Gra w 99 lepsza niż w 66
Wiele lat temu, gdy ranking restauracji „Polityki” był jeszcze w powijakach, otworzono w Warszawie u zbiegu ulicy Grzybowskiej z Al. Jana Pawła II restaurację o śmiesznej nazwie, w której dwie cyfry zastępowały dwadzieścia liter – 99. Lokal szybko zdobył klientelę, bo był nowoczesny w wystroju i supernowoczesny w kuchni. Restauracja zdobyła szereg nagród i wyróżnień, w tym także i międzynarodowe. Ale najważniejsze, że zdobyła stałą klientelę i to z zasobnym portfelem. 99 upodobali sobie warszawscy yuppies.
Potem w stolicy pojawiły się setki (albo i ponad tysiąc) nowych lokali. Mody się zmieniały a zamożna i znająca się na dobrej kuchni klientela co i rusz zmieniała adresy pod którymi najchętniej się pojawiała. Ruch na rynku gastronomicznym był olbrzymi. Lokale pojawiały się i padały. A u zbiegu Al. Jana Pawła II i Grzybowskiej twierdza smakoszy o nazwie 99 trwała. I trwa nadal. Oby tak było wiecznie.
Wprawdzie supernowoczesność wystroju nabrała nieco patyny ale to tylko dodaje lokalowi uroku. Szef kuchni – Arkadiusz Janczarek i jego załoga natomiast dbają o to, by karta dań zmieniała się niemal bez przerwy. Pomaga mu w tym jakże wspaniała moda na kuchnię sezonową i miłość do produktów świeżych oraz tych pochodzących z bliskiej okolicy. Na dowód przytoczę, jakże ważne dla dobrego stołu, smakołyki przetwarzane w kuchni Janczarka: świeże zioła, warzywa i owoce z ekologicznego gospodarstwa Elżbiety i Macieja Jabłońskich z Rozalina, drób wolnego wybiegu z gospodarstwa rolnego Wioletty i Dariusza Marcinowskich z Radziwiłłowa, jaja od kur zielononóżek z gospodarstwa rolnego Wioletty i Dariusza Marcinowskich z Radziwiłłowa, jagnięcina mleczna od Leszka Maruta, makarony i pierogi wyrabiane przez kucharzy z 99 z ekologicznej mąki z nadbużańskich „Młynów Wodnych” Krzysztofa Kluczyńskiego, kozie sery z przetwórni mleka Capra Campinos z Kampinosu, ślimaki winniczki od Janusza Wiśniewskiego z okolic Puszczy Bolimowskiej, sery regionalne od Małgorzaty Falęckiej z Wiżajn na Suwalszczyźnie, wybór pieczywa własnego wypieku i oliwy smakowe naturalnie aromatyzowane na zapleczu kuchni 99 świeżymi ziołami.
Tę listę można by ciągnąć jeszcze długo. Ale trzeba przecież dodać kilka słów o obsłudze kelnerskiej, która jest nadzwyczaj profesjonalna a przy tym sympatyczna i życzliwa gościom. Na dodatek – jak podsłuchałem – bezbłędnie przechodząca z angielskiego na francuski, by do miejscowych gości natomiast zwracać się poprawną polszczyzną.
Na pierwszą wizytę ( bo nie wątpię, że będą i następne) polecałbym tatara z tuńczyka z kolendrą, limonką, marynowanym imbirem i majonezem wasabi lub domową pasztetową z wątróbek drobiowych z dodatkiem porto oraz madery a do tego świeży razowiec z ziarenkami, ogórek małosolny i chrzan. Warto też sięgnąć po carpaccio z wędzonego półgęska z rukolą i podsmażonymi orzeszkami pinii. Miłośnikom zup rekomenduję krem z raków lub czerwony barszcz z drożdżowym pasztecikiem nafaszerowanym kaszanką.
Kto woli nieco solidniejsze dania to powinien zamówić comber jagniecy z kiszka ziemniaczaną w kapuście ze świeżą truflą albo – to ostatni krzyk mody w stołecznych restauracjach – hamburgera z wołowiny z serem, chrupiącym boczkiem, guacamole, rukolą, cebula cukrową, pomidorem malinowym, małosolnym ogórkiem i musztarda z Dijon.
