Niedzielne śniadanie z dużą dawką kultury
Bardzo lubię niedzielne śniadania. Wprawdzie nie różnią się one od codziennych porannych posiłków jakimś szczególnym menu ale towarzyszy im kultura a nie polityka.
W dni powszednie jadamy około godziny 8 gdy w Radio TOK FM trwają spory i dyskusje polityczne, czasem podwyższające nam poziom adrenaliny i głosy dobiegające z radia wprowadzają nas w stan podniecenia wypędzającego resztki snu z organizmu. Jesteśmy przygotowani na cały dzień intensywnej pracy.
Natomiast w niedzielę włączamy inną stację, jedyną która w Polskim Radio nadaje audycje o muzyce poważnej, literaturze ( w tym poezji), sztuce czyli „Dwójkę”. I to są tematy towarzyszące nam przez godzinę w każdy niedzielny poranek. Dobrze nas to nastraja na cały dzień a w dodatku za każdym razem dowiadujemy się czegoś nowego ze wszystkich tych dziedzin.
Jako pierwszy przy naszym stole pojawia się prof. Mirosław Perz, wybitny muzykolog i wielka osobowość radiowa, prezentuje on dzieła Bacha, opatrując je jedynymi w swoim rodzaju, komentarzami. Ostatnio autor przedstawia nam kantaty zgodnie z porządkiem roku liturgicznego; każda z nich odpowiada kolejnej niedzieli lub świętu. Profesor zaś opowiada o kontekście historycznym, a przede wszystkim religijnym i liturgicznym, przedstawia własne tłumaczenia tekstów, interpretuje symbolikę zawartą w dziełach Bacha. W cyklu wykorzystywane są przede wszystkim nagrania, których dokonał Masaaki Suzuki ze swoim Bach Collegium Japan oraz plejadą europejskich i japońskich solistów śpiewaków.
Gdy tylko umilkną ostatnie nuty bachowskie pojawia się równie frapujący nas temat: malarstwo i rzeźba. Dwie wspaniałe historyczki i krytyczki sztuki Bożena Fabiani lub Grażyna Bastek (występują na zmianę czyli co drugi tydzień) opowiadają o sztuce np. włoskiego Odrodzenia. Obie mówią niezwykle barwnie i potoczyście. Unikają przy tym zarówno naukowego jak i charakterystycznego dla większości krytyków sztuki żargonu na ogół niezrozumiałego lub nawet nieznośnego dla szarych odbiorców.
My zaś przypominamy sobie omawiane rzeźby czy obrazy, które oglądaliśmy podczas włoskich wojaży. Nieznane zaś zapisujemy w pamięci (i komputerze), by spotkać się z nimi przy kolejnej wędrówce.
A całej tej uczcie duchowej towarzyszą nam ulubione potrawy śniadaniowe: jajka w szklance z oliwą extra vergine, prosciuto San Daniele lub szynka Pana Połcia, twarożek Nowaka lub Ziębińskiego, ser Kozidymek lub Frontiera polecane przez Brzucha, miód z krajowych pasiek i chleb Lubaszki, który staje się najbardziej wziętym piekarzem w stolicy.
Komentarze
Dzień dobry
Piotrze – jajka w szklance stanowczo wolę z łyżeczką masła zamiast oliwy; pozostałe dodatki śniadaniowe jak najbardziej w naszym guście J.S.Bach także.
Wzruszył mnie nocny wpis Nowego. To prawda, że Matki chętnie dokumentują rozwój dziecka i ja też trzymam w archiwum domowym świadectwa, listy i bohomazy malowane przez dzieci w ramach zajęć plastycznych.
Dzisiaj kolejny i ostatni dzień moich zajęć nadobowiązkowych. Mam nadzieję, że wieczór będę już miała wolny. Tym sposobem całość orki na ugorze zamknie się w 4 dniach, co biorąc pod uwagę konieczność przeczytania kilku lektur, nie jest czasem bezpowrotnie straconym.
Bach w Radio FM
Mojemu niedzielnemu (i sobotniemu zresztą też) śniadaniu towarzyszy przede wszystkim duży apetyt 🙂 Weekendowe poranki zaczynamy bowiem od długiego spaceru z psem.Śniadanie jest dopiero drugim punktem programu.Jajka,jak najbardziej i to w różnej postaci,mogą też francuskie mouillettes.Do jajka ugotowanego na miękko przygotowujemy
chleb,bagietkę lu tosty pokrojene w wąskie paski i posmarowane masłem.Cała zabawa i przyjemność polega na zanurzaniu tych
pasków pieczywa w jajku.Tu dokładniejszy opis,wybrałam wersję angielską zrozumiałą dla większej ilości Blogowiczów.
http://onefrenchword.wordpress.com/2012/03/13/day-65-a-french-word-mouillettes-a-little-chat-about-boiled-eggs-hardly-a-recipe/
Piotrze-jako zadeklarowana herbaciara bardzo żałuję,że jutro nie będę mogła przybyć na herbaciane spotkanie 🙁 Czeka mnie sporo pracy w kuchni z racji zaplanowanej na sobotni wieczór włoskiej kolacji z przyjaciółmi.Może ktoś z naszych jednak wpadnie ?
Zapomniałam !
Podoba mi się Bach wykonujący fugę 😀
Placku 🙂
Danuśko, ciekawy ten sznureczek.
Śniadanie to najważniejszy dla mnie posiłek dnia. Dobrze, kiedy nie muszę się śpieszyć. Słucham muzyki albo radia (RTL).
Bardzo lubię Earl Grey ale niecodziennie. Życzę udanego jutrzejszego herbacianego poranka 🙂
Sobotnie i niedzielne śniadania są moimi jedynymi śniadaniami poza dniami, gdy rano nie jadę do pracy w jej siedzibie. W soboty i niedziele ja śniadania przygotowuję. Najważniejsza jest kawa z mlekiem. Wielki kubek pełen spienionego mleka rozprowadzonego mocną kawą. Spożywa się częściowo łyżeczką.
Bach do śniadania może być, ale czasami wystarczy Rossini. Odpowiedni do porannej pory i kojarzy się kulinarnie.
Gdy jadę normalnie do pracy, zjadam pierwsze śniadanie przy biurku. Przyjeżdżam na ogół kwadrans przed rozpoczęciem pracy i mam czas na posiłek. Jeżeli wyjadę z domu o 10 minut później niż zwykle, do pracy przyjeżdżam 20 minut później, bo ruch tężeje.
Dwójka radiowa zasługuje na najwyższe uznanie, aż dziw, że jej jeszcze nie zlikwidowali wzorem większości dobrych rzeczy. TOK FM również. Parę dni temu akurat wypadło mi jechać około południa i miałem przyjemność wysłuchać felietoniku Pana Piotra o jajkach. Nie jestem miłośnikiem jajek w czystej postaci. Co najmniej jajecznica lub omlet sprawia mi przyjemność. Ale perspektywa dobierania się do jajka przy pomocy wiertarki jest bardzo pociągająca. A taką perspektywę nakreślił Pan Piotr w stosunku do jaja strusiego.
Święto dzisiaj – Stanisław powrócił z niebytu! Zajrzałam przelotem i szczerze się ucieszyłam. Wracam do roboty.
Dzień dobry Blogu!
Dzień dobry Stanisławie!
Co słychać?
Niedzielne śniadanie, często w towarzystwie gości (dziś wieczorem przybędą Młodzi na cały weekend) to przyjemny początek aktywnego dnia, miłe rozmowy i omawianie planów, radia nikt nie słucha…
Pogoda nadal piękna, aż się wierzyć nie chce, cały tydzień idealny dla sportów zimowych.
Śniadanie jadam bliżej południa, chyba, że czasem coś mnie zassie, na przykład jakieś wpisy na wiadomym blogu. Generalnie mój żołądek długo się rozbudza. I raczej małe to śniadanie, chociaż dzisiał pół kromuchy z trzema plastrami boczku z „Baltic Deli” wtrząchnęłam.
Kazałam zakupić w związku z tym, że mam 6 przepiórek do przyrządzenia na jutrzejszy obiad, a przepiórki bez boczku to nie przepiórki. Boczek z Baltic Deli jest za chudy dla przepiór, serio!
Boczek swobodnie zjem, natomiast dla przepiórek potrzebuję tłustego, solidnego boczku, po który zaraz się udam Za Róg.
A swoją drogą plasterek polskiego dołożę dla smaku. Pomysł mi się rozrósł, co się bedę męczyć z byle sześcioma przepiórkami, prosiłam dokupić i zaprosić dwoje znajomych. Przepiórki wymagają czasu przy stole, co się sami mamy męczyć 😉
Przepiórki robiłam kilka razy, improwizujac „na dziko”. Jałowiec koniecznie, przyprawy różne (już nie pamietam, jakie, ale coś powydziwiam) no i koniecznie ten boczek, bo to suchuteńkie ptaszę.
