Trwa karnawał
I jeszcze długo potrwa. Wielkanoc bowiem dopiero w końcu kwietnia. Czyli okres postu rozpocznie się dopiero w połowie marca. Do tej pory można się wyszaleć do woli. Korzystamy z tego w tym roku wyjątkowo obficie. Niemal co tydzień (w sobotę lub w niedzielę) podejmujemy przyjaciół. A w te pozostałe bywamy z kolei u nich. Każdy gospodarz stara się zaimponować zaproszonym jakimś wyjątkowym daniem. A że wszyscy potrafimy gotować to kolacje obfitują we wspaniałe kulinarne niespodzianki. I podkreślić muszę, że udane.
Fot. East News
Parę razy (w różnych domach) były to – wyraźnie modne w tym roku – perliczki na wiele sposobów oraz czerwony barszcz z truflami.
Z przyjemnością sięgnąłem też do opisów karnawałowych przyjęć w II RP. To bardzo inspirująca lektura. Zwłaszcza relacje z balów słynących ze skandali.
„Szczególną – skandalizującą – sławę zyskały bale środowisk artystycznych, zwłaszcza młodych malarzy, studentów warszawskiej i krakowskiej akademii. Tam fraki, szampana i kawior zastępowała improwizacja, spontaniczne szaleństwo i wódka jako podstawa menu. „ostawcie w domu fraki i szelki, strój byle jaki, a grunt to butelki” – wzywał afisz zapraszający do Jamy Michalikowej na „Byczy-bal literancki”. W legendarnej krakowskiej Jamie, w karnawale, pod zagadkową nazwą „Inkamalajo”, odbywały się zabawy kostiumowe plastyków i ich przyjaciół. Zygmunt Leśnodorski pisał: „Obowiązywało na nich przebranie, które zresztą mogło być byle jakie, chociażby piżama lub wór z wyciętymi otworami na głowę i ręce (tak się wystroił raz (…) Karol Estreicher). Gdy u wejścia pojawił się ktoś w zwykłej marynarce, albo co gorzej w smokingu, malarze z komitetu chwytali go w swe obroty. Marynarkę odwracano mu podszewką ku górze, gors koszuli i twarz malowano w kolorowe desenie, do włosów wpinano pióra lub inne ozdoby, po czym dopiero wśród ryku „Inkamalajo” wprowadzano oszołomionego gościa do sali. Przedstawiała zaś ona osobliwy wygląd. Ściany były pokryte cudacznie-futurystyczną dekoracją (orgia kształtów i barw), orkiestra grzmiała w ciasnej przestrzeni, zawiane towarzystwo tańczyło w dzikich podskokach, tłoczyło się lub leżało pokotem na przytulnych kanapkach, albo siedziało wprost na podłodze. (…) Balami plastyków gorszono się jednak nieco na mieście i opowiadano o nich niestworzone historie”.
Jarosław Iwaszkiewicz wspominał bal w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych: „Obmyśliłem sobie kostium „poławiacza pereł” Wanda Telakowska opowiada, że byłem całkiem nagi, ale to jest nieprawda, miałem tylko obnażone ramiona. A zresztą wszystko było przykryte gęstą siatką sztucznych pereł”. Włodzimierz Bartoszewicz zapamiętał studenta, który „ubrał się” w blaszany piecyk, tak zwaną kozę, „tak nałożony, że drzwiczki wypadały w miejscu, na którym normalnie ludzie zwykli siadywać… Na drzwiczkach przyklejony był napis: „Nie otwierać!” To wystarczyło, by sporo ciekawskich te drzwiczki otwierało, zamykając je zaraz z pośpiechem…”.”
Wprawdzie na wsi mamy piecyk typu koza ale jest on żeliwny i nie widzę nikogo na tyle silnego, by był w stanie nosić go na sobie w charakterze fraka. Ale pomysł niewątpliwie przedni (czy raczej zadni!?).
Komentarze
Wielkanoc 2014 – 20 kwietnia.
Popielec – 5 marca
➡ Przed nami jeszcze tylko trzy weekendy karnawału + ostatki 😀
*** * ***
Na wypadek, gdyby w komentarzach pojawiły się westchnienia czy utyskiwania w stylu „ach, gdzie te czasy!…”, powiem bez wchodzenia w szczegóły ;)) iż
…fantazja (też kulinarna), przebierańcza pomysłowość, taneczny temperament, etc. wcale nie zanikły; nie były też i nie są domeną bohemy.
Trzeba, rzecz jasna, wiedzieć, gdzie ucho przyłożyć, kogo pociągnąć za język. Zwłaszcza, iż ci, co żyją pełnią życia/karnawału, nie zawsze mają czas, ochotę, uważają za bezpieczne… strategiczne… chwalenie się tym natychmiast i w szerokiej sieci wszechświatowej. Zauważyłam, iż nawet najmłodsze pokolenie przekonuje się do potrzeby dawkowania fejsowych/instagramowych wrzutów…
W końcu zawsze można napisać wspomnienia po latach. Za najwybitniejszych spośród nas zrobią to biografowie 😀
Tak czy owak – carpe diem (et noctem)!!! 😎
…omnes, omnes generationes! 😀
A to się rozbawił nam Gospodarz karnawałowo, ho, ho – pozazdrościć kondycji. Przygotowanie domowego przyjęcia tydzień po tygodniu, to niemała praca. Dobrze , że wszystkie wieczorki udane.
