A w kociołku coś bulgocze
Lubię letnie słoneczne dni lipca, gdy na targu pełno świeżych owoców, bo to oznaka przyszłych smakowitych czasów. Gdy już nasycimy się truskawkami (to już w zasadzie czas miniony), morelami, porzeczkami i wiśniami, które właśnie się pojawiły, to nastąpi czas robienia przetworów.
W naszym domu właściwie są w użyciu tylko trzy rodzaje konfitur. Truskawkowe i wiśniowe robione z owocami w całości, które w zimie podawane są jako deser do herbaty lub z waflami oraz morelowe robione z tak małą ilością cukru, że są mocno kwaskowe i wypadają wspaniale w torcie z kruchego słodkiego ciasta. Ten tort to wyjątkowy rarytas i wszyscy domownicy oraz goście stale się go domagają. Trzeba więc morelami zapełnić kilkadziesiąt słoików, by starczyło ich aż do kolejnego sezonu.
Równie dużo słoików musimy napełnić galaretka porzeczkową, która jest podstawą sosu cumberland. Ten sos zaś to niemal nasz znak firmowy i podawany jest zarówno do różnych mięs oraz wędlin a przede wszystkim do domowego pasztetu.
Od przyszłego tygodnia więc w naszej letniej kuchni stale będzie słychać charakterystyczne bulgotanie wydobywające się z wielkich garnków i kociołków a my będziemy tylko pilnować, by konfitury, które smażą się wiele godzin, nie przypaliły się.
W tym czasie można zobaczyć wszystkich domowników skwapliwie oblizujących palce, bo mieszanie w kociołkach zawsze zostawia ślady na dłoniach. A czasem i na koszulach czy bluzkach. Ale to są pyszne ślady.
Galaretka porzeczkowa
2 kg czerwonej porzeczki, ok. 2 kg cukru.
1. Porzeczki umyć, włożyć do dużego garnka o grubym dnie i wlać około szklanki wody. Przykryć pokrywką i postawić na ogniu, aby spowodować „puszczenie soku” przez owoce.
2. Przelać zagrzaną lub zagotowaną porzeczkę do dużego durszlaka, odlewając w ten sposób sok, po czym przetrzeć miąższ przelewając jeszcze po trochu odrobiną wody. W durszlaku lub sicie po przetarciu powinny pozostać pestki, skórki i szypułki, które należy wyrzucić.
3. Wymierzyć ilość uzyskanego soku, powinno go być około 6 – 7 szklanek, dodać do niego o jedną szklankę więcej cukru (czyli około 2 kg) i zagotować galaretkę.
4. Gotować galaretkę mniej więcej 3 – 5 minut od momentu wrzenia, mieszając, aby nie wykipiała. Dzięki pektynom zawartym w porzeczkach galaretka łatwo się zetnie.
Uwaga: Uprzednio należy przygotować, jak do wszystkich innych przetworów słoiczki i zakrętki: starannie umyć je, następnie zagotować w garnku z wrzącą wodą lub wstawić do nagrzanego piekarnika na około 15 minut.
Ostudzone i suche już słoiczki radzę jeszcze przepłukać kilkoma łyżkami spirytusu (można je kolejno płukać tą sama porcją spirytusu) i potrząsając dezynfekować zarówno słoik jak przykrywkę.
Komentarze
🙂
A lato skandynawskie tego roku obrodzilo w owoce lesnego runa – slysze dzis w SVT – jakies 30-50% wiecej niz w roku ubieglym: czarnych jagod i maliny moroszki (sw.hjortron) – najdrozszy owoc w Skandynawii zwany „zlotem Norrlandu” – smakowity dodatek do lodow waniliowych http://pl.wikipedia.org/wiki/Malina_moroszka. Ceny tej maliny sa parokrotnie drozsze od czarnych jagod. Wystepuje na polnocy Szwecji na teranach podmoklych.
Ech,galaretka porzeczkowa…
Wspomnienie wakacji w Gdyni u ciotki Ani,która powyższą robiła co roku,
z porzeczek,które rosły w ogrodzie.Dostawaliśmy zawsze trochę do domu.
