często pieką.
haneczko,
W Szwecji nie jest kiepsko. Dobry, świeżo upieczony chleb można znaleźć niemal wszędzie, trzeba sobie jedynie zadać nieco trudu. Bardzo rozpowszechniona metoda pieczenia chleba w sklepach spożywczych (bake off) daje niezłe efekty.
Nie wspomnę już o nowoczesnych, dobrych piekarniach piekących chleb nie na przemysłową skalę., zaopatrujacych na przykład restauracje, które zresztą też często swój chleb same pieką. Dobry chleb jest tutaj „trendy”.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że nie każdemu odpowiada smak takiego czy innego chleba – nie oznacza to jednak, że ten tutejszy jest zły.
Dobrze upieczony, swieży chleb jest po prostu dobry. Kropka.
Ja też nie rozumiem fetyszyzacji polskiego chleba, chyba że się trafi do kraju o rzeczywiście beznadziejnych tradycjach piekarskich. W następujących krajach jadłam chleb lepszy niż polski: Węgry, Niemcy, Finlandia, Rosja. Nawet we Francji, Włoszech, Portugalii, Hiszpanii można znaleźć chleb pasujący do polskiego podniebienia. Natomiast największe problemy miałam w Polsce, zwłaszcza na prowincji, ze znalezieniem przyzwoitego chleba o smaku zapamiętanym z dzieciństwa. Najgorszy był w piekarni w Chochołowie – istne trociny 🙁
Andrzeju Sz., to była moja bardzo subiektywna opinia. Wszystko kwestia gustu. Zachodni chleb, który jadłam to jak z opisu Iżyka…Duńskiego nie próbowałam, przyznaję bez bicia ,ale wierzę w wyjątki potwierdzające regułę 😉 Zresztą sama pochwaliłam litewskie pieczywo….
Podobno cała tajemnica chleba ukryta jest w mące. I to niejednokrotnie podkreślał tutaj Pan Lulek. Wcale nie zamierzam tego kwestionować. To dobry trop. I wydaje mi się, ze należy iść po nitce do kłębka, aż trafimy do właściwego miejsca. Takie jest niedaleko mnie. Na Mehlitzstr 7. Heinz wraz ze ślubną od ponad trzydziestu lat produkuje znakomity pełnoziarnisty chleb, jak na tutejsze warunki całkiem całkiem. Daleko maja do niego bochenki zza wschodniej granicy.
Mąkę na wypieki mieli codziennie u siebie w piekarni. Używa do tego celu naturalnego kamienia z sextenskich dolomitów. Dla niego jest to cała tajemnica. Ja natomiast wychodzę z założenia, ze nie samym chlebem człowiek żyje i od czasu do czasu należy przeżuć jakiś ochłap z camela. Z czasem podrzucę tutaj kolejna bajkę o camelach. To Brzucho naprowadził mnie na sudański trop. Było to wprawdzie za analogowych czasów, ale dało się toto ucyfrowić.
Pyro > prawdę klepiąc nie wiedziałem jak się za to zabrać. Dziękuje za instrukcje. I jak dotrę do morza wykonam zgodnie z przepisem. Gwarancji nie udzielam i reklamacji wysłanego towaru nie pobieram.
Doroto l. Kishona poglądy wcale mnie nie interesują. Jakie one są, czy podejrzane i do czego pasują, jest mi całkiem wurscht egal. Miał chłopina pewien stosunek do świata i to mi się w nim podoba. I to, ze potrafił wyczuwać znacznie lepiej od innych, jak blisko obok siebie leży prawda i fałsz. I to, jak dobro i zło połykane jest przez siebie nawzajem. Mało tego ze on to czuł, potrafił jeszcze w wyśmienity sposób wyrazić to słownie.
KoJaKu Moguncjuszu, nie, nie czytałem, ale zwrócę na to uwagę.
to tyle na tyle
To chyba prawda, że dobry chleb można spotkać wszędzie, chociaż nie bywa tani. W latach 70–tych nasi oficerowie zachwycali się chlebem na ukraińskiej i rosyjskiej prowincji, gdzie trafiały się chleby „jak u Babci” Szkopuł cały polegał na tym, żeby trafić na świeżą dostawę, bo wiadomo – w socjalizmie sprawa dostaw była „priorytetowa” czyli nieodgadniona.
