Halo, mamy problem!
Proszę Państwa, kupiłam słoninę. I jeszcze pół kilograma drobiowej wątróbki oraz dwie wieprzowe nóżki. Czy już zainteresowałam Czytelników? Te wstrząsające wiadomości służą do tego, aby zanęcić Was do przeczytania naprawdę nie o tym, jakie smakowitości chciałam wyczarować z tych produktów. Same produkty, każdy kosztujący około 4 złotych, kupiłam w dużym markecie, gdzie te „wytworności”, ułożone na sporych plastikowych tackach, zamknięte termokurczliwą folią z wielką etykietą prezentowały się świetnie, apetycznie. W domu, kiedy usunęłam opakowania okazało się, że zajmują one niemal cały kosz na śmieci. Porównałam ilość i cenę produktów z ilością plastiku, która im towarzyszyła i nijak mi się nie zgadza. Nie dostrzegam jakiegoś rozwiązania, ale wydaje mi się, że takie pakowanie niespecjalnie drogich i cennych produktów wymaga jeszcze przemyśleń.
Na przykład pakowanie sypkich herbat w chroniące je torebki z mocnej folii aluminiowej, pokrytej warstwą plastiku to wystarczające zabezpieczenie przed zewnętrznymi czynnikami. Spójrzcie jednak, że każda herbata, niezależnie od jakości, ma jeszcze tekturowe pudełko, które natychmiast wyrzucamy, bo raczej nie trzyma się w nim herbaty, lecz przesypuje do szczelnej puszki lub słoika.
Spójrzcie też na tanie kremy kosmetyczne czy pasty do zębów za kilka złotych –tekturowe kolorowe pudełeczko ma „upgradować” produkt, który przez to nie stanie się na pewno lepszy. Myślę, że logiczna oszczędność opakowań jest jeszcze w całości przed nami. Uważam, że jeśli kupuję w drogerii albo w sklepie spożywczym kilka produktów, torebka mi się należy. Z drugiej strony wiem, że zazwyczaj „darmowa” torba nie zostanie po raz drugi użyta, lecz raczej wyrzucona.
No, bądź tu mądra i pisz wiersze! Skoro coraz mniej używamy jednorazowych naczyń do podawania posiłków, to dlaczego produkty spożywcze sprzedawane w sklepach układa się na styropianowych tackach?
Na pewno wraz ze zmianami w naszym życiu ładne eksponowanie w sklepach,nawet niezbyt urodziwego towaru stało się wymogiem, bez którego handel już się nie może obywać, ale – znaj porporcją Mociumpanie!
Komentarze
To jest problem, głównie chyba marketów jeśli chodzi o żywność, wszystko w folii, ogórki, 4 jabłka na tacce, jeden por czy brokuł. Nie wiem czy to pozwala zachować dłużej świeżość czy chroni przed uszkodzeniami? Greenpeace radzi pisać do supermarketów:
https://act.greenpeace.org/page/29634/action/1?locale=en-GB
Tiaaa. Przerost formy nad treścią. Gargantuiczne często opakowania. mają ukrywać marność zawartości!
Alicjo nie przestraszaj mnie! Też ostatnio latam i latam, ale to mi ne vadi. No, może potem nieco jet lagu. Jeśli jednak na starość są takie odczucia, to ja jestem cieszący się, że jeszcze nie jestem (stary) 🙂
ale my sami z siebie żądany takich opakowań. Ja na zakupy ziemniaków, jabłek, marchwi zwykle zabieram torby, które już raz kiedyż dostała. Kupując banany nie pozwalam na ich pakowanie. Na pieczarki, brokułu, cebulę, itp. zabieram zachowane torebki po cukrze. Zwykle kupuję w tych samych budkach i sprzedawczynie wiedzą, że ja nie biorę plastikowych opakować. Natomiast zauważyłam jak chętnie kupujący korzystają z torebek plastikowych osobno dla 1 jabłka, osobno dla 1 banana, itd. Wokół nas wala się mnóstwo śmieci i mało się tym przejmujemy. Nie potrafimy przestawić się na zmniejszanie ilości odpadów nieprzerabialnych. Mam nadzieję, że kiedyś znów będziemy mieć możliwość kupienia mleka w szklanej butelce, a do sklepów więcej ludzi będzie chodzić z własnymi pojemnikami.
Byłem teraz w Polsce i przyzwyczaiłem się do zabierania toreb na zakupy. W US niestety, dalej zaśmiecają plastikiem. W paru sklepikach już wiedzą, że „you hate plastic, OK!” 🙂
Jaki jest powód pakowania wszystkiego w jednorazowe opakowania? Dla dobra nas wszystkich wymyślono HACAP. Znaczy ma być czysto i higienicznie a to wymaga tony plastiku papieru i metalowej foli. Oczywiście za wszystko zapłaci klient przerażony bakterem i zarazem jednocześnie. Bo od dawna wiadomo , że zaraz to duży bakter , a z bakterem żartów ni ma. Jak chcecie zobaczyć jak wygląda bakter to musicie obejrzeć jakkolwiek reklamę płynu do kibla. Dzik jest dziki dzik jest zły… Ale jazda metrem z tysiącem spoconych współpasażerów nie jest groźna. Tylko bakter na kartoflu jest śmiertelnie groźny. I szczypior ma się rozumieć także.
Cholera jasna,
tyle nawypisywalam sie w temacie i wpis wcielo, internet padl, a ja niezwyczajna takich padaczek. Oczywiscie po 2 godzinach spania sie obudzilam (lotnisko tuz obok).
Idiotyzm w Kanadzie – kupujesz butelke czegokolwiek, pakuja ci w papierowa torbe, bo jak wyjdziesz ze sklepu (alkoholowe sa osobne), to dzieci moga zobaczyc, co stamtad mozesz wynosic. A co mozesz wynosic ze sklepu alkoholowego?! Rece i inne czlonki opadaja, ale oduczylam ich tego – butelke wkladam do torby!!! Normalnej, zakupowej, a nie plastikowej.
Powinnam ze 2 godziny pospac, ale chyba nie dam rady. W poludnie tego Honolulskiego czasu wylatam do Kirimatiti (Cassidy International Airport). No to do…
Dosia,
masz 99% racji. Przyklad – kosmetyki. Tak mi kiedys napisala pani z firmy Ziaja, kiedy napisalam do firmy list, ze ja potrzebuje kupic pudelko kremu, a nie 5 pudelek w pudelkach i trzech celofanach. Ziaja sie zmienila, juz nie pakuje tak idiotycznie – ale zauwazcie kochani, ze to wszystko zalezy od nas. Trzeba wymagac i sie domagac!!Ide dospac.
Z dwojga złego papier jednak lepszy. Czytałam dziś dwa artykuły o próbach pozbycia się plastiku z oceanów.
https://tech.wp.pl/zbawiciel-oceanow-jacht-ktory-przetworzy-plastik-w-paliwo-6296661751539329a
A gdzie tam dospie…zaraz sie ogarniam i na lotnisko, w poludnie wylatam wedlug tutejszego czasu, a tu juz po osmej. Jasne, ze papier lepszy, bo plastik podobno rozpada sie tysiace lat. Ale drzew tez szkoda, wiec jak mozna w torbe z materialu…niedawno ogladalam program z szefem tatrzanskiego parku narodowego, Gasienica ci on jakis jest, imion nie pamietam. I on opowiadal, co ludzie zostawiaja w parku, jakie poklady smieci. A on wszystko zbiera i recykluje (od Nisi wiem, ze to slowo istnieje i funkcjonuje w jezyku polskim). Zbiera takze po turystach. Bardzo powazam takich ludzi – powiada, ze zona chciala wyrzucic stare firanki i nagle doszli do wniosku – a dlaczego z tego nie uszyc torgy na zakupy?! Bardzo dobry pomysl – zamiast yrzucac, moze przerobic na cos innego?