Słonina byłaby lepsza, ale u nas nie bywa w sklepach 🙄
Podobnie jak Stanisław (witaj Stanisławie 🙂 ) od poniedziałku do piątku jem śniadanie w biurze, przed pracą. Najczęściej takie zwykłe kanapki przygotowane w domu. W biurze, z powodu kiepskiego rozkładu jazdy pociągów, jestem godzinę przed rozpoczęciem pracy. Śniadania sobotnie i niedzielne są bardzo miłym posiłkiem. Jest czas, żeby przygotować coś pysznego.
Jak się dobierać wiertarką
Stanisław,
a gdzieżeś Ty bywał Czarny Baranie – że tak obcesowo zapytam?
Snuliśmy tu różne przypuszczenia, że tak bez słowa…
Niech to będzie ostatni raz!
Niedzielne śniadanie (szykuje Osobisty) składa się zwykle z kawy, herbaty, świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy, własnoręcznie upieczonej chałki i takiegoż chleba, masła, wędlin, serów, jajek (na miękko lub sadzonych), muesli, jogurtu, owoców sezonowych etc. Czasem pojawiają sią parówki. Lubię też guacamole, ale muszę sama zrobić 🙄
Po takim śniadaniu pada hasło „Ahoj, przygodo!” i wyruszamy na podbój świata 😉
Dzień dobry,
Moje niedzielne śniadania to nic szczególnego – dwa jajka na miękko, sok z pomarańczy (jak u nemo), koniecznie bardzo zimny i kawa w zupełności mi wystarczają.
Ktokolwiek uczestniczył kiedyś w nabożeństwie w kościele luterańskim ten zauważył jak ważna i nieodłączna jest tam muzyka Bacha. Jest jej bardzo dużo, dlatego nabożeństwa są przeważnie znacznie dłuższe (ok. 1,5 godz) niż w kościele katolickim. Muzyka ta szczególnie odbierana jest w kościele Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś odbywały się tam wieczorne koncerty, jeśli jeszcze są – warto pójść.
Na Islandii rodzą się nowi obywatele Ten z 14. lutego to synek naszych przyjaciół-grotołazów berneńskich, od kilku lat na Islandii.
Drengur = chłopiec
Stulka = dziewczynka
29. stycznia urodziła się polska stulka 🙂
Skórka cienka i chrupiąca
Upiekłam ciabattę, zamiesiłam ciasto na chałkę, wczoraj ponownie wykonałam dacquoise, ale do niedzieli nie dotrwa 🙁
Osobisty wybiera się do stolicy na walne zebranie grotołazów, a ja sobie zalegnę ze szwedzkim kryminałem, aż Młodzi przyjadą z Bazylei.
Ten kryminał już mi się śni po nocach 🙄 Akcja toczy się częściowo w Hiszpanii, więc ostatniej nocy śnił mi się dom rodziców przyjaciół, tych w Katalonii, ale był na zupełnym południu, w okolicach Malagi. W tym śnie odkryłam niechcący stos zamordowanych facetów przykrytych dywanikami 😯 Jacyś bandyci mówiący po polsku 😯 zaskoczyli mnie przy tym odkryciu i jeden z nich próbował mnie zadźgać wciskając długopis pod żebro 🙄 Ponieważ żadna odsiecz nie nadeszła, postanowiłam się obudzić 😎
Ten sen był bardzo kolorowy i plastyczny. Mogłabym nakręcić film 🙂
Na Islandii też się robi ciekawie 😯
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,13485826,Pierogi_z_wolowina_bez_koniny__W_ogole_nie_stwierdzono.html#BoxBizTxt
Stanisław !!! No,nareszcie 🙂
Nemo-prześlij łaskawie gołębiem albo innym umyślnym tę czarnuszkową ciabattę na mój jutrzejszy włoski wieczór.Przyda się bardzo 🙂
Póki ci robię deser,niech postoi do jutra w lodówce.
Danuśka,
jak nastawisz dziś wieczorem i rano upieczesz, to będziesz miała jeszcze świeższą 😉
Chałka rośnie sobie w ciepełku, wyciągnęłam z lodówki zakwas na jutrzejszy chleb… Planowanie to połowa sukcesu 😉
Zapytałam dziś chłopa, czy przysłał nam rachunek za wiadomą półświnkę, bo już marzec i pewnie gdzieś ten rachunek się zapodział 🙄
Odpowiedział, że rzeźnik nie podał mu jeszcze wagi tych świń, które przerobił 🙄 Powiedziałam, że nie musi się spieszyć i rzeźnika ponaglać, poczekam.
„Co, kiedy i jak podawać” – autor W. M. (Bluszcz) daty wydania brak (na pewno przed II WŚ)
„Pierwsze śniadanie jest wstępnym akordem w symfonii dnia. Stanowi ono niejednokrotnie o nastroju dalszych godzin, jest niby gradowa chmura, zaciemniająca horyzont domowy lub też bierze na siebie rolę jasnego promienia słońca, który ujmuje w pogodną ramę ten szary dzień „codzienny”, pomawiany na ogół o najgorsze instynkty.
(…)
Pierwsze śniadanie jest zwykle naszym najmilszym sojusznikiem uwzględniającym różnorodność upodobań. Nawet w skromnie prowadzonym domu nietrudno uzyskać prawo wyboru pomiędzy herbatą, kawą a mlekiem – temi uświęconemi zwyczajem napojami wchodzącemi w skład śniadaniowych jadłospisów.
O skali zadowolenia jakie przyniesie ten pierwszy, spożyty w dniu nektar, decyduje w dużej mierze sposób podania i smak samego napoju oraz towarzyszących mu dodatków. Pierwszorzędną rolę gra tutaj: przyrządzenie, temperatura, podanie i nakrycie, a także otoczenie, nastrój współbiesiadników i ich wygląd zewnętrzny.
Pierwsze śniadanie powinno być bezwarunkowo podawane w pokoju sprzątniętym, doskonale przewietrzonym, przy starannie nakrytym stole, w naczyniach skromnych czy luksusowych , zależnie jakimi środkami dom dysponuje, jednak zawsze dostosowanych do rodzaju posiłku i jednolitych , aby zadać kłam nieszczęsnemu, a tak często u nas spotykanemu powiedzeniu, że na co dzień można się obejść byle czem.
Uzupełnieniem starannego nakrycia stołu będzie ładny koszyczek do pieczywa, wysłany świeżutką, haftowaną serwetką, maselniczka szklana lub dostosowana do zastawy, takież naczynia do marmelady i miodu, odpowiednie kieliszki do jaj, wreszcie wiązanka świeżych kwiatów lub zielonych gałązek.
Bielizna stołowa używana do śniadań bywa zazwyczaj kolorowa. Wprowadza ona nie tylko wesołą nutę w całokształt nakrycia, ale ma sama przez się dar zapełniania najskromniej nawet zastawionego stołu.
Mówiąc o estetycznej stronie posiłku, nie mogę powstrzymać się od podkreślenia konieczności zasiadania do najwcześniejszego nawet śniadania w stroju estetycznym, niezależnie czy będzie to ranny negliż, czy skompletowane już ubranie. Wszelkie nieuczesane głowy, twarze napiętnowane sennością, zniszczone, przydeptane obuwie domowe powinny i muszą zniknąć z horyzontu, a są niestety w wielu jeszcze środowiskach, nie tylko tolerowane, ale wprost uświęcone zwyczajem.” 🙂
„Przechodząc do omówienia śniadania z punktu widzenia jadłospisu omówmy różne jego typy.
W mieście gdzie pierwsze śniadanie spożywane bywa zazwyczaj pod hasłem pośpiechu wywołanego wczesną godziną rozpoczynającej się nauki lub pracy podlega ono zazwyczaj jednym i tym samym szablonowym prawidłom. Herbata, kawa, mleko, kakao, pieczywo, masło, miód, marmelada, jajka na miękko lub po wiedeńsku. Spożywane bywa prawie natychmiast po wstaniu, a w każdym razie po zakończeniu zabiegów tualetowych i spożywane pospiesznie.
Mimo to ułóżmy bułeczki na jednym, a pokrajany chleb na drugim koszyczku. Masło w kulkach lub plasterkach, które formujemy za pomocą specjalnych, drewnianych przyrządów, ułatwia nam uniknięcie widoku nieestetycznie powalanej masłem i nieforemnie wyżłobionej powierzchni maselniczki, która zazwyczaj przypomina swoim wyglądem kretowisko. uwzględnijmy też mleko lub śmietankę z kożuszkiem, albo przecedzone przez gęste sitko dla tych, którzy kożuszka nie znoszą. Do herbaty podajemy śmietankę w małych garnuszkach lub cytrynę, do jajek miałką sól. Serów i wędlin do rannego, miejskiego śniadania nie podaje się.”
dzisiaj dzien „zolnierzy wykletych” tych „zapomnianych przez wszystkich” iodkrytych zdaniem gazety „rp” przez nia sama przed podobno dziesieciu laty…
gwoli scislosci chce powiedziec, ze ze prezydent rp na uchodzctwie,
kazimierz sabbat*), przyznal prawa kombatanckie NSZ juz w roku 1988;
te wazna decyzje poprzedzila wieloletnia(czesto kontrowersyjna) dyskusja w srodowisku emigracji na zachodzie.
