Pierwsze (?) robaczywki
Chyba zapiszę się w annałach przysłów polskich jako modyfikator albo inny obrazoburca. Muszę (bo chcę!) zmodyfikować stare przysłowie mówiące, że „Pierwsze śliwki – robaczywki”. U mnie to będzie tak: „Pierwsze prawdziwki – robaczywki”. Oto przyczyna:
W ostatni piątek przed wieczorem wychynął spośród trawy rosnącej pod sosnami pierwszy tegoroczny borowik. Wszyscy obchodziliśmy go dookoła. Podziwialiśmy urodę kapelusza. W końcu po uwiecznieniu grzybka fotograficznie zarówno w środowisku naturalnym jak i na tle obrusa, zdjęliśmy mu kapelusz i – szybko wyrzuciliśmy tam gdzie rósł. I kapelusz, i noga były pełne dziur wydrążonych przez robaki. Na szczęście na zdjęciu tego nie widać.
Teraz codziennie rano, jeszcze piżamach, ganiamy po lesie wokół chałupy ale kolejnych borowików nie widać. Zapewne był to zwiadowca a oddziały prawdziwków czekają na lepsze czasy. A my czekamy na nie.
Drugim ważnym i miłym wydarzeniem minionego weekendu był występ Zuzi w Teatrze na Woli, gdzie co roku oglądamy widowisko taneczne przygotowywane przez szkołę baletową, do której popołudniami biega nasza wnuczka. I tym razem wyszliśmy zachwyceni. I to nie tylko popisem bliskiej nam tancerki ale i całością pokazu. Nawet jeśli spośród tych paru setek panienek w różnym wieku (od 5 do 16 lat) nie wyrośnie żadna profesjonalna artystka baletowa, to i tak wszystkie one nabiorą zamiłowania do tańca, muzyki i będą się wyróżniać wspaniałą sylwetką oraz wdzięcznymi ruchami.
W samym środeczku, w pierwszym rzędzie, tańczy Zuzia
Po dawce sztuki tańca nastąpił czas ciężkiej pracy. Zawieźliśmy wreszcie łódkę do przystani na Narwi i już myślimy z Jakubem o wodniackich wyprawach. Podobno ryby o nas pytają: gdzie są ci wędkarze, którzy głównie przyglądają się ptakom, zwierzętom i roślinom zamiast wgapiać się w spławik i łowić okonie lub liny a nie dokarmiać je. W odpowiedzi komunikujemy rybom: my na stole wolimy ryby morskie!
Komentarze
Dzień dobry – i grzybek i panienki wdzięczne bardzo. A ryby?
Ryby, proszę Piotra Pana uczestniczyły przez 2 dni w światowych mistrzostwach wędkarstwa spławikowego za oknami Pyry, na Malcie. Wyciągali ryby i po 15 kg (sum) Wygrali Francuzi przed Rosjanami i Włochami. Nasi tuż za podium. Zwycięska trójka zdobyła 180 kg ryb. Był i dramat zawodników – dwóch panów złapało po karpiu, ryby i sprzęt im sie zamotały i połamali wędki drogie,jak diabli. Miały te mistrzostwa być na Warcie, ale powódź więc przenieśli na Maltę. Skąd oni takie ryby wzięli – owszem, co roku zarybianie, dba katedra rybołówstwa i hodowli ryb Akademii Rolniczej, ale 15 kg?
Sum – emeryt z akwarium w ZOO? W akwarium w Konstancy jest wielki sum, tak już zaklinowany, że nie pływa 😯
Wstancie ludzie otworzcie oczy
na niebie slonce wysoko!
Wszyscy na rybach moze?
Mimo to, dobrego tygodnia.
pepegor
Pyro – wiadomośc o zwyciężtwie Francuzów czym prędzej przekazuję
Osobistemu 😀
Danuśka – powiedz Allanowi, że ja mam nadzieję, że gdyby on był w tej drużynie, to w Malcie zabrakłoby ryb.
Miłego dnia, udanego tygodnia 🙂
Dzwonił Włodek z Cork, bardzo zadowolony.
Po zemraz drugi poleglem. Tym razem na goracej sasiadce. Szkoda gadac. Nie nadaje sie do nitschego…
W ub.tygodniu Ryba po raz kolejny zabrała uczniów na wycieczkę do Berlina; mają przecież blisko, a oglądanie Pergamonu Ryba na trwale wpisała w plan lekcji I-ej licealnej. I po raz kolejny Córcia jest rozczarowana – nie ma w całym Berlinie przewodników w j. polskim. Można kupic przewodnik w j.rosyjskim, chinskim i japońskim, a sąsiadów oleli dokumentnie? Dorotol, jak znajdziesz chwilkę czasu rozejrzyj się – może to moje Dziecko nie potrafi szukać? We Francji, Włoszech i UK nie miała kłopotu, a w odległości godziny jazdy – nie uświadczysz.
