Ładniej na polu niż na półmisku
Z wiekiem zmienia mi się charakter. A także apetyt i preferencje kulinarne. Coraz częściej rezygnuje z różnych dawniej szalenie lubianych dań. Zwłaszcza np. z dziczyzny, którą jeszcze niedawno uważałem za wyjątkowy rarytas. Może to tylko chwilowy kaprys ale – być może – okaże się to stałym zwyczajem. Mieszkając na wsi, nad łąkami, na skraju puszczy często spotykam się ze zwierzętami i ptakami, które potem znajduję na talerzu. I robi mi się smutno. Znacznie ładniej bowiem wyglądają one na polu niż na półmisku.
Popatrzcie sami na te kilka zdjęć, które zrobiłem niewprawną ręką ale i tak oglądam je z zachwytem. Pocieszam się także tym, że zawsze uwielbiałem w tzw. bezkrwawych łowach a NIGDY nie strzelałem do niczego żywego. I niech tak pozostanie.
Kuropatwy na śniegu widać nawet z oddali
Zając zabiera się do młodego zboża
Niekwestionowany król nadnarwiańskich bagien
W sąsiedztwie mieszka cała rodzinka osiołków
Dziś na obiad spaghetti z gruszką i gorgonzolą. Jutro spaghetti aglio, olio e peperoncino. A potem zobaczymy…
Komentarze
Piotrze miły – od takiej postawy tylko krok do wegetarianizmu. I co nam”mięsożeom” będziesz wówczas polecał?
Dylemat gospodarza dotyczący dziczyzny mozna porównać do odwiecznego: mieć ciasto i zjeść ciastko.
Jedząc dziczyznę zawsze mam świadomość , że zwierzęta miały szczęśliwe życie na wolności a ich smierć była szybka. Niestety zwierzęta hodowlane z powodu naszej chciwości traktowane są tak , jakby nie miały prawa do słońca, wiatru, przestrzeni czy normalnego naturalnego pożywienia. Kurczaka czy świniaka traktujemy jak przedmiot, który niczego nie czuje i nie myśli.
Ja się wychowałam na dziczyźnie. Polował mój Ojciec (z powodzeniem),polował stryj, w rodzinie Jarka było dwóch leśników, z czego Antoni Wiśniewski był preparatorem na wyprawach Arkadego Fiedlera i współtwórcą muzeum Wlkp Parku Narodowego, w którego oficynie mieszkał do śmierci. Wtedy już nie polował (ani te siły, ani oko) za to malował rogalińskie dęby w dziesiątkach ujęć. Teraz w rodzinie nie poluje już nikt – nie ta epoka, nie ta kultura łowiecko – towarzyska. A nasza Eska dałaby dużo, żeby ktoś odstrzelił kilka dzików, które się przywiązały do jej pól, a Żaba, żeby przegonił ktoś wydrę, która zamieszkała w jej bajorku, wyjadła skutecznie gęsi i kaczki i Żaba przestała trzymać pływający drób. To, że sarny czasem pasą się z końmi na łąkach Żabinych, nikomu nie przeszkadza.
I to prawda, że zwierzaki w plenerze wyglądają pięknie. W moim byłym ogrodzie corocznie zimowały dwie rodzinki kuropatw – czy były te same, to nie wiem. Dwie kurki i ich potomstwo. Jarek się często podśmiechiwał, że wyłapie je na obiad – nigdy nawet nie próbował, a czasem dokarmiał. Prawdę mówiąc byliśmy jakoś tam zadowoleni, że wybrały nasze sąsiedztwo.
Tak, jak powiedziałam – ja jestem z barbarzyńskiego okresu rozwoju społeczeństwa i nadal lubię dziczyznę, chociaż strzelam tak fatalnie, że nikomu nigdy nie przyszło do głowy wręczyć mi dubeltówkę. Hiniutek się śmiał, że nie trafiłabym w stodołę z 10 m. Kalectwo córki było obiektem żartów wieczornych.
Słońce, wiatr, przestrzeń: https://www.youtube.com/watch?v=KxOqQ1mCvIs
Spotyka się 3 myśliwych i chwalą się:
– Ja byłem w Afryce i polowałem na lwy.
Na to drugi:
-Ja byłem w Australii i polowałem na kangury.
-A ja,chwali się trzeci,byłem w Norwegii i polowałem na lisy.
Koledzy pytają:
– A fiordy widziałeś?
– Panowie,fiordy to mi z ręki jadły!
Nisiu-ja kocham! Ci co lubią kminek w całych ziarnach są jeszcze całkowicie nie wymarli i ja się do nich zaliczam 😉 Może być na pieczonych ziemniakach,w kapuście,na chlebie albo na ciasteczkach.
I na dodatek lubię też miksowane zupy.
Oraz dziczyznę,chociaż jadam niezwykle rzadko.
Ufff,jak na spowiedzi-tyle wyznań za jednym razem 🙂
Kminek dodaję do buraczków. Najpierw gotuję na parze w garnku do gotowania ryżu , potem ścieram na tarce o grubych oczkach, dodaję kminek, trochę fleur de sel, ocet jabłkowy i balsamiczny. Oczywiście nie może zabraknąć garści rodzynek. Wychodzą
bardzo buraczkowe te moje buraczki 🙂
Dzien dobry,
Ja tez mam lekko hipokrytyczny stosunek do miesa. Kupuje u rzeznika, proszac o to z wolnego chowu, ale gdybym miala wyhodowac, zabic i przetworzyc, to bym chyba wegetarianka zostala. I pisze to wnuczka rolnika! Na szczescie swiadkiem swiniobicia nigdy nie bylam, a moja mamusie (w dziecinstiwie) na ten czas musieli do babki odsylac.
A kminek w ziarenkach to i owszem: do chilli con carne, salatki z gotowanych ziemniakow z cebula i salami i na paluchy z ciasta francuskiego na przyklad.
Nabylam oczywista droga paste w tubce pt ‚UMAMI 5 Taste’. Premiera w sobote, sprawozdam, jak odbiore paczke (po) swiateczna od rodzicow.
Przepis na buraczki zapisalam. Mam ten konfort, ze buraczki kupuje juz ugotowane.
Szykuję zupę pomidorową na wczorajszym rosole i pierogi z serem
Zaraz pewnie mój pies będzie chciał wyjść po raz drugi, to ja przy okazji kupię pieczywo i co tam jeszcze wpadnie mi w oko.