Lista deserów jest krótka ale każdy jest wart grzechu obżarstwa. Najlepszy – daniem mojego podniebienia – jest mus z mango i marakui z tapioką,tatarem z melona i lodami kokosowymi.
Na koniec, dla ożywienia, espresso – jak w Italii. I… można zaczynać od nowa.
Komentarze
Dzien dobry!
Spodobalo mi sie ze p.Adamczewski w ostnim zdaniu pisze, „espresso – jak w Italii”. Polska jest chyba jedynym krajem w ktorym Italia nie nazywa sie Italia tylko Wlochy. Czy ktos z blogowiczow wie moze dlaczego?, skad sie wziela ta nazwa?
ewa47
Bo nawet w hymnie panstwowym stoi :
Z ziemi wloskiej do Polski.
ewa47.
A Italia to: Repubblika Italiana
Kusisz kusicielu, a tu nadwyżka pyszności równomiernie rozłożona po bokach i takich tam innych zmusza do pewnych ograniczeń. Dzisiaj w domu restauracja – dla każdego co innego.
Ekologiczna sałatka z przydomowego ogródka w różnych wariantach. Moja opcja to sałata z dodatkiem jogurtu plus pomidorek, papryka, ekologiczny szczypiorek, cebulka koktajlowa i bazylia (to samo źródło) oraz pieczona w powijakach ziołowo-przyprawowych pierś kurczaka pokrojona w ukośne plastry. Też smaczne i to bardzo.
E.
Nie dziwi mnie popularność Nemo wśród niektórych z Państwa.
Czy to naprawdę przerasta możliwości niektórych z Was, by w wyszukiwarce znależć odpowiedź na dręczące pytanie? Choćby wyjaśnienia pochodzenia nazwy „Włochy”.
I po co te złośliwości do blogowiczów?
Jak napisał wczoraj Yurek „Podoba mi się wpis, czytam, nie podoba czytam, ale nie oceniam.” Czy każdy wpis wymaga komentarza żeby zaistnieć? Czytam blog od początku, mam swoje pro i anty, ale czekam aż mi się „uleży” i wtedy najczęściej okazuje się, że temat nie jest wart zaangażowania. W realu przeważnie nie muszę utrzymywać kontaktów z osobami, za którymi nie przepadam. Tu nie mam wyboru i zapewniam „tak i nie”, że jest możliwe omijanie denerwujących nicków i powstrzymywanie paluszków od nieeleganckich wpisów. Jak nie wiesz jak się zachować, na wszelki wypadek zachowuj się przyzwoicie.
Przepraszam ze wtracilam sie nie na temat. Weszlam na google polska i juz wszystko wiem.
Mnie nie dziwi Twoje, tak i nie, zdziwienie, skoro wpisy Nemo kojarzysz jedynie z encyklopedyczną wiedzą, a nie dostrzegasz innych ich walorów 🙂
Echidno, przed nami jeszcze czas faworków, pączków, karnawał trwa 🙂
Barbaro, nie kojarzę Nemo z „encyklopedyczną wiedzą”, natomiast zauważam jej umiejętność wyszukiwania informacji i sprzedawania ich „jak swoje”.
Podobają mi się zdjęcia zamieszczane przez Nemo, ale zdecydowanie nie podoba mi się jej charakter.
tak i nie
Pofolguj, Nemo już tu nie ma. Szkoda palców na takie wpisy i naszego czasu na czytanie. Kim Ty jesteś, że ma mnie interesować Twoja o niej opinia? To Twój problem.
Krycha.
A co Ty dzisiaj taka rozindyczona.
A tu bym się nie zgodziła Tak i nie. Nemo miewa ostre sądy ale nigdy nie są to wypowiedzi ubliżające. Ponadto nie raz dawała dowody lojalności w przyjaźni, dyskretnej, a niezbędnej pomocy (Lulek) tylko PaOLOre był podobny. O Marku i Jolinku innym razem. Nemo jest też otwarta na inne kultury, inne religie, inne postawy. Nie toleruje zarozumiałej niekompetencji (albo czegoś, co w jej oczach tak wygląda). Osobiście cenię Nemo i nawet lubię jej szpileczki. Ma wady? Pewnie, że ma. I całe szczęście, bo nieznośne bywają nade wszystko „doskonałe doskonałości”
Nemo chętnie dzieliła się wiedzą (czasami nawet nieproszona 😉 ) ale nie przypominam sobie, by kiedykolwiek twierdziła, że to JEJ wiedza. Zapytana, zawsze dzieliła się źródłami.
