Lato, lato wszędzie. Z wyjątkiem naszego miejsca na ziemi
Piszę te słowa na werandzie, która zamknięta jest szczelnie, by zimne i wilgotne powietrze nie miało tu dostępu. Siedzę przy komputerze ubrany w grube dżinsy, długie skarpetki, podkoszulek, koszulę z długimi rękawami i obcisłą kurteczkę z polaru. Jest mi ciepło.
Co jakiś czas jednak muszę wychynąć z tego miłego miejsca, a to zajrzeć do piekarnika w tzw. letniej kuchni, a to wyskoczyć do zielnika po świeżą sałatę (ta nasza duma rozrasta się wspaniale i smakuje z winegretem, majonezem czy tylko z samą cytryną). Wtedy przeżywam katusze, bo zimne podmuchy wiatru przywodzą na myśl głęboką jesień, a nie pierwsze dni lata.
Z zazdrością oglądam też wieczorami mapy pogody pokazywane w moich ulubionych (i prawdę mówiąc jedynych systematycznie oglądanych) programach telewizyjnych, czyli prognozach meteo. W Hiszpanii – tak nam bliskiej od roku – wspaniałe gorące lato. Podobnie we Francji i Italii. Nawet w Austrii odczuwają upalne afrykańskie podmuchy. Tymczasem u nas…
Pamiętam jednak o tym, że takie lata powtarzają się między Odrą a Bugiem dość systematycznie. Ale kolejne bywają wspaniałe. Trzeba więc tylko spokojnie przeczekać tę zimę w czerwcu, lipcu i sierpniu. A można sobie to uprzyjemnić smakowitymi potrawami, w dodatku rozgrzewającymi.
Na początek zupa.
Zupa z bryndzą i boczkiem
20 dag bryndzy, 10 dag boczku, 3 ząbki czosnku, 1 cebula, 1 l maślanki, po jednej łyżce mąki i śmietany, 2 kromki żytniego chleba, sól
1. Czosnek po obraniu rozetrzeć z solą. Cebulę drobno posiekać. Wrzucić pół litra wrzątku. Gotować pod pokrywką 10 minut.
2. Rozprowadzić mąkę ze śmietaną, tak by nie było grudek. Dodać odrobinę przestudzonego wrzątku, zamieszać i wlać do garnka z gotującą się cebulą. Zagotować i zdjąć z kuchenki.
3. Maślankę dokładnie zmiksować z bryndzą. Dodać do garnka z ostudzonym wywarem cebulowo-czosnkowym. Podgrzać, uważając, by nie wrzało ze względu na maślankę, która się wtedy zwarzy. Posolić do smaku.
4. Pokroić chleb w kostkę i podsmażyć na maśle na rumiano. Boczek pokrojony w kostkę wrzucić na patelnię i zrobić skwarki.
5. Podawać zupę, wrzucając na talerze grzanki i skwarki.
Teraz, gdy jest już nam ciepło, możemy spokojnie znosić kaprysy aury. Nawet chłodny wiatr i rzęsisty deszcz. Dżdżu krople padają i tłuką w me okno – te słowa Leopolda Staffa udowadniają, jak wstrętną pogodę można zamienić w piękną poezję.
Komentarze
Mmm, woda na moj młyn-grzanki i skwarki.
Mogą być do jednej szklanki 😉
Nie tylko dla Jagody 😉
Dzień dobry.
Zupa mi wygląda trochę z góralska, czy to przepis regionalny, czy własny?
Wstrętna pogoda? kolejny raz uświadamiam sobie, że oceny to sprawy względne. Wolę umiarkowane temperatury od skwaru, ale najbardziej dynamikę, czasem słońce, czasem deszcz.
Krzychu, całe szczęście, ze Twój wpis jest nie tylko dla Jagody! 😀
Świątynie ciekawe, a pokazane przez Ciebie malowidło ścienne w Guryongsa Temple przekonuje, że ludzie wszędzie podobni, choć różni rysami twarzy. Podobne tłumy kłębią się na zewnętrznych ścianach bukowińskich malowanych monasterów. Wczoraj wróciłam ze świątyń, w których nie ma żadnych przedstawień postaci – i też są piękne. Ciekawe są meandry ludzkiej myśli przełożone na środki wyrazu, którymi starają trafić się wprost do swojego Nieba.