Komputer Pan Lulka wariuje . Dodaje literki niewiadomo po co 🙁
Dzień dobry 🙂
Siąpi. Jutro przylatuje córasek, to i ja latam i z rąk mi leci 😆
Berlin. Przewodnik+atlas+mapa –
[978-83-7546-049-0]
Berlin. Przewodnik National Geographic – Damien Simonis
[83-60006-32-6]
Berlin –
[978-83-7448-617-0]
Berlin. Miasta Świata –
[978-83-7513-408-7]
Wszystkie oferuje Księgarnia Polska
Inne też
Pyro- przekażę 😀
Dorotol – doczytałam zaległe i wysłałam Ci maila.
bb77
Dzień dobry Blogowisku- za oknami leje i tak chce pogodynka cały tydzień.
Papardelle z prawdziwkami i parmezanem
50 dag makaronu papardelle
30 dag prawdziwków
ćwiartka masła śmietankowego
1 mała papryczka chilli
bazylia
sól pieprz
125 g startego parmezanu
Sposób przyrządzenia:
Makaron wrzucić na osolony wrzątek. Następnie rozpuścić masło na rozgrzanej patelni i wrzucić pokrojone podłużnie prawdziwki. Dodać sól i pieprz, bazylię oraz pokrojoną w plasterki papryczkę chilli. Dusić na wolnym ogniu ok. pół godziny. Ugotowany makaron wyjąc na talerz, dodać uduszone prawdziwki i posypać tartym parmezanem.
Smacznego
A ja do pracy.
Nemo – dziękuję, przekażę po południu narzekającej (może nawet z lekka obśmieję Dziecko).
Haneczka dostaje w takim razie świetny prezent imieninowy – Córaska osobistego u Rodzicieli.
Ten makaron też gotować pół godziny? 😯
Budze sie, a tu Nietzsche. Litosci. To on zabral tajemnice przewodnikow do grobu. Guten Morgen 🙂
Placku,
dlaczego się budzisz w środku Twojej nocy? 😯
Senile Bettflucht? 🙄
Nemo – snil mi sie skacowany sum z akwarium w Konstancji. Widze, ze Ty tez go widzialas, w Rumunii ? 🙂
Czy „senile” znaczy dokladnie to co mysle ?
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie.
Większości ludzi taki śmiech sprawia ból. Tak powiedział Nietzsche. A Pan to doskonale potrafi Panie Lulku:)
Im wiecej wdziecznych zamilowan, tym lepiej dla nas wszystkich. Biegaja i tancza, podwojny potencjal dla Kraju. Wszystkie baleriny przypominaja mi Przeobrazenska i Susanne Grinder, jednoczesnie. Ciesze sie i za przyszle widownie.
Szaro,buro i ponuro! Pada i jest tylko 13 stopni. Albo upał albo zimnica.
Powiedzial tez, ze naszym bliznim nie jest nasz sasiad, ale sasiad naszego sasiada….i cos tam jeszcze. Esko – nie jestem pewien czy to Pan Lulek.
Placku,
tak, w Rumunii, on jeszcze chyba żyje 🙄
„Senile” użyłam w sensie antropologicznym 😉 Też to mam 🙄 Trzeba uważać, by się nie zaklinować 🙄
Nemo,
jak sie wiedzie naszym kabaczkom, slimaki nie zjadly?
Nemo – zapomnialem juz o co pytalem 🙂
Martwi mnie komunikat do ryb, nie ksenofoniczne, bo nie wiem jak wygladaja urazone ryby. Mysle o tych ktore nie moga sie zdecydowac czy w slonej lubia czy w slodkiej, naszych ukochanych wegorzach czy lososiach.
Pyro – mysle, ze wygralbym te zawody z latwoscia. Zostalem wedkarzem w wieku 6-ciu lat , za pierwszym zamachnieciem. W lustrzanym odbiciu tafli jeziora ryba wygladala dokladnie jak ja, lacznie z haczykiem w kacie ust i ogromnym lokiem na czubku glowy. Byl to tez koniec mojej kariery, teraz wole balet.
Album „Norwegia” już w Pyrlandii. Pięknie dziękujemy. Przy pierwszym, pobieżnym przeglądaniu po cudach przyrody, uwagę moją zwróciły piękne i świetnie wykonane stroje regionalne i wiadomość, że niemal każdy w domu taki bardzo kosztowny strój posiada (odziedziczoy albo wykonany na miarę) i nosi w dni uroczyste. Pomyślałam wtedy, że to szczęśliwy kraj gdzie ludzie są spokojnie pewni swoich korzeni, kultury i odrębności i wolni od polskich snobizmów typu „pawiem narodów i papugą”. Norwegia pielęgnuje swoją chłopsko – rybaczą kulturę i jest z niej dumna. Ma z czego.