W uporządkowanym mieszczańskim (i nudnym) Poznaniu szaleństw karnawałowych nie było. Bale – owszem z zadęciem i rozgłosem, w tym słynny Bal Bratniaka – charytatywny bal organizacji studenckiej, z którego dochód (wcale nie mały) szedł na rzecz ubogiej studenterii. Opisuje te bale w kilku swoich książkach Waldorf, który przez 3 lata należał do organizatorów i bywał cenionym wodzirejem. Bale były w sali balowej hotelu Bazar – panny pod opieką matek, ciotek i przyzwoitek, panowie we frakach, dwie orkiestry na zmianę, doskonała kuchnia – i żadnych szaleństw obyczajowych. Równie głośny był Bal Ziemski, bale korporacyjne, czy znacznie bardziej swobodne bale cechowe. Oczywiście każda duża jednostka wojskowa też coś takiego organizowała. Artyści? Oczywiście też i były to bale kostiumowe i nieo bardziej szalone, ale jednak z pomiarkowaniem.
Ot, duża prowincja.
Gospodarzu-barszcz czerwony z truflami ?
Dla mnie to niezwykle odważne połączenie.Czy barszcz nie przytłumił smaku trufli?
Blogowiczki warszawskie też już za chwilę spotykają się na karnawałowej kolacji 😀
Tytuł spotkania „Białe szaleństwo”.Biały kolor ma być numerem jeden w menu,
w dekoracji stołu i we wszelkich innych elementach spotkania.
Zobaczymy,co kto wymyśli 😉
Bal „cygańska noc karnawałowa” w gmachu Resursy Obywatelskiej w Warszawie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/129605/56e3f09d3be3b44a7eb64afa5b6385c5/
Bal karnawałowy w Krakowie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/128661/56e3f09d3be3b44a7eb64afa5b6385c5/
Bal karnawałowy w Konserwatorium Muzycznym w Warszawie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/128987/56e3f09d3be3b44a7eb64afa5b6385c5/
Zabawa karnawałowa w kasynie podoficerskim w Warszawie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/71341/ff9c63f843b11f9c3666fe46caaddea8/
Bal Związku Młodzieży z Dalekiego Wschodu w Warszawie: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/127929/ff9c63f843b11f9c3666fe46caaddea8/
Danuśko – ten barszcz okazał się rewelacyjny. Był już trzykrotnie podany i za każdym razem wzbudzał entuzjazm. Można do ugotowanego barszczu dodawać małe okrawki trufli lub – co łatwiejsze i nieco tańsze – do każdej porcji zupy wlewać kilka kropelek oliwy truflowej. To daje też dodatkowy efekt kolorystyczny. A pyszne jest tak samo.
Piotrze-zatem po raz kolejny okazuje się,że w kuchni potrzeba wyobraźni i odrobiny
szaleństwa 🙂
Dzień dobry 🙂
Nasze „białe szaleństwo” coraz bliżej, a tymczasem najłatwiej mi poszło z białym elementem stroju, wyciągnięty z szuflady, powiewa na wieszaku. Gorzej mi idzie z wymyśleniem potrawy, przewertowane przepisy, te internetowe i książkowe, podglądam, przeglądam, co rusz to inna koncepcja i zamęt w głowie. Oj, nie jest lekko w tym karnawale…
Zauważam z przymrużeniem oka, że i uroda niewieścia, to tyleż sprawa mody, co i konwencji. Patrząc dzisiejszym okiem na fotografie pokazane przez Asię – najmniej twarzowe są kostiumy prezentowane na balu krakowskim. A przecież żadna baba i w żadnej epoce dobrowolnie by się nie zbrzydziła. Ergo – to się musiało podobać. De gestibus non est disputandum.
Barbaro,
przyszła mi do głowy tylko surówka z białej rzodkwi albo czarnej rzepy/ białej w środku/. W białych sosach i ciastach posypanych grubo cukrem pudrem nie gustuję. Ale sernik też można uznać za białe ciasto. Rzeczywiście to przyjęcie wymaga pomysłu. Dekoracja stołu i biała bluzka to już nie problem. Ciekawa jestem, co koleżanki wymyślą.
Dziewczyny,
Do białego przyjęcia dorzucam surówkę z selera i jabłka doprawianą chrzanem i śmietaną.
Ewentualnie z kalarepki, drobno posiekanej cebulki, doprawionej solą i śmietaną.
