Komunikat meteo z najgorętszego dnia lata 2013 r miedzy Wisłą a Bugiem
Czwartek, 8 sierpnia, godz. 5.55
Na skraju Puszczy Białej nad Narwią, 6 km. poniżej Pułtuska temperatura 25 st. C. Śniadanie gotowe. Sok z pomarańczy (m imo zakazów, bo to owoce bożonarodzeniowe) wyciśnięty. Do tego grzanki, miód, twarożek domowy i herbata.
Godz. 7. 30
Dom zamknięty, trawnik polany, pies napojony. Auto rusza na wschód.
Między godzinami 7.40 a 9.40 w temperaturze rosnącej auto bieży na wschód i pokonuje odległość 150 km. Docieramy do Siemiatycz.
Godz. 9.45 – 12 45, Siemiatycze, temperatura przekracza 30 st. C. Mimo gorąca zwiedzamy synagogę ( w remoncie i mieszczącą dziś dom kultury), dom talmudyczny czyli zasadniczą szkołę zawodową , XVIII- wieczny kościół Wniebowstąpienia, klasztor, kaplicę św. Anny(drewnianą i w remoncie) zdobiącą miejscowy cmentarz, kaplicę ewangelicką (tamże) pełniąca rolę galerii sztuki i piękną cerkiew. Temperatura rośnie.
Godz. 13.oo
Obiad w pensjonacie Cezar. Dania regionalne. (Opis w stosownej chwili).
Godz. 14.00, temperatura 35 st. C
Droga na św. Górę Grabarka. Pobranie wody ze św. Źródełka, zwiedzenie cerkiewki i parku krzyży.
Godz. 15.00 droga powrotna z krótkim postojem w młynie Repki pod Sokołowem Podlaskim . Zakup mąki (chyba na całą zimę) i jazda do domu.
Godz. 17.00, temperatura pod domem – od zachodu 40 st. C, od północy 38 st. C. Skok do wody a potem na werandę. Lodowate wino i do roboty.
Dokładna relacja ze zdjęciami w stosownym momencie.
Godz. 19.09, temperatura 38,5 st. C. Utrata św…
Komentarze
W obydwu sklepach w ktorych robie zakupy pomaranczy o tej porze roku niema, sa tylko grapefruity z Afryki Pld., dlatego sie zdziwilam ze
Pan wyciska.
Dzisiaj posze Pan, „sok z pomaranczy, mimo zakazow,… wycisniety”..
Pan jest niepowazny.
Zycze milego dnia.
jaki niepoważny … ma poczucie humoru …. 🙂
W mojej okolicy pomarańcze są zawsze i mój Osobisty codziennie wczesnym rankiem też sobie sok wyciska i pije.
Ja nie. W końcu to owoce południowe 😎
Goszczeni dwa tygodnie temu dwaj amerykańscy bracia z Bostonu (18 i 20 lat) dostali śniadanie o świcie, przed wyprawą w góry. Wybierali się sami, reszta towarzystwa jeszcze spała, więc i sami śniadali. Pijąc sok z zachwytem i zdumieniem skomentowali głośnym szeptem „fresh!” 😯
Woda z Grabarki podobno czyni cuda (ludzie tam sobie przemywają twarze, ze szczególnym uwzględnieniem oczu, sama widziałam), ale herbata z niej jest ohydna 🙁
Kwaśne pomarańcze dobudzają nie gorzej, niż kawa. Więc czasem jem je rano „zamiast” – wolę cząstki, niż wyciskanie soku, bo szybciej, poza tym gębowe „naruszanie tekstury” 😉 tego owocu to oddzielna przyjemność.
Nb, orzeźwiająco-kwaśne są też czarne i czerwone porzeczki.
Nawet maliny.
Wszystko to mam zamrożone.
Przedwczoraj, wczoraj i dziś jadłam powyższe prosto z zamrażarki na śniadanie z lodami (+ orzechy, rodzynki ze słoiczka gdzie nocą zaprzyjaźniały się z wódką, bita śmietana, na to tarta czekolada gorzka, ew biszkopcik lub dwa na dno konstrukcji lub na oddzielny talerzyk)…
=> uprzyjemni każdy upał! 😀 (Tu skwar jeszcze trzyma.)
A Cappella od rana znęca się nad człekiem zmożonym temperaturą ( na szczęście po nocnych burzach nieco spadła)
Ewo47 – nie doceniasz Gospodarza naszego. Człowiek gołębiego serca i jastrzębiego pióra. Wiem, co mówię; znamy go od 7 lat.
Dzisiaj Pyra siedzi w swoim biurze, ale na Blog będzie zaglądać, oczywista oczywistość.
Sok z pomarańczy, banan, świeży imbir, mrożone maliny
Jedno z moich śniadań na upały.
U mnie jednak chłodno i nadal deszczowo, więc na śniadanie gorąca herbata i… kawałek ciasta cebulowego.
w Grecji właśnie w upały podają świeży sok z pomarańczy z kilkoma kroplami uzo .. pobudza i odświeża … jakieś zapasa mają tych pomarańczy … 😉
się zbiera na deszcz i zbiera się … a na razie duchota … od wczoraj arbuzy jem tylko ..
kotka już bezszczelnie mnie rano budzi jak u siebie w domu … 😉
a w Warszawie można jak w Paryżu ….
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14410580,Nie_kupuj_wody_w_sklepie__Z_kranu_leci_taka_sama_.html#LokKrajTxt
Arbuz, solidnie chłodny, to na upały mój klasyk zarówno poranny, jak i wieczorny (te lody to wyjątkowo i przy okazji – oczywiście łatwe kalorie o poranku, potem już niewiele, żadnych wysokich oktanów!… gdyby częściej? – wolę nie myśleć!) 🙂
Pyro, jeśli ja Ciebie 😳 – to Ty też nieco torturujesz mnie 😉 — tu podnieśli progno na minimum 31 stopni; deszcz wieczorem… jeśli w ogóle coś dojdzie, bo ostatnio z nieba leciało (śladowo, jak ksiądz kropidłem, poza tym tylko miejscami) we wtorek, 30 lipca; Mama mówi, że baaardzo sucho… 🙁
Jolinku, piję miejscową kranówkę od powrotu z „długiej Anglii” (1999) – moja część miasta wodę ma doskonałą, a w europejskich metropoliach „nauczyłam się” odruchu porannego poboru wody z kranu do butelek czy też stawiana w dzbanach na stół, do posiłku. Reszty perswazji dokonał pobyt (2002) na aktywnych wczasach w Piwnicznej* i przyglądanie się co dnia podczas porannej rozgrzewki w terenie hałdom zaplastikowanego, zafoliowanego płynu, plażującego się całymi dniami na klepisku w pełnym słońcu… aż wreszcie zlituje się jeden czy drugi tir, weźmie, przewiezie na inne klepisko lub pod blaszany dach. I żebyż jeszcze wszystkie aniony i kationy i inne cenności tam były!… – Mętna frakcja jest wszak odciągana, bo klientowi się „nie podoba” wygląd… Albo nie podobałby, po tych wszystkich tygodniach i miesiącach.
____
*wygranych w Radio Kr. za tekścik o rowerowaniu w mieście 🙂
Jolinku,
ta kotka Cię wychowa w szybkim tempie 😉
Pomarańcze w moich sklepach pochodzą z Hiszpanii i Południowej Afryki.
W lodówce mam jeszcze kilka cytryn przywiezionych w październiku z Sycylii…
…na klepisku rozlewni, ma się rozumieć.