———————————————————-
*) wielka tragedia bylo, ze ten zdolny czlowiek umarl w momencie,
gdy tak bardzo byl potrzebny…
Hmmmm…
Islandia słynie baraniną i wszystkim, co pochodzi z morza, pierogów tam nie widziałam. Tam się zajada wieloryba, rekina ześmierdniętego, któren w piachu sobie przez pół roku leżał, no i dorsze, dorsze, dorsze! To Islandczycy wyżarli dorsze 🙄
Żartuję – nie wyżarli, bo przecież mieszkańców Islandii jest mniej wiecej tyle, ile moja wieś ma z przysiółkami okolicznymi. Nie daliby rady. A z wyjątkowo „pięknych” ryb jadłam tam żabnicę, co sobie ostatnio przypomniałam, oglądając zdjęcia.
Nawet w polskim sklepie w Akureyri (drugie co do wielkości miasto) były tylko jakieś batoniki i kisiel – żadnych pierogów 🙁
A koniki to mają swoje i pewnie ich nie jedzą 😎
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/IslandiaKwiecien2011#5600772720301441250
Byku,
do czego Ci tak pilnie był potrzebny 76-letni harcerz produkujący śpiwory?
Zimno Ci było?
Świętowanie bandytów, morderców, złodziei bydła i wszelkiego dobytku od współbraci i sąsiadów zza miedzy (Słowacja) nie wydaje mi się wartym wzmianki na tym blogu. Może by tak na ich pomnikach zacząć umieszczać imiona ich ofiar, w tym całych rodzin z małymi dziećmi włącznie?
Irek,
Dziękuję za komentarz, miło gdy wiadomo, że ktoś ogląda.
„Land of My Mother – Eve Curie”
Bydgoszcz – w czasie: 5:29 – 6:03 (z nieistniejącym kościołem na Starym Rynku i spichrzami, których też już nie ma), Toruń, Biskupin, Chełmno, Grudziądz
https://www.youtube.com/watch?v=vVKtUw8vuU8
Ilekroc najdzie mnie ochota, zeby tu wrocic i poczytac, co ciekawego interesujace i sympatyczne osoby pisza, tylekoroc musze sie natknac na nemo, ktora rozstawia wszystkich po katach i madrzy sie, o czym wolno pisac, a o czym nie. Bo jak rozumiem, offtopy o rodzinie, znajomych i jaskiniach sa dozwolone, ale inne juz nie?
Dzisiaj…
Moja starsza sąsiadka zapytała mnie, czy nie mógłbym towarzyszyć jej w dzisiejszej porannej wizycie u lekarza. Zjawiłem się w jej domu o 7:30, jak było umówione, a ona tymczasem zapomniała, kim jestem 🙁
Przez otwarte okno obrzuciła mnie jajami krzycząc, że nie interesuje jej, co sprzedaję 😯
Nowy, 🙂
Nowy – te pamiętniki i pozostałe pamiątki to skarb 🙂 Najważniejsza rzecz to mieć je komu przekazać.
„Świętowanie bandytów, morderców, złodziei bydła i wszelkiego dobytku od współbraci i sąsiadów zza miedzy (Słowacja) nie wydaje mi się wartym wzmianki na tym blogu. Może by tak na ich pomnikach zacząć umieszczać imiona ich ofiar, w tym całych rodzin z małymi dziećmi włącznie?”
Bez komentarza.
Pozostałe rodzaje śniadań wg. książki „Co, kiedy i jak podawać”.
„Śniadanie wiejskie w przeciwieństwie do śniadania spożywanego w mieście bezpośrednio po wstaniu gromadzi dookoła stołu domowników, którzy wyrwali się już dawno ze słodkich objęć Morfeusza i zdążyli poczuć zdrowy głód, spowodowany ruchem na świeżym powietrzu. bywa też zazwyczaj obfitsze i bardziej urozmaicone. Szynka surowa i gotowana, ser biały, twaróg ze śmietaną (ostrych serów do rannego śniadania podawać nie należy), miód, marmelady owocowe, chleb biały i razowy, ciasto drożdżowe, a w dniu „okazji do miasta” świeżutkie bułeczki, kawa z wyborowem mlekiem lub śmietanką, herbata nalewana wprost z dymiącego samowara, mleko, rzadziej czekolada lub kakao.
Śniadanie owocowe – składa się ze świeżych owoców w sezonie letnim i jesiennym, a jabłek i owoców kolonialnych lub suszonych w sezonach zimowych i wiosennych. Do śniadania owocowego podaje się najrozmaitsze owoce pestkowe i drobne – maliny, jeżyny, poziomki truskawki, czarne jagody i orzechy, do tego cukier miałki śmietankę lub mleko. Późną jesienią i zimą posiłkowi takiemu towarzyszy filiżanka wrzącej wody z sokiem z cytryny i pomarańczy i osłodzona miodem. Do niej podaje się kilka suchych biszkoptów lub sucharków, jabłka, pomarańcze, śliwki suszone, figi, orzechy.
Śniadanie jarskie lub wchodzące w skład regime’u zwanego surówką składa się albo z owoców albo tez mleka słodkiego lub kwaśnego, chleba razowego z masłem, twarogiem i miodem – wyklucza jednak herbatę i kawę ziarnistą, zalecając w razie upodobania do gorących płynów kawę zbożową lu kakao.”
„Śniadania podawane do pokoju.
Po uzgodnieniu godziny, o której dana osoba pragnie spożywać śniadanie, przygotowujemy je na tackach nakrytych świeżemi, ozdobnemi serwetkami. napoje podajemy nie w filiżankach ale w specjalnych imbryczkach i garnuszkach o pojemności co najmniej dwóch filiżanek. Ślicznem dopełnieniem śniadania podanego na tacy do pokoju jest świeży kwiat położony przy nakryciu. Przed podaniem śniadania służąca powinna wejść do pokoju, otworzyć okno, pośpiesznie doprowadzić pokój do estetycznego wyglądu (jeżeli mieszkańcy sami nie poczuwają się do tego).
Miłą rolą pani domu jest złożenie wizyty w czasie śniadania. Strojna w ranny negliż, uśmiechnięta, uprzejma, ma dla każdego ciepłe słówko, a przybyciem swoim nie krępuje swobody gościa.”
Nemo, jasne że nie mogła – byłaś w skórze „męskiej”!
„Uwzględnić jeszcze należy pierwsze śniadanie o typie zgoła odmiennym: śniadanie podawane z pierwszym brzaskiem dnia po przetańczonej nocy. Ma ono na celu pokrzepienie sił wyczerpanych zabawą i przedłużenie miłych chwil towarzyskiego zespolenia.
Podajemy: barszcz w filiżankach z pasztecikami, bigos w ogniotrwałych płaskich naczyniach, zręcznie otoczonych serwetą, pozostałości z balowego bufetu lub specjalnie przygotowane zimne mięsiwa. Można poprzestać na podaniu barszczu i bigosu lub mięs, zresztą swobodna atmosfera, która panuje w rannych pobalowych godzinach dopuszcza wszelkie odchylenia od surowych przepisów. Swoboda ta ma niczem nie zastąpiony urok, tak, że nawet kawałek tortu lub wonnego ananasa spożyty bezpośrednio po dymiącym bigosie, przestają wołać o pomstę do przepisów savoir vivre’u. Śniadanie to lepiej podawać przy zasłoniętych oknach i zapalonych lampach, aby nie wyjaskrawić znużenia malującego się na twarzach osób zgromadzonych, które tak bardzo psuje wygląd, a uwydatnia się stokroć silniej przy świetle dziennym.”
Nemo wybacz, ale tu przydybałem Cię na Twój sposób, aczkolwiek w sprawie, naprawdę nie godnej jakiejkolwiek wzmianki.
Nie tylko Nemo własnoręcznie piecze chleb:
http://pokazywarka.pl/riwvlg/
Pepegor! Masz absolutną rację! Mnie to też uderzyło! I Twoim wzorem nie ciągnę tego dalej…
Cześć Cichalu, druchu zjazdowy!
Dobranoc.
@nemo:
latwo sabbata dzisiaj krytykowac;, a mordowali,
bardzo przpraszam za wyrazenie, wszyscy;
a najczesciej – milczeniem, a nie naganem.
Dobranoc. Żegna się wolny człowiek. Jutro już będę się naprzykrzała.
Nowy – zawsze oglądam wszystko, co, Koledzy publikujecie.
Marek – wyrób tego chleba jest bardzo prosty dla ludzi cierpliwych; ale pięknie wygląda.
Marek,
też żem upiekła ze dwa chleby w życiu (albo i trzy), i to na zakwasie, ale to było dawno temu. Teraz kupuję „Od Jędrka”, na zakwasie, znakomity żytni.
Kapitan ma swój sposób chlebowania, chlebek znakomity, z improwizacjami typu oliwki i takietam różne ziarenka.
dzień dobry …
ja jem śniadania zawsze i zawsze jak w niedzielę .. 🙂
pięknie za oknem świeci słoneczko co mnie nastraja pozytywnie …
zdrowe śniadanka ….
http://www.zdrowoodchudzeni.pl/2013/03/co-na-sniadanie
Dzień dobry Blogu!