Całkiem bezinteresowna podpowiedź w kwestii białości:
Bezy, które się zawsze udają
Szklanka białek, 2 szklanki cukru, łyżka mąki ziemniaczanej, 3 – 4 krople olejku zapachowego według gustu, np. rumowego, łyżka masła do wysmarowania blachy lub arkusz papieru do wypieków.
1. Ubić białka na sztywną pianę. Starsze gospodynie robią to za pomocą drucianej sprężynki, młodsze za pomocą ręcznego miksera. Podobno piana ubijana ręcznie jest bardziej sprężysta i ma większą objętość. Wybór sposobu bicia piany nie jest istotny, ważne jest tylko, aby piana była naprawdę sztywna.
2. Pod koniec ubijania, nie przerywając tej czynności, dodawać po trochu cukier; do ostatnich łyżek cukru dodać mąkę ziemniaczaną i jeszcze chwilę ubijać. Na zakończenie dodać olejek.
3. Na wysmarowanej blasze kłaść bezy wielkości orzecha włoskiego lub mniejsze łyżeczką lub szprycą do kremów, pamiętać należy jednak o zachowaniu odstępu, ponieważ bezy w piekarniku rosną.
4. Wstawić blachę do ciepłego piekarnika i suszyć bezy w temperaturze około ok. 85 – 100 st C przez 1 – 2 godz. Bezy można dosuszać na gorącym kaloryferze, tak samo doskonale można je przesuszać, jeśli zwilgotnieją.
Zupa krem z selera:
https://www.google.pl/search?client=opera&rls=pl&q=zupa+krem+z+selera&sourceid=opera&ie=utf-8&oe=utf-8&channel=suggest
-27C 😯
Wymieniając wczoraj ptactwo domowe zapomniałam o perliczkach! Też były swego czasu. Nie było kaczek ani gęsi, bo mama twierdziła, słusznie zresztą, że sprzatanie po nich to ponad jej siły, kury wystarczą.
Dzisiaj u mnie Tadeusz Olszański i leczo na ostro 🙂
Podpowiedź w sprawie bicia piany ręcznie – do białek dodać szczyptę soli. Nie wyczuje się tego w smaku, a piana będzie super-sztywna.
Kochani jesteście, dzięki 🙂 ale niektóre potrawy już zarezerwowane, zwłaszcza deser. Myślę nad czymś konkretnym, ale nie surówką. Pewnie skończy się na przystawce w bieli, albo innym niestety kolorze, za to w białym „welonie” 🙂
A może ktoś ma doświadczenie w sprawnym obieraniu orzechów włoskich ze skórki, bo coś czuję, że to nie na moją cierpliwość.
Amerykańsko – Żabiny placek anielski z bitą śmietaną (ja nie lubię)
Sałatka z białej ryby z ryżem i białym melonem (już są)
wszelkie kremy mascarpone, paschy i w ogóle – desery serowe
Barbaro,
zalej orzechy na chwilke wrzatkiem, skórka będzie łatwo schodziła.
Ha,ha,Barbaro,wiedziałam 😀
Wiedziałam,że w sprawie białego szaleństwa Blogowisko zaraz się zmobilizuje
i podrzuci całe multum pomysłów.Teraz będzie tylko kłopot z wyborem 😉
Klimaty zimowe z wczorajszego ranka, dzisiaj tak samo, tylko -25C (teraz), temperatura się podnosi.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2126.JPG
Dzien dobry,
Barbaro:
http://www.foodandwine.com/slideshows/white-foods
Pyro, pisałam że deser zarezerwowano 🙂 nie może być za dużo słodyczy, choć rzeczywiście biały kolor w deserach dużo łatwiej wyczarować.
Alicjo, dziękuję, dzisiaj zrobię próbę i sprawozdam 🙂
Danuśko, do tego samego wniosku doszłam, po co wertowałam te stosy przepisów, wystarczyło tu rzucić hasło – białe szaleństwo – i gotowe 🙂
Jolly Rogers – świetna podpowiedź, cała biel w jednym miejscu, nawet jedną z potraw brałam pod uwagę, ale nie mogę na razie nic powiedzieć, najwyżej doniosę Danuśce, Gospodyni naszego balu 🙂
Jakaś cielęcina w białym sosie 🙂 ? Albo żeby nawiązać do wpisu Gospodarza z białymi truflami 🙂 Pieczarki, coś z sera pleśniowego ?
Poniekąd kulinarnie, bo polowanie się kojarzy z kulinariami.
Jesienią do chałupki myszy walą do piwnicy drzwiami, oknami oraz innymi, znanymi tylko sobie wejściami. Jerzor wszystko uszczelnia, ale i tak zawsze coś się przeciśnie. Wówczas wystawia się łapki, ale na przynetę nie serek czy kiełbaskę, tylko masło orzechowe (peanut butter). Myszy to ogromnie lubią, ale widać nie wszystkie.
Jakieś 2 miesiące temu z groszem złapała się jedna mysz. Jak jest jedna, musi być i druga. Mrusia dobijała się do piwnicy, pozwalaliśmy jej na inspekcję, ale z tych łowów nic nie wyszło.
