Co z tymi resztkami
Wiele się mówi o resztkach, chybionych i zbyt obfitych zakupach jedzeniowych w naszych domach. Moim zdaniem jeśli nawet kupi się kilka niepotrzebnych marchewek czy zbyt wiele kromek chleba, nieszczęścia nie ma, można dać znajomym zwierzątkom (ja dokarmiam chlebem kury sąsiadki pod Pułtuskiem).
Gorzej, jeśli resztki pochodzą z dużych spożywczych sklepów, bo wtedy jest to ilość wielka, żywność byłaby do wykorzystania. I podobno w coraz większym stopniu się dzieje tak, że żywność ta trafia do potrzebujących. Zniesiono nawet opodatkowanie takiego działania, które było powodem, że piekarnie wyrzucały chleb, zamiast go oddać.
Byłam ostatnio na spotkaniu prezentującym pewną sieć kawiarni, których na warszawskim rynku jest już 55 i które oprócz kawy podają również produkowane przez swoją wytwórnię ciastka oraz specjalność: obfite kanapki w chrupiących bułkach. Kawiarnie przygotowują owe kanapki tylko na jeden dzień, nie zostawiają nic na następny. Czyszczą w ostatnich minutach pracy lokalu witryny wystawowe do ostatniego okruszka. Dzieje się tak około godz. 23, w nocy, kiedy zatrudnieni w kawiarni kończą już pracę, a potrzebujący śpią.
Odłożone na następny dzień kanapki byłyby już wedle firmowych standardów nieświeże, bo firma nie używa do produkcji mięs i pasztetów żadnych konserwantów. Oto kwadratura koła. Każde wyjście byłoby nie do końca dobre. Nawet gdyby noclegownie same odbierały kanapki i ciastka, mogłyby one być zjadane dopiero ostatniego dnia, a na to nie może pozwolić szanująca się firma. A kto chciałby zjeść te smakołyki jeszcze tej samej nocy? Istna szarada.
PS Dokładam jeszcze kamyczek do problemu nieprawidłowej wymowy obcojęzycznych słów poruszonego ostatnio przez Agatę. Poszłam ostatnio do dużego marketu, który ogłasza w radiowych reklamach, że sprzedaje doskonałe czekolady „Finker”. Okazało się, że pomylono znaczenie i języki: to francuska nazwa Fin carré, czyli delikatny kwadracik, co czyta się „fę carré”. Ludzie, ratunku, uczcie się języków!
Komentarze
Nie ma zgody, nie ma zgody, jak wykrzykiwał niegdyś Kałużyński. Zdaje mi się, że kawiarniane kryterium świeżości kłóci się z ludzkim głodem, który ma inne kryteria. Hipokryzja w czystej postaci. Wyrzucanie jedzenia jet dowodem ludzkiej słabości, a wyrzucanie świadome – głupotą. Basiu, protest, nie, nie protest, tylko osobista uwaga. Nadmierna poprawność w wymawianiu obcojęzycznych nazw jest dla mnie nieco śmieszna i chyba snobistyczna. Znajomy po powrocie ze Stanów poprawiał nas, że nie mówi się komputer, tylko kompiuter…
Młynarski śpiewał: ” A jeśli ktoś posiadał język obcy
Mówił: popatrzcie na mnie, chłopcy”…
dzień dobry ….
Małgosiu jak wrócisz to tu czekają na Ciebie życzenia imieninowe … szczęścia i zdrowia oraz uściski … 🙂
a te resztki do nocnego klubu dowieźć z bawiącymi się dużymi dzieciakami …
cichal co racja to racja …
Dzień dobry 😉
co z resztkami po kawie …
Podzielam zdanie Cichala w sprawie kawiarnianej logiki i hipokryzji. Ludzie głodni zapewne bardzo chętnie zjedliby kanapki z domowym pasztetem następnego dnia, a nawet dwa dni później.
Ja rownież zgadzam sie z Cichalem i co do wyrzucania żywności i co do poprawiania wymowy obcych słów.
Małgosiu, wszystkiego najlepszego i szczęśliwego powrotu.
Kiedy zaglądałyśmy wraz z Jolinkiem do różnych sklepów w Mindelo natknęłyśmy się na grupę biedaków, którzy razem chodzili od sklepu do sklepu prosząc o wsparcie. Myślę, że już wiedzieli dokładnie, do których sklepów, czy knajpek warto zaglądać, bo w jednym miejscu ktoś dał im cebulę, a w innym bułki. Na Wyspach Zielonego Przylądka czterdzieści pięć procent populacji uznawana jest za żyjącą w biedzie.
pyszne kluski dla Danuśki ….
http://gotowanietoproste.blogspot.com/2018/02/kluski-z-podduszona-kapusta-kiszona.html
u mnie dziś kasza perłowa z duszonym mięsem + tarta marchewka … i natka pietruszki …
a może takie pyszności na obiad lub kolację …
http://konkolpolny.pl/gruzinski-kalafior/
zimo bo -7 ale słonecznie … smog umiarkowany … spacer czeka …
Jolinku-dziękuję! Po kabowerdyjskiej diecie rybnej takie kluski to strzał w dziesiątkę 🙂
Dla Małgosi moc serdecznych życzeń i morze kwiatów:
http://www.ulysses.co.za/wp-content/uploads/2016/12/Kirstenbosch-Botanical-Gardens.jpg
perfidny przedsiębiorca 😛 z 55 lokalami próbuje rozwiązać własne problemy organizując spotkania dla dziennikarzy. ci natomiast podają problem pod publiczna dyskusje.
my mamy sie martwic by obroty knajpiarzy rosły 😛 to naprawdę nie jest nasz problem. to dupowaty menedżment 😛 i trzeba by sie go jak najszybciej pozbyć, im szybciej tym lepiej 🙂
u nas w wielu restauracjach jesli klient nie zje tego co zamowil i zostawi na talerzu to płaci kare. i to jest zdrowe rozwiązanie 🙂
Misku, wspominałem jakiś czas temu o wspólnym wyjeździe nad ocean. jeśli masz nadal ochotę to daj znać i pakuj manatki na wypad do 30 marca, kiedy to odstawie ciebie na lotnisko w Malaga
takie inne kotlety/placki …
http://www.smaknawspak.pl/polskie_smaki/placki-z-zielonego-groszku/
http://angelasdelicacies.blogspot.com/2018/02/klopsy-z-selera-celeriac-cutlets-recipe.html
Powróciłam, prawie przed chwilą. Tym razem wróciliśmy do Afryki, była to Tanzania z Zanzibarem. Byliśmy na safari w parkach narodowych północnej części tego kraju ( Tarangire, Lake Manyara, Serengeti i Ngorongoro). Niesamowite krajobrazy, lwy na drzewach i lampart z antylopą, hieny, szakale, rodzące gnu … A potem tydzień słodkiego lenistwa na cudnej zanzibarskiej plaży. Szersza opowieść jak troszkę się ogarnę, prześpię ( nocny lot 2 razy po 6 godzin i czekanie na lotnisku) i zobaczę co wyszło na zdjęciach.
Jest mi ogromnie miło i serdecznie dziękuję za życzenia
” (ja dokarmiam chlebem kury sąsiadki pod Pułtuskiem).”
Z dokarmianiem ptactwa chlebem trzeba uważać, na pewno nie kurki wodne :), a na lądowe też trzeba uważać, żeby chleb nie był spleśniały, aby nie było ryzyka, że gdzieś zalega i kurka dopiero po jakimś czasie go znajdzie i zje już zepsuty bądź właśnie spleśniały. Zakładam, że Panie jedzą chleb bez konserwantów i ulepszaczy, bo byłby to jeszcze jeden czynnik ryzyka jeśli chodzi o zdrowie kurek, a także jajeczek od tych kurek 🙂
Małgosiu witaj powrócona … 🙂 … tydzień laby po buszowaniu to przydatna rzecz … czekamy na zdjęcia … a te długie powroty bardzo meczące …
Małgosiu,
nieustającego zdrowia i powodzenia ! 🙂
Rozmawiałam dziś na temat resztek kulinarnych z osobą bardzo dobrze obeznaną z tematem, czyli znajomym restauratorem. Restauracja zajmowała się także kateringiem dla kilku instytucji. To co nie zostało sprzedane w danym dniu, zawożone było do noclegowni.
