Wedgwood – życie po życiu
Najnowsze nabytki w mojej kolekcji
Nie mogę się oprzeć pokusie, by pokazać nowe nabytki z bazaru na Kole. Oczywiście chodzi o niebieski fajans angielski. Ostatnio ulubionym moim motywem są konie i jeźdźcy. Basia więc zamawia u kupców na bazarze talerze, półmiski, zupierki z angielskimi dżokejami. I w minioną niedzielę udało się kupić (pokazany wyżej) ten piękny półmisek i 12 talerzy do drugiego dania.
Te zakupy spowodowały, że zacząłem szukać informacji o najsłynniejszej angielskiej firmie czyli Wedgwood, o której jakiś czas temu pisałem tu za fachową prasą, iż nadszedł jej absolutny koniec. Przytoczyłem wówczas fragmenty tekstu znawcy tematu – Władysława Serwatowskiego.
Autor kończył artykuł sugerując, że Anglicy nie dopuszczą do upadku firmy tak znaczącej w historii sztuki i rozsławiającej kunszt mistrzów fajansu oraz porcelany z Wielkiej Brytanii. Wygląda na to, że tak się stało. Wedgwood chyba został ocalony. Potwierdzają to i handlarze z Koła przywożący z zachodu całkiem nowe wyroby tej wspaniałej firmy. Są wśród nich nowe projekty ale – na szczęście dla takich zbieraczy jak ja – i produkowane według najstarszych wzorów.
Jeszcze raz więc (nie zważając na zarzuty, iż się powtarzam) przypomnę informacje o założycielu firmy oraz o związkach jego fabryki z Polską.
Wedgwood to jeden z najbardziej znanych na świecie producentów porcelany, którego historia sięga niemal 250 lat. Manufaktura założona w 1759 r. przez Josiaha Wedgwooda I z biegiem lat przekształciła się w międzynarodowy koncern, który jednak pozostał wierny tradycji i niezmiennie zachwyca swoimi produktami. Ceramika Wedgwood przez stulecia gościła na stołach arystokracji, koronowanych głów i wybitnych osobistości, zdobiła wytworne salony. Josiah Wedgwood, nazywany „ojcem angielskich garncarzy”, w 1765 r. za wykonanie serwisu dla królowej Charlotty otrzymał tytuł Garncarza Jej Królewskiej Mości. Był też wielkim wynalazcą – to jemu garncarstwo zawdzięcza takie tworzywa jak fajans delikatny (tzw. fajans królowej), kamionka bazaltowa i delikatna kamionka jaspisowa. Wyroby z tych materiałów – nie tylko zastawa stołowa, ale także inne naczynia i przedmioty dekoracyjne, np. wazy czy popiersia – przez wiele lat były znakiem rozpoznawczym Wedgwooda. Od ponad 100 lat firma produkuje porcelanę fine bone china, która charakteryzuje się trwałością, odpornością na stłuczenia i pięknym odcieniem bieli.
Porcelana Wedgwooda była zamawiana na stoły królów Anglii, króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, rosyjskiego cara Aleksandra I, szacha Persji i arystokrację europejską. W Polsce ceramikę stołową Wedgwooda stosowano w książęcych pałacach Radziwiłłów, Sanguszków i Jabłonowskich. Porcelana stołowa Wedgwooda utrwalała historię okolicznościowymi serwisami lub oryginalnymi formami sztuki użytkowej. Tak upamiętniono koronacje króla Jerzego VI w 1937 r. i królowej Elżbiety II w 1953 r. oraz jubileusz 25-lecia panowania królowej Elżbiety II. Pierwszą wizytę Papieża Jana Pawia II w Wielkiej Brytanii w maju 1982 r. Wedgwood uhonorował zaprojektowaniem talerza, zaliczanego bardziej do obiektów muzealno-pamiątkowych niż stołowych. Na przełomie XVIII i XIX wieku na ceramice Wedgwooda ukazały się plakiety dekoracyjne z wizerunkami króla Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz medaliony jaspisowe hetmanów Stanisława Żółkiewskiego, Jana Zamoyskiego i Stefana Czarnieckiego (w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie). Na polskich stołach spotyka się porcelanę kostną Gold Chelsea projektowaną przez Michaela Dillona, głównego modelatora Wedgwooda w latach 1980 -1990, autora głów reliefowych Jana Pawia II i Lady Dianę Spencer, jako księżnej Walii.
Chwała więc tym, którzy nie pozwalają, by taka firma upadła.
Komentarze
Dzień dobry.
Piękny temat dzisiaj dla Pyry, bo wiadomo, że Pyra ma kota na skorupy wszelkie. Wedgwooda jednak nie kupuję, bo nie mam odpowiedniego wnętrza, odpowiednio wielkich kredensów i stosownych wolnych środków. Natomiast pamiętam z dawnych lat blogowego życia, że tę porcelanę i fajans kupuje regularnie Nirrod nasza. Otóż wytwórnia od 200 lat produkuje pewne wzory niezmiennie i z zachowaniem dawnych receptur i sprzedaje nie tylko w zestawach i kompletach ale i pojedyncze sztuki. Tym sposobem Nirrod przez kilka lat rozbudowywała swe zasoby kredensowe o kolejne utensylia z tego samego serwisu i kiedy angielską fabrykę przejmował niemiecki bankrut (razem jednak przetrwały) to Nirrodek martwiła się, że dalej serwisu już nie uzupełni. Okazało się zmartwienie przedwczesne i nie wiem na ile osób w tej chwili nasza koleżanka jest „sprzętowo” przygotowana. Kupowała coś tam każdego miesiąca.
Ja się skaleczę!
Takie fajanse to jest coś dla Starej Zaby 🙂
Jak już będę miała podłogę w jadalni, na niej stosowny kredens, to będę mogła go zacząć zapełniać. Dobrze, że to można ratalnie.
Za oknem -1*C i białawo. Wczoraj też tak było, ledwo z mojej góry zjechałam, ale niżej już śladu po śniegu nie było.