W kuchni Mrusia ma miseczkę ze swoim jedzeniem.
Od jakiegoś czasu zaczęła czatować pod stołem, bo piwniczna myszka przychodziła sobie wiadomym szlakiem na górę pożywić się Mrusiowymi resztkami 😯
Ta zniewaga krwi wymaga! No i dzisiaj wreszcie dopadła mychę, złapała w zęby i…wypuściła, bo przecież nie o to chodzi, by się pożywić, tylko pobawić! Lekko sponiewierana mysz schowała się pod/za kaloryfer pod oknem tak sprytnie, że Mrusia nie może jej dorwać. Siedzi przy tych kaloryferach jak zahipnotyzowana, a ja się zastanawiam, co będzie, jak w końcu ja dorwie. Podobno koty mogą godzinami stać na czatach, mam nadzieję, że Jerzor zdąży wrócić z pracy, zanim co 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2129.JPG
Dawnych szaleństw czar…
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/5979514295367382385?banner=pwa
Biała kiełbasa…
Karnawal to ja pamietam najlepiej z dziecinstwa. Szkola Podstawowa. My, chlopaki, pod jedna sciana, dziewczynki pod przeciwna. My sie zastanawiamy co robic, dziewczynki pod przeciwana sciana. My przestepujemy z nogi na noge, dziewczynki pod przeciwna sciana. Pani nauczycielka zajeta rozmowa z druga pania nauczycielka, my nie wiemy co robic, dziewczynki pod przeciwna sciana. Sala ubrana serpentynami i kolorowymi lampionami, wszedzie confetti, muzyka. My pod sciana, dziewczynki pod przeciwna. Kto zdazyl zatanczyc przed koncem balu byl szczesciarzem 🙂
Klasa osma i juz wiemy co robic tylko po co tylu nauczycieli na sali? Mogli by sobie gdzies pojsc to i poprzytulac by sie mozna do kolezanki tej mniej plochliwej 🙂 No ci odwazniejsi bo reszta w dalszym ciagu nie wie do konca co robic.
Karnawal jednak to swietna pora roku. Pomyslec, ze u Anglosasow zupelnie nie znana (przynajmniej tutejszych).
Braszcz z truflami tez na rozgrzewke by sie przydal. Poki co idzie wiatr od samego Pacyfiku. Juz sie zaczyna ocieplac. O 14:00 ma byc +5*C. Od razu chce sie tanczyc 🙂
Cichal…więcej prosiemy, to zdjęcie znam 🙂
Niestety, tu nie ma czegoś takiego, jak karnawał, co chyba dość prosto wytłumaczyć. Polska była zawsze prawie jednolita religijnie. Karnawał, a potem post. W kraju wielokulturowym nie ma tego.
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=b_1pC2UBaz4
Na biało, świetny pomysł 😆
Jeżeli Koleżanki Warszawianki mnie zaproszą, to obiecuję przyjść z połciem bieluteńkiej słoniny 😉
Takiej 😉
http://parawkuchni.blogspot.com/2014/02/sonina-solona-sao-w-stylu-lardo.html
Albo taką 😉
http://sylkahaha.blox.pl/2012/08/Kiszona-slonina-nie-jest-taka-zla.html
A może jeszcze inną 🙄
Cichalu – ależ z Waści awantażowny danser. I na takiej osobie doskonale wyglądał mundur Księstwa Warszawskiego do mazura. Ech, pora wrócić do teraźniejszości. Czytałeś mój wpis w odpowiedzi na Twój apel o usznym oprzyrządowaniu? Z przedwczoraj?
Dzisiaj w nocy wiatr od Pacyfiku przewrocil nasz pojemnik na smieci I rozsypal zawartosc po okolicy. Pozbieralismy to, co bylo blisko I widoczne w ciemnosciach. W kazda srode specjalna ciezarowka oproznia nasz pojemnik, ktory we wtorek wieczorem wystawiamy przed dom. Teraz juz jest mniejszy wiatr.
U nas oznaką karnawalu jest wypiek bardzo smacznych pączkow w niemieckiej piekarni. Te pączki nazywaja sie Berliner. Do wyboru sa pączki bez nadzienia lub z nadzieniem malinowym. Cena $1.50 za sztuke. Cala przyjemnosc konczy sie na zakonczenie karnawalu. Tak wiec, raz w roku, od stycznia do konca karnawalu jest jedyna okazja, aby objesc sie pączkami.
Czuje sie zobowiazana podac temperature powietrza (nie w niemieckiej piekarni). W przeliczeniu na Celsjusze: +12. W gorach na wysokosci (w przeliczeniu na metry) 2000 metrow: -4.
Ja już to widzę oczami wyobraźni:
otwieram białe wrota i wkracza nasza Jagoda przebrana za Białą Damę.
Pod pachą,w wielkim,białym worku targa słuszny połeć słoniny.