Nie na temat, ale cel jest coraz bliżej 🙂
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/kajakiem-przez-atlantyk-mozna,112432.html?fb_action_ids=644576278939011&fb_action_types=og.likes&fb_source=aggregation&fb_aggregation_id=288381481237582
Pyro – to podobno najnowszy poznański pomysł… 😉 http://www.mrmama.tv/pomnik.gif
No, jakaś frakcja kminkowa jednak się buduje!
😆
Danuśko, a mnie fiordy naprawdę jadły z ręki…
http://pl.123rf.com/photo_1438384_a-norweski-fiord-dun-brazowy-kon-portret.html
Misowy przepis na buraczki też mi wpadł w oko 😉
Ostatnio kupiłam buraczki całe,ugotowane,ale w zalewie octowej.
Jeszcze nie próbowałam,mam nadzieję,że ta zalewa niezbyt mocna.
Nisiu-bo Ty w czepku urodzona 😀
Mis Kurpiowski ( nie mam odwagi napisac Misiu ) w tych buraczkach nie ma olej ? Ocet jablkowy i balsamiczny a brak oleju
Oleju
Jolly R. – ten 5 smak to tak znienawidzony przez pseudoekologów glutaminian sodu, który jest wykorzystywany zwłaszcza w kuchniach azjatyckich jako przyprawa odpowiadająca temu smakowi.
Duze M,
Wiem, tu dyskusja o umami tez byla bardzo ciekawa, ale jako osoba typu szkielko-oko, sama mam ochote sprobowac i zrozumiec o co ten zgielk. Jak nie zejde to zapodam :).
Pani Nina Andrycz zmarla :(.
Niekoniecznie, Danuśko. Ja jestem łazęga i spotkałam kiedyś fiordki u jakichś koniarzy. Bardzo przyjazne konisie, w odróznieniu od szetlandów, które lubiły ugryźć znienacka.
Jolly R 🙂 – chyba, że tak – to proszę o opinię czy rożni się ta pasta od naszych warzywek bo ja najczęściej w takiej postaci używam. 🙂 Ciekawie wygląda też wczorajsza yyc`a 🙂 pasta z czarnej fasoli i czosnku; nie próbowałam tez sosu Hoisin.
Krystyno, do tych flaków wczorajszych jeszcze – ja dodaje też m.in. ziele angielskie i liść laurowy. Traktuję je jako półprodukt gotowy, nad którym trzeba chwilę popracować, bo z tego co pisze Nisia to Pudliszki są już całkiem gotowe, tylko do podgrzania. Ale zapach to wszystkie mają specyficzny według mnie.
Asiu – toż dopiero niecały tydzień temu pisałam o „zacnych, pożytecznych idiotach”.Najpierw postawili zamek Gargamela – owszem, na starych fundamentach, ale nikt nie wiedział, jak wrzeczywistości wyglądał. Rysunki XVIIIw pokazują podupadające budowle z klasycystycznym liftingiem, w których wtedy mieściło się starostwo. Zamek piastowski nie przetrwał w ikonografii, bo panoramy późno-średniowieczne posługiwały się symboliczną kalką. To i owo odkopano – piwnice, kuchnie, kuźnię. Nie szkodzi – odbudowali i żeby Kraków nie pysznił się samotnie renesansowymi krużgankami, restauratorzy do zamku poznańskiego też je dobudowali. Mieli jeszcze kilka genialnych pomysłow, lepiej zamilczeć – wszak było to ciało społeczne, a co drugi to profesor. Że nie architektury,ani sztuki? A co to komu szkodzi. Minie ze 200 lat, zamek nabierze patyny i może będzie nawet poważnie traktowany.
No i tak – najpierw zamek, teraz pomnik Przemysła II. Chcieli na stoku, u wylotu uliczki Ludgardy. Tylko, że z drugiego końca tej uliczki (120 m całość) stoi już konny pomnik XV p.ułanów . Nie jest wielki, ale jest i teraz tuż nad nim miał wisieć król na wiekim koniu…Hm, Smaczku sprawie dodaje nazwa uliczki – Ludgarda, wzgardzona i zamordowana żona Przemysła. I znowu miał nad nią górować? Szum sie podniósł i teraz myślą, gdzie ten wielki dar rzemieślnika ze Swarzędza schować. A artysta Sobociński zaprojektował, odlewa w swojej odlewni pod Śremem, pomnik jest zaołacony, a Poznań nie chce…. Chyba tylko jak w tym filmiku – schować w zamku i niech wyskakuje z wieży o 12.00
Kminek! Przede wszystkim żadne kapustne danie bez kminku nie może się obejść. Nie dla smaku ten kminek za bardzo, bo żeby wyczuć smak, trzeba go dosyć sporo sypnąć, ale dlatego, że kminek łagodzi wzdęcia.
Ja dodaję do wielu potraw, zup, miąs, ryb i drobiu nie traktuję kminkiem, ale poza tym kminek jest często w użyciu.
…Pyro,
i pozbawić roboty tych przyjemniaszków? 😯
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8111.JPG
Rzeczony zamek, który moje pyry nie omieszkały mi pokazać:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8139.JPG
No nie, Alicjo – koziołki sobie, groźny król sobie.
no, weekend za progiem, wiec gar 11 litrow naszykowany, skladniki tez (w tym duzo kminku mielonego) i bedzie rosol sie powoli gotowal, a potem bede go sobie popijac powoli, z grubego kubka, ktory dlugo trzyma cieplo
reszte, ktora zostanie, wespol z warzywami wykorzystam do zupy przecieranej ciecierzycowej z serem plesniowym
Duze M,
ta pasta/ sos z czarnej fasoli to o ile nie jestem w mylnym bledzie chinski black beans sauce/ paste. To bardzo popularny w kuchni orientalnej dodatek majacy oczywiscie wariacje koreanskie, japonskie itd. Zrobiony jest z marynowanej soi z dodatkami. Sos hoisin tez na bazie sojowej z wieloma przyprawami. Obydwa raczej nie do zrobienia w domu (skladniki + czas) ale mozna kupic bardzo dobre gotowe.
Duże M, do pudliszkowych flaków wołowych w rosole dorzucam trochę majeranku (jest w środku, ale lubię więcej).
Czekam teraz na pana Tesco. Pan Tesco przywiezie rybki, a ja zrobię zupę. Ostatnio wychodzi mi bardzo dobra i smakuje coraz bardziej.
Jakby kogo interesowało, zapodaję metodę (nie jest to regularny przepis, modyfikuję w zależnosci od tego, co pan Tesco przywiezie).
Z niestarannie obranych z mięsa kadłubów dorsza plus ew. skóra z łososia robię wywar (dodaję sól, pieprz, ziele i listek). Gotuję ponad godzinę na wolnym ogniu.