A jeśli chodzi o nazwy włoskich potraw, to personel jest szkolony w tym zakresie. Natomiast żona tego restauratora uparła się, że” gnocchi” będzie wymawiać po swojemu, a na pewno nie po włosku i argumenty, że
komu jak komu, ale jej to nie wypada, zupełnie do niej nie trafiają. Akurat w tym zgadzam się z nią. A poza tym kopytka jadam tylko w domu, więc problem akurat tego dania mnie nie dotyczy. Natomiast kiedy nie mam pewności, jak wymówić dobrze jakąś nazwę, pytam o to osobę przyjmującą zamówienie, zakładając w dobrej wierze, że wie lepiej ode mnie.
Ten mój znajomy opisał sytuację podobną do tej, o której pisała Salsa. Otóż przez kilka miesięcy do restauracji przychodziła codziennie grupa Włochów . Stali się więc dobrymi znajomymi i opiniowali poszczególne dania, testowali nowe propozycje i ich uwagi były brane pod uwagę. Niestety państwo Włosi pracują teraz w innym mieście, ale są bardzo mile wspominani.
Małgosiu – wszystkiego najlepszego!
Dla Ciebie śpiewa najbardziej znany Zanzibarczyk:
https://www.youtube.com/watch?v=HgzGwKwLmgM
https://www.youtube.com/watch?v=f4Mc-NYPHaQ 🙂
To nie my mamy się uczyć języków, tylko ci, co pracują w usługach 😉
Uważam, że to nie jest wielki dramat, że ktoś źle coś wymawia, w końcu wśród kelnerów, sprzedawców, reklamodawców nie ma chyba zbyt wielu absolwentów filologii takiej czy innej.
Dramat zaczyna się wtedy, kiedy wyjeżdżamy w wielki świat i nie znamy ani jednego popularnego „światowego” języka – angielskiego, francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego. Jeżeli chociaż jeden z tych języków znamy, to się jakoś dogadamy. Dlatego zawołanie „uczmy się języków” powinno się kierować do podróżników, ale podróżnicy to taki ludek, że sami o tym wiedzą 😉
Małgosi serdeczności 🙂
Asiu,
to jest od dawna-dawna także mój ulubiony zanzibarczyk, o korzeniach irańskich 🙂
Jeszcze raz serdecznie dziękuję 🙂
Zanzibar to niezwykła wyspa, gdzie od bardzo wielu wieków ( do rewolucji w 1964 r. ) ścierały się wpływy Arabów, Persów, Chińczyków, Hindusów, Brytyjczyków czy Niemców. Freddiego się tam oczywiście ceni, dobry chwyt reklamowy, odnowiono „jego dom”, jest restauracja w porcie Mercury’s. Sam Freddy niechętnie przyznawał się do Zanzibaru. Z tej wyspy pochodzi pieśniarka, przede wszystkim bardzo ceniona w Afryce , ale nie tylko, dawała również koncert we Wrocławiu, Bi Kidude.
Dziewczyny,
Dołączam zarówno do serdecznych życzeń dla Małgosi jak i do fanklubu pewnego Zanzibarczyka 😉
https://www.youtube.com/watch?v=kijpcUv-b8M
„Małgorzatko godna uwielbienia” – ale chyba już to Ci śpiewałem! Wszystkiego!!!
Odmłodziłaś mnie o ponad 40 lat, bo tak dawno tam byłem. Te wszystkie Parki znam. Byłem jeszcze w Mkomazi Game Reserve. Jednak najciekawszy był Ngorongoro. powulkaniczny krater. Tam mówią, że to jest największy ogród zoologiczny świata a rebours. Zwierzęta na wolności, ale ograniczonej stromymi zboczami, a ludzie w klatkach, czyli samochodach. Nieprawdaż? Czekamy na zdjęcia!
Kruger Park w RPA działa na tych samych zasadach, turyści w samochodach własnych lub parkowych, a zwierzęta biegają, gdzie im się podoba. Podobnie w Antasibe Nat.Park na Madagaskarze. Tam ma się też własnego kierowcę-przewodnika… 😉
Dzień Dobry Bardzo!
Dla Małgosi najserdeczniejsze życzenia, dla Danuśki gratulacje i nieustający podziw dla zdjęć 🙂
Ostatnio zagrzebałem się w swojej bibliotece. Po remoncie książki w końcu trafiły na nowe regały. Policzyłem książki o tematyce kulinarnej i okazało się, że kolekcja urosła do ponad 500 🙂
Niestety regały się skończyły…
Rano zadzwonił Sławek i powiedział że zamówił bilety na prom w czerwcu.
Arku wyślij SMS na numer 502947771 to oddzwonię.
Małgosiu, wszystkiego najlepszego! Radości, słoneczka (także pod nadwiślańskim niebem) i kolejnych wymarzonych podróży 🙂
A tymczasem nie mogę się doczekać Twoich zdjęć, zwłaszcza że u nas zima i zimno, no i (przynajmniej u mnie) grypowo 🙁
Dzień dobry,
Małgosiu – najchętniej złączyłbym wszystkie dzisiejsze zamieszczone tutaj dla Ciebie życzenia w jeden duży, kolorowy bukiet i wręczył go Tobie dołączając serdeczne uściski jako tego bukietu przybranie. I tak też robię!!! Wszystkiego Najlepszego!!!!
Co do tematu wpisu to też ubolewam, że tyle jadła się marnuje. Pamiętam aferę sprzed kilku lat z właścicielem piekarni, który oddawał niesprzedany chleb potrzebującym i musiał potem zapłacić drakoński podatek. Nie wiem, czy coś się w kwestii takich darowizn zmieniło.
Wprawdzie nie mam wpływu na przepisy, ale na prywatnym poletku resztki wegetariańskie skarmiam królikiem (swoją drogą, czyż to nie uroczy czasownik z okołokulinarnego poletka, rządzący – inaczej niż „karmić”, celownikiem, stąd więc, wg słownika, „skarmiać koniczynę końmi”).
A resztki zwierzęce (oprócz kości), wszelkie „niedojadki”, okrawki, tłuste skórki, chrząstki z chęcią pałaszują kocice. I mimo że weterynarze odradzają dawanie kotom „ludzkiego” jedzenia, nie widać u nich ubytków na zdrowiu, a futra od lat mają godne pozazdroszczenia, sama chciałabym mieć taką gęstą czuprynę 🙂
Kocimiętko!!! Tylko tego brakuje, żeby jakaś blogowa żona napisała np. „U nas w domu nic się nie marnuje, bo pozostałe z poprzedniego dnia kartofle i kluski skarmiam mężem.” ;(
Faktycznie urocze ;(
Nowy, można też skarmiać żoną 🙂
Właściciel piekarni zapłacił drakoński podatek za oszustwa karno skarbowe. Rozdwawanie chleba było przykrywką i mydleniem oczu. Starał robić z siebie bohatera i ofiarę systemu.
dzień dobry …
dziś mamy mini zjazd u Danuśki .. będzie gadane i jedzone …
minusy …
a może takie śledzie … Wielkanoc za rogiem …
http://kuchennecudajoanny.blox.pl/2018/02/Sledz-po-Koreansku.html
Misiu 🙂
Podobno do skarmiania najlepsze labradory, są jak odkurzacze i wymiatają wszystko, tak przynajmniej opowiadali właściciele tych psów podczas moich, już niestety minionych, spacerów z Pikselem.
Do Warszawy przyjechała wczoraj moja gdyńska kuzynka znana już niektórym Blogowiczom. Prosto z dworca udałyśmy się do http://www.mala-gruzja.pl/ by wzmocnić się chinkali oraz pieczarkami faszerowanymi pastą z orzechów. Co za smaki!