Do jakich tam sosów,łyżkami wyjadało się prosto ze słoika 🙂
Kolorowych,owocowych przyjemności dla wszystkich !
Asiu-kolejne uściski 🙂
Za francuskiego koguta i koncerty małopolsko-podkarpackie.
Mama koleżanki mieszka w Haczowie,przekazałam informację (zresztą zapewne
jest au courant).
Danusiu – moja prababcia (po kądzieli) urodziła się w Haczowie 🙂
U mnie bedzie bulgotalo dopiero we wrzesniu jak beda wegierki. Lubie powidla ze sliwek. Robie wg przepisu ze starej Kuchni Polskiej. Sa kwaskowate i wszystkim domownikom smakuja. Inne owoce tutaj sa stosunkowo drogie i nie oplaca sie robic dzemow. Zreszta jadamy malo dzemu, dodaje go czesto do jogurtu.
Dzień dobry.
Galaretkę z czarnej porzeczki robiliśmy zawsze na surowo (umyte i osączone owoce przeciskało się przez damską pończochę – specjalnie na ten cel kupowane były – uzyskany sok mieszać z cukrem w makutrze 1: 1. Galareta jak stół sztywna. Z porzeczek najmniej pektyn mają białe odmiany, potem czerwone, a na koniec czarne – galaretujące często już w fazie ucierania soku z cukrem – dlatego tak trudno zrobić dobrą nalewkę z czarnej porzeczki i z aronii; człek zamiast napitku wytrząsa z butelki coś, co trzeba zjadać łyżeczką. Już się nauczyłam.
U nas też zazwyczaj bulgocze jesienią – robimy powidła. W zeszłym roku w czerwcu bulgotał dżem truskawkowy, w tym roku nie miałam czasu.
Asiu, to nic nie straciłaś. Truskawki w tym roku były tak wodniste, że przy robieniu dżemu było mnóstwo soku i odrobina owoców. Bardzo to było frustrujące.
Dzęmy na dobrą sprawę liczą się u nas dwa: wiśniowy i morelowy. Potem w końcu września powidła – bez cukru ze skórkami, sama pyszota
Małgosiu – masz rację, dopiero pod koniec sezonu truskawki były smaczniejsze, ale już dużo droższe.
Dzien dobry,
Dobre truskawki to sie dopiero tutaj zaczynaja, przetworow robic nie bede, jako ze czasu nie ma :(, a cena bylaby raczej zaporowa. Koszyczek polkilogramowy truskawek dwa funty. Moje w ogrodku nie owocowaly w ogole :(.
Odsas przyniosl wczoraj do domu swiadectwo szkolne. Pekamy z dumy. Zwyczajem tutejszej edukacji jest to raczej raport opisujacy postepy w przedmiotach i zachowaniu z ocenami innymi od naszych. Dzieci w jego klasie zgodnie z oczekiwaniami narodowego curriculum powinny byc na poziomie 2, Stasio jest na 3 i 3b (poziom nastepnej klasy) :). W klasie trzeciej przedmioty to: angielski z podzialem na: czytanie/ literatura, pisanie, dyskusja/ wypowiedzi; matematyka; nauki przyrodnicze – geografia, historia, biologia; wychowanie fizyczne; nauki ogolne – RE/ studia religijne, cos w rodzaju ZPT.
Zawsze mowilam, uroda po tatusiu, intelekt po matce. Dobrze, ze natura okrutna nie byla, moglo byc odwrotnie ;).
Gratulacje dla Odsasa i rodziców 😀
http://pinterest.com/pin/165577723772366986/
Jolly Rogers-gratulacje dla Stasia oraz dla genów mamusi 😉
Jeśli ktoś nie jest za bardzo konfiturowo-galaretkowy (np.Alicja) to zamiast bulgotania może zaordynować sobie szklenie…i zrobić konfit cebulowe do mięs albo pasztetów:
1/2 kg cebuli białej (może być też czerwona)
oliwa
3 łyżki octu balsamicznego
1 łyżeczka cukru (albo miodu)
Cebule pokroić w piórka,zeszklić na oliwie, potraktować octem balsamicznym,
dodać odrobinę cukru,dusić aż zmięknie i zbrązowieje.
