Knajpki wszędzie wokół
Mam wrażenie, że gastronomią zajmują się dziś wszyscy. Przynajmniej w Warszawie. Wszędzie jest pełno restauracji, barów, bistro i innych przybytków tego rodzaju. Na nowo powstającym niedaleko mnie osiedlu (to fakt, że w bezpośredniej bliskości zagłębia biurowego, czyli Mordoru) bloki jeszcze nie całkiem wykończone, a już w każdym szykuje się do otwarcia jakaś jadłodajnia.
To z jednej strony bardzo miłe i krzepiące, ale z drugiej – zastanawiam się, na ile to jedynie pomysł na rentowny biznes, a na ile osoby, które je zakładają, rzeczywiście znają się na gotowaniu. I przede wszystkim ilu z tych przedsiębiorców utrzyma się na rynku.
Byliśmy wczoraj w kilka osób w małej knajpce połączonej ze sklepem z winem na placu Narutowicza. Bardzo miłe miejsce, bardzo smaczne włoskie jedzenie. Tylko kilka stolików. Popularność najwyraźniej duża, trzeba rezerwować miejsce. Z naszych nieskładnych wypowiedzi, jakie wino byśmy chcieli, młody pan kelner wyciągnął właściwe wnioski. Przyniósł pyszne wino i smaczne jedzenie.
Pewnym zgrzytem było, że obsługa, choć bardzo miła, nie przeszła najwyraźniej przeszkolenia z wymowy włoskich nazw potraw. Musieliśmy się mocno gryźć w język, żeby nie poprawiać pana, kiedy kilka razy proponował nam tagliatelle wymawiane przez gl. A właściwie może szkoda, że mu nie powiedzieliśmy, że to się czyta inaczej?
Na szczęście wymieniane również w karcie gnocchi wymawiał bez zarzutu (choć spotkałam już osoby, które twierdziły, że lubią gnoczczi).
Komentarze
A nie proponował czasem „bruszetty”? Taką wersję zaserwowała kelnerka koleżance – italianistce z wykształcenia 😉
Mam nadzieję, że italianistka z wdziękiem poprawiła nieświadomą kelnerkę 🙂 jestem za poprawianiem, byle taktownym. Swego czasu miałam przyjemnośc bywania w restauracjach z naszymi przyjaciółmi, Francuzem i Włochem. Obydwaj wytrawni smakosze, ilekroć była potrzeba, wdawali się w rozmowy z kelnerami dodając swoje uwagi. A że były to restauracje po pewnym czasie zaprzyjaźnione, dochodziło do tego, że panowie dawali też rady kucharzom. Np. jak prawidłowo przyrządzić polentę, do czego sypać świeżo tarty ser, a do czego nie itp. Dla mnie byli zawsze nieocenionymi doradcami przy studiowaniu karty dań. Ale z uwagami też bywa różnie, zależy na kogo się trafi…
Nowy, jak pięknie nam wczoraj zazdrościłeś 🙂 i jak ładnie napisałeś o Ewie i jej podwójnym talencie. Ale wiesz, że nam też się śni Twoja ławeczka nad oceanem, a i chętnie byśmy Wam towarzyszyły w wyprawach po klubach, gdzie prócz dobrego wina dobrą muzykę podają 🙂
Daje się odczuc brak porannej kawy Irka, ale bardzo był wczoraj przeziębiony, tylko adrenalina i spora dawka leków trzymały go wczoraj w pionie. Życzmy mu zdrowia!
Taktowne poprawianie – trudna sztuka…
Ważny jest chyba życzliwy ton, życzliwe nastawienie do poprawianej osoby i niezawstydzenie jej publicznie.
Nie jestem pewna, czy w danej sytuacji wiedząc lepiej, poprawiałabym czy nie.
Moim zdaniem to pracodawca powinien szkolić pracowników również w zakresie prawidłowej wymowy nazw potraw z menu.
Jednym słowem życzliwośc, uśmiech, ale i pewna doza pokory ułatwiają życie, nie tylko w sytuacjach o których Agata pisze. Bo któż z nas błędów nie popełnia… A co do liczebności pojawiających się lokali, to moim zdaniem pozytywne zjawisko. Miasta nabierają kolorytu, tętnią życiem. Inną sprawą jest rzetelnośc tych usług, ale może to konkurencja będzie najlepszym weryfikatorem. My, w naszych warszawskich spotkaniach jakoś trafiamy dobrze, może to kulinarne wyczucie Danuśki, naszej inspiratorki i organizatorki wypraw, albo mamy szczęście, albo jest tak dobrze 🙂
Meldujemy się z Jolinkiem po powrocie z naszych wojaży 🙂
Na Wyspach Zielonego Przylądka knajpek też przybywa, a jedną z nich, w miejscowości Santa Maria na wyspie Sal prowadzi nasz rodak-muzyk i kucharz w jednej osobie. Gotuje bardzo smacznie, przede wszystkim ryby, bo łodzie przypływają codziennie ze świeżą dostawą.
Ciąg dalszy opowieści nastąpi….
Salso-rzeczywiście nie miałyśmy, jak dotąd, znaczących kulinarnych rozczarowań.
Oby tak dalej 🙂
Dzień dobry Podróżniczki!
Fajnie, że już jesteście!!!