Lato, lato
u mnie piekne nordyckie lato, podobnie jak u pana Gospodarza – deszcze, chlodno, czsami intensywne burze.
Lubie je. Jak niegdys mawial Luis Bunuel, ze jest z urodzenia Nordykiem, bowiem lubil ten landszaft skandynawski.
Tez uwielbiam. U mnie na zachodnim wybrzezu swieze powietrze, jodly wokol domu wkomponowanego w skaly, niesmialy ptasi spiew, male jeziorka…
Przypominam film retro „Hon dansade en sommar” (Ona tanczyla jedno lato) z 1951 r, tak, daleko do mego urodzenia
czy tez „Smultronstället” (Tam gdzie rosna poziomki) Bergmana i mam to w poblizu – oczywiscie, komputer i te inne gadzety juz z innej epoki.
Pozdrawiam
Bjk,
Mnie najbardziej urzekly te malowidla scienne u pana, ktory zadedykowal Ci swoja ksiazke.
A z FKZ to najbardziej lubie kawior z watrobki i faszerowane gesie szyje 🙂
Czy u was tez sie zmienil uklad strony? Wraz z nowa kapcia?
Najnowsze wpisy, najnowsze komentarze i blogi Polityki na samym dole?
Krzychu, czyli w tym przypadku preferujesz przewagę ciała nad duchem 😉
Tak, zmieniło się, imho na korzyść.
To oczywiście przepis regionalny lekko zmodyfikowany. Zupa i smaczna, i rozgrzewająca.
Dzien dobry,
Zupa smakowita, przepis zanotowany, dziekuje :).
Niech sie ten mundial skonczy, bo piec – szesc godzin snu to mi jakos przestalo wystarczac. ;).
u nas w berlinie zachodnim, dwadziescia piec lat temu, tez popadywalo. znajomy ktory odwiedzal nocne kluby, poinformowal nas, ze na ku’dammie pierwszego lipca bedzie sie cos dzialo. ciekawosc zwyciezyla i udalismy sie wraz z przyjacielem do centrum, pomimo letniego deszczyku. zdaje sie ze bylo to pierwszy raz, kiedy widzialem ze mozna demonstrowac z usmiechem na ustach. demonstranty byly i otwarte na wszystko, i przyjazne. muzyka techno jeszcze mnie nie przeszkadzala.
dzis jest pieknie i slonecznie, ale w bz bez lovparady
Jolly-dzięki za poparcie dla Francji !Jak sama widzisz,Twoje trzymanie pomogło 🙂
Wczoraj wieczorem miałam w domu dwóch Francuzów,bardzo podekscytowanych meczem swojej drużyny.Podrzucałam przekąski i nakarmiłam kolacją przed kolejnym meczem tym,w którym grali Niemcy.To kulinarne uczestnictwo w mundialu przyniosło mi pełną satysfakcję 😀 Wyniki obu spotkań są mi znane i ta wiedza spokojnie mi wystarczy aż do kolejnego meczu Francuzów tudzież innego BARDZO WAŻNEGO piłkarskiego spotkania.
Ściskam bardzo serdecznie wszystkich kibicujących i sportowo zaangażowanych 😀
Przy okazji przyznam się nieskromnie,że moja Latorośl w czasach szkoły podstawowej grała w mieszanej drużynie piłkarskiej i odnosiła nawet pewne sukcesy.Teraz wspiera i kibicuje koledze,który gra w futbol amerykański.
Niezbyt gorące lato: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/90140/0043756f61069183bb9cd9725124c5bb/
Gorące lato: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/113589/0043756f61069183bb9cd9725124c5bb/
Upalne lato 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86592/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Pod Wawelem: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/97781/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
U Krystyny 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/101781/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Mundial mam w domu – dla mnie ze słuchu; Młodsza patrzy (chyba, że się zdrzaźni, wtedy przełącza na jakiś film typu łupu – cupu)
Wyszła mi pyszna konfiturka z czarnej porzeczki, dzisiaj zjadłam z nią pieczywo śniadaniowe. Muszę też zrobić nieco morelowego dżemu, bo jest u mnie obowiązkowy w pierniku gwiazdkowym. Nie mam złudzeń – nie będzie tzki żółciutko słoneczny, jak ten Żaby; nie umiem, mój ciemnieje, ale i tak jest pyszny.
