Włoski baba’ czyli kuzyn polskiej babki drożdżowej
Szybkimi krokami zbliża się Wielkanoc. To wspaniały sezon na babki drożdżowe. Nie tylko Polacy w nich gustują ale także Francuzi zarażeni miłością do bab przez króla Stanisława Leszczyńskiego, który po stracie tronu zamieszkał (dzięki królewskiemu zięciowi) w księstwie Lotaryngii i Włosi. Ci ostatni ten rodzaj ciasta też nazywają „baba’ „. A przyczyny tego są następujące:
Baba’ jest pochodną ciasta rosnącego na naturalnych drożdżach. Uważa się że odmiana ta została wprowadzona na życzenie Gerolamo Baby, osiemnastowiecznego króla Neapolu, który był wielkim wielbicielem słodkości. Władca słynący z wykwintnego podniebienia, uważając ciasto, które mu podano za niedostatecznie wilgotne, polecił nasączyć je rumem. Przysmak wzbogacony o ten wyjątkowy aromat tak bardzo spodobał się królowi, że postanowił iż od tej pory będzie ono serwowane w tej eksperymentalnej formie. Ciasto zostało nazwane na cześć swojego twórcy i do dziś funkcjonuje pod nazwą „Baba’ „.
Z kolei inna legenda głosi, iż neapolitański władca, odznaczający się trudnym charakterem, cisnął ciastem o kredens, rozbijając przy tym butelkę rumu. Trunek przypadkiem rozlał się na ciasto. Wypieku skosztował goszczący na dworze król Polski, Stanisław Leszczyński. Nasz władca ocenił ciasto mianem wyśmienitego, widząc w nim pewne podobieństwo do rodzimych, nadwiślańskich wypieków. Polskim odpowiednikiem rumowego baba’ (które to ciasto jest rodzaju meskiego) jest babka ponczowa, która zachowała okrągłą formę i znajdujący się pośrodku krem. Baba’ neapolitański kształtem przypomina tuf wulkaniczny, z którego zbudowane jest miasto.
Może korzystając ze świątecznej okazji warto zastąpić naszą tradycyjną babkę drożdżową jej ponczową kuzynką z Włoch?
Baba’ napolitana
Na ciasto: 170 ml mleka, 1 kostka drożdży, 70 g cukru, łyżeczka soli, 50 dag mąki, 15 dag masła, 6 jajek
Do ciasta potrzebna jest forma o średnicy 26 cm i wysokości 15 cm
Na poncz: 0,5 l wody, 0,5 kg cukru, 300 ml rumu
1.W misce rozkruszyć drożdże i rozmieszać je w letnim mleku. Dodać cukier, sól, jajka i połowę mąki (225 gramów). Miksować na najwyższych obrotach przez ok. 4 min, do momentu aż ciasto będzie miało jednolitą konsystencję. Dodać masło pokrojone w kostkę, mieszać przez następne 3 min. Dodać resztę mąki (225 gramów) i mieszać powoli (na najniższych obrotach) przez 2 min, tak aby ciasto osiągnęło gładkość.
2.Ciasto przełożyć do natłuszczonej formy, przykryć i odstawić na 30 minut w temperaturze pokojowej, do momentu gdy podwoi swą objętość.
3. Rozgrzać piekarnik do ok. 200 stopni. Ostrożnie włożyć ciasto do pieca, uważając by nie opadło. Piec przez 30 – 35 minut do chwili uzyskania złotego koloru.
4.Wyjąć ciasto z pieca. Po 2 minutach także z formy, odstawić do ostygnięcia na 15 minut.
Poncz:
5.Zagotować wodę z rumem i cukrem, trzymać na ogniu do momentu rozpuszczenia się cukru i odstawić do ostudzenia.
6.Po 15 min łyżeczką polewać ponczem ciasto, do czasu aż będzie dobrze nasączone. Ciasto odstawić na 2 godziny. Przed podaniem można przyozdobić bitą śmietaną i owocami.
Komentarze
Dzień dobry!