No nic, ide pod prysznic. Do nastepnego.
*torby
Szkoda, że poprawiasz. Jak ładnie by brzmiało – puścić kogoś z torgami! 🙂
Olbrzymie supermarkety, duże sklepy, małe sklepy. Te ostatnie padają nie wytrzymując konkurencji z gigantami. A właśnie małe sklepy mają największe szanse na ewentualne sprzedawanie artykułów sypkich na wagę.
Do takiej formy sprzedaży potrzeba zabezpieczyć:
a – stanowisko
b – sprzęt
c – sprzedawcę
d – że o innych takich nie wspomnę
Na tego rodzaju „fanaberie” mega sklepy nie „mogą” sobie pozwolić. Nie po to zmniejszają liczbę personelu oraz szukają innych sposobów by jak najmniejszym kosztem podwyższyć zysk. Małe sklepy z jedną ladą i dwu-trzy osobową obsługą jakoś mogłyby wprowadzić taki system. Tym bardziej, że kupujących, wywodzących się z miejscowych mieszkańców, jest mniej.
To jedno.
Sąsiadka jakiś czas temu wspomniała o możliwości zakupu artykułów sypkich na wagę, nadmieniając o dość wysokiej cenie takowyż. Poszperałam i znalazłam. Brązowy cukier trzcinowy nierafinowany (raw sugar) paczkowany, przeciętnie kosztuje $1.10 – 1.40 za kilogram. Na wagę $7.70. I jak większość towarów sypkich ma przydomek „Organiczny”. Przydomek, bo jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć w to organiczno-ekologiczne ble-ble.
Na stronie polskiej znalazłam zaś cukier krysztaliczny biały (Ksolitol) w cenie zł polskich 35.99 za kilogram. Świeży, lokalny, ekologiczny – wprost z Finlandii. Oczywiście na wagę.
Ceny artykułów sypkich na wagę to drugie.
A po trzecie, dziewiąte i któreś tam, to:
– przepisy lokalne
– przepisy międzynarodowe
– higiena
– zysk, zysk, zysk
– reklama, reklama, reklama
– kultura kupujący klientów, a to problem nie byle jaki: miętolą towar przy okazji niszcząc go, pakują „łapki” nie tam gdzie trzeba, stosują samobsługę (temu niejako zapobiegają dodatkowe opakowania) itp itd
Oczywiście można indywidualnie, w ramach ochrony środowiska i zbawienia ziemi, przychodzić do sklepu z własnymi torbami i kupować owoce, warzywa oraz inne dostępne na wagę artykuły bez korzystania z plastikowych czy też papierowych torebek oferowanych przez sklep. Tylko co zrobić w przypadku gdy np gruszki są firmowo zapakowane w plastikowe torebki, a na wagę nie ma? Wyrzucić z torebki w sklepie? Nie da rady. Może to być potraktowane jako kradzież.
Jeśli w pobiżu jest więcej sklepów teoretycznie nie ma problemu. Spacer po kolejnych i sukces! Ewentualnie.
Ale gdy wszędzie są paczkowane lub jest to jedyny sklep w okolicy?
A co zrobić z daniami gotowymi i mrożonkami?
Oj, nie takie to proste.
Sklepy wycofują torby plastikowe. Teoretycznie. Bo nadal można za parę „groszy” kupić takowe gdy brak własnej w kieszeni. Ochrona środowiska? Hipokryzja? Chęc zysku za wszelką cenę?
Ludziskom można wmówić wszystko, jak uczą podczas studiów marketingu, gdzie poddaje się krytyce i bada rynek oraz zachowanie klientów aby rozwinąć strategię sprzedaży.
Czy tylko aby na pewno???
Dzień dobry,
Pani Basia poruszyła dzisiaj ważny, niekończący się temat. Świat jest pokryty plastikiem, niektóre rejony nieprawdopodobnie – biedne kraje Afryki lub obu Ameryk. Chociaż są wyjątki, pisał kiedyś o jednym z nich nasz blogowy Kolega – bezdomny. Pisał o Rwandzie, jedynym chyba kraju na świecie tak walczącym z plastikiem. Potwierdziła to moja znajoma z Rwandy, potwierdziła też Kenijka. Nikt nie wjedzie do Rwandy u kogo strażnicy graniczni znajdą jakieś plastikowe opakowania czy torebki z supermarketów. I bardzo mi się to podoba. Bardzo!
W hrabstwie gdzie mieszkam od ponad roku za wszelkie torby, torebki trzeba w sklepach płacić. Zarówno plastikowe jak i papierowe kosztują po pięć centów każda. Dla tutejszych suma żadna, ale z jaką radością obserwuję jak to otworzyło oczy Amerykanom. Wydaje się, że 80 – 90 procent kupujących przychodzi z torbami wielokrotnego użytku, włączając najbogatszych. Bardzo budujące.
Trudno zgodzić się z Małgosią, że z dwojga złego lepsze są torby papierowe. Na pierwszy rzut oka tak, ale ja zawsze pamiętam, że od niedawna mamy na świecie ujemny bilans lasów, czyli więcej zużywamy niż przyroda jest w stanie wyprodukować.
Dobranoc 🙂
Od ponad godziny po raz n-ty przeglądam książkę pani Disllowej „Jak gotować’ Przed wieloma laty dostałem ją od Mamy i przytaszczyłem za ocean. Zawsze przychodzi mi ta sama myśl – przy takim bogactwie przepisów, potraw, które gościły i wciąż goszczą na polskich stołach nam na świecie, a przynajmniej tutaj w Stanach udało się wypromować gołąbki i pierogi jako jedyne polskie dania. O nich słyszał tu prawie każdy, o innych – prawie nikt. Ja nigdy się nie spotkałem, żeby ktoś wymienił chociaż jedną dodatkową potrawę. No, niektórzy wymieniają też „potato vogka”… Szkoda…
dzień dobry … ☕
ta niedziela jest niehandlowa … tak ku pamięci ….
marchewka na przegryzkę …
http://azgotuj.blogspot.com/2018/09/piklowane-marchewki-z-kminem-rzymskim.html
Jakies 10 lat temu przeczytalam pierwszy raz artykul o ” 7 kontynencie ” czyli plywajacej na Pacyfiku wyspie smieci. Bylam zaskoczona tym co przeczytalam. Na targ ide ze swoimi papierowymi torebkami a w sklepie jak mam pojedyncze jarzyny to nie biore torebek. W sklepach z odzieza czy butami sa tylko torebki papierowe.
Dzień dobry 🙂
kawa
Nowy, mam być może mylne wrażenie, że większość toreb papierowych robionych jest z makulatury.