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Dla mnie najbardziej ulubioną marką porcelany jest Hutschenreuther. Oczywiście stary ,na nowego mnie nie stać:
http://www.rosenthal.de/hutschenreuther/tableware-en-4/
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
http://www.rosenthal.de/hutschenreuther/tableware-en-4/blue-onion-en/
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
cd
Te przedmioty, które pokazał Gospodarz są bardzo urodziwe. Mnie się też podobają dekoracje w stylu „wieś angielska” i „ogrody” Te ostatnie szczególnie często są w barwie czerwonej. Na Allegro, w dziale sztuka i antyki są stale wystawiane niedobitki z ogromnych niegdyś kompletów albo z wyposażenia restauracji i hoteli, a także zupełnie nowe przedmioty. Aktualnie „wisi” tam kilka zestawów bulionówek, nieco talerzy, salaterek i półmisków. Ceny nawet dosyć rozsądne. Osobnym tematem jest porcelana i fajans „blue china” powtarzające się, niezbyt rozbudowane wzory dekoracyjne sprawiają, że są to naczynia przeznaczone do codziennego użytku – filiżanki, spodeczki talerze deserowe, dzbanki do herbaty itp elementy zastawy są b.popularne i oferowane w niewysokich cenach. Osobiście zawsze preferuję zastawę białą – jak się ma niewielkie przestrzenie do dyspozycji i nie prowadzi bogatego życia towarzyskiego, to posiadana zastawa musi mieć cechy uniwersalności. Można mieć kilka przedmiotów nasyconych barwą czy zdobieniami ale one wtedy tylko przełamują monotonię, nie dominują stołu. Ale obejrzeć lubię.
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Hutschenreuther:
http://nadzwyczajny.blogspot.com/2012/01/hutschenreuther.html
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Dzień dobry 🙂
Popatrzeć tak, mieć nie. Całkiem jak z orchideami, całkiem do mnie nie pasują 😕
Zachciało mi się całkowania 👿
Haniś, a co Ty całkujesz? I dlaczego masz takie zachcianki?
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Dla współczesnych odbiorców Wedgwooda najważniejszą cechą obecnie produkowanej porcelany jest to, że można ją myć w zmywarkach.
Jak słyszę , że moja porcelana jest ładna ale nie nadaje się do zmywarki to dostaję szału. Ludzie trzymajcie mnie bo nie wytrzymam!!!
Siup do zmywarki a potem rozwalić się na miętkiej kanapie przed telewizorem. Pełnia szczęścia 🙁
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Potarzam się, czyli całkiem mnożę 👿
Zanim Haneczka zda sprawozdanie ze swojej dewiacji, a Pyra wreszcie uda się do zajęć, ogłaszam, że dzisiaj będzie ukochany obiad Młodszej, czyli szare (dziadowskie) kluski ze skwarkami i gotowaną kapustą. A skwarki zapowiadają się rewelacyjnie, bowiem Żaba dostarczyła prawdziwą, grubą na trzy palce, wędzoną słoninę – mięciutką i niesłoną (typu ukraińskiego „sało”)
No dobrze. Czas na drugą kawę 😆
Mniej więcej od czterech czy pięciu lat mam fazę na niebieskie – przedtem ze 20 lat był beżowy Bolesławiec, piękny, chociaż ciężki. Zaczęło się od ślicznej cebulowej porcelany z Książa, wcale nie gorszej niż te Grubokreskowe Hu-coś tam. Szczególnie miłe były filiżany herbaciane – duże i zgrabne (fason nocniczkowy). Mam jeszcze trzy, ale już bez spodków, które wytłukł Rumik… Potem zaatakowały mnie podstępnie dzbanek, cukiernica i mlecznik China Blau, w sklepie ze starociami w książeńskim zamku. Rozrosły się z biegiem lat do niezłego kompletu herbaciano-deserowego. Herbata pita z tych filiżanek cienkich jak skorupka jajka smakuje wybornie. Ostatnio trafiłam w jakimś sklepie Churchilla (talerz obiadowe są bardzo podobne do tych Gospodarzowych trzech od góry – brak mi tylko talerzy do zupy, bo nie było. Przydałby się dzbanek do herbaty, ale tu mam trzy piękne, jeden z Książa i dwa China Blau. Niestety, niektóre sztuki z tych ostatnich chyba jednak ktoś mył w zmywarce… Churchill i Książ nie boją się niczego. Bardzo lubię te moje niebieściactwa i szczerze zazdroszczę Gospodarzowi tego dużego półmicha… Te wsiowe obrazki na zastawie są urocze.
Kiedyś w Realu można było dostać niebieskie serwisy obiadowo-herbaciane, nie wiadomo czyje, pewnie chińskie (ale bynajmniej nie z epoki Ming), zupełnie ładne, właśnie w te wsiowe obrazki. Jakiś domek, wóz drabiniasty pod drzewem, takie rzeczy. Mam jeszcze trzy herbaciane filiżanki w kształcie walca i talerzyki deserowe. Nazywało się toto Royal Collection i było bardzo tanie.
Ale przyznać trzeba, że jedzenie efektowniej wygladało na tych bolesławieckich beżach…
Kredens wprawdzie u nas dostojny,ale bez Wedgwoodów.
Z przyjemnością je oglądam u innych.Jedna z naszych koleżanek na kolekcję czerwoną.Mam natomiast ogromny sentyment do filiżanek Giesche,które moja Mama dostała w posagu od swoich rodziców i które służą nam do tej pory podczas miłych,towarzyskich okazji,w tym również zjazdowo-blogowych 😀
A w pięknej porcelanowej filiżance wygranej podczas konkursu ogłoszonego w czasie ostatniego Zjazdu i uroczyście wręczonej mi przez Pepegora pijam sobie popołudniową, niedzielną kawę w naszym domu na wsi.Sama przyjemność !
No właśnie,gdzie Pepegor ?
Antku-widzę,że wczoraj oglądaliśmy ten sam film.Świetny aktorski kwartet.Krystyno,a jak tam Twoja opinia o ?Rzezi? ?
„Rzeź” miała być oczywiście w cudzysłowiu.
Ludzie, co za walka! Rewelacyjny tenis oglądam!