Młodzi już poszli na narty, Osobisty na zakupy, a ja się zastanawiam, co na dzisiejszą kolację…
Pogoda nad warstwą mgły podobno piękna i słoneczna.
Pepegorze,
nie bardzo rozumiem, na czym mnie przydybałeś?
Od czasu do czasu cytuję moją ulubioną rubrykę „Dzisiaj”.
Pod hasłem „Moje życie jest okropne” skarżą się tam różni ludzie 😉
Dzisiaj…
Dzisiaj, na dwa dni przed moim wylotem do Rosji na pierwsze samodzielne wakacje, przyłapałem moją nadopiekuńczą matkę na zmuszaniu naszego psa do zjedzenia mojego paszportu…
Dzień dobry.
Słońce! wreszcie słońce!
Psu się wydaje, że to już lato i każe się wypuszczać na balkon. Po 10 minutach chce wejść do mieszkania, żeby za następne 10 minut, chcieć na balkon. Pomrukuję na niego, że ma sobie odźwiernego zatrudnić, ale patrzy na mnie obrażony „zostaw balkon otwarty i nie będzie problemu”. Ba, słońce wiosenne, temperatura nie.
Zjadłam śniadanie – bułka świeżutka, halibut, kozi twarożek, kawa Na obiad kurczak z pieca, surówka z pekiskiej. Jutro, na kolację będę piekła pizzę – wszystko dlatego, że muszę wykorzystać poplastrowany ser, który Młodsza kupiła w dużym opakowaniu; część zost6ała zjedzona, reszta obsycha. Mam drożdże, przyprawy do pizzy, pieczarki, szynkę, trzeba tylko dokupić pomidory.
Mam nadzieję, że już wszyscy po śniadaniu 😉
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,13491108,Co_powinnismy_wiedziec_na_temat_koniny_w_wolowinie.html#MT
Nemo,
was soll das?
1 marca to w Polsce swieto panstwowe.
Odnosze wrazenie ze za dlugie przebywanie w Szwajcarii jednak zweza horyzonty.
Jasny gwint! Czego znowu czepiacie się Nemo? Polski kocioł w piekle? Przyjdzie walec i wyrówna? Do jakiego wspólnego poziomu? Rozstawia po kątach? Równie drażniąca bywa poprawnościowa słodycz. Dla mnie ważne są różnice między nami. To daje bogatą tkaninę rozmaitych osobowości. Pragmatyczna i naturalna Alicja jest równie interesująca i ważna, jak pogodna Danuśka i kostyczna Nemo. Marek, Sławek, Pepegor tak samo wzbogacają nasze spotkania, jak przewrotny intelektualnie Placek, czy Antek.
Uszanujmy swoją inność.
A teraz prywata
Apel do Koleżanek – Warszawianek
Czy ktoś z Was mógłby zaopiekować si w czasie „majówki” (30.04 – 4.05) dwoma kotami? Jedna z przyjaciółek Młodszej (z Warszawy) nie może wziąć udziału w spotkaniu – zjeździe, bo nie ma co zrobić z kotami, a zabrać nie może, bo już wcześniej uzgodniono, że psy jadą z właścicielami (Radek jedzie, 2 labradory, 2 rotweilery i coś tam jeszcze) W tej sytuacji koty wykluczone, bo trzeba by zabrać kompanię komandosów.
Krzysztof poległ w Afganistanie miesiąc temu, zostawił 3 dzieciaków i żonę …. może ktoś chce pomóc ….
http://oi49.tinypic.com/35k5307.jpg
Pyro, w sprawie kotów niestety nie pomogę, mam już zaplanowany wyjazd.
Małgosiu – skończy się na hotelu dla zwierząt (od początku trzeba było o tym pomyśleć).
Jolinku – pomożemy ale nie będzie to kwota znacząca.
Jestem w trakcie śniadania – kroma żytnia z makrelą, osobno pomidor. Herbata miętowa na początek, a potem yunnan.
Pierwsze słyszę, że w Polsce 1 marca to świeto państwowe – nic dziwnego, ustanowiono je dopiero w 2011 roku, a z prasy nie zawsze taka wiadomość wpadnie w oko.
-5C, a po słońce pojadę tam, gdzie ono jest. Dzisiaj sprzątam (niestety 🙁 ), jutro piorę, a w poniedziałek wybywam. U nas marzec to jeszcze zima, a ja już mam dość 👿
Sniadania weekendowe najlepiej smakuja na tarasie, na patio lub w podobnych okolicznosciach przy domu. Obowiazkowo, pierwsza, bardzo wczesna kawa pita w towarzystwie swiergotu ptakow i porannej ciszy w ladnych okolicznosciach przyrody, pozwala rozpoczac dzien w naprawde dobrym nastroju juz od bardzo wczesnej wiosny.
jak to dobrze, że ja omijam łukiem złych ludzi ….
Alicjo smacznego … a gdzie się wybierasz? ….
A smakowało, dziękuję. Lubię wędzone ryby.
Oj daleko, Jolinku. Na drugi koniec świata, gdzie jest lato 🙂
Chile, Argentyna, Peru. Przez Cichala tylko przeskoczę, bo w Miami mam przesiadkę z dyliżansu na dyliżans.
Jedź, yyc. Przykro, ale jedź. Odrębne zdanie to jednak coś innego niż zjadanie wrogów na śniadanie, obiad i kolację.
Alicjo – dużo słońca, dużo dobrego wina i przyjaznych ludzi dookoła.
Alicjo, ładna podróż Ci się szykuje! Bon voyage!
Jak tak, to tak 😎
Udaję się na kurczaczą obiado-kolację 🙂
Dzien dobry,
W Albionie od wczoraj niesmialo wiosna pachnie, w ogrodzie krokusy i narcyzy kwitna, czerwony pigwowiec szaleje na plocie, plotka glosi, ze w przyszlym tygodniu temperatury dwucyfrowe beda!
A teraz prywata:
Odsas i jego druzyna zakwalifikowali sie do Pucharu Es-s-ex, prosimy o trzymanie kciukow jutro od 10:30.
Będzie winna podróż z definicji – Mendoza to winne zagłębie Argentyny 🙂
A chilijskie wina należą do moich ulubionych, sprawdzę te, których u mnie nie ma. W Peru króluje pisco, taki bimber na winogronach, aż mną trząchło na przypomnienie smaku, bo kiedyś znajomi Peruwiańczycy przywieźli, rzadkie paskudztwo. Obiecali, że jak przyjadę, to będziemy smakować różne, szlachetniejsze, a nie to, które już znam. Kulinarnie też jestem ciekawa co będzie – argentyńska wołowina to mus spróbować. Poza tym wszystko jest w nieładzie, bo dopiero zaklepaliśmy bilety, daliśmy znać znajomym w Limie, że będziemy, oni na to, że 16-go mamy tam być, bo ich syn się żeni. No to trafiliśmy…jak wesele, to i wyżerka, mam nadzieję, że tradycyjna 🙂
Tylko czasu jak zwykle mało, a trasa ambitna. I górzysta 🙄
Alicjo to super przygoda Was czeka .. a na jak długo wybywacie? …
Jolly masz jak w banku … 🙂
Ale będą to zdecydowanie letnie wakacje – w Mendozie na ten czas (przyszły tydzień).temperatury 30-36C w plusie 😯
I dobrze, nie trzeba zabierać wiele szmat, ja i tak już ostatnio podróżuję kompaktowo, bagaż podręczny, bez zdawania i potem wyczekiwania po odbiór.
Jolly,
jasne, że trzymamy za odsasa!
Haneczko, u mnie też dziś kurczak 🙂
Na „za krótko”, Jolinku, wracamy 22-go – a wylatujemy we wtorek. Chciałam pełne 3 tygodnie i sprawiedliwie podzielić po tygodniu na kraj, ale Jerzor ma jakieś zobowiazania zawodowe i tak mu pasowało. Nie chcę odkładać tego na jakieś bliżej nieokreślone „zaś”. Od dobrych paru lat stosuję zasadę – jeśli chcesz i możesz, nie odkładaj. A o takiej podróży marzyłam od czasów, kiedy pasając krówkę w czasie wakacji poczytywałam książki podróżnicze. Bartnickie stawy z trudem udawały wzburzone fale oceanów, a pobliskie Góry Złote tylko przy wielkiej wyobraźni mogły uchodzić za Andy. No to teraz sprawdzę, jak to się ma z rzeczywistością.
Oczywiście stara zasada „co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro” także obowiązuje, ale dotyczy to tylko nielubianych i uciążliwych obowiazków, czyli Pyra ma rację z tą moją praktycznością, przynajmniej częściowo 😉
U mnie też dociera wiosna nieśmiało 🙂 https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/TenPierwszy#5850798702803399010
masz nasze blogoslawienstwo na poludniowo amerykanski wypad. trzy tygodnie na tamtejsze pagorki to i tak sporo czasu. kondycje trza miec wysmienita. wezcie troche wegla ze soba do pochrupanie w smutnych dla czterech liter czasu.
osobiscie, ciesze sie juz bardzo z ponownego pobytu po miesiecznym wypadzie na zielony ( raczej tylko z nazwy 😆 ) przyladek.