Przechowywanie wody w butelkach PET w pełnym słońcu, to najskuteczniejsza metoda jej uzdatniania w Ugandzie. Dzieciaki już są nauczone, że butelek się nie wyrzuca, tylko napełnia wodą i poddaje działaniu promieni ultrafioletowych. Po kilku godzinach taka woda jest wolna od bakterii.
Dzisiaj Dominiki – imieniny JollyR., a ona w kraju i chy ba bez dostępu do sieci. Niemniej temat wieczornego toastu jak znalazł.
W Poznaniu tygodniowe ponoć ochłodzenie – do niedzieli 25-26 stopni, od poniedziałku do czwartku 21-22 stopnie. Jak mówi Jolinek, prawie zima. Nareszcie.
Kombinacja wysokiej temperatury (powyżej 50 st.) i promieni UV niszczy bakterie powodujące cholerę, tyfus, biegunki itp.
Metoda jest popularna także w Kenii, Tanzanii etc.
Pyro, marzysz o tych ślizgawicach? Zawiejach? Mrozach? Ja mimo wszystko wolę gorące lato!
Ślizgawicom i zawiejom mówimy stanowcze NIE!
Prosimy o lato z temperaturą 23-25oC oraz deszczami w nocy.
Najlepszą wodę z kranu piliśmy u naszej koleżanki mieszkającej
w Alpach na wysokości ok.2000m,pochodziła z lodowca.
MałgosiuW.- Boże broń! Jolinek zażartowała, że 26-27 stopni po takich upałach, to prawie zima i ja podhaczyłam się pod ten dowcip.
Witam.
lato jak nigdy…troche deszczyk popadal.. a jest w okolicach 20 C,,,zadnych upalow,
juz nie pamietam jak dawno temu bylo takie piekne lato w Skandynawii.
Najlepsza woda z kranu 🙂
Danuska,
Taka jest temperatura u mnie. Mamy tez wiaterek, ktory pozwala nam normalnie oddychac.
Pewnie ta woda prosto z kranu jest dobra, skoro Sanepid to potwierdza, ale w starych budynkach są przeważnie stare rury wodociągowe. Piję czasami herbatę u znajomych mieszkających w przedwojennej gdyńskiej kamienicy w śródmieściu. Niestety, niezależnie od gatunku, nie jest dobra. U mnie w domu smakuje o wiele lepiej, ale instalacje są nowe. Mimo tego z przyzwyczajenia piję wodę przegotowaną albo mineralną.
Miało padać, ale tylko się na to zanosi. Lecz przynajmniej jest sporo chmur.
Ugotowałam leczo, ale musi się ” przegryźć”.
Jolinku,
kotka już pewnie całkowicie się zadomowiła i uważa się za pełnoprawnego albo i najważniejszego domownika.
Krystyno tylko biedna przeżyje znowu szok … za chwilkę wyjeżdżam z wnuczką a potem Zjazd i wraca na ten czas do starego domu …
u mnie na szczęście wszystkie rury wymienione … ale kiedy patrzę na ten kamień po powrocie z wyjazdu w WC to sama nie wiem pić czy nie pić ..
Dwa duże naleśniki = jeden z jabłkami, drugi z dżemem z czarnej porzeczki, popiłam wodą z sokiem malinowym. Całkiem dobry obiad damski.
a u nas wczoraj bylo oficjalnie nieco ponad 40, dzis „tylko” 26.
Pyro, wprosilabym sie na taki obiad 🙂
Magdaleno – masz abonament zaproszenia.
Witam, coś dla ochłody, nowe lody.
http://www.kickstarter.com/projects/nicecreamfactory/nicecream-factory-introducing-liquid-nitrogen-ice
Pozdrowienia z Hamburga.
Wszystko co dobre – szybko się kończy 🙁
Komitet pożegnalny pożegnał mnie na Darze po śniadaniu, Olaf Mocarny wyznaczony przez SUPER- intendenta, kpt.ż.w. Ryszarda K. zniósł mi z pokładu torbiszcze…a dworzec tuż obok.
Zacumowanam w Hamburgu w hotelu okołolotniskowym i już nigdzie się nie ruszam, tylko jutro o 8:15 na autobusik, który podrzuci mnie na lotnisko.
Upały w Polsce przeżyłam, więc potwierdzam. Od 27-go lipca byłam zamustrowana na statku, najpiękniejszym na świecie oczywiście – i tam mogą sobie być upały, jakie chcą, tam zawsze jest dobrze!
Pyro,
jak naleśniki, to Panalulkowy obiad, ciekawe, czy w Niebiesiech też podają?
Alicja – jeżeli to prawdziwe niebo, a Lulek sobie nie nabrechtał, to codziennie podają mu naleśniki śliczne anielice, w przykrótkich szatkach
Alicja-to Ty już w Hamburgu? A miałaś zahaczyć o stolycę ?
Danuśka – lista osób, z którymi w kraju umawiała się Alicja spełnia warunki ruskiego przysłowia „Miało być dobrze, wyszło jak zwykle”.
Danuśka,
o co ja miałam nie zahaczyć! Nawet w Poznaniu byłam tzw. „rozciągniętym weekendem” i Pyry nie odwiedziłam, bo nie było kiedy, psiakość, rodzina poznańska mi się rozrosła i zagospodarowała mój czas co do minuty. A nawłóczyłam się wte i nazad i z powrotem, i już naprawdę moje pogróżki, że jeszcze do Warszawy wzięły i wymiękły 🙄
Dodam, że upały spowolniły myślenie i wszelkie ochoty, ale to jest do nadrobienia w przyszłym roku. Jak na razie – jestem przejedzona podróżami i marzę tylko o własnym łóżku, ogródku, nawet niech mnie komary żrą, co mi tam!
I jeszcze jedna rzecz, jestem upoważniona, by wyjaśnić.
Gdyby ktoś pytał, dlaczego Nisia nie bywa na blogu – proszę „podziękować” niejakiemu Ozzy, który swego czasu napisał „Nisia, odp…. się”.
Gospodarz ten wpis usunął, ale Nisia zdążyła przeczytać. Każdy ma swoją granicę wrażliwości. Nisia wulgaryzmów nie używa i nie znosi.
Ozzy,
dumny jesteś, co? Niech Ci na żółto wyjdzie, jak mawiali w moich czasach.
Witam, tak się cieszę z obejrzanego meczu tenisa. Radwańska wygrała. ozzy, czasami myli fora odkrywając się jaki jest.
Ale horror !!!!!!
Alicjo przykra sprawa ale dlaczego mamy zbiorowo odpowiadać za tego typka zwłaszcza, że nic nam nie wiadomo tym … jesteś upoważniona by przekazać to Nisi … wracaj do domku spokojnie i bez przygód …
burza na horyzoncie i już kapie … hurra …
Jolinku,
ja tam się nie znam na typkach i typach, ja sem jest, jaka jezdem. I za nic nie chcę odpowiadać, bynajmniej i wręcz, a nawet naprzeciwko.
„Durna baba”, jak to mówi Jerzor, czasem za to dostaje w łeb, a czasem mu pobłażam, niech ta. Ja też go wyzywam od chłopów durnych, ale to są nasze relacje od stu lat i możemy sobie ubliżać po swojemu.
Przykładam się do poduszki, bo jutro muszę wstać świtem bladym, białym ranem…
Burza już nie tylko na horyzoncie, ale w pełnej krasie, leje jak z cebra.
Zrobiłam dziś leczo tak jak Krystyna, a za przykładem Danuśki mini serniczki w silikonowych foremkach od muffinek. Bardzo to sympatyczny deser.