Przecedzam i gęste wyrzucam.
Marchewkę w cienkich plasterkach, drobno pokrajany seler naciowy, pietruszkę i kolorową paprykę (jest konieczna w mojej zupce!) gotuję w wywarze.
Dokładam ziemniaczki w kostkę.
Dodaję owoce morza, ło takie: https://www.google.pl/search?q=owoce+morza+laguna&client=firefox-a&hs=WoZ&rls=org.mozilla:pl:official&tbm=isch&imgil=3KH6QdEcUUuntM%253A%253Bhttps%253A%252F%252Fencrypted-tbn2.gstatic.com%252Fimages%253Fq%253Dtbn%253AANd9GcSkpGT4VOU6fHYZsQdlVu2CFtwtNoO5Z9kZx_cXp_4fJYjevSdq%253B496%253B496%253BUo8EJC24YYsbmM%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fwww.tabele-kalorii.pl%25252Fkalorie%25252CMieszanka-morska-Laguna.html&source=iu&usg=__P4y2ljhyKG_PT4LwyCMqFAXJU8g%3D&sa=X&ei=WJvrUpLkFs7e7AbCm4DgAg&ved=0CEMQ9QEwBA&biw=1152&bih=566#facrc=_&imgrc=3KH6QdEcUUuntM%253A%3BUo8EJC24YYsbmM%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.tabele-kalorii.pl%252Fphoto-002614%252FMieszanka-morska-Laguna.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.tabele-kalorii.pl%252Fkalorie%252CMieszanka-morska-Laguna.html%3B496%3B496
Po dwóch minutach dokładam rybę (dorsz i łosoś, ew, co tam mam) pokrojoną w kostkę.
Zielona pietruszka obowiązkowa.
Jest to pyszne!
Ale gruba lina okrętowa…
Te owocki morskie mi się sprawdziły, bo są tam różne kawałki ośmiornic, kalmarów, wszelkiego morskiego badziewka, nawet jakieś małżowiny (samo mięsko). Rozmaitości w kawałkach na raz do buzi.
Jolly Rogers, na szczęście nie przyszło mi do głowy robić ich w domu 🙂 tylko tego z fasoli nie widziałam dotąd w sklepie ale też specjalnie nie szukałam. Hoisin przypomina trochę z opisu sos śliwkowy, może jest ostrzejsza wersja?
Zmarła nie tylko rudowłosa królowa – Nina Andrycz, ale i Andrzej Żarnecki, ten który śpiewał „Róża czerwona, biało kwitnie bez” (jak wywołałem II wojnę światową)
Duże M. , Nisiu – informacje o flaczkach zapamiętane do szybkiego wykorzystania.
Kminek dodaję do farszu mięsno- kapuścianego do pierogów. Dodaje wyrazistego smaku.
Pyro,
nie trzeba czekać aż 200 lat, aby zamek nabrał patyny . Na Pomorzu w Łapalicach w latach 80. prywatny inwestor rozpoczął budowę zamku. Zamiar nie udał się, ale budowla stanowi atrakcję turystyczną i jest wymieniana w przewodnikach. Znawcy nie wypowiadają się, ale turyści tam zaglądają. Ten ” zamek” akurat zdaje się niczego nie naśladuje, choć ciekawi mnie, skąd czerpane były inspiracje. Ale minie jeszcze trochę lat i budowla uznana będzie za prawdziwy zabytek. A tak wygląda to cudo : http://www.holidaycheck.pl/pm/4716df24-c199-3d4e-ae8a-18ef522720cd/-/m/picture?action=detail&detailPage=3#detailView
Zamek czy pałac nawet bardzo paskudny nie jest ale ta ilość okien 🙂
Przez przypadek DużeM przytoczyło zdanie mojego Ojca. Hiniutek słuchał, jak jego najstarsza córka głośno marzy o komnatce w wiezy, żeby okna były we wszystkie strony świata…Słuchał, słuchał, aż wreszcie cichutko zapytał : „A kto by Ci, okna mył?” Potem się wydało, że był świadkiem, jak wykręcałam się energicznie przed pomaganiem w świątecznych porządkach – na parterze, bez drabin i szyb liczonych na hektary. Przestałam mówić „Co by było, gdyby było”.
Markowe buraczki tak! Zamiast balsamu (jakoś mi nie wchodzi) dodaję cytryny.
Kminek jest bezcenny do wszystkich fasoli i jaśków. Eliminuje w znacznym stopniu „gazowanie”, za przeproszeniem. Podobny efekt daje majeranek.
Przestało padać, to na rowerek, jak dziadkowi przystało.
yyc,
30 stycznia o godz. 19:28
Owczarek jada kielbase jalowcowa i popija piwem o nazwie Smadny Mnich. Na deser sledz. Mieszkancy Budy tez jedza kielbase jalowcowa i popijaja piwem. Wiem, ze byli zainteresowani chinskimi przysmakami dlatego tam umiescilam zdjecia.
Vancouver to piekne miasto. Zegar parowy w Vancouver znam. W restauracji, o ktorej piszesz jeszcze nie bylam.
Przepis na beef curry. Zamiast wolowiny mozna wykorzystac mieso z kury. Wtedy bedzie chicken curry. Z lenistwa nie wszystko tlumacze na jezyk polski.
Skladniki
2 funty wolowiny pokrojonej w kostke
1 lyzka gozdzikow
1 patyk cynamonu (dlugosc 15 cm)
4 liscie bay leaf
8 ziaren kardamonu (zielona odmiana, nie czarna)
Swiezy imbir dlugosci 7 centymetrow. Jesli suszony – 1 lyzka
4 zabki czosnku
Sok z polowy cytryny
1 szklanka kefiru (lub 2 lyzki kwasnej smietany)
5 lyzek przyprawy curry (lub wiecej wedlug wlasnych preferencji)
1 lyzka kawalkow suszonej ostrej papryki (nie proszku)
4 szklanki soku pomidorowego lub 2 szklanki sosu marinara (pomidory tylko z Yakima Valley w WA)
4 szklanki rosolu (tylko z kur od Amishow w Calgary)
2 lyzki oleju awokado (lub olej slonecznikowy)
1 szklanka brazowego ryzu (ryz przyrzadzic oddzielnie wedlug przepisu na opakowaniu)
Do miski wlac sok pomidorowy (lub sos marinara). Do soku dodac zmiazdzony czosnek, utarty lub drobno pokrojony imbir, wycisniety sok z cytryny, kefir (lub kwasna smietane). Wszystko wymieszac.