Alicjo, nie dokuczaj Jerzorowi podczas wypaduz, bo on i tak nie jest niczemu winien, i na to nie zasluguje.
Lajares,
dziękuję za dobre rady, a o Jerzora to się raczej nie martw, przetrwał 40 lat dokuczania, to przetrwa, ile tam jeszcze 😉
O węglu nie myślę, bo to od zawsze „na wyposażeniu”, podobnie jak odwrotność, cholera wie, kiedy Montezuma powie dzień dobry, ale generalnie – po prostu trzeba pewne rzeczy wiedzieć. Wody nie będę piła – wszak to krainy wina!
Chyba jednak jestem praktyczna i zazwyczaj dobrze przygotowana do podróży gdziekolwiek – tak mają ludzie, którzy sami się błąkają, a nie w ramach zorganizowanych wycieczek.
Trochę jednak mało czasu na mój apetyt, ale trzeba brać, co jest.
To „se” pomachamy w środę z Santiago do tam, gdzie żeś…a na pewno z Valparaiso (od wybrzeża do wybrzeża), o czym będę nadawać z trasy.
Alicjo
Moj tygodniowy wypad w maju do Berlina blednie przy Waszych wojazach.
Kilkadziesiat lat temu Bernard pracowal przez kilka miesiecy w Limie. Ma bardzo mile wspomnienia. Wtedy bylo tam wielkie trzesienie ziemi. Uprzedzono go, ze ma zawsze spac w pizamie aby w kazdej chwili wybiec z domu na zewnatrz.
Elap,
tego się nie da przewidzieć, aczkolwiek nie chciałabym mieć takiej przygody. Na wszelki wypadek zaopatrzę się w jakąś przyzwoitą piżamę 😎
Pozdrowienia dla Was dwojga, tu mi sie przypomniało pożegnanie z St.Malo:
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/ScrapbookPhotos#5771004793234429522
Wnuki z babcią są w Aquarium a ja zasmażyłem (zamówienie) buraczki z cebulką i jabłkiem. Muszę szybko jeszcze zrobić jakiś chleb. Ciasto (Markowe) zrobione wczoraj już prawie wyszło. To nie wnuki. To są odkurzacze szybkossące!
w pl. ameryce na es to ladowalem jedynie w brazylijskim salwador
machaj Alicjo juz dzisiaj, wiatry moga byc niekorzystne i zanim trafi pomachanko do berlinka potrwac moze i trzy tygodnie.
niedzielne sniadanie ( jutrzejsze ) spedzamy razem w drodze w okolice rostocku. w malym porcie rybackim smaza o tej porze sledzie z porannego polowu. bylismy tam w ubieglym roku o podobnej porze na drugim sniadaniu. wspaniale miejsce po prawej stronie kanalu. slonce dociera tam az do samego wieczoru. na tarasowych fotelach koce do opatulenia dupska. mozna siedziec sledzie w roznistych postaciach wcinac do oporu 😆 . nad baltykim to naszym zdaniem najcudowniejsze miejsce o tej porze na sledziowe sniadanie.
jego karabin maszynowy i to 47, co z AK wyraznie sie kojarzy przybyli popluc do talerza?
ciekawym po co? dobrze, ze nie strzelali
moze by jakis przepisik na grzybki z tych mniej trujacych?
komentaz i cytat Nemo byl najwyrazniej a propos nienatematu byka i pytam po kiego tu takie wtrety militarne, rydze wysmigly?
a koniecznosc wpisania pozostala?
wiwat, nie dajmy sie przymrozeniom ocz
ps ochotnicze chowce zapasowe
pewnie chowacie jakiegos konia?
Elapku, mozesz mnie wierzyc, w maju Berlin to najpiekniejsz miejsce na planecie. Sama sie przekonasz. Bede rowniez pare dni w Berlinie, daj znac, przegryziemy wspolnie parowke do jakiegos browara 😆
Potwierdzam, co lajares pisze, jedź w ciemno, elap! Czy najpiekniejsze w swiecie – nie wiem, bo na świecie jest wiele pieknych miejsc, ale polecam Berlin, jak najbardziej!
Ja znam Berlin wrześniowy, ale wyobrażam sobie majowy 🙂
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Berlin2010Wrzesien#5533933017917658610
A&J
Viaje feliz y atractiva
Samba si – travajo no!
Alicjo, z całej siły trzymam za Amerykę Pd. 😀
Jolly, powiedz Odsasowi, że ja ciągle z ręką na pulsie, na bieżąco na stronie drużyny 😀
Potwierdzam – Berlin to nie tyle piękne, co bardzo wygodne i świetnie zarządzane miasto a i urokliwych miejsc sporo.
Sporządzam następną porcję smażonej skórki pomarańczowej, bo poprzednia się skończyła. Wystarcza skórka z 1 – 2 owoców, gdzieś na 3 miesiące do ciast i deserów.
Jutro na śniadanie będą jajka moletki, twarożek ze szczypiorem i parówki „Z dziadka wędzarni” – co to za dziwo, to nie wiem. Bardzo pięknie opakowane, banderolowane, cieniutkie, a być może przy bliższym oglądzie mogłoby się okazać, że tam wcale nie ma mięsa…!
Alicja – zamówienie od Młodszej – rób geograficzne, opisane zdjęcia i potem przyślij płytkę; i ciekawe formacje geolo tqakże zdokumentowane wizualnie.
Juz mam rozpisany caly plan wizyty Berlina. Od miesiaca siedze nad mapa i przewodnikami. Wszyscy dookola mi mowia, ze to ciekawe miasto i trzeba tam pojechac.
Lajajares – my nie browarowi Macie dobre biale wino to go wypijemy.
Dobry wieczór,
Pyro, ja także w kocim problemie pomóc nie mogę. Mam dwa psy dość buńczucznie nastawione do kociego rodu 🙂
Bardzo lubię jajka po wiedeńsku na śniadanie. Spodobał mi się sposób Danuśki z cienkimi grzankami maczanymi w zawartości skorupki, zastosuję, może nawet jutro 🙂
Elap,
niebrowarowi też w Berlinie wyżyją, mają dobre białe, a jakże!
I czerwone na życzenie. Nie mówiąc o wymysłach typu:
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Berlin2010Wrzesien#5534190538387402050
A co! 😉
Elapku, nie widze najmniejszego problemu. biale bardzo lubie do sniadania w polaczeniu z czyms takim nie za czesto. wiadaomo to berlinski rarytas i przesadzac nie nalezy. poswiecac sie na niego mozna jedynie od wielkiego swieta. w tym roku jeszcze nie jadlem i rezerwuje rarytas na miesiac maj. w maju maja dostarczyc nam meble zamowione w styczniu. zdaje sie ze w drugiej polowie maja bedzie juz na czym siedzenie ulokowac 😆
wez sie w koncu Alicjo przyloz do pstrykania obrazkow. nie zasluguje na takie traktowanie. w naturze wygladam znacznie lepiej i przystepniej. nie jedna juz mi do do ucha szeptala przy powitaniu 😆 …
na schönefeld probuja zgasic swiatlo i nie moga, wyglada na to,
ze trzeba bedzie po prostu cala elektryke klasc od nowa,
tak wiec otwarcie lotniska znowu sie odwlecze(do 2015?);
tymczasem txl tak peka w szwach, ze lufthansa sie zdenerwowala
i skreslila polowe lotow z b., bo nie jest w stanie zapewnic komfortu,
ktory przyrzeka pasazerom;
wczoraj probowano usunac resztki muru (1961-89) ale zebrala sie demonstracja i przerwano roboty; policja nie interwniowala.
Witam, podoba się, czy nie ja wysłuchałem do końca.
http://www.vevo.com/watch/black-eyed-peas/i-gotta-feeling/USUV70901219
Lajares,
kokietujesz, kokietujesz! No to niech Jerzor robi fotki. Dobrze tak?
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Berlin2010Wrzesien#5534188379294414690
To byli czasy.
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/kiedys-to-sie-latalo,5434237,0,fotoreportaz-maly.html
Dawno, dawno temu, byl kon na polwyspie hel. Nazywal sie fiury. Mial duzy leb. Wyjatkowy jak na konia przystalo. Mawialo sie, niech sie fiury o to martwi, ma duzy leb i wszystko mu sie tam zmiesci.