Rozumiem,że do tej słoniny przyjeżdża z Pyrlandii również dobrze zamrożona biała wódka 😉 A my warszawskie,białe(no bo niby jakie) śnieżynki,czym prędzej układamy
plastry tej białej słoniny na białym półmisku i ustawiamy fantazyjnie na białym obrusie 😀 Jagodo,białe szaleństwo czeka !
Jak my Was w tej bieli zauwazymy?
Moze jakis kolorowy akcent? Zolty brylant na paluszku? Lsniaca szkarlatem tiara na glowie? Naszyjnik na bialym dekolcie mieniacy sie rajskim blekitem?
Tylko ta slonina 🙂
yyc-to trzeba nam jeszcze rycerza na białym koniu,by nam tę tiarę lśniącą szkarłatem podarował 🙂
Żaba może białego konia,by wypożyczyła,ale rycerz potrzebny od zaraz.
Jeszcze impresja wokół zdjęcia Cichala. Jest książka, do której ,mam ogromny sentyment; to wspomnienia Heleny Duninówny „Odeszło, żyje” Inteligencki dom w Krakowie końca XIXw i Warszawa u progu niepodległości. I jest tam taka scena : przyjęcie i zabawa w zaprzyjaźnionym salonie, wydane na cześć wielkiego aktora (nie pamiętam o kogo chodziło) 17-letnia panna Helenka w towarzystwie rodziców, po raz pierwszy w „dorosłej” toalecie i stosownej koafiurze, jeszcze bez salonowej ogłady starała się trzymać w cieniu, ani na chwilę nie tracąc z oka gościa honorowego. Zapowiedziano tańce narodowe, aktor zaczął się rozglądać po pannach – którą w pierwszą parę porwać do tańca, a tu pannie Helenie szpilki wysuwają się z włosów, pasma opadają, panienka w desperacji chowa się za portierą i szybko splata warkocz, bo nie może sobie inaczej poradzić. Czerwona ze wstydu, z łzami w oczach w długim warkoczem… I gość zachwycił się „Otóż polska panna ubrana stosownie do polskiego tańca. Polatach Duninówna pisze z zachwytem, że z bardzo bliska – jako partnerka – obserwowała koncertowo graną rolę. Aktor prowadził Helenkę z atencją wielką, dłoń na karabeli składał, wąsa podkręcał, czubem podgolonym rzucał, czasem rękę za pas sadził. na innych panów groźnie łypał. I wszyscy widzieli to samo : nie pana w średnim wieku, ubranego we frak i stuczkowe spodnie, bez zarostu i z gładko zaczesanymi włosami. STWORZYŁ ROLĘ Z NICZEGO, A RACZEJ Z MUZYKI I PANNY Z WARKOCZAMI.
Przepraszam to cabs lock
Danuśka,
i przyprowadzę Białą Gęś na białym sznurku 😆
A jak się już tą bielą nasycimy, to przemalujemy gęś na zielono i …. 😉
Ges biala koludzka maslana…. 🙂
zielononozka
yyc-jak przemalujemy tę gęś na zielono,to mamy jak znalazł temat następnego spotkania: „Teatrzyk Zielona Gęś przedstawia…”
Pyro-coś czuję,że opowieści i anegdot dotyczących zabaw,bali i karnawału masz w zanadrzu cały stos 🙂
Dziś znalazłem whisky The Wild Geese. Prawie biała jak na whisky. Świetna w smakowaniu. Dorzucam do białego karnawału 🙂
Też mam pomysł – postać spowita cała w białe prześcieradło i kartka (czytelna) „Biały upiór – Pralnia Miejska{ Można też dać „podgląd” na małżeńską łożnicę „Po cichych dniach – białe noce” a na środku łóżka deska albo rozciągnięty drut kolczasty.
Bialego konia to miala kiedys Zaba. Nazywal sie Forever. Przednia rasa, nie dal sie dosiadac kazdemu. Niewielu sie udalo a wlasciwie to tylko o jednym jezdzcu slyszalem, ktoren byl w stanie go dosiasc. Rycerz ci on moze nie byl, czasy bardziej wspolczesne i w kaburze colt nie miecz, jednakowoz prezentowal sie na Foreverze niezapomnianie 🙂
Ges zielona, biale tango, zaczarowana dorozka, zaczarowana ges 🙂
Białe potrawy, biały bal, biały walc,biały sen… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=e9tFhk8muU8
Maetz będzie znowu śpiewał „Mały, biały pies…” Adamo „Z nieba sypie śnieg po troszku’ Biały śnieżek – spokój w proszku”.
I niech nikt nie włącza „Białego misia”, bo Pyra wpada wtedy w morderczy amok
Danuśka – bo mnie w historii interesują tylko anegdoty, nie królpwie. To jest chyba historia obyczaju (jeśli niezbyt serio traktowana, to całkiem zabawna).