Zakaz używania toreb foliowych wprowadzono w wielu krajach afrykańskich : Kenia, Kamerun, Gwinea Bissau, Mali, Tanzania, Uganda, Etiopia, Mauretania i Malawi.
i cale szczescie, ze wszystko pakowane jest po ludzku. i ciesze sie z tego, ze tak jest, a nie inaczej, kiedy to sledzie pakowano w gazete 😛 ited itepe … nie chce powrotu do tamtych czasow 😛
nie widze tu zadnego problemu. dzisiejsza planeta jest tak ustawiona, ze nie da sie inaczej, bez sztucznych tworzyw nie da sie juz zyc. tak tak, nawet przegrody w sercu sa z tworzyw sztucznych. w szpitalach sa gory plastyku, dzieki nim przedluzany jest ludziny zywot. 🙄
bez watpienia plastik wszedl do naszego zycia i osiagnal sukces.
to, ze plastik jest wszedzie, rowniez tam gdzie go nie powinno byc: morza oceany, lasy, laki, w brzuchu ryby to nie jest wina tych ktorzy go produkuja i udoskonalaja.
sam plastyk nie jest problemem, problemem jest to, ze znajduje sie plastyk w naszym srodowisku. ale sam sie tam nie znalazl?
problem jest w tym, ze nie sa jeszcze w 100% tworzywa sztuczne recyklingowane. ale pracuja nad tym, i sa juz efekty.
u nas w europie od 2030 na rynku beda mogly byc jedynie takie tworzywa sztuczne, ktore beda w stu procentach recyklingowane.
w tej chwili juz jest sporo takich ktore sa w caloci ponownie wykorzystywane, dzieki czemu sa opakowania coraz tansze.
i jezeli nie wszystkich, to przynajmniej moje zycie jest na wyzszym sanitarnym poziomie, niz to bywalo dawniej, kiedy to do sklepu chodzic trzeba bylo z wlasnymi opakowaniami (zukier + maka + herbata + +++ na wage 😛 )
jeszcze raz na koniec, tworzywa sa wspaniale, ale nie jest ich miejsce w srodowisku.
HALO,MAMY PROBLEM => syf wokolo, ludzinie za to podziekowac, ze nie kuma co z tym fantem mozna zrobic bo smieci na potege
ale poki co, cieszmy sie zyciem na cudownej planecie
skoro dzis o problemach, to tez sie poskarze, moze ktos z was mi pomoze?
🙄
poszukuje studia tatuazu.
tak, do kompletu brakuje mi jeszcze jedno tato. nic wielkiego, ma to wielkosc 4cm – srednica, bo bedzie tato okragle 🙂
sek w tym, ze ten ktory robil mi poprzednie znowusz poszed siedziec. a dzgal stara wiezienna metoda, recznie nie maszynowo. takich artystow rzemieslnikow dzisiaj to ze swieczka szukac. u nas wszyscy robia tato maszynowo a mi sie toto nie podoba 😛
dajcie znac, moze w waszym otoczeniu sa jeszcze prawdziwi artysci od tatuazu, to sie tam wybiore. nie bede nikomu ciezarem, jako doswiadczony bezdomny daje sobie znakomicie rade w kazdym miejscu 🙂
dalszy ciąg podróży …
jesteśmy na wczasach w serbskich górach i lasach … mamy labę przez tydzień bo mieszkamy w ładnym hotelu, z dobrym jedzeniem i w ładnym miejscu .. mamy grupowe i indywidualne zajęcia ale nieobowiązkowe .. na początek kolacja integracyjna z wielkim żarciem, z serbską muzyką i tańcami … jedzenie bardzo dobre ale takie bez serbskich akcentów … muzyka super, wokalistka ma piękny głos lecz przebojem była gra akordeonisty – naprawdę wirtuoz .. w grupie wybieramy się na zwiedzanie Monastyrów w Studenicy … piękny prawosławny klasztor, który w 1986 r. został wpisany na listę UNESCO .. następnie zwiedzamy Monastyr Ljubostinja z 1404 r.gdzie miejscowa pani bardzo pięknie nam opowiadała historię powstania fresków i o stylu bizantyjsko-bałkańskim .. po zwiedzaniu mamy obiad w pobliskiej karczmie ale ten obiad to jakaś porażka bo tylko pieczywo nam smakowało .. zwiedzamy też Monastyr Klenić .. najskromniejszy i trochę podupadł bo mieszkają tam tylko starsze zakonnice i widać, że brak sił i pieniędzy .. wszyscy się nastawiali na jakieś zakupy w klasztorach – pamiątek lub przetworów ale oferta była bardzo skromna … byliśmy też razem na koncercie fortepianowym Muzeum kultury na koncercie muzyki tego kompozytora …
https://www.rmfclassic.pl/encyklopedia/stojanovic-petar.html
indywidualnie kilka osób weszło na górę Goć .. kilka osób korzystało z wód ale niestety sanatoria był stare i nie koniecznie zachęcały choć budynki były godne oglądania .. miejscowość leżała w dolinie i była bardzo zadbana .. długie spacery to była przyjemność wielka chociaż trzeba było mieć trochę kondycji – górki i pagórki co krok .. bazarek nas rozczarował .. wybór miejscowych produktów ubogi np. zakupiona tam papryka była bez smaku a winogrona mało słodki .. wszyscy kupiliśmy polecane wino jeżynowe do domu i na prezent … z rękodzieł co krok starsze panie sprzedawał swoje wyroby na drutach- skarpety i czapki .. jedzenie ogólnie dobre ale nie wyróżniało się specjalnie … ludzie mili ale z dystansem ..
cdn.
Jolinku, próbowałaś to jeżynowe wino?
Małgosiu słaba ale całkiem dobre …
Jolinku – ciekawa ta wycieczka. 🙂
Nowy – za ocean, przed I WŚ, emigrowały masy, które nie gotowały w domach dań typu befsztyk na grzankach w sosie maderowym, budyń z mózgu wołowego czy polędwica nadziewana szynką. Jadały właśnie żur, ziemniaki, kasze i właśnie te gołąbki i pierogi i nie zapominajmy o kiełbasie 🙂 . Moja prababcia, która popłynęła do USA, mając 20 lat, w 1912 roku, pochodziła z dość biednej rodziny i prawdziwego gotowania nauczyła się dopiero w restauracji w Pittsburghu, do której trafiła wraz z przyjaciółką, po przyjeździe. Tam wielu rzeczy nauczył ją ciemnoskóry kucharz, cały ubrany na biało, którego na początku bały się. 🙂 Potem krótko pracowała jako pomoc domowa i kuchenna u pewnej rodziny żydowskiej. Tam też się sporo nauczyła o gotowaniu. A potem, już w Polsce, i ona i córki uczestniczyły w różnych kursach. Ale to już było inne życie, inne gotowanie, książki kucharskie, zeszyty z przepisami.
Potomkowie jej siostry, która została za oceanem, do dzisiaj lepią pierogi i gotują gołąbki. A jest to już 4 pokolenie. Zresztą te dania też mogą być wybitne i wykwintne. Wszystko zależy od jakości składników i podania.
a wina to chyba nie najmocniejsza strona Serbii bo na imprezie integracyjnej podali dobre wina z Czarnogóry … specjalizują się w śliwowicy, którą też zakupiliśmy na potrzeby własne i prezenty …
Nigdy nie słyszałam o winach z Serbii, ale Bałkany to winne tereny.