Tak nieśmiało dodam,że dobry chleb MOIM ZDANIEM powinien być dobry nie tylko zaraz po upieczeniu- te wszystkie są dobre. Problem zaczyna się po pewnym czasie….Nemo, zgadzam się, ze dziś w Polsce (jak i w innych krajach) trzeba szukać. Ja u siebie kupuję chleb tzw. kanapkowy, który na drugi czy trzeci dzień może nawet jest lepszy niż zaraz po upieczeniu bo nie jest tak „twardo-skórkowy” a nie traci walorów smakowych i konsystencji- nie kruszy się.
Najlepszy chleb i tak był pieczony na liściach łopianu lub kapusty , przez moją daleką ciocię na jednej z zamojskich wiosek! Tu mnie Andrzej nie przekona 😉
Zgadzam się Małgosiu i twierdzę,
że w każdym niemal kraju można kupić zarówno dobry jak i zły chleb. Taki który będzie lub nie będzie smakował. Da się zjeść albo nie da.
Parę lat temu bedąc z synem w Krakowie chciałem mu dać poznać smak polskiego chleba. Nie jestem pewien czy mi się to udało…
Jeśli z urodzenia Polak upiecze w Szwecji z tamże produkowanej gotowej mieszanki mąki włoski chleb typu focaccia to jaki to będzie chleb?
Jeżeli to bedę ja to zaręczam, że da się go jeść z samym masłem i nikt nie bedzie narzekał na jego smak….
To bardzo dobrze, że dobry chleb można spotkać wszędzie (prawie). W Szwecji był tylko parę razy mąż z dziećmi i jedli wypieki pani domu. Następnym razem każę im pobuszować po piekarniach.
A teraz pytanie bardzo poważne: jakie masło należy kupować, żeby było masłem? Macam i macam i domacać się nie mogę. Ciągle coś jest nie tak. Normalnie kupuję na targu, ale gdy robi się ciepło wolę nie.
Dla Ani Z.
Wisniowy tort z Czarnego Lasu (Schwarzwaelder Kirschtorte)
100 g masla, 100 g cukru, cukier waniliowy, 4 jajka, 70 g mielonych migdalow, 100 g czekolady w proszku, 50 g maki, 50 g maki ziemniaczanej, dwie lyzeczki proszku do pieczenia. Ponadto – 6 lyzek wodki wisniowej, pol litra smietanki 30 %, 700 g wisni z kompotu, wiorki czekoladowe.
Maslo ubic z cukrem i cukrem waniliowym, dodac migdaly, czekolade i jajka. Dodac make, make ziemniaczana i proszek do pieczenia. Piec w tortownicy 30 – 40 min. Upieczone ciasto odstawic do nastepnego dnia. Przeciac na trzy czesci. Dolna czesc skropic wodka wisniowa (czysta, wytrawna). Ubic na sztywno smietanke z niewielka iloscia cukru. Wylozyc ubita smietanke na dolny krazek ciasta (warstwa smietanki powinna miec ok. 2 cm), poukladac na smietance dobrze odsaczone wisnie. Nastepna warstwa tak samo. Wierzch tortu posmarowac reszta smietanki, udekorowac wisniami i wiorkami czekoladowymi. Gotowe!
Co to jest ten polski chleb?
W piekarni Nesterowicza z mojego dzieciństwa był „chleb” i „bułki”. Być może czasem trafiał się „razowiec” ale nie jestem pewien,że akurat tam. Po jakimś czasie pojawiły się dwa gatunki chleba o nazwach których już nie pamiętam, choć wydaje mi się że jeden z nich był „sandomierski”.
Dziś wybór chleba w tej samej miejscowości jest o wiele bogatszy, choć wszyscy narzekają na smak. Jest ponoć jedna piekarnia oddalona o 30 kilometrów gdzie można dostać smaczny chleb.