Danuśko, jaki miły meldunek i to w poniedziałek, skoro świt, a nawet w nocy 😀
dzień dobry i pomachanko …. 🙂
Jolinku 🙂
Jesteśmy bardzo zadowolone z naszej wyprawy-piękne piaszczyste plaże, chociaż nie na wszystkich wyspach, a te użytkowane jedynie przez miejscowych często brudne. Poza tym księżycowe, wulkaniczne krajobrazy, ale również zielone, uprawne doliny, wiele zadbanych miasteczek z pokolonialną zabudową, wioski zagubione w górach z chatami zbudowanymi z kamienieni wulkanicznych i dachami pokrytymi liśćmi palmowymi, ludzie życzliwi turystom i nie narzucający się swoją obecnością(jak to bywa na przykład w krajach arabskich). Największe zagłębia turystyczne to wyspy Sal i Boa Vista, bo tam są piaszczyste plaże. My rozpoczynałyśmy i zakończyłyśmy naszą podróż właśnie na tej pierwszej wyspie. Te dwa miejsca to również raj dla surfingowców i kitesurferów (wieją silne wiatry znane dobrze bezdomnemu).
Nam najbardziej podobała się wyspa Santo Antao z jej stromymi szczytami, głębokimi wąwozami, apokaliptycznymi krajobrazami oraz zielonymi dolinami z plantacjami bananów, trzciny cukrowej, czy manioku. Na wyspie Santo Antao spotkać można przede wszystkimi wędrowców i my też znalazłyśmy się w ich gronie. Po tamtejszych szlakach pełnych niezwykłych widokówi wędrują głównie Francuzi 🙂
Co do kulinariów to poznałyśmy nieznaną nam wcześniej jadalną roślinę-pochrzyn. Występuje w wielu odmianach, niektóre wyglądem przypominają bataty i podobnie smakują:
https://media.castorama.pl/media/catalog/product/p/o/pochrzyn_chi_ski_.jpg
Ciąg dalszy nastąpi…
no i najważniejsze wydarzenie wyjazdu to parada karnawałowa … było pięknie i radośnie …
jestem w niedoczasie … potem poczytam zaległości i coś więcej wtrącę …
Co do karnawału to udało nam się wyśmienicie, jako że hotel, w którym mieszkaliśmy mieścił się przy jednej z ulic, którą przechodziła parada. Jolinek miała pokój z balkonem na pierwszym piętrze, z którego to miejsca miałyśmy znakomity widok na tancerzy oraz przesuwające się kolorowe platformy.
Danuśko, to nie przyłączyłyście się do tancerzy, duży błąd 😀
Cofam co powiedziałam, bo tancerze mniej widzą i zdjęc robic nie mogą, a z takiego balkonu…to i my coś obejrzymy 🙂
Moja koleżanka była latem na Wyspach Zielonego Przylądka, a właściwie tylko na jednej wyspie. I praktycznie nie miała nic ciekawego do opowiadania. Wycieczka była prezentem od jej córki, która wybrała miejsce i rodzaj pobytu. A że obie lubią słońce i plażowanie, to właśnie tak spędzały czas i nie jeździły na żadne wycieczki. Tylko że plażować mogły gdzieś bliżej. Ale tego nie powiedziałam koleżance. Dlatego ciekawa byłam wrażeń Danuśki i Jolinka.
„eXpreso maCZiato” i szkliwo mi na zębach popękało….
Albo wymawiane jakby ” z francuska” caFE laTE…
Bruszczettę już ktoś wspomniał. Ja dołozę „lazagnię” i nieśmiertelne „czianti”.
Z kategorii „Ależ jesteśmy włoscy!”:
Sos „pelati” oraz „spaghetti pelati” i do kolekcji „‚naszą pizzę wyrabiamy z włoskiej mąki Farina Tippo”.
W dobie tłumacza google na to naprawdę nie ma usprawiedliwienia.
Z rzeczy nie językowych – w restauracji „włoskiej” z pretensjami (nazwa zaczynając się na „da”, a jakże!, wszystkie potrawy opisane po włosku i z zaznaczeniem regionu z którego pochodzą) na prośbę, żeby spaghetti było al dente usłyszałam od kelnera „nie mamy al dente, mamy tylko takie zwykłe”.
Kurtyna!
krystyno byłyśmy, widziałyśmy co potrzeba ale ja nie polecam tam wyjazdu … chyba tylko dobre dla amatorów latania po wodzie (są wiatry ciągle), chodzenia z kijami … nasza wycieczka udana bo parada i fajna grupa była (oprócz pilota wycieczki) … to tak w skrócie i z doskoku ..
Salso-kto chce może oczywiście tańczyć nawet do białego rana, ale trzeba niezwykle uważąć na torebki i zawartość kieszeni. Na naszym balkonie czułyśmy się bezpiecznie i też mogłyśmy balować 🙂 Kiedy tancerze odpoczywali schodziłam na dól i robiłam im zdjęcia, pozują z wielką przyjemnością. Parada wtorkowa trwała ponad cztery godziny.
Krystyno-koleżanka była zapewne na wyspie Sal, która jest niewielka, płąska i pustynna. Jedyna atrakcja, to piękne plaże zatem, jeśli ktoś lubi plażowanie lub uprawia surfing to takie miejsce mu wystarczy. Podróż jest jednak dosyć daleka-lot bezpośredni trwa siedem godzin lub dziewięć, jeśli jest międzylądowanie. W naszym samolocie na wycieczki objazdowe po kilku wyspach lub na trekking leciało jedynie jakieś dziesięć procent pasażerów. Co kto lubi…
Mnie się bardzo podobało z trzech powodów-wspaniały karnawał, nieziemskie krajobrazy i niezwykle udana, niewielka grupa wycieczkowiczów 🙂
Droga Salso i Kuzynko Magdo!
Dziękuję Wam pięknie za dobre słowo i uczestnictwo w moim spotkaniu autorskim na Grójeckiej. Byłam bardzo mile zaskoczona Waszą obecnością i tylko żałuję, że nie mogłyśmy zamienić ze sobą kilka słów prywatnie, po spotkaniu. Mam nadzieję, że jeszcze nadrobimy przy innej okazji…
Nowy,
stokrotne dzięki, cieszy mnie Twoja opinia o moich wierszach i fotografiach. To dla piszącego to najpiękniejsza nagroda, jeżeli odkrywa porozumienie z czytelnikiem.