Asiu i bardzo przyjaźni ludzie …
zadziwiła nas mała oferta warzyw i owoców w Serbii … i na stole i na bazarkach …
taka pizza …
http://fabrykapomyslow50.blogspot.com/2018/09/fit-pizza-na-spodzie-z-cukinii.html
Jolinku, moja corka byla dwa razy w czerwcu na delegacji w Belgradzie. Bardzo sobie chwalila tamtejsza kuchnie. W jednej reteuracji poprosila o kieliszek sliwowicy a kelner zapytal czy aby na pewno i uprzedzil, ze to jest bardzo mocne. Wziela i troche wypila, jej kolezanka z delegacji wypila reszte. Podobal sie im Belgrad, ale widziala slady po wojnie balkanskiej. Bardzo zachwalala jakis ser.
elapa też chwalę kuchnię ale to kuchnia europejska nie regionalna … Belgrad też mi się podobał .. śliwowica ma moc 50-75% …
Dobry wieczór,
ja tam nie miałam zastrzeżeń do serbskiej kuchni, ale na objazdówkach nie ma się specjalnie wyboru. Jolinku, a trafiłaś na wino vranac?
Skoku na południe ciąg dalszy: https://www.eryniawtrasie.eu/28108
Mam w domu butelke sliwowicy, ktora podarowala mi jakies 20 lat temu znajoma Bulgarka. Butelka stoi i nie ma chetnych do picia..
Elapa! Szkoda, że nie jestem bliżej… 🙂
ewa nie narzekam za bardzo .. jedyny zły posiłek (miał być regionalny) to był pod klasztorem … zupa rybna śmierdziała .. ryba pieczona z była sucha jak wiór .. ziemniaki jako sałatka miała zbyt dużo octu .. sałatka z pomidorów i ogórków bez niczego a pomidory jak ze szklarni .. w hotelach i dalszej podróży jedzenie było bardzo dobre .. na to wino nie trafiłam bo nie szukałam win .. wino jeżynowe potraktowałam jako ciekawostkę miejscową …
Cichalu, mam cos lepszego a mianowicie kilka butelek eau-de-vie z mirabelek. Pedzil je moj tesc ponad 50 lat temu. Zima Bernard wypije czasami kieliszek a ja dodaje do moich dzemow.
My tu gadu gadu o mocnych trunkach a okazuje się, ze te nisko procentowe mogą zaszkodzić bardziej.
Bezdomny na litość boską, nie pij tyle chleba!
Elu! Czy można Was odwiedzić w przyszłym roku? Oczywiście my też zapraszamy serdecznie, aliści tylko z dobrymi chęciami, bo TAKICH trunków brak! 🙂
С сливова ракия, ще се говори само на български език!
Nowy dał cynk, że ma dla mnie jakąś Carską Vodkę. Podobno przy spełnianiu toastu trzeba stać na baczność! Boże cara hrani! 🙂
PS Oczywiście teściowa woda życia, też zachęca!
Misiu! Mnie też Arkadiusz wydał się nieco niezborny. Skarżył się, że: „sek w tym, ze ten ktory robil mi poprzednie znowusz poszed siedziec. a dzgal stara wiezienna metoda”.
Rzeczywiście jest to „znowusz sek”. Ma problem z tato. Coto to tato??? 🙂
Opakowania sprzed 100 lat. Nie plastikowe, ale czy już wtedy niezbędne?
Kuryer Lwowski 1897 r.
„Ważne dla wszystkich!
Pierwsza krajowa fabryka
pudełek
Olgi Głowackiej
Zamarstynów 60, pod Lwowem
poleca swoje wyroby
pp. aptekarzom, cukiernikom, kuśnierzom etc.:
pudełka i opakowania na herbatę, na preparaty apteczne, zioła, pudełka wysyłkowe, na tutki, farbkę itp. wykonując je w najkrótszym czasie, po cenach fabrycznych.”
Cichalu – z Kuryera Lwowskiego 1892 r.
„!1000 koron w złocie!
mogę ofiarować sumiennie, komu
Kneippówka
znana wódka z ziół leczniczych księdza Kneippa
nie wróci dobrego apetytu, snu, zdrowej cery i sił młodzieńczych.
Cena flaszki – 1 zł
Leopold Lityński
we Lwowie ul. Kopernika 1.2
Na prowincję wysyła się odwrotną pocztą.”
A do tego (pisownia oryginalna):
„Pierwszy zakład masarski na całą Galicję
pod firmą
Franciszek Underka „Ojciec”
ul. Krakowska 1.15
ma zaszczyt zawiadomić szanowną P.T. Publiczność, iż ma codziennie na składzie świeże kiszki, kiełbasy do smażenia,
sulc w formach oraz wszelkie doborowe wędliny, jakoteż rolady i auspiki, po jaknajumiarkowańszej cenie.
Przy sklepie znajduje się pokój do śniadań.
Zamówienia na prowincję uskutecznia się punktualnie i jak najrychlej.”
Dział „ciekawostki”:
Kuryer Lwowski 1893 r.
„Sery kartoflane.
W Turyngii i w innych miejscowościach Saksonii wyrabiają teraz sery kartoflane, które są nader trwałe i dają się przechowywać bez zepsucia przez lat parę. Do wyrobu tych serów biorą kartofle duże, białe, w najlepszym gatunku. Kartofle gotuje się, rozciera i do 5 funtów masy dodaje się 1 funt śmietany. Mięszanina taka stoi przez 3 – 4 dni, następnie zostaje znowu roztartą i złożoną do kosza, przez który ścieka nadmiar wody. Ostatecznie sery suszą się. Im starszy ser kartoflany, tem smak ma ostrzejszy i przyjemniejszy.”
Kurjer Stanisławowski 1904 r.
„Amerykański papier na muchy już nadszedł! Jest do nabycia jedynie w drogerii Bibringa w Stanisławowie.”
Asiu! Kneippówki nie używałem, bo apetyt i siły młodzieńcze posiadam w zasobach wystarczających ( 🙂 ) ale wodolecznictwo ks. Kneippa znam i stosowano go do mojego drobnego niegdyś ciałka. W domu był sitzbad na półkąpiąłki (zniknął gdzieś w latach pięćdziesiątych) wg. ks. Kneippa stosowane szczególnie na „kiszki stolcowej wypadanie”. U nas pełnił rolę niby wanienki dla dzieci.
Asiu, wreszcie wiem dlaczego mówią do mnie sir (ser) cyt. „Im starszy ser kartoflany, tem smak ma ostrzejszy i przyjemniejszy”. 🙂
Względem wanienki Cichalowej.
Znalazłam fotografię ustrojstwa do kąpieli jakie pamiętam z dzieciństwa. Stało w domu gdzie bywaliśmy. Niestety ani osoby ani okoliczności nie pamiętam.
Próbuję podać link aliści nie działa.
Zastosuję zatem szachrajstwo. Poniżej adres strony. Wszelkie myślniki należy usunąć coby dostać się na stronę. A póżniej, w wyszukiwarce, wpisać: Wanienka blaszana E/296
h-t-t-p-:-/-/-w-o-k-4-u-.-e-u-/
Czy takia wanienka „wyparowała” z Waszego Cichalu domu?
dzień dobry … ☕
Danuśka z okazji urodzin uściski i wszystkiego najlepszego … 🙂
Danuśka to chyba świętuje jutro 🙂
Dziś będą na obiad placki kartoflane.
Jemy resztki z lodowki. W niedziele wyjezdzamy na pare dni i jemy to co moze ewentualnie sie zepsuc.
Malgosiu, pozno jadacie obiad.