Ja „na obczyźnie” piekłem przynajmniej ze dwadzieścia rodzajów chleba korzystając z recept i gotowych mieszanek mąki tu dostępnych. Wszystkie były dobre za wyjatkiem może tych które piekłem jedynie raz.
Starczy już tego pisania – idę zjeść kawałek chleba…
Haneczko – przecież u nas jest jedno z niewielu „prawdziwych” maseł gostyńskie extra (250 g ok 5 zł kostka) Może i naramowickie smakuję jak dawne śmietankowe ale kończy się błyskawicdznie a na patelni zbiera się kilka łyżek maślanki. Gostyńskie jest doskonale wyrobione i stopione nie ma ani cząstek serwatkowych ani płynu.
Najlepszy chleb piekla Gazdzina w podhalanskiej wiosce wiele lat temu! Takiego nie jadlam nigdy poznej, nigdzie. I smakowal jeszcze po tygodniu. Smaki dziecinstwa…
W Niemczech chleb jest naprawde bardzo dobry, kazdy szanujacy sie piekarz (a chyba kazdy z nich sie szanuje!) uklada na polkach kilkanascie albo i kilkadziesiat rodzajow chleba kazdego dnia! Ale nie nalezy kupowac chleba w supermarkecie, to jasne.
Marek !
Nie spij, bo ciebie ukradna. Gdzie kolejna fotografia. Nie musi akurat byc dziewczyna. Moze byc cos zupelnie innego.
Moim starym przyzwyczajeniem bylo, ze z kazdego kraju z którego wracalem do aktualnego domu przywozilem chleb. Byly rózne smaki ale chleb jest chleb. Dobra maka, dobry chleb. Do tego wazna woda i drozdze.
O piekarzu prosze równiez nie zapomniec.
Jutro najazd wegierski. Wczesnym popoludniem. Zapowiedzialem, ze nie bede przygotowywal niczego do jedzenia. Do picia, oczywiscie.
Tesc zapowiedzial ze mna rozmowe w cztery oczy. Maja byc dwa tematy.
Jakie, chwiolowo tajemnica.
Pozyjemy, zobaczymy
Pan Lulek
Pyro, polegam na twojej opinii. Masło piszą na wszystkim, zmieniają opakowania, malutkimi informują, że z olejem i ile masła w maśle.
W ogóle czasem w sklepie czuję się jak w czytelni i brakuje mi lupy.
o tak haneczko
lupa dla każdego!
ja też niestety tracę wzrok na „drobnym druczkiem”
:::
pływałem i jeździłem po całym świecie
i powiem że wszędzie idzie znaleźć dobry chleb
każdy lokalny piekarz ma swoje sposoby na swoją mąkę
takie umiejętności rodzą się przez stulecia
jedynie marketowa masówka niszczy chleb
ale co na to poradzić ..chyba nie kupować
haneczko,
u nas mówią o wprowadzeniu lup przywiązanych do wózków w sklepach 🙂 Uważam, że to znakomity pomysł.
Jaki pyszny temat!
Zachęcam wszystkich do produkcji domowego chleba. Wbrew pozorom jest to łatwe, a produkt przepyszny. I zachowuje świeżość oraz smak przez cały tydzień (choć zazwyczaj znika wcześniej :)). Ma tylko 1 skutek uboczny – uzależnia. Więc jeśli upieczemy go raz, musimy się liczyć z koniecznością seryjnej produkcji.
Mój przepis najbardziej zbliżony jest do wersji drugiej. Nie stosuję cukru, drożdże (koniecznie świeże) „jedzą” mąkę z otrębami. Otrębów używam ok. 150-200g, czyli ok. 1 paczki, a nie 3-4. Za to drożdży wystarczy 60g (40 pozostaje do domowej pizzy :)). Wersja orzechowa jest przebojem, dla odmiany stosuję czasami pestki z dyni (w chlebowej postaci najbardziej mi smakują).
Odwagi i smacznego!
