Pierwszy spacer po Świętokrzyskiej
Prawdę mówiąc nie był to spacer, lecz przejażdżka, ale z tak małą prędkością (by móc podziwiać nową arterię), że można mówić o pieszej wędrówce. Otóż wbrew opiniom większości warszawiaków, których słychać w różnych stacjach radiowych i telewizyjnych, mnie odnowiona ulica Świętokrzyska się podoba. Jej zwężenie na odcinku od Marszałkowskiej do Kopernika wcale mi nie przeszkadza. Więcej miejsca dla pieszych i ścieżki rowerowe są moim zdaniem dobrym rozwiązaniem. Ulice wielkiego miasta nie są bowiem (zwłaszcza w centrum) wyłącznie dla zmotoryzowanych.
Życie toczy się głównie dzięki piechurom. To oni bowiem zachodzą do kawiarni, restauracji, sklepów leżących wzdłuż ulic. A takich miejsc przy Świętokrzyskiej jest całkiem sporo. Niektóre przetrwały lata przebudowy i teraz czekają na klientów, inne zaś właśnie otwierają swoje podwoje i witają nowych gości.
Nie bulwersują mnie też nowe wejścia do nowych stacji metra, a ich inna architektura niż tych starych ułatwia wręcz zorientowanie się, w jakim kierunku będzie można pojechać pod ziemią – z północy na południe czy z zachodu na wschód. Najbardziej zaś mnie rozśmieszył (prawdę mówiąc: wręcz rozzłościł) osobnik krytykujący nową linię metra za fakt, że biegnie ona pod ziemią, a on nie ma zamiaru za życia schodzić gdzieś w piekielne czeluści. O ile wiem, nie ma obowiązku korzystania z kolejki podziemnej. Z jednej strony Wisły na drugą można przejechać po wierzchu, a samą rzekę pokonać wpław.
Ja zaś czekam z niecierpliwością, kiedy będę mógł skorzystać z nowej linii metra, by przejechać z francuskiego bistro Saint Jacques przy rogu Świętokrzyskiej i Emilii Plater do Porto Praga przy Okrzei lub La Strada przy Kłopotowskiego.
Komentarze
Dzień dobry. Bardzo lubię metro. Tzw. prawdziwe życie najlepiej obserwuje się właśnie jeżdżąc metrem, a także innymi środkami publicznej komunikacji. Tłumy zaczytanych w książkach Rosjan, starych i młodych w Petersburgu, kolorowo i egzotycznie w innych europejskich stolicach… Takie „podróże” pozwalają poznać miasta z innej strony, niż spacerki po turystycznych centrach.
Ale wstyd może przyznać, w Warszawie jeszcze pod ziemią nie jechałam.
Ciekawa jestem, czy ktoś z Was odwiedził Festiwal Słoików i muzeum?
Gospodarzu, La Strada to już historia, została przeniesiona gdzieś na Żoliborz, może w pobliże starej linii metra 🙂 , a na jej miejscu stanie coś nowego, sięgającego chmur. Spacerowałam też „nową” Świętokrzyską i wrażenia mam podobne, bardzo ładnie się prezentuje, jeszcze jak zostaną usunięte osłony przy wejściach do metra, będzie bardzo ładnie. Natomiast Saint Jacques ma się całkiem dobrze i bardzo zyskał w nowej oprawie 🙂
Więcej o tej włoskiej restauracji i jej nowym adresie, tu: http://www.lastrada.com.pl/witamy_panstwa3.html
Dziękuję Barbaro. Będę musiał zajrzeć do La Strady pod nowym adresem, bo to była smaczna restauracja.
Nowa Świętokrzyska nie sprawiła na mnie dobrego wrażenia. Owszem jest schludnie, ale te kulkowe drzewka w donicach na betonowej przestrzeni nie dadzą nawet odrobiny cienia i latem tam będzie patelnia.
Mam nadzieję, że te „kulki” podrosną nieco. Czytałam, że ze względów technicznych nie można było sadzić drzew tradycyjnie, bo rozrastające się korzenie mogłyby uszkodzić podziemną sieć instalacji niezbędnych dla metra.
