Bilans tygodnia czyli wyjaśnienie dlaczego dziś mało tekstu a dużo zdjęć
W mijającym tygodniu przygotowałem 5 wpisów blogowych (włącznie z dzisiejszym), opracowałem 100 przepisów do przyszłorocznego kalendarza, wymyśliłem plan krótkich felietonów na sześć kolejnych miesięcy do magazynu kulinarnego, uczestniczyłem w audycji radiowej omawiającej „Wędrówkę po stołach Europy” w Polskim Radio Euro oraz w moich cotygodniowych „Kuchniach świata” w TOK FM, wziąłem udział w show „Mała czarna” w TV 4, przyrządziłem i upiekłem 3 foremki pasztetu (uprzednio robiąc niezbędne zakupy na bazarze), 3 razy przygotowywałem domowe kolacje ( a uczestniczyłem w spożyciu także trzech kolejnych), kupiłem i przytargałem do domu szklany parawan na wannę tworzący nad nią kabinę prysznicową (ponad 40 kg szkła i metalu), kilka razy dziennie czytałem komentarze blogowe czasem dopisując swoje uwagi, odpowiadałem na pytania internautów kierowane do witryny www.adamczewscy.pl , wymyśliłem i napisałem kolejny felieton „Za stołem” do mojego macierzystego pisma, odnowiłem zapas win (głównie różowych spodziewając się upałów) w piwniczce na wsi, woziłem wnuczkę do szkoły baletowej i fotografowałem jej występ konkursowy…
Było jeszcze parę równie wyczerpujących czynności, których nie opiszę litując się nad ewentualnymi czytelnikami. Dalej więc będą same fotosy ( myślę, że jestem usprawiedliwiony):
Śniadanie Basi
A to mój omlet
W kuchni Pascala Brodnickiego gotujemy zupę z oliwek z mascarpone
Sola należy też do Basi
A ja wolę schaboszczaka
A na deser apfelstrudel…
…lub rogaliki wg. przepisu Babci Eufrozyny
Ciąg dalszy nastąpi przy sprzyjających warunkach czyli w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Komentarze
Piękne zdjęcia – tak apetyczne, że od razu jestem głodzna i dzięki Panu nie wyjdę z domu bez śniadania.
Ukłony,
Panie Piotrze, czy sa momenty, kiedy Pan odpoczywa? Gratuluje energii. Czy przy okazji moglby Pan podac przepis na zupe z oliwek z mascarponem? Reszta wyglada bardzo apetycznie. Zycze udanych najblizszych dni.
Bardzo proszę i życzę smacznego.
Zupa z oliwek z mascarpone
35 dag zielonych oliwek bez pestek,2 łyżki stołowe sera mascarpone,1 kostka bulionu, 5 łyżek oliwy z oliwek z ziołami, sól, pieprz
Rozpuścić kostkę bulionową w we wrzącej wodzie (1/4 l). Oliwki przez minutę trzymać w malakserze przy największej prędkości i wrzucić do gotującego się bulionu. Dodać oliwę z ziołami i gotować 5 minut. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem. Dodać mascarpone i zupę zmiksować. Podawać z grzaneczkami.
Witam Wszystkich serdecznie! Panie Piotrze jest Pan usprawiedliwiony! 🙂 Wszystko wygląda niezwykle apetycznie. Podobnie jak Pani Basia wybrałabym solę. Pozdrawiam Asia (kod ddda 🙂 )
Zadumałem się nad strudlem. Czy ciasto było autentycznie rozciągane? Nad schabowym też się zadumałem. Sola to było coś. We wczesnej młodości tyle się naczytałem w dobrej literaturze o jedzeniu soli, a zdarzyło mi się spróbowac tego smakołyku dopiero po 30-tce. Wytwornie podana jest smaczna i przyjemnie ją jeść. Ale też wolę schabowego.
Czesc imienin minela. W tym, sensie, ze przeszedl do historii kolejny Jerzy.
Ciekaw jestem kiedy bedzie Teodora. Podobno w listopadzie. Kto jednak wie kiedy obchodzic Lulka. Chwilowo nie znalazlem na liscie blogoslawionych a tym bardziej swietych. Ikony z Lulkiem juz pisza chociaz to troche nielegalne. Wolno tylko pisac ikony z podobiznami zmarlych a mnie jeszcze chwilowo toleruje Ziemia Matka.
Wczoraj wybuchl skandal na skutek mojego wyrazenia sie. W goraczce dyskusji zapytalem bylego dyrektora szkoly czy moze wsród swoich uczniów wymienic chociaz jednego który jest lepszy od niego. Obruszyl sie i powiedzial, ze on przeciez byl dyrektorem.
No tak, powiedzialem. Nic dziwnegop, ze przebudowa szkoly trwala lat 30 i zostala zakonczona po twoim przejsciu na emeryture.
Z wpisu Gospodarza wynika, ze na blogu mamy niejedna przyszla gwiazde baletu. Dwie w Gdansku, jedna w Warszawie. Brakuje jeszcze jednej i moznaby machnac taniec mlodych labadków. Muzyka gotowa u Piotra Ilicza Czajkowskiego
Pam Lulek
…dyskretnie przypominam, że dzisiaj urodziny NEMO!!!
Oraz równie dyskretnie napomykam, że to moja przeskromna osoba naciskała na Gospodarza – fotoaparato noś i przy pogodzie, i sprawozdawaj!
No i wyszło… I created a monster!!!
Ale sami powiedzcie, o ile bogatszy jest nasz stół, kiedy fotosprawozdawamy osobiście, co zdziałaliśmy w kuchni 😉
p.s.Ja chwilowo bez fotoaparata 🙁
Zajęcia baletowe albo z gimnastyki artystycznej dla młodych dziewcząt mają swój sens – rodzicom odpada raz na zawsze odwieczne „Nie garb się” i „Nie machajrękami przy chodzeniu”. wIEM, CO MÓWIĘ – SAMA CHODZIŁAM NA BALET, CÓRKI NA GIMNASTYKĘ. No i znowu nie ten klawisz.
Piotrze Umiłowany nasz – proszę, uważaj na siebie. Taka pracowitość przechodzi łatwo w stan chroniczny, a leczy się to-to z wielkimi oporami (też wiem co mówię)
…e tam, co się będziemy tajniaczyć –
NEMO,
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Na razie maślanka po wczorajszych występach naokołojerzorowo-wojciechowych, ale to też szlachetny i wielce pożyteczny napitek na tzw. zespół dnia drugiego 😉
Moc życzeń dla NEMO 🙂 Asia
Nemo życzymy wytrwałości na mostku kapitańskim mimo burz, wichrów i spenionych bałwanów!
Bardzo dobrych potraw, Świetnych win, pięknych roślin w ogrodzie, wspaniałych wedrówek po górach i ciekawych dyskusji na blogu oraz ogólnie wszystkiego najlepszego dla Nemo
Pyro,
czyżbyś nie zauważyła, że najbardziej zajętymi ludzmi na świecie są emeryci?! Jak nasz Gospodarz przeszedł na emeryturę, to nagle worek się rozwiązał i nic, tylko zajęty i zajęty! I tak trzymać!