O babach można nieskończenie, choćby tylko tych drożdżowych, które uważam za najlepsze z ciast. Począwszy od takich, do których to „weź kopę jajec i tęgą dziewkę służebną”, po włoską panettone, którą uwielbiam. To jest pomysł – choć teraz nie sezon, bo to tradycyjne ciasto bożenarodzeniowe, ale kto by tym się przejmował, zrobię ją, zainspirowana wpisem dzisiejszym.
Baba neapolitańska może mieć strukturę, teksturę, porowatość tufu, ale kształt zależy od foremki (wulkan, turban itp.). Babka piaskowa też nie ma kształtu piasku.
Dobrze zrobiona panettone to jest to!
Nie znam przepisu, ale z dzieciństwa pamiętam babę ponczową (skąpo wydzielaną dzieciakom) która po upieczeniu była nasączana mieszaniną gorącego mleka z cukrem i z alkoholem – może to i rum był, nie wiem. Taką babę przykrywała Mama szczelnie odwróconą makutrą na jakiś tam czas i wtedy ta baba mocno „puchła”, zwiększała objętość. Potem była lukrowana. Rzeczywiście doskonała, a Mama piekła ją, kiedy miał przyjść poznański dziadek, Jan. Było to jego ulubione ciasto. Dlaczego potem przestało być pieczone? Nie wiem. Sama o nim do dzisiaj nie myślałam, a teraz nie mam kogo zapytać.
Tu jeszcze inna,ciekawa historia o pochodzeniu francuskiej baby z rumem,a przy okazji oczywiście też przepis:
http://kucharnia.blogspot.com/2010/07/polski-krol-ali-baba-i-co-z-tego-wyroso.html
Aproposik, czy można u nas dostać formy do panettone? Jak do tej pory robię je sobie sama, nakładając na tortownicę komin ze złożonego papieru do pieczenia.
Babsztyl. Nasz. Polski.
Próbowałem się powstrzymać.
Tak, słynna, a ulubiona przez nasze prababki savarin. „Weźmij babę z dziurą i napełniaj ją kremem, aż się napełni” . Uwielbiam stare książki kucharskie, mam ich troszkę, niektóre niestety są już w strzępach. Świetna lektura na pochmurne dni, gdy nie ma pod ręką nic innego do czytania.
Fajny Babsztyl – rozumiem patrząc na panów, że nagranie z reaktywowanego (reanimowanego) Babsztyla?
bjk, papierowe są na magazynie 😉
Panettone ze sklepu jest zawsze w takiej papierowej formie.
Tobermory, je znam, ale są lilipucie, a ja robię takie, jak te najpopularniejsze włoskie ze sklepu, czyli ok. 20 cm średnicy i co najmniej tyle samo wysokości, takich nie spotkałam, mimo zaprzęgnięcia guglamugla do roboty, więc sobie radzę, jak mogę.
A to propozycja dla Koleżanek i Kolegów gadżeciarzy 😉
http://www.garneczki.pl/produkt/forma-silikonowa-owieczka,3687
Na Wielkanoc jak znalazł.Są też zajączki,motylki i co kto lubi.
bjk, w normalnym, domowym piekarniku przestrzeń między najniższą „półeczką” a górną spiralą grzejną ma wysokość ok. 23 cm, więc pieczenie panettone wyższej niż jakieś 15 cm nie ma szans.
Taka foremka ma średnicę 25,5 cm i wysokość 11 cm, w sam raz na sporą panettone (750 g)
Wysokie tortownice o średnicy 20 cm mają wysokość 9,5 cm.
nie 25,5 cm a 15,5. Ta średnica.
Tobermory precyzyjny jak szwajcarski zegarek!
Dziędobry. Wiosna jest.
Przeoczyłam w kalendarzu Wielkanoc, a ona jakoś naprawdę nadchodzi.
Tobermory, ta odległość to 30 cm, właśnie wróciłam z mierzenia 🙂 piekłam takie na około 20 cm wysokości, da się, z tym, że faktycznie foremka powinna być niższa, masz rację, bo babie rośnie solidna czapka. Ta foremka, którą zalinkowałeś podoba mi się, dzięki.