Zupa Gospodarza bardzo zachęcająca, zanotowałam sobie.
Zaba – a sprawozdanie? Czekam i palce gryzę.
Klęska – nie widzę cyferek na kapciu
Asiu, jesteś nieoceniona 🙂
I zawsze pogodne te dawne zdjęcia, niezależnie od temperatury lata.
Bjk – Karwia http: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/113595/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
No to nas „zakiblowano” – numerki Captcha’y wypisz-wymaluj jak na drzwiach do celi (doświadczenie kinomana tak podpowiada).
Piotrze , Ty mnie proszę nie denerwuj. A skąd ja wezmę bryndzę? HA??? Zimową pogodę-niepogodę ogrzewam kołdunami i rosołkiem. Na deser najlepsza szarlotka wg Twojego przepisu, z małą modyfikacją – zamiast kilograma dwa kilo jabłek. PYSZOTA.
Przepis na kołduny zapewnie zgadujesz, też autorstwa Twego.
Zmywarkę wczoraj trafił przysłowiowy szlag, nowa dojedzie dopiero za kilka dni. Filmy renderują się godzinami i końca mej pracy nie widać. A tu jeszcze apetyty jakoweś na zupę z bryndzą i boczkiem. Ja bardzo proszę nie dobijać zwierzątka,
E.
Lekarka rodzinna ustaliła z Młodszą, że wakacje to dobry czas na przegląd maszynerii. Młodsza zaczęła więc tydzień wakacyjny od rejestracji – laryngolog już 18 września, endokrynolog – w przyszłym roku (rejestracja od 1 października). neurolog – pod koniec listopada. Dobrze, że Młodsza nie jest osobą chorą, bo by mogła spokojnie umrzeć w międzyczasie. Oczywiście mogłaby też zafundować sobie trzydniowy „pobyt diagnostyczny” w prywatnej klinice, ale to jednak duży (za duży) koszt.
W muszce nad potokiem 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/115793/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Hej, Halino, Oj, jedyna
dziewczyna moja…
Nie mamy Haliny, a kiedyś było to takie popularne imię. Kilka osób ma jednak psa – a dzisiaj jest dzień tych sympatycznych naszych przyjaciół. Będzie okazja do wieczornego toastu w domu Krysiade, Danuśki, Pepegora, Żaby, Nisi, Piotra i Pyry. Okazałe czworonogi ma Żaba, a Pepegor ma maleństwo jak duża, męska dłoń. Eska ma dwa szczeniaczki w wieku nadpobudliwości i ruchliwości bezgranicznej. Możemy posłuchać sobie Chyły „Sen psa”.
Asiu,
zadałaś mi zagadkę z tą plażą, bo wprawdzie wydaje mi się, że jest to plaża w Orłowie, to nie jest wykluczone, ze to jest plaża przy Rivierze. W miejscu gdzie jest dziś Molo Południowe, czyli szeroki pas ulic i skwerków z Akwarium na końcu, niegdyś znajdowało się zwykłe drewniane molo. Na zdjęciu widać molo, tylko nie wiem, które. W wolnym czasie poszperam w starych zdjęciach.
Zajrzałam dziś na halę rybną w Gdyni, licząc, że znajdę belonę. Jednak nigdzie nie było tej ryby. To chyba już nie sezon na nią. Skończyło się więc na dorszu.
Nie podoba mi się ten nowy sposób wysyłania komentarzy. Mam trudności z odczytaniem liter. Udało mi się po kilku próbach. Może tylko ja jestem jakaś gapowata.
Krystyno – też jestem ciekawa, która to plaża. Jeżeli znajdziesz odpowiedź to napisz. 🙂
Zagadka dla Bjk: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/115793/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Krystyno – i tak bywało na plaży w Gdyni: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/128606/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/ 😀
Mira Zimińska w kostiumie kąpielowym – 1925 r.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/142315/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/ 🙂
To jest chyba molo w Orłowie. Trzeba wpisać w google molo+orłowo+historia+zdjęcia. Pierwsze ze zdjęć jest w bardzo podobnej perspektywie.