A propos wczorajszego obiadu dla… tego chrapiacego w najlepsze (odpusciłam, nie zamordowałam, wypiłam dużo wina i wreszcie sie troche wyspałam!) – zrobiłam po swojemu ten sos do spaghetti arabitata czy jak tam – wyszło znakomicie.
Do przepisu Jamie O. dodałam kapkę skrojonego w kosteczkę ostrego prosciuttino, zamiast chlusnąć octem winnym, chlusnęłam winem czerwonym oraz dodałam oliwki czarne na koniec. I ten sos nie na spaghetti sensu scricte, tylko na śrubki trójkolorowe.
Wyobrazcie sobie efekt wizualny!
Z przepisu Jamie najbardziej podoba mi sie malutki dodatek, którego nie omijajcie – rozgrzać kapke oliwy, na to ze 3 łyzki bułki tartej i przygarstkę świeżego tymianku (kłania się o tej porze hodowanie ziół w doniczkach!) , przesmażyć chwilkę, i to na podaną na półmisku arabitattę ciepnąć!
No to idę dospać… jak sie uda przy dzwiękach orkiestry…
Wszystkim Jerzom i Wojciechom spoznione wszystkiego najlepszego.
Nemo wszystkiego naj, obys nam dlugo i zdrowo zyla (i smacznie).
Ja dzis z interesem. Zostala mi garsc swiezych smardzow i nie wiem co z nimi zrobic (wczoraj byly w smietanie). Jakies pomysly?
NEMO – jak to dobrze, że została butelczyna Lacrima Christi z Wezuwiusza (rose) Oj, będą toasty, bo co tu dużo gadać – Nemo to opoka i wieczny wyrzut sumienia, że człek się nie uczył właściwie, we właściwym czasie…
Nemo, niech Ci się spełni to, co się spełnić ma.
A teraz do kuchni. Wszystkim zapracowanym polecam pieczarki w sosie śmietanowo-pietruszkowym do pyz drożdżowych (gotowce) al;bo grubego makaronu. Obiad w pół godziny b.smaczny, sycący i lekki. Najdłużej trwa krojenie pieczarek i siekanie pietruszki. A robi się to tak :
Na dużą łychę masła na patelni wrzucić średnią, drobno pokrojoną cebulę, zezłocić, wrzucić 0,5 kg dość cienko pokrojonych pieczarek, dużą szczyptę majeranku, sól i sporo grubo mielonego pieprzu. Kiedy pieczarki puszczą sok, rondel przykryć i dusić pieczarki w sosie własnym ok 10 – 12 minut.
W międzyczasie ugotować kluchy. 150 ml kremówki rozbić z łyżeczką kopiastą mąki, wlać w pieczarki, wsypać cały pęczek drobno siekanej zielonej pietruszki (same listki). Sos powinien być gęsty, potrawkowy, pietruchy dużo, sprawdzić, czy dosyć soli i pieprzu i to już wszystko. Pyra jest raczej mięsożerna, ale pyzy czy makaron z tym sosem może jeść często i to z przyjemnością.
Skladajac najpiekniejsze zyczenia dla nemo, pozwalam sobie podkreslic, ze dla Was jak zwykle stoi kurna chata otworem. W Poczcie Butelkowej stosowny prezent czeka na odbiór bez pokwitowania.
Oczywiscie, bedzie toastowane. Tym razem pójdzie na wysunieta placówke butelka uhudlera.
Pan Lulek
Oczywiście Nirrod nie trzeba świeżych grzybów moczyć. Smacznego.
Smardze z sadzonymi jajami
Mała paczka suszonych smardzów, jajka (po 2 na osobę) i jedno dodatkowe żółtko, natka pietruszki, gałązka bazylii, masło, pół szklanki bulionu, cytryna, pieprz, sól, ziele angielskie, liść laurowy
Grzyby namoczyć w letniej wodzie. Gdy zmiękną osączyć, posiekać i podsmażyć na maśle z drobno posiekaną cebulą. Dodać posiekaną natkę pietruszki, gałązkę lub dwie bazylii, zalać bulionem i zagotować. Wyjąć zieleninę natomiast dodać przyprawy i zaprawić żółtkiem. Gotować przez chwilę aż płyn w znacznej części odparuje i wyłożyć na półmisek. Na wierzchu przykryć jajkami sadzonymi usmażonymi na maśle z odrobiną soli i świeżo zmielonego pieprzu. Jajka pokropić sokiem z cytryny.
Miałem w czasach prehistorycznych kuzyna Lulka, ale on był Julian.
Pozdrowienia dla Pana Lulka! 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Nemo, ktora podziwiam za wiedze kulinarna
( i nna ).
A propos wczorajszego wpisu, bardzo smaczne jest francuskie maslo ECHIRE, przypuszczam, ze Nemo zna. Pozdrowienia.
Nemo – smakowitego życia życzę! 🙂
A swoją drogą, to możecie z Teściową urządzać dwudniowe imprezy! 😉
Gospodarzu, zdjęcia bardzo apetyczne. 🙂 Ale mnogość zajęć – porażająca!
NEMO – najserdeczniejsze życzenia urodzinowe oraz wyrazy podziwu i uznania za wiedzę wszelaką,za gotowość dzielenia się tą wiedzą z potrzebującymi o każdej porze dnia i nocy,za odwagę/pamiętne odzyskanie skradzionych sanek/ i za wielką życzliwość. Najlepszego !
ALICANI,moja wybrzeżowa sąsiadko,do kurcząt ze sklepu wszyscy się chyba przyzwczaili,ale rosół z nich jest rosołem tylko z nazwy.A rosół nawet z wiejskiej kury może nie być smaczny,jeśli jest za tłusty,niedoprawiony,bez odpowiednich warzyw, z byle jakim makaronem.Mistrzostwo świata w gotowaniu rosołu przyznałam jednej mojej cioci,która gotowała go na trzech gatunkach mięsa- po kawałku kury wiejskiej,takiegoż indyka i wołowiny z kostką.Do tego sporo warzyw,odpowiednio długie dotowanie i własnoręcznie zrobiony makaron – żółty i twardy.Nigdy takiego nie udało mi się zrobić.Ciocia telefonowała do nas do pracy,że dziś jest ” rosółek” i zaprasza no i nigdy nie spotkała się z odmową.Za każdym razem rosół był nadzwyczajny i wydawał się jeszcze lepszy niż poprzednio,choć było to niemożliwe.
Nawet najlepsi mistrzowie kuchni nie ugotowaliby lepszego.