Gadżecik dla Nisi 🙂
bjk, to masz większy piec, w moim są jakieś 32 cm od dolnej spirali do górnej 🙁
Cała prawda o pochodzeniu baby z rumem
A to coś akurat dla mnie 🙂
Nie weszło, no to może teraz coś dla mnie
BJK, bywają i u nas, teraz akurat brak 🙁
http://www.frito.pl/Dom_i_ogrod/Akcesoria_kuchenne/Formy_do_pieczenia/Forma_do_babki_Pannetone_18_cm,4082.html
bjk, sposób „na Rozalkę” ? 😉
Małgosiu, dzięki, solidna jest.
Tobermory, tak jest! Trzy zdrowaśki i baba jak nowa 🙂
Dzie dobry z Palmar Norte.
W moim piekarniku mogabym upiec średnie prosię, nasze piece obliczone są na 15-kg. indyki, to co tam taka baba 🙄
Jaka wiosna, jaka wiosna – tutaj upały! Najgorsze, że za chwilę będą mrozy 🙁
W Kingston -7 o tej porze. Tutaj +23C, a dopiero świt blady bardzo, 5:40
Na święta pobawię się w pasztetniczkę. Do świat jeszcze daleko, dosyć późno tegoroczne są.
Znowu czekają nas okoliczności drogowe, zwie się to Droga Śmierci, ale tutaj przynajmniej kilka dróg jest tak ochrzczonych, najsłynniejsza jest na pograniczu z Nikaraguą. Ale tam się nie wybieramy, poza tym już żadne caminos czy camenitos mnie nie zaskoczą, droga do Monteverde na mojej skali zajmuje pierwsze miejsce, zdecydowanie.
A najlepiej podróżuje się na Islandii – ruch minimalny, drogi niewyszukane, ale przyjazne, raz na 3 godziny (albo rzadziej) mijanka z jakimś samochodem.
Zdaje mi się, że w tym hotelu nie dają śniadania, a ja już głodnam znowu 😯
Wczoraj pierwszy raz zobaczyłam w sklepie o tej porze roku szparagi z Peru o których tyle opowiadała Alicja. To miłe móc kupić coś takiego w marcu 🙂 Ładne zielone i białe też. 🙂
Dzie Dobry Bardzo!
Kłania się specjalista od dużych bab .
Zaraz rozczynię ciasto. Rano będzie pachniało w całym domu. Jak ktoś ma ochotę, zapraszam o 10.30 🙂
Misiu – rzuć w moją stronę o 11.00 – akurat będę wracała po psim spacerze.
Gospodarzu !
A na jaką okazję chomikujemy 50g mąki z tej baby ?
Na kolejną babę, bo ta pierwsza na pewno szybko zniknie ze stołu. Albo może wytłumaczenie jest takie: Neapolitańczycy są rozrzutni więc tę mąkę zmarnowali.
Bajaderko, wpędziłaś mnie w koszta!
Wprawdzie siłom i godnościom osobistom powstrzymałam się przed kupieniem w tym sklepie prześlicznej w swej prostocie dekanterki, ale nie wytrzymałam przy stojaczku na przyprawy dokładnie w kolorach mojej kuchni. Trzy foremki do ciastek i kubek na duże mleko to przy tym pikuś.
Ale za to zwolni mi się jedna szuflada przyprawowa i bedę mogła tam trzymać moje bezcenne sole w płatkach, kwiaty soli i inne bajery.
Uuuu, nie wolno mnie wpuszczać do sklepów z gospodarstwem!!!
Mój przyprawniczek: https://www.pomocnicykuchenni.pl/do-przypraw-na-przyprawy,przyprawnik-obrotowy–20-przypraw–,35,0702611207,2380.html
Misiu, rzuć babą na zachód!
Któregoś dnia i tak nie wytrzymam…
https://www.pomocnicykuchenni.pl/karafki–dekantery,karafka-decanter-z-uchwytem-1250ml-,35,060422,6146.html
Nisiu – co prawda Wielki Post, ale żeby zaraz znęcać się nad babami? A kysz!
Nisiu-karafka cudnej i doprawdy szlachetnej urody.Nasz domowy dekanter też
ładny,ale bez ucha.
A Miś to zamiast rozczynić ciasto w piątek i zaprosić nas po bożemu na sobotę
to uprawia jakąś partyzancką robotę w środku tygodnia 🙁
Karafka bardzo i w moim guście, Nisiu, pomałpuję i też się szarpnę. Misiu, poproszę o duży kawałek dużej baby. A przynajmniej zdjęcie daj, byśmy się tutaj zaślinili.