W marketach kupuję raz od wielkiego dzwonu i bardzo niechętnie. Nie lubię dużych sklepów, atakującej oczy dzikiej ilości dóbr wszelakich, hałasu i tłumów. Jestem tam ludzkim mięsem przepuszczanym przez maszynkę. Za to na bazarach czuję sie świetnie.
nemo, gorąco popieram. Niech nie mówią tylko zrobią, z czasem może dojdzie i do nas.
Arkadiuszu, dowcip dowcipem u Kishona ale fakt faktem, ze jest konserwatywnym starym prykiem, jak juz masz ochote na czasy niemalze napoleonskie to polecam lekture „Trzech panow w lodce i pies”, ksiazka wydana jest nawet po niemiecku ale po polsku jest lepiej przetlumaczona.
Najlepszy chleb mojego życia piekła moja ciocia w wielkim poniemieckim piecu chlebowym w wielkim poniemieckim domu. Zboże z poniemieckiego pola woził do poniemieckiego młyna mój zabużański wuj wozem konnym zaprzężonym początkowo w konie z UNRRy, potem kasztany z własnego chowu. Do młyna było 12km w jedną stronę. Oczekiwanie na zmielenie ziarna umilał sobie wuj w poniemieckiej gospodzie. Później młynarz z szynkarzem wsadzali go na wóz z workami mąki, a konie same znajdowały drogę do domu. Nigdy nie zaszło nic nieoczekiwanego, bo to było w czasach przed powszechną motoryzacją 🙂 Chleb był mieszony w dzieżach, rósł w słomianych koszyczkach, do pieca był wkładany drewnianą łopatą. Część bochnów była posypywana kminkiem, część makiem.
Jak wiecie w domu jest aktualnie maleństwo psie. Jest miły, grzeczny, mało absorbujący i jak na swój wiek, dosyć porządny. Uznał prydatność gazet po domu porozkładanych. Chodzi spać z kurami i wstaje o wczesnym brzasku, czyli ok 5.00 i my razem z nim wstajemy, potem ew. jeszcze na pół godziny, godzinę można się położyć.. Wstawanie o 5.00 jest jednak męczące, więc po obiedzie Pyra legła na małą drzemkę. Obudziło mnie zawodzenie psiaka i drapanie w tapczan. Wstałam i co widzę? Przy dwóch gazetach, nie na nich, wielkie kałuże. Piesek wyraził swoją frustrację z powodu pozostawienia go własnemu losowi. Jakby kałuż było mało, na dywanie w dużym pokoju, za fotelem jest rozwłóczona góra jakichś szczątków, papierków czy innych śmieci. Pewnie z pół godziny sprzątania mnie czeka
Lulku fotografia jest ale nie dałem linka.
Podobne do wczorajszego . Odezwała się nawet do mnie jedna z dziewczyn na zdjęciu. Okazało się ,że Koreanka .
http://www.kulikowski.aminus3.com
Doroto l. Jak do tych trzech facetów i psa dołączę jeszcze ja to mogą powstać nowe odcinki vier soldaten und hund. To nie było w końcu takie złe?
O to już jest nas sporo do jedzenia cheba z tej strony Oder.
Pyro, skąd on to wywleka? Może zrób jak przy dzieciach – co się da to do góry, szafki na gumki.
Haneczko – na podłodze i na niskim stołku stoją duże rośliny – bananowiec i monstrea. Wiadomo, że stare ogonki liściowe tworzą z czasem na bananowcu warstwę przezroczystych, brunatnych i białych warstw „kory” – cieniutkich jak gaza. Ta zaraza mordką łapała za łuszczyny, targała na dywan i przerobiła na śmieci. Papierki też produkuje osobiście z gazet, które z pasją rozdziera.
O w mordkę, Pyro. To faktycznie kiepsko.
Młodziutką czereśnię chroniliśmy przed kocimi pazurami pianką izolacyjną (taką na rury), bardzo dobrze zdała egzamin. Nie wiem czy dałoby się założyc coś takiego na bananowiec.
Pyro !