Dziś ciocia nie gotuje rosołków,bo nie ma dla kogo.Córki z rodzinami w Ameryce,a dla siebie samej już się nie chce,bo i wiek już poważny.Ale wspomnienia pozostały.I dlatego noszę się z zamiarem ugotowania czegoś choć trochę zbliżonego do rosołowego arcydzieła cioci Jagódki.Do tego jednak kurczak czy kura ze sklepu drobiowego zupełnie się nie nadaje.
Krystyno – zajrzyj w wolnym czasie do archiwum naszego bloga albo do naszej książki kucharskiej (a Alicji) – tam jest poemat o gotowaniu rosołu takiego właśnie z indyczyną, autorstwa naszego Iżyka, a także (nie chwaląc się) mniej poetycznego ale równie smacznego wołowo – kurzego gotowania Pyry.
Dla Don Alfredo 😀
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=267#comment-73462
Kochani,
dzięki serdeczne za miłe słowa i piękne życzenia 🙂 Tyle miodu na moją duszę, aż mi od razu cieplej, bo dzień niby słoneczny, ale wystartował przy +3 stopniach. Prognozy pogody na przyszły tydzień są marne, zwłaszcza na południu i właśnie zaczynamy rewidować nasze plany wakacyjne. Wenecję w deszczu znam już dosyć dobrze, w Chorwacji też już raz marzłam, więc może Bretania, Mazury albo wzdłuż Renu do Holandii…? Wszystko daleko, ale mamy 2 tygodnie czasu i zupełną swobodę. Do niedzieli wieczorem powinniśmy się zdecydować.
Nemo, najserdeczniejsze życzenia wszystkiego czego pragniesz.
Dziś słyszałam w prognozie pogody, ze zapowiadają się ciepłe i słoneczne TYGODNIE w Polsce, więc zapraszamy do kraju.
Nemo, niech Twoja dusza wchłonie jeszcze kropelkę serdeczności 😀 Wszystkiego najlepszego 😀
Nemo,
Ja też sia dołączam z życzeniami. Samych radości.
Wyczytalem, ze teraz jest moda na skladanie. Najlepiej sklada sie ordery, odsyla dypölomy i publikuje. Podobno ma byc zbudowana Nowa Huta Przetopu. Potem wielka odlewnia w której odlany zostanie Dzwon Pojednania.
Jak na razie przeczytalem wypowiedz nastepujjacej tresci.
„Dobrze sie sklada, powiedziala jedna pani skladajac nieodebrany medal”
Internet gorzej anizeli wariuje.Tak jak
Pan Lulek
Nemo,
a może Kanada?! W dwa tygodnie nie objedziesz, ale Ontario całkiem spoko, zapytaj siostrę Alsy 😉
I jeszcze kawałek Quebec, można wieloryby pogonić…
p.s. 😯
Kaloryfery włączyli! Dzisiaj ma byc 18*C, jutro 20, a pojutrze 25!!!
No to ja wbijam się w bikini i lecę członki wystawić na promienie!!!
Do toastu mam jeszcze 3.5 godziny z groszem 🙂
Alicjo,
a jaką masz pogodę? Wyjazd w poniedziałek. Nad jakieś morze muszę. Horyzont mi potrzebny 😎
Postanowiłam (bez uzgodnienia z Dyrekcja, szarogęsimy się, a co!) od czasu do czasu przytaczać takie perełki, jak poniżej. Są w wiadomym miejscu, ale zapominamy, żeśmy takie pisywali…
A ostatnie pozbieram, jak sie zbiorę, OK? 😉
*Z pamiętnika Sekretarza na Placówce Wysuniętej…*
Andrzej Szyszkiewicz pisze:
2007-11-26 o godz. 23:03
Zaglądam na bloga dziś rano
a oni o Montepulciano
na kuchni się obiad pitrasi
a oni tam znów o Teurasi
po brodzie juź ślina mi kapie
a tam o Szatnefie Dupapie
wspomina też ktoś Bikawera?
A niechże to jasna cholera!
Nemo,
pogoda powyżej, a Lake Ontario po drugiej stronie Bath Road – może robić za morze, oj może!
Dla nemo serdeczności, a najpilniej to pogody na wakacje, gdzie by się one nie zdarzyły! O pogodzie ducha nie mówiąc.
Wuj Lulek pytał dziś, kiedy jest Teodora. Mogę odpowiedzieć, że 24 września, bo to moje urodziny i dokuczano mi, że powinnam się Teodora nazywać 👿
Prawiem gotowa na smazenie się na słońcu, ale jeszcze wrzucam przepis na najlepszy rosół świata.
Jak poszperać naokoło tego adresu, to znajdzie sie inne przepisy na równie najlepszy rosół świata. Moja Babcia Janina uważała, ze kura z podwórka (niestara) kurą, ale kość krówska nie zawadzi. Rosół „babcin” był… no, do tej pory pamiętam smak, a nie powiem, kiedy ostatni raz jadłam, bo co sie będę z wiekiem obnosić… 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/Rosol_wg.Izyka.html
nemo – milego dnia Ci zycze i wszystkiego najlepszego. Dziekuje za dzielenie sie przepisami, szkicami z Twojego zycia i pieknymi zdjeciami.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za miłe słowa – balsam dla duszy i rzucam się w tzw. wir 🙄 Nie wiem czy dzisiaj uda mi się jeszcze zajrzeć na blog, bo goście będą spać w tym pokoju. Na razie zdążyłam polecieć do biblioteki po przewodniki po francuskim wybrzeżu atlantyckim, Holandii, Morzu Północnym i Bałtyku, nawyżej będziemy losować, gdzie marznąć 😉
W ramach eksperymentu upiekłam angielskie scones posypane makiem. Ciepłe dadzą się jeść, ale w miarę stygnięcia są coraz bardziej kitowate. Wyglądają jak w przepisie, ale do jedzenia potrzebny jest chyba gust angielski 🙄
Wcale się nie smażyłam (kulinariów sie trzymam…) tylko nagrabilam sobie, a teraz ledwo dycham.
Owszem, wystawię sie bardzo i owszem, fotelik stosowny na patio stoi, ale najsampierw muszę coś się napic, a tu mi zegar, ze jeszcze z kwadrans. No to idę się ogarnąć, przebrać do smażenia, a nie grabienia i za chwilę będziemy ten-tego naokoło świata za zdrowie nemo!
Wychodzi na to, ze ja sama czy co?!
Jak to, sama? Zdrowie nieustające!
Pod władzą kodu eee8
No to teraz… po toaście i kanapce z prostituto.. 😎
nawrzucam Ci, nemo, babo durna, Ty nie masz się rzucać w wir, to wszyscy powinni wirować wokół Ciebie!
Im starszy, tym mądrzejszy, o!
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=VkGc8i78AE8&feature=related
Nemo 🙂 wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin 🙂
Zdrowie Nemo!
Nemo!!
Tak myślałem, co byłoby fajnym dla Ciebie prezentem.
Może taki samochodzik, zamiast roweru?
http://www.seriouswheels.com/pics-2007/2007-Citroen-Nemo-Concetto-Front-Angle-3-1280×960.jpg
Sto lat!!