Danusiu, ciekawość mnie zżera, dlaczego ciasto należy zjadać w sobotę?
No właśnie, mam dekanterkę bez ucha i to nie jest TO!!!
Na razie powstrzymuję się dzielnie. Nie wiem jak długo.
Bajaderko-bo do Ostrołęki to mogę pojechać dopiero w sobotę,jako że w tygodniu pracuję.Ciastem oczywiście można mnie częstować codziennie 🙂
Mieliście kiedy tak, że głód was szarpał, a na nic konkretnego nie było ochoty? Dzisiaj tak mam. Ostatecznie podziabałam i podsmażyłam na oliwie: cebulę, marchew, pasternak, seler korzeniowy, paprykę, fenkuł, ziemniaczki, pomidorki małe. Kiełbaskę od Madeja. Teraz się to pipci. Ładnie pachnie. Dałam sól, pieprz i zioła prowansalsike z Prowansji (podobno).
W Pyrlandii wczoraj i dzisiaj padało, a w Połczynie spadł śnieg i nie topnieje. Jest go malutko i wygląda jak dekoracja na zielonej trawce.
A tak Nisiu, może to nie tyle rzetelny głód, co jakieś zachciewajki na niewiadomoco i niewiedomoczemu. I wtedy robi się przegląd lodówki, albo kręci kogel-mogel, albo coś kombinuje. Jak Ty teraz 🙂 (co to jest „kiełbaska od Madeja”? Ten zbój to wytwórca lokalny dobrych kiełbasek?)
Danusiu, ulżyło mi, bo już sądziłam, że jest jakiś kalendarzyk jedzenia ciast, a ja jak zwykle o niczym nie wiem 😉
Machanko z San Juan. Droga śmierci to może nie była, ale Cerro de la Muerte. Strasznie stromo pod górę (3400m.npm z groszem), a potem z górki na pazurki zawijasami równie stromymi. Trochę się zapierałam nogami, trzeba pomóc hamować 😉
Okoliczności flory są tu przepiękne, zwłaszcza orchidee, rosnące na drzewach w ilościach. Droga wąska, ale z przyzwoitą nawierzchnią.
Baby babami, a mnie zachciało się spać.
Na śniadanie wrąbałam dwa udka kurczacze, sałatę mieszaną podlaną sokiem z limonki, do tego micha owoców. Zauważyłam, że tutaj popularna jest czerwona kapusta w sałatach mieszanych – cieniutko skrojona.
Jest 14-ta i mnie też szarpie głód, mam ochotę na steka argentyńskiego i coś czerwonego do popicia.
Jutro zjemy resztę jarzynówki dzisiejszej, solidnie nagotowanej i pełnej kawałków kalafiorów, fasolki szparagowej, marchewki i młodego bobu. Dołożyłam tam resztkę wczorajszego bałaganu z patelni, a wyciągnęłam kawał łopatki. Obrałam z tłuszcz i mięso będzie do chleba. Zupa dostała jeszcze 2 pokrojone kiełbaski, sporego ziemniaka w kosteczkę i całą garść zielonego koperku. Jest aromatyczna i smaczna. Teraz rzadko jadamy zupy, a jak już to nie zawiesiste, a lekkie, czasem zgoła czyste. A od czasu do czasu zupa okazuje się obiadem wymarzonym. Kłopot w tym, że nie umiem ugotować zupy na 2 talerze. Miniu, tej baby bym zjadła; to jak? mam sobie upiec w sobotę? Może i upiekę drożdżowe ale raczej placek z suszonymi śliwkami i z krojonymi migdałami. Jak utyję, będzie Twoja wina!
Bajaderko, Madej z Wróblem wraz są ogólnokrajowi i robią kiełbaski z szynki. Nawet niedawno były reklamy w telewizorni. Ale mój pan sklepiarz miał te kiełbaski już dawno. Bardzo dobre, rzeczywiście. Znakomite do odgrzania.