Barbaro – a może banica, ale w kształcie tarty, na okrągłej blaszce:
http://szczypta-wege.blog.pl/2012/06/23/bulgarska-banica-z-sirene/
🙂
Biała inspiracja: http://www.pinterest.com/pin/235664992974606527/
http://www.youtube.com/watch?v=XeVekf7ASLY
http://www.pinterest.com/pin/329748003938372063/
A tu, proszę, też party na biało 🙂
http://www.nytimes.com/2011/07/06/dining/a-pop-up-paris-picnic-is-coming-to-new-york.html?_r=0
Jak się bawić to po gruzińsku: chaczapuri i chinkali 😉
Asiu, na jednym ze zdjęć rozpoznałam ulubione francuskie słodycze: calissons d’Aix http://pl.wikipedia.org/wiki/Calissons
Ewo – ślicznie wyglądają. Czy ta masa smakuje trochę jak marcepan z nutą pomarańczy?
Trochę bieli do tańca i posłuchania 🙂
Lew Stone and his Orchestra…..White Jazz….1933
https://www.youtube.com/watch?v=bMujzFtrGxA
Asiu, bardziej owocowo. Są też calissons z większą ilością pomarańczy albo z figami – mają bardziej wyrazisty smak.
Możecie też posłuchać Georgii White: https://www.youtube.com/watch?v=3440NdrjziA
A tak się je wyrabia: http://cabouge.tv5monde.com/france/provence-alpes-cote-dazur/ca-bouge-en-france-la-cote-dazur/les-calissons-a-aix-en-provence/
…i koniecznie Biały Boston!
http://www.youtube.com/watch?v=Cxsr0V8O8tM
Leczo na ukończeniu w sensie gotowania. Ja lubię 3 podstawowe składniki + dużo czosnku, Jerzor chce z wkładką, zakupił był italiańskie ostre kiełbaski (surowe, trzeba podsmażyć osobno). Jeśli już, to debrecyna z polskiego sklepu 🙄
Ale niech ta…
Podobno dzisiaj Dzień Darwina, a 17-go Międzynarodowy Dzień Kota.
To jak, świętujemy?
Ogladalismy wczoraj „Wilka z Wall St” i cos nie moglismy skonczyc. Jakis taki strasznie krzykliwy i wlasciwie w kolko to samo. Pewnie dzisiaj dokonczymy bo dojechawszy do 2 godziny, 3-cia zostawilismy sobie na dzisiaj bo nie dalismy rady wczoraj 🙂
Pogoda jak na Bahamach. Slonce 🙂
Pyro, jak ja lubię Ciebie czytać! Z Duninówną perełka! Alem Cię, Młoda Damo, złapał na błędzie. Do fraka nigdy nie szły sztuczkowe! To do surduta lub żakietu!
Nie martw się. Twoje młodsze koleżanki nie rozróżniają smokingu od fraka.
Przeczytałem do tyłu i jestem przerażony cenami!. Myślałem, że w Polosce będzie o wiele taniej.
Cichalu – w Polsce najprostsze, te, które refunduje NFZ kosztują 1500 i tyle oddali nam z refundacji.
Asiu – banica z samego opisu już mi smakuje 🙂 i nawet nie taka trudna. A i callisons pasowałyby do naszego białego menu 🙂 . Żeby jeszcze mieć taka sprytną machinę, co to za jednym zamachem…
Kuryer Litewski 1910 r.
„Kowno.
Dawno zapowiadana u „Sokoła” wieczornica kostjumowo – maskaradowa odbyła się dnia 23 stycznia we własnym lokalu, dobrze zorganizowana, pozostanie więc miłem wspomnieniem w życiu naszego Towarzystwa, ba! nawet będzie jedną z udatniejszych z szeregu zabaw obecnego karnawału. Usilne starania sekcji zabawowej, na czele z zawsze czynną druhinią J. Butkiewiczówną, by wieczornicę urozmaicić i ożywić, ziściły się nadspodziewanie.
Sala udekorowana zielenią i żywemi kwiatami oraz emblematami sportowymi T-wa, przybrała charakter prawdziwie wieczorowy, zrzucając z siebie szatę surowej sali gimnastycznej.
Nowością był u Sokoła bufet z gorącemi potrawami i słodyczami, którem sprężyście zarządzały druhinie A. Bakunówna, J. Butkiewiczówna i Kozakowska, a pomimo iż spirytualji żadnych nie było, młodzież nasza dowiodła, że bez podnieceń alkoholowych umie bawić się ochoczo.
W pocie czoła oczywiście pracowali zmieniając się w wodzirejowaniu druhowie M. Rymowicz, W. Zwolski i p. S. Godlewski z powiatu marjampolskiego, no ale było z kim tańczyć i kogo intrygować.
Wszystkie druhinie stawiły się in gremio przeważnie w kostjumach, na które zwrócono uwagę, iż mniej były pospolite niż z lat zeszłych, a niektóre bardzo oryginalnie obmyślane jak: pożar – p. Nieciecka, kometa Halleya – p. Bursztejn, włościanka z podnóża Wezuwiusza – p. M. Mitkiewiczówna, hoża dziewoja z Księstwa Łowickiego – M. Krukowska, papierośnica – p. Talmond, włościanka z ziemi Kujawskiej – p. Żółtowska, czerwony kapturek – p. Surzycka, noc prawdziwie egipska – p. p. Sukiennicka, Mołdawianka znad Prutu – p. Czechowiczowa i inne.