Bracia Francuzi podają tradycyjnie do fła grasów,zatem gdyby się komuś pałętały
po lodówce 😉 w okolicach 14 lipca to może podać na francuski obiad.
Z braku fła grasów można serwować np.też do serów.
Naleśniki a la Arles właśnie zjedzone – dobre było!
Miał być szybki objad, a naleśniki w sam raz. Dzięki Piotrze za przypomnienie!
Pozwoliłem sobie jednak dodać do ciasta wymienione jajko*. Dodałem też szczyptę cukru, bo raz, że dodaję prawie do wszystkiego, a dwa, że robiłem na mące bezglutenowej, która daje ciasto smutno-śnieżne, a tak, przynajmniej się intensywniej rumieni. Sera używam fetapodobnego, ale bezlaktozowego. To jeden z niewielu zjadliwych na takim mleku (użyte mleko też „bez”), a bardzo dobrze się topi.
Musiało być szybko, bo moja LP otwiera botik w innym miejscu. O ile Sławek ma to za sobą – jeśli dać wiarę doniesieniom – to u mojej jeszcze nawet terminu nie znamy, bo stale jeszcze trzeba coś dokręcać. A ja mam jeszcze dodatkowe zajęcie, aby sobie odłożyć na zachcianki, bo emerytura pokrywa właścieie tylko dotychczasowo założone, stałe standardy. Tak muszę się jutro znowu stawić o 5.30.
Sławek, jesli jesteś po „przejściach” to – gratuluję!
Ha, brak stopki do wpisu:
*) Oj, jak ja lubię przepisy, w których na końcu jeszcze pozostaje jakiś składnik. Już wspominałem, że ja w zakresie ciast „nie posiadam wiedzy” i poruszam się po przepisie jak z białą laską. Dobrze, że naleśnikowe tak proste, że nie mogło być najmniejszych wątpliwości.
Idę do zajęć.
Chwila. Zanim co, po haśle „galaretka porzeczkowa” poleciałam na ogródek i zebrałam resztki porzeczek. Wyszła z tego spora micha i garść białych, i dla ptaków trochę zostało.
Nie wiem, ile tego zebrałam kilogramowo, bo nie mogę się doszukać wagi, ale na oko (a raczej rękę) przynajmniej 1.5 kg.
Zasypałam 0.5 kg cukru.
W zamiarze miałam galaretkę (nigdy nie robiłam) – czy jest jakaś szansa, że mi wyjdzie? Specjalnie pytam, bo jakby co, to bedzie na Was 😎
Dopiero teraz poczytałam do góry 🙄
Bo tak w ogóle, to Danka porobiła jakieś przetwory, ale nie wiem jakie, poza tym nie cierpię, żeby owoc się marnował, podejrzewam, że tego już by nikt nie zbierał. Krzaki wielgachne (trzeba przyciąć) i te porzeczki wydobyłam ze środka. Poparzyłam się pokrzywą, franca jedna rosła w miejscu, gdzie najwięcej tych pozostawionych porzeczek. Dodam, że u nas pokrzywa nie występuje, więc nie brałam pod uwagę takiej możliwości.
Pewnie mi na zdrowie wyjdzie, bo to dobre dla reumatyków, traktowanie pokrzywami, ale póki co – piecze.
Dzisiaj obiadem znowu zajmuje się Radek, coś tam kombinuje i dopiero o odpowiedniej porze dowiem się, co kombinuje.
Radencja jest dobry w kuchni i na przykład podpowiedział mi, żeby do mielonych dodać trochę ziaren słonecznika i zamiast normalnej panierki użyć słonecznika z niewielkim dodatkiem bułki tartej.
Zastosowałam i polecam, spróbujcie!