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło.
Ewo Irkowa,
to była prawdziwie wielka przyjemnośc wziąć udział w Twojej miłej uroczystości. Byłaś tak otoczona wianuszkiem poetów i zaprzyjaźnionych miłośników poezji, więc zabrakło trochę śmiałości. Ale już się cieszymy na to „nadrobienie” i spotkanie, może w większym, blogowym, gronie. Bo jak może czytałaś, zazdroszczą nam 🙂
Poezja wyzwala w człowieku jakieś, może na co dzień uśpione, pokłady wrażliwości, ożywia wyobraźnię. I tak było tym razem, błądziliśmy po starym Lublinie, zajrzeliśmy do Kazimierza, Białowieży, Łodzi. Spotkania z ważnymi dla Autorki ludźmi, wszystko było tak plastyczne i wzruszające. Ciepłe spojrzenie na stare, wyszczerbione mury, na zielone listki brzozy w oknie, przez które teraz nikt nie wygląda. Miejsca, miasto, które już się nie powtórzy, ale które przywracają poeci. Ej, ludzie, czytajcie poezję!
Dzień dobry, szczególnie „zielonym” podróżniczkom! Ja dzisiaj chciałem podróżować na biały stok, ale zorientowaliśmy się, że dzisiaj jest President Day, a więc masa dzieci „szlifujacych” trasy deskami w poprzek. Jutro znowu ma być bardzo ciepło i śnieg będzie zupiaty! Jak żyć?
Alicja pisała, że mieli odmrożony bigos i że był świetny. Święta racja. U nas też!
Cichalu,
my mamy dzisiaj „Family Day”.
Dodam jeszcze nieśmiertelne „modżajto” 😉
Danuśka, Jolinku – czekam na zdjęcia!
Kanada 6-5-6 (medale). Norwegowie i Niemcy nas wyprzedzili.
a u tego faceta jedliśmy pierwszą i ostatnią kolację na Sal i słuchaliśmy muzyki specjalnie dla nas …
https://futurenet.club/u/grzegorz2016
Czytajmy poezję i słuchajmy muzyki, a wspominając Cabo Verde nie sposób nie przypomnieć Cesarii Evory:
https://www.youtube.com/watch?v=oWYKTiqPvYA
Cesaria nie miała podobno łatwego charakteru, ale śpiewała pięknie i rozsławiła swoje wyspy. Widziałyśmy dom, w którym mieszkała, a także zgodnie z uświęconym zwyczajem, położyłyśmy muszelki na jej, bardzo zresztą skromnym, grobie.
Ewo-zdjęcia oczywiście będą, pracuję nad nimi bardzo intensywnie.
https://www.youtube.com/watch?v=277TASChoAg
https://i.imgur.com/7qMoQyI.gifv
Przyznajcie, że wywiad ze smarkatym Stochem to je to 😉
A teraz czekam na zdjęcia z Wysp(y). Nigdy się specjalnie olimpiadami nie przejmowałam, ale jak nasi medalowi, no to jak tu się nie przejmować!
Kciuki trzymam zawsze podwójnie – na naszych i za moich.
Danuśko,
kto poezji nie czuje, to lepiej niech nie czyta. Musu nie powinno być, podobnie jak słuchanie określonej muzyki. Słynne pytanie na lekcjach języka polskiego (przynajmniej za moich czasów ogólniaka) „a co poeta chciał przez to powiedzieć”.
I jeszcze, bo mi się z zakamarków pamięci…co do poezji. Otóż w latach wczesnego Gierka było coś takiego, jak Kłodzkie Wiosny Poetyckie. I tam poznałam Juliana Kornhausera, ja go pamiętam, a on mnie niekoniecznie, bo niby z jakiej racji. To były wspaniałe imprezy, Boguś Michnik (nie ten od GW) to organizował i prowadził, przyjeżdżali poeci i pisarze z całej Polski.
W Skrzynce koło Kłodzka mieszkał Henryk Worcell (Tadeusz Kurtyka, „Zaklęte Rewiry”), którego poznałam na jednej z Wiosen Poetyckich. Tak jest, ojciec Wojciecha Kurtyki, himalaisty.
„Kłodzkie Wiosny Poetyckie” to było doroczne wydarzenie literackie na całą Polskę. Można wygooglać, jak ktoś chce.
Irku jak zwykle kawa tematycznie przypasowana … 🙂
Ewo Irkowa żałujemy z Danuśką, że nas takie piękne chwile ominęły … może się jeszcze zdarzy ..
sporo pomysłów na zupy się pojawiło … i Nowy się robotny zrobił … 😉
jak Danuśka się sprawi ze zdjęciami to łatwiej będzie nam opisać naszą wyprawę … i racja z pogodą .. nawet jak było 26+ to wiatr kazał nam chodzić w kurtkach a deszcz i mgła nam zasłaniały trochę widoki (zwłaszcza z wysokości 2000 m) … ale i słońce było co zobaczycie na zdjęciach ale woda zawsze była zimna więc pływanie w morzu lub basenie odpadało … mnie najbardziej zachwycili ludzie … tacy przyjaźnie i naturalni .. (ludzi będzie trochę na zdjęciach bo bardzo lubili by ich fotografować)
W Londynie wczoraj odbyła się kolorowa parada smoków z okazji chińskiego Nowego Roku, zaczynamy, zdaje się, Rok Psa 🙂
Złożyłam życzenia mojej Synowej. Ode mnie się dowiedziała, że jest Rok Psa. Mrusia vel Prosiaczek nie była zachwycona….