Konkurowały do nagrody jako: pożar druhini L. Nieciecka trąbiąc i paląc się wnosiła ze sobą dużo życia na salę i rusałka druhini h. Czarnocka, która krótko kryła swoje incognito, w początku wieczoru zdejmując maskę, by wysnuta z poematu B. Zaleskiego, ukazując się jak:
…czysta czarownica
pełne zaklęć mając usta,
jak Rusałka, żywa, pusta
Jakie oczy, jakie lica!
Nie dziw więc, iż za uroczy wygląd otrzymała nagrodę pamiątkową z rąk druha prezesa Lachowicza.
Niespodzianką też był krakowiak odtańczony przez cztery pary krakusów i krakowianek, niby specjalnie w tym celu zjechawszych do nas spod grodu Piastowego.
Z męskich strojów zasługuje na wyróżnienie chochoł z „Wesela” – druh Boczanowski.”
Barbaro – też kiedyś zrobię tę banicę. Lubię takie smaki 🙂
Dzisiaj byłam w kinie. Nie był to „Jack Strong” ani „Sierpień w hrabstwie Osage”. Nie, nie – to była „Kraina lodu” he he 😀 Ładna baśń, dziewczynom (sztuk 3) film się podobał, mnie też 🙂
A tu przepis na chinkali:
http://georgianrecipes.net/2013/03/29/khinkali/
Co prawda w pbcym języku, ale zdjęcia dopowiedzą resztę.
Asiu – dla Ciebie i tych, co lubią bajki 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=LnPDsUxLubU
Te gruzińskie „pierogi” można dosmaczyć sobie jak się zamarzy. Ja bym czosnku sporo. Wygląda smakowicie i na mroźne dni jak znalazł.
Kot nie daje rady myszy, przynajmniej na razie, ale się stara.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2167.JPG
Idę doczytać.
Barbaro – dziękuję, pozostałe dziewczyny są w wieku: 7, 9 i 12 lat 🙂 Ale na ten film przyszły również zakochane pary w wieku ok. 15-17 lat 🙂
Alicjo,
W Katowicach mamy kontakt z Gruzinami prowadzącymi stołówkę w studenckiej dzielnicy miasta – Ligocie. Podobno przyprawy do chinkali zmieniają się wraz z regionem. Klasykiem jest sól, pieprz (albo papryka), czosnek, cebula i kolendra ale w Swanetii dorzucą już swańską sól, w okolicach Tbilisi zamienią kolendrę na jakieś inne ziółko i tak dalej.
Wspominana tu czasem kuzynka Danuśki Magda robi pyszne chaczapuri 🙂
Pamiętam – aczmę 🙂
Adżaruli też jest pyszne – http://georgianrecipes.net/2013/03/29/acharuli-ajarian-khachapuri/
Narobiłyście mi apetytu 🙂
A tu jeszcze jedno party na biało: http://www.teaandcookiesblog.com/2012/09/dinner-in-white.html
Z tekstu przytoczonego przez Asię najbardziej podoba mi się forma „druhini” i rozliczne „włościanki”. A „pożar”? Zniewalający.
Kuryer Litewski 1910 r.
„Bal Kostjumowy.
Nie przesadzę chyba twierdząc, że karnawał tegoroczny w mieście naszem upłynął przy bezustannych dźwiękach walców i mazurów.
Bale i maskarady, maskarady i wieczory, wieczory i bale, następowały po sobie bez przerwy.
Koroną wszystkich jednak był bal kostjumowy. Jakby na skinienie różdżki czarodziejskiej przedstawiciele kilkunastu wieków i narodów dali sobie w poniedziałek rendez-vous w Sali Miejskiej.
Dzięki ogromnej pracy i poświęceniu pani marszałkowej Bolesławowej Romerowej i pana Bolesława Oleszy sala została świetnie przystrojoną. Wszystkie drobnostki nawet w tem starannem przygotowaniu do zabawy uderzały wykwintnością gustu i pomysłowością gospodarzy.
W pięknym kjosku z szampanem robiły honory panie Józefowa, Janowa i Mieczysławowa Bohdanowiczowe i pani Cezarowa Oleszyna w towarzystwie mężów. W kjosku z kwiatami pracowały: p. Ewelina Dowiatówna, p. Landsberzanki , Ella Kwiatkowska, panny Szczyttówny i panny Raue. Prześliczne urządzenie herbaciarni zawdzięczano paniom Kowerskiej i Szyszkowej.
