Stoliczku nakryj się
Nakrywanie stołu to ważna umiejętność. Ładnie wyglądający stół zachęca do dłuższego ucztowania a co za tym idzie i do mądrych, ciekawych rozmów, które winny być nieodłącznym atrybutem każdego przyjęcia. Temu tematowi poświęciliśmy już trochę czasu ale (zwłaszcza w karnawale gdy wizyty i przyjęcia zdarzają się i parę razy w tygodniu) warto do niego wracać, bo zawsze coś ciekawego się usłyszy lub zobaczy.
Reguły nakrywania do stołu i zachowania się przy stole wykształcały się bardzo powoli i były odmienne w rozmaitych regionach. Łyżka i nóż to stary wynalazek, ale dopiero w XVI wieku upowszechnił się zwyczaj podawania ich do stołu; dawniej gość przychodził z własnym nożem. Tak samo zwyczaj stawiania przed każdym osobnego kielicha – dawna grzeczność wymagała, by po jednym łyku oddać go sąsiadowi itd. Albo też napoje, wino lub wodę, przynosił z kredensu na żądanie sługa.
Tym razem będzie sześcioro biesiadników
W południowych Niemczech, które zwiedził i opisał Michał Montaigne w roku 1580 stół wyglądał tak: „przed każdym stoi osobny kufel albo srebrny kubek, nad którym czuwa sługa, napełniając go, gdy pusty, winem lanym z daleka z cynowego lub drewnianego naczynia z długim dzióbkiem.” Było to rozwiązanie eleganckie i ułatwiające obsługę, ale wymagające, by przed każdym gościem stało osobne naczynie. Każdy ma też swój talerz, cynowy lub drewniany, czasem pod spodem drewnianą miskę, a na niej cynowy talerz.
Tylko troje – czy dadzą sobie z tym radę?
Te drewniane talerze przetrwały na wsi niemieckiej (i gdzie indziej też) aż do XIX wieku.
Zanim jednak wprowadzono te udoskonalenia, ludzie zadowalali się przy stole drewnianą deską lub kromką chleba, na którą nakładano mięso. Jeden wielki półmisek starczał na wszystko i dla wszystkich: każdy brał palcami upatrzone kawałki.
Montaigne pisał także o Szwajcarach: „Używają tylu drewnianych łyżek ze srebrną rączką, ilu jest ludzi [czyli każdy ma własną]. Szwajcar zawsze ma przy sobie nóż, którym nabiera jedzenie, nie sięgając ręką do półmiska.”
Drewniane łyżki z metalową rączką, niekoniecznie srebrną, oraz noże o najrozmaitszych kształtach obejrzeć dziś można w muzeum. Są to narzędzia znane od bardzo dawna, w odróżnieniu od widelca, który pojawił się późno. Mam na myśli widelec stołowy, gdyż wielki dwuzębny widelec służący do podawania mięsa i do obracania go w piecu lub na palenisku kuchennym jest niewątpliwie odeń dawniejszy.
I wreszcie wiejski stół na werandzie
Później nastąpiła era porcelany, srebrnych sztućców i kryształowych kielichów. Pięknie prezentowały się stoły w polskich zamożnych domach. I to nie tylko arystokratycznych. Tę tradycję należy podtrzymywać. Warto więc sięgać do starych (XIX i XX-wiecznych) książek kucharskich a także tych dotyczących savoir vivre’u. Najważniejsze zaś, by pod presją pośpiechu nie jadać byle jak i na byle czym, nawet gdy gości nie ma a domowników jest zaledwie dwoje.
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
Coraz więcej udogodnień w kuchni niby powinno pomóc w wygospodarowaniu czasu na umiejętne i eleganckie (ładne) ustawienie zastawy na stole. W praktyce wcale tak nie wygląda.
Dania gotowe wymagające jedynie podgrzania w mikrofalówce często „lądują” na stole w oryginalnych opakowaniach. W najlepszym wypadku bo coraz częściej spotykam się z sytuacją (i to nie tylko u naszych australijskich znajomych lecz i wśród polonii) gdy odgrzany posiłek każdy zabiera ze sobą: dzieci do swoich pokoi i konsumują w towarzystwie komputera, ojciec przed telewizor, a matka podjada wraz z małżonkiem lub osobno – w kuchni, na pergoli itp.
W Polsce też moda fast-food zadomowiła się wśród młodego pokolenia – jak to z moich obserwacji rodziny i znajomych wynika. Dostarczona do domu pizza, kebab czy inne papu nie wymagają zastawy, a i talerzy nie trzeba potem zmywać. Ponoć drzewiej odpadki i resztki rzucano poza siebie (pieski chętnie łowiły kąski). Dzisiaj na podłogę nikt nie rzuca lecz nie widzi nic zdrożnego w jedzeniu z pudełka, często-gęsto tekturowego.
E.
Na zdjęciach ładne naczynia , sztućce obrusy .
Brak mi jednak staranności w ustawieniu naczyń i położeniu sztućców .Może kiedyś autor bloga zaznajomi czytelników z zasadami nakrywania stołu na uroczyste okazje ?
Wśród znajomych z pewnością znajdzie restauratora który podzieli sie z nim i blogiem wiedzą na ten temat 🙂
Dzień dobry.