http://aalicja.dyns.cx/news/Mrusia.jpg
Linek na Wyspach jest duża grupa Chińczyków i też widziałyśmy z Danuśką uroczystość z z okazji chińskiego Nowego Roku …
kupiłyśmy na prezenty kawę miejscową … ceny za 10 dkg od 1,25 do 5 Euro (za taką samą kawę) w zależności od miejsca … na Wyspach powszechnie jest dostępny ser kozi (nie ma prawie trawy a kozy jedzą wszystko) … zakupiłyśmy oczywiście po krążku u kobiety w górach … 1,50 Euro za 30 dkg … w sklepie w mieście 2 do 3 Euro …
Jedyne, co w życiu warto, to szlajać się po świecie jest warto. I tego będę zazdrościła tym, którzy byli tam, gdzie jeszcze nas nie było 🙁
Dla przypomnienia starym blogowiczom oraz dla nowych, którzy nie znają….
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Pan_Lulek/
Alicjo ponieważ całego świata się nie zwiedzi to stwierdzam, że było co zobaczyć ale są ciekawsze miejsca niż Wyspy, w których chciałabym być …
kotka szczęśliwa, że wróciłam …
to musi być dobre …
http://ideimysle.blogspot.com/2018/02/marze-o-baze.html
Jolinku, a propos „ideimysle”. Dlaczego ludzie używają wulgaryzmów? Dowód infantylizmu? Rodzinnego chamstwa? Maniery środowiskowej? Oczywiście jak mi kolega kapnie na dłoń płynną cyną, to nie powiem – drogi kolego, bądź łaskaw uważać na to co czynisz – tylko rugnę! Oczywiście , jak dowcip wymaga grubszego słowa, to nie zasłonie się eufemizmem, ale wtrącanie menelskiego słownictwa do opisu sadu, to dla mnie niezrozumiałe.
cichalu ja ślepa jestem chyba bo nie widzę w tym przepisie albo nie łapie aluzji …
Jolinku! Wzrok masz dobry w przeciwieństwie do mojej pamięci. Gdzieś przeczytałem opis sadu z drzewem pigwowym i tam nadziałem się na takie słownictwo. Potem, to mi się pozajączkowało, a nawet pokićkało i rezultat znasz. Wybacz staremu!
cichal i tak Cię Kocham … 🙂
na Wyspach byliśmy na obiedzie u byłej hipiski na wegańskim/wegetariańskim obiedzie z produktów z ekologicznej uprawy .. wszystkim bardzo smakowało .. to i to może kogoś zainspiruje ..
http://m-non-meat.blogspot.com/2018/02/zimowy-obiad-weganski-ix-momo.html
Może zatem ocenicie sami, czy warto było udać się w podróż na Cabo Verde:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipOppJ6kWEtCbQe_t4EVaR9SaNFH00K4bExG99nZ?source=pwa
Moim zdaniem TAK 🙂
Tu nie ma co oceniać – zawsze i wszędzie warto 🙂
Danuśka, świetna fotorelacja! Myślę, że baaardzo było warto:) Pełna egzotyka i jednocześnie bez nawałnicy turystów. Karnawał radosny i bajecznie kolorowy, za to krajobrazy tchną spokojem. I chociaż za zimno na kąpiel, to mogłyście się cieszyć „własną” plażą. Poza tym morze i góry to zawsze dobre zestawienie, a jak widać na Cabo Verde malownicze szczególnie.
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipOppJ6kWEtCbQe_t4EVaR9SaNFH00K4bExG99nZ/AF1QipNfS4WOwshoeQBDGGMXUDsu8gvjlR1OnrzXgA54 <—Piękne!
Miło mi bardzo, jeśli zdjęcia Wam się podobają 🙂
Wracam jeszcze do kulinariów-przywiozłam składniki na cachupę, ro znaczy suszoną kukurydzę i tapiokę. Wszelkiego rodzaju ziarna fasoli można kupić u nas bez trudu.
Wszystko należy namoczyć i gotować do miękkości, sprawa gęstości jest całkowicie dowolna, każda gospodyni gotuje po swojemu i albo wychodzi zupa, albo gęsty gulasz.
Można dodać mięso, ryby lub inne jarzyny, jeśli są pod ręką. To danie jest pożywnym kabowerdyńskim eintopfem przypominającym trochę naszą fasolkę po bretońsku w wersji mięsnej lub też wegetariańskiej.
Danuśko, ależ szybko się uwinęłaś z taką ilością zdjęc. Jak na tygodniową wyprawę, to sporo wrażeń. Piękne widoki, jedne zachwycają surowością, inne zielenią. Parada bardzo okazała, teraz rozumiem, że się do tańców nie przyłączyłyście, bo nie miałyście strojów odpowiednich 🙂 . Przyjazne twarze ludzi, napatrzyłyście się egzotyki, a i kulinarnych doświadczeń też sporo. Wzruszające muszelki na grobie nieodżałowanej Cesarii i w ogóle piękne wspomnienia. Dzięki za podzielenie się.
Haneczce dziękuję za Twardocha. Szczepana – i książkę podesłaną
https://kultura.onet.pl/wiadomosci/szczepan-twardoch-o-slowach-premiera-morawieckiego/cpbx6wh
Dziewczynom z Capo Verde – za zdjęcia i podpisy
Dzień dobry,
Danuska i Jolinek – dzięki za dzielenie się wrażeniami z Wysp na których tylko Wy byłyście z Blogowiczów.