@Gruba
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
bardzo sie ciesze, ze nie siedzisz jak myszka pod miotla,
ale prosze, nie rozpieraj sie tak lokciami przy bufecie…
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
A ja się w Broniewskim natknęłam na nieprawdopodobną anegdotę. Nieprawdopodobną nie dlatego, że WB nie był zdolny do podobnych pomysłów, tylko dlatego, że nabrał się lekarz z wielką praktyką. A lekarzy przecież uczą na anatomii, że kobiety się poruszają inaczej niż mężczyźni, bo mają inaczej rozłożone kości, środek ciężkości itd. A sprawa miała się tak, że wzięty lekarz warszawski p. Czajka, miał dwie córki, z których starsza, Izabela Czajka – Stachowicz była potem znaną autorką humoresek. Otóż panny chciały zaprosić do siebie WB na kolację ale p. doktor zakazał bywania młodym mężczyznom w swoim domu po którejś tam godzinie. Władzio został z lekka uszminkowany, zamiast spodni wdział fildekosy, złote włosy podfryzowano – z torsem nie dało się nic zrobić, więc wystąpił w grubym ciepłym palcie, a tacie się powiedziało, że panienka rozdarła suknię i dlatego musi pozostać w okryciu. Matko Pańska z aniołami! Siedzieli razem 2 godziny przy stole, jedli, pili, rozmawiali – tzn Władzio niemal się nie odzywał na nagabywania reagując sylabami, ale jednak…Nie zgadlibyście po 10 minutach, że to jasnowłose, to facet? Tymczasem p. Doktor w rozmowie z córką podsumował gościa ” Bardzo miła i dobrze ułożona panna ale za mąż nie wyjdzie.” Dlaczego? zdziwiła się Iza. „Ty widziałaś, jakie ona ma duże stopy? Kto będzie chciał pannę z takimi dużymi stopami?” No właśnie, a mnie się zawsze wydawało niemożliwością, że Sędzia nie rozpoznał brata w ks.Robaku.
dzisiaj u mnie parady i kanonady
– trzysetna rocznica urodzin fryca…
pewnego dnia robil on inspekcje w tiurmie twierdzy szpandawskiej;
jak zwykle przy takiej okazji rzucali sie przed nim na kolana wiezniowie
z petycjami o ulaskawienie, walac sie w piersi i krzyczac o swej niewinosci…
tylko jeden siedzial i nic nie mowil…
zaciekawiony ta postawa fryc zapytal:
„a gdzie twoja petycja?”
„ach, najjasniejszy panie, popelnilem straszne przestepstwa i, szczerze mowiac,
na ulaskawienie nie zasluguje…”
a fryc na to, do komendanta garnizonu,
„natychmiast zwolnic !”
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Mój najcenniejszy serwis:
http://nadzwyczajny.blogspot.com/2012/01/rosenthal-aida_24.html
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Najlepszy do małej czarnej:
http://nadzwyczajny.blogspot.com/2012/01/hutschenreuther-tirschenreuth.html
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Danuśka,
film bardzo mi się podobał, choć już doskonale znałam treść i wiedziałam czego się spodziewać. I dlatego nie było aż takich emocji. Filmowe wnioski Antka bardzo trafne. 🙂
A sztuka ” Bóg mordu” będąca podstawą scenariusza kończyła się sceną rozmowy pani domu z córeczką/ właścicielką biednego chomika/. Mama zapewniała dziecko, że tacie jest bardzo smutno z powodu „ucieczki” zwierzątka i że bardzo to przeżywa.
Przypomnę przy okazji, że zjazdowy konkurs, w którym Danuśka wygrałą piękną filiżankę, dotyczył rozpoznania najlepszego/a w zasadzie najdroższego/ wina.
Porcelanę to ja proszPaństwa otrzymuje od jednego takiego i jednej takiej. Jeden taki Gruby Miś raczy mnie porcelaną do herbaty (dla naprzykłady Biała Maria), a Ewa Cichalewska podarowała mi piękna filiżankę do kawy. Jak jestem herbaciara, z kawowej filiżanki już piłam kawę kilka razy przy gościach i wymyśiłam historię, że to ostatnia z serwisu, bo resztę szlag trafił po drodze, w końcu człowiek się włóczy po świecie.. 😉
Jest różnica między serwisami kawowymi a herbacianymi.
Herbaciane są bardziej rozłożyste. Kawowe są bardziej zwarte i do góry. O proszę – to jest kawowa typowa!
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Lipiec2011SzczecinGreenock#5633493237818042610
Dałem nura
https://picasaweb.google.com/pegorek/Ubot1?authkey=Gv1sRgCIj1s_yIo7mAfw#5701186859992375170
ale jestem znowu.
Taki miły temat, a tu nie ma czasu. Ale przypomnę tylko, że jeszcze mamy trochę tych wytwórni porcelany, które miło się ogląda. Od Misni i Sevres poprzez Stary Berlin (piękne rzeczy z białej porcelany bez żadnych barwnych elementów) do mniej renomowanych ale dość licznych wytwórni w Niemczech. W Polsce tez coś niecos mieliśmy i to nie tylko na kresach. W Nieborowie jeszcze coś wypalają, ale tylko na indywidualne zamówienia. Wielki sentyment mam do porcelany rosyjskiej. Bardzo subtelne wzory tam się zdarzały. Dalej możemy przejść do Włoch. Terrakoty, majoliki i inne, mało typowe nieraz, wyroby urzekają harmonią żółci, pomarańczy, brązów i czerwieni. Czasem wzbogacone zielenią i błękitem.
Zatem do Włoch, śladem Gospodarza. Tym razem do Riomaggiore i Mediolanu. Na razie załatwiona Lufthansa i hotel w Milano. Na odpowiedzi z apartamentów czekamy. Ale nawet, jak nie będą spodziewane, znajdzie się coś innego.
Ale czekanie długie, wyjazd dopiero we wrzesniu. Wygląda, że w czasie Zjazdu wypadnie, ale może nie koniecznie. Wylatujemy w piątek 7-go.
Robota woła
Gdzie, poza Warszawą, dostępna jest na bazarach porcelana Wedgwooda?
Dzien dobry,
Tradycyjny Wedgwood piekny, mam jeden (!) polmisek 50cmx40cm.
Ale co mi w glowie i w sercu od lat dziesieciu to angielska Clarice Cliff.
Niebywale barwna postac i porcelana niezwykla – jesli ktos lubi art deco.