Pyra kocha skorupy, szkła serwety i inne gadżety zastawy. Stół zastawiamy tylko na niedzielny obiad i kolację i na bardzo rzadkie przyjątka towarzyskie. Codzienność wygląda tak, że Młodsza najwyżej wypija kubek kawy z rana i leci do pracy. Obiad zjadamy w kuchni w najlepszym wypadku, bo Młodsza najczęściej zabiera swój talerz do swojego pokoju i zjada przy biurku; kolacja też biurkowo – komputerowa. A ja lubię nakryty stół, kwiaty, świece, serwetki. Na co dzień wystarczą papierowe, coraz ładniejsze i dające możliwość kolorystycznej haronizacji wystroju. Lubię starą porcelanę – stan jej szkliwa po stu latach jest nieskazitelny. Współczesne talerze po 10 latach są porysowane albo mają wręcz mikro – wżery, co sprawia brzydki efekt niedomycia. Mam sporo naczyń tzw środka stołu (półmiski, salaterki itp) nakrycia wystarczające dla 18 osób i jedyne czego mi brakuje, to bulionówki i jajcarki. Bulionówki są tylko 3 i jakos nie mogę im dokupić towarzystwa, a jajcarek nie ma wcale. Były, jak twierdziła Młodsza, brzydkie, więc je schowała i przepadły w czarnej dziurze. Ładnych nie kupiła i teraz trzeba trzymać gorące jajko w gołej ręce – a wszystko przez estetkę. Co jeszcze chciałabym mieć z nakryć stołowych? Platerowane albo posrebrzane podkładki pod nakrycia. Ten XIX wieczny, angielski wynalazek, bardzo mi sie podoba i przyznaję, że elegancki i przydatny
Dzień dobry,
„Wystawa „Sztuka, Kwiaty, Wnętrze” w salach Targów Poznańskich – Konkursowa wystawa nakryć stołowych. Ogólny widok stołów konkursowych” 1936 r.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130823/0e6aaf34e6742e9bd07420eb150701e9/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130820:1/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130821:1/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/130822:1/
Gdyby uwagę o niestaranności nakrycia stołu (9:40) napisał szarik, od razu podniósł by się rwetes, że troll, że znowu szczeka…
Jedyne wytłumaczenie: do stołu nakrywały dzieci, wnuczęta… Niech się uczą.
Codzienność – i to jak na co dzień jadamy miałam również na myśli. Obrusy, platery, serwety, kieliszki (a każdy od innego napitku) itp itd nie jest praktyczne w XXI wiecznym kole rodzinnym. Różne godziny pracy i zajęć, czas dojazdu do domu, inne zajęcia … i jak w takim natłoku znaleźć czas i siły na codzienne gotowanie i wykwintne przystrajanie stołu? Gospodni domu po tygodniu padłaby na pyszczydło i wyglądała jak straszydło.
Niewielu stać na pomoc domową, głównie gospodarstwo CAŁE spada na głowę pani domu. Począwszy od zakupów, a skończywszy na przyszyciu guzika.
To co piszesz Pyro: „Obiad zjadamy w kuchni w najlepszym wypadku, bo Młodsza najczęściej zabiera swój talerz do swojego pokoju i zjada przy biurku; kolacja też biurkowo ? komputerowa” zaczyna być normalną sytuacją i nikogo to nie dziwi.
Kiedyś obiady sobotnie i niedzielne skupiały rodzinę wokół stołu (tego ładnie i estetycznie nakrytego, może niekoniecznie starą porcelaną) teraz i to, obawiam się, zanika.
Co jest tego przyczyną? Nie muszę chyba wyjaśniać. Wiemy.
E.
Szarik
Nikt normalny nie lata z centymetrem i nie ustawia zastawy jak w angielskich filmach.
Zastawa którą prezentuje nasz Gospodarz jest do codziennego domowego użytku. Tego typu naczynia (Blu Chine i Rosenthal) nie nadają się na dyplomatyczne przyjęcia – inna bajka i inny przedział cenowy. Jednym słowem: ładnie ale nie arystokratycznie 🙂
Errata – miało być są:
Obrusy, platery, serwety, kieliszki (a każdy od innego napitku) itp itd nie są praktyczne w XXI wiecznym kole rodzinnym.
Rosenthal nie na dyplomatyczne przyjęcie? Why?
Ja tam echindo nie wiem co jest przyczyną . U mnie w domu nikt nie je posiłków przy komputerze , nikt nie unika kontaktu z innymi domownikami . Posiłki można przygotowywać wspólnie i razwem do nich zasiadac . Jest wtedy czas na rozmowę i bycie razem . Nie każdego dnia to sie udaje , ale wspólny wieczorny posiłek jest normalną sprawą .
Miś, tu nie chodzi o centymetry , ale jak tego nie zobaczyłeś to nie ma co tłumaczyć 🙂
Misiu, oczywiście masz rację co do „latania z centymetrem”, ale widzisz, gdy ktoś co chwilę: ąąą, ęęę, znam się na winach, znam się na sztuce…, to jakiś obciach dla pana wykladowcy „uczelni gastronomicznej” jest. A może i nie.
Podobnie reaguję na wpisy Wielce Szanownej Pani Pyry, której tolerancja i otwartość na inne poglądy ma tyle wspólnego z tolerancją, co szarik z Kotem w Butach.
Ukłony dla Mamuńci Rumika.
Ago – przychodzi moment w życiu rodziny że już nie ma z kim siadać do wspólnego stołu na pogaduchy. Jeżeli obok siebie egzystują dwie osoby w różnym wieku, żyjące w różnym rytmie zajęć, to na rozmowę wykorzystują chwile wspólnych zatrudnień i wekendowe posiłki. Kiedyś i mój stół wieczorny bywał tłumny i rozgadany.