Danuśki zdjęcia oddają tamtejsze klimaty, jakoś wydają mi się bliskie. Obejrzałem trzy razy, trzy razy zachwycony krajobrazem, życiem ulicy, oceanem, który przecież tak dobrze znam, no i karnawałem. Tam zdecydowanie dłużej, ach tam – długo komputerowa myszka trzymała mnie przy zdjęciach tancerek i nie chciała się przesuwać dalej. No, nie wiem czy bym wolał oglądać je z balkoniku, czy może bez tego dalekiego dystansu… 🙂
Jolinku – może i są na świecie miejsca piękniejsze, ciekawsze, ale to wszystko zależy jak na to patrzysz. Ja staram się wszędzie, WSZĘDZIE, wypatrzyć coś fajnego, pięknego, niepowtarzalnego. Bo taki jest świat, na szczęście! Przed wieloma, wieloma laty przyczepiło się do mnie zdanie, które van Gogh napisał do swojego brata Teo – „Tyle jest piękna wokół, a ludzie nie potrafią go dostrzec”. Chodzi to za mną przez te wszystkie lata i wciąż okazuje się bardzo dla mnie pomocne. Może dlatego nigdy się nie nudzę, po prostu nie znam znaczenia tego słowa.
Dobranoc 🙂
dzień dobry …
Danuśka dzięki za zdjęcia …
ta Niemka to właśnie wegetarianka i dawna hipiska. która się zakochała lata temu i została na Wyspach …
Nowy byłam bardzo szczęśliwa na Wyspach i chłonęłam wszystkimi zmysłami co się dało .. dzięki Danuśce udało mi się wychylić nos poza Europę bo do tej pory myślałam, że nie dam rady tak długo lecieć samolotem (bez papierosa) …
…przez papierosa tyle tracić. Jolinku rzuć to!!!!
Już niedługo druga, a ja wciąż na Wyspach…. Danuska podała link do koncertu Casaria Evora. Wiele razy jej słuchałem, ale tutaj cały koncert! Uwielbiam!!!! Jeśli ktoś chce się przenieść w świat Południa, wdychać muzyczny tropik, w ogóle żyć! – radzę otworzyć butelkę dobrego czerwonego wina, założyć słuchawki dobrej firmy … i słuchać Cesarie Evora!!! 🙂
Od dłuższego czasu nie widać MałgosiW, Krystyny i Asi. O Asi wiem mniej więcej, ale co z Małgosią i Krystyną????
Danuska, bardzo ladne zdjecia. Gratuluje.
Dzień dobry 🙂
kawa
Powoli wracam do zdrowia po wyjątkowo uciążliwym przeziębieniu .
Dziękuję Salsie i Kuzynce Magdzie za obecność na wieczorze Ewy i ciepłe przyjęcie jej wierszy 🙂
… a teraz na Wyspy 🙂
Nowy krystyna wczoraj pisała … a Małgosia za dwa dni wraca z dalekiej podróży ….
Irku zdrówka …
DANUUUŚKOOO & JOLINKU
dobrze żeście tam były. wprawdzie wyspy terytorialnie nalezą do afryki to stylem życia, luzikiem, przypominają raczej Karaiby. Milo popatrzeć na klimaty, w których spędziłem w sumie parę miesięcy. Gdyby nie to, ze uporczywie przygotowuje sie do życia na ulicy, to spotkalibyśmy sie tam przy szklaneczce berbeluchy z trzciny cukrowej 🙂
pozdrawiam
Danusko, Twoje zdjecia to radość dla oczu, taka feeria kolorów z samego rana, czysta przyjemnosc. Urzekło mnie zdjęcie matki z dzieckiem, wyglądających prze okno, tyle ciepła w ich uśmiechu.
Jolinku, piekne Twoje zdjęcie na plazy. Dla Danuski szklanka bedzie zawsze w pół pełna a nie w pół pusta 🙂
i jeszcze cos o czym wspomniała Agata.
Nie, nie poprawiam nikogo wymowy czy pisowni. a to z tej przyczyny, ze skoro wiem o co autorowi chodziło to wszystko jest w porzo.
nasz rozum jest w stanie więcej przetworzyć niż nam sie wydaje, trzeba go tylko do tego zmusić, tzn. trenować 🙂
nie ma najmniejszego znaczenia szyk liter w wyrazie, ważne by pierwsza i ostatnia litera stała na swoim miejscu. a to dlatego ze my nie czytamy liter a rozpoznajemy cały wyraz, niekiedy cale zdanie, a niektórzy nawet cala stronę na raz 🙄
dla tych, którzy znają język niemiecki mała próba, ze to co wygląda na całkowity nonsens czytać i skumać sie da 🙂
Ehct ksras! Gmäeß eneir Sutide eneir Uvinisterät,ist es nchit witihcg, in wlecehr Rneflogheie die Bstachuebn in eneim Wort snid, das ezniige was wcthiig ist, das der estre und der leztte Bstabchue an der ritihcegn Pstoiin snid. Der Rset knan ein ttoaelr Bsinöldn sein, tedztorm knan man ihn onhe Pemoblre lseen. Das ist so, weil wir nicht jeedn Bstachuebn enzelin leesn, snderon das Wort als gzeans enkreenn. Ehct ksras! Das ghet wicklirh! Und dfüar ghneen wir jrhlaeng in die Slhcue!
Dziękuję wszystkim za miłe słowa 🙂
Cesarii Evory można słuchać, albo przy butelce wina, albo przy butelce grogu z Santo Antao 🙂 Grog produkowany z trzciny cukrowej ma różne odmiany i oczywiście im starszy tym lepszy, ale jeśli ktoś nie lubi smaku czystego alkoholu, to może kupić grogowy likier. Mnie smakował najbardziej grog kawowy oraz hibiskusowy.
https://i.pinimg.com/564x/78/af/fe/78affe398b08930cb297115e6760b95d–cabo-barista.jpg
Nowy-co do pięknych tancerek to trzeba uważać 🙂 bo niektóre z nich okazują się być panami w damskich strojach.