@byk ma zdaje sie ogromna przewage nad fiurym. Jego percepcja miedzy rogami jest zdaje sie nieograniczona 🙂
yurek,
niestety, ja w tych czasach powszechnego szlajania się powietrznego, i to jeszcze w klasie ekonomicznej 🙁
Czy ja już wam tu płakałam w mankiet, że będąc osobą zupełnie przeciętnych gabarytów około 60-kg przy wzroście 163cm. czuję się w samolocie jak zapuszkowana sardynka, ani ręką, ani nogą nie da się ruszyć, tak ciasno? Dobrze, że z Jerzem latamy, to sobie nawzajem możemy włazić na terytorium i wyciągać nogi w tę czy w tamtę, pół na pół lub na poprzek 🙄
Pierwszymi klasami nie latam. A szampana zawsze serwuje Air France, niechby i nawet na śniadanie, ale serwuje 🙂
W braku szampana wypiłam jakieś rose, niezbyt dobre. Lepiej było sobie coś swojego nalać. W ten sposób chciałam uczcić wiosenne słońce, które nam dzisiaj towarzyszyła aż do zmierzchu. Rośliny jeszcze nie ruszyły ale ptaszki – świergocą aż miło. Wydaje się jednak, że wystarczy jeden słoneczny tydzień i zacznie się kwiecić i zielenić.
U mnie pewnie roślinki ruszyły, ale pod śniegiem – śnieżyczki i jakieś tam inne kwiecić i zielenić się zaczną pod koniec marca, a najchetniej w polowie kwietnia. Pamietajcie, ze do wiosny kalendarzowej jeszcze trochę 😉
http://alicja.homelinux.com/news/wiosna_copie.jpg
Alicjo, ale wiadomosc zwalias na swoich przyjaciol. I pomyslec, ze piszesz na co dzien o „…….” wszystkim ! Brzydko, komus takiemu sie nie ufa.
Miodzio, na ogół nie czytam, ale jak naskakujesz…To był chyba dowcip, nieprawdaż?
@pyra:
rose pije sie na, nie tylko tobie, obcej planecie winnorosli
z reguly tylko podczas upalow, albo do przystawek;
rowniez ksztalt kieliszka moze odgrywac znaczna role w degustacji
Witam, dla tych co samolotem polecą.
http://www.seatguru.com/
@byk, role to się uprawia a nie degustuje.
Powyższy post wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko mnie w dniu
jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów,
bez podawania przyczyny.
Miłego słuchania jak ktoś lubi.
http://tunein.com/radio/Blues-on-JAZZRADIOcom-s109605/
Yurku – lubi się posłuchać (tzn. ja lubię).
Wczoraj słonecznie i wiosennie, a dzisiaj nieciekawie – mglisto, wietrznie, chłodem przewiewa. Za pół godziny przeniosę się do kuchni. Dzisiaj na obiad będą sznycle z polędwiczki, pieczarki duszone, ryż i surówka z kapusty. Na deser i do poobiedniej kawy kruche ciasteczka – gotowce. Zawsze w tych miesiącach kiedy wypadają „jedzone” święta, przestaję piec ciasta. Zabieg wzmaga apetyt rodzinny na własne wypieki. Wczoraj kupiłam trzy opakowania różności i wrzuciłam do szafki. W parze z owocami zastąpią inne desery przez najbliższe 3 tygodnie. W razie potrzeby zawsze można dokupić.
dzień dobry …
Pyro u nas też pogoda nie dla mnie bo jeszcze wiatr mi spać nie dał …
Alicjo i tak masz dobrze, że Jerzor może w ciągu roku ze dwa miesiące urlopować …
Piotrze byłeś w piątek na święcie Radia TOK FM? .. co tam dobrego do jedzenia było? …
Jolly trzymamy mocno … 🙂
Byłem Jolinku, ale nie doczekałem bankietu. Z dwóch powodów: wypłoszył mnie hałas dobiegający z estrady podczas koncertu a także tłok na sali. Nawiasem mówiąc ten koncert wypłoszył też z pierwszych rzędów dwie znane melomanki – Janinę Paradowską i prof. Ewę Łętowską. A walka, którą toczą goście takich imprez o napełnienie gardeł i żołądków mnie zachęca do szybkiego powrotu do domu. Tak więc po ogłoszeniu nazwiska laureatki Katarzyny Szymielewicz z Panoptykonu (a miałem nadzieję, że będzie to Halina Bortnowska) zwiałem.
Piotrze faktycznie tłumy do bufetu zniechęcają zwłaszcza, że teraz to już nie taka atrakcja dla smakoszy jak kiedyś bo wszystko można kupić i samemu ugotować …
Miodzio,
mnie nie wychowasz, już jestem wychowana, lepiej czy gorzej, ale jestem. Przeważnie piszę o tym, o czym chcę, a nie „o wszystkim”. Pomysł dopóki nie jest wdrożony, nie warto o nim mówić. a wdrożył się dopiero co. Pogodzę się z tym, że takiemu komuś się nie ufa, trudno 🙁
Jolinek,
Jerzor jest sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem, pracuje dla siebie i sam wyznacza sobie urlopy, skubany. Czasem przebąkuje o jakiejś emeryturze, ale wtedy patrzę na niego bardzo krzywym okiem i przypominam, że przecież jest na emeryturze i prowadzi działalność zarobkową. Ileż można mieć emerytur 🙄
A chłop w domu 24/7, który nie sprząta, nie gotuje i w ogóle przydatny raczej nie jest, to zgroza. Z komputerkiem na kanapce i wycieczki do lodówki, co by tu wtrząchnąć. No, ewentualnie rower, ale nie o tej porze roku.
Chyba mam rajze, , ale idę dospać.
Dzień dobry 🙂
Alicjo 😆
Dzień dobry,
Oj, Haneczko, Haneczko, Ty chyba nie czytasz dokładnie wpisów i nie wiesz, że taka roześmiana buźka może być odczytana jako „ochocze podczepianie się ze swoją nienawiścią”. Jednak zaryzykuję znowu. 😀 Chcę być z Tobą na tym samym wózku. 😀
Nowy, z największą przyjemnością 😀 Powiem Ci w sekrecie, że czasem kogoś kompletnie nie rozumiem, a rozgryzać (kulinarne 🙄 ) nie mam najmniejszej ochoty 😉
Ja też! Zaryzykuję znowu 😀
Nowy – tu nie ma czegoś takiego jak zrozumienie – ew. w grę wchodzi tolerancja. Co tu chcesz rozumieć? Osobę nierozumiejącą?
Będę miała Synusia na obiedzie co jest jednoznaczne z gotowaniem ziemniaków. Idę obierać.
Pyro,
ja już nic nie chcę rozumieć, ja i tak „nie mogę rozwinąć skrzydeł”. Jak mawiał mój kolega – w próżni to nawet orzeł nie pofrunie (a co dopiero ja, Nowy – wróbelek). 😀
Przyznam się Wam, że tutaj dochodzi siódma rano, a ja jeszcze się nawet nie położyłem, sączę dobre winko, bo niedawno (przed godziną) wróciłem z Nowego Jorku. Znowu zafundowałem sobie noc w klubie Terra Blues z muzyką, którą bardzo, bardzo lubię.
Alicja, wiem, że teraz Mendoza Ci w głowie, ale Wasz następny przyjazd do Niujorka musi skończyć się nocą spędzoną właśnie w tym klubie. Będzie Ci się podobało, zapewniam.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Blues#slideshow/5851079253478294578
Wygląd perkusisty w ogóle nie pasuje do blues’a, ale to tylko pozory.
http://www.youtube.com/watch?v=fGpxq8U5v2Y
Idę spać. Do później!
Miłej niedzieli ( ja ją niestety muszę przespać) 🙂
Dospałam. Idę zaraz do kuchni sponiewierać te przepiórki jakimiś przyprawami z jałowcem i tymiankiem w roli głównej, boczek został dokupiony, czyli wszystko jest. Poczekają do południa, a potem w piec. Najchętniej opiekłabym je w plastikowym worze, bo wtedy odpada polewanie, ale nie pamiętam, czy aby mam wór. Się sprawdzi w praniu. O, i pranie muszę też 🙄
Ptaki mają być podane w porze późniejszego lunchu jako zachęta dla tych, co przyjdą podlać mój ogród parapetowy oraz dojrzeć tego i owego. Po powrocie zawsze urządzamy imprezę, zachęta jest wstępem 😉
Sprawdziłam – mam dwa duże wory na indory. Na te ptaszki o jeden wór za dużo. Do tego podam tłuczone ziemniaki, korniszonka i pomieszaną sałatę. Białe wino włoskie dla miłośniczki owego i czerwony shiraz z Mendozy dla reszty 😎
Udaję się do zajęć.
Harcerka, katechetka, kochana przez więźniów i ogromny tort – Halina Bortnowska – Myślennik 🙂
W tym szalejącym oceanie tolerancji czuję się jak rozbitek. Resztą swych wad dzielę się z Państwem już od dawna i uprzejmie proszę o wzajemność. Pliiz 🙂
„W Albionie od wczoraj niesmialo wiosna pachnie, w ogrodzie krokusy i narcyzy kwitna, czerwony pigwowiec szaleje na plocie”
Piękne, nieprawdaż ? Piękne.
Nowy i Miodzio – kto się czubi ten się lubi. Jak te, za przeproszeniem, dwa gołąbki 🙂
Berlin jest najpiękniejszym miastem na świecie, Lajares najpiękniejszym na nim ssakiem, a ja mam być tolerancyjny ?