Zupe w stylu gospodarzowskiej, choc zamiast maslanki byla uzyta serwatka na koniec zabielona mlekiem, i bez grzanek za to z oddzielnie podanymi ziemniakami ze skwarkami, podala nam w ubieglym roku, na sniadanie, moja siostra cioteczna na kielecczyznie. Na wczesny obiad jedlismy pyszny rosol, a potem juz musielismy wyjezdzac, ale smaczne wspomnienia z milego spotkania pozostaly…
Plaza na warszawskim prawym brzegu znowu przyciaga tlumy.
Plaża Braci Kozłowskich w Warszawie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86586/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Asiu, dzięki, świetny obrazek. A jak brzmi pytanie? Przez Kosów przejeżdżałam niemal równy rok temu, gdy jedna z baz byłą w Kołomyi.
Jedna z plaż prezentowanych dzisiaj przez Asię-warszawska plaża przy moście Poniatowskiego została podobno uznana przez National Geographic za jedną z najładniejszych plaż w Europie 🙂
http://natemat.pl/59771,w-warszawie-odzywaja-brzegi-wisly-czyli-gdzie-imprezowac-w-stolicy-nad-woda
Dziecięciem będąc chadzałam z moim Tatą na jedną z praskich plaż,tę położoną najbliżej ZOO.Przez wiele lat mieszkaliśmy o rzut beretem od tego miejsca.
Tata był fanem plażowania,Mama nie za bardzo.
Bjk – pomyliłam zdjęcie 🙂 Zagadka – co się zmieniło w tym krajobrazie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/97416/cf8c902d48619cf7a6c11d2a3df122a9/
Danusiu – plaża na Pradze, nie wiem czy to ta obok ZOO
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/226553/40184aed990190768359f3a0847b19a1/ 🙂
Moda się zmieniła i Wisła się zmieniła, i domu z obrazka nie ma. Tylko Wawel stoi, jak stał 🙂
Brawo, brak Willi Rożnowskich 😀 , podobno została rozebrana w 1938 r. Ciekawe dlaczego?
To zdjęcie też jest świetne: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86594/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Warszawa. Plaża Braci Kozłowskich – szafki 😉
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/86595/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Teraz na każdym parasolu jest logo browaru, a kiedyś… 🙂 http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/97843/9f1e8792fba140cb3210eb4d1f012369/
Asiu, myślę, że willa została rozebrana z obawy przed powodziami, albo i ucierpiała od nich. Świetne są te plażowe zdjęcia, te tańce… aż słychać tango
Przy okazji można zauważyć, jak zmieniły się standardy sylwetki na przestrzeni czasu.
A ja mam stale wrażenie, że ktoś otworzył kapsułę czasu. Tych ludzi już nie ma, najczęściej nawet dzieci starszych, niż 10 lat. Te fotografie uchwyciły moment czasu, który minął. Zmieniła się nie tylko moda i kanon sylwetki – także wyobrażenie o wypoczynku i plażowaniu.
A parasole na tarasach nosiły najczęściej (jeżeli w ogóle) nazwę kawiarni, której ogródek tworzyły.
Danada Day.
Parówa jak licho, w domu już od paru dni klimatyzacja w użyciu, inaczej się nie da. Z klimatyzacją też nie bardzo – mimo, że chodzi na średnich obrotach, mnie połamało w kościach, chyba za blisko agregatu siedziałam.
Nie wiem, o co z kapcią chodzi, zaraz ją będę rozgryzać.
Acha. Ale cyfry są naprawdę kiepsko widoczne, chociaż założyłam okulary. W malutkim rozmytym granatowo prostokąciku jest 123, wypisane na biało, a równie dobrze może to być 732.