Przepis Gospodarza na galaretkę z czerwonej porzeczki wypróbowałam osobiście i potwierdzam że galaretka jest wyśmienita. A ten piękny kolor… U mnie wykorzystywana była do smarowania naleśników. Mój krzak czerwonej porzeczki wystarcza tylko na bieżące podskubywanie, ale widziałam dziś porzeczki w obu kolorach na hali targowej.
Małgosiu,
uspokoiłaś moje nieczyste sumienie informacją o problemach z dżemem truskawkowym. Obiecywałam sobie, że zrobię, ale nie zrobiłam. O dziwo, truskawki cały czas są w sprzedaży, chyba nasze kaszubskie. Zajadam się nimi cały czas.
Ploty, a co!
Otóż gotuję te porzeczki, galaretka, czy co tam mi wyjdzie i szlag mnie trafia, bo co chwycę za uchwyt, to mnie parzy w palce. Ja mam zwykłe stalowe garnki, ale uchwyty są takie, że nie ma prawa parzyć w ręce. Narzekam więc do Radka w tej sprawie, a on mnie uświadomił, jakie to sa garnki:
http://www.henkelman.com.pl/garnki/
No jasny gwint! Widocznie podeszłam do nich bez szacunku i dlatego poparzyły mi łapy 🙄
O nie, niech one sobie będą ze złota („stal chirurgiczna” pono), ale jak mi mają parzyć ręce, to ja zaraz z pyskiem poleciałabym do producenta!
Co Wy na to, a przede wszystkim – co takiego dobrego ta stal chirurgiczna robi?
Jedna z moich znajomych też załapała się na podobne cudowne garnki, chociaż prawie nie gotuje, ale „Kryśka ma, nie bedę gorsza”, no i te jej garnki były zapakowane w „gustowna walizkę”. Opowiedziałam o tym Radkowi, a Radek na to – walizka jest w piwnicy.
Ja to jednak jestem mało wymagająca albo co 🙄
JERZOR!!!
Ja chcę ekskluzywne gary w gustownej walizce!!! Natentychmiast!
Pozbyłam się nadmiaru owłosienia, zapłaciłam o 15 zł więcej, niż w maju – bez układania – mycie i strzyżenie 40 złp.. Nie warto myć przed wyjściem, bo pani zawsze ocenia, że „trzeba umyć”. Owszem – balsamy rozmaite wciera, prawie godzinę się z nożyczkami kręci wokół mnie, ale i tak wydaje mi się to dużo, jak za zakres usługi. No niech tam, przebolałam. Ostatecznie chodzę tam raz na 6 tygodni w lecie.
Odsas zasługuje na duże lody i ciekawą wycieczkę. Też bym puchła z dumy.
Pepe – o ile dobrze zrozumiałam Marka, Sławek wczoraj wystartował ale jeszcze parę spraw zostało – np są zbudowane i wykorzystane 3 wielkopowierzchniowe gabloty ekspozycyjne; czwarta dopiero w produkcji. Zacząć musiał z różnych względów. LP też życzymy powodzenia.
Hej,
Bylem nad jeziorami (jakies 10 min pieszo ode mnie) – jest pare malych. Dobry odpoczynek i cisza. Na zewnatrz w tej chwili 24 C. Dosc przyjemne swieze powietrze. Mam dwa tarasy na dole i balkon na 1 pietrze z roznych stron, wiec mam slonce calutki dzionek az do 22.00!
Czytam od wczoraj ksiazke autorstwa Thomasa Assheuera( dziennikarz z „Die Zeit”) „Nahaufnahme Michael Haneke. Gespräche mit Thomas Assheuer” czyli rozmowa z moim ulubionym rezyserem filmowym Michaelem Haneke tworca takich filmow jak „Amour”, „Das weisse Band”, „La Pianiste”, „Funny Games U.S.”.