A tyle razy mówię, że przy stole Wersal ma być. Jak kogo ręka swędzi, to proszę za stodołę na męską rozmowę i będzie spokój. Na koguciki się napatrzyłam; szczególnie na jednego – ukochanego braciszka. Jako dziecko był niesłychanie zaczepny, a była to chudzina niewielkiego wzrostu , o wybujałym ego i poczuciu „honoru”. Miał też dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy i świetnego kumpla w tym samym wieku ale 2 razy większego. Mój Andrzej zaczynał, a w jego imieniu naparzał się Andrzej W. To doskonale funkcjonowało dopóki Andrzej W. mieszkał za płotem. Ale kiedy miał 11 lat, Rodzice z Poznania przeprowadzili się do Głogowa. Cóż było robić, trzeba było uszy po sobie położyć. Temperament jednak się odzywał; kiedyś zadarł z całą podwórkową paczką i groziły mu straszne cięgi. Jednak błysnęła mu nadzieja – przyjechała Pyra z narzeczonym. Przygnał wojownik do domu i ogłosił, że potrzebuje Jarka – chłopa całkiem dorosłego i dużego, żeby poszedł sprać wrogów przyszłego szwagra. A tu kicha – szwagier go wyśmiał „Ty zacząłeś, a ja mam kończyć? Człowieku, ja się w życiu nie biłem z chłopakami i dla ciebie nie zacznę zbierać siniaków. Zacząłeś – bij się sam, ja przygotuję apteczkę”. Skończyło się na szturchańcach i pyskówce i to było ostatni raz kiedy Andrzejek płonął świętym ogniem. Potem z tego wyrósł. Ja, kiedy ktoś zaczyna awanturę zaraz się rozglądam, gdzie jest ten duży, który będzie się bił za pyskatego.
Małgosiu – ja też się do tego deseru przymierzam za tydzień zrobię.
Pyro!
Ja jestem duzy.
190 cm, 105 kg.
Henio – Ty na ochotnika w imieniu Ozzy?
Ozzy, enligt begaran av Alice vill jag tacka er for detta hedervarda fordomande och den starkaste vart straffa upptag.Blogg väntar pa dig Black Sabbath. Skracken!bv
Dzisiaj dla nas ulga.
Z wczesniejszych goracych dni,
36° -30°zrobilo sie dzisiaj od
rana 20°,
Wiec byla,, swinska przednia,,
kartofle z patelni i kapusta kwasna .
Do tego chrzan z dodatkami.
Ah!
Nie , Pyro ja w Twoim imieniu !
Ozzy mnie tak jakos ……nigdy.
Dla wszystkich wielbicieli Lublina – „obrazek turystyczny” 1914 r.
https://www.youtube.com/watch?v=Pziw_QLbFT0
Szkoda, że taki krótki…
replay 🙂
Ozzy, enligt begaran av Alice vill jag tacka er for detta hedervarda fordomande och den starkaste vart straffa upptag.Blogg väntar pa dig Black Sabbath.
Skracken!
a jak może masz na imię Zbyszek to dedykuję Ci piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=t1lxeJQpOwE
„W 1914 roku, podczas okupacji Lublina przez wojska austro- węgierskie został nakręcony film ?Obrazek turystyczny” zawierający widoki z okolic Zamku. Autor pozostaje nieznany.”
I jesze ta glupia szkola dla dzieci Ozzi´ego.
Nie wiem , sam sie chwalil.
Lublin trzech pokoleń: https://www.youtube.com/watch?v=dirTDAEV-AM
Echo Przemyskie 1900
„Osadzona na koszu.
Żądna kobierca ślubnego kuchareczka, fertyczna i sprytna Marysia, upodobała sobie młodzieńca, chadzającego w niedzielę w anglesie, miękkim kapeluszu, w rękawiczkach, w jasnym krawacie, z cwikierem na nosie i wiotką laseczką w ręku.
Takiemu szykowcowi, mając gust wyrobiony w kawiarni, gzie służyła, oddała Marysia wnet serce i co więcej tytułem pożyczki około 100 koron.
Kawaler przedstawił się jako majster od kopyta Kazimierz G…l., obiecał zrobić parę bucików na wysokich korkach i dać na zapowiedzi. Rzeczywiście udał się pewnego dnia z Marysią do cerkwi, aby dać na zapowiedzi, lecz u progu tak się zakręcił, że znikł i odtąd odszukanym być nie może. Uproszeni przez uwiedzioną Marysię, przestrzegamy przed tym przemysłowcem, który prowadząc ze sobą jeszcze drugiego swego kompana oszusta, Władysława R. najprawdopodobniej wyszuka sobie znowu inną łatwowierną ofiarę, tęskniącą za czepkiem i tytułem pani majstrowej.”
Wczoraj jeszcze konfitury i obłapianina, a dziś twardo tu idzie.
Dobry wieczór, jak długo dnia stać.
Ozzy, to zawodnik innych blogów, gdzie używa się innego oręża. Wczytuję się tam czasem, lecz tylko fragmentami. Zaliczam go do tych elegantszych. Nie wałczy – co prawda – floretem, ale tak jak może i musi, bo walą w niego morgenszternami. Nie wiem kiedy na linii Nisia/Ozzy doszło do tej – potwierdzam – nieeleganckiej odzywki, ale mogę sobie wyobrazić, że Ozzy w werwie dołożył tonu.
Dobremu, naszemu (czy mogę tak powiedzieć, bo wszędobylskiemu?) bykowi, trafiało się niejednokrotnie wsadzać wpisy wyraźnie nie przeznaczone w ten blog, w który zamierzał. Tak to chyba jest u wielopisaczy.
Może znalazła by się jakaś droga?
Pepe – drogówka, Z alkomatem.
I z psem Szarikiem
@pepegor
alez tu duzo o mnie?
Zaczela @della, nawet nie wiem kim jest ? Nie interesuje mnie.
Pare rozsadnych osob. Reszta to elementy trudnego patosu.
pozdrawiam koniunkturalne nachalstwo
bawcie sie dobrze…
Henryku, z tak dobrego rocznika.
Miałem ci ja absolwentkę z tej szkoły, którą tak nisko oceniasz obok mnie (w laboratorium), gdy zacząlem studia na wydziale chemii, tu w Hannoverze. Ona po tej Walldorfschule faktycznie, miała problemy z pojmowaniem najprostrzych, matematycznno-fizycznych związków. Dała sobie spokój z tym i poszła na inne kierunki.
Zapewniam, dała sobie radę – i to jak!
Ona, z tego co myślę, do dziś nie zna prawa Ohma, ale zagra może jeszcze dzisiaj na skrzypcach tak, jak wtedy.
A ja – zagram na organkach też jeszcze, ale juz nie tak jak dawniej, ale ? kto by tego chciał jeszcze słuchać.
Ludzie, czy już tak czuć odemnie?
Chciałem tylko dobrze, już idę spać.
Henryk47
odczep sie od moich dzieci, chamie.
Ps. Poczytaj blog Passenta.
Zegnam blog i nie wracam
Pepegorze – większość pewnie już śpi. Nowy słucha bluesa. Pyra ma chyba kłopot z internetem bo pisze z komputera Młodszej 🙂 .
A szkołę każdy może wybrać jaką chce. I nie powinniśmy tego komentować.
https://www.youtube.com/watch?v=V-rR194axPc
Dzien dobry,
Zostawilem swoj komputer w pracy (skleroza), bedzie bez ogonkow.
Asiu, dzieki, niestety sciskanko bedzie mocniejsze.
Antonino,
pisz po polsku na tym blogu, proszę – co prawda chwilowo jestem w Hamburgu i po niemiecku rozumiem to i owo, ale z Twojego wpisu nic a nic.