Rozmiem, że w celu uniknięcia posądzenia o besserwisserstwo, będziemy teraz wysyłać wszystkich pytających na drzewo, pardon – do wujka Google?
A jeżeli ktoś napisze, że Nemo bywała uparta, jak muł, pamiętliwa i drobiazgowo czepliwa – to też się zgodzę, bo bywała. O stanowisko świętej się wszak nie ubiegała?
Dlaczego piszecie o Nemo w czasie przeszłym ? Przecież ona żyje 🙂 Zawsze może tu napisać 🙂
Gra w 99 lepsza niz w 66.
Nikt juz nie pamieta co napisal Gospodaz.
Nikt nie podjal watku kulinarnego.
Czy ktos wie o co chodzi.
Nawet Pyra dala sie wciagnac.
Nemo wiecznie zywa.
Nie ma jej a jest.
Dzień dobry.
Świtem bladym się zerwałam, bo dzisiaj jedziemy na przesunięte z oczywistych względów „świąteczne śniadanie”. Zrobiłam sałatkę, może niekoniecznie śniadaniową (z jaśka fasoli), ale nie miałam żadnego oryginalnego pomysłu, panie przygotowały inne frykasy.
Spadło nieco śniegu, mam nadzieję, że wieczór będzie pogodny, to może uda sie wypatrzeć aurorę, zapowiadaną przez Orcę.
To wcale nie jest niemożliwe nawet w moich rejonach.
Najczęściej warunki sprzyjają w listopadzie, u nas w tv. zawsze zapowiadają taką mozliwość.
Alicjo, napisz coś więcej o tej sałatce co oprócz jaśka ?
Dzień dobry Blogu,
wszystkiego dobrego w nowym roku dla Gospodarza i Biesiadników 🙂
Szczególnie nisko kłaniam się Antkowi i przyznaję mu tytuł Blogowej Cyganki 2013 za wróżbę:
antek
15 lutego o godz. 23:21
…..
Jagodo, etażerkę mieć jest bardzo w porzo!
Jeszcze lepiej ją śnić?oj, powiedz kochaneńka cygance co ci się dzisiaj śniło, połóż cygance na ręce 5, albo lepiej 10 złoty, a cyganka ci powie co twój sen znaczy!!
……. A ty kochana to wysokich wież wypatruj, takich z których ciepłe morze widać, ale nie tych nad samym morzem, bo te to nie wieże tylko latarnie, a pod latarniami to szczęścia się nie szuka tylko czego innego, tylko te dalej stojące wieże bo jak kiedy na taką wejdziesz to tam swoje szczęście spotkasz, a jak chcesz wiedzieć jak to szczęście wyglądać będzie to połóż cygance pieniążek jeszcze jaki, byle wysoką miał jak ta wieża cyferkę.
Wypatrywałam i wypatrzyłam. W Sydney, w Melbourne, w Auckland 😆
Oj, pięknie było włóczyć się z Jagodowym prze trzy miesiące po antypodach!
Dziękuję Antku za skuteczną wróżbę. Jeżeli uda nam się kiedyś spotkać w realu, możesz liczyć na morze wdzięczności 😉
Czy masz dla mnie jakąś dobrą wróżbę na ten rok? 🙄
Micha ugotowanego jaśka (rozgotowane zjadamy), schłodzić porządnie.
Sos:
-oliwa
-ocet
-dyżurne
-szczypta lub trzy suchego oregano
-1-2 ząbki czosnku roztarte na miazgę
-spora garść posiekanego zielonego kopru
Zrobić sos i zalać fasolę, zostawić z chłodnym na godzinę do przegryzienia. DUŻO kopru!
Kiedyś miałam niebieskie ziemniaki, ugotowałam ze 3, pokroiłam w dużą kostkę i dodałam do jaśka. Piękny efekt kolorystyczny!
To jest przepis z mojej głowy, kiedyś mi zostało trochę jaśka i kombinowałam, co by tu… i wykombinowałam.
Proste i dobre.
O, Jagoda!