Echidna, to ta z wysokim oparciem, jakby. Dla Krakusów po prostu sitzbad! 🙂
Dorosły siedział z nogami na zewnątrz.
PS. Dla starych Krakusów. Młodzi już nie kumają co to!
Dla starych, średnich oraz młodych Krakusów i nie tylko (Krakusów)
https://www.123rf.com/photo_79810776_stock-illustration-alternative-medicine-four-kinds-of-bath-therapy-and-electricity-application-vintage-illustration.html
Elu, zwykle koło 17-tej. Taki rozkład dnia.
Echidna! Końcówka zdjęciowa sitzbadu jest bardzo obiecująca. Zgłaszam się tam na jakąś kurację! 🙂
Danuśko,
ściskam Cię mocno urodzinowo!
Podrzucam kolejne ulubione miejsce: https://www.eryniawtrasie.eu/28183
The eagle has landed !
http://aalicja.dyns.cx/news/Kiri/image(1).jpg
http://aalicja.dyns.cx/news/Kiri/image.jpg
Alicjo! Brawo! Zrobiłaś to! Ale sie nie otwiera…
Moze tutaj !
ftp://thinpc.geol.queensu.ca/pub/jurek/image1.jpg
ftp://thinpc.geol.queensu.ca/pub/jurek/image.jpg
a tera siem otwiera
miłego pobytu życzę i pourodzinowo pozdrawiam kolegę małżonka
dzień dobry … ☕
Alicjo BRAWO …. 🙂
Danuśka jeszcze raz uściski urodzinowe … 🙂
w drodze do Serbii spotkaliśmy prawdziwych pasjonatów samochodów z PRL … jechali na międzynarodowy zjazd do Grecji … z Polski jechało około 3000 aut … raz my ich mijaliśmy raz oni nas … spotykaliśmy się na pogawędki na stacjach benzynowych .. bardzo sympatyczni ludzie …
tu można poczytać o tej akcji … akcja jest charytatywna …
http://zlombol.pl/
a tu zdjęcia …
https://www.instagram.com/zlombol_official/
jeszcze o Serbii .. jeśli chodzi o pieczywo to byłam bardzo zawiedziona … pomijając pieczywo hotelowe – w każdym to samo i do każdego posiłku czyli bułeczki niby drożdżowy-maślane – w sklepach i sklepikach znalazłam tylko raz dobre wypieki a reszta to gnioty .. a kupowałam każdego dnia …
w TV programy jak u nas – są na bieżąco z serialami … w programach króluje Jamie Oliwer jak u nas i dużo programów z włoską kuchnią ..
od jutra zimno i wiatr …
Danuśkę ściskam urodzinowo i życzę dużo zdrowia, radości i spełnienia marzeń.
Dzień dobry 🙂
Serdeczności urodzinowe dla Danuśki i kawa
Wyśmienite świeże pieczywo z pieca opalanego drewnem, kupiliśmy na targowisku w Belgradzie:
https://get.google.com/albumarchive/112958196308416510634/album/AF1QipNdPx0Uy5cL61Kf-QXalyVvTSO0pHkcniGnUmit/AF1QipNk52tr64vVpX6yigoNzF24tMPX6rHdnVrFunDC
Niestety wadą wycieczek organizoanych jest to, że można się przejechać na lokalnej kuchni. Jecie tam, gdzie macie rezerwacje.
Danusko, ściskam urodzinowo i życzę wszystkiego co najlepsze 🙂
ewo byłam tydzień w tej miejscowości i chodziłam gdzie się da .. znalazłam jedną bardzo dobrą piekarnię .. w Belgradzie akurat nie szukałam pieczywa .. ale smutno mi, że po raz kolejny deprecjonujesz mój sposób podróżowania i zwiedzania … no ale wiesz wszystko lepiej …
napiszę więc tylko, że byłam 3 dni w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Słowenii i Austrii … i było wspaniale ..
Jolinku, ja czytam i prosze o dalsza relacje.
Jolinku, czekam na dalszy ciąg relacji. Każdy podróżuje tak jak może, lubi i chce. Każdy sposób podróży ma swoje wady i zalety i nie ma potrzeby tego klasyfikować.
A Danuście w Dniu urodzin
życzeń złożyć nie zaszkodzi
z życzeniami kilka nutek
by nie dopadł Jej dziś smutek
https://www.youtube.com/watch?v=EmH9f0c9olc
Danusiu! To, że Cichale Cię kochają, to wiedziałaś, ale, że Ci życzą wszystkiego czego Ci się żywnie zapragnie, to się dowiadujesz teraz! I obyśmy byli dobrymi prorokami! Na zdrowie!
Jolinku, podróżuje dzieki Wam wiec opisujcie co widzicie, co sie podoba a co nie. Ubarwiacie moje dni i dziekuje za to.
Za chwile pojde na kolacje na ktora kazdy cos przynosi z domu. Zrobilam duza miske salatki ryzowej. Do ryzu wrzucilam drobno pokrojona papryke, cukinie, szynke , kawalek miesa pieczonego i orzeszki piniowe. Wyglada ladnie, smakowo tez dobra. Bernard mi jeszcze zrobi ze skorki pomidora rozyczke i w droge.
Danuska, wszystkiego najlepszego !
Danuśka nam dziękuje za życzenia z fajnego miejsca … 🙂
Dziewczyny napiszę trochę więcej może jutro … na wyjeździe zajadałam się w każdym państwie lodami z mango .. zgadnijcie gdzie były najlepsze …
elapa to miłego wieczoru .. a gdzie się wybieracie w niedługim czasie? …
Jolinku,
Na Boga, nie deprecjonuję i nawet mi to głowy nie przyszło! Każdy ma swój styl wypoczynku i ma do niego święte prawo. Zwróciłam tylko uwagę na jedną z wad z wypoczynku zorganizowanego, co nie oznacza, że nie ma on również zalet 🙂
Jolinku,
Poza tym chętnie Cię czytam, bo wielu miejscach jeszcze mnie nie było, więc z przyjemnością dowiem się czegoś nowego.
Trochę nas poniosło…
https://www.eryniawtrasie.eu/28298
Danuśko, to jeszcze ode mnie, wszystkiego najlepszego i wspaniałych obchodów w tym „fajnym miejscu” 🙂
Dzisiaj Ewa wysmażyła cukiniowe placuszki. Dorobiłem do tego twarożek na ostro. Czosnek, papryka, zioła i dyżurne. Wchodzi z pyffkiem wyśmienicie!
Danusiu – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=DRaMvudkjNY
https://www.youtube.com/watch?v=OVYg5Nwl6ls
https://www.youtube.com/watch?v=86222qXgNKI
Jutro – pierogi z kapustą.
Jolinku – w Chorwacji? W Trogirze? 🙂 Te lody z mango, oczywiście. 🙂
Elapa – czy to taka kolacja z sąsiadami, o której kiedyś pisałaś? Świetna sprawa.