Obrażonemu Ozzy wyjaśniam, że Della to Alicja w podróży – tak mam wpisane w mój Dell-mini i tak zostawiam, bywalcy o tym wiedzą, a kto nie wie, ten może pytać (kto pyta – nie błądzi).
Jeśli chodzi o wymianę zdań między Ozzy-Nisia, to przekazałam dokładnie to, co powiedziała mi Nisia i upoważniła mnie do ogłoszenia tego na blogu, co powyżej uczyniłam. Jak to mówią w kraju, gdzie mieszkam – don’t kill the messenger! (Nie zabijaj tego, który przynosi/przekazuje wiadomość).
Proponuję na ukojenie nerwów temat muzyczny z filmu „Posłaniec” (The messenger”, 1970, muzykę skomponował Michel Legrand), wrzuciłabym sznureczek, ale piąta nad ranem, moja della ryczy muzycznie, nie będę kombinowała z ustawianiem głosu i budziła pół hotelu.
Le Messager
http://www.youtube.com/watch?v=3Q-194i7mM8
Bilans:
Ozzy napisal cos, czego hie akceptuje Nisia, co rozumiem. Nie rozumiem natomiast dalszego ciagu – Nisia obraza sie na Ozzy, czyli na nas wszystkich. Ozzy obraza sie na Nisie i Alicje, czyli na nas wszystkich. Dlaczego na mnie?
Nie wiem.
Jestem od kilku lat na tym blogu bo lubie gdy mnie nemo oprowadza po gorach Szwajcarii, Alicja po odwiedzanych krajach, Pyra dzieli sie tym co sie dzieje w domu, od nisi ucze sie poprawnej polszczyzny, byk zachwyca wierszami acapella zabiera mnie w Tatry, Danuska rozwesela swoim humorem I usmiechem, Malgosia zabrala mnie kiedys na Kube itd, itd, o codziennych wpisach Gospodarza nawet mowic nie
trzeba. Mam ogromna prosbe – zostawmy to tak jak jest. Uwazam, ze zadne zmiany ani obrazanie sie nie sa nam potrzebne. Chociaz raz posluchajcie Nowego. Dziekuje.
trzeba. Mam ogromna prosbe – zostawmy to tak jak jest. Wydaje mi sie, ze
„…reszta to elementy trudnego patosu” – można prosić o tłumaczenie na język polski? Tego nawet w googlach nie ma 😉
Nowy – Upoważniam Cię do tego byś się na mnie obrażał co pół godziny 🙂
Alicjo – Ofiara została już zlinczowana, a mnie boli już język.
Nowy,
ja tam się nie znam. Jestem na blogu niemal od początku i trzymam się na pokładzie, nie zamierzam schodzić. Jedyny pokład, z którego muszę zejść raz do roku, to pokład Daru Młodzieży (tu ślozy płyną na wspomnienie…)
Kurka siwa…muszę ogarnąć siebie (prysznic) i torbę, za 45 minut podwoda na lotnisko…
Tam będę się nudziła jakies 3 godziny, więc pewnie i was zanudzę „roll”
yurek,
dzięki za sznurek do „Posłańca” 🙂
No dobra…łuki w juki…
Myslalam ze jak sie zyje w Austrii, to sie nabiera dobrych manier.
Krytykowanie szkoly do ktorej ozzy posyla swoje nieletnie dzieci na
nauke, to juz naprawde……. eh, szkoda slow. Moja babcia komentowala takie sytuacje krotko i zwiezle „szkoden goden”.
Zycze wszystkim blogowiczom smacznego soku pomaranczowego
na sniadanie.
Ozzy, viele Grüße nach Schweden!
Byku – jesteś nieobrażalny. Jak Ty to robisz?
Nisiu – Pamiętam ten dzień jak dziś – Ty uraziłaś Byka, Ogonka i Ozzi’ego, Ozzy obraził Ciebie, Kot Mordechaj przypomniał, że został obrażony przez Ozzi’ego, a w końcu to ja byłem wszystkiemu winien.
Alicja użyła tego słowa wielokrotnie, a i żeglarzom pieprzyć się zdarza.
Poza tym duszę się gdy się zdenerwuję. Całuję Cię w łapkę.
Ozzy – Ty też się nie wygłupiaj, kochaj swe dzieci i już 🙂
P.S. Cichy odwieczerz – 17. maja – materiały dowodowe.
P.S.P.S. Henryku – Mam tylku 183.5 cm wzrostu. Czy bijesz niższych od siebie?
Placku !
Nie.
Nie bije nikogo.
Nie lubie sie bic.
Asia.
ewa47.
Ja mysle ze gdy ktos na forum publicznym
pisze do jakiej szkoly chodza jego dzieci,
to zgadza sie na opinie innych.
I to rodzice wybieraja szkole dla dzieci
ktore sa w wiwku 6-7lat.
Tym bardziej ze ,,szola waldorska,, jest
kontrowersyjna.
Czy uwazacie ze uczace sie tam dzieci
powinny uwazac nauczyciela za Chrystusa?
I po upałach na razie. Pogoda burzowa wczorajszego wieczora widać destrukcyjnie na nas działała. Tak bywa. Alicjo – tradycyjnie życzę wysokiego nieba. Ląduj bezpiecznie i pisz.
Za chwilę udaję się w wielką podróż do apteki (ok 200 m i 1-sze piętro); na to mi przyszło, że świat mi się skurczył do wymiarów liczonych w metrach. Pewnie los doszedł do wniosku, że Pyra już swoje przeszła: te rajdy piesze, obozy wędrowne, szlajanie się po lasach za grzybami, codzienne przebieganie centrum miasta, bo wszędzie blisko, a na tramwaj trzeba czekać…eh, były czasy. Przy okazji kupię jakiś kawałek kuraka dla piesa, bo wraca dzisiaj późnym wieczorem, a Młoda mówi, że nadal nie chce jeść suchej karmy, woli być głodny – ewentualnie uzupełnia kulkami to, co wyżebrze od pani, tak został przez nas zdemoralizowany.
dzień dobry …
zawitam do Was we wrześniu bo się sportuje i wakacjuje … się bawcie dobrze … 🙂
Jolinku – buduj formę i wypoczywaj. Do września.
Ja juz poczytuje ten blog po to, aby zobaczyc kto komu tym razem naublizal
To chyba jakas tandetna prowokacja z tym Chrystusem albo echa wychowania w autorytatywnym, drobnomieszczanskim domu rodzinnym, wiec strach przed „innym” i wlasnie atorytetem-Chrystusem. Kompletny brak refleksji na temat tego jak wyrastalo. Brak jakiejkolwieg refleksji i myslowej ewolucji, mimo lat, mimo wyjazdow, mimo rozwoju swiata.
Steiner, zalozyciel szkol waldorfa, probowal wprowadzic do zycia „…zasady wolnosci kultury, rownosci w ramach politycznej wspolnoty i „braterstwa” w zyciu gospodarczym.”
Szkoly waldorfa urtowaly wiele utalentowanych dzieci, ktore w sztywnych, uznajacych tylko autorytet i rozkaz, strukturach szkolnych nie mialy szans na ukonczenie szkoly. Sama zanalam ludzi, ktorzy byli uznani, nawet juz oficjalnie, za debili przez przedstawicieli normalnego szkolnictwa np. Konrad Schily, brat ministra, a dzieki szkole waldorfa, skonczyl medycyne, zalozyl wlasny uniwersytet i osiagnal bardzo duzo w zyciu.
A poza tym co komu do tego, do jakiej szkoly wysyla swoje dzieci? Moze ten rodzic chce wiecej dla swojego dziecka?
Każdy ma swoją granicę wrażliwości.
Na cudze wulgaryzmy, niedelikatności, złośliwości, agresję, niewybredne żarty…
I dobrze.