No nic, spróbuję 123…
Też uważam, że jedna z części tych liter to koszmar jest, albo ja ślepa jestem, albo jak Krystyna tez gapowata jestem 🙂 Wydaje mi się jednak, że więcej takich będzie. Chyba z 6 razy odświeżyłam, żeby móc coś odczytać 🙂
Asiu-wprawdzie to nie ta plaża,ale naprawdę nic nie szkodzi i tak jesteś niesamowita 😀
Gospodarz ponarzekał z rana na jesienną pogodę,a Ty wrzuciłaś parę plażowych
i bardzo słonecznych zdjęć i co? I od razu pojawiło się trochę słońca,przynajmniej w Warszawie.Dzięki 😀
O gdzie przepadł Nowy ????
Domyślam się,że Nowy ma latem zdecydowanie więcej roboty niż zwykle,tym niemniej trochę się martwię 🙁 Martwię się nawet więcej niż trochę.
Krystyno-ten nowy kapeć działa mi też bezgranicznie na nerwy.On,ten kapeć,występuje
w różnych innych aplikacjach,programach internetowych itp,itd.Bardzo go nie lubię.
Widzę,że mamy wspólny front w sprawie kapcia.W dzisiejszym świecie to informatycy mają ostatnie słowo,więc sądzę,że przyjdzie nam pogodzić się z tą koszmarną techniką.
Nowy ma chyba wizytę Dziecka …
Jutro będę w Warszawie czyli w redakcji. Pójdę się poawanturować w tej sprawie. Nie gwarantuję jednak, że to przyniesie pozytywne zmiany. Ale przynajmniej wyrażę naszą wspólną dezaprobatę.
Danuśko, ale ja się mogę zgodzić, tylko nie umiem odczytać, w innych miejscach też. Może informatycy jakoś inaczej to widzą 😯 🙂
Co komu ten stary kapeć przeszkadzał, mało, że ciągle coś mu nie pasowało, to teraz zupełnie nieczytelny. Próbowałam odsłuchać, ale ktoś tak sepleni, że w ogóle nie można zrozumieć.
No nie, teraz to już się zrobił kompletnie koszmarny
Ja tak długo klikam w strzałkę zakręconą, aż mogę rozpoznać pismo człeka na ciężkim haju – tak to wygląda. A na innych blogach te cyferki na dodatek są w tańcu św.Wita. A żeby tę technikę kulawa gęś kopała.
Chyba wszyscy się wystraszyli pijanych kapciuchów; trochę potrwa zanim przywykniemy.
Próbuję kapcię z telefonu, z laptopa nie mialam z nią problemów.
Zaciekawilo mnie o co chodzi z tym wysylaniem komentarza i z literkami niewidocznymi. Musze sprobowac sama zeby zrozumiec. W przyszlym tygodniu podobno cieplo. Ale ja z tych co nie narzekaja. Lubie chlodek i deszcz lubie. Serdecznie Blogowisko pozdrawiam. Podczytuje i jet ciekawie. Nawet wtedy gdy u Was burze z piorunami. Teoretycznie wiem gdzie wstawic przecinek ale technicznie nie moge sie polapac.
Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.
U Pas-senta żadna kapcia nie powstrzymała komentatorów od napisania ponad 1400 komentarzy w ciągu 6 dni 😉
Nemo – pewnie, że można ale do wszystkiego nie trzeba się przyzwyczajać. To jest gwałt na materii ludzkiej; protestuję, chociaż wiem, że bezproduktywnie. Ten wynalazek podoba się redaktorowi technicznemu i chyba zdołał wcisnąć kierownictwu.
Kapcie wciskają, a Pas-senta i Hundertwas-sera nadal nie da się zamieścić bez moderacji 🙁 Mój komentarz z linkiem na temat spalarni śmieci w Wiedniu pojawił się bodajże po 2 dniach.
Asiu,
po długich porównaniach zdjęć i sięgnięciu do różnych źródeł przychylam się do zdania Krychy, że na zdjęciu pokazano plażę w Orłowie, ale nie mam całkowitej pewności. Gdyby określono mniejszy zakres czasowy, byłoby łatwiej. Poza tym zdjęcia plaży określanej dziś jako miejska , a które oglądałam, robione były z innej perspektywy.