Przepraszam za ten wybuch, a to przecież Dzień Kultury. 52 takie dni w roku to pobożne życzenie. Festina lente – 1 minuta/kwartał, a po roku referendum. To tylko sugestia 🙂
Miodzio – skosztuj nieco tego peruwiańskiego bimbru, a zrozumiesz Alicję.
Alicjo – wyobraź sobie kolarską koszulkę z napisem „tak, to prawda, Chile by Bike, wzdłuż i z powrotem. Miłej podróży 🙂
Nowy (12:55)
trzymam Cię za słowo względem tej jaskinii!
Placku,
bagaż podręczny na pokład i na tym koniec, żadnych bajków 👿
Jeszcze by tego brakowało 🙄
I dzisiaj nie jest dzień kultury, tylko Międzynarodowy Dzień Pisarzy (Nisia, Gospodarz) oraz Międzynarodowy dzień Ludzi Chorych. O, tu są wszystkie święta i my je często przegapiamy 🙁
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Kalendarz_%C5%9Bwi%C4%85t_nietypowych
No to lecę poniewierać ptaszyny…
Na razie tak sobie leżą ptasie, boczkiem je na końcu oplotę. Ziele, jałowiec, listek bobikowy, pieprz, sól, w jakimś przepisie wyczytałam, że kilka ziaren kolendry dobrze robi – no i w każdym ptasiu ząbek czosnku wsadziłam, ponadto deczko tymianku i rozmarynu szpilkę.
Jakieś sugestie? Wsadzam je do pieca dopiero za 3 godziny.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5122.JPG
Przegladając przepisy, trafiłam na przepiórki na wykwintny sposób, z winogronami. Winogron nie mam pod ręką, a mój przepis „po myśliwsku” dotychczas się sprawdzał. I jeszcze jedna rzecz w tych przepisach książkowych – jedna przepiórka na twarz 😯
Kto się tym naje, nawet przy daniach towarzyszących?!
Zakwitły przebiśniegi 🙂
Marzec
święta ruchome:
Drugi czwartek marca ? Światowy Dzień Nerek
Data ustalana przez NASA (marzec) ? Międzynarodowy Dzień Słońca
Równonoc wiosenna (20 lub 21 marca) ? Międzynarodowy Dzień Astrologii
Ostatnia sobota marca ? Godzina dla Ziemi
1 marca ? Międzynarodowy Dzień Walki przeciwko Zbrojeniom Atomowym Światowy Dzień Obrony Cywilnej, Światowy Dzień Świadomości Autoagresji, Dzień Puszystych, Dzień Piegów
2 marca ? Międzynarodowy Dzień Obrony Cywilnej, Dzień Dyskordii
3 marca ? Międzynarodowy Dzień Pisarzy, Międzynarodowy Dzień Chorego
4 marca ? Rocznica uchwalenia konstytucji USA
5 marca ? Dzień Teściowej, Dzień Dentysty
6 marca ? Dzień Olimpijczyka, Święto Niepodległości w Ghanie, Dzień utworzenia Norfolku, Europejski Dzień Logopedy, Dzień Czystego Stołu
7 marca ? Dzień Nauczyciela w Albanii
8 marca ? Dzień Kobiet, Ogólnopolski Dzień Sterylizacji Zwierząt, Międzynarodowy Dzień Pokoju na Świecie
9 marca ? Światowy Dzień Psa, Światowy Dzień Nerek, Dzień Paniki, Dzień Polskiej Statystyki
10 marca ? Dzień Mężczyzny
11 marca ? Dzień Sołtysa
12 marca ? Światowy dzień drzemki w pracy
13 marca ? Urodziny Fokusa
14 marca ? Dzień Pi, Biały Dzień
15 marca ? Międzynarodowy Dzień Konsumenta, Światowy Dzień Poezji, Światowy Dzień Choroby Alzheimera
16 marca ? Dzień Przemytnika Litewskiej Książki
17 marca ? Światowy Dzień Morza, Dzień Św. Patryka
18 marca ? Europejski Dzień Mózgu
19 marca ? Dzień Wędkarza
20 marca ? Dzień Bez Mięsa
21 marca ? Dzień Wagarowicza, Światowy Dzień Zespołu Downa, Międzynarodowy Dzień Poezji, Światowy Dzień Leśnika, Światowy Dzień Lasu, Światowy Dzień Walki z Dyskryminacją Rasową
22 marca ? Światowy Dzień Wody, Światowy Dzień Taniej Wódy, Dzień Ochrony Bałtyku
23 marca ? Światowy Dzień Meteorologii, Międzynarodowy Dzień Myśliwych, Dzień Windy, Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej
24 marca ? Narodowy Dzień Życia, Dzień Walki z Gruźlicą
25 marca ? Dzień Czytania Tolkiena
26 marca ? Święto Niepodległości Bangladeszu, Dzień Męczenników Mali
27 marca ? Międzynarodowy Dzień Teatru
29 marca ? Dzień Metalowca
30 marca ? Dzień Ziemi Palestyńskiej
31 marca ? Światowy Dzień Budyniu, Święto Wolności Malty
https://www.youtube.com/watch?v=avRfNoeCrnQ
https://www.youtube.com/watch?v=syX2HC5JL1w
http://www.youtube.com/watch_popup?v=atBn2UwEx3Y
http://www.youtube.com/watch?v=BYUASTjanyQ
Alina,
to u mnie za 2 miesiące z wielkim plusem!
http://alicja.homelinux.com/news/Pory_roku/05.Maj/
Dlatego około marca jak sie da – to uciekamy do Atacamy 😉
Albo gdzieś, gdzie ciepełko.
Dobry wieczor,
Odsas i Jego druzyna doszli do polfinalu i niestety przegrali 7:6. Chlopcy grali cudnie, niestety kilka decyzji sedziego bylo watpliwych ale co tam! Dzionek piekny, osiem stopni, slonecznie. Wiosna panie sierzancie!
Odsas, nie martw się. Następnym razem wygrasz. A sędzia kalosz. Najważniejsze, że mecz był piękny i obydwie drużyny dobrze grały. Synuś był na obiedzie, a nawet posiedział trochę. Ledwie wyszedł, przyszedł mój omc Zięć i przyniósł 2 z książek danych do oprawy. Wypieszczone zostały „Ciasta, ciasta i ciasteczka” oraz „kucharka litewska”; reszta później. Został zaproszony na domową pizzę i piwo (nie bardzo lubi wino). Pizza zapowiadała się ekstra ordynaryjnie – bo to i dobry sos, i szynka jak trzeba,grzyby, dużo świeżych warzyw, dużo serów. Hmmm znowu dla ALICJI. Wszystko dlatego, że użyłam sosu do pizzy i „zioła do pizzy” przywiezione z Sycylii. Już mogę oddychać nie zionąc ogniem.
Jolly gratulacje za cudną grę … 🙂 … ach ci sędziowie … 😉
jakieś problemy z wpisywaniem komentarzy … od godziny …
Argentyna-boskie Buenos,tango,wołowina,
potem Atacama,cazuela,dobre wina,
w Chile,bo tam nie da się na chwilę.
Machu Picchu mają zaś,jak wiadomo,w Peru,
o podróży tej Alicja śniła od lat wielu 🙂
Lubię też różne takie eskapady małe oraz duże.
Czy w nadbużańskich łąkach znowu z Wami się dzisiaj zadurzę?
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/PrzedwiosnieNadBugiem?authkey=Gv1sRgCJazhfDTyIKXMA&feat=email
Jolly Rogers-półfinał to przecież też sukces. Gratulacje dla Odsasa i jego drużyny !
Pyro-z tymi kotami na weekend majowy to będzie pewno lekki kłopot.My też wyjeżdżamy z Warszawy i czeka nas również znalezienie opieki dla naszego Ulubieńca.
Uprasza się Alicję o sprawozdanie,czy na ulicach Buenos Aires tańczą co chwila te kipiące namiętnością tanga.Zaplanowałam bowiem sobie tak w duszy,po cichutku,że pojadę tam tylko wtedy,jeśli się okaże,że rzeczywiście tańczą 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=E6VvR3hkePI
Danuśko – już wiemy, że koty wylądują w kocim hotelu. Ponoć dobra firma.
A teraz się będę chwalić:
na sobotnią włoską kolację zrobiłam m.in. trzykolorowy mus twarożkowy:zielono-biało-czerwony(w kolorach włoskiej flagi).Podstawą był twarożek z bitą śmietaną i sporą ilością czosnku.Część czerwona z duszoną i zmiksowaną papryką i pomidorami,część zielona ze szpinakiem.Wszystko ułożone warstwami w dużym kieliszku lub szklance
i ozdobione paluszkami grissini.
Oj,smakowało gościom,smakowało:-)
Danuśko – podziwiamy. Co jeszcze zrobiłaś?
Ilustracje:
https://picasaweb.google.com/110634308863197506490/SouthendFestival?authkey=Gv1sRgCJ7u5Pnj1rr81gE#5851210125996360466
Jolly – chłopaczki jakby doroślały po trosze; już nie takie słodkie buźki, zadziorność wręcz z nich promieniuje.