Mój eintopfik miał być drugim daniem. Na pierwsze rosół z makaronkiem. Małe muszelki. Eintopfik wyszedł bardzo smaczny. Pychawręcz.
http://youtu.be/In04XdUSP7k
Kobitki! Zlitujcie się nad prostaczkiem. Co to: dekanterka?
Nisiu! U nas takie stojaczki-przyprawiaczki są po 9.90 dol. Z drewna ciemnego, jasnego, czerwonego itd. A może to plastik tak sprytnie spreparowany? Chińczyki to potrafią, a prócz tego „trzymają się mocno”
Cichal – dekanterka to otwarte naczynie , w które przelewa się z butelki czerwone wino, żeby się natleniło. Są w różnych kształtach, takie dekanterki z uchem mogą służyć jednocześnie za karafkę albo dzban do wina.
A my wyskoczyliśmy do bufetu pod tytułem „dawaj dychę i jedz, ile chcesz”. Steków nie było, ale jakieś mięso wieprzowe w dobrym sosie, poza tym nawaliłam sobie cały talerz różnych sałatek.
Zaeksperymentowałam i na ciecierzycę polałam sos miodowo-musztardowy, bardzo dobry. Najadłam się do wypęku, a Jerzor obrócił dwa razy.
Poszłam za tutejszy Róg po jakieś czerwone i piwo, bo piwo na guronc się przyda. Zakupiłam także jakieś świństwo na insekty, tak mi poradził pan konsjerż, u którego wykupiliśmy na jutro całodzienną wyprawę w dżunglę i na Irazu, jakąś łodzią też mamy płynąć, z małpami się cmokać i w ogóle nie wiadomo co. Będzie to trwało 10 godzin, zawiozą, pokażą, nakarmią (w wycieczkę wliczone jest śniadanie i lunch), przywiozą.
Ostatni dzień, więc nam się należy leniwa wycieczka, Jerzor pojechał zdać samochód, z hotelu mamy autobus o godzinie, która w przyrodzie nie występuje, 4:20 w środku nocy.
No i bye-bye Costa Rica pojutrze, wystarczy tego dobrego. Nie dotarliśmy do Morza Karaibskiego, ale to innym razem.
A propos dekantera, świetnie mi służy darowany dzbanek z krośnieńskiej huty szkła. Zamiennie służy za dzbanek do ciętych kwiatów – se* mogłabym nabyć taki prawdziwy dekanter, ale mam już stanowczo za dużo szkła. Owszem, kieliszki do wina wytłukła mi Teresa Pomorska, ale to jak najbardziej na szczęście. Zostały jeszcze ze cztery, kupię sobie zestaw pod choinkę.
Chilijskie carmenero pyszne, zapamiętałam z ostatniego pobytu i zdaje się, że coś jakby na wyrost zakupiłam, a w bagażu podręcznym (innego nie mam) zabrać nie mogę. Pozostaje wypić 😯
Znaczy się etranżerska karafffka!
Czy ktoś z Państwa zna taki, wg mnie gadżet, Ewa jest zachwycona:
„Swissmar Borner V-Power V-Slicer Power Mandoline” jak Swiss, to powinno być mądre…
Witam, Cichal używam tego od 20 lat, w stanach też kupiłem. Trzeba tylko uważać na paluszki strasznie ostre ustrojstwo.
Cichalu,
żem wzięła była zakupiła takie cuś, ale…oddałam znajomym gadżeciarzom. W kuchni naprawdę niewiele potrzeba, zwłaszcza jak kuchnia jest dla dwojga, i malutka, i nie ma tego gdzie chować i układać.
Samo nie robi cudów, a umyć trzeba 🙂
Dzień dobry,
Też nie wiedziałem co to dekanterka i chociaż uważam, że wina wypiłem w życiu sporo, nie podejmuję się odróżnić tego „natlenionego” od tego z butelki. Do przelewania wina mam inne naczynia, na cienkich nóżkach, które stawiam przed gośćmi i przed sobą. Jakoś do wina z karafki nie mam w ogóle przekonania. Nawet jako gość chcę wiedzieć jakie wino piję!
Mój ś.p. Tatuś robił wódkę ze spirytusu i tę podawało się u nas w domu w karafkach. Ładnych, nie powiem, najładniejszą zabrałem dla siebie.