Szarik.
Naucz się wreszcie.
Mamunia, nie mamuńcia.
Dzien dobry,
Jak wreszcie wygram na loterii, to w moim sporym wtenczas domu znajde miejsce na posagowa porcelane, ktora poki co jest w Polsce spakowana przygotowana do wysylki (i reszta wyprawy slubnej tez).
Jako terror z Polski (jedno z pieszczotliwych epitetow Jeffa), nalegam na wspolny, wieczorny posilek przy stole w pokoju BEZ wlaczonego telewizora. Jest czas na rozmowe o minionym dniu, planach na jutro itd. Co prawda obiad pozny, kolo siodmej, ale dajemy rade. Panowie nakrywaja stol, obiad przygotowuje z reguly ja, sprzatamy/ zmywamy wspolnie.
Jeszcze do Agi – O sztuce nakrywania do stołu pisała m.in M.Disslowa w książce „Jak gotować?”, a współcześnie oficyna „Świat Książki” wydała polską edycję słynnego poradnika – albumu Beaty Rabe „Sztuka nakrywania do stołu”. Nie wszystkie pomysły są do zastosowania w polskich realiach i nie wszystkie trafiają w polski gust, ale jest sporo wzorów do adaptacji.
Co dla jednych eleganckie,to dla innych zaledwie poprawne.
Co dla jednych poprawne,to dla innych niewystarczające.
Co dla jednych niewystarczające,to dla innych wręcz wytworne 🙂
I tak możemy się bawić porównaniami,a przecież nie ma sensu porównywać naszego poczucia piękna,naszych estetycznych wymagań i naszych… możliwości.Myślę,że to sprawa indywidualna i chyba nie ma o co kopii kruszyć.
Lubię pięknie zastawione stoły,doceniam te umiejętności u moich znajomych i sama przy podejmowaniu gości staram się nakryć mój stół na tyle elegancko na ile potrafię. A na co dzień,jeśli tylko wszyscy domownicy są w domu,to staramy się razem usiąść do stołu i nie popieramy noszenia talerzy przed komputer,czy przed telewizor.
To co podoba mi sie we Francji to wspolne siadanie do stolu. W tygodniu jadamy w kuchni, ktora jest duza i sloneczna. W niedziele wyciagam Limoge, kieliszki z Polski staram sie ladnie nakryc do stolu. Bez komorki i komputera przy stole. Corka musiala sie^przystosowac i nic nie mowi. Na codzien jestesmy we dwojke a corka przyjezdza ze cztery razy w roku.
Pyro 12,22 -nie musisz mi sie tłumaczyć . Jest jak jest .
No i w tym problem, że zbyt często generalne opinie „bierzemy” do siebie.
Przeciętna rodzina w Polsce – mam w tej chwili na myśli miasta – nie posiada dużej i przestronnej kuchni. Nie ma też wielopokojowych mieszkań, ludzie są zapracowani, wracają do domów późno…
W takich warunkach trudno wszystkim członkom rodziny zasiadadać do odświętnie ubranego stołu o jednakowej porze.
Nie wyobrażam sobie by gospodyni wiejska po całodziennej harówce miała jeszcze czas i siły by myśleć o śnieżnobiałych obrusach, najlepszych sztućcach i talerzach, podawać wszystko na oddzielnych półmiskach, a zupę w wazie.
Co innego niedziela choć i ta tradycja upada. Może święta?
Dzisiejsze przesłanie Gospodarza: ” Najważniejsze zaś, by pod presją pośpiechu nie jadać byle jak i na byle czym, nawet gdy gości nie ma a domowników jest zaledwie dwoje” skłoniło mnie do refleksij. Czy aby jesteśmy w stanie tak wspaniałe przesłanie wprowadzić w codzienne życie. I sama sobie odpowiedziałam NIE. Nie na co dzień. Nie przy nowych nawykach, nie przy zanikających u młodego pokolenia więzów rodzinnych, nie przy rosnącej liczbie technicznych gadżetów jakie powodują, że komputer czy tablet są wiernymi towarzyszami posiłków. Lista jest długa i nie mam zamiaru jej ciągnąć.
I UWAGA – jest to generalne stwierdzenie oparte na obserwacji różnych nacji na obu półkulach. Proszę nie rozpatrywać mych słów imiennie i nie dopatrywać się w nich własnego odzwierciedlenia.
E.
” Aga
4 lutego o godz. 12:00
Ja tam echindo nie wiem co jest przyczyną . U mnie w domu nikt nie je posiłków przy komputerze , nikt nie unika kontaktu z innymi domownikami . Posiłki można przygotowywać wspólnie i razwem do nich zasiadac”
Aga,
zależy, jak komu leży.
To było dawno i nieprawda, to było w czasach, kiedy moja Mama „siedziała w domu” i wychowywała czwórkę dzieci, a i wtedy sama gotowała i nie było czasu na wspólne gotowanie, bo Tata piątek, świątek czy niedziela w terenie, jak dyżur się zdarzył. Wspólne zasiadanie do stołu nie było codziennie, czasem nawet w święta.
W moim domu, już „moim”, od zawsze było ustalone – dziecko ze szkoły, Jerzor z pracy – obiad na stole, komputery potem. Ale te powroty były regularne, o określonej godzinie.