Karnawał z Mindelo jest uważany za drugi po Rio najważniejszy karnwał na świecie.
Jolinku, Danusia- dzięki Wam zwiedziłam wyspy, których pewnie nie zobaczę 🙁 Zdjęcia cudne! Od kilku lat niektórzy moi znajomi, którzy pływają i latają na desce jeżdżą tam uprawiać swoje sporty ale ich fotorelacje są monotematyczne a Danusi zdjęcia pokazują dużo więcej 🙂
grog na prezenty zakupiłyśmy i degustowałyśmy kilkukrotnie … 🙂 …. piłyśmy też do każdego posiłku białe wino z Portugalii (prawie miejscowe) i bardzo nam smakowało …
te świnki na zdjęciach to szczęśliwe świnki bo hodowane na zboczach w specjalnie dla nich zbudowanych kojcach … żyją sobie na pustkowiu i czują się bezpieczne i nikt się nie obawia o ich kradzież bo ludzie sobie ufają …
Alino, Danuśka nie pokazała swoich zdjęć a tańczyła świetnie do muzyki tych trzech grajków ze zdjęcia …..
to nie do końca pasuje Danuśko co piszesz, leć o tym czasie do Santa Cruz de Tenerife, a przekonasz sie, wiem co klepie. znam oba z autopsji 🙂
Bezdomny-kilka lat temu widziałam karnawał w Santa Cruz na Teneryfie, jest też piękny, ale skromniejszy.
Polecam też francuski karnawał w Mentonie, gdzie w roli głównej występują cytryny i pomarańcze:
http://www.isola-bianca.it/wp-content/uploads/2017/10/bandeau-fete-du-citron-menton-2.jpg.pagespeed.ce.soTEIAzJgy.jpg
dziękuje Danuśko 🙂 już niedługo, jeszcze tylko parę spraw pchnąć do przodu. i niech silą rozpędu same funkcjonują 🙂 i po Francji tez będę kloszardowac bo innej drogi nie ma 🙄
Wbrew temu, co w tej chwili możecie pomyśleć podczas naszej wycieczki piłyśmy również napoje bezalkoholowe 🙂 Były wśród nich znakomite soki ze świeżych owoców-mango, czy papai oraz smaczne herbaty ziołowe na przykład z liści imbiru.
Dużo przyjemnością były obiady serwowane na farmach ekologicznych, w prostych wnętrzach z widokiem na ogrody pełne warzyw i owoców.
Danusko, to poprosimy o zdjecia, które skompletują zdjęcie trzech grajków 🙂
Alino-eeetam…moim tańcem nie się co chwalić. Jolinek pochwaliła mnie trochę na wyrost. Natomiast była w naszej grupie koleżanka z Poznania, która okazała się być prawdziwym tanecznym talentem.
Mam jeszcze w planach wyprawę na karnawał do Kolonii:
http://wiadomosci.com/wp-content/uploads/2016/02/dreamstime_s_36122985.jpg
Też wesoło i kolorowo, a zdecydowanie bliżej.
nie ma się co chwalić…
Dużem plusem tej wycieczki były piesze wędrówki, jedną niestety uniemożliwił nam deszcz. Dzięki trekkingowi mogłiśmy dotrzeć do wioski zagubionej w górach, do której prowadzą jedynie piesze lub osiołkowe trasy.
Danuśka nie bądź taka skromna … lubisz taniec i to było widać … 🙂
ja tylko dodam, że te pierwsze zdjęcia nocne z parady pokazują przemarsz amatorski z różnych szkół samby … następne to zdjęcia z przemarszu profesjonalistów, który się odbył drugiego dnia czyli w ostatki (w słońcu to zdjęcia z przygotowań do parady właściwej) … były 4 grupy tematyczne i konkurs na najlepszy scenariusz i wykonanie … wygrał temat „Afryka” …
lecę zobaczyć czy wszystko w porządku w okolicy …
Taka wyprawa to też niezły trening i spalanie kalorii, a w nagrodę takie cudne widoki. Na szczęście u nas dzisiaj piękne słońce, to „zejście na ziemię” może nie będzie bardzo przykre 🙂
Danuśka,
świetna relacja z podróży. Tyle jest tam do zobaczenia, więc tym bardziej dziwię się tym, którym wystarczy hotel i pobliska plaża.
Bardzo ładni ludzie tam żyją i nie mam na myśli tylko tancerek.
Zdjęcie mamy z dzieckiem rzeczywiście urocze.
Nowy 🙂
zaglądam cały czas na blog, tylko trochę mniej piszę.
A Małgosia o tej porze roku zwykle zwiedza dalekie kraje. Ciekawe, gdzie jest tym razem.
A co do przeziębień – mnie udało się ich uniknąć i przypisuję to kurkumie, którą zażywam codziennie już od jesieni. Może się mylę, ale czuje, że to jednak to. Kiedyś nie lubiłam jej smaku, teraz zupełnie mi nie przeszkadza. Warto spróbować.
Niezmiernie mnie cieszy liczba knajpek, knajpeczek, barów i kawiarenek. Zawsze zazdrościłem różnym nacjom, a szczególnie Włochom, tego ich gwarnego życia w knajpkach. Także chodźmy, jedzmy, pijmy a że czasem kelner się pomyli to już trudno.
Barbaro w słoneczku dobrze się przejść i pomarzyć o wiośnie …
taka pizza wydaje się smaczna i zdrowa …
http://greengoodies.pl/przepisy/pizza-na-spodzie-z-brokula/#
Danuska, Jolinek, dzieki za relacje z podrozy – dzieki Wam moge zobaczyc kawalek swiata ktorego prawdopodobnie nigdy nie odwiedze. Zdjecia piekne, njabardziej lubie zdjecia ludzi, a w szczegolnosci dzieci.