To wszystko dlatego, ze odmówiono mu becikowego. Musze jutro zasiegnac porady fachowców jak to jest z tym becikowym w Unii Europejskiej. Ostatni stan mojej wiedzy wskazuje na to, ze becikowe nalezy sie niezaleznie od narodowosci, rasy i innych cech osobowych. Jak sie urodzil na terenie EU, to becikowe ma byc i koniec. Po swiecie Klasy Robotniczej powinnas natychmiast podjac stosowne starania. Poczekaj jednak na wiadomosci ode mnie.
Pan Lulek
Kod byl nastepujacy: beci
To musi znaczyc cos istotnego
@dorota l.
(…) ale fakt faktem, ze jest konserwatywnym starym prykiem (…)
Kishon zmarł 29.01.2005r. w Szwajcarii.
…to niech mu bedzie ziemia lekka.
Pyro, muszę się do czegoś przyznać – ja też uwielbiam rozszarpywać papiery. Na początku mama trochę się o to boczyła, ale potem rozsądnie uznała, że pies musi mieć jakieś zajęcie i umówiliśmy się tak, że codziennie dostaję jeden odcinek rolki kuchennej, która drze się wprost rewelacyjnie i mama zgadza się to potem pozbierać, ale za to wszystkie inne papiery są tabu i jak się do nich zbliżam, to słyszę twarde „nie!”. Raz się pomyliłem i dorwałem do rolki papieru toaletowego, ale szybko mi wytłumaczyli, że to nie to samo. Na razie z tego układu wszyscy są zadowoleni: mama – bo rolka kuchenna stoi poza moim zasięgiem i ona kontroluje przydział papieru, ja – bo jednak choć trochę mogę sobie poszarpać. 🙂
Ale bananowca obgryzać pewnie by mi nie dali. Podejrzewam, że tak jak Haneczka, czymś by go zabezpieczyli. 🙁
Bry.
Najlepszy chleb piekła Pani Domaradzka, był to chleb pszenny, ale znakomity , oczywiście w poniemieckim domu, gdzie w wielkiej sieni był piec chlebowy. Se ne vrati.
Wspaniała piekarnia z pokolenia na pokolenie państwa Białasów w Kamieńcu Ząbkowickim, podobno nadal działa (przynajmniej 5 lat temu działała) i podobno nadal trzyma jakość.
A chleby faktycznie, można znależć dobre i paskudne wszędzie. Ale wierzcie mi, kiedy tutaj przyjechałam ćwierć wieku temu, była tylko „wata”. Płacz, zgrzytanie zębów, wyboru żadnego. teraz przynajmniej 3 sklepy mają własny wypiek, no i Pan Chancho, piekarnia przy interesie restauracyjnym Chez Piggy – pieczywa do wyboru, do koloru i jeszcze więcej. O, zapomniałabym o Fred’s Bread – Niemcu, który wypieka spory asortyment chleba, w tym wspaniałe chleby z ziołami, oliwkami, serem feta i innymi składnikami. Cena adekwatna, ale mnie kromka – dwie wystarczy, jem mało pieczywa, tak mam. Pan J. nadrabia z nawiązką!
Miłego dnia wszystkim, pozdrowienia dla Iżykostwa!
P.S. A do tzw.polskiego chleba i do mitu wokół niego jesteśmy po prostu przyzwyczajeni i na wszelki wypadek z nieufnością podchodzimy do zagranicznych wypieków. Tak mamy, na wszelki wypadek skrytykować 😉
Chleba na święta majowe piec nie będę ale zrobiłam sobie przymiarkę do śiątecznego jadła głównego, czyli obiadów. A tak wygląda moja propozycja
1 Maja (dla mnie święto) szaszłyki z karkówki z boczkiem wędzonym cebulą i ogórkami kwaszonymi
2 maja (piątek) ziemniaki pieczone z cebulą i z boczkiem do kremu z twarogu, czyli poznańskiego gziku
3 maja (sobota) kurczak pieczony z nadzieniem „polskim” – starczy i na niedzielę jeszcze
Kupiłam jeszcze 70 dkg chudziutkiego świeżego boczku Może zwinę w roladę i będzie na wypadek gości świątecznych.