Haneke powiada: … film jest ta sztuka, ktora daje jak najmniej wolnosci odbiorcy i upraszcza wszystko. Ale nasza rzeczywistosc nie jest zadnym systemem, ktory sam siebie objasnia. Tworzywo, ktore nam zycie daje jest tak zlozone, ze nigdy nie bedziemy pewni do konca co sie zgadza a co nie. Jezeli film rosci sobie prawo bycia prawdziwa forma sztuki, przeto musi przynajmniej wziac pod uwage powyzsze”.
Wieczorem z kolei obejrze film na dvd, ktory kupilem niedawno, a mianowicie Xaviera Dolana, kanadyjskiego rezysera, „J´ai tu? ma m?re” (Zabilem moja matke) – jego debiut filmowy – byl z pewnoscia na ekranach kin polskich. http://www.xavier-dolan.com/
Na najblizsze dni meteorologowie sa optymistyczni, przynajmniej do niedzieli, czyli slonecznie i srednia temperatura powyzej 20C. Truskawki powoli sie koncza. Sa jakies niemieckie, ale niewiele warte i bezsmakowe. Wiecej nie kupie ich wiecej. Rodzime sa na wysprzedaniu.
W domu nikt nie zajmuje sie konfiturami itp, dzieciom raczej rzadko
daje ze wzgledu na zawartosc cukru – lepiej juz owoce, ktore sa okraglo caly rok. Slodycze u nas sa rzadkoscia, poniewaz sprawa uzebienia jest nr 1 i trzeba te swoje zabki miec przynajmniej do 80. Dzieci do posilkow tylko wode albo mleko. A napoje tylko w jakies swieta badz urodziny. Taka zelazna regula. I dzieciaki musza to akceptowac.
Oczywiscie, trudno je upilnowac w czasie po zajeciach szkolnych. Jak wiem, sprawa higieny dentystycznej w Polsce jest fatalna a takze wsrod dzieci i mlodziezy.Cukier jest zawsze cukrem niezaleznie czy krystaliczny czy tez owocowy.
Witam, posiadaczy Skype! Nowa aktualizacja proponuje zainstalowanie dodatków. Odptaszkować wszystko!!!
Yurek – co znaczy odptaszkowac? Chciec czy nie chciec?
Ewuniu, zostawić miejsce w kwadraciku puste przed instalacją.
Wlałam pierwszą dozę alkoholu na moją czarną porzeczkę, wrzuciłam dwa goździki i co kilka godzin potrząsam słojem. Jutro dopełnię słój i mam nadzieję za 4 tygodnie zlać 1,5 l cassis, a potem jeszcze na ten sam owoc wleję czystą wódkę i po następnym miesiącu powinna być gotowa deserowa, słodka smorodinówka. Ok Gwiazdki będzie już można używać, chociaż lepiej odczekać do Wielkanocy. To mi się bardzo w domowych nalewkach podoba – że przez wiele miesięcy jest to przysmak potencjalny. Mnie się nie spieszy.
Wstaję rano, jak co dzień wchodzę na wagę i co widzę? 10 kg mniej od kwietnia. Żadnych polecanych diet nie stosowałem.
Mój komentarz w poczekalni? Qui bono?
Odptaszkować – to chyba znaczy „chcieć” 😉
Moja wersja jest dla linuxa, dość spartańska (4.2) i jak na razie nie widze nowszej.
Przy okazji – yurek, ja Ciebie mam na skype z jakichś nieznanych mi powodów pod znakiem zapytania. Nie wiem „osochozi”, bo kiedyś byłeś najnormalniej wpisany, a teraz taki pytajnik przy Twojej ksywie 😯
Wieczorem po ciężkim dniu siedzę przy lampce wina kalifornijskiego pod tytułem Carlo Rossi (cabernet sauvignon), niestety, było to jedyne wytrawne wino, dostępne we wsi (a sklepy są trzy). Tutaj pobiera się albo wódę (tę zwykłą czystą, chociaż nie powiem, jest spory wybór także kolorowych), no i piwo, potrzebne na leczenie kaca.
