Co z tymi resztkami

Wiele się mówi o resztkach, chybionych i zbyt obfitych zakupach jedzeniowych w naszych domach. Moim zdaniem jeśli nawet kupi się kilka niepotrzebnych marchewek czy zbyt wiele kromek chleba, nieszczęścia nie ma, można dać znajomym zwierzątkom (ja dokarmiam chlebem kury sąsiadki pod Pułtuskiem).

Gorzej, jeśli resztki pochodzą z dużych spożywczych sklepów, bo wtedy jest to ilość wielka, żywność byłaby do wykorzystania. I podobno w coraz większym stopniu się dzieje tak, że żywność ta trafia do potrzebujących. Zniesiono nawet opodatkowanie takiego działania, które było powodem, że piekarnie wyrzucały chleb, zamiast go oddać.

Byłam ostatnio na spotkaniu prezentującym pewną sieć kawiarni, których na warszawskim rynku jest już 55 i które oprócz kawy podają również produkowane przez swoją wytwórnię ciastka oraz specjalność: obfite kanapki w chrupiących bułkach. Kawiarnie przygotowują owe kanapki tylko na jeden dzień, nie zostawiają nic na następny. Czyszczą w ostatnich minutach pracy lokalu witryny wystawowe do ostatniego okruszka. Dzieje się tak około godz. 23, w nocy, kiedy zatrudnieni w kawiarni kończą już pracę, a potrzebujący śpią.

Odłożone na następny dzień kanapki byłyby już wedle firmowych standardów nieświeże, bo firma nie używa do produkcji mięs i pasztetów żadnych konserwantów. Oto kwadratura koła. Każde wyjście byłoby nie do końca dobre. Nawet gdyby noclegownie same odbierały kanapki i ciastka, mogłyby one być zjadane dopiero ostatniego dnia, a na to nie może pozwolić szanująca się firma. A kto chciałby zjeść te smakołyki jeszcze tej samej nocy? Istna szarada.

PS Dokładam jeszcze kamyczek do problemu nieprawidłowej wymowy obcojęzycznych słów poruszonego ostatnio przez Agatę. Poszłam ostatnio do dużego marketu, który ogłasza w radiowych reklamach, że sprzedaje doskonałe czekolady „Finker”. Okazało się, że pomylono znaczenie i języki: to francuska nazwa Fin carré, czyli delikatny kwadracik, co czyta się „fę carré”. Ludzie, ratunku, uczcie się języków!