Mieso pokroic w kostke pol cala. Do garnka wlac olej awokado. Rozgrzac do medium-high. Wrzucic mieso i usmazyc. Kiedy mieso jest usmazone do tego samego garnka wrzucic patyk cynamonu, bay leaves, sucha papryke, nasiona kardamonu I gozdziki. Smazyc przez 1 minute, mieszajac. Nastepnie wlac do garnka mieszanke wczesniej przygotowanego soku pomidorowego z dodatkami. Dodac ryle rosolu, aby mieso bylo zupelnie przykryte I jeszcze troche powyzej. Jesli ktos uzywa sol, to dodac soli. Czasami dodaje pol szklanki mleczka kokosowego.
Zagotowac I gotowac na niskim ogniu przez 30 minut.
Brazowy ryz nalezy przygotowac oddzielnie wedlug przepisu na opakowaniu.
Smacznego
Skoro dzisiaj o zamkach to mam dla Was perełkę 😉
Pałac wybudowany przez listonosza,na przełomie XIX i XXw.Budowa trwała 33 lata.
Dzisiaj przyciąga ok.100 tysięcy turystów rocznie:
http://www.youtube.com/watch?v=-XXMTLcIlbM
Danuśka, ale to chyba zamek dla krasnoludków. Trochę w typie Sagrada Familia 🙂
Orco, dzieki za przepis 🙂
Duze M, jeslibedziesz miala okazje sprobuj oba sosy bo calkiem ciekawe. Ja czasem mieszam czasem odzielnie. Robi sie szybko i latwo 🙂
Też mam dla Was perełkę z dziedziny dużego rękodzieła: ogród niejakiego Neka Chanda, dość spory (160 tys m2) – całkowicie zbudowany ze śmieci i odpadków. Początkowo pan Chand budował go tylko dla siebie, ale w końcu udostępnił do zwiedzania.
https://www.google.pl/search?q=the+rock+garden+chandigarh&client=firefox-a&hs=DLy&rls=org.mozilla:pl:official&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=UtXrUrXyDOnn7AayjoDYDw&ved=0CAoQ_AUoAg&biw=1152&bih=566
Ogród rzeźb, zapomniałam dodać. W mieście Chandigarth w Indiach.
Ten i inne fascynujące ogrody pokazują w Domo, w serialu „W 80 ogrodów dookoła świata”.
Rzeczywiście piękne ogrody pokazują tam Nisiu, jak uda mi się na to trafić to oglądam z zafascynowaniem i westchnieniem.
Wczoraj tematem byly flaki i curry. Flakow wprawdzie nie mialem pod reka, ale przypadkowo zrobilismy sobie z synem curry z kury (rosol byl potrzebny na leczenie przeziebienia). Inny przepis niz gospodarza, ale tez dobre i do tego lekki riesling z Alzacji. Swoja droga moze by kiedys zrobic flaki curry? Dzis z kolei przegladam drukowane wydanie „Polityki”, na ktore tak narzekala Pyra, ze przygnebiajace tematycznie. Uwazam, ze bylo ciekawe, zwlaszcza wstawka o Rzeszowie, ale za glowe sie zlapalem, gdy przeczytalem jak redaktor (sic!) Kolodziejczyk pisze o szatach cesarza z bajki Grimmow. Przeciez to byla bajka Jana Chrystiana Andersena!!! O tempora, o mores! Gdzie redaktor Kolodziejczyk sie uczyl? Co na to redaktorzy dyzurni „Polityki”?
We wtorek zrobilem sobie zrazy z grzybami i kasza wg. przepisu Gospodarza podanegio w zeszlym tygodniu. Dodalem jeszcze zurawiny i mialem pyszny obiad.
e5rUmartwiam się – czytam Smoleńsk Teresy Torańskiej, a w podświadomości mi cały czas siedzi informacja z autobiografii Kofty o tych strasznych, ostatnich miesiącach kiedy TT pisała Smoleńsk. Jej nowotwór nie reagował na opiaty, a ona i tak chciała być przytomna, żeby zdążyć napisać. Nie zdążyła. Dzielna kobieta.
PS do mojej zupy rybnej. Na koncu przecier pomidorowy dodaję, bez fanatyzmu.
Pan Tesco przyniósł tylko dorsza i robale. Dziś zupa dorszowo-robalowa. Pycha.
Ciepla prawie upalna styczniowa kenijska noc. Siedze w ogrodku hotelowej restauracji cieszac sie kazda chwila tropiku. To jest to! !!!
Kenia jest wspaniala chociaz postrzegam ja inczej niz przewodniki sugeruja. Chcialem zobaczyc Trzeci Swiat i to mi sie udalo.
Pozdrawiam blogowisko! !!!!!!!!!
Nowy – ciesz się Kenią, Afryką, nowymi kontaktami. Poczekamy na sprawozdanie. Najlepszego
Parę ciekawych przepisów dziś na blogu. Alicjo, jeśli znajdziesz trochę czasu czy mogłabyś dodać do przepisów? Nie potrafię później w tekście tak szybko wyszukiwać. Co do spaghetti alio to mam nadzieję, że Gospodarz pod nowa prognozę pogody menu ułożył, bo przy tych -17 to trochę ascetycznie 🙂 Nawet spaghetti z boczkiem i pietruszką Nigella polecała w miesiącach letnich chyba, jako lekki lunch. (zresztą też dobre )
Pyro, przysmakiem wydry są ryby, na ptactwo wodne poluje w ostateczności gdy nie ma niczego innego w zasięgu pyska. Chyba trzy czy cztery lata temu wydry wyżarły nam wszystkie ryby, ale ani kaczki , ani gęsi nie ruszyły. To, że nie ruszyły drobiu domowego można by tłumaczyć tym, że wydra poluje wyłącznie w nocy, a wtedy ptactwo jest zamknięte , ale one nie ruszyły także dzikich kaczek, które gniazdowały w szuwarach .
Żaba nigdy kaczek ani gęsi nie hodowała.
Dziki natomiast , na wszystkich polach robią potworne szkody, przychodzą pod same zabudowania , nie straszne im psy , a i myśliwych mają w głębokim poważaniu, tym
drugim jak uda się na zbiorowym polowaniu ustrzelić jedną lub dwie sztuki to sukces. Po prostu, dzicza szajka jest wysoce zorganizowana.
Jednym słowem jesteśmy atakowani z powietrza przez jastrzębie z wody przez wydry i z lądu przez lisy i rzeczone dziki, tudzież inne mniejsze zwierzątka.