„Wspólnie gotujemy, mamy okazje do pogadania itp.” brzmi jak z podręcznika „Idealne życie”, czego życzę każdemu. Przy okazji – jeżeli nie ma o czym gadać, to i wspólne gotowanie nie pomoże 🙄
U mnie podobnie jak u elap, i nie narzekam na moją codzienność, jadamy w kuchni nawet dosyć małej, ale z widokiem na ogródek i Górkę.
Wczoraj wpadł Roger (na kluchy i polędwiczki w sosie grzybowym), więc wyciągnęłam (w kącie stoi, żeby nie zawadzać – nie mam jadalni jako takiej) stół na salony, bo kuchnia na 3 osoby trochę przymała. Stół i krzesła są od innej matki, ale nie przeszkadza mi to, obrus ulubiony, bo „dostany” w prezencie lata temu (ponad ćwierć wieku!) od Hilary. Ma ten obrus 2 dziurki nieduże, ale akurat w miejscu, gdzie się stawia talerze 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2050.JPG
Ciepła, radosna i „kurtularna” atmosfera przy ognisku domowym czyli stole:
http://www.youtube.com/watch?v=hUyGqC5JTaE
Alicjo , czytasz co chcesz i jak chcesz . 🙂 jak zwykle 🙂 Jak Tobie leży tak sobie jedz 🙂 A jak nie masz o czym rozmawiać z domownikami to już Twój problem 🙂
p.s.
Martwię się o szarika. Pewnie okrutnie cierpi, zaglądając na blog Gospodarza i czytając wpisy bez sensu i składu, i co gorsza – komentarze blogowiczów bez sensu.
Masochista jakiś musi być, ten szarik.
Aga,
ja nie mam problemu. Słowo!
Romain Gauthrot i jego projekty elementów zastawy stołowej. Podobają mi się szczególnie widelce. Inni projektanci skupili się na rączkach, a on na zębach : https://www.google.pl/search?q=silodesign+romain+gauthrot&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=eu3wUp6aIMSThQfe74GwDw&ved=0CCoQsAQ&biw=1067&bih=521#facrc=_&imgdii=_&imgrc=yhDVzgda2WvA7M%253A%3Ba9XycFOul1FcWM%3Bhttp%253A%252F%252Fs6.thisnext.com%252Fmedia%252Flargest_dimension%252F96112E80.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.thisnext.com%252Fitem%252FF26A76A6%252FBranches-Cutlery-Set-By-Romain%3B300%3B300
Gospodarz ma racje – ladnie podany posilek zwieksza przyjemnosc jedzenia. W pewnym stopniu sa to sprawy kulturowe, bo np. estetyka jedzenia nie jest mocna strona kuchni chinskiej, ale jest szalenie wazna w Japonii czy Korei (jak bylo widac we wczorajszym filmiku yyc). Zreszta ja bym rozszerzyl kwestie estetyki stolu na zachowanie ogolno-bankietowe; ja np. nie lubie kiedy na weselach czy balach panowie tak sie rozochoca przy tanczeniu, ze zdejmuja marynarki.
Jesli mowa o ladnym nakryciu stolu to ustawienie sztuccy ma jednak znaczenie tak samo jak krzesel przy stole. Inaczej wyglada troche po balaganiarsku i sama zastawa nie robi specjalnie wrazenia. Co ma do tego centymetr nie wiem, ale na pewno estetycznie ladniej wyglada jesli jest rowno, nie wspominajac juz o chocby maciupkiej dekoracji stolu. I tyle. A kazdy zastawia stol jak potrafi i to tez swiadzczy o czlowieku. Z Basia jadamy przy stole codziennie i niemal codziennie jest zastawiony (nakryty) a jedzenie podane na polmiskach. Oboje w ciagu dnia mamy zajecia i nie mamy sluzacej ani kucharza. Albo sie chce, albo nie, ot tyle. Cytat z Gospodarza: „Nakrywanie stołu to ważna umiejętność. Ładnie wyglądający stół zachęca do dłuższego ucztowania a co za tym idzie i do mądrych, ciekawych rozmów, które winny być nieodłącznym atrybutem każdego przyjęcia.” Albo wiec umiejetnosc nakrywania ma znaczenie albo nie. Jesli starannosc wedlug niektorych nie ma tu znaczenia to wystarczy rzucic na stol obrus, sztucce, talerze i juz mamy nakryty stol 🙂 a potem madre rozmowy. Mozna tez otworzyc kredens i pokazac jaka mamy zastawe i podac na lawie, na kilimku i w drewanianej misce kartofle z Okrasa (w TV) 🙂
Wpisałam duży tekst i fruuu z lutowym wiatrem
UWAGA, UWAGA
my tu gadu, gadu, a tu Krystyny urodziny.
Wiadomo, że toast wieczorem, a nasza sympatia stała i nieustająca.
Krysiu – 100 lat i jeden dzień dłużej.
Biała Maria Rosenthala bawarskiego Selb jest jedną z najpopularniejszych marek porcelany w Polsce. Była obecna i dość znana w dwudziestoleciu międzywojennym. Jest ładna, ma mnóstwo części, można ją kupić na wszystkich targach staroci. Do tego pochodząca z lat 40 i 50 jest sporo tańsza od współczesnej produkcji. Ma też jedną z najwazniejszych cech : jest wytrzymała i można ją zmywać w zmywarkach. Oczywiście pod warunkiem, że nie robi się tego codziennie… Firma Rosenthal zanim sama została kupiona przez Wedgwooda przejęła kilka zakładów i pod swoją marką wytwarzała bardzo dużo różnorodnej porcelany o wiele bardziej cenionej niż Maria popularna w Polsce. Z Rosenthala najbardziej cenię Aidę i Elsę z lat 30 . Miałem przez jakiś czas Balmorala, idealnego do popołudniowej herbaty.