Placku, piękne te ryby! Cieszą oczy! 😀
Myslalem o rysiu, grzybach na dnie morza i Narwi 🙂
Pyro – Po setkach lat czulej opieki Dunczykow i Szwedow, ale dzieki swoim Wyspianskim Ibsenom i Griegom. W Polsce tez przyjdzie na to czas. Nie bedzie sie tylko nazywal Romantyczny Nacjonalizm bo po norwesku to mniej straszy 🙂
Pepegorze,
kabaczki żyją i chyba zabierają się do kwitnienia, bo coś jakby pączki im wyrasta, choć liście trochę marne po wichurze… Od ślimaków bronię skutecznie 😎
Szczęśliwe ryby, przy takich rybakach spokojnie dorobią się kolejnego narybku.
Piotrze –
zamiłowanie do muzyki i tańca – tak, wdzięczne ruchy – zapewnie, wspaniała sylwetka – po takiej zaprawie niewątpliwie, plus bóle kręgosłupa, stóp i wykrzywienie palucha. Mam w rodzinie ex-baletnicę, wiem o czym gadam.
Polecam na popołudnie kulinarną scenkę rodzajową.
http://www.youtube.com/watch?v=jZoExmqTXWk&feature=related
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echdna
Jakieś wątpliwości?
To ja –
– Echidna
Echidno – absolutnie zadnych watpliwosci, nein. nicht, kann. Zawsze podejrzewalem, ze zyje nie w Brazylii a w Australii.
Czy pytanie mialo zwiazek z baletem ?
Francuz potrafi
Zrobiłam krzywdę psu – przydepnęłam mu prawą, tylną łapkę. Niezbyt mocno, bo ciężar (niemały) własny, miałam jeszcze w drugiej nodze. Tak czy owak piesek najpierw nie chciał stanąc na tej łapie, potem szedł ze mną do sklepu i co i raz przylegał, żeby ja wylizywać. Jednak kiedy spotkał wroga cały rytuał bojowy z energicznymi wykopami do tyłu obydwu nóg tylnych, był wykonany wzorowo. Omacałyśmy mu łapkę i nie protestował, znaczy uszkodzona jakoś poważnie nie jest.
W sklepie mięsnym kupiłam szyję i skrzydełko indycze (dwa obiady dla psa), pasmo ładnych żeberek na dzisiejszy kapuśniak + plaster boczku wędzonego do tego kapuśniaku, 4 kotlety schabowe z kostką na jutro i wątróbki kurczacze na środę + 4 plastry szynki wiejskiej. Zapłaciłam 42 zł.
Dziędobry na rubieży…
Goście wyjechali przed chwilą…
Nisiu – spotkałam na dole Twoją Kumę – grzecznie wymieniłyśmy „dzień dobry”
A jak Ty tam, Nemo, te slimaczki,
Schneckenkorn?
Biologisch-dynamisch, nożycami na pół 😎
Placku –
bom literkę „i” zgubiła. I wyszła jakaś Echdna. No tom poprawiła. Się!
E.
Kabaczki posadziłam na grządce otoczonej murkiem (dawne inspekty), trudno dostępnej. Pojedyncze sztuki się tam zakradają, ale trzymam je w szachu, bezdomnym robię kęsim (czasem takim szpikulcem-śrubokrętem do wycinania korzeni chwastom, czasem nożycami), winniczki przenoszę na łąkę.
W przypadkach ekstremalnych używam tych niebieskich granulek, jeśli rośliny są jeszcze delikatne i małe, a obok są chaszcze pełne czyhających żarłoków 👿
Cie ch…, ja miewalem po sto na wieczor i tez nie ubywalo.
Idę sprawdzić, jak tam po deszczu, czy nie powyłaziły z kryjówek 🙄 Kiedyś podarowałam znajomym pewien rodzaj lilii o wielkich liściach, potem w nocy chodziłam z latarką i nożycami po ich ogrodzie, bo na żadnej innej roślinie nie było ślimaków, a na tej lilii chyba setka 👿 Pocieszające jest, że zwłoki pokrojonych ślimaków zżerają ich krewniacy, potem kroi się ich… i tak do ostatniego 😎
Idylla maleńka taka …?
Nemo –
Ja wiedziałam, że:
http://www.youtube.com/watch?v=QliVYK8YABM
ale z nożycami na ślimaki?!!
E.
Koniecznie muszę się pochwalić -wczoraj upiekłam poraz pierwszy w
swej kulinarnej karierze udziec jagnięcy i udał się znakomicie.
Jestem dumna jak paw !