Po uczcie dla podniebienia uczta dla ucha oraz ducha-musical „Piloci”. Sława tego przedstawienia dotarła do Trójmiasta zatem na życzenie kuzynki kupiłam bilety i miałam okazję obejrzeć ów spektakl już po raz drugi. Jeśli ktoś jeszcze wyrazi chęć wybrania się do Teatru „Roma” jestem gotowa wysłuchać tych piosenek i obejrzeć całe widowisko po raz kolejny 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=9JKk1jbmu50
Dzień dobry 🙂
kawa
czy to jeszcze naleśniki czy już placki? …
http://smakiuczucie.blogspot.com/2018/02/nalesniki-z-gotowanych-ziemniakow.html
Irek jak zwykle tematycznie … i optymistycznie … 🙂
dziś zakupiłam w Biedronce owoce mrożone … promocja .. kupisz 3 sztuki … płacisz za 2 … kupiłam maliny i jagody … wychodzi taniej niż w lecie … 😉
takie naleśniki ale chyba nie dla mnie …
http://figowesmaki.blox.pl/2018/02/Nalesniki-z-pietruszka-i-serem-plesniowym.html
reszerszuje troche o historii caravaningu w europie i jestem zdumiony, ze nie tam najmniejszej wzmianki o prekursorze tego rodzaju hobby 🙄 Michale Drzymaly. wprawdzie poruszał sie jedynie po wlasnej posesji i to za pomoca 2 konii, dzieki czemu nie byl i osiadly i nie podchodzil pod przepisy o feuerstättengesetz, ale sympatyzowaly z Michalem owczesne swiatowe slawy piora, Sienkiewicz i Tolstoi. glosno bylo o Drzymale od Berliny (szczegolnie 🙂 ) poprzez Paryz i rowniez w Nowymjorku, a tu taka plama, a w zasadzie brak nawet najmniejszej plamki w wikipedii
@bezdomny Słuszna uwaga, proponuję edytować hasło w Wiki i dopisać 🙂
opinia o nowym piśmie …
http://prowincjalnawioska.blox.pl/2018/02/Kulinaria-w-polskim-Vogue.html
taki niby majonez … ciekawe czy smakuje jak majonez …
http://www.niepieprz.pl/fit-majonez/
Jolinku, sama autorka pisze, że nie smakuje, dla mnie to sos twarożkowy 🙂
Jolinku, zajrzałam do informacji o nowym czasopiśmie. Co do francuskiego menu w pierwszym polskim wydaniu Vogue’a, to ciekawe, czy czasem w numerze nie ma dużej reklamy Dom Perignon…
Notabene różne fajne linki znajdujesz!
masz racje kocimiętko. szkoda ze nie mam na to czasu. a poza tym u nas mawiają recherchieren ist gut, selbst erleben unvergesslich, pisanie historii zatem zostawiam innym, bardziej wprawnym 🙄 sam ( a moze i nie sam ) zajmę sie przyjemnoscia podróżowania na koniec europy 🙄 🙂
Ten sam problem u nas – co zrobić z resztkami? Dobrych parę lat temu była u nas dyskusja na wszelkich łamach i mediach. Problem w tym, że nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za to, jeśli się ktoś zatruje czy coś w tym rodzaju. Był znakomity pomysł (moim zdaniem), żeby oddawać resztki restauracyjne do darmowej kuchni wtedy, a jak widzę już się to zmieniło trochę na:
http://www.marthastable.ca/
Teraz już się płaci przysłowiowego dolara, ale nadal, jak rozumiem, nie biorą tam jedzenia z restauracji. Jedzenia, które doskonale smakowałoby następnego dnia głodnym ludziom (mnie też!). PRZEPISY BHP!!!
I pomyśleć, że gdzieś na świecie ludzie umierają z głodu, a i zdarza się, że w Kanadzie też 🙁
Jolinku,
rozumiem, że prowincjonalnawioska to Polska? Tu, to znaczy w Polsce, nic się nie dzieje i nic się zdarzyć nie może. Pogratulować obytej w świecie gospodyni bloga 😉
Pierwszego podejścia do kabowerdyjskiej caczupy niestety nie mogę zaliczyć do udanych 🙁 No cóż, nie należy się zrażać i trzeba próbować dalej…Dobrze, że goście nie zawiedli- jolinkowe jajka faszerowane pastą z makreli były znakomite, a szarlotka Małgosi, jak zwykle, palce lizać. Opowieściom podróżniczym nie było końca, a gdyńska kuzynka znakomicie wpisała się w te klimaty, jako że zwiedzanie świata to również jedno z jej ulubionych zajęć. Tym razem na nasze spotkanie spotkanie nie mogły niestety dotrzeć ani Salsa, ani kuzynka Magda, ani Rzep, ani Kocimiętka 🙁
Kolejne spotkania przed nami więc zapewne uda nam się zobaczyć w liczniejszym gronie.
Krystyno-kuzynka Ewa z Gdyni przesyła Ci serdeczne pozdrowienia 🙂
Bratam dosyć skutecznie moje kuzynki z blogowym towarzystwem. Po cichu Wam powiem, iż mam tych kuzynek jeszcze trochę w zanadrzu 🙂
dzień dobry …
Danuśka ja zjadłam wszystko … ale faktycznie z kiełbasą byłaby lepsza … natomiast królik bardzo udany … a szarlotka Małgosi pyszota … było nas mniej ale pogaduchy były bardzo ciekawe i długie … 🙂
Warszawa zasypana na biało, lekki mrozek i słonko na horyzoncie ..
Danuśko, wyobrażałam sobie,
że słucham Waszych opowieści i degustuję smakołyków, zagryzając gripeksem i popijając pini pod pierzyną. A na deser „Dziewczyna z pociągu”, danie typu: jak zaczniesz, to nie przestaniesz, póki nie skończysz.
Dziewczyny nieobecne zdrowia życzę …
a ja dziś robię szybką fasolkę po „bretońsku” … czyli fasolka ze słoika + parówki+ pomidory + przyprawy … będzie jedzone jutro by się przegryzło przez dobę …
dziś ziemniaki + szpinak duszony + jaja sadzone …
Danusiu, obie Twoje kuzynki, które dane mi było poznać są wspaniałe, mile więc będą widziane następne … Za wczorajszy wieczór bardzo dziękuję.
Jolinek przepis na swoją fasolkę po bretońsku przypomniała mi jak kiedyś byłam młodą, zapracowaną, z bardzo skromnymi funduszami kucharką, to robiłam czasem na obiad parówki w sosie pomidorowym. Było to danie z gatunku szybkich i niewymyślnych.
A propos marnowania żywności:
https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/budzet-domowy/ile-polacy-wyrzucaja-jedzenia-raport-pazdziernik-2017/7285v6k
http://www.europarl.europa.eu/news/pl/headlines/society/20170505STO73528/marnowanie-zywnosci-w-ue-miliony-ton-jedzenia-do-kosza-infografika
Delikwent z sąsiedniego blogu usiłuje (ponoć obiektywnie) przekonać, że GMO jest lekiem na całe zło, również w Polsce. Nie będę się spierać o uprawy w Afryce, bo się tym nie znam. Co do Polski, to dla mnie bzdura: żywność GMO czy nie, i tak nikt nie da mi jej za darmo. Druga sprawa, żywności w Europie jest wystarczająco dużo ale nie potrafimy jej należycie wykorzystać.
Podobny nasz los, kocimiętko. Pozdrawiam serdecznie. Kuzynki Danuski są super, wiadomo! Tym bardziej szkoda, ze okazja spotkania ominęła.
Małgosiu to były czasy … człowiek kombinował jak mógł … schabowe z mortadeli … kaszanka na obiad … salceson i pasztetowa na kanapki … jeden kurczak na dwa lub trzy obiady … ale jakie to było dobre bo człowiek serce wkładał w gotowanie by wszystkim smakowało … gotowców u mnie w domu nie było .. a i weki na zimę się robiło … nic się nie marnowało …
żeby nie wiatr to całkiem przyjemnie się spaceruje dziś ….