Taki czajniczek mi sie marzy:
http://www.glasgowguide.co.uk/GG-ORG/glasgowimgs0305/Clarice%20Cliff%20Ceramics%2002.JPG
Albo taki:
http://www.millersantiquesguide.com/uploads/ImageRoot/images/DxfbKKg2.jpg
Stanisławie, bomba, wylatujecie 7, a Zjazd 1.09. Nie próbujcie się wymigać, zdążycie wrocic i się spakować 😀
Rozwiązania ultymatywne: https://picasaweb.google.com/pegorek/Porzellan?authkey=Gv1sRgCMPSpM_g5KCa2gE#5701205348470367586
Pepe, jakie śliczne!!!
Dzień dobry Blogu!
Nie posiadam niczego z żadnej słynnej manufaktury (poza moim ulubionym Ćmielowem ze złoto-kobaltowym szlaczkiem) i nawet nie ubolewam, bo nie wiem, co bym z tym miała robić 🙄 Kawy nie piję, jedzenie lubię na talerzach bez nadmiaru wzorków, herbatę wolę ze szklanki z uszkiem, serwantki ani kredensu nie posiadam 🙁 Lubię natomiast bardzo ceramikę użytkową wytworzoną przez naszą przyjaciółkę w Locarno. W czasach, kiedy jeszcze robiła praktyczne rzeczy, a nie sztukę na wystawy 🙄
Nemo-nie wyświetla się 🙁
A czajniczek,o którym marzy Jolly Rogers bardzo mi się podoba 🙂
Do domu na wsi byłby w sam raz,ale do filiżanki Pepegora nijak by nie pasował.
Podoba mi się też, co pokazała Jolly, bo zabawne i oryginalne 😉
Mam jeden kolorowy talerz, ręcznie malowany fajans z Caltagirone na Sycylii i też go lubię. Chciałam nabyć kilka, ale ten był ostatni 🙁 Malarz obiecał dalsze, jak go powiadomimy o naszym następnym przyjeździe… Tyle tam sklepów i manufaktur, miasto żyje z fajansu, a jak się wreszcie coś spodoba, to akurat ostatnie 🙄
O, przepraszam, już udostępniłam 🙂
Wedgwood inspiruje 😉
Pepe się znalazł! Wstąpiłeś do podwodniaków? Załapałeś się na rejs U-botem? A patera do owocu i suchych ciasteczek prześliczna. Nemo – radość sprawia samo patrzenie na nią ale ja swoich skorupek używam – nie codziennie ale często. Ćmielów lubię i mam jeden zdekompletowany serwis też z paskiem kobalt i złoto. nawet namawiam Młodszą żeby napisać do nich i spróbować dokupić brakujące 2 filiżanki, mlecznik, pokrywkę do cukiernicy i może dzbanek do kawy, bo co prawda jest ale ma wyraźną rysę i kiedyś może rozwalić się do reszty.
Nemo – ta filiżanka z Locarno b. ładna jednak to, co Włosi oferują w swoich marketach – takie super kolorowe ja bym nie kupiła – nie moja bajka.
Pożądanie Jolly Rogers miłe i zabawne ale też bym w domu nie chciała, bo dość agresywne w stylu i nic by mi do niczego nie pasowało (chyba, że miałabym wiejski dom do dyspozycji, wtedy tak). Do moich pożądań należy Łomonosow albo Kuzniecow – ja ich zresztą na oko nie rozróżniam; jest taki komplet do herbaty „wielkanocny” cały w gałążeczki jasno zielone i ma nieco mniej pozłoty od innych – tylko cieniutkie kreski w ośmiokątach. Piękna porcelana kostna. Jak nie wygram w totka, to nie będę miała; przeżyję jakoś.
Delft również 🙂
Ponieważ dzisiaj wiele o zastawie stołowej, mam wielką prośbę:
gdyby komuś, kiedyś wpadło w oko coś – obojętnie półmisek, czy filiżanka – co pasowałoby do tego, co na zdjęciach, bardzo proszę o wiadomość,
z góry dziękuję, dygam i kumkam
Stara Żaba
https://picasaweb.google.com/zabieblota/ZastawaDziedziczna#
Pyra @11:55
Ojciec Izabeli Czajki-Stachowicz nie nazywał się pan Czajka, lecz Wilhelm Szwarc. Ona zaś była z pierwszego męża Hertz (Witkacy w „Pożegnaniu jesieni” sportretował ją jako demoniczna Helę Bertz), z drugiego Gelbard, z trzeciego Stachowicz; Czajka (a właściwie Stefania Czajka) to było jej pseudo okupacyjne, gdy uciekła z getta. Była nie tyle autorką humoresek, co kobietą o bardzo bogatym w młodości życiorysie, która po wojnie napisała cykl książek wspomnieniowych, a miała co wspominać. Miała w sobie coś z mitomanki, ale nieraz okazywało się, że niektóre na pozór nieprawdopodobne opisywane przez nią wydarzenia miały w istocie miejsce. Czy to opisane w książce o WB – śmiem wątpić, ale kto wie?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Izabela_Stachowicz
Piękna sztuka, Nemo.
Doroto z S. – dziękuję. To, że jej ojciec był lekarzem wiem właśnie z jednej z jej książek „Czarownica na huśtawce”(?) Sama ją pamiętam jako chałturniczkę jeżdżącą z koncertami, na których mówiła swoje teksty, więc humoreski pisała inne rzeczy też. Z czasów jej gwiazdorowania w I AWP została po niej legenda dosyć dwuznaczna ale sympatyczna.
„Córka czarownicy na huśtawce”
Jako dziecko uwielbiałam ” czytać w kółko” zwłaszcza ten fragment jak pojechała do krewnych i zażyczyła sobie na kolację kiszone ogórki z kawą- twierdząc ,że takie kolacje zawsze jada w domu
Zbierałam kiedyś z dużym trudem porcelanę z Opola.W PRL raz w roku w styczniu „rzucali” do sklepu Cepelii na Starym Rynku w Warszawie. Trochę uzbierałam.
http://cepeliaopolska.pl/galeria
Ale nie wszystkie potrawy dobrze wyglądają na tej porcelanie,zbyt kolorowa.