Udziec leżakował sobie przez dwa dni natarty tymiankiem i czosnkiem,
podlany trochę oliwą i sokliem z cytryny.Potem rzucony został na
patelnię i krótko obsmażony na duzym ogniu, aż w końcu znalazł
się w piekarniku i piekł się, pachnąc fantystycznie,podlewany
białym winem. U kresu swego pobytu w gorącej paszczy piekarnika
otrzymał do towarzystwa młode zmieniaki.Przyjął ich obecność z godnością i bez wyraźnych oznak sprzeciwu 🙂
Danuśka –
http://www.youtube.com/watch?v=us3dQ0nnlHY
E.
Danuśka –
to była dedykacja od jagnięcego. Bardzo zadowolonego. Głównie przez dodanie karzpfelków.
Zmieniaki, karzpfelki… rypki? 😯
PT Blogowisko przechodzi ostry atak infantylizmu? Od razu poczułam się stara.
zmieniaki – czytaj zmienniaki, drobne warzywo dodawane wedle widzi mi się
karzpfelki – miniaturowa odmiana zmienniaków (karz – skrót od karzełka,
felki – dadaizm miejscowy)
Placku. Piękne balety! Przyjedź do mnie w zimie i pooglądasz podobne au naturel. Jak nie to zaprosimy Kreolki i też zabalujemy…
Krystyno. Spotkałaś (i słuchałas) Dyakowskiego. Kiedyś grał w Żaku. Czy jeszcze?
Uff! Zakończyłem pracowity tydzień. Trzy wizyty (bankiety) w domu i wczoraj sesja wyjazdowa! Trzeba było przygotować, a potem jeść, pić i gadać, gadać…jak jedna Joasia mówiła „suszyć zęby”.
Nareszcie poczytam!
Porozrucali lupy i uciekli. Jolka i Marek. Tyle, ze im przylalo. Burza z lekkim gradobiciem. Okazalo sie przy tym, ze Jolka znalazla jarzebine. Ta która miala pracowac jako taka okazala sie byc jadalna morwa. Czesciowo dojrzala. Marek jak jedwabnik popróbowal. Jak Kardynal, tylko zeby sie nie zakokonil albo zaczal produkowac jedwab. Na przyklad delikatna bielizne damska made in St. Michael w Burgenlandii Poludniowej. Przywiózl dwa piekne obrazy z Kardynalem polskim w czerwonym birecie który lakomym okiem spogladal na dwie sliczne kurpianki wreczajace chleb, napewno obie rzeczy najpiekniejszej swiezosci. Drugi obraz z Ojcem Marcelim i dwoma ministrantami. Nie mieszac z ministrami. Zmuszony sila wyzsza pozyczylem od sasiadki patelnie do nalesników a Marek robil wlasnorecznie domowy makaron. Jolka ukazala sie równiez mistrzynia gastronomii. Niech sie tylko podlecze, to tez zrobie najazd na jej palacyk w Warszawie.
Potem czyli dzisiaj w poludnie tuz przed odjazdem autobusu do Wiednia rozplakalo sie calutkie niebo. Lodówka i zamrazarka okazaly sie zbyt male i teraz chyba przyjdzie mi wydac party na wszelki wypadek dla sasiadek, moga przyjsc z dziecmi tyle pozostawili lupów.
Niebo plakalo, temperatura spadla z 30 do 25 Celsjuszy. Pomyslalem sobie, ze jako ewentualny purpurat tez patrzylbym prosto w oczy dzieweczek. Zeby bylo wesolo, to teraz pieknie swieci slonce. Pewno z wdziecznosci.
Niestety pozostawiony z przepelniona lodówka i zamrazarka. Dziekujac przy okazji paOlOre za opieke w obie strony drogi wedrowców.
Pan Lulek
Panie Lulku –
Co za „niestety”? Zamiast wydawać party nabyj Pan większą lodówkę metodą kupna. Sąsiadkę pozostawić na uboczu jak Asa a rękawie – przyda się przy robieniu kolejnej porcji naleśników.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Panie Lulku,
niech Bozia broni, żadnych sąsiadek, i to z dziećmi! Jolka z Markiem zostawili łupy dla Pana i Pan ma to zjeść!!!
Do jedzenia Pan Lulek potrzebuje motywującego towarzystwa, jest wtedy nawet gotów maszerować 😎
Panie Lulku,
zaproś o. Marcelego na kolację 🙂
Po baletnicach w rodzinie pozostają wspomnienia i tutu w szafie 🙄
ee65
Eeee, żebym te śliczności oglądał 10 lat temu, Nemo! Jak byłem młody…
Ty nie wzdychaj, Cichal, tylko zeskanuj parę Twoich zdjęć ze sceny i pokaż towarzystwu 😉
Poza tym za spisywanie wspomnień się jeszcze nie zabrałeś, ergo, nie jesteś jeszcze stary.
Póki co, folia daje odpór szpakom. Ostrożna jestem z końcową oceną, bo licho wie, jak zareagują, kiedy porzeczki będą czerwone. Może jak messerschmitty uderzą dziobami w tę folię i przebiją się przez zaporę? 😯
Ale się porobiło :
Po raz pierwszy !!! Osobno !