Pozdrawiam serdecznie nasze kaszląco-słabujące Koleżanki i życzę Wam szybkiego powrotu do zdrowia! Tak, jak napisałam już wyżej, kolejne spotkania przed nami 🙂
Gdyńska kuzynka opowiadała mi o Targach Bursztynu, które odbywają się co roku w Gdańsku. Spacer pomiędzy stoiskami wystawiającymi bursztynowe cuda jest ogromną przyjemnością(no chyba, że ktoś nie lubi bursztynu). W tym roku nie uda mi się wybrać na tę ciekawą imprezę, ale kto wie, może za rok, czy za dwa…
http://amberif.amberexpo.pl/
Ewo-dzięki za sznureczki do ciekawych artykułów.
Wniosek jest niestety jeden-im bogatsze społeczeństwa, tym więcej wyrzucanej żywności.
Danuśka,
dziękuję za pozdrowienia od Twojej kuzynki. Mile wspominam nasze spotkanie. Także serdecznie pozdrawiam.
Autorka blogu”Prowincjalna wioska”/ trochę dziwny ten przymiotnik/ pisze, ze jej stutysięczne miasto na południu Polski to w skali globalnej wioski pewnie prowincja. Ale tam też czyta się książki, ogląda filmy. I nie brzmi to wcale lekceważąco, a wręcz przeciwnie.
Dużo marnowanej żywności to szkolne obiady. Przykład mam w rodzinie. Wnuczek chodzi na świetlicę szkolną i ma wykupione obiady. Twierdzi, że są niedobre/ w przedszkolu mu smakowały/. Zjada trochę zupy i deser. A przecież porcja jest nałożona na talerz i pewnie trafia do wiadra z resztkami. W efekcie dziecko wraca do domu głodne i trzeba mu przygotować drugi obiad. Apetyt ma dobry, więc ta niechęć do stołówkowych posiłków nie wynika tylko z dziecięcego marudzenia.
tak po ludzku … wstyd …
http://www.gazetakrakowska.pl/wiadomosci/malopolska-zachodnia/a/skandal-w-lanckoronie-atak-ksiedza-na-irene-sendlerowa-antysemickie-wpisy-naczelny-rabin-polski-oburzony,12958566/
No niestety Jolinku, otworzono puszkę Pandory … 🙁
Nie mogę już o tym czytać…Marek Grechuta, schorowany człowiek, zrobiono z niego alkoholika i narkomana…LUDZIE!!! Ciekawe, co jeszcze…
na pociechę …
https://www.kuchnia-domowa.pl/przepisy/dodatki-do-dan/347-surowka-z-kapusty-kiszonej-ananasa
Jutro bede musial o 5 rano wlaczyc telewizor, bo Niemcy graja w hokeja, o zloty medal, z Rosja!
Ludzie, rzeczy sie dzieja…
pepegorze zazdroszczę emocji … dla nas Olimpiada prawie bez sukcesów … a jedyny złoty medal mnie ominął bo się włóczyłam po świecie ..
Salso, Danuśko, dziękuję, ja także ślę Wam po-zdrowienia 🙂
Krystyno, masz rację, „prowincjonalna wioska” to mistrzostwo słowa 😉
Małgorzata Szumowska otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale za film „Twarz” ….
https://www.tvn24.pl/
jako bachor grałem w hokeja bardzo zawzięcie i intensywnie. ta zabawa sprawiała niesamowicie duzo zadowolenia. liczyla sie sprawnosc i szybkosc, ale najgorsze w tej dyscyplinie byla bezpardonowość 🙄 z oliwskiej hali wracałem na ogol z cala masa siniaków na ciele 🙁
po czasie nastąpiło ocieplenie klimatu, przestano produkować lód i znalazłem zastępcze sporty 🙄
Pepe, nie musisz sie zmuszac i wstawac w srodku nocy, kiedy z Miskiem będziemy w pobliżu Hannover 🙂 juz niedlugo 🙂 chyba ze chcesz 🙄
tu lepszy link …
https://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/berlinale-2018-szumowska-otrzymala-srebrnego-niedzwiedzia-za-twarz,817778.html
Jolinku, masz rację, takie wiadomości jak ww. podnoszą na duchu. I dzięki za życzenia dla słabujących 🙂
kocimiętko trzeba się wspierać jak trza … 😉 …
Marek będzie miał rok przygód … 🙂
wczoraj smażyłam naleśniki i pierwszy raz do ciasta dodałam trochę proszku do pieczenia (polecane przez kucharza z tv) … i faktycznie mimo, że smażę cienkie naleśniki to są jakby puszyste .. będę teraz tak robiła ciasto naleśnikowe …
macie problem z włosami .. nie kupujcie biotyny w aptece tylko jedzie zdrowo …
http://magiczny-garnek.pl/blog/2018/02/22/naturalna-biotyna/
Malaga. Tiki Taki. Kasztanki. 🙂
Ciasto na naleśniki należy ucierać drucianą rózgą. W kolejności : mąka, do tego jajka, ucierać intensywnie dodając co chwila odrobinę mleka. Gluten który wydziela się z mąki powoduje, że naleśniki będą jedwabiste i bardzo delikatne. Niestety proszek zmienia smak naleśników. Ja w trakcie ucierania dodaję odrobinę roztopionego masła. Pan Lulek byłby zadowolony…
Dzień dobry,
Jolinku 16:13
Ja tak po ludzku wstydzę się teraz każdego dnia, jeszcze nigdy tak się nie wstydziłem jak teraz, za wszystko co obserwuje u nas świat, za tych którzy kompromitują nas codziennie, a przede wszystkim za tych którzy ich wybrali i wciąż popierają.
Alicja 18:06
Nawet tak czysty kryształ jak Marek Grechuta nie może być pozostawiony w spokoju w dzisiejszym tsunami nienawiści i głupoty, jakie nawiedziło nasz kraj.
https://www.youtube.com/watch?v=v9igMV50-K8
Niedawno skończyłem oglądać film „Sophie Scholl”, o niej, o jej bracie i o The White Rose. Historię znałem oczywiście, ale filmu nie widziałem, nie wiem czy był w Polsce wyświetlany. Trudno nie być pod wrażeniem….
Dobranoc :}
dzień dobry …
ja bardzo lubię naleśniki i zjem każde ale najbardziej lubię cienkie … kiedy wyszłam za mąż nie umiałam gotować a mój mąż gotował bardzo dobrze i lubił … robił mi śniadania i na moją prośbę naleśniki (naleśników akurat nie lubił robić) … jadłam te naleśniki ale coś mi nie pasowało … były grube i nie takie jak u mamy … mąż się trochę wkurzył, że marudzę i stwierdził iż mogę się nauczyć i sama sobie robić takie jak lubię … metodą prób i błędów nauczyłam się robić takie naleśniki jak u mamy … wniosek … Marku wolę swoje naleśniki niż Twoje … 😉
piękny dzień tylko rano -15 …
No, skonczylo sie lepiej dla”ruskich”.
A brakowalo dwoch minut do 15 zlotego medalu.
Ale koniec, gdyby nie ta niezwykla konstelacja, to nie obejrzalbym niczego z tej olimpiady.
naleśniki moje … ale podanie takie na śniadanie …
http://www.gotujimieszkaj.pl/2018/02/nalesniki-sniadaniowe.html#
pepegorku szkoda ….