U nas dziś makaron z sosem pomidorowym z dodatkiem anchois. Na wieczór winogrona.
Słuchałam kiedyś audycji radiowej, w której bardzo był wychwalany chleb fiński. Podobno Finlandia słynie z doskonałego i wartościowego pieczywa. Nie wiem, nie byłam, nie próbowałam.
Bobiku – pogadałbyś z Radkiem. On z uporem twierdzi, że inne papiery darte nie szeleszczą tak wspaniale jak „Gazeta wyborcza” albo „Głos wielkopolski:” Duże, podwójne arkusze papierowe rozkładane w celach higienicznych, dzielą się w Radka pojęciu na te, które zużyje w osobistych celach i na te, które można podrzeć, poszarpać i które szeleszczą. Oddarty kawałek traci natychmiast na znaczeniu.
Marialko – pracowicie spędzasz święta, czy będziesz miała trochę luzu? Szkoda, że do Ciebie daleko, bo bym się wprosiła na makaron z sosem. Młodsza nie lubi. Jasna Anielka – jak coś się nazywa spaghetti, to lubi, jak makaron z sosem, to kręci nosem. Nie wiadomo, czy gorzej z Młodszą, czy z Radkiem.
Pyro kochana!
Moje drzwi zawsze dla Ciebie otwarte a makaronu mogę Ci przyrządzić więcej niż zjesz! Jeśli chodzi o majówkę- wybieramy się z D. na urlop w gospodarstwie agroturystycznym. Tymczasowo jednak jestem ( całe 2 dni )na chorobowym, nic poważnego- jedynie uciążliwa i niewyleżana infekcja. Mam więc nadzieję, że do pojutrza przejdzie i będę mogła jechać 😀 W mojej drugiej, dodatkowej, pracy pani kadrowa próbowała mnie wbić w poczucie winy ( przeze mnie nieobstawione dyżury pierwszomajowe ). Nie dałam się bo przepracowałam boże narodzenie, wielkanoc, nie licząc średnio 3 weekendów na miesiąc.
Ale sposób załatwiania tej sprawy ze mną doprowadził mnie dziś do szewskiej pasji.
A Wojtek gdzie? Obiecał bywać po dłuższej nieobecności, przemknął jak meteor ze dwa razy i tyle Go widzieli.
Wojtek, hop hop!
Marialko,
juz tu kiedys z Aszyszem na temat finskiego chleba dyskutowalismy. Potwierdzam, jest doskonaly.
A tu jest stronka o roznych plaskich chlebkach:
http://www.recipetips.com/kitchen-tips/t-146-1127/Flat-Breads.asp
A slawek gdzie?
A Krul gdzie? Juz zapomnialem jakiego ma nicka.
gdzie te meszczyzny?
gdzie te rezydenty z eu stolic?
gdzie te chlopy?
…orły, sokoły, bażanty?! Ano – gdzie ?!
gdzie padly?
Bazanty lataja u mnie w ogrodzie i lakach na wsi, na serio, maczam zyto w alkoholu zeby je upic i moc zlapac na obiad a one zezra i nie daja sie zlapac w pulapke. I jeszcze glosno krzycza jak przelatuja mi pod nosem.
dam się naciągnąć jak dołożysz Sk_torte
iiiiiiiiiiiiiiiiiiitam
eeeb, powiedział bażant Doroty l. po wzmocnionym życie, ale dlaczego u mnie?
Pęka mój znajomy. A ja jestem zaniepokojony. Miał wziąć moje nowe maszty jutro nad morze. A jak jego stan nie ulegnie polepszeniu to zostaną maszty tu gdzie są. Kolega surfista nabawił się jakiś czas temu hemoroidów. W ubiegłym tygodniu dał pogrzebać sobie w ciele i od tego czasu nie siedział na tronie. Postu w tym czasie nie było. Przyznam się, ze zależy mi na moich masztach. Wole je mieć nad morzem. Co doradzić koledze, by był w stanie wyjechać nad morze z masztami? Do mojego cara maszty się nie mieszczą.
sos … — …
Arkadius
Sławkowi padła maszyna i mocno zajęty by powrócic do stanu poprzedniego. Większość tego co miał na dysku poszło…..