Dzisiaj zmontowałam sobie takową mieszankę: pieprz zielony, czarny, papryka słodka i ostra , czosnek suszony zwykły i niedźwiedzi, kolendra , gorczyca kminek , majeranek,
i przypadkowo ususzona marchewka. Całość wymieszłam z sokiem cytrynowym, oliwą i przez trzy godziny traktowałam tym flądrę. Wyszła pysznie.
l
Nowy! Ciekaw jestem Twoich doznań i spostrzeżeń. Byłem tam równo 40 lat temu. To zapewne zmiana epok. Sprawozdawaj jak najczęściej. Powodzenia i wrażeń! Czy będziesz w Tsavo? A może zaraz za granica z Tanzanią w Ngoro-Ngoro, największym Zoo świata? Czy będziesz w Mombasie? Polecam Kilindini Road. Powodzenia, druhu!
Caprese dzisiaj bo kupilismy doniczke pieknej bazylii. Pachnie cudo. Trzeba wiec bylo bocconcini i pomidorki prosto ze slonecznego Meksyku 🙂
Wisza zas w kuchni kabanosy. Bagitka goraca byla i tylko sledzikow oleju mi brak bo mi zjedli a takie pyszne zrobilem. Co za dzien 🙂
„Co ukrywają małopolskie grodziska i ruiny zamków? Okazuje się, że można w nich odnaleźć rośliny uprawiane w średniowieczu. Przy okazji są ostoją bioróżnorodności, bo w miejscach pradawnych osad botanicy potrafią doliczyć się kilkudziesięciu gatunków roślin zagrożonych wyginięciem”.
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,12186440,Badaczka_z_UJ_na_tropie_sredniowiecznych_upraw.html#ixzz2s11xKJ3A
Eska – wiernie powtórzyłam to, co od Żaby usłyszałam Ponoć wydra ptaka pod wodę wciągnęła. Nie było mnie przy tym a komu mam wierzyć, jak nie Wam?
Dodaję, że mieszanką miał być potraktowany jutrzejszy kurczak, a że nieoczekiwanie pojawiła się świerzuteńka flądara , to jej się eksperymentalnie dostało.
Kenia…
W południe byłem u mojej lekarki i mówię, że od dwóch dni mam poważne zmartwienie bo dowiedziałm się o lutowym wyjeździe Pani Doktór do Kenii na wakacje. Jak lew zeżre Panią Doktór, to kto będzie mi wypisywał tabletki ?
Kończy się „dzień przytulania”: http://fototeka.fn.org.pl/strona/wyszukiwarka/info/1/35.html?search_type=osoba&key=villas#88360 🙂
http://fototeka.fn.org.pl/strona/wyszukiwarka/info/2/14.html?pageNumber=2&sort=alfabetycznie&howmany=48&key=sami+swoi&search_type_in=tytul&result%5B%5D=6413&lastResult%5B%5D=6413#66662
Pyro, możę Żaba miała jakiegoś zrzutowego ptaka, a wydra była wygłodzona.
Misio – załatwimy Ci tabletki jeżeli lew panią doktor uszczknie.
No to na końcówkę dnia przytulania wszystkich przytulam serdecznie! Pierszeństwo jednak ma Pań przytulanie, bo pomimo tego całego gender, to jakoś przystojniej, nie mówiac, że przyjemniej!
Hej! Tulę Was, piórko mi się migoce!
Eska – ile tych fląder było? Bo przypraw całe mnóstwo. A ja bym tak sobie nogi kaczuchy w soku wiśniowym z rozmarynem trzymanych 2 dni upiekła. Jeżeli mi się uda jutro nogi kupić, to ulegnę pokusie. A rybki, to tego – opiekane i zamarynowane w lekkim occie albo sosie słodko – kwaśnym pachną mi z oddali.
Cichalu – w końcu lat 40-tych, przez aparat radiowy „Saba:” moja Janeczka usłyszała piosnkę, która bawiła ją niezmiernie. Kawałek zapamiętała i potem podśpiewywała uciesznie bardzo :
I tylko tuli, tulipany dał.
Bo tylko tuli, tulipany miał.
A dzisiaj tak, jak każdy mąż
do innej, do innej tuli się wciąż.
Piosenka ta znacznie poprawiała jej nastrój, tylko Hiniutek stukał się po głowie.
Przypraw nazbierało się około 5 dag , a były cztery duże flądry , więc mieszanki jeszcze sporo zostalo.
Pyro, czy to ta piosenka
http://www.youtube.com/watch?v=J_Znp2CfySo
Tak, Małgosiu. Słuchałam jej z uśmiechem po wielu latach. Yo widać moja Mama złośliwie zmieniła część tekstu, a niepotrzebnie, bo Tato był wstydliwy wobec kobiet. No, widocznie coś mu tam chciała po swojemu przekazać głupiutką piosenką. Dziękuję, Małgosiu.
Przerwynik od
A mnie sie marzy bar sloneczny,
w ktorym pani od aranzacji,
podaje alkohol od rana.
Pewnie to tylko mozliwe,
w barach mlecznych,
coz mleczna zupa,
z % mile widziana.
Dzień dobry. Słonecznie, lekki mróz, prawie bezwietrznie. Śniegu nagle zrobiło się bardzo mało – jest zmrożony i jakby sprasowany, bardzo twardy, zwierzak nie chce na niego wchodzić. Mam ugotowane warzywa z rosołu, dogotuję ze 2 ziemniaki, kilka jajek, otworzę puszkę groszku i będzie sałatka warzywno – jajeczna do kolacji. Na obiad trzeba zrobić przegląd lodówki – mamy co jeść, ale tu zostały dwie łyżki czegoś i tan jedna porcja i w tamtym pudełku coś. Trzeba to zjeść, dobrze zestawić, dodać świeże warzywo jakieś i zrobić miejsce na następne „niedojedzenia”
Małgosiu-nie,to nie jest zamek dla krasnoludków.To ogromna budowla,o normalnych rozmiarach,choć niecodziennym zamyśle.Zwiedzałam,może się podobać lub nie,ale niewątpliwie robi wrażenie.
Nowy-zaprasza nas do Kenii,Nisia do Indii,a ja zrobiłam wczoraj mały wypad na Kubę.