Przy tej okazji przypomniałam sobie wspomnienia, a właściwie listy Marii Dąbrowskiej do męża, w których zabawnie opowiada o swoim plażowaniu na tej właśnie plaży w za dużym kostiumie kąpielowym wypożyczonym jej przez znajomych. A mieszkała wówczas / oczywiście jeszcze przed wojną/ w pokoju wynajmowanym w Wejherowie, dojeżdżając do Gdyni pociągiem. Takie to były czasy, że Wejherowo było siedzibą powiatu nadmorskiego i starosty, a Gdynia administracyjnie mu podlegała.
Ciekawe, że Maria Dąbrowska nie ma w Gdyni, ani w Wejherowie ulicy swego imienia, a przecież nie tylko wygrzewała się tu na słońcu, ale sporo pisała o rozwoju Gdyni.
Nemo – zupa z sera ze skwarkami albo młynek z pieprzem, a nawet homary nie mogą się w żaden sposób zmierzyć w odbiorze społecznym ze smakowitymi skandalami. Kto jadł? Z kim jadł? Gdzie jadł? Za ile jadł? Za czyje jadł? I kogo podgryzał? Niespełnieni politolodzy, byli politycy, potencjalni politycy płonącymi oczami śledzą cudze grzechy. A u nas co? Najwyżej Jagoda po raz kolejny ogłosi, że Pyra to stara komucha i w ogóle nieciekawa osoba – a co to za skandal? I kogo obchodzi? Więc nie mamy tylu kliknięć. Nisza sybarytów i łasuchów.
Pyro, stare komuchy są jak dinozaury.
Albo jak Elvis…
Wiecznie żywe 😎
A do każdego pieprzu mam osobny młynek.
Moje lato jest znośne, nie muszę za często podlewać, mam już własne ziemniaki i kabaczki, wszystko rośnie wedle oczekiwań, ogórki kwitną, fasolka się pnie…
W pierwszej połowie czerwca było upalnie, ale tylko przez kilka dni.
Wczoraj się nawet wspięłam (kolejką linową) na wysokość 3842 m i jeszcze trochę po schodach, ale narzekającym na chłodne lato nie będę opisywać wrażeń ze śniegów i lodów (-7°C)
Chyba żeby zaczęli narzekać na upały 😉
Pyro,
nigdy w życiu nie nazwałam Ciebie, ani nikogo innego „starą komuchą”.
Nigdy też nie twierdziłam, że jesteś „nieciekawą osobą”. Niepotrzebnie piszesz takie rzeczy 🙁
To są naprawdę niepotrzebne prowokacje 😎
Mamy prawo się różnić, sprzeczać, mieć odmienne poglądy. I to jest w porządku.
Inwektywy nie są do niczego potrzebne. Co najwyżej, mogą wywoływać awantury 👿
A po co? 🙄 😯
Krzychu,
pięknie dziękuję 😆
Jagoda jest psychologiem.
Krystyno – dziękuję za opowieść o Marii Dąbrowskiej, wprawdzie nie mam jej zdjęcia w kostiumie kąpielowym, ale znalazłam inne też ciekawe – prezydent Mościcki w oryginalnym stroju plażowym 🙂
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/55077/532cc5ee958ebc835047793a39241415/
Jagodo – przepraszam Ciebie; rzeczywiście tak nie powiedziałaś. Pokazałam jednak niejaką różnicę między naszym blogiem, a politycznymi; u nas ewentualne prowokacje i skandale mają skalę przejścia z kuchni do pokoju. I tyle.
Az spojrzałam, czy u Daniela Pas- senta ta sama kapcia. Jak na nią patrzę i za nic nie umiem odcyfrować to odechciewa mi się pisać. Już od dawna u wiadomego redaktora nie czytuję komentarzy, ale ilość zaiste imponująca. Długość większości komentarzy jeszcze dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że komentujący tam, oprócz tego o czym pisała Pyra maja też ogromne ilości wolnego czasu, bo jest to kilka, góra kilkanaście nicków. Nawet Kartkę z podróży widziałam. Cóż wyrazy uznania dla nich za determinację 🙂
Danusiu – to, żeby słońce zostało już z nami: http://foto.karta.org.pl/fotokarta/Taran_0580.jpg.php 🙂
Poświęcenie 🙂 ” Fotograf robiący zdjęcia w locie”: http://foto.karta.org.pl/fotokarta/Taran_1278.jpg.php
U mnie 30C w cieniu i parówa niemożebna, Mrusia by chciała na zewnątrz, ale szybko wraca do domu, bo tutaj klimatyzacyjny chłodek.