Bella Ciao 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=cxFX8fyWpTM
U nas już pogoda się zmieniła, wiał silny wiatr, padało i zrobiło się chłodniej. https://www.youtube.com/watch?v=KFppTBdCse8
dzień dobry … ☕
ewo też lubię takie wyjazdy jak Wasze ale nie zawsze mam warunki by by spełnić takie pomysły .. ten wyjazd mimo, że zorganizowany dawał nam sporo luzu dlatego mi się podobał .. z drugiej strony w nowe miejsca (przy ograniczonym czasie) wolę pierwszy raz jechać prowadzona trochę za rękę .. widzę, że czeka mnie dużo czytania na Waszym blogu … 🙂
krystyna ogląda filmy .. będzie wkrótce sprawozdanie …
u nas pada i chłodniej … może grzyby wyjdą bo w przyszłą sobotę planujemy wypad do lasu …
Asiu tam nie dotarłam ..
nowe miejsce w Warszawie … echidna co Ty na to? …
https://kulinarnyblog.pl/australijska-pizza-w-warszawie/
Jolinku, w niedziele ze znajomymi lecimy na cztery dni do Madrytu.
Asiu, kolacja z sasiadami jest w maju a ta byla zorganizowana w ramach wymiany zaprzyjaznionych miast. Jednego roku Wlosi przyjezdzaja do nas na wymiane a w nastepnym my do nich. Tym razem goscilismy Wlochow. Po ich wyjezdzie lub naszym powrocie organizujemy wspolna kolacje. Kiedys chodzilismy do resteuracji a teraz sami organizujemy. W kazdym miescie jest kompletnie wyposazona sala w ktorej mozna urzadzic: imieniny, wesela, spotkania emerytow czy okazyjna kolacje. Sala jest platna i sami musimy rozkladac stoly a pozniej posprzatac.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dziś rano na termometrze 10 st. C, a wczoraj po godzinie 20 w Gdyni było 25,5 st. pogoda dopisała festiwalowi filmowemu,bo festiwal to nie tylko pokazy filmowe w kilku miejscach, ale też życie towarzyskie w plenerze.
W konkursie głównym pokazano 16 filmów; ja widziałam 12 w ciągu 4 dni, w tym „Zimną Wojnę” już wcześniej Czytam, że poziom był średni, ale mnie większość filmów się podobała. Oczywiście najbardziej oczekiwany był „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. I słusznie, bo to film, który wbija widza w fotel. Obejrzyjcie koniecznie, na ekrany kin wchodzi chyba 28 września. Nie opisuję go, bo są dobre recenzje do poczytania. Z tym filmem wiąże się mały skandal, bo jako najdłużej oklaskiwanemu należy mu się nagroda Klakiera, tradycyjnie przyznawana przez Radio Gdańsk/ oczywiście publiczne, czyli w tym wypadku rządowe/. Prezes radia odwołał tę nagrodę, pokrętnie tłumacząc to rzekomymi problemami z mierzeniem czasu. Ciekawostką jest to, że film dotowany był przez instytucje państwowe/ m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej /
Mnie osobiście/ i pozostałym widzom także/ oprócz „Kleru” bardzo podobał film Janusza Kondratiuka ” Jak pies z kotem” oparty na ich rodzinnej historii a także ” 7 Uczuć” Marka Koterskiego/ jest recenzja na stronie Polityki/. I ” Kamerdyner” Filipa Bajona. Trochę rozczarowała mnie jedyna komedia /” Juliusz” – już na ekranach/, zresztą trochę czarna, bo na podstawie recenzji spodziewałam się więcej emocji. Z jednego filmu – ” Krew boga -„wyszłam dość szybko, bo to nie był film dla mnie. Nawracanie pogan na odludnej wyspie pokazane w formie baśniowej; poganie jak zoombie, jakieś rozpadające się potwory, wyrosłam już z takich klimatów. Film Krzysztofa Zanussiego ” Eter” także rozczarowujący. I jeszcze przejmująca ” Zabawa, zabawa” o kobietach sukcesu – alkoholiczkach. Wszystkie filmy będą pokazywane w kinach, więc wybiorę się jeszcze na „Fugę” i „Wilkołaka”, bo odpuściłam je sobie, ale znajomym podobały się. Odbiór filmów to jednak sprawa indywidualna. Znajoma po filmie ” 7 Uczuć” powiedziała, że film bardzo jej się dłużył i czekała niecierpliwie na koniec. Ja wręcz przeciwnie. Czytałam tez wypowiedź Małgorzaty Szumowskiej, że jej film ” Twarz” przyjmowany był za granicą jako czarna komedia i tak oceniano intencje reżyserki. A u nas zupełnie inaczej, bardzo poważnie. I tak jest; ja także odebrałam ten film jako dramat.
Z nagrodami za role zarówno żeńskie jak i męskie miałabym problem, bo wspaniałych ról było mnóstwo. W „Klerze” nagroda powinna być zbiorowa, w ” Jak pies z kotem” Aleksandra Konieczna/ wcześniej już nagrodzona za rolę Zofii Beksińskiej/ zagrała rolę Igi/ Cembrzyńskiej/ na poziomie Meryl Streep; nie przesadzam. Aktorka wybitna, a prawie nieznana. I w tym samym filmie znakomity Olgierd Łukaszewicz. Można by długo jeszcze wymieniać. W każdym razie będzie się na co wybrać do kina.
dalszy ciąg podróży …
ruszamy w drogę przez Góry Dynarskie … widoki jak z pocztówki .. tylko dziwi nas brak zwierząt i ptaków a wszyscy wypatrywaliśmy .. zatrzymujemy się na kawę w Ovćar Banja przy zaporze na Zachodniej Morawie .. w dobrych nastrojach jedziemy do Mokra Gora, gdzie funkcjonuje kolejka wąskotorowa z 1925 r. zwana „Szargańską ósemką” (z racji licznych serpentyn w kształcie cyfry „8”) .. linia została zrekonstruowana dzięki serbskiemu reżyserowi Emirowi Kusturicy ale tylko na 15 km … na trasie jest 5 mostów i 22 tunele, a stromość podjazdu dochodzi do 1,8% ale kolejkę tylko oglądamy bo atrakcje czekają ..
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C3%93semka_Szarga%C5%84ska
przybywamy do Bośni i Hercegowiny gdzie około 45% mieszkańców to muzułmanie .. pierwszy postój w mieście nad Driną – w Wiszegradzie ..
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wiszegrad
spacerujemy kamiennym mostem z końca XVI .. wybudowany został na polecenie Mehmeda Paszy Sokolović, który się urodził niedaleko i był jednym z największych wezyrów Porty Osmańskiej .. oglądamy miasteczko zbudowane przez Kusturicę na potrzeby filmowe .. no i wisienka na torcie .. rejs stateczkiem po rzece Drina … stateczek niepozorny a na górny pokład trzeba wchodzić po drabinie .. płyniemy przez przepiękny kanion długości 38 km i 1 km głębokości .. płyniemy prawie 5 godzi z winem i z przepysznym, prostym chłopskim jedzenie w słoneczny dzień .. jesteśmy tylko my i przyroda .. po prostu cudo … 🙂 … ale zwierząt i ptaków nie ma tylko kilka kaczek nurkuje … wieczorem zajeżdżamy do Sarajewa .. po drodze widzimy na zboczach gór dużo cmentarzy .. starych i tych współczesnych .. są owce ale tylko w ogródkach domowych ..
cdn.
krystyno dziękuję bardzo za relacje z festiwalu … 10 na 12 obejrzanych filmów to spory wyczyn .. a pogoda u nas podobnie .. wieczorem krótkie spodenki a dziś kurtka ..