A że zamiast ziemniaków wyszły zmieniaki, to też przez nieuwagę,
ale może wpiszą się przez przypadek do blogowego słownika ?
I tak będziemy podawać przepis np. na śledzia pod kordełką ze zmieniaków.
Jakby nie kombinować na dzisiejszą jesienną pogodę i kordełka i gorący zmieniak to propozycje nie do odrzucenia 😀
Dla sledzacych TX4K tu dzisiejsze zdjecia z podrozy rowerowej:
http://picasaweb.google.com/barbara.borodziewicz/Texas4000BeforeAlbuquerque#slideshow/5482659998309230194
no i proba ujecia w slowa angielskie i polskie dotychczasowych doswiadczen na stronie Texas 4000 pod linkiem Journal Entries
Na niepodpisanym zdjeciu: Polka i Wegierka razem jada te 4500 mil
Witam, Bartoszewski popiera zajace!
A króliki? Co z królikami, króliki to pies?!
Nie wiadomo, skąd przyszła chmura (na radarze nie było, sprawdzałam przed wyjazdem!) i LEJE, musiałam uciekać moim dwukółkiem, a i tak zmokłam.
moze on jeszcze nie odroznia co jest co
Wszystko cofam – mówił dziś Władysław Bartoszewski. Profesor przekonywał, że stało się to po tym, gdy do nowego domu jego syna pod Warszawą zawitał zajączek. – Zmieniam pogląd na zające, zające popieram – dodał.
a koty?????????????????????????
http://www.refresheverything.com/refresht4k
Kochani idźcie tam i popierajcie!!!
Wandziu głosuję codziennie
Basia blondynka czy szatynka?
Trzeba wiedzieć co się robi, trzeba wiedzieć co się mówi, trzeba się szczypać w zadek, jeżeli nie można, w co innego – dodał Bartoszewski.
szatynka, Wegierka blondynka 🙂
jescze do zbioru dzisiejszych sentecji zyciowych: „Der Reichstag ist eine Republik, wen es nicht glaub, der kriegt ins Genick”
galubt
Wando TX – z wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia. ej,” młodym być i więcej nic”
gałubczik? 😉
znowu przekrecone
g l a u b t
Pepe jak skonczysz kopac ogrodek to napisz czy w Schleswig Holstein w miesiacu sierpniu nalezy sie spodziewac nalawic i gradobicia czy raczej lata, moze tam bywales?
Kumpel z zachodniopomorskiego donosi:
„Grad wielkości gołebich jaj dokonał dzieła na ogrodzie, obił porządnie dom wyszukując wszelkich słabości etc. No i samochody łobeskie będą w kraju brylowały szczególną powierzchnią karoserii. Moje stare volvo-pancerne ma tylko kilka wgniotków. Nie jestem pewien czy to przypadkiem ja ich nie zrobiłem(biegając po nim od czasu do czasu) … no to zabieram się do sprzątania dopiero dzisiaj.”
Nisia pisze:
2010-06-13 o godz. 19:20
Dobrze, dobrze, ale jutro poproszę zdrowie panienek na wydaniu! Niezależnie od wieku, hehehe!
Na Nisi życzenie, zdrowie Wszelkich Panien i Kawalerów oraz innych Wolnych Ludzi. Z życzeniami samych dobrych dni.
Zdrowie Ryb, Kijanek i Rowerów.
Zdrowie Młodziutkich Łabądków i Grzybów -stanu wolnego również.
A wigilijnie i Jolant!
be8e- nie be tylko brrrr… mokro i zimno.
Cichalu,
Przemek Dyakowski od 11 lat prowadzi autorską audycję jazzową na antenie Radia Plus, a także od 12 lat gdyński cykl koncertowy ” Sax Club” w klubie „Ucho ” /oczywiście w Gdyni/. Od 4 lat wraz z Wojciechem Karolakiem i Januszem Kozłowskim gra w grupie Swing Old Stars Jerzego ” Dudusia”Matuszkiewicza.Gra także w innych zespołach, także grających muzykę alternatywną. W 2007 r.powstała jego autorska płyta pt. Melisa. Te informacje zaczerpnęłam z naszej wybrzeżowej prasy. Osobiście słuchałam jegomuzyki w „Uchu”. Energii p. Dyakowskiemu nie brakuje. Jest osobą bardzo popularną dzięki muzyce, a nie ,jak to obecnie jest w modzie, jakimś ekscesom.
Czlowiek mysli sobie to i owo, ale jednak najczesciej to
Ja tylko z doskoku. Malowanie skończone, szafki się skręcają witkowymi ręcami. Rano (o 5:00) przeżyliśmy mały potop – jak się nie zamyka na noc okien dachowych a nad ranem prało żabami to się potem biegało ze ścierą.