Moc najrozmaitszych, coraz to oryginalniejszych i bogatszych w pomysły kostjumów zmieniła wkrótce salę na istny przybytek czarów. i tak miedzy damami przybranemi w prześliczne kostjumy widzimy panie: Cezarową Oleszynę jako butelkę szampana, Bronisławową Kowerską jako motyla, Bolesławową Romerową w kostjumie prababki z początku XIX w., Irenę Maczewską jako przecudny nenufar, Antoniową Szyszkową w oryginalnym i ślicznym kostjumie róży, Józefową Kosakowską w kostjumie empire, Jadwigę Hermanową – cygankę, Gabrielę Kaszubową – Chinkę.
Dalej całe zastępy panien: Michalina i Wanda Domańskie jako motyle, janina Falewiczówna w pysznym kostjumie hrabiny Orsini z XVI w. Jadwiga Colonna Hattowska jako fijołek, Janina Landsberg – pierotka, Alicja Landsberg – markiza, Zofia Renardówna – pasterka grecka, Kamilla Romerówna – kostjum wschodni, Janina Więsławska – skromny, oryginalny dzwoneczek, Helena Wiłejszysówna – perła. Janina Tołszewska – hajduczek, Klotylda Szczyttówna – stokrotka, Ewelina Szczysttówna – mak, Marja Świeżyńska – hajduczek.
Z panów świetnie wyglądali w kontuszach: Władysław Ślizień, który ogoliwszy głowę wyglądał nadzwyczaj stylowo, Konstanty Bukowski, Stanisław Rodziewicz, Zygmunt Skirmuntt i Walerjan Dłuski. Gustaw Antuszewicz jako ułan polski, Władysław Polkowski jako Mazepa, Hermanowicz – w kostjumie szwedzkim.
Tańce, rozpoczęte walcem we dwie pary przez p. Kazimierza Bystrama z p. Mieczysławową Bohdanowiczową i p. Wł. Oleszę z p. Józefową Bohdanowiczową – dzielnie prowadzili do końca Artur hr. Lubieniecki i p. Bystram.”
Pyro – a „sprężyste zarządzanie bufetem”? 😀
Asiu – ów dawny PR potrzebował sporo miejsca w gazecie – żeby nikogo nie pominąć, oddać sprawiedliwość randze salonowej i o każdym coś miłego powiedzieć. I jeszcze to, że kobiety nie mają własnej osobowości; publicznie nawet imienia, liczy się mąż.
Też na to zwróciłam uwagę. Podają tylko imiona panienek 🙂 Szkoda, że tak mało piszą o bufecie, nic o potrawach i napojach.
Asiu – wiemy, że był szampan i herbata.
W sprawie sztuczkowych spodni:
http://formalstyle.blogspot.com/2012/05/spodnie-sztuczkowe.html
To w ogóle jakaś zachwycająca strona! Kobiety, poczytajcie, jak powinnyście ubierać swoich panów!
PS. Czy ktoś wie, co to szlic i brustasza?!
Nisiu, starsi panowie to wszystko wiedzą! Dodam jeszcze bonżurkę, fular, butonierkę, bindę, kiedy biała muszka, kiedy czarna i ew. dlaczego ostatni guzik w kamizelce wienien być niezapięty…
Ewa mnie skorygowała, że w kamizelkach dwurzędowych wszystkie guziki winne być zapięte. Dla Nisi i Alicji wiadomość; szlicem też nazywamy szczelinę w maszcie w którą wsuwa się przedni lik grotżagla, raczej w mniejszych żaglówkach.
Cichalino, wiesz, ja preferuję raczej większe żaglówki (100 metrów pokładu, trzy maszty rejowe itp.)…
Znalazłam jeszcze jedną piękną stronę: http://www.butwbutonierce.pl/pl/
Rozesłałam młodym dżentelmenom z rodziny. Niech się chłopaki elegantują.
Nisiu (0:42),
już sobie wyobrażam, jak ubieram Jerzora 🙄
Alicja: we frak go, z kamizelką, pasem hiszpańskim, biała muszką, poszetką, szlicem i brustaszą! Ze nie wspomnę o lakierkach!!!
Jeżeli pani Jerzora doradzała mu (fakt, jakiś czas temu), by do sandałków skarpetki (są zdjęcia), to ja dziękuję.
Zabawny jest ten Cichal. Są zdjęcia: elgancka p.Ewa, elegancki Nowy (spotkanie noworoczne?) i… Cichal. Jakby przed chwilą wrócił z ogródka.
Ale za to jakie przemądrzalskie teksty powyżej.
To nie to, że ja Państwa nie lubię. Wręcz odwrotnie. Państwo mnie bawią.
Kochani-w imieniu wszystkich uczestniczek zbliżającego się wielkimi krokami „Białego
Szaleństwa” bardzo dziękuję za tyle ciekawych białych,bieleszych oraz śnieżno-białych
kulinarnych,muzycznych i wszelakich inspiracji 😀
W sobotę po zakończonej imprezie o wszystkim Wam dokładnie opowiemy.
Nisiu-ubolewam,ale nie wiem,co to szlic i brustasza 🙁