Bejotko, nie byłam na festiwalu słoików, choć to tuż obok. Jakoś umknęło to mojej uwadze, natomiast z tego co przeczytałam o tej imprezie jakoś nie żałuję. W planach było m.in. usypanie z warzyw szańców dla uczczenia 70 rocznicy…
No właśnie, estetyka słoikowej imprezy, co prawda widziana tylko w internecie, przypominała skrzyżowanie gminnych dożynek z odpustem, jaki niedawno obserwowałam w Królowej Polskiej, więc i szańce z warzyw mało dziwią.
Na razie zwiedziłam jeden odcinek Świętokrzyskiej o czym pisałam kilka dni temu. Pozostaje do „odkrycia” ten drugi od Marszałkowskiej do ronda ONZ.
A skoro czekaliśmy cierpliwie 12 lat na pierwszy odcinek pierwszej metra w Warszawie z wyłączonymi z ruchu Al.Niepodległości,to poczekamy jeszcze trochę na podziemne pociągi w kierunku Pragi.Cztery lata budowy drugiej linii zleciały,jak z bicza trzasł 😉
W czasie weekendu jadłam dwie zupy dyniowe-jedną w wykonaniu naszych przyjaciół
i drugą moją własną.Różniły się w zasadzie wszystkim-kolorem,konsystencją oraz smakiem. Moja miała kolor intensywnie pomarańczowy również z racji dodania czerwonej papryki,uprzednio podduszonej nieco na oliwie.
Przyjaciele są od paru tygodni szczęśliwymi posiadaczami uroczego szczeniaka pod tytułem polski owczarek nizinny.Sama radość 🙂 W owym domu są jeszcze dwa nobliwe koty,które przyjęły nowego członka rodziny z życzliwą ciekawością.Nie moją jednak jakoś ochoty na wspólne zabawy,do których rozkoszny malec stale zachęca.
Nowy-musisz częściej przyjeżdżać do kraju i pisać takie budujące i sympatyczne sprawozdania.
W każdym razie, po tak długim okresie wyłączenia, teraz ulica, mieszkańcy i całe mnóstwo sklepów itp. lokali, wszyscy wreszcie odetchnęli. Idąc od Marszałkowskiej w stronę ronda, można zrobić sobie miłą przerwę na oglądanie wystawy wielkiego sklepu z akcesoriami kuchennymi, który wabi zasobnością. Równie głośno chyba odetchnęła Targowa, tam jeszcze trochę bałaganu jest, ale to już z górki. Najważniejsze, że najtrudniejszy odcinek, pod Wisłą, gotowy. Dalej pójdzie łatwo 🙂
Przez kilkanaście lat był u nas w domu taki mieszaniec owczarka nizinnego polskiego z c_oc_ker spanielem. Sunia była całkiem czarna, z pyska bardzo owczarkowata, futro natomiast miała troszkę krótsze. Charakter miała jednak trudny, nie tolerowała obcych. Chodziła w kagańcu, musiała też w nim być jeśli ktoś przychodził do domu.
Małgosiu-mam nadzieję,że z tego rozkosznego szczeniaka wyrośnie mądry i sympatyczny pies.
Został zapisany do psiego przedszkola 🙂
Zapomniałam wspomnieć,że w sobotę zostaliśmy też poczęstowani makaronem z rydzami. Danie było czystą poezją!Grzyby świeżo zebrane na Podkarpaciu.
Rydzów w tym roku był rzeczywiście wieki urodzaj, ale już się kończą, są teraz wielkie i przeważnie z lokatorami. Makaronu z rydzami jeszcze nie jadłam, przybliżysz, jak to było zrobione?
http://durszlak.pl/przepisy-kulinarne/makaron-z-rydzami
Bajaderko-prosto i zwyczajnie:
rydze przesmażone na maśle z dodatkiem czosnku i wymieszane z makaronem,który to został potraktowany z lekka oliwą.Na wydaniu wszystko posypane zieloną pietruszką.