Ps. a tak po cichu, to ile Ci zapłacili?? 😉
antek… 🙂
nemo, powiedz nam, my nikomu nie rozpowiemy, znasz nas 😉
Gdybym smardze ze dwa miał
też bym taki sosik wykonał.
Ale cudnie zrymowałem!! ajajaj!!!
Napięłem intelekt w celu przypomnienia Nirrrodkowi:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=444#comment-52514
Ja akurat zajadam b.późną kolację: polonez, cola i cytryna.
Prosto, szybko, kalorycznie i jak mało zmywania!!
3339 <– taki KOT 😯
My zjedliśmy i teraz się poobiednio napijamy (do obiadu było, ale jeszcze po jednym lampku, kto wie, czy nie będzie po trzecim)
Cholera jasna, bez aparata czuję się jak bez jednej ręki, jutro podskakujemy do Eli i osobistom siłom…
A było, babo głupia, nie zostawiać torebki w przedpokoju!!! 👿
Wtedy wszystko byłoby na miejscu, także zarówno aparat foto.
Nasprzątałam się na ogródku, chciałam wam pokazać moje fiołki, trawa ledwo co wychodzi, ja miesiąc za Wami, ale jak mi tu buchnie wszystko, to się z rozumem nie pozbieram! Jutro lecę po aparat !
PISZĘ GŁOŚNO PONIEWAŻ! z całym szacunkiem, Szanowny Autorze umieszczanie TAK OLBRZYMICH ZDJĘĆ na blogu jest wyrazem:
1. braku szacunku dla oglądacza/czytelnika ładującego za każdym razem ponad 4 Mb zbędnych objętościowo danych
2. ewentualnie brakiem umiejętności.
Jak to robić poprawnie proszę dowiedzieć w redakcji która swoją nazwą firmuje Pańskiego bloga
Ostro, ale rozwściekliłem się!. Mimo tego będę czytać dalej, oblizując się „małe” co nieco
.. a było się przynapić, poczytać i nie słuchać takich…
na szczęście można jeszcze Jerzora połaskotać i wykorzystać! Zaraz lece… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=ZB_2oIKUVks&feature=related
Jak to dobrze, że Pyra jest ignorantem technicznym zupełnym i ni cholery nie rozumie onelg Zniesmaczonego. Nie da odporu i wyrzuci z pamięci, O!
A teraz słuchajcie, czytajcie i podziwiajcie : nie wiecie pewnie co Młodsza Pyra dostała na pożegnanie od swojej maturalnej klasy? Pewnie, że nie wiecie, bo skąd. Młodzież pomyślała. Nie srebrną biżuterię, nie porcelanę średnio wytworną, nie albumy ogromne. Nie. Młodsza dostała luksusowy wózek dla psa montowany do roweru, a w tym wózku skrzynkę (30 szt) piwa Noteckiego (1/4 l) z tym, że połowa jasnych, połowa ciemnych i znów po połowie naturalnych i pasteryzowanych. Nasz pies jest szczęściarzem – ma kosz osobisty wielki, jak dla bernardyna (hilton), teraz w podróży będzie miał merca – bajery, światła odblaskowe, moskitiery boczne i zasłony p/słoneczne, fartuch przedni gdyby było błoto i dach w razie deszczu. I znów jest to wielkie – zmieścisię pies, całe wyposażenie dla psa, a kto wie, czy i parę łachów właścicielki nie wlezie. Cudo; tylko…. gdzie to w bloku trzymać? I jak tym po ulicach jeździć? Trochę tak, jak na motocyklu z koszem, ale roweer wyższy i bardziej wyweotny. Pojechali właŚNIE Z OSOBISTYM do szkoły rowerami, żeby to-to przywieźć,
…Jezusie, Maryjo, PYRO!
Alicja właśnie podeszła do płota (oj, przypomina mi sie Zjazd II i moje spotkanie z Grigorijem…), czyta, co tam Pyra ponawypisowała… ha ha !
Radyjko! Już troche wyrósł od ostatnich czasów, kiedy to, ale… powolutku… 😉
U mnie pojawiły się zwierzątka, te podkarmiane przez Jerzora, ale pojawi się więcej. Dobrze, że nie mamy słoni za naszą górką, bo też byśmy karmili, a to-to lekuchno drzewko na zakąskę…
Ale sami powiedzcie, Józefka to było TO!
http://alicja.homelinux.com/news/Zwierz/img_3992.jpg
Nemo,
naj, naj, najserdeczne zyczenia!
Zdjecia Gospodarza apetyczne, a ja bez sniadania z widokiem na jakos kiedys obiad. A najbardziej mi sie podobaly rogaliki, bo przypominaja rogaliki mojej Babci, juz na samo wspomnienie slinka cieknie… Tez zajeta jestem, bo u nas sie rozkrecislo o Solidarnoci i te wszystkie historyczne nazwy na polski i angielski zachowac jak byly to ciezkie zadanie (http://www.scholar-online.pl/viewpage.php?page_id=25&c_start=290#c7759), ale Tata pokiwal glowa na tak, wiec zasnelam spokojnie.
A za tydzien juz pierwszy maja i trzeba bedzie jakis pinkni strzelic… czy ktos zna jakies proste potrawy na piknik?
Dzień dobry wszystkim w ten piękny, słoneczny poranek 🙂
Alicjo,
masz rację, durna jestem, ale to już chyba nieuleczalne 🙄 Z tym wirem trochę przesadziłam, nie było tak źle, bo ciągle dzwonił jakiś telefon, więc musiałam odbierać, a robotę mogłam trochę delegować na Osobistego, który zwijał się dzielnie jako chłopiec na posyłki, podkomorzy, podkuchenny i piwniczy 😉 Goście stawili się punktualnie, 6 sztuk, w tym stary przyjaciel ze swoją brazylijską żoną, tuż przed powrotem do Brazylii, gdzie żyje od ponad 20 lat. Było wesoło i smacznie, przed spaniem spacer po okolicy (dwoje gości nocowało). Dziś rano pobudka o 7, dobrowolna 😯 , śniadanie i 5-km marsz po pięknych okolicznościach naszej przyrody z odprowadzeniem gości na dworzec. Teraz wrzuciłam pranie i zbieram się do pakowania, pogoda tak piękna, że wierzyć się nie chce w te wszystkie wredne prognozy 🙄
Dzięki za życzenia, toasty i za piękne kwiatki od emi 🙂
Też prawdę mówiąc chciałam wcześniej napisać coś takiego jak „zniesmaczony” – wadą powyższego wpisu jest fakt, że ładuje się długo jak cholera, wczoraj rano Internet mi nie chodził, ale kuśtykał i też się wściekałam. Piotrze, czy Ty w ogóle nie zmniejszałeś tych fotek czy jak? 😯 Ja się w końcu nauczyłam. To nie jest trudne.
W końcu to i ja się nauczę ale gdzie ten koniec?