Dodatkowo do tej wrażliwości na własnym punkcie dobrze jest mieć wrażliwość na odczucia innych, trochę empatii, dobrej woli, opanowania emocji, mniej popędliwości, trochę refleksji też nie zaszkodzi, zwłaszcza post factum, gdy już nas poniosło 😉
To jest trudne i chyba tylko Placek ma właściwy zasób tych cnót, ale zawsze można trochę nad sobą popracować, urlop blogowy nadaje się do tego znakomicie 🙂
Henryku,
jedni chcą uważać nauczyciela za Chrystusa, inni odwrotnie, a inni jeszcze inaczej.
Popierasz dekret Heydricha?
„Die auf der Pädagogik des Gründers Steiner aufgebauten und in den heute noch bestehenden anthroposophischen Schulen angewandten Unterrichtsmethoden verfolgen eine individualistische, nach dem Einzelmenschen ausgerichtete Erziehung, die nichts mit den nationalsozialistischen Erziehungsgrundsätzen gemein hat.”
Naziści zwalczali je jak mogli.
Bo te szkoły
„W uczniach wspierają indywidualne osiągnięcia, zrównoważony rozwój umiejętności intelektualnych, artystycznych, praktycznych i społecznych. Uczy się zdobywania indywidualnego sądu i umiejętności rozróżniania. Szkoły waldorfskie mają własny program nauczania niezależny od programów państwowych. Nie wyróżniają żadnego ze światopoglądów.”
Znam parę osób po tych szkołach. Wszyscy są bardzo wartościowymi ludźmi i chętnie się z nimi przyjaźnię.
Wielu z nich ma zawody związane ze sztuką i rzemiosłem artystycznym, zmarły w ubiegłym roku nasz przyjaciel Urs, również absolwent takiej szkoły, był znakomitym grafikiem i fotografem.
Na dworze cud pogoda, ale poranek rześki bardzo +11 st.
We wczorajszym kinie pod gołym niebem zmarzłam mimo wełnianych skarpet i bluzy z polara. Dziś wezmę ze sobą jakiś kocyk.
PS. Dla mnie to niepojęty fenomen.
Udowodnisz komuś, że świadomie i wielokrotnie oczernia cię i niszczy twoje dobre imię, i nic. Miedziane czoło połyskuje z dumą.
A tu nagle wystarczy wykropkowane słowo i… jak grom z jasnego nieba.
Obraza z powodu wrażliwości.
Zaiste, zagadkowa jest natura ludzka.
Jolinku, miłych wakacji i przyjemnej pogody!
Alez ja nie mam nic do dzieci Ozzi´ego,
ani do ludzi z tym wyksztalceniem.
Ja tylko napisalem ze szkola jest ,,glupia´´
i tyle rabanu o to.
Henryku, gdybyś chodził do tej szkoły byłbyś może mądrzejszy.
Nemo, a nie mozesz Nisi spokoju dac? meczy Cie tak bardzo?
Dzien dobry,
Dorotol, Nemo, dziekuje za wyjasnienia co do szkol wardorfskich. Przyznam sie, ze nic o nich nie wiedzialam.
A zyczliwosci, takiej zwyklej ludzkiej zyczliwosci, nigdy nie za duzo.
Jest cieplo ale juz nie upalnie.
Wczoraj zrobilam tort arbuzowy, o ktorym wspominala Danuska. Niezbyt dobrze mi wyszedl bo galaretka sie nie sciela a krem tez sie nie trzymal jak powinien. Troche z tym roboty ale efekt zaskoczenia gwarantowany.
Milej soboty 🙂
Alino,
tak jak pisze Dorotol, to są szkoły w głównych założeniach rozwijające umiejętności dzieci i stawiające na ich rozwój indywidualny w zgodzie z naturą.
Głównym zadaniem pedagogiki waldorfowskiej jest żywe pielęgnowanie zrozumienia istoty człowieka i jego rozwoju w powiązaniu ze światem i społeczeństwem. Charakterystyczne jest przywiązywanie dużej wagi do działań artystycznych (malowanie, rysowanie form, śpiewanie, gra na instrumentach, eurytmia), a także uczenia poprzez praktyczne działanie (prace ręczne, warsztaty ? praca z drewnem, pielęgnacja ogrodu). Podkreśla się rolę rytmu w zdrowym kształtowaniu nauczania.
Znam nauczycielkę eurytmii w takiej szkole, taką trochę ezoteryczną osobę w zwiewnych szatach i o znakomitym kontakcie z uczniami.
Waldorfowskie wprowadzenie do alfabetu
Nazwa „szkoła waldorfowska” wywodzi się od fabryki cygar Waldorf-Astoria w Stuttgarcie, której dyrektor w 1919 roku założył szkołę dla dzieci swoich pracowników, a jej prowadzenie powierzył twórcy antropozofii – Rudolfowi Steinerowi. Inna nazwa tego typu szkół (jest ich na świecie ponad 1000) to szkoła steinerowska. W Szwajcarii – Rudolf Steiner Schule.
Pogoda ogrodowa. Ciepło, wilgotna ziemia…
Osobisty plewi, a ja sadzę. Sałata, jarmuż, kapusta pekińska, kalafiory zimowe… W sumie ponad 40 sadzonek.
Zebrałam czosnek i szalotki.
Teraz jeszcze upiekę ciasto z morelami i znowu pójdę grzebać w ziemi. Bardzo medytacyjne zajęcie.
Moja Stara miala w pracy kolege, antropozofa, ktorego zona wywizozla wraz z dziecmi do Szwajcarii aby tam w steinerowskiej szkole nauczac tanca czy rytmiki. Ich dzieci tez do takiej szkoly chodzily i na Gwiazdke cala rodzina robila wlasnemi rencamy bardzo ladne kartki swiateczne oraz wystepowala w bardzo ladnych kolrowych sweterkach, ktore tez wlasnorecznie dziergalaw dlugie jesienne wieczory
Bardzo to nobliwie wygladalo i kolega zrazu stal sie bardzo popularny w zespole, az ludzie poczeli zauwazac u niego dziwna kompulsje i namietnosc : MM musial, MUSIAL nieustannie wszystko na wszystkick kablowac i jeszcze robil to w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku. Wystarczylo, ze ktos krzywo spojrzal na Szefa za plecani, a MM juz szybciutko zasuwal do gabinetu aby o tym opowiedziec.
Moja Stara w takich wypadkach nigdy sie nie obcyndala, wiec wezwala kiedys MM na ostra rozmowe i zapytala wprost dlaczego nieustannie donosi na swych kolegow. I on jej jakos wytlumaczyl, ze PB od niego oczekuje aby szanowal wladze albo cos w tym rodzaju. Oczywiscie ich rozmowa tez zostala zaraportowana gdzie trzeba.
Mial MM szanse na znakomita kariere w korporacji mojej Starej wlasnie dlatego, ze donosy jego byly wysoce docenianie, ale tu na scene niespodziewanie wkroczyla jego zona i powiedziala ze musza cala rodzina wyjechac do Szwajcarii. Co tez uczynili.
Wszyscy koledzy MM odetchneli z ulga, a szefostwo nigdy juz nie mialo tak dobrze z donosami.
Kocie,
i wśród antropozofów trafiają się kapusie. Do tego trzeba mieć talent i powołanie 😉
TW na moim roku był kompletnie areligijny, ale i bezpartyjny.
Nie wiem, jak tam u tych steinerowców z religijnością, nigdy to dla mnie nie było istotne. Urs miał świecką ceremonię pogrzebową.