Jolinku-i dlatego lubię hotelowe śniadania: kucharze często, oprócz jajecznicy i omletów, smażą na bieżąco naleśniki 🙂
Jak to dobrze, że czasami muszę pokazać komuś Warszawę. Gdyńska kuzynka zna już dosyć dobrze nasze miasto, ale, tak jak ja, nie zwiedzała jeszcze Muzeum Powstania Warszawskiego. Wybrałyśmy się więc razem pod ten adres https://www.1944.pl/
Warto było…
Wola, dzielnica w której położone jest to muzeum, zmienia się niesłychanie. Bywam w tamtych okolicach dosyć rzadko i widok kolejnych wieżowców, czy też nowych osiedli o ciekawej architekturze jest dla mnie zaskoczeniem. Na Placu Europejskim mieści się między innymi bardzo wytworna restauracja o futurystycznej architekturze:
http://viacitymap.pl/pub/img/place/gallery/genesis3.jpg
Z tego wieżowca Warszawiacy też mogą być dumni:
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/wiezowiec-z-warszawy-najlepszy-na-swiecie-prestizowa,4050986,artgal,t,id,tm.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku-i jak tu Cię nie kochać 🙂
Irku … 🙂
Danuśka Tobie naleśniki bardzo smakowały … ja tylko popróbowałam bo było dużo jedzenia do smakowania a naleśniki dobre ale nie po mojemu … 😉
a zwiedzanie z gośćmi też sobie chwale … dzięki Krystynie odwiedziłam sporo miejsc z młodości …
Mamy na blogu zwolenników oraz przeciwników facebooka, co oczywiście nie jest dziwne, szczególnie w naszym pokoleniu. Ja należę do tych, którzy korzystają, ale nie są nieustająco przyklejeni do tego serwisu. Chętnie zaglądam i czytam, bo w dzisiejszych czasach większość ciekawych informacji, na przyklad o wydarzeniach w mojej okolicy, jest publikowana na facebooku. Dzisiaj dzięki facebookowi odkrylam ten niezwykły zespół: https://www.youtube.com/watch?v=-00Y3RosluQ
Ten serwis pozwolił mi też obejrzeć niepublikowane nigdzie dotąd zdjęcia powojennej Warszawy, albo dowiedzieć się, że młoda, bardzo utalentowa harfistka, córka naszch znajomych wystąpi na koncercie, który już niedługo odbędzie się w jednym z warszawskich kościołów.
I za te możliwości przekazywania szybko i na bieżąco ciekawych wiadmości, znakomitych zdjęć (niech żyje Irek i jego zdjęcia przyrodnicze!) lub też solidaryzowania się w politycznej niedoli cenię facebooka.
Ciekawa jestem, co myślicie na ten temat? Co zaglądacie, czy korzystacie i czy lubicie?
Nie zapomniałam o konkursie na nazwę restauracji podającej dania z ziemniaków:
jednoosobowe i demokratyczne jury 🙂 wybrało propozycję Krystyny-„Mazowiecka Pyza”.
Krystyno-gratuluję i ściskam Cię serdecznie. Przy najbliższej okazji zapraszam Cię na talerz pyz tak smakowitych, jak na tym zdjęciu:
https://3.bp.blogspot.com/-sB-5_niHr1s/UGsB5eYR0iI/AAAAAAAADLo/Eja1py_r7yI/s1600/pyzy+z+mi%25C4%2599sem+2.jpg
Danuśka,
dziękuję za wyróżnienie mojej propozycji. 🙂 A już zapomniałam o konkursie.
Rozmawiałam kilka dni temu z koleżanką o pyzach, a właściwie kartaczach, które dostała od cioci. Ciocia choć już niemłoda, wciąż ma siły na samodzielne przygotowanie tego pracochłonnego dania. W dodatku ziemniaki trze na zwykłej tarce.
Facebooka nie założyłam, ale nie jestem jego zagorzałą przeciwniczką. To narzędzie, które można wykorzystać dobrze albo źle. Myślę, że więcej daje korzyści niż strat.
Bardzo podobały mi się te śpiewające dziewczyny.
Danuśka mnie osobiście do facebooka zniechęcił portal „Nasza klasa” bo przyjmuję tylko ograniczoną ilość znajomych a tłumaczenie się z tego sprawiało, że miałam zły humor .. dodatkowo fakt, że są facebooku moje dzieci i ich znajomi przytłaczał mnie … mnie wystarcza podglądanie twttera (nie trzeba być uczestnikiem by czytać) i tak czerpię takie ciekawostki jak Ty … czasami ktoś podrzuci otwarty link na facebooku i uzupełniam wiedzę ..
a taki serek w domu robiliście? … ja dziś nastawiłam …
http://www.smakolykidominiki.pl/2018/02/labneh-czyli-domowy-ser-z-jogurtu.html
Jak każda rzecz ma swoje dobre i złe strony. Dla mnie fb to świetne miejsce do poznawania nowych znajomych o podobnych zainteresowaniach, możliwość śledzenia wydarzeń w okolicy i oczywiście grupy tematyczne. Należę np. do grupy ptaki, ważki, porosty, Puszcza Białowieska, Turystyczne Lubelskie, Lublin monochrom itd. W każdej grupie można wymienić się doświadczeniami w obserwacjach i fotografii. Można naprawdę wiele skorzystać. Na fb też jest mnóstwo chłamu, ale ten łatwo ominąć.
Ja również korzystam z FB. Dzięki niemu udało mi się odnaleźć wielu znajomych sprzed lat, z którymi teraz utrzymujemy kontakty, też należę do kilku grup tematycznych (ze szczególnym uwzględnieniem gruzińskich). To przez FB umówiłam się z koleżanką z byłej pracy na wspólne wakacje. Jest to narzędzie, jak każde inne – tylko trzeba umieć z niego korzystać z głową.
Danuśka możesz poczytać … ale trzeba wykupić …
http://www.newsweek.pl/plus/kultura/wojciech-kepczynski-tworca-musicalu-piloci-w-teatrze-roma,artykuly,423822,1,z.html
Jolinku! A czy to wyjdzie z hodowanego w domu jogurtu. Oczywiście na bazie odpowiednich bakterii? Ewa to robi od „zawsze” ale metodą podgrzewania.
Fb. Ma rację Irek. Mnóstwo chłamu, ale jak odcedzisz, to wyciągasz wiele pożytku. Ja też odkryłem kilkoro zagubionych znajomych z dawnych lat, a i mnie parę razy „odkryto”. Warto!
Jolinku robiłam kiedyś taki serek ale jadłam go po 2 dniach, nie czekałam dłużej. Uczucia mam mieszane bo owszem smakował mi, był delikatny ale podobnych w smaku i konsystencji serków naturalnych jest na rynku kilka. Nie powtórzyłam tej „produkcji” ale każdy może sam sprawdzić jaki osiągnie efekt.
Myślałam, że uda się przechodzić zimę bez używania typowo zimowych butów i grubszych ubrań a tu niespodzianka- przyszła zima 🙂 Co prawda przy słonecznej pogodzie nie jest tak zimno jak zapowiadają i nadal straszą.
Przepis na naleśniki, który podał Miś przypomniał mi dobrą radę, którą kiedyś dostałam od koleżanki, która ma męża Węgra. Otóż jej teściowa ciasto naleśnikowe odstawiała na co najmniej 2 godziny przed smażeniem. Po latach przeczytałam gdzieś, że właśnie chodzi o uwalnianie się glutenu. W praktyce nie zawsze się stosuję do tej wskazówki bo czasem brakuje czasu 😉
Ja używam FB i chwalę sobie. Podobnie jak Danusia przede wszystkim jest to źródło informacji o różnych wydarzeniach- kulturalnych i nie tylko. „Poznajdowaliśmy” się ze znajomymi z przeszłości. Kogo przyjmuję do grona znajomych zależy ode mnie, mam również wpływ na to co chcę zobaczyć czy pokazać bo można zablokować dostęp do informacji nie usuwając nikogo.
Muzeum Powstania Warszawskiego zwiedzałam w ubiegłym roku, polecam każdemu…
Też jestem na FB.
Upiekłam chleb, zakwas na szczęście przeżył.
Przeglądam zdjęcia, sporo ich jest …
Zaufaj
Zaufaj bańce z mydła,
Na chwilę da ci skrzydła.
Apel
Drogo za skrzydła się płaci-
Ale bądźmy skrzydlaci…
Jan Sz.
dzień dobry …
ten gluten uwalniany przez odstawianie powoduje, że naleśniki są elastyczne co jest ważne gdy się robi np. krokiety .. jak się je zaraz po usmażeniu to wsio rawno czy ciasto stoi czy leży …
cichal pewnie tak …
Małgosiu to pachniało w całym domu świeżym chlebem … lubię to … 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Fajne śniadanie Irku 🙂 Prawie mogłabym zrobić, nie mam tylko drożdżówki.
oficjalnie już … muzyczne wydarzenie tego roku w naszym kraju … zespół The Rolling Stones zagra w tym roku w Polsce … po długiej przerwie w ramach trasy No Stopping …. 8/07 … Stadion Narodowy – Warszawa …
Jakie ładne zdjecie naszych Gospodyń pojawiło się w nagłówku 🙂
Rzep wspomniała o sławnych węgierskich naleśnikach, poniżej trochę na ich temat:
http://przepysznik.blogspot.com/2011/09/wegry-gundel-palacsinta.html
Do naleśników rozgrzewający czardasz, przyda się przy dzisiejszych mrozach:
https://www.youtube.com/watch?v=IPYHy8k9Z34
Jestem na fb. Jak dotąd korzyści i przyjemność korzystania z niego (ciekawostki, piękne zdjęcia, interesujące wpisy znajomych, łatwy kontakt z rodziną na drugim kontynencie) przeważają niedogodności (chłam, przekłamania, niesprawdzone informacje, irytujące posty).