O babkach wielkanocnych z formy nic dodać nie mogę, żadnej w swoim długim już życiu nie upiekłem i tak pewnie zostanie… Jeśli w ogóle jem, to z dobrej cukierni.
Włoskie można tu kupić, ale tylko raz spróbowałem i więcej nie będę. Sprzedawane są w ładnych, kolorowych opakowanich i dla wielu mają tę zaletę, że się nie psują. I tak faktycznie jest. Ale one zachowują „świeżość” tylko dlatego, że są nafaszerowane chemią do tego stopnia, że po otwarciu opakowania wydobywa się zapach, który pamiętam ze studiów, z ćwiczeń w laboratorium biochemicznym…
Na temat innych babek też się nie wypowiadam, bo też prawie żadnego doświadczenia nie mam.
Dobranoc 🙂
A tutaj o chlebie…
jak bardzo może go brakować ten tylko się dowie…kto wyjechał.
Już tutaj wielokrotnie wspominałem, że w Polsce objadam się swieżym, pachnącym chlebem, może być tylko z masłem… Tutaj, w USA są tylko wyroby chlebopodobne.
http://tygodnik.onet.pl/kraj/chleb-miedzy-ekonomia-moda-i-rytualem/xnl9z
Dobranoc po raz drugi 🙂
Nowy, kokietujesz. Pamiętam, jak sam otwierając butelkę czerwonego, mówiłeś, poczekamy chwilę, niech odetchnie. Przecież często się zdarza, że wino tuż po odkorkowaniu jest przeciętne, a po pewnym czasie, doskonałe!
Karafka natomiast, kiedyś pełniła zasadniczą rolę. Nie do pomyślenia było podawanie wina w oryginalnej butelce, która często była brudna i omszała.
Co do babek, to wiesz, że wypiekam. A co do „innych babek”, to mam piękną, felietonową klamrę. Znowu kokietujesz, Nowy, znowu… 🙂
mam „ruski” kod – NUU3
Cichal, nie kokietuję, po prostu wtedy chciałem pokazać, że zasady znam, żebyście nie pomyśleli, no wiesz…
Ale jak jestem sam to nie czekam, piję takie beztlenowe…. 🙂
Dzięki za wyjaśnienie Wróbla z Madejem, wędlin nie jem zbyt wiele, a telewizora prawie wcale nie odpalam, więc nie wiedziałam. W regionie, w którym teraz mieszkam, są rewelacyjne wędliny z małej ekologicznej wytwórni państwa Kroków z Białej Niżnej koło Grybowa, robione wg tradycyjnych receptur, bez konserwantów, z mięsa wieprzowego, a także ze strusi. Lepszych nie jadłam nigdzie, jeśli ktoś z Was będzie w okolicy, polecam. Sądziłam, że Madej to taki odpowiednik pana Kroka. Który notabene teraz ma wdrażać na większą skalę produkcję kapłonów, jednego z symboli staropolskiej kuchni.
Nowy, sklepowa panettone nie umywa się do domowej, sklepowe pachną chemią na kilometr. Z dobrej cukierni, to najlepsze wg mnie były u Michałka w Krakowie, jak domowe, teraz chyba już dodają polepszaczy, albo z wiekiem kubki smakowe mi się tępią.
CAPTCHA napisała: ble, a przecież babki drożdżowe to najlepsze z ciast.
Dzieki wielkie za przepis. Korzystajac z okazji mam jeszcze pytanie kwestii technicznej. Niestety ostatnio troche przesadzilem z wypiekami i spalil mi sie piekarnik – tak to nazwijmy bo mowie tutaj o takim blaszanym za 50zl. Zastanawiam sie nad zakupem bardziej prawilnego rozwiania czyli kuchenki z piekarnikiem. Na jakie marki byscie postawili? Zalezy mi na czyms co wytrzyma dluzej niz gwarancja 😉 Dodatkowo udalo mi sie trafic na dobra promocje w sieci Saturn dzieki tej stronie http://alerabat.com/kod-promocyjny/saturn-pl Prosze o propozycje tak powiedzmy w okolicach 1500 .. wiecej chyba nie warto wydac moim zdaniem. Pozdrawiam