Danusia- trochę spóźnione ale nieustająco serdeczne życzenia Wszystkiego Najlepszego! 🙂
Bardzo mi się podobają relacje z podróży blogowiczów- ta różnorodność miejsc, wrażeń, spostrzeżeń stanowi niezwykłą wartość takich opisów. Poza tym bywacie w tak egzotycznych miejscach- patrz: Alicja, pomachanko 🙂
Od kilku dni straszyli załamaniem pogody a w Łodzi świeci słońce, owszem jest chłodniej ale słońce dodaje energii.
jeszcze ciekawostka … tak jak u nas w Puszczy Białowieskiej zachowały się ostatnie
w Europie fragmenty lasów o charakterze pierwotnym tak w Górach Dynarskich mamy ostatnie gleby pierwotne .. Góry Dynarskie naprawdę zrobiły na nas wrażenie mam jeszcze przed oczami te zbocza w słońcu z bujną i gęstą zielenią ..
na obiad kurczak duszony w sosie śmietankowym z ziemniakami .. i dużo koperku .. + sałatka z pomidorów ..
Jolinku,
Piękna trasa! Aż mnie kusi zrobić sobie ponowną podróż w tamte okolice, bo wielu miejsc jeszcze nie widziałam.
ocet pomidorowy .. pierwsze słyszę …
http://smakuje.blox.pl/2018/09/Ocet-pomidorowy-przepis.html
ewo pięknie tam .. dla mnie niespodzianka bo myślam bardziej przyziemnie a tu cały kraj w górach …
Jolinku taki rejs bym chętnie odbyła, lubię być na wodzie, a i kolejkami bardzo lubię jeździć (całe wieki temu w Bieszczadach i nie tak dawno temu w Australii) .
A może Jolinku na plotki umówimy się tu:
https://www.zomato.com/pl/warszawa/ba%C5%82ka%C5%84ska-dusza-targ%C3%B3wek-warszawa
dalszy ciąg podróży …
Sarajewo leży na wysokości 500 m n.p.m. w kotlinie… pięknie położone miasto i nic dziwnego, że były tu zimowe igrzyska olimpijskie .. mimo widocznych skutków wojny miasto urzeka .. stoją niedaleko siebie Katedra Serca Jezusowego, Meczet Sułtański i Stara Synagoga .. mieliśmy szczęście bo wszystko było otwarte … a było co w środku oglądać … oczywiście wszyscy się zachwycali bazarem miejskim w stylu orientalnym .. byliśmy na bazarku dość wcześnie więc tłumów nie było ale i niektóre stoiska się dopiero otwierał … coś za coś … bez tłumów mogliśmy obejrzeć spokojnie to miejsce i poobserwować życie towarzyskie kupców i sprzedawców przy śniadaniu lub kawie .. obok bazaru byliśmy na miejscu zamachu na Arcyksięcia Franciszka Ferdynanda niedaleko kamiennego Mostu Łacińskiego … było gdzie pochodzić bo w ścisłym centrum są ulice handlowe i usługowe zamknięte dla ruchu .. mimo czasu na połażenie było nam go brak bo bardzo nam się Sarajewo podobało .. style mieszane od Ratusza w neoromańskiego (austriacka robota) po starą wieżę zegarową z czasów ottomańskich (podobno to jedyny zegar na świecie podający czas wg systemu księżycowego) … z zakupów przebojem był miód kasztanowy .. panowie sobie wmawiali, że dobry jest na męskość … 😉 .. wyjeżdżając z Sarajewa wszyscy mieliśmy niedosyt .. za krótko tam byliśmy .. a wyjeżdżają widzieliśmy na wszystkich zboczach cmentarze .. białe symbole na zielonej trawie .. zginęło ponad 10 tys. osób ..
pojechaliśmy dalej do Jajce … a konkretnie nad wodospad …
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jajce
posiedzieliśmy przy wodospadzie z kawą ale miasto – meczety, twierdzę zobaczyliśmy z perspektywy wzgórza i z autobusu .. oczywiście wokół miasta na wzgórzach cmentarze .. bardzo te cmentarze były przygnębiające w taki słoneczny dzień … musieliśmy jechać bo czekała Banja Luka ..
cdn.
Małgosiu trochę daleko od nas to drugi koniec miasta …
Jest jeszcze Jolinku „Na Bałkany” na Koszykach 🙂
Ciąg dalszy:
https://www.eryniawtrasie.eu/28321
A ja wybieram się jutro na południe, czyli na Słowację. W drodze powrotnej przystanek w Jurze Krakowsko- Cżęstochowskiej. Wstyd przyznać, ale jeszcze tam nie byłam. Ciepła odzież spakowana, bo od jutra mamy astronomiczną jesień. Byle nie padało.
Jerzor, ja pisze straszliwe ilosci na samsungu, tutaj nie da rady tyle pisac. Tu mozna jedynie nadawac komunikaty. Nadaj na jedzonym, ze zyje I takiiego kraba Jak wczoraj jadlam bardzo serdecznie wszystkim zycze. Prosto z pacyfiku, wielkosci talerza. Nie bylam w stanie wszystkiego zjesc. Pozdrow blogowisko.
PS.jutro Jade do Poland. Rano, wracam pozno z cala grupa. Jak wroce, to nadam raport. W ogole nie more space w nocy, bo to odwrotny czas. Daj znac alicji s, ze naprawde jestem na koncu ,a wlasciwie poczatku swiata, wszak tu sie najpierw obchodzi now rok, daj jej znac ze zyje I wlasnie wypijam ostatnia puszke wrednego piwa budweiser. Jurek, ta maszyna jest dla glupich, chce pisac za mnie. Usciski I poglaskanko dla mrusianstwa. A.
Samsung odmawia wspolpracy. Moge pisac tylko tutaj, a I to sie pieprzy. Bylam na sniadaniu, dwa jajka I cienka kielbaska, 15$.i soczek. Poznalam starszego Niemca, orygonalnie z Lipska, ale mieszka na Samoa
. Obrazil mnie, biorac mnie za Rosjanke, ale zaraz dodal,ze Polki piekniejsze. Jutro Jade do Poland, a za chwile chyba mnie szlag trafi, na tym nie da sie pisac. Probowalam patyczkiem ,nie dziala, musi byc moj wielki paluch. Do tego Poland to 150$
Ale Co tam, po to turn przyjechalam.
More poptawooam. Ch look. Przeciez to kretynstwo chce pisac za mnie.wypraszam sobie. Resztki mozgu jeszcze mam. Idea na kolacje. Kurwa mac, znowu za mnie napisal jaka idea, napisalam, ze ide. Na kolacje.
Do pokoju od resytairacji mam ze dwiescie metrow. Ledwie doszlam I prawie padlam z goraca, przypomnial mi sie heat stroke. Stroke, no nie wyttrzymam tego kuresywa, na tym sie nie da pisac. Odlezalam, wzielam prysznic, ale tu nie ma zimnej wody. Czuje sie okropnie, jakies robale tu laza, na szczesia nie po mnie. Nie poptaeoam bledow, cholery mozna dostac, Co to jest??? Nie dla mnie!!!
Nie mam Co na siebie uwazac, wszyscy na mnie uwazaja,. Jedyna kobieta we wsi. Jurek,to ustrojstwo nie jest dla mnie, staram sie,cwicze, ale nie dam rady. Jeszcze cos otoz naagle na moim kochanym samsungu nie ma firefoxa. Zawsze byl!!! Masz jaakis 0omysl?kurwa,niech sxlag yrafi to gowno, nie poprawiam. To jest dla nieposmiennycu idiotow. Lepiej niech sie brandzluja.