Dobry pomysł, może w tym tygodniu zrobię wypad na ostatnie rydze i zrobię je z makaronem. Do tej pory robiłam z patelni na maśle i jadło się solo lub z pieczywem. No i do słoików.
Podrzucam Erywań – to miasto wryło mi się w pamięć…
http://www.eryniawtrasie.eu/12810
Zupelnie inaczej niz Gospodarz, nie mam juz zadnych oczekiwac od miasta w ktorym z premedytacja przyszlo nam zyc. Pomimo tego, ze Berlin zmienia sie caly czas, nie zawsze w jednym kierunku, to nie traci na wlasnym charakterze. Mam od czasu do czasu romans z innymi miescami na planecie, ale do Berlina wracam zawsze chetnie, temu miastu pozostaje wierny 🙂
W Berlinie sa mozliwe rzeczy, ktore gdzie indziej czy to w Sydney, NYorku, czy w Amsterdamie sa nie do wyobrazenia.
Podobie jak Gospodarz, czesto robie spacery po miescie. Na kazdym rog widac zatloczone kafejki, w parkach ludzie siedzac na lawkach czytaja z komputerow badz sluchaja muzyki, po kanalach kursuja statki i gondole z zakochanymi, na trawnikach mozna sie wylegiwac i lapac sloneczne promienie, grac gitare i spiewac. W Berlinie naprawde mozna cieszyc sie zyciem i to w bardzo bliskim otoczeniu z poczynaniami artystycznymi, kulturalnymi i oczywiscie rekreacyjnymi. Itd itp i jak by komus bylo malo to moge jeszcze klepac, klepac i kle… 🙂 🙂 🙂 🙂
Do niedawna nawet nie wiedzialem, ze bede kiedykolwiek jadl rydze ze sloika w Berlinie 🙂 🙂 🙂
Czytajcie Stefana Bratkowskiego w SO. Gorzka analiza.
http://studioopinii.pl/stefan-bratkowski-wybor-cywilizacji-2/
Witam, proszę przeczytać:
http://studioopinii.pl/o-redakcji/
Skoro was jest juz dwoje z tym samym problemem, to najwyrazniej mnie musialo sie cos popieprzyc by czyms takim nie zawracac sobie lepetyny :evill: dobranoc klepie wam
Link ku przestrodze podałem szarak.
Szarak. Yurek jest pełnokrwistym mężczyzną a ja jeszcze. Dlaczego nas traktujesz per: dwoje? 🙂
Cichal, znamy się szarak nas nie i po problemie.
Doczytuję.
Kulki w donicach – jasne, że urosną i co gorsze – trzeba będzie je wymieniać. O rzucaniu prawdziwego cienia nie będzie mowy. Przepracowałem ze dwadzieścia lat w kompleksie budowlannym, pod którym był obszerny garaż i inne struktury , a na powierzchni parkingi i drogi. Wyrosły tam, nie tylko dość dorodne lipy, ale i zupełnie dobrze funkcjonujące żywopłoty. Wszystko to na sztucznym gruncie i na systemie nawadniająco odżywczym. Rozumiem (ę,?), że pod Świętokrzyską jest cała masa przewodów i czego jeszczekolwiek, ale właśnie i to można uregulować, skoro i tak przeorało się każdy metr sześcienny gruntu o który chodziło. To ułożenie kanałów, przewodów zasailających itp, to tylko kwestia skrupulatności planowania i gotowości zainwestowania w odpowiednią strukturę.
No, dobra, na teraz dosyć się wymądrzałem.
Teraz troje 😉
Chrzaszcz brzmi w trzcinie
Barszcz z uszkami
Jajecznica ze szczypiorkiem
Schabowy???
Pracownicy Amabasady Amerykanskiej probuja mowic po polsku
http://www.youtube.com/watch?v=jniKtV-ny5o
dzień dobry ….
podobno warto na Świętokrzyskiej wpaść do libańskiej restauracji „Fenicja” ….
nie byłam jeszcze w centrum by zobaczyć jak teraz jest ..