Bliska jest mi opinia, że sami decydujemy, czym fb jest dla nas. Z fb można korzystać na różne sposoby, warto je znać i wybrać taki, który dla danej osoby się sprawdza.
Nowe zdjęcie naszych Gospodyń zauważyłam już kilka dni temu. Agata trzyma w dłoniach solidny przyrząd służący chyba do siekania, ale nie jestem tego pewna. Czy tak jest w istocie ?
Zima zapanowała na dobre; biel jest olśniewająca, słońca dużo, mróz spory. Czytam właśnie książkę Magdaleny Grzebałkowskiej ” 1945 Wojna i Pokój” – wtedy mróz znaczył zupełnie coś innego niż teraz. Poszłam do biblioteki wypożyczyć coś lżejszego, ale trafiłam na tę książkę. Bardzo wciągająca lektura ukazująca prawdziwe losy ludzi w 1945 r.
Dla rozrywki zaś podczytuję książkę ” Polak NieNażarty” Gosi Molskiej, o której wspominała na blogu chyba Jolinek.
gdzie Wy te zdjęcia widzicie? … bo ja widzę tylko Piotra …
znowu awaria wody … po unowocześnieniu w tam roku dostaw do budynków wody już mamy 5 awarię … teraz przez mróz potrwa trochę dłużej …
Ja też nie widzę zdjęcia 🙁 Ale może to dlatego, że ostatnio wchodzę na blog z telefonu?
Jolinku jak wejdziesz na stronę Polityki, w zakładce „Blogi” zobaczysz „blogi Polityki” i tam jest wykaz blogów ilustrowany zdjęciami prowadzących.
W Lidlu jest czas na artykuły dotyczące włoskiej kuchni m.in. jest coś na co czekałam tzn. pomidory czereśniowe w pomidorowym sosie w puszkach 400 g. Bardzo przypadły mi do smaku te pomidorki bo są bardzo smaczne i dekoracyjne; korzystałam z nich przy robieniu np. różnych sosów do makaronów. Szukałam takich pomidorków ale nie znalazłam ich gdzie indziej. Przy zakupie trzeba zwrócić uwagę na opis zawartości bo w podobnych puszkach są inne rodzaje pomidorów.
U mnie tez byly wloskie artykuly u Lidla. Kupilam ser provola, ktory byl mi potrzebny do upieczenia rolady z wloskiego przepisu. Pieklam ja pierwszy raz i musze przyznac, ze jest bardzo smaczna. Czesc pokroilam w plastry i zamrozilam a w lodowce mam jeszcze na dwa dni.
Slonce swieci, ale jest tylko 1°C i wieje bardzo silny i zimny wiatr.
Z tym zdjęciem to zagadka, pojawilo się u mnie w nocy, jak zajrzałam do komputera. Wyraziste i ładne. Rano, gdy sprawdzałam w telefonie, ani sladu i tak jest nadal, czyli po staremu. A z FB tez korzystam.
rzep znalazłam … dzięki … 🙂 … wpadnę do Lidla bo dawno nie byłam
jak kuchnia włoska to może taka zupa ….
http://www.mojkulinarnypamietnik.pl/2018/02/zupa-toskanska.html#
ela u nas do końca tygodnia mrozy -10 …. potem plusy ale małe …
Salso,
w moim telefonie w zakładce blogowej jest to nowe zdjęcie.
Zdjęcia zauważyłam zaraz, jak tylko się pojawiły i stwierdziłam, że Agata podobna do Taty 😉
Układ bloga mam niezmienny – pierwsze co robię z rana po otwarciu wyszukiwarki, to otwieram z zakładki Gotuj się, Hau, pocztę i gazetę.
Dzisiaj resztka grochówki, a część zamrożę. Naleśniki mi się marzą na jutro, ale nic z tego, Jerzor zniszczył mi moją patelnię naleśnikową. Ma odkupić!
p.s.Z FB nie korzystam i nie zamierzam.
Dla kociarzy i nie tylko 🙂
Zasada numer 1
Kanapa nie jest dla kota.
Zasada numer 2
Ok, kot może wskoczyć na kanapę, ale nigdy na kuchenny stół.
Zasada numer 3
Kot może wskoczyć na kuchenny stół, ale absolutnie nie wtedy, kiedy szykuję na tym stole jakiekolwiek jedzenie.
Zasada numer 4
Ok, kot może wskoczyć na stół, kiedy chce, ale nie może lizać mnie po twarzy o piątej nad ranem, by dostać swoje śniadanie.
Zasada numer 5
Kot dostaje swoje śniadanie zawsze o piątej nad ranem…..
Zasada nr.5 kot nigdy nie liże po twarzy – kot dotyka mokrym noskiem, delikatnie 😉 (a mogłaby podrapać – dziwi się Jerzor).
I owszem, ma w misce suchy prowiant, ale chce nam pokazać, że właśnie zaczyna dzień i ktoś mu musi do tej michy potowarzyszyć i łaskawie zauważyć, że kot JE.
Po co ta ceremonia – pojęcia nie mam 🙄
1-4 w ogóle nie wchodzą w grę, bo dobrze wychowane koty tego nie robią, żeby nie wiem co. A koty bardzo szybko się uczą 🙂
Krystyno, doszłam do zakladki i zdjęcia, dzieki za podpowiedzi… Nasz blog zwykle otwieram z zakladki „ulubione”
Danuśka, grunt to mieć zasady…
Czy wszyscy kochają Flipa i Flapa?
https://www.youtube.com/watch?v=DK8LqgWTcXU
Alicjo-podobno są koty, które znakomicie udają, że wszystkiego się nauczyły, ale kiedy państwa nie ma w domu, to szaleją i pokazują, co tak naprawdę myślą o tych wszystkich dziwnych zasadach 🙂
przemycamy kurkumę …
http://www.jadlonomia.com/przepisy/zlota-owsianka/
Wlasnie wczoraj zrobilam sobie pastę z kurkumy i dodaję ją do potraw. Jutro wypróbuję z owsianka. Wszystko w ramach walki z grypą, ktora mnie mocno poobijala. Z kurkumą trzeba uważać jeśli się bierze leki przeciwzakrzepowe, ale to jak ze wszystkim, umiar…
Alicjo i Danuśko, co do kotów to obie macie rację. Szybko się uczą i są bardzo pojętne. My mamy koty dobrze wychowane, trzymają się daleka od stołów i blatów. Tylko nie wiem, skąd tam czasami ta sierść i ślady łap? 🙂
A propos kurkumy: Salso, Jolinku, a nie wiecie, ile trzeba jej dziennie pożreć, żeby zadziałała?
I w ogóle, z racji obecnej plagi grypy,
podrzucam temat: co jeszcze stosujecie w ramach walki z przeziębieniem?
kocimiętko czytałam, że 1 łyżeczkę… tu więcej na ten temat ..
http://www.pepsieliot.com/dowiedz-sie-ilosci-kurkumy-mozesz-przyjmowac-2/
Kurkumę przyswajam w postaci kapsułek 550mg, ma mi pomagać na schorowane stawy. Zauważyłam, że nie szkodzi na nic 😉
Moja Mrusia ma już ok.10 lat, więc jej już nie głupoty w głowie. Ceni sobie dwie rzeczy – jedzenie i spanie. Już nie jest chętna do zabawy jak kiedyś, ale się nie dziwię. Jeśli chodzi o jedzenie, to z powodzeniem można według niej zegarek nakręcać. Ten poranny o czym było wyżej, no i popołudniowy, kiedy dostaje „mokre” jedzenie. Przychodzi godzina 14 i kot aż „warczy”, jeśli jeszcze miska nie jest napełniona.