Gospodarzu, wielkie dzięki za Waldorffa. Po skończonych porządkach, zamierzam rozsiąść się w fotelu z książką i poczuć się jak hrabina. A niech tam, księżna – a co mam sobie żałować!
Ewa,
jak już, to na szezlongu, jak księżnej przystało 😉
Lektura świetna.
U mnie leje i nie wiadomo, skąd to się wzięło. Z nieba 🙄
Miałam coś pomalować, ale skoro leje, to ja olewam.
Cichalu – Twe muzyczno-zeglarskie wspomnienia beda z pewnoscia fascynujace, ale nie zapomnij o Kreolkach i balowaniu 🙂
Popatrz Krysiu, jaki jestem zapóźniony w rozwoju! No, ale też parę lat minęło od tego czasu kiedyśmy się z Przemkiem ratowali przed krakowską milicją…
Przyjeżdżam na jesienny zjazd i potem planuje pobyt w Gdańsku. Może zwiedzę Przemka.
Doroto,
jeździliśmy kiedyś do Danii parę razy pod rząd, też w sierpniu. Tam zorientowaliśmy się, że Duńczycy spędzają urlopy we własnym kraju już w lipcu /tak też są lokowane tam wakacje szkolne/ i chyba wiedzą dlaczego. Miewaliśmy w sierpniu bardzo zmienna pogodę. Nie wiem, czy można to przełozyć na jakieś 250 km na południe. Schleswig-Hollstein to też Półwysep Jutlandski i wpływ Morza Północnego ma tam większe znaczenie niż u nas. Ludzie z tamtąd mówią, że jak poranek zaczyna się deszczem, to popołudnie może już być słoneczne. Ale ten wiatr i wiatr. A co, wybieracie się tam ewentualnie?
Placku! Proponuję zmienić kolejność. Najpierw balowanie a potem Kreolki. Pirwam zdiełam (bis) balowanie, no, a dziewoczki (bis) patom
Wypiłam za singielki, singli , za chłopaków, w których nieszczęśliwie podkochiwałam się w wieku lat kilkunastu i za tych nawet, którzy podkochiwali się we mnie (też nieszczęśliwie) bo nam jakoś amory wychodziły w kratkę – albo nas nie chciano, albo myśmy nie chcieli, w każdym razie dwoje nie chcialo na raz. Wypiłam ten toast nalewką truskawkową z ub. roku i tym samym wykończyłam ja dokumentnie. Doszłam do wniosku, że nie będę w przyszłości truskawkowej robić – jedyna jej zaleta, to piekny zapach i czerwony, nasycony kolor. Smak niezbyt ciekawy, tn smakuje jak wódka ogólnie owocowa i jak na mój gust jest za słodka, bo ukier zasypuje się na owoce żeby wyestrahować soki. Nie znałam patentu Pepegora i wyszła mi babska wódka weselna.
Musialam jezdzic za mur czyli bylam w stolicy, Pepe mnie tam domek na wakacje proponuja i tak se mysle zawsze kawalek zachodu i inna cywilzacja ale jak ma mnie gwizdac to ja tez na to gwizdze.
zalezy z kim gwizdac na pagorku, bym przemyslal
http://www.youtube.com/watch?v=_IY1fNs0Tps
zwroc uwage na Ruhle, moze warto?
🙂
Wróciłam z koncertu Koryckiego i Dominiki… same ruskie, bo nagrywali, może płyta będzie… Ja nie wiem, poryczałam się solidnie trzy razy, a mniej solidnie jeszcze kilkakrotnie. Piosenka o matce, która płacze, bo synek odchodzi w świat regularnie wywołuje u mnie łez potoki. Ale żeby na koncercie, przy ludziach!!! Podobnie mam przy Gruzińskiej (… bo inaczej, doprawdy, czyż warto na ziemi tej żyć?) i – co już zupełnie jest kretyńskie – przy pieśni o młodym huzarze. W moim własnym tłumaczeniu! Oni śpiewają o tym huzarze i o tej Natalii, a ja ryczę, jakbym sama tego nie poskładała do kupy!
Albo jestem głupia jak stodoła, albo cholerny pączek na przymrozku. Tertium non datur.
Zrobię sobie śledzia na kolację. Jest krzepiąco prozaiczny!
na ta taka sobie Ruhle czy na miasteczko w Turyngii, czlowieku ja musze na przynajmniej pare dni na Z A C H O D!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
sledz prozaiczny?
wiec tertium akurat datur,
z krzepieniem do Melchiora
noc
Szli na Zachód osadnicy z piosenkami Joe Dassin’a i szykowali domek dla Dorotola w Turyngii… Nisiu, wiem, że u Ciebie serce na dłoni ale żeby popłakiwać przy własnych tekstach? No i temat – pamiętasz? śpiewała Majewska, że „męska rzecz, być daleko, a kobieca – wiernie czekać”. Oni zawsze szykują się do drogi : na mamuta, na wojnę, do lasu, na ryby (a choćby na dziwki) Przywykłyśmy przecież.