Witaj z powrotem! Nadawaj i ilustruj! Ja chętnie poczytam i poogladam.
Lecę teraz na śniadanie.
Antka proszę o dobrą wróżbę
ogólnie i szczegółowo,
indywidualnie i zespołowo,
blogowo i pod każdym innym względem.
Jagodo-snuj australijskie opowieści,posłuchamy chętnie i zazdrośnie 🙂
Pozwolę sobie skorzystać z przepisu Alicji; fasolę mam, a sałatek nigdy za wiele. Niebyt lubimy tylko makaronowe’
Jagodo – wszystkiego dobrego, dla Ciebie i dla Włodka. Opowiadaj. Podróż odbyliście życiową.
Witaj, Jagodo! Czekam z niecierpliwością na relację i zdjęcia. Zazdroszczę taaaakiej długiej podróży w tak ciekawych regionach 🙂
To ja zaproponuję inną wersję strączkową – bardzo lubianą przez gości, a łatwą nieprzyzwoicie.
Bierzemy:
– puszkę czerwonej fasoli (wypłukać z tego płynu, fuj)
– puszkę zielonego groszku
– puszkę żółtej kukurydzy
– oliwa, sól (jak się ma to fleur de sel), pieprz, sok z cytryny, duuuużo czosnku
– posiekana natka dobrze robi.
Mieszamy dokładnie całość. Z pół godzinki niech się przegryza w lodówce.
Wszyscy dotąd chwalili.
Nisiu-się ma fleur de sel,bo się przywiozło z ostatniej podróży 🙂
No, Danuśka, Ty mnie nawet nie denerwuj!
Z Guerrande???
Mam kwiat soli (Sławek kiedyś przywiózł), fasolę też i reszta się znajdzie. Sałatka do wykorzystania.
Zmiana aury daje mi do wiwatu, a właściwie nie mnie, a moim połamanym kręgom. Mogłoby mi już odpuścić.
Pyro.
Kazdemu daje , w tym wieku.
Mnie tez.
Trzeba to przetrwac.
Nisiu, kupuję przepis na strączkową. Nawet zakupiłem nożyce do pietruszki. 😉
Wiek nie ma tu nic do rzeczy, zmiana aury daje mi po kościach od dwudziestego roku życia, sprawa przebytych romantycznych chorób.
U nas nieco powyzej zera i rozchlapane. Na obiad nic, dopiero wrócilismy ze śniadania od Rogera. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z uczestników planował dzisiaj gotowanie obiadu 🙄
Idę na kanapkę zawiązywać sadełko.
Alicjo – lepiej Ci? Już normalnie jadasz? Teraz musisz odbudować siły.
W „Wyborczej” p. Nowak recenzuje warszawską restaurację „Na Brackiej”. a robi to surowo – co dobre chwali, co go denerwuje – punktuje. Pozycja po pozycji z karty…Ma chłop zdrowie.
O masz, „odbudowywać siły” 🙄
Pyro,
silna jestem! Jak tylko skończyły się antybiotyki (przedwczoraj czy jakoś tak), wstałam rano i zjadłam moim zwyczajem późne śniadanie i tyle, ile zwykle jem. Ja nie matka karmiąca ani rekonwalescentka po poważnej operacji, tylko lebiega po zwyczajnej chorobie, mnie to biegiem przechodzi.
W ramach prezentów przedświatecznych, z wiadomego powodu po, dostałam dwa kielichy do wina i założyłabym się, że to polskie.
Kot się smaży przed kominkiem, idę i ja na kanapkę z książką. Mam ambitny plan uporządkowania w ten weekend zdjęcia z listopada A.Pd.
Alicjo.
,,Nie dokazuj mila ,nie dokazuj.,,
Pyro-piątkową lekturę „Co jest grane” zaczynam zawsze od recenzji Macieja Nowaka 🙂
Nisiu-tak 🙂
U nas można kupić równie sławną fleur de sel de Camargue:
https://www.frisco.pl/pid,12175/n,LE-SAUNIER-DE-CAMARGUE-Fleur-de-Sel—Kwiat-Soli/stn,product?utm_source=porownywarki&utm_medium=ppc&utm_campaign=ceneo
Danuśko, może to sugestia, ale mnie ta atlantycka bardziej pasuje. Tę z Camargue czasem sprzedaje Alma, ale jakbyś gdzieś miała polskie źródełko na guerrandzką – proszę, daj znać.