Krystyno,
Najlepszego!
Nakrywanie do stolu, nasunelo mi sie po ponownym przejrzeniu wpisow, nie ma chyba tez nic wspolnego ze specjalna zastawa. Mamy porcelane, ktora moze uzywamy na specjalne okazje wlasnie dlatego, zeby te specjalnosc podkreslic, mozna jednak chyba na codzien nakryc „zwyklymi” codzinnymi talerzami i sztuccami stol dla siebie (domownikow).
Co do normalnosci tych, ktorzy nakrywaja (rowno choc bez centymetra) to zdawalo mi sie, ze tu zagladaja „lasuchy” i chocby dlatego nie sa „normalnymi” stolownikami, tylko tymi ktorym zalezy nie tylko na jedzeniu, ale takze jak jedza. No, ale pewnie sie myilem 🙂
Standardowa rodzina czyli czworo na ogol zmiesci sie w nawet najmniejszym pokoju w M3.
Danusko, mysle, ze klotni z tego nie bedzie, ale popieram stanowisko, ze porownywanie osobistych odczuc estetycznych nie ma zadnego sensu 🙂
Aga i szarik maja jednak calkiem sluszne uwagi, mysle 🙂
Krystyno, zycze samych radosci a przede wszystkim codziennego, slusznie zastawionego samymi przysmakami stolu 🙂
Stoły pokazane moim zdaniem są bez zarzutu, może Aga przybliży nieco problem – coś mi umknęło ?
Misiu, Gospodarz ma naprawdę dobrą porcelanę, nie taką sobie.
Krystyno – Wszystkiego Najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=UTsVdzlVJnc
Po pierwsze – nie upycha się serwetki między talerzami
Po drugie – nie stawia się kieliszków, gdzie popadnie
Po trzecie – podaje się sztućce do serwowania z półmisków
Równo ustawione talerze i równo oraz we właściwej kolejności ułożone sztućce świadczą o staranności i dbałości o estetykę, a także znajomości savoir-vivre.
Brytyjska zasada – 1 cal od krawędzi stołu – nie wymaga biegania z centymetrem i ekierką, wystarczy własny kciuk – od koniuszka do pierwszego stawu.
Jak ustawiać kieliszki
Krystyno,
Szczęścia i Wszystkiego najlepszego 🙂
Sniadanka, obiady, kolacje, gril. Na koniec cos dla duszy i dla konia.
Sniadanka dla Krystyny, zeby Ci w domu co rano podawano 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/ESTETYKAJEDZENIA?authkey=Gv1sRgCJXNstb1_IT5Uw#slideshow/5976564769413040898
Urodziny ? Dziś są, jutro ich nie ma. / Kubuś Puchatek/ I to najbardziej podoba mi się w tym dniu.
Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia. 🙂
yyc,
nie mam specjalnego naczynia z dołeczkami do gotowania jajek, ale od jakiegoś czasu na śniadanie gotuję jajka w koszulkach w małym rondelku. Wychodzą całkiem zgrabne pakieciki.
Zwracam zawsze uwagę na ułożenie sztućców przy nakryciu, a także na sposób ich odkładania w czasie i po posiłku. Z tym bywa różnie.
W domu mam stół prostokątny, ale bardzo podobają mi się stoły okrągłe i myślę o takim. Stolarz stwierdził, że nie ma problemu z jego wykonaniem, ale znając tempo jego pracy, wiem, że prędko to nie nastąpi. Okrągły stół jest bardziej ” wydajny”. Bardzo podobają mi się także okrągłe tace obrotowe wykonane z drewna. Widziałam taką u znajomej – bardzo praktyczna rzecz, ale raczej trudna do kupienia. Może gdzieś na targach staroci.
Bardzo estetycznie i apetycznie, yyc.
Gdyby jeszcze nie trzeba było wyciągać serwetki spod pięknie ułożonych sztućców…
Oj, wcale nie trudno ją kupić. Jest nawet w Ikei. Ale najpierw muszę mieć okrągły stół.
https://www.google.pl/search?q=taca+obrotowa+ikea&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=kRPxUsfZDav07AbJlID4Bg&ved=0CD4QsAQ&biw=1067&bih=521
Krystyno – są współczesne, kupiłyśmy w ub roku używamy do serów trzeba tylko dokupić klosz albo siatkę. Jak nie znajdziesz, to Ci kupimy.
Tradycyjna metoda oczywiscie to wbicie jajka prosto do goracej wody. Przyznam, ze z lenistwa i wygody robie na tej patelni z foremkami na parze.
Dobre sa koziolki do odstawinia widelca czy noza po uzyciu. Mamy tylko 12 wiec jak wiecej osob to nie da sie uzyc no i „sreber” z domu tez juz niewiele zostalo wiec trzeba mieszac 🙂
Zastawa mieszana, sztucce mieszane wiec tym bardziej chce sie wszystko ladnie nakryc, no chyba, ze pare osob tylko na obiedzie to wtedy latwiej. Potem zmiana do deseru, kawy i likierow i sie robi cieplo, miloi przytulnie :-)Ewentualnie wszystko sie pomiesza co oczywiste, zawsze jednak to pierwsze wrazenie jest mile i jak Gospodarz pisze lepiej smakuje i cieplejsza atmosfere wywoluje 🙂
Przesylam serdeczne zyczenia dla Krystyny.