Ulubione miejsca – przed kominkiem i parapet.
Ponieważ mam ją już dobre ponad 5 lat i praktycznie cały czas mam ją na oku, naprawdę dużo wiem o kotach 😎
Wcześniej miałam okazję niejeden raz opiekować się hrabiankami syna – też ciekawe nauki wyniosłam… Hrabiankom pozwalano łazić po stole. Oduczyłam już pierwszego dnia (lekki prysznic wodą) i nie śmiały tam wejść. Ledwo państwo po 10 dniach wróciło, hrabianki natychmiast i jakby demonstracyjnie – myk na stół! No ale to już nie moja broszka 😉
Kocimiętka:
Kilka plasterków świeżego korzenia imbiru, sok z cytryny, miód. Zalać wrzątkiem, popijać ciepłe.
To przepis Heleny na przeziębienia, DZIAŁA !
Jest tak dużo porad, że trudno się zorientować. Nawet przepis na pastę jest kazdy inny. Jedni gotuja, inni że nie wolno gotować itp.
Jak Wam się to podoba? Dla mnie bomba 🙂
https://noizz.pl/spoleczenstwo/wizualizacja-warszawskiego-parku-centralnego-na-pl-defilad/lpk5dbc?placement=WidgetPromoFrame&position=0
Dziewczyny, dzięki wielkie!
Alicjo, pyszny napitek 🙂 Zaczynam stosować, tylko z pewną modyfikacją (bo ponoć wrzątek likwiduje wit. C i dobrodziejstwa miodu – nie wiem, czy to prawda; fajnie, gdyby mógł się wypowiedzieć jakiś specjalista żywieniowiec czy chemik).
Zrobiłam więc tak: imbir zalałam wrzątkiem, a gdy przestygł, dodałam cytrynę i miód. Jeden minus – nie rozgrzewa tak jak gorący napar.
A potem z marszu zażyłam łyżeczkę kurkumy 🙂
Wszystko ma swoje zady i walety 🙁
Ja zalewam wrzątkiem imbir, a jak ostygnie nieco i jest gotowe do picia bez poparzenia, dodaję cytrynę i miód. Wit.C podobno „ucieka” w temp.70c, pojęcia nie mam, jak gorące jest to, co jestem w stanie spokojnie wypić. W każdym razie ten napój jest bardzo dobry w smaku 🙂
Jabłko też nie zawadzi.
Alicjo, zajrzałam do wizualizacji warszawskiego parku – dla mnie też bomba! Ale jak przeczytałam dalej, zamieni się w niewybuch, bo już zatwierdzono już 5 wersji zagospodarowania Placu Defilad. Wieeelka szkoda, bo ten projekt jest najbardziej zielony.
dzień dobry …
na Roztoczu -19 … Irek ale masz zimę …
Barbaro faktycznie przepisów bez liku … ja wyciągam średnią … 😉
wizualizacja warszawskiego parku też mi się podoba … widziałam go już z miesiąc temu ale szanse na powstanie prawie zerowe ..
Dzień dobry 🙂
kawa
Zima pokazuje swoje pazury. Wczoraj w Guciowie prawie – 25, dzisiaj tylko – 21 🙂
kocimiętko 🙄
witamina C jest również we frytkach,
porcja 100g posiada 17mg witaminy C
organizm potrzebuje okolo 100g dziennie witaminy C
a zatem, by zachować zdrowy duch w zdrowym ciele, spożywaj dziennie do pieciu porcji frytek 🙄
nie musisz od razu dziekowac, poczekam az przyniesie kuracja odpowiednie efekty 🙄 🙂
jakie ładne ciasto ….
http://www.smakolykidominiki.pl/2018/02/rwaniec-jabkowo-kokosowy.html
a ja dziś zrobiłam galaretki z kurczaka + groszek + marchewka … będzie na kolacje ze dwie lub trzy …
Kocimiętko i pamiętaj o rozgrzewającym rosole, albo ugotuj ramen dobry na wszystko 🙂
http://blog.justynapolska.pl/2016/02/food-wege-ramen-zupa-mocy-idealna-na.html#
Ostatnio jadłam znakomity ramen u kuzynki Magdy.
To była klasa i styl!
http://www.polskatimes.pl/artykul/zdjecia/3344373,io-w-chamonix-w-1924-roku-zobacz-zdjecia-z-pierwszych-zimowych-igrzysk-olimpijskich-galeria,3438159,id,t,zid.html
Salso,
pytam o pastę z kurkumy : dodajesz do niej wodę czy oliwę ?
Dżungla wokół Pałacu Kultury? W takie cuda nie wierzę i to niezależnie od tego, kto będzie rządził stolicą i krajem.
Jestem bardzo mile zaskoczona, że od niedawna w cukierniach / przynajmniej tak jest u Sowy/ do napoleonek i eklerów oprócz widelczyka podaje się także nożyk. Drobna rzecz, a cieszy. Mój mąż co jakiś czas ma ochotę na jakieś staroświeckie ciastka i przy tej okazji dowiedzieliśmy się o tych postępach w cukierni. 🙂
O tym już było na blogu parę lat temu, ale przypomnieć nie zawadzi:
http://www.styl.pl/zdrowie/news-zabojcy-witamin,nId,2550551
niby same pomidory a wyszło coś innego …
http://gotuj-ze-mna.pl/przystawki/pomidory-po-wlosku/
podobno też nie je się pomidorów z białym serem a wszystkie kuchnie śródziemnomorskie łączą te produkty ….
Tak naprawdę to zwariować można…dzisiaj zdrowe, jutro be…
W nosie mam! A ogórek, jeśli chodzi o mnie, i tak najlepiej smakuje mi jako mizeria albo zwyczajnie obrany i posolony lekko.
Przejmujecie się tymi zakazami-nakazami? Myślę, że ilość i częstotliwość jedzenia tego czy tamtego – to jest klucz.
Nic, tylko położyć się i czekać na smierć, bo jak wiadomo, życie jest paskudnie niezdrowe! I zawsze kończy się tak samo 🙁
https://www.przegladsportowy.pl/czas-na-bieganie/nie-mozna-laczyc-pomidora-z-bialym-serem-to-mit/c7b8wyj
Najprościej byłoby wymyśleć idealną pigułę, w której nic się z niczym nie kłóci i szlus – popić wodą (a propos, czy ona aby zdrowa?).
Tylko wtedy…po co żyć???
Dżungla wokół Pałacu Kultury, to byłoby piękne i mogłoby się zdarzyć, ale na pewno nie u nas 🙁 Krystyna niestety wie, co mówi, chociaż pamiętajcie, że mamy wspaniały ogród na dachu biblioteki uniwersyteckiej ora palmę na rondzie de Gaulla 🙂
Zdjęcia z Chamonix, które podrzuciła Alicja są bardzo urokliwe i obejrzałam je z przyjemnością. To może sięgnąć jeszcze dalej w przeszłość i zobaczyć, jak było zimą w XVI wieku: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/34/Pieter_Bruegel_d._%C3%84._107.jpg
A potem przypomnieć sobie, na przykład szwedzką curlingową ekipę w czasach obecnych:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/b0/Swedish_curlers_at_Olympics_2010.jpg/1024px-Swedish_curlers_at_Olympics_2010.jpg
Curling to gra, której początki sięgają średniowiecza i to nie jest żadne hop siup i byle do przodu, to sport nazywany szachami na lodzie.