Prace w ogrodzie na dziś zakończone, podwieczorek zjedzony, pora na spacer nad jeziorem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Steiner_%28filozof%29
Nemo, dziekuje Ci za dalsze informacje. To jest bardzo interesujace i dobrze, jesli jest wybor szkoly. Poczytam sobie dalej m.in. to, co podaje Dorotol.
Alino,
dodam tylko, że szkoła prowadzona w duchu antropozofii nie produkuje antropozofów, tak jak katolicka – katolików 😉
Rówieśnicy „steinerowców” ze szkół państwowych naśmiewają się trochę z tych pierwszych jako „mięczaków” nie nauczonych przebojowości i używania łokci 🙁
Dziś w kinie pod gwiazdami
Nemo, to jeden z moich ostatnich nabytkow dvd 🙂 Jeszcze nie widzialam ale pamietam, ze recenzje byly bardzo dobre. Milego wieczoru.
Niedawno oglądałam ten film 🙂 Polecam i życzę przyjemnego oglądania pod gwiazdami. Jak będą spadać nie zapomnijcie o życzeniach 😉
Nemo, bardzo fajny film. A komary nie gryza ?
Szanowni Panstwo,
alez ja sie naczytalem powyzej na temat szkol steinerowskich. Rzeczywistoc jednak, przynajmniej w mnie, nie ma nic wspolnego z powyzszymi wypowiedziami. Jedynie @Nemo ma pojecie na temat, ktory wywolal niejaki @Henryk47.
Antropozofia to jest juz dawny przezytek w szkolach Steinera. U nas
obowiazuje bardzo scisla zasada nie doktrynowania dzieciakow. Mama moich malcow przybyla do Szwecji po gomulkowskiej akcji antysemickiej 1970 ( z Italii) ja, nieco pozniej. W domu zadnej antropozofii, katolicyzmuu czy czegokolwiek. W szkolach steinorewskich w USA uczylo sie bardzo wiele znamienitosci m.in. Harrison Ford, Sandra Bullock, Paul Newman, corka Toma Waitsa, Jeniffer Aston. U nas w Szwecji wielu absolwentow tego kierunku pedagogicznego sa muzykami, aktorami etc etc.
Tyle
PS Nemo, czy bylas w Rossiniere (kanton Vaud)? Tu znajduje sie przpiekny Le Grand-Chalet w ktorym mieszkal niegdys moj ulubiony artysta Balthus
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Grand_Chalet_Rossini%C3%A8re_R0011303.jpg
PS” a historia Kota M. z jego Stara jako guest star to jakas dziwna parabola. W Polsce wiekszosc TW to byli katolicy jak szmalcownicy w okresie okupacji. Stara Kota M. jest jak baron Munchausen (syndrom?)
Ozzy – Polska to katolicki kraj i katolików siłą rzeczy jest w populacji najwięcej. Będzie ich najwięcej wśród wynalazców, zabójców, polityków, artystów i kapusiów po prostu proporcjonalnie. Żadna ideologia i żadne wyznanie nie stanowi tarczy przed występkiem.
Pyro,
z ryngrafem maryjnym: bij Zyda! Zolnierze wykleci?
Panie zachowaj mnie od takich katolikow!
Czytalem u Passenta, A tam: iluz popiera chamstwo kiboli i ataki na Litwinow.
Na Teneryfie szmalcownik Kobylanski z „wasikiem” Zawisza.
Statystyka?
Pozdrawiam
(i koncze rozmowe na ten temat)
Odpowiadam po kolei:
Elap,
wczoraj było tak zimno, że komar, nawet jakby jakiś tam był, to by nie ruszył skrzydełkiem. Kino ma miejsce w cichym i spokojnym ryneczku naszego miasteczka, plac jest otoczony starymi domami, obok płynie zimna rzeka, nie ma pasującego biotopu. Nawet nad jeziorem nic nas dziś nie atakowało, choć już znacznie cieplej.
Ozzy,
od tego miejsca wspominam Baltusia, którego szalet, malarstwo i japońską żonę znam z widzenia.
Na więcej nie mam czasu, bo pora zbierać się do kina.
Aha, wczoraj oglądałam film „Intouchables”, o którym też już tu była mowa.
Znakomity.
ozzy
10 sierpnia o godz. 0:42
Zegnam blog i nie wracam
Wracam, nie wracam, chciałbym, ale się boję…
Bądź Pan konsekwentny!
Ozzy, Ty zdaje sie bardzo dawno nikomu sie nie naublizales i nikogo nie obrazales? Jak Ty smiesz porownywac moja Stara do barona Muenchausena, ktory jest usosobieniem kogos kto zmysla niestworzone historie? Uosobieniem konfabulatora? Jeszcze jeden taki wystep zza wegla, a dostaniesz po lapach bardzo, bardzo mocno. Ja nie jestem Nisia, ktora sie wycofuje z rozmowy. Ja podejmuje rekawice. Wiec Cie uprzedzam.
@Kot M-chai,
obrazac nie mam zamiaru a z.ta Nisia to jakies nieporozumienie…nikt mi nie udostepnil wpisu, jakobym ja obrazil .Jesli.takowy istnieje prosze o publikacje Gospodarza.
A co do Twojej Starej? Niech zyje 120 lät!
Ps.co do apelu w sprawie ks. Lemanskiegp – nie interesuja mnie
sprawy Kosciola kat. Zreszta to jest Wasza sprawa.
Jestem w domu juz od 3 godzin czy cos kolo tego – diakrytykow nie mam chwilowo, za to mam…KOTA!!! PRAWDZIWEGO!
Normalnie az siadlam z wrazenia 😯
Nie dosc, ze kot, to jeszcze dwa olbrzymie monitory (dziecka przywiozly), i w ogole rewolucja w chalupie, bo smarkate zwiozly do nas mebelki (na przechowanie) oraz dywan, ktory sobie zazyczylam na wypadek, gdyby sie chcieli pozbyc.
Kica obwachala mnie starannie, co to za baba sie pojawila. Nie uwierzycie, gdzie Kica przesiaduje, nie powiem, bo mam wszystko udokumentowane, wlasnym oczom nie wierzylam…
Ale o tym jutro, musze natychmiast sie walnac we wlasne wyrko, dobranoc!
Dzień dobry!
W domu komplet domowników i już zdążyłam odbyć z Radziem powakacyjne zwiedzanie trawników. Pies ma piękną, smukłą linię, jak po klubie fitness. Nie uwierzycie – wieczorem po przyjeździe, przekąsce i misce wody – zwalił się do swojego koszyka z głośnym westchnieniem, jak człowiek. Poprzedniej, burzowej nocy nie spał i nie dał spać Pani. Młodsza mówi, że hitem wyjazdu było pytanie ” A umyłaś rączki?” Zdanie to nabrało cech kabaretowych w Usołach. Otóż dwie panie i psiak po 4 godzinnej trasie w skwarze siedziały przed sklepikiem z jakimś napojem; obok ział pies (bardzo grzeczny, bo zmęczony). Nadciągnęła jakaś grupa kolonijna – same dziewczątka ok 10-11 lat. „Ojej, piesek! Proszę Pani, czy mogę pogłaskać?” I wtedy Sylwia błysnęła absurdalnym „A umyłaś rączki?” Okazało się, że w całej 20-osobowej grupie tylko jedna panienka umyła rączki i mogła pogłaskać psa. Kwiczącej z radości Młodszej, Sylwia tłumaczyła leniwie „Jadły lody, batony, jagody, zapiekanki i wszystko to niosły na sobie. Masz szczotkę do czyszczenia psa?”