Na temat ustawiania naczyn I dekorowania stolu moge napisac kilku slow, ale tylko po wejsciu pod stol. Nie przywiazuje do tego specjalnej uwagi. Po jednej stronie pelna miska otwartych malz, po drugiej pusta miska do muszli, na srodku stolu butelka wina. Rece wykonuja podroz z muszli malzy do zaladka. Moze nie jest zupelnie tak. Jedna muszle wykorzystuje do wybierania malzy z drugiej muszli. Pusta muszla sluzy jako naturalny widelec.
Podziwiam I zachwycam sie tradycjami sposobu dekorowania talerza I stolu w kuchni japnskiej. To jest sztuka sama w sobie. Przykro jest zabierac sushi pieknie wykonane I ulozone na kilku poziomach drewnianej lodzi.
Biała porcelana z wytłoczonymi reliefami była kiedyś bardzo modna. Robił Rosenthal „białą Marię” i Austriacy z Czechami „Białą Teresę” (kilka płaskich talerzy tego wzoru ma Dorotol) Wyrabiano też białą Copenhagen – tej pozostało na rynku niewiele: od początku uznana za wzór luksusowy była cienkościenna, z wyrażnym, wypukłym brzu scem na dzbankach, filiżankach, misach i bulionówkach, miała cienki, złoty paseczek na przejściu brzuśca w kołnierz. Mnie się bardzo wyroby Królewskiej Manufaktury podobają, nie mam ani jednej sztuki.
Krystyno,
zdrowia i szczescia! I – zawsze dobrze zastawionego stolu!
Urodzinowe uściski dla Krystyny!
Krystynę ściskam urodzinowo, życzę zdrowia i radości na co dzień.
Pyro,
wytwórnia Royal Copenhagen cały czas istnieje, Biała Maria tez jest ciągle jednym z najchętniej kupowanych serwisów Rosenthala. Polemizowałabym ze stwierdzeniem, że to porcelana codzienna, używana przez większość z nas. Są osoby używające jej codziennie ale raczej wyjątkowo. Cały serwis trochę jednak kosztuje, chyba że mówimy o zastawie na 2 osoby, ale wtedy trudno to uznać za serwis. W zmywarce można myć współczesną, ze starszą nie ryzykowałabym. Tak jak podawania na Rosenthalu śniadania dzieciom przed szkołą 🙂
Nie kojarzę o jakiej Białej Teresie mówisz. Dorotol znalazła kiedyś dla Ryby piękny serwis i kompletny chyba prawda ?
Biała Teresa – była produkowana przed I wojną światową w 2 wytwórniach c.k. Austrii. Jest podobna do Marii ale ma inne reliefy.
I pomyliłaś mnie z Misiem – ja nie myję w zmywarce, ani nie twierdziłam, że to codzienna porcelana (chociaż wytwórca pisał o serii „popularnej”). Tak, Dorotol kupiła dla Ryby serwis , potem się okazało, że część kawowa była na 12 osób, a są tylko 4 filiżanki do herbaty. Reszta jest – nawet bulionówki. Śliczna i delikatna porcelana. Jak będzie okazja, to Ryba sobie herbacianki dokupi, a jak nie, to też nieszczęścia nie będzie, bo najczęściej nie rozróżnia się tych filiżanek.
I owszem – wytwórnia królewska w Kopenhadze produkuje, ale jest to poza moim zasięgiem. Ja zresztą naprawdę wolę starocie.
To Maria Teresa biała 😉
Szukałam stosownej piosenki dla naszej Krystyny, Krychy i podczytujących Krystyn – znalazłam to 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=T5jOpmbX81I
http://galkolas.ru/post304216667/
Krystyno, dobrych przyjaciół i równie dobrej atmosfery przy stole 🙂 To ważniejsze niż najpiękniejsze zastawy 🙂 Burbonię 🙂
Krystyno, serdeczności urodzinowe ślę. Twoje zdrowie 🙂
Krystyno, same serdeczności!
Krystynę lubimy,
Krystynę cenimy,
Krystynę przy każdym stole
i tym wytwornym
i tym zwyczajnym
chętnie gościmy.
Wszystkiego najlepszego,nasza miła Jubilatko 🙂
Pyro cześć była do Ciebie cześć do Misia K.
Duże M
co Pani umknęło
Bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa. 🙂
Moja znajoma ma w swoim domu wyłącznie naczynia z ceramiki z Bolesławca. Zbiera ją od wielu lat, a wszystko zaczęło się od wizyty u rodziny w tym mieście. A każde odwiedziny łączą się z zakupami w sklepie firmowym, gdzie ceny są niższe niż w innych sklepach. Asortyment jest ogromny. Oczywiście wzory naczyń/ i nie tylko, bo są i wałki do ciasta, i ” deski”/ , są różne, ale całość wygląda bardzo ciekawie. Choć potrawy ładniej wyglądają w naczyniach mniej ozdobnych.
A ja zamierzam wkrótce wybrać się do Łubiany k. Kościerzyny, gdzie znajduje się wytwórnia porcelany „Lubiana” i sklep firmowy. Czas na nowy porządny serwis obiadowy.
Krysiu , dużo szczęścia !!!
Następną razą „idąc w goście” wezmę centymert krawiecki, bardzo poręczny do mierzenia odległości, oraz kątomierz i inne ekierki.