Nie lubię win Carla Rossi (dlatego wyżej „niestety”), ale zdaje się, że odkąd tu jestem, wykupiłam we wsi wszelkie czerwone wytrawne (w liczbie bodaj 3 butelek) i jak chciałam czerwone wytrawne dzisiaj, to taki był wybór.
Wzięłam, bo akurat mam smak na wino, mokry, zimny i dość wietrzny dzień nie nastraja na kufel Żywca.
Czy z tych porzeczek będzie galaretka – nie wiem, odstawiłam gotowanie i jutro będę kontynuować, katastrofy nie będzie, najwyżej wyjdzie kompot. Tak to jest, jak się ktoś zabiera do czegoś bez wagi i bez pojęcia 🙄
Ale przynajmniej miałam dobre chęci! Zobaczę jutro, dzisiaj nie mam już na nic sił tylko poklepać trochę w komputr i poczytać.
Już wiem w czym rzecz – napisałam o „produkcji” domowego likieru typu c-a-s-s-i-s. Cholery z dżumą można dostać.
Alicjo, brak komunikacji to jest powód. Odptaszkować . Nie chcieć instalacji czegoś co nie znamy, zostawić puste miejsce w okienku.
Yurek,
jeśli nie chciałeś schudnąć i nie stosowałeś diet ani ćiwczeń to idź proszę do lekarza, bo to nie jest dobry objaw i bardzo duży spadek wagi.
Czy Żaby są szybkie? Jak piorun. Wpadła do nas Żaba w drodze z Przasnysza do Warszawy. Pokumkała, napiła się herbaty, spróbowała makowca i poskikała do stolicy gdzie wiezie makagigi na urodziny jakiegoś kuzyna. I tyle ją widzieli na Kurpiach!
Piotrze – nasza Żaba jest jak broń masowego rażenia. Najruchliwsza Żaba świata, żywicielka jak ta koza – Almatea. Jestem pod nieustannym urokiem Żaby
Aha. Rozumiem względem skype’a.
Ja te ptaki (synogarlice) chyba powystrzelam. ODPTASZKUJĘ!
Już od godziny nadają te swoje „ratunku, ratunku, ratunku…” 🙄
Swoją drogą niby nic na wsi się nie dzieje, ale chyba tylko dla stałych mieszkańców, bo oni tego nie słyszą, przyzwyczajeni jak ja do odgłosów u mnie na wsi w Kingston.
Nigdy nie mieszkałam na wsi jako takiej, mieszkałam na Bartnikach, pustkowie takie. Tutaj oj dzieje się, dzieje! Tylko się wsłuchać. I nie chodzi mi o odgłosy ludzi, tylko te psie dyskusje, ptasie radio, kocie wrzaski (przepraszam Kota M. ale takie bywają, kiedy koty dachowce drą koty!).
Żeby tylko Jagna bokserka zechciała mi przetłumaczyć te psie dyskusje (Jagna już od godziny chrapie – serio, CHRAPIE!), albo Zofia – dachowiec, o co te koty drą koty…
Duże M, chciałem!!! Po co nosić tłuszcz ? Dobrze że nie pozbyłem się ubrań. Wszystkie pasują. Zdrówko też.
„Przy okazji ? yurek, ja Ciebie mam na skype z jakichś nieznanych mi powodów pod znakiem zapytania.”
Alicjo, aktywuj.
A to co innego, bo brzmiało jak zdziwienie, że schudłeś. A tak to gratulacje 🙂 i napisz jak doszedłeś do tego wyniku.
Ja na pogode narzekalam, to teraz mam za swoje. Slonecznie dzien w dzien i upaly. W sobote ma byc 31 stopni, a i przyszly tydzien tez goracy. Dobrze, ze lekki wiaterek.
Pyro,
Odsas czczony nalezycie, lody byly, a ze w niedziele urodziny, dostanie wymarzony mikroskop.
Asiu,
Tortu nawet dziecku nie pokazalam, bo mam dziwne przeczucie, ze bym miala zajecie ;).