Wojtek z Przytoka obiecuje ,że jak mu wyremontują biuro będzie uchwytny. Po 5 maja…
Paolore tyż zajęty…
Ja miałem wyjechać na trzy dni do EU stolicy i bilet przepadł. Może jutro coś wymyślę 🙁
Jednym słowem płacz i zgrzytanie zębów…
Arkadiusu,
czy ten twoj znajomy nie pytal doktorow, co ma robic by mogl robic? Bo chyba mu nie sparalizowalo perystaltyki? Powinien natychmiast po operacji zazywac srodki regulujace trawienie, zawierajace np. laktoze tzw. Darmregulans. Sprawa jest zbyt powazna, by traktowac ja domowymi sposobami. Mozna zazyc dobrej oliwy na czczo, ale lepiej jest poradzic sie gastroenterologa, ktory sprawdzi, czy jelita funkcjonuja (sam mozesz posluchac, czy mu bulgocze w brzuchu)
Tez tak myślę nemo.
Proponowałem zrobienie mu lewatywy. Osobiście. Ale towarzyszka kolegi życia nie dopuszcza mnie do niego. Nawet telefonicznie. A co dopiero by posłuchać jego kiszek przez dobrze wyrzeźbiony brzuszek. Już dzwonie do niego. Rzeknę o olivie. W końcu ta działa podobnie jak wazelina.
Arkady ach Arakady, zapraszam na lewatywke urzadzenie posiadam, zabieg nawet nie bolesny, daleko nie macie.
Poza tym masowac brzuch okraglym ruchem w kierunku strzalek zegra lekko go ugniatajac od splotu slonecznego zaczynajac, przechodzac potem na podbrzusze itd.
Elu, dzieki za przepis. Wyglada nieskomplikowanie a smacznie. Zrobie na majowe party.
Wychowalam sie na Mazowszu na chlebie o konsystencji gliny z chrupiaca skorka, dobry przez kilka godzin po upieczeniu. Nie mam do niego zadnych sentymentow (w odroznieniu od chrupiacych pszennych kajzerek).
W ubieglym roku w Bremie przy rynku widzialam piekna piekarnie, pachnaca, z niezliczonymi rodzajami chleba. Bylo tam jak w bajce.
Ale najbardziej lubie chleb zytni z gruba skorka i dosc dziurawym wnetrzem jak francuski i wloski chleb wiejski,
Pane Pugliese pieka u mnie za rogiem w malej piekarni w piecu opalanym drzewem.
Po prostu niebo.
Moi Rodzice w Warszawie chwala chleb „zolnierski”, ktory jest dostarczany na Rondo Wiatraczna gdzies z kielecczyzny. W tym malym sklepiku widzialam tez chleb „korsykanski”.
Daleka droge chlebna przeszlismy.
Sama tez upieklam chleb raz, na zakwasie pieciodniowym. Z roznymi dodatkami jak czarnuszka i slonecznik. Byl pyszny i zjedlismy go z przyjaciolmi tego samego wieczora. We Wloszech tez lubimy chleb toskanski, pieczony bez soli. Nic w tym zlego, trzeba go tylko umoczyc w osolonej oliwie.
Ide sobie ukroic jeszcze jeden kawalek Pugliese.
Do flakow i tatara zawsze wybieram bulke paryska.
Gospodarski chleb na zdjeciu wydaje mi do chleba i twarogu ze szklanka mleka.
zgłodniałem
Witam, pieczenie chleba na zakwasie to moja pasja. Dlatego z przyjemnością przegladam strony o pieczeniu chleba. Pozdrawiam serdecznie !!!
„Do wysmarowania prodiża (…)”.
Nie „prodiża”, a „prodiżU”.