Odetchnęłam, mam niecalowy kciuk, a pan mąż to już całkiem 😉
Czy pt Blogowisko powariowało? Będziecie zbiorowym major-domem na dworze króla krasnoludków? Takie sobie gadanie o ulubionych skorupach zamienia się w dyskurs ze szkolenia lokaja – ideała. Dajcie pokój, Przyjaciele!
Upycha nie upycha, według mnie Gospodarz jest ostatnią osobą, której trzeba uczyć jakiejkolwiek kultury a zwłaszcza kultury stołu. Stara zasada mówi, że jak znasz kanon możesz się nim bawić. Widziałam na innych zdjęciach – naprawdę Państwo Adamczewscy posiadają sztućce do naczyń środka stołu, ba nawet takie naczynia widziałam. Co do ułożenia sztućców też nie widzę nic złego. Zdjęcia są ilustracją ogólną tematu a nie maja przekonywać nas, że Gospodarz potrafi nakryć do stołu. Bez obrazy ale widziałam tu wiele zdjęć stołów i niewiele może dorównać klasą tym. Świetny stół, krzesła, zastawa, sztućce itd. Naprawdę powiększacie sobie zdjęcia i sprawdzacie odległości ? 😯
Pyro,
my zawsze schodzimy na boki, czyż nie? I to jest cała uroda tego blogu!*
*Moje skrzywienie, wolę „ten blog – na blogu”, nie za bardzo mi pasuje „tego bloga”
Nic nie trzeba powiększać i mierzyć, skoro kilka osób i bez tego zauważyło niezbyt adekwatne ilustracje do tematu „Nakrywanie stołu to ważna umiejętność”. I tyle.
Plastykowe widelce moga byc przydatne bo wtedy i myc nie trzeab tylko do kosza i po sprawie. Noze goscie staroeuropejskim zwyczajem przyniosa wlasne. Szczerze mowiac to i po co w ogole nakrywac. Kazdy sobie w kuchni prosto z garnkow nalozy na papierowy talerzyk, nie za duzy, zeby dla wszystkich starczylo, wino w kubki styropianowe te do kawy wiec niech nie wyrzucaja, wina w kawie nie poczuja byle poslodzic. Najlepiej risotto (jakis eintopf) to i garnkow sie nie pobrudzi 🙂
Co roku mamy takie przyjecie (tyle, ze na zewnatrz). „Annual Stampede YYC Bonfire & Grill” (Doroczne ognisko i gril yyc). W tym roku odbedzie sie 4-te. Po kielbaskach pierwszego roku przeszlismy na poledwiczki wieprzowe jako glowne miesko do grilowania ( w dwoch marynatach/smakach) + kurczacze bioderka, cesarska salate, pieczone ziemniaki (rozmaryn, oregano, papryka) i fasole (inne drobne dodatki jak ogorki malosolne, papryka etc.) Gril chodzi caly dzien do wieczora.
Goscie przynosza wina i inne trunki a wieczorem okolo zmroku zaparza sie na ganku kociolek kawy + koniak i rum do wzmocnienia i ciasta. Zaczynamy ok 16:00, konczymy roznie (to zalezy juz od gosci), ale nie wczesniej niz o 2:00 w nocy 🙂 🙂
Krystyno, zgadzam się co do naczyń z Bolesławca. Ostatnio pojawiło się kilka nowych wzorów, ale one pięknie wg mnie wyglądają z daleka na zdjęciu. Widziałam bardzo ładny czarno – biały Bolesławiec, który również pięknie wygląda na zdjęciu. Też szukam serwisu a nawet dwóch bo mam ochotę na ten z linka poniżej, a do niego konieczny jest też biały prosty serwis. ( taki jak Ryby byłby idealny 🙂 )
http://www.blueandwhite.com/thumbnails.asp?pe=6&m=Johnson+Bros&p=Old+Britain+Castles
Coś na temat wczorajszego wpisu: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/6774 🙂
Kto ma „niecalowy” kciuk, a chciałby mieć dokładną miarę, może użyć trzech ziaren jęczmienia ułożonych wzdłuż, jeden przy drugim.
Żartuję, ale talerze ustawione w różnej odległości od krawędzi stołu wyglądają jakoś mało estetycznie. Nie musi to nikomu prywatnie przeszkadzać, ale nie powinno być demonstrowane jako przykład eleganckiego nakrycia stołu.
„Maria Teresa” z Bogucic? http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/6684
Fabryka porcelany „Krzysztof”: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/6178
Braku dobrych manier i subtelności nie zatuszuje nawet perfekcyjna umiejętność nakrywania do stołu.
Krystyno,
Urodzinowe życzenia wszystkiego co najlepsze i serdeczności, mnóstwo ich Tobie ślę.
Eska, a toć Ty artystka w zdobieniu potraw i stołu, to milcz, bo się przyznam do zazdrości.
Tobermory – no i m.in do tego się przydają te spodnie „talerze” – bo one kładzione są równo z krawędzią, a już nakrycie może być ciut przesunięte.
A pp Adamczewscy mają sporo ciekawych naczyń (pamiętacie ten półmisek z białego fajansu kupiony w Berlinie?) i potrafią je wyeksponować. A ja mam po prostu słabość do skorup. Zawsze pocieszałam Jarka, który wołał „Hangar sobie kup, bo gdzie to będziesz trzymała/” Więc go pocieszałam, że kubki tańsze od brylantów, a ja wcale nie chcę brylantów.