O, znowu jej pomnożyłam k. Guerande.
Henryku,
to raczej nie pod moim adresem, za stara jestem na takie rady.
To tak a propos ostatnio wszystkich „dobrych rad” (pozablogowych), jakbym nie wiedziała co robię, dziecko we mgle, a powinnam przyjmować jakieś preparaty wzmacniajace, odbudowywujace, bo inaczej pojutrze umrę z wyczerpania.
A ja mam się całkiem dobrze 👿
Nisiu, mówisz, masz
http://przyprawa24.pl/pl/sol-morska/107-sol-morska-guerande–5907431793448.html
Małgoś, dzięki, ale to nie fleur de sel, tylko zwykła sól. Ja się rozbestwiłam. Ale znalazłam ją i zamówiłam w firmie Luxfood, w moim własnym mieście: https://www.google.pl/search?q=joanna+osinska&client=firefox-a&hs=cVL&rls=org.mozilla:pl:official&tbm=isch&source=iu&imgil=6YwTJNq8a_5K6M%253A%253Bhttps%253A%252F%252Fencrypted-tbn3.gstatic.com%252Fimages%253Fq%253Dtbn%253AANd9GcRHOuKP0jx8IWJllVN0P1BYhlsgwEcvY2Uc_GG0iZlYhQYVXnqj%253B700%253B460%253BdnqmiQU7RiuS4M%253Bhttp%25253A%25252F%25252Ftvp.info%25252Fo-antenie%25252Ftwarze-info%25252Fjoanna-osinska%25252F426643&sa=X&ei=rRnQUtaPH9KVhQfpk4CQDQ&ved=0CH4Q_h0wCw#facrc=_&imgrc=6YwTJNq8a_5K6M%253A%3BdnqmiQU7RiuS4M%3Bhttp%253A%252F%252Fs.v3.tvp.pl%252Fimages%252Ff%252F0%252F7%252Fuid_f074b12f631ba13714334dd47353acf81343832207110_width_700_play_0_pos_3_gs_0.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Ftvp.info%252Fo-antenie%252Ftwarze-info%252Fjoanna-osinska%252F426643%3B700%3B460
Oni chyba sprowadzają frykasy via Niemcy.
A pomnożyłam r, nie k. Co za roztargnienie…
O mamuniu, i link nie ten.
http://www.luxfood.pl
Gra w 99 lepsza niż w 66…,a najlepsza w 69.
@Witold
Jakbym czytała własnego Chłopa, ale ten siedzi przy mnie i wypiera się autorstwa 😉 . Ten charakterek…
ewa.
Pilnuj chlopa.
A wiadomo co wymysli.
” Z mężczyznami wielka bieda,
lecz bez mężczyzn żyć się nie da.”
I z tym optymistycznym twierdzeniem, udaję się do zajęć, /cd/’
@ewa
Nie ma dobrej kuchni bez przyprawy.
Pozdrowienia dla małżonka
@Henryk – wiadomo co wymyśli, nie pilnuję 😉
@Witold – odwzajemnione 🙂
ewa.
Tyz dobrze.
Gdyby mial wymyslec cos innego.
Danuśka,
recenzje kulinarne Macieja Nowaka ukazują się tylko w warszawskiej edycji ” Co jest grane”, co oczywiście jest logiczne, bo dotyczą stołecznej gastronomii.
A tu fragment wywiadu z M.N. W tej niepublikowanej części są bardzo pochlebne oceny polskiej żywności.
http://polska.newsweek.pl/ofiary-modnego-jedzenia-maciej-nowak-z-top-chef-newsweek-pl,artykuly,277732,1.html
Pora obiadowa – u mnie dziś dawno niejedzone spaghetti. Sos kupiony w słoiku, ale sprawdzony i smaczny.
Wczorajsze wichury / silniejsze o wiele niż Ksawery/ pokonały kolejną starą brzozę w okolicy. Wcześniej wycięto tam stare topole, pozostawiając piękne brzozy, ale kolejne ataki wiatrów wyrywają je z korzeniami. Już wiem, dlaczego nie ma wiekowych brzóz.