Tymczasem idę na kaczeńce, bo pięknie wyglądaja wtakiej płaskiej kryształowej misie. Ale ich nie pokażę, by nie wzbudzać niesmaku Zniesmaczonego. Tylko skąd ta myśl o braku szacunku dla blogowiczów? Żywię szacunek do wszystkich odbiorców, nawet tych nerwowych. A na zdenerwowanie najlepszy jest pobyt w kuchni. Mnie to zawsze odpręża.
Odpręża, fakt. Ale zrozum biednego internautę (zwłaszcza takiego, co nie ma dostępu do dobrego łącza), który czeka i czeka zgrzytając zębami, aż się wszystko załaduje…
Marek zaraportowal, ze wrócil i cos ze soba przywiózl. Zazdrosnik nie chce ujawnic. Jezeli to jakas pani, to przy najblizszej okazji niechaj przywieze do mnie.
Ja juz sie postaram, zeby on ujal sie honorem i sam wracal do domu ze swoja rura. Pozostanie dla mnie zaszczyt i przyjemnosc wychowywania nowych kadr blogowych.
To, ze internet wariuje nie jest zasluga Gospodarza.
Tylko kto za tym stoi.
Pan Lulek
…jak to, kto za tym stoi?!
Pan Lulek!
(i ja za Panem Lulkiem, a co!)
Cos mi sie widzi ze jakas „kolejka” sie ustawia…
Zalegle serdecznosci imieninowe dla Jerzych, Wojciechow, a dla Pana Lulka w szczegolnosci.
U nas juz dobrze po polnocy, kulinarnych sobotnich szalenstwach i slodkim wieczornym leniuchowaniu.
Przy okazji mialam wreszcie nieco czasu by przygotowac kilka fotografii. Tych biezacych i tych zaleglych.
http://picasaweb.google.com/echidna77/JesienneWspominki#5328447485481957874
Zycze Wam udanego weekend’u
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Alicjo – czy do Ciebie cos dochodzi? Elektronicznie.
E.
…echidno,
do mnie wszystko dochodzi, wszak serwerem jetem 😉
matko… Jerzor wlazł na dach, pozamiatać po burzy 😯
… echidna…
wez poprawkę na … u Ciebie winblows, u mnie niezmordowany i niezastąpiony LINUX!
Żadna tam krypto, LINUX to je to! 🙂
Dzięki temu mamy wiele rzeczy na blogu, których byśmy nie mieli, a tak to mamy , wystarczy wystukać , albo wręcz kliknąć na adres wiadomy …
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/
O! wypraszam sobie takie wrzucanie na sentymenty…
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Kulinarny_Globtroter/Kulinarny%20Globtroter.mov
Uprawiam otwartą reklamę, a co mi tam…
doskonała jest ta książka, Wakacje z duchami !
Lecę na leżak poczytać dalej, słońce blade, ale temperatury 😯
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=SuB8xWeA59I
… ABBA?!
Okazało się, ze rodzina Adwentów ABBĄ też zarządza,
kuzynka Grażyna wydała się była za http://en.wikipedia.org/wiki/Stig_Anderson
Dopiero dzisiaj ześmy sie zgadały… 😯
Tekstu mało , zdjęć mało 🙁
Trzeba się poprawić, oj trzeba:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-04-25.html
http://www.youtube.com/watch?v=X6AH5ATOM3Y&feature=related
Dziekuje Alicji za przypomnienie tego wspanialego artysty tak w swoim czasie niezrozumialego przez wielu bo wyprzedzajacego swoja epoke. Dzien zaczyna sie przyjemnie choc za oknem szaro.
Więc (nie zaczyna się zdania od „więc!) więc przywieźli wczoraj tego mercedesa psiego. Rzeczywiście – Francja elegancja. Niebiesko- żółty, z tyłu na maszciku powiewa czerwony proporczyk. Musimy zrobić materacyk, bo podłoga jest namiotowa i psiakiem nieco rzuca na wybojach i krawężnikach. Ania wsadziła delikwenta i oprowadzała wokół naszego mini parku. Zwierzak bał się panicznie – trząsł się i zawodził. Będzie musiał się przyzwyczaić, bo w sierpniu ma uczestniczyć w wycieczce po Pomorzu. A teraz minusy – najlepiej byłoby sprzedawać wózki razem z wujkiem – mechanikiem. Każdorazowo trzeba zdejmować tylne koło, przykręcać sztywny hol, zakładać koło na powrót. Roweru z wózkiem ni czorta nie da się schować w naszej wózkarni. Zresztą wózek jest na dalsze wycieczki, nie na codzienny użytek. Młoda po południu wrzuci w sieć fotografię onrgo pojazdu.
Niebo niebieskie nade mną .
Wiśnie zaczynają kwitnąć . Trzy tygodnie póżniej niż w Paryżu. Wszak u mnie Bardzo Bliski Wschód.
Kolejne zdjęcie z podróży:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-04-26.html
ALSIE – najlepsze życzenia urodzinowe. Alsa – jesteś naprawdę dorosła! Wyleź wreszcie ze skorupy. Przyjedź na Zjazd. Od Ciebie prosta droga pociągiem ok 2-2,5 godziny.
Marku – blekit nieskazitelny. To prawda. Ale nie bede zazdroscic, juz niedlugo i my powalesamy sie po paryskim bruku.
Za to zazdroszcze kwiatu wisni – tak pieknie wtedy sad wyglada. Popatrz sobie na „sznureczek” jaki podalam wczesniej, nasze wisniowe sady otulone siatka od stop do glow. Nic nie widac. Choc dzieki temu wisnie mozna zbierac. Wspominalam juz niejednokrotnie, ze w sklepach ani na stoiskach :bazarowych” owocu tego nie uswiadczysz lecz na nielicznych plantacjach, po uwczesnym umowieniu, sie mozna samemu nazbierac wiaderko lub dwa.
I tu przy okazji odpowiedz dla Alicji: to rece mordercy wisni – Wombata. Ja mialam gebule jak wampir – nie byla warta fotki. Wrecz preciwnie.
Wieje u nas okrutnie. W porywach do 120km na godzine. Fale na zatoce jak na morzu. Tego jeszcze nie widzialam. W wyzszych partiach spadl snieg – az 25cm. Anomalia!
http://www.news.com.au/heraldsun/gallery/0,22010,5038687-5006020-7,00.html
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Also – najlepsze zyczenia od
Echidny
Alina,
Wspaniałego pobytu w Polsce!
Pozdrów Warszawę, a przede wszystkim naszą Ochotę, rzuć kontrolne spojrzenie na starą „budę”, czy następne pokolenia nie przewróciły wszystkiego do góry nogami.
Delektuj duszę teatrami, wystawami, kinem i czym tam jeszcze, myśli odwiedzinami w księgarniach, oko Starówką i wiosenną Warszawą, a podniebienie tym co zamówisz w knajpach i tym, co przygotowała dla Was Rodzina.
Alicjo, wpisałaś życzenia dla Alsy pod poprzednim wpisem Pana Piotra.