Poza tym micha z „mokrym jedzeniem” jest pusta, a nauczyła się hrabina, że o tej porze dostaje swoje ulubione jedzenie. Dzisiaj zjedliśmy wcześniej, bo święto, a ona zawsze zajada o tej porze co my.
Przyszła więc do nas domagać się, wystarczy, że się wstanie z kanapy, a ona sama prowadzi – jak głodna, to do swojej michy, jak chce iść na ogródek, to pod drzwi w kuchni.
Dzisiaj dostała puszkę tuńczyka, taki gotowiec dla kota, puszka to za dużo powiedziane, 85 gr, czyli puszeczka.
Asiu, super zdjęcie ( inne oczywiście też, ale to jest zaskakujące) 🙂
Krystyno, ja kiedy myślę pisarzach związanych z Gdynią to pierwszym skojarzeniem jest Fleszarowa – Muskat, którą czytywałam zawsze na wakacjach.
Gospodarzu,
te literki czy cyferki powinny być na jakimś wyraźnym tle i w ogóle wyraźne, nie rozmyte. Teraz mam szarawe cyfry na rozmytym rdzawym tle, ciężkie do przeczytania, bo cyfry też rozmyte. Jedyny plus, że kapcia mi już teraz nie ucieka i nie muszę pięć razy odświeżać.
p.s.
Mrusia składa życzenia Radyjkowi, Rumikowi, Pikselowi, piesom Żabowym i wszystkim piesom 🙂
Anula,
podobną zupę na kwaśnym mleku pamiętam z dzieciństwa, nie na serwatce, a na zagotowanym kwaśnym mleku, i tak jak piszesz, podawaną z ziemniakami, okraszoną skwarkami…
Stosowna piosenka, którą wspomniała Pyra :
http://www.youtube.com/watch?v=aHUuUjuo2XI
Trójmiasto i Fleszarowa – Muskat. Masz rację Duże M. Wprawdzie czytałam (dawno temu) tylko „Pozwólcie nam krzyczeć” i dwa pozostałe tomy tej trylogii. Pamiętam, że w drugiej części Magdalena i Piotr mieszkali w Gdańsku albo w Gdyni.
Asiu, to i tak pamiętasz więcej ode mnie. Ja przeczytałam jak policzyłam na str. wiki chyba z 15 albo i więcej, ale mogłabym swobodnie czytać od nowa, bo niewiele pamiętam. Brak 1500 kanałów tv miał swoje dobre strony.
Fleszarową przeczytałam chyba w całości; była w swoim czasie bardzo popularna. I tak ładnie pisała o miłości, a ja byłam młoda..To było dawno.
Teraz jestem zmęczona nie wiadomo od czego i idę pod kołderkę. Młodsza jutro pracuje w komisji rekrutacyjnej, a ja chyba kupię jeszcze tej pięknej czarnej porzeczki i nastawię smorodinówkę. To jedna z najlepszych nalewek.
Duże M – ale pozostałe dwa tytuły też musiałam sprawdzić w Wiki. „Przerwa na życie” i „Wizyta” 🙂 Imiona pamiętam: piękna Magdalena, komunista Piotr i przystojny Gaston. I dylemat bohaterki: którego z nich wybrać 🙂
To jest test na nowego kapcia!
I co – wyszło za pierwszym razem!
A ja nie wierzę zanadto, dlatego: drugi test.
Nie rozumiem tego zupełnie.
Przedtem wpisywałem 3 (chyba) kombinacje cyfrowe, a teraz tylko jedną, czterocyfrową.
Na blogu Sarzyńskiego podobne utrudnienie zniechęciły mnie swego czasu do pisania tam.
Oj, a ja mam literki pionowo i pochyłe – niewyraźne tak, że nieczytelne. A Alicja ma szare na rdzawym 😯 .