A w Kanadzie a dokladnie w Toronto licza koszty zimy.
Na preriach za to czy raczej na przedgorzu chinook wieje maly i jest miedzy +2 i +7*C z nocnymi przymrozkami -5*C. Tak mozna zyc.
Rosol z kury z amiszowej zagrody. Najpierw trzeba jednak pojechac i kupic rzeczona kure a za oknem jeszcze ciemno 🙂
http://www.rp.pl/artykul/69988,1078265-Kanada-podlicza-koszty-surowej-zimy.html
Danuski zdjecia przypomnialy mi to miasto 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/Jan92014?authkey=Gv1sRgCJDskIKM9eG8JQ#slideshow/5966897753859494690
Trochę kultury z rana ( 😯 )
http://www.youtube.com/watch?v=GXFKre2vaEE
Leje, mglisto, jest paskudnie (+5C). Kot smaży brzucho przed kominkiem, ja mykam na kanapkę.
Przyjaciele Moskale zadzwonili i zaprosili na jutro na obiad.
Zakochałam się w Australii i Nowej Zelandii. Nie przypuszczałam, że są to aż tak piękne kontynenty. Sama przygotowałam całą wyprawę i zdobyłam, powiem nieskromnie, spore doświadczenie, którym chętnie podzielę się z tymi, którzy będą tego potrzebować, planując wyprawę na antypody 🙂
Niestety, po trzech miesiącach nieobecności nagromadziło się mnóstwo obowiązków rodzinnych, zawodowych, towarzyskich, chóralnych, etc,. I chwilowo, proszę o zrozumienie, ale nie bardzo mam czas na zdawanie relacji 🙁
Kiedy doprowadzę bieżące sprawy do ładu a Jagodowy uporządkuje zdjęcia, wtedy chętnie opowiem o naszych przygodach 😆
Jagodo.
Obowiazki , to pierwsze.
Z niecierpliwoscia czekamy.
Zaproszenie na kolację 😉
http://www.youtube.com/watch?v=qp6g6vXyiRc
Na kolację była kanapka z lazurem i papryką. Młodsza jadła kozi twarożek, a pies dostał dodatkowe skrzydełko, bo mu się kulki skończyły i nie mógł sobie podgryzać wieczorem.
Siedzę dzisiaj nad zestawem bibliografii do kolejnej pracy Młodszej, a że dziedzina dla mnie zupełnie obca i inne są zasady spisów map a inne artykułów i jeszcze inne rysunków i wykresów, to znowu się czegoś tam uczę. Śmieję się, że jestem mistrzynią w gromadzeniu wiedzy dla mnie absolutnie nieprzydatnej. Może jednak dzięki temu Dziecko pójdzie o ludzkiej porze spać, a nie po 2 w nocy.
Witam, kupiłem, testuję.
http://www.youtube.com/watch?v=IjTHDPiWY2g
Yurku – coś takiego przywiozła mi Młodsza rok temu z Sycylii, ma jeszcze pokrywkę, używam często i jestem zadowolona
Mówiąc zupełnie niepoprawnie politycznie, ale zgodnie z tradycją, w Poznaniu „jakby się Cygan powiesił”. Wieje, duje, piździ okropnie zupełnie. Wychodząc z psem założyłam kaptur na głowę, a i tak nawiało mi w ucho i chyba skończy się na olejku kamforowym. Dzisiaj też będę sekretarką i pomocą biurową (ponoć najlepsza nie jestem w tym fachu; trzeba mnie kontrolować, bo procedur się kiepsko trzymam).
W Warszawie i wieje i leje. Brrrr…
Pogoda jest dziś sprawiedliwa i na Wybrzeżu jest tak samo jak w Poznaniu i Warszawie. Plany grillowe zostały odłożone na lepszą pogodę, podobnie jak wycieczka do lasu. A do tego lasu bardzo mnie ciągnie, bo chciałam zobaczyć młode dęby sadzone kilka lat temu m.in. przez mojego męża. Ale na razie jest zbyt mokro.
Pyro,
zamiast olejku kamforowego używam listka geranium. Też jest skuteczny.