Polnoc.klima padla,goraco Jak cholera, tylko foranki powiewaja.prysznic odpada, wody nie ma. Ocean na wyciagniecoe reki.ale fala Jak dla surferow. Strach sie bac. Zostalo mi jedno zimne piwo podlej marki budwajzer a potem doczekac Rana. Jakos. Zeby chociaz Mr usia tu ze mna byla,mialaby za bawe biegac za tymi robakami. Another byle do Rana. wiatr of oceanu ze az firanki mi. Na wyro zawiewa.wyglada to Jak z horroru, zrobilam zdjecie.
Dzisoiaj Jade do Poland . Nie ma sore czym umyc, a ocean straszny. Jak przerzyc? I jeszcze the robale w brodziku….dwie nie chcialy wyjsc Po dobroci, to zabilam.
Dzień dobry,
Danuśka – uściski to nie światło, przez Atlantyk lecą długo, czasami są nawet spóźnione, ale za to trwają długo. Urodzinowe nieskończoności życzeń – zawsze szczęśliwą, uśmiechniętą bądź. Jedź gdzie Cię oczy poniosą, a Osobisty Wędkarz poprowadzi. Całe wory szczęśliwości miej zawsze pod ręką, tak na wszelki wypadek, gdyby jakieś smutności próbowały Ciebie dopaść.
Twoje zdrowie Danuśka!!!!!
Alicja Trzymaj się! Najlepiej głowa do lodówki! Pomaga!
Chcesz pisać po polsku, włącz, w opcjach tel. język polski, wyłącz auto uzupełnianie, włącz pisanie głosowe i pisz mówiąc Powodzenia.
dzień dobry … ☕
Małgosiu znam to miejsce .. 😉 … my miałyśmy taką sobie opinię ale córka, która pracuje blisko wpada tam często z koleżeństwem z pracy i jest zachwycona kuchnią … może trzeba to sprawdzić jeszcze raz osobiście ..
krystyno udanej wyprawy .. i pogody dobrej życzę … 🙂
Alicjo trzym się … dasz radę …
czas winogron … deserek … nie muszą być bezglutenowe i wegańskie ale pomysł się liczy …
http://www.bezglutenowejadlo.pl/desery-bez-pieczenia/owocowe-szaszlyki-winogrona-w-czekoladzie-bezglutenowe-weganskie/
a może taki obiad dziś ….
http://www.wysmakowane.pl/przepisy/pyszna-poledwiczka-w-winie-z-winogronami/
elapa dobrej zabawy w Madrycie … 🙂
a na jutro takie danie … dziś gotujemy jutro smakujemy .. z kapustą dania są zawsze lesze drugiego dnia …
http://blogzapetytem.pl/2018/09/20/golabkowa-patelnia-pyszne-danie-jednogarnkowe/
.
Tomasz Sekielski prosi – „pomóżmy Konradowi Szołajskiemu w ukończeniu filmu dokumentalnego „Dobra zmiana”. Zbiórka pieniędzy kończy się dzisiaj!!! Wspierajcie jeśli możecie i podawajcie dalej”
https://odpalprojekt.pl/p/dobra-zmiana-dokument
Yurek do mowienia potrzebuje internet.
Niestety jeszcze nie dowiezli .
Por Dios que pasa ?
https://elpais.com/especiales/2018/violencia-cdmx/
Ciąg dalszy wojaży:
https://www.eryniawtrasie.eu/28620
Jolinku – osoba prowadząca blog do którego podałaś link, jest niekoniecznie całkiem przytomna. Już sama nazwa restauracji/baru wskazuje na koneksje ze słoneczną Italią jaka niewiele ma wspólnego z Australią. Szczególnie pod względem menu. Zadziwiona autorytatywną wypowiedzią autorki/autora sprawdziłam stronę internetową ww baru. Oto co odkryłam:
https://www.zomato.com/warszawa/cucciolina-ochota-warszawa
czyli zwykła pizza ristorante.
Menu i składniki też w niczym nie przypominają kotleta baraniego z grilla, tego typowego papu dla australijczyków. Zaś zakup blach do pizzy w Australii i sprowadzenie ich do Polski (dość kosztowna, moim skromnym zdaniem, zabawa, o ile to prawda) nie czyni lokalu australijskim.
„W menu restauracji znajdziemy ponad 20 pizzy, które można powiedzieć są autorskimi pomysłami właściciela. Jednak w dużej mierze opierają się na potrawach wywodzących się z Australii”??????! To cytat z blogu zakrawający na kpinę lub totalną intelektualną oraz kulinarną indolencję.
„Psinka” lub „Pieseczek”, bo chyba tak można przetłumaczyć nazwę baru, to zwykła pizzernia.
Kuchnia australijska jako taka nie istnieje. Jest wypadkową wielu kuchni świata kultywowanych i propagowanych przez emigrantów. Można się pokusić o stwierdzenie iż początkowo dominowała kuchnia angielska ze swym zmacerowanym mięsem i nieśmiertelnym sosem miętowym, ale ludność miejscowa (Aborygeni) niekoniecznie korzystała z tych dobrodziejstw. Chodziła swymi ścieżkami i pożywiała się dostępnymi roślinami, pędrakami, okazjonalnie mięsem. I nie była to bynajmniej wołowina czy świnina.
Czy to nie Gombrowicz w „Iwonie, księżniczce Burgunda”, włożył w usta Króla:”Filipek, nie rób z Tata wariata”?
Pizza w stylu australijskim?
gdym palocholem był nieboże
łapalem kangury na dworze
zimno było, mrozem wiało
a kangury się łapało
na wędzidło albo wnyki
psułem tym niecnotom szyki
miś polarny z wydmy skoczył
i kangury mi przepłoszył
i tak łowy zakończyłem
pizzę chińską wymyśliłem
echidno a prawie było miło, że mamy australijskie klimaty w Warszawie i jak wpadniecie do kraju to się tam spotkamy ..
Alicjo! Jurek ma racje. Czy do tekstu, czy do głosu, ten sam Internet potrzebny.
Dzisiaj pierwszy dzień skończonej wolności moich kolan i łydek. Po prawie pół roku założyłem długie spodnie. Ech, byle do wiosny! 🙂
Polska pokonała Serbię! Można było wykorkować!!!
Ja też nie mam internetu i żyję, ale nie wiadomo jak długo. Wieje 35wezelkow, stoję 7m od linii brzegowej a fala jest coraz większa. Ma nie osiągnąć maxa, ale dwumetrowa jak przyjdzie to mogę mieć mokro w koi. Pociesza mnie jedynie fakt, że nikomu nie mogę zazdrościć takich warunków.
Byle do listopada, będzie ponownie ciepło miło i słonecznie
Bezdomny! Gratulacje! Jednak piękna polszczyzna! Siedem metrów od brzegu to już może być przecież przybój. Nie boisz się kłopotów? 35 knotów to już nie przelewki. Zależy jeszcze jaki ma kurs. Trzymaj się! Stopy wody!
Jeszcze z ciekawości, jaka duża łódka? Kotwica czy mooring?
dzień dobry … ☕
zimno, buro i ponuro .. ale jeszcze nie pakuję do szafy letnich ubrań …
dawno jadłam kaszankę …
http://kuchnia-marty.pl/panierowana-kaszanka-z-pietruszkowo-gruszkowym-puree/
Dzień dobry 🙂
kawa
jest nowy wpis …