Sprawdzilam pzepisy na zupe cachupe i wydaje sie byc prosta do zrobienia choc czsochlonna – godziny na piecu… szczegolnie kiedy gotuje sie bez plukania fasoli (tradycyjnie).
GosiaB,
czy u Ciebie za oknem tak paskudnie, jak u mnie? Deszcz i mgła…jeszcze tylko śniegu dosypać…
Krystyno,
ja też mniej więcej o tej porze roku 😉
Ale w tym roku to za chwilę.
Dla GosiaB (przy okazji – test…nie wiem, czy mi wyjdzie jak należy…):
https://photos.google.com/share/AF1QipPsp_p3IB3yh86bn5O0JdhaG9rYUXTmyv8PebmF_wpeLdksvPn4qCk4CRSbrKg3Ww?key=TWU3Y0pHeDVZUTkyeHRiZzd0ckUtdmFWVzRGckh3
Guzik…nie tak miało być, ale jeszcze poćwiczę….
Miało być tylko zdjęcie, a nie cała strona…
Alicjo, u mnie pada, a wlasciwie mzy, mgla wisi nisko, glowa boli … temperatura skacze w gore i w dol co dwa dni. Nie znosze takiej pogody.
Alicjo ja widzę jedno zdjęcie i jest bardzo urocze …
taki pomysł na mroźne dni, które zagoszczą u nas za chwilkę ….
http://mamaipomocnicy.blogspot.com/2013/11/rolada-serowa-nadziewana-pieczarkami-i.html
Jolinek!!!
Zgłodniałam, lecę do kuchni 😉
Podczas naszej wycieczki nie omieszkałam 🙂 powiedzieć Jolinkowi, że ma nadzwyczajną umiejętność wyszukiwania ciekawych przepisów, a przy okazji interesujących blogów kulinarnych.
Lura nie ma nic wspólnego z beznadziejną kawą bez smaku, jest po prostu pseudonimem artystycznym znanej i lubianej kabowerdyjskiej piosenkarki. W poniższym filmiku zgrabnie połaczono kuchnię (w garnku pyrka oczywiście caczupa) oraz muzykę: https://www.youtube.com/watch?v=31eeFAM6wu8
To jasne, że kiedy słuchasz tej muzyki, to nogi same rwą się do tańca 🙂
Piękne wyspy, lubię taką pogodę: słońce, wiatr, trochę mgły. Góry i ocean. 🙂
W mojej miejscowości też powstała ostatnio nowa, mała restauracja. Bardzo dobrze, że powstają takie miejsca, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Oczywiście najwięcej jest pizzerii i barów z kebabem, ale cieszą te nowe miejsca, gdzie można zjeść inne potrawy i desery.
Pozdrawiam! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=NaDhCbpJlUk
https://www.youtube.com/watch?v=6RNfQQ9kcW4
I obiecana piosenka dla Krystyny: https://www.youtube.com/watch?v=bkDEw6HI20w
Krystyno-nie będziemy zdradzać, gdzie pojechała Małgosia. Pozostawimy jej przyjemność
opowiedzenia osobiście o swojej podróży. To będą bardzo ciekawe i egzotyczne opowieści….
Jeśli dojadę do Polski, to muszę iść na kebąb. W życiu nie jadłem. Bywałem na bliskim Oriencie i w Afryce i na Bałkanach, ale jakoś nie wpadło mi w oko i w kubki. Pizze jemy parę razy w roku. Raczej przy wnukach. Wczoraj też dorsz przepyszny. A we wtorek dla odmiany, to mama zrobią…dorsza” 🙂
Danusiu, jakie wyspiarskie klimaty. Jak na Karaibach, jak zauważyła Ewa, tylko czyściej. Dziękujemy ślicznie!
http://aalicja.dyns.cx/news/Karaiby-2014/IMG_5749.JPG
Danuśka, Jolinku,
świetny urlop, urocze zdjęcia 🙂
Cichalu,
nie wiem, czy się na ten kebab załapiesz, albowiem „Polska jest demokratycznym państwem narodowym” – ogłosił premier w poniedziałkowym (wczorajszym) wywiadzie.
To może na bigos się załapiesz, bo po takim dictum nic, ino z Polski uciekać, a zwłaszcza ci od kebabów i różnych takich.
Cichal-może spróbujesz kebab na Krupówkach?
Kiedy moja kilkuletnia córka pojechała na szkolną wycieczkę do Zakopanego, to po powrocie oświadczyła: „Mamo, na Krupówkach wszędzie sprzedawali kebab, jadłam i był bardzo dobry. Czy to jest ich zakopiańskie danie?” W Warszawie przed tą wycieczką nie miała okazji poznać kebabowych smaków. Kiedy mej Latorośli przybywało lat i poznawałam jej kolegów, to miałam okazję przekonać się, że kebab jest jednym z ulubionych dań męskiej populacji w wieku od 12 do circa about 30 lat 🙂
W naszej podróżniczej grupie były dwie żeglarki, które pływały po Karaibach i też doszły do podobnego wniosku, co Ewa Cichalowa.
Kochani, dzięki za kolejną porcję miłych słów na temat zdjęć.
I proszę o zdjęcia z Wami na pierwszym planie. Pomimo zaawansowanego wieku, a może właśnie dlatego, (smak miał czas się ukształtować) nadal lubią patrzeć na ładne dziewczyny!