Dla mnie niech pada i wieje byle nie było śniegu, taka pogoda mi nie przeszkadza. Yurek napisz jak po teście. 🙂
Po porannej lekturze otwieram lodówkę, a tam gender 😯
U nas też pogodowo byle jako, wprawdzie tylko powiewa, a nie wieje, ale jest dosyć ponuro-roztopowo. +6C
Pyro,
poczytałam opinie pod ta patelnią i trudno znaleźć jakąś pozytywną, same negatywne 🙄
Dzisiaj jedzenie u przyjaciół Moskali. Żona Moskala jest ciekawą mieszanką z republik zakaukaskich, egzotyczna taka trochę. Świetnie gotuje.
Cichalom wysokiego nieba do Miami 🙂
„Choć burza huczy wokół nas…”
Wprawdzie nie burza,a tylko wiatr i deszcz,ale postanowiliśmy dać odpór.
Wczoraj wybraliśmy się na nadbużańskie włości z cichym zamiarem przenocowania do niedzieli.Zamiar został wcielony w życie,a dzisiaj udało nam się nawet pospacerować po lesie bez deszczu jedynie z wiatrem,który słyszeliśmy gdzieś w oddali.
Lubimy spacery o tej porze roku,kiedy w lesie nie ma nikogo,a w oddali przemkną czasem jakieś zwierzęta.Dzisiaj przemknęły trzy sarny 🙂 Zrobiły to z szybkością francuskiego TGV,żadnych szans na zdjęcie 🙁
W sobotnie popołudnie wznieśliśmy toast za Nowy Rok z sąsiadem,który też postanowił spędzić weekend na wsi po to,by spokojnie popracować bez rodziny”na głowie”.
yyc-czy możesz rozwikłać tajemnicę Twojego zdjęcia?
Ha,ha,nawet samochód jest na nim zaparkowany bokiem,więc nie można podejrzeć numerów rejestracyjnych 😉
A ja nieszczęsna uświadomiłam sobie tymczasem,że nie opowiedziałam nic o kolacji u Aliny,a jest o czym opowiadać:
na aperitif szampan i tosty z fła grasami,
potem wkroczyły:szynka w galarecie pietruszkowej,szynka bajońska oraz ser na gorąco,prosto z piekarnika(niestety nie pamiętam nazwy).
Daniem głównym była rzecz jasna wołowina po burgundzku 😀
Na deser znakomite ciasto czekoladowe oraz placek z mango.
Alino,do dzisiaj oblizujemy się na wspomnienie tego miłego i smakowitego wieczoru 🙂
Dzisiaj na pocieszenie były na obiad ozorki wieprzowe,najpierw ugotowane ugotowanea potem w plasterkach podsmażone na maśle.
Danusko, to Quebec City, dolne stare miasto, niezaprzeczalnie francuski 🙂
Najstarsze domy w miescie pochodza jeszcze z poczatkow XVII w. Jedyne miasto w Ameryce Polnocnej otoczone murami obronnymi.
yyc-dzięki,jeśli kiedyś wybierzemy się w podróż do Kanady to na pewno rozpoczniemy zwiedzanie od prowincji Quebec i jej stolicy 😉 Póki co z upodobaniem słuchamy francusko-kanadyjskiego akcentu niektórych muzycznych sław rodem z Quebecu 🙂
Podczas naszych ostatnich peregrynacji odkryliśmy raczej mało znane miasto-Le Mans(północno-zachodnia Francja).Le Mans słynie z murów obronnych pamiętających czasy rzymskie oraz z ….toru wyścigowego:
http://regiomoto.pl/portal/sport/juz-w-weekend-24-godzinny-wyscig-le-mans-czwarta-szansa-dla-audi
Zapraszamy w Gory Skaliste. Tutejszy francuski dopiero Wam sprawi radosc 🙂
Yyc, taki francuski?
http://www.youtube.com/watch?v=8muzopI0tvA
Bo piochna właśnie z Quebec.