Pyro,poza tym była :
-rukola z płatkami parmezanu i plasterkami gruszek
-polędwiczki wieprzowe w plastrach-najpierw
krótko obsmażone na patelni,a potem udekorowane kawałkami suszonych pomidorów i mozzarelli,posypane oregano i przez kwadrans podpieczone w piekarniku
-makaron w sosie śmietanowo-karczochowym
-i tiramisu na deser 🙂
Danuśko – dobrze, że ja już po kolacji.
Lotr musi glodny, zjada komentarze,,.
Nie da rady, Danuśko względem Buenos Aires.
Ja tylko do Mendozy.
Alicjo, szczęśliwej podróży i dużo ciepełka 🙂
….i nie zapomnij, ze tam powstaje najlepszy Malbec na swiecie 😉
Ależ tu cicho, cichuteńko. Dobrej nocy życzę.
Co Ty mi Nowy takie….toż jest podróż WINNA!
Najchętniej bym beczkę przyturlała, ale zdaje się, że nie da rady, niewymiarowa samolotowo pasażersko 🙁
Ale co się napiję, to się napiję 😎
Oczywiście pijąc zdrowie blogowiska 🙂
„przepraszam, że przepraszam, ale w karmniku dla ptaszków jest pusto…”
http://i.imgur.com/MCKPNQd.jpg
…… znamy takie paniusie!
Albo takie…. no wrzućie coś do fatruszka 🙄
I będzie ci taka zaraza od rana do wieczora błagać o ten orzeszek, dostanie dwie torby – i jeszcze jej mało 🙄
No ale jak tu nie dać?
http://alicja.homelinux.com/news/Dajcie%20orzeszka…jpg
Alicjo,
Ty wiesz, że Wam życzę jak najlepiej – fruńcie spokojnie, zwiedzajcie, odpoczywajcie, pijcie wino, ładujcie akumulatory – po prostu podróżujcie. Róbcie fotki i sprawozdajcie.
Jutro pewnie będziecie przelatywali nad moją głową, będę Wam machał kapeluszem.
Alicjo! Wysłałem Wam w ichnim, ale nie zauważyłaś.
cichal
2 marca o godz. 20:35
A&J
Viaje feliz y atractiva
Samba si ? travajo no!
Medoc si – tristeza no!
Jutro dopiero Toronto, ale we wtorek – jak najbardziej!
Ja jestem wciąż pod wrażeniem nocnego wypadu do City. Jeśli ktoś zapytałby mnie gdzie bije serce Manhattanu, odpowiedziałbym bez najmniejszego wahania – to serce jest w Greenwich Village. Stosunkowo niska zabudowa kamienic, wąskie, niewielkie jak na Nowy Jork uliczki wypełnine wieczorami ludźmi. Bary, retauracje i puby jeden obok drugiego, muzyka, śmiech i gadanie przechodniów, po prostu ŻYCIE. Wrzące, wesołe, szczęśliwe, pełne – ŻYCIE.
Z baru wyszedłem tuż przed czwartą nad ranem – ulice pełne ludzi, pizzernie, bary, tzw. deli (tam można kupić dobrą kanapkę) – wszystko zapełnione. Wiek nie odgrywa tu żadnej roli – każdy czuje się młodym, potrzebnym, nieodłączną cegiełką tego tłumu. Co za wrażenie!!! Wspaniałości!!!
Nowy Jork ma swoją wspaniałą duszę. Warto ją odkryć!!!
Cichal,
zauważyłam, tylko ja w tych językach rozumiejąca, ale nie gadająca 😉
Czy ktoś z was pamieta bardzo starą piosenke Niemena (nie moge znaleźć na youtubie) „tristis….sono tristis…” albo jakoś tak.
Zdaje się, że pani Małgorzata skrupulatnie wszystko z youtuba wyprzątnęła 🙄
Na razie myślę sobie tak, chociaż to akurat Grenlandia i tym razem nie będę tamtędy przelatywać.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6516.JPG
Ale i tak – ahoj, przygodo!
Z tą francuską kuchnią w praktyce bywa różnie. Koleżanki z pracy gotują bardzo rzadko (głównie w weekendy), zamawiają dania w restauracjach albo, co gorsza, kupują dania gotowe do podgrzania w mikrofalówce. Wyglądu ?toto? nie ma. O smaku się nie wypowiadam, bo nie skusiłam się na zakupy. Jedna koleżanka przyznała, że z zasady nie poświęca na gotowanie więcej niż pół godziny dziennie.
A ja rano w boulangerie popijam kawkę czekając aż sprzedawczyni zrobi mi kanapkę ze świeżutkiej bagietki. Wieczorem pojawiam się w ulubionej restauracji, gdzie wita mnie właściciel a czasami jego żona, gdzie kucharz Christophe przyjdzie się zapytać jak wysmażone chcę mięso (jak za pierwszym razem powiedziałam „bien cuit” to spojrzał na mnie morderczym wzrokiem). Przez 3 tygodnie doszliśmy do etapu między ?? point? a ?saignant?. Drugi kucharz Pascal to typowy pizzaiolo i boulanger z dobrą ręką do deserów. Restauracja otworzyła swe podwoje 1 lutego, kucharze jeszcze eksperymentują, tak, że poza typowymi włoskimi daniami z karty, (bo knajpa to formalnie pizzeria), można się załapać na tapenadę, tarte Tatin, tarte au citron, tarte au chocolat z cieniutką warstewką karmelu na słonym maśle, cr?me catalane, i wiele innych pyszności, od których przybyło mi chyba z 5 kilo. Mają już sporo klientów w porze obiadowej, za to wieczorami syn właścicieli rozwozi głównie pizzę oraz desery. Obaj kucharze oraz właściciele przychodzą się zapytać jak smakowało i pogadać na kulinarne (i nie tylko) tematy.
W Marsylii pokochałam la Passarelle, knajpkę na tyłach Starego Portu, w której karta dań to zeszyt w kratkę oprawiony w ceratkę a menu (5 przystawek, 5 dań i 2 desery) zmienia się codziennie. Kuchnia prosta i niewyszukana, ale świeża, smaczna i bez użycia mikrofali. Knajpka korzysta z zasobów własnego ogródka warzywnego i nastawiona jest głównie na mieszkańców, (co potwierdziły znajome z Marsylii), ale chętnie przyjmują też turystów. Nie każdy polubi te klimaty (ceratowe obrusy, stare babcine stoły, etc.) ale mnie to ujęło.
Z tą francuską kuchnią w praktyce bywa różnie. Koleżanki z pracy gotują bardzo rzadko (głównie w weekendy), zamawiają dania w restauracjach albo, co gorsza, kupują dania gotowe do podgrzania w mikrofalówce. Wyglądu ?toto? nie ma. O smaku się nie wypowiadam, bo nie skusiłam się na zakupy. Jedna koleżanka przyznała, że z zasady nie poświęca na gotowanie więcej niż pół godziny dziennie.
A ja rano w boulangerie popijam kawkę czekając aż sprzedawczyni zrobi mi kanapkę ze świeżutkiej bagietki. Wieczorem pojawiam się w ulubionej restauracji, gdzie wita mnie właściciel a czasami jego żona, gdzie kucharz Christophe przyjdzie się zapytać jak wysmażone chcę mięso (jak za pierwszym razem powiedziałam „bien cuit” to spojrzał na mnie morderczym wzrokiem). Przez 3 tygodnie doszliśmy do etapu między ?? point? a ?saignant?. Drugi kucharz Pascal to typowy pizzaiolo i boulanger z dobrą ręką do deserów. Restauracja otworzyła swe podwoje 1 lutego, kucharze jeszcze eksperymentują, tak, że poza typowymi włoskimi daniami z karty, (bo knajpa to formalnie pizzeria), można się załapać na tapenadę, tarte Tatin, tarte au citron, tarte au chocolat z cieniutką warstewką karmelu na słonym maśle, cr?me catalane, i wiele innych pyszności, od których przybyło mi chyba z 5 kilo. Mają już sporo klientów w porze obiadowej, za to wieczorami syn właścicieli rozwozi głównie pizzę oraz desery. Obaj kucharze oraz właściciele przychodzą się zapytać jak smakowało i pogadać na kulinarne (i nie tylko) tematy.
W Marsylii pokochałam la Pas.sarelle, knajpkę na tyłach Starego Portu, w której karta dań to zeszyt w kratkę oprawiony w ceratkę a menu (5 przystawek, 5 dań i 2 desery) zmienia się codziennie. Kuchnia prosta i niewyszukana, ale świeża, smaczna i bez użycia mikrofali. Knajpka korzysta z zasobów własnego ogródka warzywnego i nastawiona jest głównie na mieszkańców, (co potwierdziły znajome z Marsylii), ale chętnie przyjmują też turystów. Nie każdy polubi te klimaty (ceratowe obrusy, stare babcine stoły, etc.) ale mnie to ujęło.
Wybaczcie, łotr zamienił akcenty na pytajniki, wrrr…