Jolly – my mamy właśnie 5 dniową przerwę w upałach, dzisiaj początek. Młodsza dostała od naszej kuzynki zaproszenie do zrywania wiśni, bo deszcz zniszczy dojrzały owoc. Może jutro trafi na przerwę w opadach? Zaoszczędzę może na cenie wiśni. Dla nas wiśnie to podstawa. Nie robię już kompotów ale zawsze kilka słoików konfitury do ciast i herbaty no i nalewki – jedną półwytrawną i jedną deserową. Likieru nie nastawiam.
Jolly – to może zamiast tortu takie „zakręcone” lody: http://pinterest.com/pin/425519864762644716/ 😀
Lody w kształcie róży: http://pinterest.com/pin/148267012702639266/
Romantyczne kostki lodu: http://pinterest.com/pin/272890058643814290/ 🙂
Kostki lodu z kwiatkami robi Alicja; ja kiedyś robiłam z soków owocowych ale zrezygnowałam z tego. Owszem – do drinków się przydają ale ja przecież robię małe przyjęcie 2-3 razy w roku. Za dużo roboty jak na efekty.
Lodom bysmy pewnie przynajmniej sprobowali oddac sprawiedliwosc :),
Musze poszukac na dysku zdjecia tortu jaki kolezanka zrobila siostrzenicy. Byl w ksztalcie starej maszyny Singera, kompletny z materialem pod igla, szpulkami nici i innymi akcesoriami. I wszystko jadalne!
Jestem bardzo sceptyczna w stosunku do słodkości „przedstawiających” – kilogramy lukrów farbowanych. Może to i jadalne, ale ja wolę torty tradycyjne.
Takich tłumów w Teatrze „Polonia” nie widziałam już dawno.
Publiczność z wejściówkami obsiadła wszelkie możliwe schody.Mnie udało się kupić już jakiś czas temu bilety comme il faut i warto było.”Kalina” w wykonaniu Katarzyny Figury znakomita,aktorka otrzymała owacje na stojąco i aplauzem publiczności była niezwykle wzruszona:
http://www.teatrpolonia.pl/spektakl-kalina/recenzje/6467
Ta piosenka oczywiście też była:
https://www.youtube.com/watch?v=eeMAPhXh-Y0
Sądziłam,że na widowni będą głównie ludzie naszego pokolenia pamiętający Kalinę Jędrusik z jej ról filmowych,czy też z „Kabaretu Starszych Panów”.
I tu zaskoczenie-było wielu trzydziestolatków.
Danuśka – zazdroszczę troszeczkę. Kalina ubarwiała życioe mojemu pokoleniu.
Pyro-ona ubarwiała życie w tych siermiężnych czasach,ale sama łatwego życia nie miała.
Danuśka – ona jak mój Synuś – bardzo ciężko pracowała na swojego pecha. To nie jest ocena pejoratywna – ja tak to widzę.
Kalina to była dziewczyna! Bardzo dobrze ją wspominam (o, rymuje mi się!) i zawsze mi się podobała za taką trochę niepokorność, dziwne, ja byłam dzieckiem, kiedy Kalina występowała w tv.
To był wielobarwny ptak 🙂
Idę spać, dobranoc.
Pyro-chyba masz rację,co do Kaliny,bo co do Twojego syna to nie mogę się wypowiadać.
http://www.youtube.com/watch?v=t2xR6KDuYYU
http://www.youtube.com/watch?v=G12OLqSZSJ8
Dzień dobry,
A mój synek na sprawdzianie wiadomości ze wszystkich lat nauki był najlepszy w szkole. O!!! A szkoła uznana za najlepszą w mieście… O!!! A miasto spore, największe w Polsce. O!!!
Nie pękam z dumy, ale jestem dużo o niego spokojniejszy, że sobie w życiu poradzi.
Pomimo bardzo dobrych ocen świadectwa z paskiem nie dostał, bo ma znacznie obniżoną ocenę z zachowania. W ciągu roku zebrał kilka uwag, naprawdę niewiele jak na jego możliwości, głównie, że gada na lekcji. Nic poważnego tam nie widziałem. Nie było żadnej uwagi, jakie dostawał np. w klasie 4-tej, cytuję z pamięci, ale chyba słowo w slowo : „Proszę zwrócić uwagę na zachowanie syna, bo na lekcji powiedział do mnie – proszę pani, ktoś tu fiuta narysował”, napisała do nas jedna z jego nauczycielek. Polonistka.