Nie wiem, jak z tą Kicą będzie, podeptała po mnie i ledwie się parę godzin przespałam – zazdrosna czy co?! Niech sobie depta po Jerzoru! Ale nie – to mnie chce wygonić z wyrka 👿
Zauważyłam wczoraj, że siedzi przy drzwiach piwnicy, wytłumaczenie proste – pewnie tam myszy harcują! Podobno nie wolno jej wypuszczać z domu, tak powiedzieli byli właściciele i wcale mnie to nie zdziwiło, tu nie ma kotów czy psów bezpańskich, zwierzątko jest jak dziecko – i właściciel jest za nie odpowiedzialny. No i siedzi tu takie, ślepia zielone we mnie wlepia, wskakuje na kolana… 🙄
Alicja – Młodzi mieli dwa futrzaki – gdzie ten drugi? No i Jerzor pewnie szczęśliwy.
Pyro,
Młodzi swoje brytyjskie krótkowłose zabierają ze sobą do Oregonu.
Prawie z kanapy spadłam – otóż koty będą przewiezione specjalnym przewozem (nie samolotem bynajmniej) za jakąś bajońską sumę. Zapytam Jerzora jak już będzie na nogach, na razie chrapie, jak to Jerzor.
Jerzor zaproponował młodemu, że za ćwierć tej sumy zawieziemy koty bezstresowo, spokojniutko w tydzień (bądź co bądź, to spora odległość, Kingston-Ontario, a Portland-Oregon), ale w ichnim domu to nie Maciek nosi portki. Koty mają podróżować luksusowo, chociaż co one tam wiedzą o luksusie 🙄
Już miałam iść dospać, a tu macie skumbrie w tomacie:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,14417961,Jak_sie_wygrywa_regaty_The_Tall_Ships_Races__Kapitan_.html#MT
Oj, to Ci dzieci Alicjo umknęły daleko! Ale skoro oni swoje koty zabierają to ten Twój skąd się wziął?
Dla Kota tydzien w podrozy to tyle co dla czlowieka siedem miesiecy w policyjnym areszcie.
Nie wolno zalowac pieniedzy na godna podroz zwierzecia. Dzieci Alicji (syn z synowa) postapili jak na odpowiedzialny personel przystalo. Chwala im za to.
postapily, znaczy sie.
Kot,kto nie mial kota ten nie wie,ze koty budza w rozny sposob ,glaszcza wasami po nogach,gryza delikatnie w palec,skacza,stukaja lapa w twarz,tak ich rola budzika,i zawsze o tej samej porzej,moj o piatej rano dzien w dzien.To tyle o kotach,kazdy ma swojego.
No to teraz wam powiem, ile ta przeprowadzka kotów kosztowała (już zapłacone, więc do Oregonu nie pojedziemy) – nieco ponad 4 000$, tej reszty ponad 4 tysiące (słownie) Jerzor już nie zapamiętał. Jakaś specjalna firma.
To prawie tyle, ile mnie kosztowała tegoroczna podróż wraz z rejsem 😯
Inna sprawa, że Smarkatych na to stać, ale ja bym bym swojego kota nie powierzała żadnej firmie, wolałabym go mieć na oku.
No i mam kota na oku! Bez przerwy mi towarzyszy i zdaje mi się, że zaczynam rozumieć koci język. O tem potem, bo muszę wrzucić fotki, inaczej mi nie uwierzycie. Poza tym muszę kotu kupić miseczkę – jak to tak, rzucać kotu jedzonko na podłogę?! Kot powinien mieć swoja miseczkę!
Alicjo-też chyba bym z kanapy spadła,gdybym usłyszała taką sumę za transport kotów.
Ale cóż,różne bywają ludzkie słabości i słabostki.
Podczas weekendu miałam zaplanowane zbieranie aronii,a tu okazało się,że owoce, które jeszcze tydzień temu zupełnie przyzwoicie prezentowały się na krzakach u zaprzyjaźnionego sąsiada wyschły!!! Wyglądają jak podsuszone jagody.
Stając pod rzeczonymi krzakami odbyliśmy naradę wojenną.Zdania były podzielone:
jedni uważali,że jeśli będzie teraz trochę deszczu to aronie może jeszcze znowu nabiorą właściwego wyglądu,inni uznali,że sprawa jest przegrana i w tym roku należy
się pożegnać ze zbiorami.Osobiście zebrałabym nawet takie podsuszone,ale byłam
w mniejszości i nie zebrałam 🙁 Co o tym sądzicie? Zbierać,czy odpuścić ?
Bardzo lubię aroniówkę,owoce można też kupić na targu.
Jutro na powitalny obiad na naszych francuskich gości postanowiliśmy zrobić chłodnik
i sandacza a la Alain (masło,pietruszka,czosnek i śmietana).Sandacz został złowiony swego czasu przez Osobistego Wędkarza i czekał na odpowiednią okazję.Goście ryby lubią,panowie zresztą poznali się na wyprawie wędkarskiej 🙂
Dzień dobry 🙂
Rozpoczynam roztoczańską wędrówkę.
W karcie win bez zmian:
Białe wytrawne 6 zł
Białe półwytrawne 6 zł
Białe słodkie 6 zł
Martini 7 zł
Czerwone wytrawne 6 zł
Czerwone półwytrawne 6 zł
Czerwone słodkie 6 zł
😀
Alicjo, czy możesz się dowiedzieć, co trzeba zrobić by zostać „przewoźnikiem kotow” w Kanadzie?
Jadę na lotnisko, synek przylatuje za trzy godziny!
lol,
pojęcia nie mam, prawdopodobnie trzeba założyć firmę, spełniać jakieś określone warunki, mieć licencję i tak dalej, przy okazji zapytam dziecko, jak ta firma się nazywa. Ja naprawdę tego nie wymyśliłam, zaznaczam!
A tu jedno ze zdjęć ze Szczecina, tegoroczny rejs. Szczecin jak urządza imprezę, to urządza! Na sto fajerek, albo i wiecej!
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9664.JPG
Ludzie płacą obłędne sumy np za udział w obozach przetrwania na Ukrainie albo za wakacyjne kursy kucharskie u mistrzów patelni, a osobiście znam dwie nastolatki, które cały miesiąc pracowały w pocie czoła przy szczepieniu róż (niektóre ranki goiły się miesiącami) aby sobie kupić jedna szpilki, w których nie dało się chodzić, druga maskotkę wielką, jak arbakan.
Irku – obfitości sześciozłotówek.
Nowy – dobrych relacji z Michałem.
Alicja
11 sierpnia o godz. 19:04
:-)))))
Transportowanie kotow na bardzo dalekie odleglosci za granice tyle wlasnie kosztuje, poniewaz nie jest to tak prosta sprawa jak sie moze wydawac. Musza one byc przewozone w specjalnych klimatyzowanych i ogrzewanych kabinach (nie moga podrozowac wraz z transportenm bagazy poniewaz teperatura tak jest syberyjska), w specjalnych klatkach, wylozonych materialem podobnym do tego, z jakiwgo robi sie pieluchy, musi byc przy starcie i ladowaniu obecny weterynarz, ktory po starannym przebadaniu pasazerow moze zaaplikowac zastrzyk uspokajajacy lub otumaniajacy. i sprawdzic przy ladowaniu czy koty nie sa odwodnione, musza one przejsc przez odprawe celna i paszportowa, musza byc zbadane na okolicznosc chorob zanim wyladuja za granica. Musi byc takze oplacxone ubezpieczenie. Bez ubezpieczenia zaden przewoznik nie przyjmie takiego karga.
To troche nie jest tak, ze sie wsadza koty do klatki , wrzuca na samolot i wyjmuje po wyladowaniiu.