Danusko, potanczylam sobie słuchając Lury, ma ładny głos a rytm wręcz porywa 🙂
zamiast kombinować jak kurkumę skonsumować (by być zdrowym) …
http://strawberriesfrompoland.pl/2017/03/08/na-zdrowie-szot-z-kurkumy/
jakie ładne piersi ….
http://szalonakuchniaewelinyp.blogspot.com/2018/02/kurczak-la-caprese.html
Mam dla Państwa „sam cymes” jak mawiali Żydzi na Nalewkach. Artykuł z Głosu Wileńskiego z sierpnia 39 r. Pod artykułem jest wybór popularnych ówcześnie gazet z Tajnym Detektywem łącznie! Artykuły obu Mackiewiczów, Słonimskiego czy Pruszyńskiego. Cymes powiadam, cymes!
http://retropress.pl/slowo/pomiedzy-stalinem-i-hitlerem/
„Dar Pomorza” 🙂
Danusko, Jolinku, gratuluje pomyslu z tymi Wyspami! Tam tez by mi sie podobalo. Akurat ta pora roku, te temperatury, to na takiego dziada jak ja. A ruchu tam najwyrazniej tyle, ile ja akurat trawie. Popstrykalas Danusko tyle jak nalezy i tak jak w drodze mozna. Uprzedzam tym wszelkie komentarze jakie moga jeszcze przyplynac, ew. nawet i z Ostroleki. Tu oko do Misia!
Cichalu, jesli nie napotkales jeszcze w podrozy po swiecie kebabu to tylko dlatego, ze nie szukales gdzie nalezy. Kebab powstal tam gdzie kassler: w Berlinie. Ostatni nie ma z miastem Kassel nic do czynienia, jak z reszta, hamburger, ale… to juz wie dzisiaj wiecej ludzi.
Bezdomny, przyklad z tym niemieckim tekstem z poprzekreconymi literami ciekawy. Choc „literowki” byly juz naprawde „przegiete”, to po drugiej linijce potrafilem wskoczyc w plynne czytanie. Zawsze mialem klopoty z czytaniem w celach korrektury, bo literowek trudno bylo mi zauwazyc.
Jolinku, pizza brokulowa bardzo ciekawa – a tak – zawsze musze sie pilnowac by nie powiedziec: ekspreso.
Nie zawsze sie udaje.
Asiu,
dziękuję bardzo za muzyczny prezent- piękna piosenka i piękna wykonawczyni. 🙂
Danuśka,
tajemnica to tajemnica; to było pytanie bez znaku zapytania. Wkrótce wszystkiego się dowiemy.
Kebabów nigdy nie jem, choć może i powinnam choć raz w celach poznawczych, ale skoro nie muszę… Te polskie są chyba przeważnie z mięsa drobiowego.
http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114158,23023514,nie-ma-lepszego-miejsca-na-urlop-w-europie-w-2018-niz-to-polskie.html#Z_BoxTrvCz
Cieszę się z sukcesu Wrocławia, bo bardzo lubię to miasto.
Codzienny spacer
Trzeba iść dokądkolwiek. Trzeba ufać drodze.
Guśnieję, kiedy nigdzie z domu nie wychodzę.
Jan Sztaudynger
dzień dobry …
pogoda na Wyspach lepsza niż w Polsce ale mogłaby być lepsza … nawet w pobliskim Senegalu było prawie 10 stopni mniej niż zwykle … no i mgły oraz deszcz były utrudnieniem w górach do chodzenia (kamienie spadały a ziemia się obsuwała) i obserwacji fascynujących krajobrazów wulkanicznych …
dziś jeszcze plusy … od jutra minusy …
Nie padało stale, deszcz mieliśmy tylko jednego dnia i z tego powodu wypadł nam z programu jeden trekking.
Dzień dobry 🙂
kawa
Danuśka ja pamiętam więcej dni deszczowych … ale ja jestem trochę maruda a Ty jesteś zawsze po słonecznej stronie życia …. 🙂
dziś gotuję zupę jarzynową z kaszą owsianą … no i jest słońce za oknem …
Jolinku, przecież spadły tylko trzy krople to tu, to tam i były zupełnie bez znaczenia 🙂
Ciekawe miejsce w Warszawie dla amatorów dobrej kawy:
http://www.cophi.pl/
a może takie naleśniki do kawy ….
http://napiecyku.pl/2018/02/nalesniki-na-cydrze/
Wracam do tematu poprzedniego wpisu (o dietach) ale też trochę o knajpach i kelnerach.Ostatnio byłam z koleżankami na spotkaniu towarzyskim w restauracji. Pora obiadowa, jedna z koleżanek jest wegetarianką.Poinformowana o tym kelnerka proponuje łososia a wobec protestów konkluduje:ach to pani jest weganką! Koleżanka zamawia coś bezmięsnego i potem nam wyjaśnia,że nie jest zaskoczona bo to się często zdarza. Ryba albo owoce morza to przecież nie mięso! Zaskoczona byłam ja.
Olu P.
Mój Chłop osobisty mawia nawet, że drób to nie mięso 😉
Ewo-bo chłopy, to one dziwne som..
Koleżanki Warszawianki proszę o pilne przeczytanie poczty, bowiem wszystko wskazuje na to, że przed nami kolejne miłe spotkanie 🙂
Rzepie-czy udałoby Ci się dotrzeć do stolicy w piątek wieczorem? Jeśli tak, to mailowo wyjaśnię, co i jak.
https://kultura.onet.pl/wywiady-i-artykuly/chrzaszcz-gesi-tapet-i-gruszki-w-popiele-dzisiaj-miedzynarodowy-dzien-jezyka/w22pb30
A moda na ramen trwa w najlepsze. Śmiać się, cieszyć czy płakać?
https://pyzamadeinpoland.pl/2018/02/arigator-ramen-shop/
Anno nie mam zdania bo to nie moje klimaty … Danuśka lubi takie smaki … ale pytanie jest o uczucia to nie wiem czy śmiać się, cieszyć czy płakać …. 😉