Mam prośbę do Echidny.
Nie zmniejszaj zdjęć przed wrzuceniem do Picasy, to bez sensu. Takie ładne zdjęcia i niczego nie można obejrzeć.
Picasa sama zmniejszy rozmiar do rozsądnych proporcjii i będzie można skorzystać z opcji powiększania zdjęć i wyświetlania pokazu slajdów.
Przed przesłaniem wybierz opcję ‚duży obraz’.
Pozdrawiam! 🙂
mt7 –
RAW trzeba: po pierwsze zmienic format i przy okazji pomniejszyc (original 20MB), tu picasa nie pomoze. Fakt zrobilam za male i juz nie mialam czasu powtarzac.
Echidna
Echidno, przepraszam, to nie moja sprawa, ale czemu nie kompresujesz zdjęć w aparacie. Takie duże formaty do normalnego użytku nie są potrzebne.
W dużym na pół ściany ekranie zdjęcia jpg znakomicie się wyświetlają.
Ale ja się nie wcinam. 🙂
Odwołuję! 🙂
Nie moja sprawa. Widocznie masz taką potrzebę! 😀
Nowy !
To Ty jestes z Ochoty. Moze nawet wiesz gdzie jest ulica Siewierska.
Niewielka. poprzeczna. Teraz odgrodzona od glównej ulicy. Niedaleko Opacznosci i ulicy Opaczewskiej a tam to i remiza tramwajowa.
Gdzie tez Ciebie ponioslo. Jeszcze dalej anizeli mnie.
Pozdrowienia
Pan Lulek
Prosze o wyjasnienie co to znaczy co pan Adamczewski napisal wczesniej, bo teraz dopiero zobaczylem : „Jedynym mankamentem był brak wina. Owszem były wina egipskie ale po pierwszej próbie, która skończyła się kompletnym fiaskiem (dyskretnie wylaliśmy zawartość kieliszka a usta długo płukaliśmy sokiem) usiłowaliśmy brak alkoholu w organizmie uzupełnić piwem (też tylko egipskie) lecz rezultat był niewiele lepszy. Musieliśmy przejść więc na przymusowy odwyk. (Teraz dopiero sobie to odbijamy.)”
Czy to oznacza, ze organizm ludzki potrzebuje alkoholu?
Pan Lulek,
Oczywiście, ze wiem. Ja tam po sąsiedzku do liceum chodziłem – do Kołłątaja, XXI, Grójecka 93. Znam tam, może znałem, każdy kąt, nawet maleńką Baśniową rownież.
Nie dość, że ja pod przedwczorajszym, przekleić chciałam i 3 razy mi ta zołza WP mówi, ze niepoprawny kod, a poprawny, bo sprawdzam dokładnie. Jak jeszcze raz, to sie zdenerwuję BARDZO! No to …..
# Alicja pisze:
2009-04-26 o godz. 09:58
Szparagi nam zwisają lekkim kalafiorem na razie, mamy ważniejsze rzeczy w dniu dzisiejszym do?
Wszystkiego najlepszego w Dniu Urodzin naszej Alsie , a mojej przyjaciółce od lat (no co, dopiero co odbijałyśmy rzęsy w śniegu, czyli mamy nieco powyżej szesnastki!)!
Ponieważ dopiero czwarta nad ranem, rooibos, a stosowne nastąpią potem;)
Twoje zdrowie, Alicjo!
# Alicja pisze:
2009-04-26 o godz. 15:10
No masz? wszyscy śpią?!
Alicja na śniadanie wymyśliła – i poleca – ciężki niemiecki żytni chleb, na to łososia płatki wędzone i plasterki kiwi.
Nie cierpię tego chleba, ale innego nie było, to powydziwiałam – i okazało się, że całkiem dobra kombinacja! Ten niemiecki chleb jest podobny kapeczkę do pumpernikla, aczkolwiek lżejszy i niby biały. Nie jest to świeży i prosto z piekarni, o nie!
A propos? a wiecie, skąd się wziął pumpernikel?
Otóż Napoleon miał konia o imieniu Nicole.
Pain pour Nicole (chleba dla Nicole!). Pumpernickle.
To tak w wielkim skrócie, anegdotka jest nieco dłuższa?
Zdrowie Alsy!
# antek pisze:
2009-04-26 o godz. 16:36
Alicjo, przełącz się na właściwy kanał!!
Tu to tylko sama ze sobą pogadasz, sama jedna zdrowie Alsy wypijesz, w alkoholizm lusterkowy ( monitorowy? ) wpadniesz!!!
A zdrowie Alsy można zresztą i tu i tam!
Na dwie ręce?
Zdrowie Alsy oburęczne po raz pierwszy!!
🙂 Udało się, i nawet antek się załapał 😉
A Pyra zdrowie Alsy ciemnym Noteckim. Chyba jej nie zaszkodzi, co? Mnie smakuje.
Dla Alsy, najpiekniejsze. Bylo wypite, wegierskim. Z przyjaciólmi którzy zawadzili.
Dwie panie wybieraja sie do Kopenhagi. Wystawiaja sie. Kazda w swoim fachu. Jedna z obrazami, druga z ceramika.
Zostaje slomiany wdowiec czyli Gerhard. Bedzie z kim wypic.
Pan Lulek
Węgrzyna żeście, Panie Lulku?
U mnie Czilijczyka, jak zwykle, poza tym dysponujemy Lechem i Tatrą, o maślance nie wspominająć.
Pogoda taka, że tylko ją na biegun jakiś wysłać, leje 🙁
A byłam gotowa znowu w bikini się wbić!
Jedno co muszę przyznać, trawa rośnie! Jerzor zaklął pod nosem, bo to on będzie ścinał. Wysiłek niesamowity, popychać kosiarkę przed sobą raz na jakiś czas 🙄
Zdrowie Alsy po raz pierwszy!
Nie mogę blogować, bo wszystko to „chodzi”, jak krowa w zaprzęgu i to krowa wiekowa. Zanim zacznę mordować, lepiej wyłączę.
Skoro czas toastów, to i ja się ożywiam. Pinot Noir dzisiaj.
Dla Alsy spełnienia wszystkiego co najlepsze!
Pyro… 😉
Krowa w zaprzęgu? Chyba wół? 😉
Also,
jeśli Ci się ten blog jeszcze otwiera (sam tytuł już taki długi 🙄 ) to przyjmij najlepsze życzenia życia długiego i wesołego oraz pięknie ilustrowanego obrazkami, na których jesteś zadowolona i szczęśliwa 🙂
Ja tymczasem zaczynam pakować walizki. Cel podróży prawie ustalony: północny zachód, naprzeciw frontowi, a co 😎 Po drodze odwiedzimy przyjaciół w Stuttgarcie i Kolonii i podrzucimy im 15 sadzonek pomidorów, tomatillo i 3 dynie. Pojedziemy wzduż Renu do Lorelei i Nibelungów, a potem może przez Brukselę do Dunkierki i potem przez kanał do Anglii, a tam przez Somerset do Kornwalii. Osobisty zdecydował się spróbować jazdy po lewej stronie 😯 Wczoraj próbował trochę ćwiczyć w naszej okolicy, ale inni kierowcy nie pozwalali mu się skupić 🙄
Podobno w Anglii chcą się przestawić na ruch prawostronny. Na początek tylko ciężarówki.