Wiec jest to cena zupelnie normalna zwlaszcza ze nawet jeden kot lub maly pies zajmuje wiecej miejsca niz ludzki pasazer – klatka musi byc takiej wielkosci by kot/pies mogl lezec. siedziec, stac badz obrocic sie na stojaco w druga strone. Takie jest prawo.
Niektore linie lotniicze pozwalaja na przewoz kota w kabinie pasazerskiej, klatka moze sie zmiescic pod siedzeniem z przodu. ale jest ich coraz mniej.
Przewozenie dwoch kotow przez tydzien samochodem byloby upiorne i dla zwierzat i dla ludzi. I trzeba byloby znalezc zawczasu hotele zezwlajace na zwierzeta.
Dzieci Alicji zrobily dobrze i odpowiedzialnie, ze zdecydowaly sie na samolot. Nie ma sie co gorszyc. Tyle to kosztuje.
Komunikuję: Dziś najchłodniejszy dzień. Musiałem założyć założyć marynarkę. Na moim na zachód położonym balkonie temperatura nie przekroczyła 20°C.
Nasza kotka wybrała wolność i od maja nie było jej w domu. Co wieczór wynoszę pokarm i siedzę przy niej chwilę. Owszem da się pogłaskać, a na chwilę nawet podnieść, lecz o powrocie do mieszkania nie ma mowy. Trzymamy ją w tym „udobruchanym” stanie, aby w razie konieczności zabrać jednak do góry.
Pepegorze-to prawda,ludzi w swetrach i bluzach już dawno nie było widać na ulicach.
Gorące lato sprawia,że dziewczyny nareszcie chodzą w sukienkach.I w szortach też 🙂
Od razu zaznaczę,że w szortach nie chodzę z braku długich i pięknych nóg 🙁
Małgosiu,Alino-cieszę się,że wykorzystałyście moje letnie propozycje 😀
Kocie-nie gorszę się,ale nadal się zastanawiam,czy nie poszukałabym tańszego rozwiązania.
Komentarze Nisi zawsze chętnie czytałam,lubię nisiowe poczucie humoru.
Nisiu-szkoda 🙁 Może to jednak nie było żegnaj Blogu,a jedynie do widzenia….
Poniżej ceny alkoholi w takiej zwyczajnej, bezpretensjonalnej knajpce na Ursynowie:
http://www.bzikkulinarny.com/alkohole.php
W sumie białe i czerwone wino droższe tylko o 1 złotówkę 😉
Też nie zawsze dokładnie wiadomo,o jakie wino chodzi.
Nowy-ciesz się synem w 200 procentach 🙂
Alicjo, wczoraj bylam w Paimpol gdzie co roku odbywa sie festiwal piesni zeglarskie , impreza trwa 3 dni. Ale byla zabawa. Pelno starych lodzi zaglowych i innych tam jak one sie nazywaja. Co krok to jakas spiewajaca grupa. Byl tez polski zespol o nazwie Indygo. Zastanawiam sie ile zjedzono frytek i pieczonych kielbasek. Byly oczywiscie nalesniki, cidre, mule, ale ludzie raczej jedli kielbaski z frytkami. Byla cudowna atmosfera, slonko swiecilo ( a mowi sie, ez w bretanii ciagle pada ) wial wiaterek i ludzie wygladali na zadowolonych.
ze w Bretanii
„Kot Mordechaj
11 sierpnia o godz. 19:40”
Skoro Kot tak twierdzi. W końcu jest Kotem.
Ja to się cieszę, że kotem nie jestem, bo za podróż z Ontario do Oregonu buliłbym 2000 baksów (rozumiem Alicjo, że te 4000$, to za dwa koty :-))
Tanszym rozwiazaniem byloby byc moze latanie wlasnym samolotem i na wlasnym paliwie wydobytym z wlasnego ogrodka. 😈
„Nie samolotem bynajmniej”, prawdopodobnie nyską lub żukiem, a tydzień w towarzystwie Alicji i Jerzora to nie siedem miesięcy więzienia, ale bezcenna przygoda. Jamnik mógł pieszo, mogą i koty.
Poza tym w stanie Oregon dzikie koty napadają na ludzi za darmo.
Nie jestem zgorszony, to tylko parę bezcennych uwag 🙂
Utrzymanie żyrafy jest jeszcze droższe
Elap,
ja pamiętam zeszłoroczne St.Malo i pożegnania! Może gorąco nie było, ale padać nie padało, co widać:
https://plus.google.com/u/0/photos/115054190595906771868/albums/5770357275984157713/5771004310635945282?pid=5771004310635945282&oid=115054190595906771868
Alicjo – pokaż nowego członka rodziny i zeznaj jak trafił na Twoje kolana.
Czy ktoś wie co się dzieje ze Stanisławem? Wiem, że we wrześniu wybiera się w podróż po USA, ale milczy od miesiąca.
Zeznaję,
że okolicznosci są mi nieznane. Po prostu – przyjechałam wczoraj do domu, kot już był. Wersja jet taka, ze znajomi wyjeżdżali i przywieźli na przechowanie, ale raczej wieczne. Nie wiem, czy jest to wersja prawdziwa, wiem tylko, że Jerzor ma kota na punkcie kota. Jest tak podrapany, że hej – i dokładnie sobie wyobrażam, jak obściskiwał kocisko. Kocisko dało mu znać pazurkami, że sobie nie życzy takich-tam spoufalań.
Serce mi się kraje, bo u Franka naprzeciwko wycinaja wszystkie drzewa 🙁
Frank sadził te drzewa ponad 50 lat temu, żeby odgrodzić się od ulicy i wiadomo, drzewa wyciszają trochę uliczny ruch.
Ręce opadają… nie rozumiem, dlaczego to wycinają, chcą, żeby wszyscy widzieli ich dom?!
Określenie polskie jak nic mi tu pasuje – buractwo jakieś… a drzew żal! Słyszę tę piłę i nawet nie chcę do okna podchodzić, tam był taki piękny świerk syberyjski (niebieskawy) i jak to zetną, to się popłaczę, albo co 🙁
Alicja – naprawdę żal. Nie można pogonić barbarzyńców? U nas na własnej ziemi nie można usunąć drzewa, które ma więcej, niż 10 lat.
Jemy przepyszną kiełbasę, którą Młoda kupiła albo w Ujsołach albo w Korbielowej – nie pamięta. Jest jak domowa dobrze zrobiona – w naturalnym jelicie, wędzona w naturalnym dymie. Nie zaszkodziła jej podróż w upale, niezbyt chuda, doprawiona jak trzeba. Cena 19 złotych. W Poznaniu nie kupię – ani za 19 (cena byle lepszego salcesonu) ani w ogóle. Nazywa się kiełbasa wiejska. Chwała takiej wsi.
Alicja,moje glebokie kondolencje z powodu drzew.Lacze sie z toba w zalu.Kiedys byla taka sztuka teatralna pt.Drzewa umieraja stojac Sw.pamieci Cwiklinksa grala a byla juz w podeszlym wieku,to na tyle dzis.
A mówią, Alicjo – jak kota nie ma…
Tym razem to wszystko trochę pokićkane, bo harcował Jerzor z kotem. Więc, niech mu tam, zostaliscie właścicielami kota, a resztę się ustawi jakoś!
Dobranoc. Idę jeszcze łowić gwiazdy.
alicjo,
ja jestem tak stara, że pamiętam Mieczysławy Ćwiklińskiej „Drzewa umierając stoją”, to chyba była jej najlepsza rola.
Piła nadal operuje, ja wolę nie patrzeć w okno…
Przylecial. Znowu chce sie zyc!
Nowy, have a nice day!
Alicja,
taka stara to ja tez jestem.
Napisz prosze jak dojechac z Wroclawia do Bremenhaven. Nie samochodem.