Pyro ,kobaltowy „Ćmielów” bardzo się różni jakością w zależności od daty produkcji.Ten dawny ( ale już powojenny) robiony był z cieniutkiej porcelany,później po 1990 r jak uzupełniałam ubytki okazało się ,że porcelana jest grubsza i cięższa.Ale wzór/wzory ten sam.
Grażyna – a ja dwa inne fragmenty: jak dziewczyni były w szoku podejrzewając, że któraś może być w ciąży, bo kąpała się w wannie, w której był karp, a drugi, jak zostały „lekarzami” w letnim „sanatorium” i kazały paniom biegać w prawo, a panow w lewo wokół gazonu albo jakoś tak.
Taki piekny tekst popelnilam o Klarysie i Zuzi i wcielo :(.
Porcelana od pan Cooper i Clift byla w domach miejskich klas srednich i wyzszych jazzujacych lat miedzywojennych.
Do domkow wiejskich nabywano wtenczas kamionke z Kornwalii:
http://cornishware.125west.com/wp-content/uploads/2010/11/Blue_Glamou1-300×300.jpg.
Gostuś – mój Ćmielów jest z 1929r cieniusieńki, niemal przezroczysty.
Pyro,może spróbujesz tutaj:
http://porcelana-cmielow.pl/sklep/
Ostatnio nie kupowałam,ale wyczytałam że w 1997 była prywatyzacja.Może wrócili do dawnej jakości?
Przy okazji znalazłam wzór ,który przed laty chciałam kupić.
http://porcelana-cmielow.pl/sklep/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.browse&category_id=5&Itemid=13
Gostuś – o tym, że na barwnym tle gorzej wyglądają potrawy, przekonałam się, kiedy moi Rodzice obchodzili srebrne gody i ja w prezencie kupiłam im chodzieski komplet do ciast. Były wtedy b.modne – na planie trójkąta z zaokrąglonymi kątami, granatowe, brązowe albo czarne, w małe, złote listki rzadko rozrzucone. Kupiłam brązowy. Ciasta nie wyglądały na tym dobrze, myło się to fatalnie, bo te złocenia były kładzione naszkliwnie i każda ścierka się na tym haczyła, a na dodatek szkliwo było do bani i polerowanie tego, żeby były czyste bez smug, to była robota głupiego. Zdaje się, że wszyscy odetchnęli, jak talerzyki stopniowo się wybiły, duży talerz i ostatnie 2 małe Mama przywiozła do mnie kiedy się przenosiła, ja włożyłam na spód szafki, a rok temu zabrała Wnuczka, bo jej się bardzo podobały. Uprzedzałam, że to nic dobrego ale i tak chciała.
Jako dziecko uczono mnie rozpoznawać porcelanę po tym, czy pod światło widać wyraźny cień własnej ręki. Mój Ćmielów te warunki spełnia i jest dość cienki (ma ok. 30 lat), ale już nie taki, jak stary serwis w domu rodzinnym. Mnie to nie przeszkadza, na co dzień i tak wolę solidną kamionkę szwajcarską, która po 30 latach użytkowania nie ma najmniejszych otarć, zadrapań ani rys.
Kornwalijska kamionka bardzo mi się podoba, pasuje do domków na klifie 😉
Dorota z sąsiedztwa
24 stycznia o godz. 16:46
„z drugiego Gelbard…”
jego wnuk uczyl mnie fizyki w liceum;
bodajze w 1983 wyjechal do izraela.
Pyro, moja Mama kupiła czarną Chodzież do ciasta. Polerowanie pamiętam do dzisiaj 👿
Do porcelany Pepegora (nareszcie jesteś 😀 ) brakuje mi wszystkiego, odwagi też…
Z czajniczkiem Jolly natychmiast się zaprzyjaźniłam 🙂
Nemo, Locarno leży bliżej Holandii niż myślałam. Nasza przyjaciółka wytwarzała zbliżone, dopóki nie przerzuciła się na smoki 🙄
A w ogóle to uprawiacie dzisiaj kusicielstwo 😉
To je porcelana, O!
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Lipiec2011SzczecinGreenock#slideshow/5632524272775148034
A tu serwuje takiemu jednemu na porcelanie, o!
http://alicja.dyns.cx/news/img_4082.jpg
I jeszcze…. 😉
http://alicja.dyns.cx/news/img_4089.jpg
w ostatnim numerze journal of consumer research pisza,
ze jadanie z kolorowych talerzy sprzyja…odchudzaniu.
Takich obrazków to…trzeba sie napatoczyć na.
Kulinarnie i łaskawie podsyłam. Doskonały pomysł.
http://alicja.dyns.cx/news/img_4123.jpg
osobiscie nie preferuje wedgwooda
bardzo czesto zdarza mi sie jadac na jednorazowkach papierowych w roznych okolicznosciach, badz i plastikowych. i wcale nie uwazam tego za zly gust w okreslonych warunkach.
maja takie serwisy bardzo wiele zalet. i jestem przekonany, ze gdybym wszystkie pozytywy papierowych talerzy tutaj przedstawil, to nikt wiecej nie kupowal by na rynku z kola niekompletnych skorup. strach pomyslec jakie mialoby to nastepstwa ….
zdarza mi sie, co prawda tylko od czasu do czasu, jadac jak ludz na jakims tam fajansie. moje szczescie i radosc jest w takim przypadku az tak wielka, ze nie moge sie oprzec poglaskania tej znakomitosci najczulszym z receptorow smakowych
o!!!
i jeszcze jedno przypomnialo mi sie. moze by tak o dwudziestej szabl … e w dlon.
za fritza!!!
moja tolerancja jest znacznie dalej posunieta niz jego krolewskiej mosci. potrafie i z damami swietowac 😆 nie tylko od swieta 😆
Ja tam się nie znam, zastawę domową mam dosyć byle jaką, ale bardzo sobie cenię te wyjątkowe czarki do herbaty i kawy od przyjaciół. Kawową dostałam od Ewy Cichalewskiej i jak przyjedzie, napijemy sie kawy. Bo to jest to właśnie „coś”. Wartość dodatkowa, jak mawia Haneczka.