Ale jednak obniżanie mu stopni z zachowania weszło chyba w komuś w krew. On bardzo chciał to świadectwo z paskiem dostać i naprawdę się starał (jeśli A. mówi, że tak było, to tak było!). Po zakończeniu roku rozmawiałem z nim bardzo długo na skypie – bardzo starał się ukryć zawód jaki go spotkał, ale miał łzy w oczach. Wiedział, że on nie był gorszy od tych, którzy świadectwo z paskiem do domów poniesli. Uważam, że ktoś tam jest kiepskim pedagogiem – czasami nagroda czyni cuda, a kara wręcz odwrotnie.
Dziasiaj nocuję w pracy – czyli wyłączyłem klimatyzację, otworzyłem szeroko wszystkie okna i słucham…, słucham oceanu. Jest upalnie, mglisto, prawie nie ma wiatru, ale przy takiej pogodzie szum rozbijających się o brzeg fal jest wyjątkowo głośny. Jest to piękne, uspakajające, jednostajne, romantyczne, dobrze nastrajajace. Sam się sobie dziwię, że tak rzadko korzystam z możliwości nocowania z oceanem za oknem… Muszę chyba to zmienić. 🙂
Niedawno Pyra robiła listę nieobecności. Dotkliwa dla mie jest nieobecność Nemo – Nemo, jeśli możesz to wracaj!!!
Zawsze wraz z Nemo ginie gdzieś Placek.
Placku, jeśli możesz to wracaj!!!
Duże M
11 lipca o godz. 20:56
Zmniejszanie wagi co zdarza się czasem jest tak indywidualne, że na nic mój sposób innym.
A tutaj znowu lunęło, i to jak! Ściana deszczu!
Nawet synogarlice się nie zająknęły, śpią czy co? Już dawno powinny wołać o ratunek, a tu cisza 😯
Mama wczoraj zerwała mnie z wyrka o 4:30, a dzisiaj śpi, przekroczywszy swoją zwykłą porę wstawania, czyli 7-mą rano. Ja na wszelki wypadek już czuj-czuj-czuwam. Paskudna pogoda, nie ma się do czego uśmiechnąć.
Dzisiaj będzie sola i frytki. Frytki „zarządził” Radek, bo Babcia bardzo lubi frytki. Nie będę się wygłupiać z frytkami Blumenthala, bo to dużo zamrażania, a w zamrażalniku i w zamrazarce nie ma miejsca, poza tym Radek powiada, że on osobiście kupi te frytki, bo wie, jakie Babcia lubi.
Zupełnie nie mam tu problemów z gotowaniem, jak widzicie.
Co ze Skype? yurekphila.
http://tunein.com/radio/Radio-6-Blues-s100877/
Yurek,
tutaj na razie prawie nie używam, bo połączenie „falujące”, że tak powiem, raz jest, za moment nie ma i tak dalej. Ale wczoraj wieczorem włączyłam i pogadałam (z godzinę!) z Grecją, też na wsi spokojnej, wsi wesołej, gdzie połączenie jest słabe albo go nie ma wcale.
Ja używam „mobile broadbend”, takie gizmo (onetouch), co to mi Jerzor kupił do mojej delli, żebym się mogła lączyć skądkolwiek. Z Wrocławia nie ma problema, ale tu różnie bywa. Odezwałam się też do Ciebie, wysyłając notkę.
Lecę, bo słyszę ruch za ścianą, pewnie Mama wstaje, trzeba śniadanko przygotować.
Ja wciąż jeszcze przetwory przywożę od babci, która robi je z owoców z naszego domowego ogródka. Kiedyś tego nie doceniałam i nie chętnie targałam te słoiki ale dziś na nie wręcz wyczekuje!