Pierwszy spacer po Świętokrzyskiej

Prawdę mówiąc nie był to spacer, lecz przejażdżka, ale z tak małą prędkością (by móc podziwiać nową arterię), że można mówić o pieszej wędrówce. Otóż wbrew opiniom większości warszawiaków, których słychać w różnych stacjach radiowych i telewizyjnych, mnie odnowiona ulica Świętokrzyska się podoba. Jej zwężenie na odcinku od Marszałkowskiej do Kopernika wcale mi nie przeszkadza. Więcej miejsca dla pieszych i ścieżki rowerowe są moim zdaniem dobrym rozwiązaniem. Ulice wielkiego miasta nie są bowiem (zwłaszcza w centrum) wyłącznie dla zmotoryzowanych.

Fot. Bartosz Krupa/East News

Fot. Bartosz Krupa/East News

Życie toczy się głównie dzięki piechurom. To oni bowiem zachodzą do kawiarni, restauracji, sklepów leżących wzdłuż ulic. A takich miejsc przy Świętokrzyskiej jest całkiem sporo. Niektóre przetrwały lata przebudowy i teraz czekają na klientów, inne zaś właśnie otwierają swoje podwoje i witają nowych gości.

Nie bulwersują mnie też nowe wejścia do nowych stacji metra, a ich inna architektura niż tych starych ułatwia wręcz zorientowanie się, w jakim kierunku będzie można pojechać pod ziemią – z północy na południe czy z zachodu na wschód. Najbardziej zaś mnie rozśmieszył (prawdę mówiąc: wręcz rozzłościł) osobnik krytykujący nową linię metra za fakt, że biegnie ona pod ziemią, a on nie ma zamiaru za życia schodzić gdzieś w piekielne czeluści. O ile wiem, nie ma obowiązku korzystania z kolejki podziemnej. Z jednej strony Wisły na drugą można przejechać po wierzchu, a samą rzekę pokonać wpław.

Ja zaś czekam z niecierpliwością, kiedy będę mógł skorzystać z nowej linii metra, by przejechać z francuskiego bistro Saint Jacques przy rogu Świętokrzyskiej i Emilii Plater do Porto Praga przy Okrzei lub La Strada przy Kłopotowskiego.