Zaparzam herbatę, nalewam do Białej Marii od Marka, i to nie jest takie zwykłe picie herbaty. Marek siedzi naprzeciwko, chociaż to nie jego godzina herbaciana, ale siedzi i rozmawiamy. Albo nie mówimy nic, tak też jest dobrze. Nieważne, że Marek jest za Wielką Wodą. No.
no
dobrze. fritz przylaczyl sie do rozbiorow. ale pomimo stuszescdziesieciu centymetrow i tak byl wielkim
Alicjo tez stalas tez nad jego grobem. nie mow ze 😮
Akcadius,
napoleon podobnież, malutki.
Idę się brać za robotę 🙄
Fritz był królem wielkim bezsprzecznie. Wielkim władcą Prus. Przecież nie był królem Polski więc nie miał obowiązków wobec tego kraju. Tak to już jest – jak ktoś nie jest papieżem Dalaj Lamą albo Sekretarzem ONZ-tu, to nie można go oceniać wg jego postępowania wobec innego kraju. A Polacy są straszliwie naiwni i wręcz infantylni – oceniają na osi przyjaciel – wróg. Stanowisko szefa innego kraju nie ma nic wspólnego z przyjaźnią (chociaż prywatnie może Polaków lubić albo nie) Kraje nie mają przyjaciół, mają interesy. Uczył tego Churchill naszych przywódców w czasie wojny i nie nauczył.
juz dawniej zastanawialem sie,
skad ja to mam!!!,
ze nie potrafie wysiedziec dluzej, niz dwie badz trzy godziny na czterech literach.
fritz mial podobnie. siedzial na dupie przy biurku najwyzej cztery godziny.
to, ze ja siedze godzine mniej od jego krolewskiej mosci, wynika jedynie z tego jakby to Dorota z są… napisala
Alicjo, bierz siedzeniowy przyklad czasowy od fritza
moj czas antenowy minal
wampa
O 14:40 Zuzanna zadała pytanie:
Zuzanna
24 stycznia o godz. 14:40
Gdzie, poza Warszawą, dostępna jest na bazarach porcelana Wedgwooda?
Zuzanno, przegapiłem Twój wpis. Dziękuję Asiu za przypomnienie. W Kiermusach obok Tykocina w każdą pierwszą niedzielę miesiąca jest jarmark, na którym fajans i porcelana są w wielkim wyborze. Wedgwood też.
Stanowczo odradzam kupowanie na bazarach (chyba, że ma się kompetencje Grubej Kreski albo Haneczki albo Gospodarza). Jeżeli to mają być stare egzemplarze, to na portalach aukcyjnych, jeżeli nowe wg starych wzorów, to trzeba się dowiedzieć kto tym w Polsce handluje. Można też w sklepach internetowych z UK.
Na specjalne okazje używamy babcinego „Ćmielowa”. Obiadowy, biały ze złotym paskiem. Ale brakuje już kilku talerzyków deserowych. Babcia dostała go jako prezent ślubny w 1947 r. Częściej używany jest serwis rodziców – z Chodzieży – biały z bordowym paskiem (na pasku złocenia). A na co dzień białe talerze z IKEA 🙂 . Ładna jest ta kamionka z Kornwalii i kolorowe talerze Nemo 🙂
Ja mam głęboko w poważaniu czyjeś (Fritza) siedzeniowe przyzwyczajenia. Niech każdy ma swoje. Fritz mnie nie bawi i nie zachwyca.
Fryc mnie nie bawi
i nie zachwyca,
stara donica, stara donica…
Fritz przyzwyczajon
do pewnych reguł
a ja najchetniej
najchętniej na biegun.
Może nie biegun
bo zimno jest tam
ale łajbeczkę
i znajomy kabestan 🙂
Rok 1935 „Wystawa porcelany artystycznej w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Poznaniu” http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130586/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
Porcelana wołyńska z XIX wieku http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/15753/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
Raj dla kolekcjonerów? 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/91234/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
Porcelana korecka http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/14742/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
Sklep? A wygląda tak jakby zaraz mieli przyjść goście 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/91241/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
Ćmielów patriotyczny http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/66022/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
I jeszcze raz sklep pana Grossa http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/91235/4acafbef9703f8479093c9611ff5eb14/
http://alicja.dyns.cx/news/Minerals/img_0406.jpg
Alicja – piękny okaz i prześlicznie go eksponujesz
Asiu – dziękuję. Ja, po prostu lubię skorupy – nie muszę ich mieć ale lubię popatrzeć.
Kiedyś Placek pokazywał swój imbryczek do herbaty , taki czerwony, o ślicznej linii. Czerwony imbryczek Placka też mi sie zakonotował na tym spisie „a jak wygram w totka…”
To ja Wam teraz dla odmiany pokażę z czego jada mój kot
Takiego drugiego egzemplarza nie ma na całym świecie 😎
Mój talent garncarski rozbłynął jak ten meteoryt i… sczezł, niedoceniony 🙁 😆
Dzisiaj w pobliskiej aptece dostałam najnowszy numer „Wprost”.Z poprzednich wizyt w aptece wiem,że w poniedziałek lub wtorek jest „dostawa” sądzę,że około 20 egz.albo i więcej.Wykładane są na stoliku a pani zza okienka zachęca do zabrania.Raz nawet spotkałam Pana,który wpadł i pytał czy już jest „Wprost”. Widocznie stały odbiorca tego pisma z apteki. Dość rzadko jestem w aptece,ale ten zwyczaj zaobserwowałam już około rok temu. Zaczęłam czytać i już dwa razy myłam ręce,brudne od czarnej farby .Podobno królowej angielskiej lokaj prasuje poranną prasę przez bibułkę.
Ciekawa jestem czy te bezpłatne egzemplarze wliczane są do sprzedaży nakładu.
Wykładanie bezpłatnych egzemplarzy ale „Rzeczpospolitej” widuję też na Mazurach i to wcale nie latem ale w czerwcu. Np. w „Tusinku” leży zawsze cała sterta aktualnego wydania .W innych miejscach też.Ma to swoje zalety,bo jak przez kilka dni pływania nie ma dostępu do prasy ….
Nemo – nic nie wskazuje, żebym miała Ciebie kiedyś odwiedzić na tych wysokościach ale gdyby, to zapytaj Twojego kota czy mi miski pożyczy. Ja bym z tego chętnie jadła.