Zaopatrzyłem się w DWA piwa (jako rzecze Ewa – nie Zaratustra) i michę ulubionych chrupków. Poduszeczki z ciasta precelkowo-paluszkowego nadziewane masłem orzechowym. Zasiadłem i rozczarowanie. Marny mecz. Początek statyczny, potem bezskuteczny „gniot” Belgii. Rzadkie kontry USA. Potem się ruszyło, ale niebywałe szczęście ratowało amerykańską bramkę. Tak nieskutecznie grających belgijczyków w życiu nie widziałem! Pażywiom, uwidim.
I co?
Jedna trzycyfrówka wystarczyła! Ciekawe, czy uda się kolejny raz.
No, to pozwolę sobie naszym Szwajcarom wyrazić wyrazy ubolewania, bo im, z podręki leżących powodów, trzymałem kciuki.
A, że bogacze” piłkarscy mają problemy w rozgrykach o modusie KO widać gołym okiem. Mali nauczyli się dyscypliny (uczestnicy to i tak wysokoprocentowi profesjonaliści w wysoko notowanych ligach europejskich) i wystarczy, że motto jest: bez utraty bramki do strzelania „jedenastek”.
Dajcie mi spokój!
Bardzo piękny voley!
Cichalu, ktory?
Pytanie glupie, alecwicze kapcia.
Dla USA Pepe. Wynik do przewidzenia, ale po drodze koncert indolencji strzałowej szczególnie ze strony Belgii.
Jaśniej. Bramka dla USA
Temu pomysłodawcy nowego kapcia dałabym kapciem 👿
Teraz mam podwójne hasełko – jedno „tańczy”, pokręcone strasznie, a drugie, już druk, niedodrukowane.
Za chwilę fajerwerki i koniec zabawy na dzisiaj.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry,
Z jednej strony trochę mi smutno, że zaniepokoiłem Danuśkę, a z drugiej strony aż mi się ciepło na duszy zrobiło, że ktoś w ogóle się o mnie martwi. Danuśka – dzięki wielkie!
Małgosia ma rację – przyjechało Dziecko. Najpierw trwały przygotowania plus wyjątkowo intensywna w tym roku praca, a teraz trwa zajmowanie się Dzieckiem plus wyjątkowow intensywna w tym roku praca! Muszę wszystko pogodzić.
Ale najpierw spowiedź, bom nagrzeszył strasznie:
1. dostałem przemiłego maila na którego do dziś dnia nie odpowiedziałem, ale to nastąpi wkrótce.
2. Nie złożyłem życzeń Alince, Alicji, Pawłom, Piotrom, Pepegorowi – wybaczcie, ale przecież niewiele jest takich, którzy życzą Wam lepiej niż ja.
3. Nie maiłem czasu na spokojne obejrzenie zdjęć Danusi, Ewy, Bejotki, Marka, Alicji, Nemo i innych. Zaległości nadrobię. W końcu nie po to publikujecie zdjęcia, żeby Nowy nie obejrzał.
Więcej grzechów w tej chwili nie pamioętam, za wsdzystkie serdecznie żałuję i obiecuję poprawę. Pokutę wyznaczcie mi sami.
Dla Krzycha – Wnuczka Latarnika i Wszystkich, którzy chcą.
Dzisiaj byłem z Dzieckiem w Montauk – najdalej na wschód wysuniętej miejscowości na „Długiej Wyspie”. Stoi tam piękna latarnia morska, którą już pokazywałem i opisywałem. Ale to z myślą o Krzychu. Po tej stronie Atlantyku pracowali koledzy słynnego Dziadka.
Skromny reportaż:
https://picasaweb.google.com/takrzy/Montauk2014?authkey=Gv1sRgCPLz-sXAl97VmgE#slideshow/6031277915467916434
Jeszcze słowko wyłącznie dla Jolinka i Nemo – po prostu bardzo Wam dziękuję….
Nowy! Wiedzieliśmy o pobycie syna i nie chcieliśmy zawracać Ci głowy. Dzięki za zdjęcia z Montauk. Byliśmy tam z Tobą i Jerzorami, ale zdjęcia mi gdzieś „wyszli” a czasem chcę komuś pokazać. Cały czas mamy butlę Nobelteca…