…z krainy nocy niepojetej…
O tam… zaraz stodoła! Stodoły nie są głupie, stodoły składowywują! To znaczy – do nich się składowywuje. Pamiętam taką jedna z majątku Bartniki – poniemiecką, oczywiście. Była to OGROMNA stodoła, miała kilka wejść, tu siano, tam słoma, tam pszenica, ówdzie żyto czy jęczmień (nasi sąsiedzi byli rolnikami)…jeszcze coś… a na środku stodoły stała maszyna do młócenia, taka ho-ho, wypasiona. Widzę to oczyma duszy mojej (canona nie miałam!) i czuję ten kurz w nosie – oczywiście uczestniczyłam w młocce!
Pyro cos nie wierze w ten brak przewodnikow, w muzach na wyspie sa sluchawki z polskim i wszedzie sa tony tzw. flyer, takie skladane karteluszki i to min. w jezyku polskim, gdyz wycieczek z Polski jest mnostwo
Ha ha! Nie śmiejcie się, to było mniej więcej takie, chociaż trochę uwspółcześnione. Ale poniemieckie, czyli sprzed wojny (może i nawet sprzed pierwszej wojny?), i działało świetnie!
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Batteuse.jpg&filetimestamp=20070218050611
Alicjo to lepsza przygoda niz wszystkie dzisiejsze gry w internecie
Alicjo – co się mam śmiać; ja pamiętam zabytkowe młockarnie; może nie aż tak zabytkowe, ale jednak. Jako, że żadnej rodziny na wsi nie miałam, każdy wyjazd na wieś to była ekstra wyprawa w nieznane i takie reczy tkwią w pamięci.
ale, ale Pyro, kiedys za zamierzchlych czasow Panstwowe Muzeum Dzedzictwa Kultury Prus mialo wlasne wydawnictwo i dbalo o to aby takie przewodniki byly wydawane ale jak sie znalezli inny pretendenci do schedy to Muzeum juz nie ma tego wydawnictwa
WandaTX pisze:
2010-06-14 o godz. 19:04
Dziekuje za zdjecia. Bardzo ladne. Gratuluje pokonania pierwszych 50 mil.
Nowy Meksyk jest troche goracy o tej porze roku, ale przynajmniej teren jest plaski.
Grupa jest na dobrym tropie. Jada sladami Jeff Bezos (Amazon.com), ktory z Albuquergue, NM trafil do Seattle i tu juz zostal.
Dla nastroju Michelle Shocked spiewa piosenke ‚Anchorage’
http://www.youtube.com/watch?v=-hffcyJ1GAg&feature=related
W piosence Michelle wyslala list do kolezanki w Dallas, a odpowiedz przyszla z Anchorage. I dalej-
‚Hey Chel you know it’s kinda funny
Texas always seems so big
But you know you’re in the largest state in the union
When you’re anchored down in Anchorage’
Pyro
Jak na ilośc wymienionych duszyczek= wypitych toastów to Twoje uwagi są bardzo klarowne. Dodam : do Żywca na delegację, do pracy , na nadliczbowe godziny, z oferta do klenta …. ale, żeby na dziwki? O nie. Przyznałby się który… niemożliwe, za trudne.
z ofertą do klienta…sorry
A jak ładnie mówią gdy zapytasz wprost- wydaje Ci się, demonizujesz, zachowujesz się jak barchanowa żona…. no są i tacy co się czerwienią i język im się plącze ale to na początku tej ekscytującej drogi w balety.
Pocieszające jest to, ze to genetyczne i atawistyczne poszukiwanie obiektu by zostac dawcą.
Apaw – ja ich pogrupowałam. W tej butelce było ok 50 ml, taka resztka. Jeżeli myślisz, że za każda duszyczkę osobno – to nie na moją kondycję alkoholową. Moja normalna porcja toastowa to mniej, niż 50-tka, tak +- 35 ml – 40 ml.
Apaw prawie trafilas z tym klentem, po holendersku klient to klant
Pyro
To mamy takie same pojemności.
I czynię to z rzadka ale za to nie lubię towarzystwa pijących bez opamiętania.
dorotol pisze:
2010-06-14 o godz. 23:33
czlowieku ja musze na przynajmniej pare dni na Z A C H O D!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dorotol- jakie te języki zabawne, „zachod” po czesku to toaleta
ZDROWIE JOLANT po raz pierwszy!!!!!!!!!!!
Jolinku, Haneczko (Jolu?) Wszystkiego najlepszego- samych radosnych chwil!!!!!
O nie. Jolki to ja uczczę uczciwie jutro wieczorem
Uczciwie, nie uczciwie- 18 min już świętują! Ale nie nawołuję do picia!