Gostuś – cudów nie ma i ktoś za to płaci: albo wydawca albo dystrybutor. Może w perspektywie to się opłaca, bo czytelnik przywiązuje się do tytułu (10 przeczyta za darmo i może 11-ty już kupi)
Pyro,
nie byłabyś pierwsza 😉
Chrzestna naszego dziecka będąc raz u nas na kolacji bardzo chciała mi pomagać w kuchni. Kręcąc mi się za plecami próbowała tego i owego, aż w pewnym momencie zapytała:
– To słoweńskie chrupki? Dobre. Pasują do tego wina.
(akurat wróciliśmy z podróży do Słowenii)
– Jakie chrupki?!
– No, te, w tej miseczce…
Na kuchennej kombinacji (aby nikt nie nadepnął) stała ta miseczka z kocimi chrupkami, zawierającymi chyba sporo warzyw, bo wyglądały nawet dość kolorowo i apetycznie… 😎
Pyro – Czajniczek ten kosztuje nie więcej niż 100 złotych, ale ten kalafiorowaty Wedgwood to już inna sprawa 🙂
Wybacz, ale to co napisałaś o „Fritzu” w głowie mi się nie mieści, ale może kiedyś o porozmawiamy o tym przy filiżance herbaty. Teraz powiem jedynie, że był on wcieleniem zła, a zdanie to wyraziło wielu niemieckich historyków. Prusyfikacja była tragedią dla całej Europy. Jak to dumnie wyraził Bismarck – zjednoczenie krwią i żelazem. Na cześć takiej wielkości toastu nie wzniosę, bo naiwny i inftylny nie jestem 🙂
Z przyjemnością wypiję na cześć pana Wedgwooda , osoby godnej szacunku i podziwu.
Barbarzyństwu niet, pięknu da 🙂
Skoro już się rozprotestowałem na temat chwały która się komuś czy czemuś należy, parę słów o współczesnej porcelanie Wedgwood. Wedgwood England 1759 oznacza, że produkt pochodzi z Indonezji. Oburzeni tym faktem członkowie rodziny Wedgwood i byli pracownicy tej firmy ostrzegają nabywców by nie dali się na ten przekręt nabrać, ale życie jest nieubłagane. Smutne to wszystko – chyba się upiję, a potem utopię się w szczegółach.
http://www.youtube.com/watch?v=VFfhmbmjbMw
Placku,
gdybyś przez całe dzieciństwo dostawał 7 minut na zjedzenie śniadania, a będąc miłośnikiem muzyki, literatury i starożytności musiał nosić mundur i ćwiczyć się w sztuce wojskowej, to kto wie, ile wojen siedmioletnich potrzebowałbyś dla zaspokojenia żądzy porachunków z własnym ojcem 🙄
Wiesz, że do ruin twierdzy, gdzie młody Fritz był osadzony za próbę ucieczki z kraju, moja klasa chodziła na wagary? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=IfSJ2Y0OlFU
Kalafiorowatego Wedgwood’a nawet za darmo bym nie chciała 😀
Placku – a któż Tobie (a i mnie przy okazji) każe toastować pamięć Fritza?Przecież nie o tym była mowa. Ja się upieram, że nie można oceniać obcych polityków „za całokształt” po tym, czy byli czy nie byli „przyjaciółmi Polski”. A Fritz był osobą z pewnością nieszczęśliwą i znowu – nie ma to nic wspólnego z moją oceną Fritza, obcego króla. Ja chcę, żeby moje władze, władze mojego kraju, były przyjaciółmi Polaków. Reszta nie musi ale powinna się liczyć z moim krajem. No, dobra. Jak wiadomo jestem niemodną kobietą z prowincji i nie chcę (nawet bez pieniędzy) „kalafiorowego imbryczka”.
Kalafiorowata mogłaby być waza do zupy. Albo te „zupierki”.
jak Wy tak, to pokaze wam filizanke z czerwonym leszczem, przy ktorej tylko talez dla kota jest w stanie sie obronic, ni i Pirackie sila rzeczy
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2401122150
reszta do zmywarek 🙂
Nemo!
Piękny ten talerzyk Twojego kotka.
Podpowiem mojej córce, która całe lato bawiła się wypalaniem porcelanowych gadżetów-żeby swojemu pieskowi takie cudo zrobiła.
(ona ma cały zestaw narzędzi i rożnych preparatów do takiej zabawy a z pieca elektrycznego do wypalania korzysta u swojej koleżanki , która ją zaraziła tą pasją.)
Tyle ,że piesek mojej córki ma rozmiar małego źrebaka- to pewnie i miseczka będzie musiała też mieć słuszne rozmiary.
Nemo – To prawda, dlatego niech mnie Bóg strzeże przed takimi ojcami i synami. Hitler także był bardzo wrażliwym młodzieńcem, a Stalin lubił zapach stokrotek.
Tym którzy jeszcze tego nie wiedzą polecam obejrzenie tablicy pamiątkowej w Kostrzyniu – tu uciekała Nemo i tu wylądował Fritz po ucieczce 🙂
Nic nie wm, ale się staram 🙂
Sławku – a ta się obroni? 🙂 http://www.rekodzielo.net.pl/ogloszenie-3160-Filizanka_z_ryba.html
Sławek – trzymam tego leszcza za ogon – piękne wzornictwo
Miodzio!
Na poczcie jeszcze nie byłam – ale cały czas pamiętam i na pewno do końca tygodnia dam znać.
http://www.pensiero.pl/Produkty/PORCELANA/PORCELANA_%C5%81OMONOSOW/Figurki/1333-Figurka_%C5%81omonosow_Ryba.html
Grażyno,
a nie prościej zajrzeć do cennika?