Gorąco dziękuję za życzenia i toasty! 🙂 Wasze zdrowie! 🙂
Nemo – szczęśliwej podróży! 🙂
Also, wszystkiego najlepszego! Twoje zdrowie!
Nemo!
Ruch lewostronny… nie powiem, jak przeklinał Jerzor w Afryce Pd. i nie przejechał wiele tych kilometrów, bo Jagoda odebrała mu kierownicę, chcąc mieć spokój w samojezdnym. Po cholerę wydziwiać?!
Dzizas, jak mawiała Helena…
also Also, alles gutes
nemo > gute Reise
jesli jest tu taki kto stesknil sie za mna, to oswiadczam, ze od jutra ponownie zaczne sie tu pojawiac bardziej lub mniej regularnie.
wiatry wialy wieksze niz przypuszczalem i sporo z lepetyny wywialo. czas okaze czy wywialo to co pozostac mialo czy na odwrot, jak to czesto gesto bywa. tym razem było i czesto i rzadko i wiele wiele innosci.
ale o tem potem
tera czas na wino
wino dla winniczków!
Wszyscy sie stęsknili, za Przyjacielem także zarówno, o!
terra, chciałeś rzec? 🙂
winszowania, uklony, gratulacje, chwile mnie nie bylo, wiec hurtem,
bylem, widzialem, uwiecznilem, opowiem pozniej, teraz tylko szybkie kuku z Mlodym w windzie:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/BylemWidzialemUwiecznilem#5329079814345520050
Bez komentarza 😉
http://picasaweb.google.at/picasso739/Kurpie2008#5244810434488854242
Tydzien ma sie ku koncowi a Gospodarz zalego z dwoma tematami.
Po pierwsze brak relacji na temat kuchni piratów. Oczekuje zatem wpisu pod roboczym tytulem.
„Wspólczesna kuchnia czerwonomorskich piratów czyli histioria zóltych cizemek”.
Drugi wpis bedzie dotyczyl wystepów wnuczki Zuzanny (Zuzi) czyli jak rodza sie kadry. Na ten wpis oczekuje ze szczególna niecierpliwoscia.
Mam cos do powiedzenia
Pan Lulek
Sławku,
piękny uniform, a w białym Ci do twarzy 😉
Mam pytanie: Czy poleciłbyś tę kamerę w lustrze (DMC-TZ5) na prezent dla 16-latki? Chrześniaczka Osobistego ma niebawem konfirmację i życzy sobie jakąś lekką kamerę, własnych preferencji nie ma. Zastanawiałam się nad jakimś Lumixem albo Canonem i właśnie zobaczyłam to cacko w Twoich rękach.
Malutkie i dla smarkatej to chyba cannon, nemo.
Mieści sie w dłoni, niewiele kosztuje, a dobre je… 😉
… a nie daj cie panie takie, jak u Sławka w dłoniach, niech smarkata podrosnie!
… mniej więcej takie….
http://www.canon.com/camera-museum/design/design_room/f_index.html
Dziękuję za kolejne życzenia i toasty! 🙂
Nemo – prawostronny ruch ciężarówek w Anglii – 😆
Z wielkim apetytem czekam na opowieści Arcadiusa i Sławka. 🙂
Na temat kamer robię za matołka, ale się nie przejmuję.
Smakowitych snów życzę! 🙂
Nemo, ja to raczej z brudnym, ale ze szczerego serca, Rudemu nawet taki sam kupilem, serio, bez pudla idziesz jak w dym, nawet filmik da sie tym nawinac jakosc rewelacyjna, cena przystepna, ni i ta optyka 28mm f 2,8
smacznego,
lece dospac, powrot 700 km, z tego 300 w ulewie, brrr, niesmaczne
Przepraszam, ze akurat tutaj, ale to jest tylko próba. Powoli dochodze jak to robic, ale w ogóle nie wiem co z tego wyszło.
http://picasaweb.google.com/takrzy/DropBox?authkey=Gv1sRgCMrN_LLw6t3jTg&pli=1&gsessionid=tGMqdJXhai_8jCYO-IFHOg#5329116888598440610
Sławku,
dzięki za poradę 🙂 Spij smacznie. Znaczy się, że faktycznie idzie deszcz 🙁
Coś mi tu za dużo się pokazuje, miało być tylko jedno.
Są dwa i oba interesujące 😉
No tak, ale ja chcę, żeby pokazywały sie tylko wybrane, jeszcze troszkę i dojdę.
Trochę techniki i człowiek się gubi.
Ja tam widzę tylko jeden zachód… całkiem ładny zresztą. Jeszcze mamy niedzielę, Alsy urodziny, i jeszcze mamy wino… po kusztyczku? Nowy, sąsiedzie zza płota – wznosimy?
Alicja, dobrze, że jesteś, bo ja tutaj cały czas eksperymentuję.
Wysyłam natępną próbną serię – 4 zdjęcia.
http://picasaweb.google.com/takrzy/DropBox?authkey=Gv1sRgCMrN_LLw6t3jTg&pli=1&gsessionid=LunvrvAt0wJtGFbrkjrF9w#slideshow/5329194311601216274
Te sznureczki jakieś strasznie długie.
siadko oczywiście wznosimy. Przepraszam, przedtem nie doczytałem do końca. Ja wciąz sączę Pinot Nior (ale 1,5 litra butelka).
Żeby Alsie się wiodło!!!!!!!!1
O!
Teraz spojrzałam, widzę potrójnie! 😯
Nie dość, że zachód (prawie jak wschód w Kórniku, gdzie jest Wojtek z Przytoka na potwierdzenie?! Razemeśmy ten świt blady do zamkniętego na kłódkę jeziora…, a Misio robił śniadanie!)
http://alicja.homelinux.com/news/img_2489.jpg
to jeszcze stół zastawiony na obrusie koloru jak u mnie, no i azalie pontyjskie jak w parku zamku w Kamieńcu Ząbkowickim 😯
Nowy,
sznureczki to ja wiem, jak u siebie w maszynie skracać (nie wiem, czy wiesz, że ja wyższa szkoła jazdy – LINUX 😉 ) na picassie zna się Mania mt7 i ja zaczep przy okazji. Nieustające zdrowie Alsy, oczywiście!
Alicja,
Dziękuję za wskazanie osoby wiedzącej, oczywiście skorzystam.
Na dzisiaj koniec eksperymentów.
Najwyższy czas zadbac o przyszle zdrowie Alsy. Niech jej sie wiedzie jak najlepiej!