Alicjo, jak czytam, Kanadyjczycy mają w tej dziedzinie duże sukcesy.
de Gaulle’a oczywiście 😳
to jeszcze to … nerwicy się można nabawić przez te internety … 😉
https://krytykakulinarna.com/10-najwiekszych-mitow-na-temat-jedzenia/
Danuśko, rosół na przeziębienie niezastąpiony, jak najbardziej zajadamy. Zresztą
to danie znane zapewne w większości kuchni, i rzeczywiście często w wersji pikantnej. Ramen jadłam kiedyś w restauracji japońskiej. Z kolei w „chicken soup” przyrządzonej przez znajomego Irańczyka było zgodnie z nazwą dużo kurczaka, podobnie jak w rosole zaserwowanym w Meksyku; ten ostatni zawierał kurzą nogę, ponadto cebulę i marchew w całości oraz spory kawałek kapusty; mimo niewinnego wyglądu dał mi popalić, choć zamówiłam wersję łagodną (T i mój syn poprosili o ostrą, więc… wyszli głodni. 😉
Alicjo, przeczytałam artykuł z linka. Co za pech, całe życie piję herbatę po obiedzie! No i lubię śródziemnomorską sałatkę typu ogórek, pomidor, papryka, feta. Kurczę, dlaczego to co dobre tak często jest niezdrowe?
I od razu mam pomysł na spotkanie pt: „Rosół łączy ludzi i jest dobry na wszystko”.
Każdy przynosi ze sobą w termosie, pudełku, w słoiku albo, jak tam chce rosół własnej roboty, wszyscy uczestnicy spotkania próbują, punktują i przyznają złoty medal.
Jak zawsze podczas takich spotkań nie chodzi o medale, ale o bycie razem przy stole 🙂
A propos resztek – jestem dumna z siebie, bo mam taki system zakupow i „przerabiania” skladnikow, ze praktycznie nie wyrzucam jedzenia. Jedynie obierki czy jakies okrawki.
Dzis gotowalam zupe „chinska”: kawalki kurczaka, utarty imbir, utarty czosnek, sos sojowy, kawalki bambusa, duzo chilli suszonej, soja z mrozonki i makaron ryzowy. Goraca i ostra w sam raz na ten mroz!
Najlepsze na swiecie, czyli mamine nalesniki na slodko i z kapusta i grzybami bede juz jesc niedlugo 🙂
Danuśka, dobra myśl! Zróbmy festiwal rosołu – rosólmy się!
Bezdomny – nie, dziękuję (uwaga na przecinek 😉 bo nie lubię frytek
Danuśka,
Kanadyjczycy w sportach zimowych ogólnie są nieźli, ale rozumiesz, dlaczego – śniegu tu nie brakuje nawet latem, na przykład w takim Whistler. Zimy są długie, zależy od prowincji i położenia równoleżnikowego też, ale ogólnie dłuższe, niż w Europie na przykład. Dawno temu nie było radia, telewizji, a komputery nawet się nie marzyły, więc trzeba było znaleźć dzieciom jakieś zajęcie 😉
Prawie w każdej większej miejscowości są całoroczne zamknięte hale hokejowe (używane gęsto!), a przy tym te lodowiska do curling-u, bo to niewiele potrzeba…Tę tradycję przywieźli tutaj Szkoci i faktycznie, jest to bardzo popularne. Jak się przyjrzeć, ta dyscyplina sportowa wymaga wielkiej precyzji, cały zespół musi się napracować i „nazamiatać”, że hej 🙂
Kocimiętko-od zawsze myślałam, że wszyscy na świecie lubią frytki 🙂
A bezdomny, wiadomo, lubi sobie pożartować…
Ta warszawska palma to jest już „kultowa”, że tak się wyrażę 😉
Wracając do okolic Pałacu Kultury i Nauki, dżungli nie będzie…ale żeby tam jednak jak najwięcej zieleni wrzucić, to by było pięknie.
Tu są plany wybrane, a co zatwierdzą, to zobaczymy:
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wybrane-projekty-na-plac-centralny-w-warszawie/q2hyl1e
Drogie Panie! Moja ukochana Alicja robi sobie wbrew a nawet na rękę. Miód powyżej 50C staje się zwykłą sacharozą i robi dobrze tylko producentom i oponkom na brzuszku. Mam inny sposób, żeby nie czekać na ostygnięcie herbaty. Po zaparzeniu, wlewam do niej słuszną miarkę rumu lebo bourbona. One są chłodne albo zupełnie zimne i w ten sposób herbata jest gotowa na przyjęcie miodu ew. jak kto lubi i cytryny. Niektórzy uważają obecność cytryny w herbacie za szkodliwe.
Mnie się podoba projekt C, bo ma najwięcej drzew (ja bym dodała jeszcze jakieś krzaczory!)
Cichalu,
ja sobie nic wbrew, a już Boże broń na rękę nie robię, powtórzyłam tylko receptę Heleny. I mnie ta herbatka zrobiła dobrze na przeziębienie!
Przecież się tego nie używa codziennie, tylko w razie draki!!! Osobiście wolę żywe (lub mrożone) maliny, niż herbatkę z malin, ale i jedno, i drugie ma zastosowanie, czyż nie?
Dla mnie herbata to herbata bez niczego, mocna jak licho, ale niektórzy słodzą, dodają cytrynę itd. Gorąca herbata z cytryną i łyżeczką cukru świetnie rozgrzewa, nie mówcie, że nie!
A poza tym to co komu dobrze robi – jest dobre 🙂
A jak jest złe, to tym bardziej jest dobre.
Krystyno,
pastę z kurkumy robiłam bez tłuszczu: 2 łyżki proszku kurkumy, 1/2 szkl. wody, 2 szczypty pieprzu. Dopiero gotową dodawałam do mleka razem z łyżeczką masła i miodem. Jednak z samej pasty nie jestem zadowolona. Dzisiaj zauważyłam, że rozwarstwiła się, nie wiem czy nie wyrzucić. A robiłam ją opierając się na: http://agnieszkamaciag.pl/zlote-mleko-i-fenomenalna-pasta-z-kurkumy/
Nie należę do cierpliwych, więc może powinnam się bardziej przyłożyć. Rezultat (zdrowotny) pozytywny, po tym złotym mleku kaszel nie męczył tak strasznie i wreszcie spałam w miarę spokojnie 🙂
Też czytałam, że miód zniesie temperaturę do 40 st.C bez szkody dla swych cennych właściwości, ale przecież każdy sobie podgrzewa jak chce, zważając lub nie 🙂
gołąbki na skróty ….
http://www.obzarciuch.pl/2016/10/zapiekanka-goabkowa.html
Przy okazji, niedawno naczytałam się rewelacji na temat herbaty i aż mi wątpia spuchły. Parzyć tak i tak, tyle i tyle minut, nie wrzątkiem, a tą znowuż wrzątkiem, pierwszy parz wylać, a dopiero piąty czy któryś tam jest odpowiedni i „zdrowotny”, a zielona to taka (wymagająca!), a czarna to taka…3 minuty tu, 5 minut tam…
Wymiękłam 😯
Lubię herbatę po swojemu i na tym koniec!
Gdybym tak miała dbać o tę skorupę, w której ponoć moja dusza siedzi, to nie miałabym czasu nacieszyć się życiem!
Owszem, czytam co mi tam wpadnie w oko z tych „zdrowotnych” artykułów, słucham, co znajomi powiedzą, ale niestety, robię swoje siłą przyzwyczajenia, a przede wszystkim smaku i ochoty.
Mieliśmy bliską znajomą, którą nazywaliśmy „Krysia Zdrowotna”. Krysia Zdrowotna kupowała tylko produkty „zdrowe” od Amiszów. Odliczała, przeliczała, wyliczała witaminy i co z czym ma być, kalorie… wokół tego toczyło się całe jej życie.
O Krysi Zdrowotnej już tutaj na pewno kiedyś wspominałam i radzę Wam serdecznie – nie idźcie tą drogą! Nie zdążyła się nażyć i cokolwiek użyć, bo los miał wobec niej inne plany zdrowotne.
jest nowy wpis …
Prawda Alicjo,
herbata Heleny najlepsza!
A u nas – zima – naprawde! Wszyscy sie ciesza. Bo nie zna jej juz bardzo wielu.
Wczoraj rano minus 7, dzis rano minus 8, a dzis fale sniezycy, raz po raz, fajnie wiec, bo lubie jezdzic, jak jest troche snieznie, troche bardziej slisko.
Lubie to.
Re: Danuśka, 19.32:
Widać, że bezdomny=żarty, więc z tymi moimi frytkami to podziel przez pół, jako że ze mnie człek nie-nażarty. 🙂