Dla druków i czasopism powyżej 2 kg
Cel: Europa (łącznie z Rosją i Izraelem)
Masa: ponad 2000g do 2500g – tylko dla druków i czasopism
Przesyłka listowa ekonomiczna
Opłata zasadnicza 62.20 zł
Asiu, niby tak, ale moja ma te przewage, ze sie rusza, nawet jesli nie ma dokad uciec
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2401122208
te wszystkie foty, to jedna i ta sama filizanka
Cel: Ameryka Północna, Afryka
Masa: ponad 2000g do 2500g – tylko dla druków i czasopism
Przesyłka listowa ekonomiczna
Opłata zasadnicza 63.20 zł
Nigdy nie ukrywałem swego podziwu dla Sławka. Teraz już wiem dlaczego. Przecież to dzieło Philippe Starcka –
z tego hotelu Sławek „pożyczył” bo przecież nie zapłacił 165 euros za dwie filiżaneczki Raynaud-Ercuis de Limoges 🙂
Rzeczywiście ryba płynie, a myszki Nemo biegają dookoła 🙂
Moim ulubionym dziełem Starcka jest motocykl. Może także służyć za akwarium lub czajnik na benzynę.
Pięknie dziękuję 🙂
Nemo, już wiem, czym będę zamęczać przyjaciółkę 😆 Aura koniecznie, ale to koniecznie chce mieć własny, niepowtarzalny koci talerzyk, a nawet dwa!
Nemo !
Dziękuję. Nawet przez myśl mi nie przeszło ,że jest taka możliwość. 🙂
Po prostu obiecałam,że spytam na poczcie – to chciałam uczciwie spytać i dowiedzieć się „jak to jest z tym narożnikiem”- czy nadal obcinamy .
Ale zobacz,że Miodzio też nie pomyślała,żeby guglować w cenniku.
( bo to były rozmowy nocą 🙂
Placku, masz racje, nie kupilem, mialem dojscie, z ciekawosci spytam, a ten motor, to gdzie stoi?
pasowalby mi do zestawu,
Haneczko – nie dało by się podczepić Pyry do Aury?
Przed chwilą przeczytałam i zmroziło mi krew w żyłach,
http://wiadomosci.wp.pl/title,Sosnowiec-atak-na-matke-z-wozkiem-6-miesieczna-dziewczynka-zniknela,wid,14195392,wiadomosc.html?ticaid=1dcc7
Sześciomiesięczna dziewczynka została porwana z wózka w Sosnowcu. Matka, która prowadziła wózek, została zaatakowana przez nieznanego napastnika.
Jak poinformował mł. asp. Paweł Warchoł, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu, zdarzenie miało dramatyczny przebieg. Prowadząca wózek kobieta miała zostać zaatakowana od tyłu. – Kiedy się ocknęła, dziecka w wózku już nie było
Placku – pod którą maską się ukrywasz? 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=jAnemWqY9Ak
Dobranoc
Pyro, nie śpij jeszcze. Ciebie mam podłączyć, czy Radka 😉 ?
Usmażyłam świeże filety z sandacza na wędzonej słonince. Zupełnie niespodziewana pyszota.
BRA!
llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Sławek ma filiżankę.
Ale na taki masaż może pozwolić sobie wyłącznie Placek.
Czego i wam serdecznie życzę 🙂
Dobranoc…
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Stara Żabo, podobno wychodzi Ci w automacie ciasto drożdżowe. Masz może jakiś przepis na nie?
Ups…
Swedish mas-sage
http://www.youtube.com/watch?v=5l-QtdbSjhQ
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
A teraz stają się państwo senni i całkiem zrelaksowani….
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dwadzieścia trzy, trzysta siedemdziesiąt osiem …
http://www.youtube.com/watch?v=ejxoOLQM9uI&feature=related
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Re Pyra: ‚No właśnie, a mnie się zawsze wydawało niemożliwością, że Sędzia nie rozpoznał brata w ks.Robaku.”
Pyro, sedzia wiedzial. Caly czas zwracal sie do niego „bracie”, co zreszta nie bylo forma zwracania sie do brata zakonnego. Natomiast nie poznal go ani Gerwazy ani Wojski – i to moze byc dziwniejsze.
O reszcie – o skorupach – pozniej.
Nemo,
bardzo dziekujemy za reakcje. Nie potrzebujemy aktualnie cennika, tak gawedzilysmy z Grazynka nt. Media Mail i czy to jeszcze w kraju funkcjonuje.
Jestes niezastapionym kompendium wiedzy na tym blogu i bardzo zyczliwym czlowiekiem, ktoremu sie chce. Dzieki 🙂 !
Dzień dobry,
Dzisiaj byłem w City, ale podczytywalem Was bardzo często. Włóczyłem się też trochę po małych sklepikach na Madison Ave., wszedłem do sklepu ze starą porcelaną, a w nim…. talerzyki Wedgwood z 1901 roku. Sześć ich było, policzyłem kieszeń, niestety…. Ale ładne, piękne. Nie wiem czy następnym razem nie kupię chociaż jednego, ot tak, żeby mieć. W końcu nie mam ambicji (finansowych 😉 ) na całe komplety, ale jeden na pamiątkę mogę mieć.
W drodze powrotnej wstąpiłem na Brooklyn, na chwilę. Kupiłem sobie ostatnią książkę Nisi, jak wszystkim lalkom matkowała. Zerknąłem na pierwszą stronę, wstęp – i już znajomi!
A książkę wziąłem naprawdę ostatnią, nie było więcej. Rozmawiałem z zaprzyjaźnioną panią Beatą, sprzedawczynią w tej księgarni – książka Nisi sprzedaje się rewelacyjnie! Złożyli już czwarte zamówienie, bo trzy poprzednie rozeszły się jak gorące bułeczki.
Nisiu – jeszcze raz najszczersze gratulacje!
A wracając do domu wstąpiłem jeszcze do jednego sklepu, blisko Miodzia. A w nim miła niespodzianka, chociaż nie jest to cieniutka chińska porcelana, ale mnie zawsze akcenty z Kraju cieszą, bardzo cieszą.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Ceramika#slideshow/5701431003116321186
A wróciwszy do domu rozejrzałem się po własnych kątach – nie mam nic cennego, może inaczej – nic wartościowego, ale z Polski przywiozłem sobie ostatnio taką tacę do ciasta https://picasaweb.google.com/takrzy/TalerzDoCiasta#slideshow/5701431965826152722
Jest to stare, ale pewnie nie ma żadnej wartości antyku, lecz dla mnie relikwia – pochodzi z mojego domu. Jeśli ktoś ma takie rzeczy – niech trzyma i nikomu nie oddaje, to najcenniejsze.
Dobranoc 🙂
serdecznie zapraszam.