Krystyno, zdrowia i pomyślności 🙂
Perfekcyjne nakrywanie stołu trąci mi nieco „perfekcyjną panią domu”. Łokcie tu, wyprostowane plecy i tak dalej.
Od razu odbiera mi smak na cokolwiek, bo przy stole chcę się lekutko czuć na luzie, a nie pod okiem pilnych obserwatorów, oceniających, jak to powinno być.
To mi się podoba 😉
Przyjęcie nie u królowej, tylko nasz kolejny (drugi) Zjazd
http://alicja.homelinux.com/news/img_5312.jpg
Ciekawe ile niecierpliwosci u tych, ktorzy nie tak dawno demonstrowali zachwyty wzgledem tych co bywali a nie bywaja a ktorych bywanie bywalo li tylko poprawianiem i pouczaniem innych bywalcow 🙂 🙂
Kazdy je na czym chce i jak chce. Mozna tez paleczkami.
O braku manier i subtelnosci wypowiadac sie nie bede 🙂
Mozna bekac po jedzeniu nawet przy slicznie nakrytym stoliczku 🙂
Tam gdzie nie jada sie wieprzowiny lepiej zajadac reka prawa bo druga nie do jedzenia sluzy i mozna glowe stracic (doslownie) 🙂
W ile lykow wypija sie filizanke herbaty, zastanawiali sie polscy kadeci w centrum Londynu w Borchardt’owskim „Znaczy Kapitanie”
W Polsce jak zapraszaja na 18:00 to znaczy na 20:00. O 18:00 to gospodarze jeszcze w kalesonkach/papilotach 🙂
W Szkocji jak zapraszaja na herbate to podaja herbate 🙂
Ide zjesc 🙂
Asiu – f-ki porcelany z Dolnego Śląska to m.in Carl Thielsch z Jaworzyny, Bogucice to też dobra firma, ale klasyczna Maria Teresa jest biała albo ecru bez malatury. Chociaż np nasza paskudna Iwona z Chodzieży zamiast bogactwa złoceń i kwiatków, z szerokim prawie na 8 mm pasem platynowym i s platynową „gapą” lotniczą była produkowana z tego samego wzoru, a była to reprezentacyjna porcelana Wojsk Lotniczych (goście u d-cy itp) To było naprawdę eleganckie. A forma i szkliwo to samo, co w Iwonie.
Tak podawano…
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Fotki/Zjazd2/img_5398.jpg
Być może Bogucice przypadkowo tak nazwały swój serwis albo to było celowe działanie :-). Nie wiedziałam, że Chodzież i Ćmielów mają teraz tego samego właściciela.
Aj tam, znowu wyszedłem na wredniaka co się czepia… Pisząc o porcelanie codziennej miałem na mysli swojego Rosenthala bo używam odziennie. Tak samo Eschenbacha, Seltmann-weidena czy Hutschenreuthera. Do swoich skorupek się przyzwyczaiłem, od czasu do czasu coś potłukę, przez chwilę mi żal, ale za chwilę mówię: porcelana krucha jak ludzkie życie. Handlując porcelaną przez parę lat nauczyłem się z nią bezboleśnie rozstawać.
Fabryki porcelany w całej Europie są w dużych kłopotach finansowych. Następują fuzje, przejęcia, upadłości wielkich marek. To dziwne, bo dzisiaj na porcelanie jadają wszyscy, nie tylko bogacze, więc zbyt pewnie jest i nikt się nie trzęsie nad filiżanką czy talerzykiem, a padają, jak muchy.
Problemy europejskich fabryk porcelany wynikają po części z ogromego importu, w dużej mierze ze zmian obyczajowych. Odchodzi pokolenie „klasy średniej” w której posiadanie kilku zastaw stołowych należało do obowiązku i dobrego tonu. Nie wypadało jeść z byle czego i pić ze szklanki czy kubka. Teraz wielki kubek z herbatą na smyczy, czy z kawą po „amerykańsku” to obyczajowa norma. Młodzi ludzie z Niemiec dziedzicząc domy po dziadkach wywalają na ulicę wszystko. Można przekonać się odwiedzając niedzielne targowiska z różnościami. Klasyczna porcelana stała się niemodna i w złym guście. Na topie są kwadratowe talerze i inne wydziwione kształty. W nowoczesnych dizajnerskich wnętrzach nie ma miejsca na zestawy z porcelany.
Na porcelanie jadają wszyscy, ale jest to porcelana głównie made in China np. z Ikei.
Modna porcelana z Chin
Nie mój gust, ale to całkiem ładne rzeczy.
Nie jadam na porcelanie. Doceniam, podziwiam, ale nie jadam.
Bo Ty, Haneczko jesteś modnie minimalistyczna, a ja jestem sędziwą prowincjuszką i nie lubię suszi, ani surowych warzyw z dipami, ani innych pro-zdrowotnych wynalazków.
A teraz idę spać.
Może przyśni mi się koszyczek wenecki albo ładny nautilus? Takie mam nieskromne nadzieje. Pa.
Modnie ❗ 😯
Nie wiem, czy nie lubię, bo nie jadłam 😆
Dobranoc 🙂
Alicji (wczoraj, 14:46) dziękuję za troskę.
Pani Krystynie, wczorajszej Jubilatce – samych serdeczności. Z małą uwagą: dużo większą sympatią darzę czytających „Kubusia Puchatka”, niż miłośników twórczości pułkownika Przymanowskiego.
Pozdrowienia dla Mamuni Rumika.
A teraz: hau, hau…, biegnę na spacerek z Tatuniem Jankiem Kosem.