A z tym jeziorem kórnickim… gdzie sie odbył słynny pierwszy Zjazd blogu… otóż faktycznie, towarzycho spało, a ja i Wojtek z Przytoka bladym switem chcielismy nad jezioro i może przysiąść na molo, Wojtek by zapalił, ja bym może piwo albo coś… Niestety, jezioro było zamkniete na kłódkę. Dosłownie – brama, łańcuch, kłóda wielka, dojść na molo nijak. I komu to przeszkadzało?! Bardzośmy sie z Wojtkiem podkurzyli, ale na szczęście Misio czuwał, jedzenie przygotował i zanim towarzystwo wstało, przynapiliśmy się wiśniówką Misia 🙄 , tocząc bardzo intelektualne pogaduchy nie pamiętam już, o czym, ale chyba o egzystencji, i ile to trzeba się nadzwigać.
To z Kórnika masz dużo przyjemniejsze wspomnienia niż ja – bylem jedynie w znanym arboretum. Dendrologia to nie moja pasja, ale arboretum faktycznie piękne.
Mam wciąż nadzieje, że Bozia i blogowicze pozwolą mi dołączyć do grona „zjazdowców’ i będę mógł Was poznać we wrzesniu.
No i własnie… spojrzałam jeszcze raz na to zdjęcie kórnickiego jeziora i dokładnie pamiętam atmosferę tego poranku wrześniowego, było ciepło i przepięknie, i tak się chciało usiąść na molo i przyroda ponapawać trochę, takie klimaty pamiętam z obozów harcerskich na Mazurach … rano człowiek wybiegał z namiotu, na molo i w wodę chlup, popływał ze dwa kilometry, i wracał głodny jak wilk na śniadanie.
p.s.
Ja na obozie harcerskim byłam tylko raz, potem dojeżdżałam jako gość i dlatego wolno mi było robić, co chcę, tzn. chlup w wodę.
Nowy,
do grona zjazdowiczów każdy może dołączyć.
Ja – jako samozwańczy Sekretarz, wybieram się we wrześniu na trzeci, póki co namiary mamy na Połczyn i Starą Żabę 😉
Ja też kocham takie nastroje. Bardzo lubię namiot, camping, do dzisiaj. Ostatni raz byłem pod namiotem ładnych kilka lat temu. Teraz nie mam z kim – wygoda, hotele, ciepłe prysznice, restauracje, duperele – to im (znaczy mojej rodzinie) w głowie. A ja na campingu najlepiej odpoczywałem. Ale jeszcze nic straconego. Mam przecież synka, którego może tym zarażę.
Skoro Alsie zapewniliśmy już zdrowie na przyszłe 100 lub więcej lat, to może wypijemy łyczek za ten przyszły Zjazd?
W Kórniku nie mieliśmy namiotów, ale mniej więcej spartańskie warunki i my *z zachodu* przyzwyczajeni, że ręcznik zapewniony (bynajmniej!), ale nie o to szło. Nie myślałam, że takie klimaty jeszcze istnieją, a tu masz… i dlatego mi szkoda tego mola zamkniętego na kłódkę!!! No ale podobno nie można mieć wszystkiego, to odpuszczam… I tak było pięknie, przecież bym nie wspominała z łezką w oku… 😉
A rodzice powinni dzieci zarażać, jak najbardziej. W końcu kto ma to robić, jak nie my? Ja mam dosyć stare dziecko, ale raz na jakis czas wznosi dzięki , czy to do mnie, czy do Jerzora, że zwróciliśmy mu uwagę na coś, a czasem wręcz zmusiliśmy (ja lekutko do nauki polskiego pisanego i muszę przyznać, że jest prawie bezbłędny)!
Za Zjazd w Połczynie !
😉
http://www.youtube.com/watch?v=TRSKFBpaNnQ
Co do Waszego Dziecka, to chwali się Wam bardzo! Skoro umie pisać, to mówić i czytać tym bardziej. Ja, oprócz synka, mam także dwie bardzo już stare córki. Oni wszyscy są w Polsce. Już kiedyś wspomniałem, że tu nikt nie chce przyjechać, to i przez to moje życie tutaj bardzo tymczasowe.
Już północ, trzeba iść spać.
Dobranoc. Jutro znowu dzień.
Dziękuję za „Króliczka”
Dla Wszystkich, z wiosennym pozdrowieniem
http://www.youtube.com/watch?v=VQk2LtK680w&NR=1
A teraz naprawdę dobranoc.
Dobranoc,
Nowy, wychodzi na to, ze ja gaszę światło 😯
A co do języków… to jest takie proste – w domu zawsze mówiło się po polsku, bo przeciez to takie naturalne, masz ten język „darmo”, nie musisz się niczego uczyć.
Maciek nauczył się angielskiego biegiem, kiedy poszedł do szkoły w poważnym wieku (5 lat). A język polski już miał wtedy we krwi, i nigdy tego nie zgubi. Akcent? Byliśmy w Polsce 2 lata temu razem z Młodymi i nikt by Maćka nie posądził, że prawie całe życie spędził poza Polską. Żadnego obcego akcentu na języku polskim, Alsa może potwierdzić.
Teraz zaczyna mu brakować kontaktów z językiem, sam to przyznaje, nie ma z kim rozmawiać. Kiedy studiował, miał pełno kolegów – Polaków, chyba z pięciu Maćków na roku (każdy się przechrzcił na Matthew, a Maciek został Maćkiem).
Jakos nikt nie ma problemu z wymawianiem tego imienia – podkreślałam juz tutaj wiele razy, Nowy potwierdzi chyba, ze ludzie pytają , jak wymawiać twoje imię. Nikt do mnie nie mówi – Alice. Wszyscy nauczyli się polskiej wymowy Alicja, i to nie dlatego, ze ja tak chciałam.
No dobra… to gaszę światło!
Nemo, gdziekolwiek jedziesz , szerokiej drogi!
Nowy!
Skąd wiedziałeś, że Sachmo i zwłaszcza ta piosenka to moje ulubione?!
😯
… i jeszcze lubię te wersję… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=QmUmhFyic9A&feature=related
… jeszcze dodam, że byliśmy kiedyś w Ottawie na koncercie Roda Stewarda… Fantastyczny facet, pomijając muzykę…. W pewnym momencie koncertu na scenę wdarł się jakis wielbiciel, wspiął się po takich tam żelaznych ustawieniach, chyba z 10 metrów nad sceną czy jakoś tak, nie wiadomo było, co chce zrobić – skoczyć? Natychmiast policja wkroczyła, a Rod spokojnie, nie przerywając (pamietam, ze to było „I am sailing”) dał znak policji, żeby nie robić akcji dramatycznej, podszedł do tego ustrojstwa i jakos tak sprowadził tego człowieka na ziemię, zaprosił do śpiewania. Cała publika wstała, śpiewalismy razem z nimi i stadion się trząsł pod nami…
Teraz juz naprawdę gaszę, a wy tam z drugiej strony mozecie rozsuwać story 😉