Ta Kuba jest na Żoliborzu,można dojechać metrem albo tramwajem,całkiem wygodna i szybka podróż:http://restaurantica.pl/2013/09/25/el-caribe-restauracja-kubanska/
Tym razem na nasze zwyczajowe plotki ze szkolnymi przyjaciółkami wybrałyśmy się popróbować tej właśnie egzotycznej kuchni. Zamówiłyśmy talerz rozmaitości,
co pozwoliło nam pokosztować i to i owo.Złoty medal przyznałyśmy jednogłośnie frytkom z batatów 😀 ale ropa vieja i zupa z drobnej czerwonej fasoli też była bardzo dobra.W tle karaibska muzyka,fajne miejsce bez zadęcia.
Dzisiaj powrót do tradycyjnych polskich smaków,bo na obiad przewidziany porządny krupnik z mięsną wkładką i szarlotka na deser. W ramach deseru dla ducha „Sierpień w hrabstwie Osage”.
Co to się człowiek musi nakombinować,by nie dać się tej mroźno-śnieżnej zimie 😉
Daję jeszcze raz sznureczek,bo coś nie wyszło:
http://restaurantica.pl/2013/09/25/el-caribe-restauracja-kubanska/
Jakoś te kubańskie rytmy jeszcze dźwięczą mi w uszach:
Barbaro-dla Ciebie ze szczególną dedykacją 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=INkLVwtIr_I
Dzięki Danuśko, też miło wspominam 😀
Pamiętam,Małgosiu :_)
Następnym razem zrobimy chyba mini zjazd podczas kolejnego koncertu Buena Vista w Warszawie 😉 chociaż póki co mam też w zanadrzu inny pomysł.
Jeszcze ten mój pomysł dopieszczam i cyzeluję,ale już proszę by Koleżanki Warszawianki spodziewały się małego listu z mojej strony w najbliższym tygodniu.
Danuśko – dzięki za wzruszającą dedykację, sprawiłaś mi radość 🙂
A i listonosza wypatrywać zaczynam 🙂
Danuśka,
jaka tam u was zima, u mnie to dopiero ale! Dzisiaj prawie plaża, bo -5C w tej chwili (7:20), a jutro mają być upały, coś o plusach słyszałam.
Styczeń był bardzo mroźny i śnieżny, o czym codziennie donosiłam, oprócz pierwszego tygodnia, kiedym była złożona chorobą. Ale wtedy, cały tydzień, było codziennie niżej niż -20C.
Suwałki to pryszcz!
Nie wiem, czy gospodarzenie naszych Wiedźm – Żaby i Eski może być zakaźne…Bo chyba jest. Jeżeli nie robię czegoś wyporcjowanego: kotletów, rolad, ew.kurczaka, to mi zawsze ostatnio wychodzi za dużo. Tak jest i z tą jajeczną sałatką do kolacji: w ogóle nie otwierałam groszku, bo i tak jest ilość powalająca. Młodsza skosztowała, pochwaliła i mówi: daj, Mama do kolacji kilka plastrów szynki i z pół słoika szparagów. Będzie pasowało. Pewnie, tylko będziemy to jadły trzy dni
Sałatki zawsze wychodzi za dużo. Zaczyna się niewinnie od jednej marchewki i już leci lawina.
Strona z prezentami dla Żaby:
http://www.ebay.com/bhp/meditating-frog
Danusko, ja tez bym zaczela wypatrywac listonosza (Barbaro 🙂 ), gdyby to bylo blizej.
Bede z Wami myslami 🙂
Nisiu 😀 😀 😀
Chichoczę i przestać nie mogę…….
Coś dla mnie?
http://www.ebay.com/bhp/victorian-cats
Bardzo ciekawe zdjęcia:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/5,114944,15358198,Lata_50__i_60__Amerykanin_jezdzi_z_aparatem_po_Europie_.html?i=0
Nisiu, żaby świetne, ale trochę nie pasują do naszej Żaby, bo prawie wszystkie medytują 🙂
Alino, telepatycznie będziemy się łączyć, jak zwykle zresztą 🙂
Ta chuda żaba modliszkowata bardzo mi się podoba.
Młodsza kupiła butelkę francuskiego, czerwonego wina, znakowanego nazwiskiem Dulan. Zupełnie nam nie smakuje. Jest gorzkawe i byle jakie, a miało czas dojrzeć , bo jest z 2008
Rozmaryno bazylia 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/OMojRozmarynieBazyliujSie?authkey=Gv1sRgCJGcgfC1grKPxgE#slideshow/5975493218342853378
Małgosiu, właśnie że pasują: jako uzupełnienie!
Mnie też najbardziej podobają się te modliszkowate. Ale równie fajne są kamienne tłuściochy. Postawiłabym ze dwa takie w ogródku.
Moja faworyta (z powodu boskiego uśmiechu na obliczu):
http://www.ebay.com/itm/LARGE-MEDITATING-FROG-Outdoor-Stone-Buddha-Sculpture-symbolizing-Prosperity-AV-/360813907534
Kulinarnie – Mrusia byle czego nie je, wybredna jest. Poniżej ulubione puszki:
1.Wątróbki kurczaczej (koci fła gras)
2.Kaczka z dzikim ryżem
3.Mieszanka rybna – dorsz, sola i krewetki.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2041.JPG
Jerzor powiedział, że zapisuje się na kocie jedzenie, skoro to takie smakołyki.
Dzisiaj w „Bałtyku” pani Irenka namówiła nas na pyzy warszawskie znakomite, do tego poleciła sos grzybowy Winiar. Pyzy są robione w Toronto przez „naszych”.
Ja za kluchami nie przepadam, ale z przyjemnością zjadłam dwie pyzy, sosik znakomity. Jerzor wtrząchnął resztę i powiedział, że następnym razem trzeba kupić dwa opakowania, bo mu śmierdzi malizną 🙄
Jutro goszczę przyjaciół Moskali.
Zakupiłam piękne polędwiczki wieprzowe, a pani Irenka wcisnęła mi sos wykwintny borowikowy (tychże Winiar).
Jestem dosyć cienka w sosach, więc pomyślałam, że sos z torebki będzie służył za bazę, z którą jestem na bakier, a do tego dodam podgotowane prawdziwki suszone, żeby było na bogato. Chyba będzie grało jedno z drugim?
Oto najedzony kot (kanapa jej, zaanektowała, ale sprzątać
to personel 🙄 )
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2036.JPG
P.S. Zgodnie z zapowiedzią – po południu zaczął padać śnieg.
Nie za dużo tego białego szczęścia?!
Szukałam w sieci czegoś innego, po drodze znalazłam to:
http://www.youtube.com/watch?v=gEQPDQ0jyOk
Oj, chętnie bym…chętnie zjadła!