Czas do spania. Dobranoc Blogowisku.
Jolkom to ja zawsze serdecznie zycze a Jolinkowi szczegolnie.
Nowy dziekuje za zwrocenie uwagi, znalazlam Fride w Berlinie i napewno tam pojde, przyznam sie, ze ona jest tu juz od 30-go kwietnia a ja sie dopiero teraz doszukalam.
A ja sobie śledzika, cebuleczkę, kropelkę oliwy… I wszystkiego najlepszego Jolkom w dniu Ich święta!
Dobranoc.
My tu spaty, spaty a Jolka baluje w pociagu. Nawet nie roztajemniczyla sie, ze jest dzisiejsza solenizantka. Ot taki pocieg zwany pozadaniem. Na momencik przysnalem a tu telefon. Nie dalem rady i telefon zamilkl. Moge tylko w poczuciu wlasnej winy prosic o wybaczenie. W przypadku uzyskania albo nie wybaczenia przyjmijcie Jolka i wszystkie dzisiejsze solenizantki najserdeczniejsze zyczenia i gratulacje w dniu Waszego Swieta.
Pelen jednak poczucia winy
Pan Lulek
No, trochę nie taka piosenka, ale o Jolkach 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ZkOuBC78qV8
Wszystkiego najlepszego Jolinku i Jolu-Haneczko, i wszystkim Jolom podczytującym i nie ujawniającym się.
Korzystam… u mnie czas na toasty, a w Polsce już 15-go!
Zdrowie Jolanty!
Na chwilę zapalę lampkę.
Przyznam się, że juz nawet nie próbuję za Wami nadążyć. Musiałbym rzucić pracę, zrezygnować z kilku innych zajęć i dopiero stać się Prawdziwym Blogowiczem. Jednak, skoro to niemożliwe, pozostanę na swojej starej pozycji Nowego – wpaść, poczytać, zapalić lampkę, coś skrobnąć, zgasić światlo i to wszystko.
Z uwagą kibicuję i popieram Basię i jej Grupę. Zdjęcia też super. Przez NM kiedyś tylko przejezdżałem, oczywiście samochodem. Niewiele pamietam.
Dorotol, cieszę się, że wiadomość się przydała. W sobotę byłem na Greenpoincie tak zwanym, jak zwykle wszedłem do księgarni. Kupiłem „Diego i Frida” Le Clezio, jeszcze nie skończyłem. Książka o nich, ale główną postacią jest jednak niesamowita, niepowtarzalna i fascynująca Frida.
„W swoim życiu przeżyłam dwa wypadki. Jeden to autobus, drugi to Diego. Diego był tym gorszym.” FK.
Zarejestrowałem się w Konsulacie RP do wyborów. Pojawiały się na blogu głosy, że ci co mieszkają daleko od Kraju nie powinni głosować. Jestem zupełnie innego zdania. Od zawsze jestem jedną nogą w Polsce, mam tam rodzinę, stały meldunek, zamierzam tam wrócić najszybciej jak się da, wiem sporo co tam sie dzieje, więc nie rozumiem dlaczego nie powinienem wyrazić swojego zdania, kto tam powinien rządzić. Jadę do City na wybory! Koniec kropka!
Tutaj już dawno po jedenastej. Pora gasić światło.
Jolinku, Wszystkiego Najlepszego! Twoje zdrowie!
Pomimo późnej pory mam kielich vermouthu z lodem. On nie tylko gasi upalne pragnienie, nim także dobrze jest spełniać toasty!
Samych Radości! 🙂 🙂 🙂
Dobranoc.
Nowy, jutro grupa bedzie jechac na polnoc od Albuquerque, tam nieco na wschod w Taos stawialismy pierwsze narciarskie kroki a i potem „nasza” szalona mloda trojka tam wlasnie doszla do double diamond szlakow. Tam tez dwie „stare doswiadczone” i jedna z trojki turystki zgubily sie na szlaku i spedzily dodatkowa noc oraz extra niezapomniany dzien. Czekaj, gdzies beda stare zdjecia:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/NMWHJ?authkey=Gv1sRgCMP49c70zcfweA#slideshow/5482848949466459154
Texas, Oklahoma, New Mexico pewnie nie naleza do najpiekniejszych i najbardziej znanych miejsc na swiecie ale w kazdym zakatku mozna znalezc cos naprawde uroczego.
A jesli chodzi o glosowanie to tylko odleglosc do LA mnie powstrzymuje (no i brak kondycji, zeby przebyc te odleglosc na rowerze 🙂 ).
Mnóstwo serdeczności dla Jolinka!
Twoje wyprawy do Burgenlandii sprawiają, że rośnie nasza wiara w dobrych ludzi. A wyściskamy Cię za to (pewnie wszyscy uczestnicy) na Zjeździe.
Teraz więc całusy wirtualne od Basi i ode mnie.