Kończy się dzień, Orkiestra, moje sekretarzowanie, psu odbiło i chciałby na zmianę jeść i wychodzić na spacer; zawsze dostawał ciepły obiad między 12 – 12.30 i było dobrze. Teraz już trzeci dzień łazi za nami i żebrze. Może to przed mrozem chce się zaopatrzyć w sadełko? Wielkiego mrozu nie będzie, a nie ma nic brzydszego, niż spasiony jamnik. Musi wytrzymać, przecież go nie głodzimy.
zupelnie nie rozumiem niecheci Duże M do sniegu.
czym rzesz ta niesnaska moze byc wywolywana?
snieg, sam w sobie jest bardziej erotyczny niz wiatr badz snieg. w tych tematach nawet wiatr razem wziety do kupy z deszczem nie przebije sniegu w zadnym calu.
puszystosci sniegu tez nic nie zastapi. czystosci sniegu tez nic nie zastapi.
gdzie snieg moze zatem ci dokuczac?
ach 😆 ze nie wspomne o dziewictwie. snieg jest po prostu niepowtarzalny 😆
Jagodo, co a moze kto pchnal cie tam, gdzie diabel mowi dobranoc?
odpowiedzi nie musisz podpierac obrazkami. te i tak nie sa w stanie oddac tego co odczuwamy naszymi zmyslami. sama wiesz, znacznie lepiej niz ja, ze szczere relacje moga byc jedynie na biezaco a nie po przemysleniu.
jezeli kogos dziwi pojawienie sie ponownie lajaresa to wyjasniam, ponownie jestem zmuszony klepac z nowego urzadzenia. tamto z wbitym manczego osiadlo na dnie oceanu, a kompletny podpis oraz email zapamietalem jedynie ten przeznaczony dla lajares
Bardzo ladna, Nisiu.
Nie znajac francuskiego oczywiscie nie moge ocenic akcentu choc jest wiadome ze francuski kanadyjski rozni sie od tego z Francji i wyglada, ze sie na ogol podoba.
Smialem sie, ze na przedgorzu Gor Skalistych francuski musi byc bardzo komiczny bo go tu nikt nie zna. Zreszta jak sobie wyobrazic kowboja z kieliszkiem wina w dloni na mustangu goniacego zagubione cielaczki, wywijajacego lassem i wolajacego na krowy po francusku? Jeansy od Yves Saint Laurent a siodla od Armaniego. Czy to w ogole mozliwe do wyobrazenia? 🙂
Albo kowbojke w malej czarnej, pachnacej Chanel #5, w kapeluszu od Jean Paul Gaultier na rumaku z koltem w dloni?
Myslac o tym, wlasciwie czemy nie? Jak by ladnie preria wygladala 🙂
A tu z cyklu: „I ty zostaniesz indianinem”
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/TeamYYC?authkey=Gv1sRgCIGO4K_tvprcGQ#slideshow/5968142909292890706
Bardzo ladna, Nisiu.
Nie znajac francuskiego oczywiscie nie moge ocenic akcentu choc jest wiadome ze francuski kanadyjski rozni sie od tego z Francji i wyglada, ze sie na ogol podoba.
Smialem sie, ze na przedgorzu Gor Skalistych francuski musi byc bardzo komiczny bo go tu nikt nie zna. Zreszta jak sobie wyobrazic kowboja z kieliszkiem wina w dloni na mustangu goniacego zagubione cielaczki, wywijajacego l a s s e m i wolajacego na krowy po francusku? Jeansy od Yves Saint Laurent a siodla od Armaniego. Czy to w ogole mozliwe do wyobrazenia? 🙂
Albo kowbojke w malej czarnej, pachnacej Chanel #5, w kapeluszu od Jean Paul Gaultier na rumaku z koltem w dloni?
Myslac o tym, wlasciwie czemy nie? Jak by ladnie preria wygladala 🙂
A tu z cyklu: „I ty zostaniesz indianinem”
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/TeamYYC?authkey=Gv1sRgCIGO4K_tvprcGQ#slideshow/5968142909292890706
Yyc, Ależ masz wyobraźnię 🙂 siodeł od Armaniego może nie ma ale od Ralpha Laurena to ręki nie dam sobie uciąć 🙂
Lajares – ale moja niechęć ma bardzo prozaiczne podłoże – żadnego erotyzmu 🙂
W odróżnieniu od Kanady u nas ZAWSZE i WSZĘDZIE są te straszne leżące hałdy i cała reszta z tym związana ( przyjedź do Polski w zimie to zobaczysz ). Pięknie to wygląda ale głównie miejscami, dlatego ja lubię przedwiośnie czyli mniej więcej to co teraz mamy. Jak ktoś wrócił stamtąd gdzie był to dobrze się mówi 🙂