Jak to, MałgosiuW , Żaba cały czas medytuje całą sobą 🙂
Odłożyłam Torańską do jutra, bo mnie zmęczyła. Ne TT jako taka, tylko jej rozmówcy Pan Brudziński naprawdę myśli zupełnie innym trybem, niż ja. Mogę uszanować, nie jestem w stanie ani polubić, ani do końca zrozumieć. Myślałam, że takie pojmowanie polskości skończyło się w czasie Sejmu Wielkiego, a już z pewnością po powstaniu styczniowym. Myliłam się
Irku, Żaba jest dla mnie uwielbianą Żabą Latającą, wierzę, że może medytować, ale zupełnie nie wiem kiedy ma to czas 🙁
Czas się Żaby nie ima, MałgosiuW 😉
Jolly, o rany, współczuję 🙁
Dobry wieczor,
Haneczko
Gdyby w pierwszej polowie nie spali, to by w drugiej mieli wiecej luzu. Ale za to trzymalo w napieciu do ostatniej minuty.
Odsas ma drugi tydzien wolnego od rugby, mecze odwolane – boiska zalane, niezdatne do gry. Za to pierwszego marca (jak nas nie zatopi) bedzie gral u Saracenow :).
Jolly, ale w drugiej się obudzili ❗ Ostatnie minuty najbardziej bolą 🙁
Na ich stadionie? O matko 😯 Podglądam i nieustająco trzymam 🙂
yyc,
Twoj rozmaryn I bazylia wygladaja na zadowolone. Rozmaryn juz chyba rosnie w oknie przez jakis czas bo ma zdrewniale galazki. I bardzo dobrze. U nas bazylia rosnie z oporami za to rozmaryn jest szczesliwy.
Przypomniala mi sie kolejna porada z zastosowaniem rozmarynu. Wysuszony rozmaryn wkladam do lnianej torebki, dokladnie owijam sznurkiem I za kazdym suszeniem wrzucam woreczek z rozmarynem do suszarki. Bardzo wazne, aby woreczek byl mocno zawiazany I aby torebka nie otworzyla sie podczas suszenia.
I jeszcze jedno wykorzystanie rozmarynu. Ususzony I pokruszony rozmaryn rozsypuje na dywanie. Podczas chodzenia po dywanie roznosi sie przyjemny zapach, a sam rozmaryn kontroluje wizyty nieproszonych owadow. Podczas czyszczenia dywanu odkurzaczem w domu jest przyjemny zapach.
Rozmaryn to bardzo wdzieczna roslina o wielu zastosowaniach.
Orca, rozmaryn rzeczywiscie ma juz swoje latka. Bylo tak. Najpierw szczesliwie zakupiony i z malej doniczuszki przesadzon pod okno. Ponownie przesadzon do wiekszej doniczki i do domu powrocil na zime. W kuchni na oknie od wschodniej strony swiat ogladal. Ponownie do ziemi wsadzon wiosenna pora tyle, ze w to obecne korytko i na ganek poszedl swiatu sie pokazac. Zima jednak szla i sie zal zrobilo, ze moj rozmaryn ma chlodno wiec do dom wziety na okno od poludnia tym razem powedrowal i swiatu sie pokazuje w swej krasie calej. Ma wiec juz chyba ze 3 lata (zimy).
Bazylia to zakup wczorajszy na caprese i po pierwszym cieciu na okno poszla w nadziei, ze jakis czas wytrzyma, ale przyznam, ze do tej pory cos mi nie udawalo sie dlugo przytrzymac bazyli w dobrej formie. Najlepiej prztrwala taka w woreczku plastykowym z korzonkami w wodzie. Obrywana z listkow co jakis czas, chyba ze 3 miesiace dumnie zieleniala w oknie.
W lecie na ganku padaja. Albo maja za duzo slonca, albo za malo (za duzo?) wody albo cokolwiek jeszcze po prostu nie udaja mi sie.
Rosol kolejny pyrka, zapach wspanialy sie unosi i glod sciska zoladek 🙂
Na ogół Cię nie czytam, ale fraza ” glod sciska zoladek”powaliła mnie doszczętnie…
yyc,
Czyli rozmaryn szczesliwy jest. Na roslinach znam sie tylko z wlasnego doswiadczenia. Rozmaryn u nas o nic nie prosi. Poniewaz u nas nie ma mrozow, rozmaryn rosnie w ogrodzie, w parku, wszedzie. Moj kwitnie w grudniu pieknymi fioletowymi kwiatkami. Kolibry sa bardzo za to wdzieczne.
W Victorii, B.C. jest slynny ogrod o nazwie Butchart Gardens. Tam mozna zobaczyc wszystkie rosliny, ktore w tym klimacie, Pacific NorthWest, czuja sie bardzo dobrze.
U nas na lunch byly malze w bialym winie. Malze nie byly od Amishow, YYC tylko z Penn Cove, WA.
Teraz pora dokonczyc wino.
Jutrzejszego meczu Super Bowl prawdopodobnie nie bedziecie ogladac, ale dziekuje za trzymanie kciukow. Oczywiscie za Seahawks. 🙂
Orco! Obstawiłem! 50% dla Ciebie!
cichal,
Kupuje dom na Hawajach!
Buduję sie obok. Sądzę, że nasze połowy sie zaprzyjaźnią!
Picasa się zbiesiła, to wrzucam po klikaniu. Dla Danuśki, tango śmango, od nr.1743
Co gorsza, tego programu, co to wyświetlał miniatury zdjęć też już nie ma. Chaliera* by ich wszystkich…
http://alicja.homelinux.com/news/Boskie_Buenos/
*prawa autorskie Starej Żaby
p.s.Wrzuciłam to jak leci, powtórki, powtórki itd.
Teraz, albo nigdy, sobie rzekłam.
La Boca – dzielnicę artystyczną i tangową proponuję oglądać od nr.1743.
„- Oh, My God – krzyczała zupełnie zaskoczona Magdalena Cielecka, odbierając Wdechę dla Człowieka Roku.”
Matko Boska… 🙄
Dzisiaj wyjezdzam z Kenii. Nirrod mowila o jakims zagrozeniu, mam nadzieje, ze bedzie dobrze.
Do domu dotre w ponidzialek wieczorem
Dzien dobry,
Nowy,
Aby podroz powrotna bez przygod byla.
„Aby podroż powrotna bez przygod byla.”
Będzie ciężko, bo to albo klucze, albo walizka, albo głowa… A jutro trzeba do fabryki. Buuu! Buuu!
Dzień dobry 🙂
Nowy, wracaj bezpiecznie i opowiadaj 🙂
Orca, przez sen, ale będę trzymać za Jastrzębie 😀 Czemu oni tak długo grają? Do drugiej jeszcze wysiedzę, ale do trzeciej to już nie 🙁
U Pyr dwudniowy festiwal roladowy – jest spora rolada indycza w boczkiem, 4 malutkie zawijańce ze schabu z papryką i serem (ahoj, Haneczko) i 2 rolady wołowe z boczkiem i ogórkiem. Dzisiaj zjadłyśmy rolady wołowe, jutro zawijaski i indyka, bo jutro obiad jedzą 3 osoby, w tym jedna ciężko pracująca. Jest też kapusta z grzybami, kasza wypiekana z grzybkami i bardzo grzeczny sos. Ten festiwal wziął się też z przeglądu zamrażarki, z której wykorzystano 2 cienkie płatu rostbefu, kawałek schabu tak z 8 cm i kiedyś kupionego gotowca : indyk z boczkiem miał w tytule. Na raz tego indyka było za dużo, na 2 obiady za mało, to poszalałam z różnościami; wynik bardzo smakowity. Teraz pewnie walnę się na drzemkę, a potem zajrzę na blog, sprzątnę i dokończę lekturę.
U mnie będą te wieprzowe polędwiczki w sosie grzybowym. I szkoda, że nie wysłałam Jerzora do Bałtyku po te kluski warszawskie, bardzo by to pasowało. Następną razą!
Ja nie umiem takich robić, niby mogłabym według przepisu, bo przecież są w książkach, ale nie będę eksperymentowała na gościach, a nuż by mi nie wyszło!
Do towarzystwa ogórek kiszony, małe okrąglutkie buraczki w occie oraz surówka z kiszonej kapusty (doprawiona pieprzem, tartym jabłkiem i odrobiną oliwy).
Na deser sałata z różnych owoców. Nie serwuję innych deserów – albo sałata z owocowych różności, albo lody według Jolinka, czyli banany zmiksowane z mrożonymi owocami, co polecam szczególnie na lato.
Alino-jak tylko będziesz w Warszawie to na pewno się skrzykniemy i będzie okazja do kolejnego zjazdowania 🙂
Alicjo-dzięki za około tangowe,zdjęciowe klimaty!
cichal-nie bardzo rozumiem,dlaczego fraza”głód ściska mi żołądek”powaliła się doszczętnie?Frazeologicznie poprawne,może to zdanie ma jakieś podteksty,których nie znam…?
yyc-bazylii też nigdy nie udało mi się hodować dłużej niż kilka tygodni,ani w ogrodzie, ani na parapecie.Pewno popełniamy jakiś błąd.Taka Demeter,bogini plonów i urodzaju,jak nic wie jaki,ale nie mam pojęcia,jak się z nią skontaktować 😉
Do południa padała u nas zamrzająca mżawka,przed domem mieliśmy regularne lodowisko.Udało mi się nie wyciąć zająca,psu nogi rozjeżdżały się na wszystkie strony.
Okazuje się,że można zrobić bezglutenową szarlotkę z mąki kukurydzianej i sojowej.
Długo się nią nie nacieszyłam 😉
Tylko raz jeden udało mi się tak wyhodować w skrzynce balkonowej bazylię, że przesadzona z małej sklepowej doniczki, wyrosła okazała, gęsta, soczyście zielona. Niestety tak bardzo wyrosła, że przeważyła skrzynkę na pochyłym lekko parapecie i spadła na stojący pod oknem fotel. Oczywiście połamały się delikatne łodyżki, rozdzieliłam je na kilka bukietów i rozdałam zaprzyjaźnionym kuchniom. Od tamtej pory, mimo starań, żadna inna bazylia nie rozrosła się tak okazale, wręcz przeciwnie, przyniesiona ze sklepu piękna, w oczach marnieje i dłużej jak kilkanaście dni nie chce u mnie rosnąć.
Bazylia i kolendra też nie chcą mi rosnąć na parapecie. Bazylia jest w prawie każdym sklepie, więc zrezygnowałam.
Dziś na obiad paszteciki z rosołem.
Orco!
Panda kłamie!
http://deser.pl/deser/10,88223,15386853,Urocza_panda_zrywa_flage__W_ten_sposob_wybiera_zwyciezce.html#BoxWiad2img
A ja zrobię chyba podejście do kolejnego rozmarynu bo pojawił się w sklepie. Moje bazylie maja 3 i 4 lata 🙂 nic specjalnego nie robię nawet jedną miałam wyrzucić, po zaprzestaniu podlewania ożyła 😯 . Oczywiście nie wyrosła tak jak ta Barbary. Kupuję i przesadzam do innej ziemi. Na początku podlewam regularnie, ale jak się przyjmie to według obserwacji lepiej rośnie jak jest lekko sucha ziemia.
Próbujcie do skutku – jak ja z rozmarynem 🙂
Kochane Kobitki, zaprzyjaźniony ogrodnik twierdzi, że z supermarketowych ziółek nic nie wyrośnie, bo są intensywnie i całkowicie sztucznie pędzone do szybkiego spożycia.
Proponuję wiosną udać się do centrum ogrodniczego i tam nabyć gotowe sadzonki ziół w doniczkach. Jeden taki rozmaryn wyrósł mi w spory krzaczek w ogrodzie i przeżył tam kilka lat. Padł ofiarą któregoś z psów… Bazylia rośnie pięknie, w tym jedna ciemnofioletowa na patyku zahodowana na wzór piennnej róży. Mięty rozmaitej (w tym czekoladowej) i szałwii trudno się pozbyć, takie szarogęśne. Macierzanka kępami rośnie na szczerym piachu.
Tylko ogrodnictwa, nigdy supermarkety!
Nisiu z moich obserwacji wygląda to na jedno i to samo jeśli chodzi o bazylię. I ktoś własnie poradził żeby natychmiast przesadzać do doniczki z prawdziwa ziemią. Tylko rozmaryn jest sprzedawany jako normalna roślina w słusznej doniczce, co też nie przesądza o powodzeniu hodowli 🙂
Moja bazylia/ z supermarketu/ przesadzona do ziemi, ocieniona trochę wysokimi kwiatami z braku innego bardziej przestronnego miejsca rosła bardzo dobrze aż zmroził ją jesienny przymrozek. Myślę, że właśnie to lekko zacienione stanowisko odpowiadało jej. Liście bazylii są dość delikatne, więc ostre słońce nie służy jej.
Ciekawe są propozycje Orki co do wykorzystania rozmarynu.
Duże M, co jedno i to samo? Bazylia w sadzonkach i supermarketowa?
Ja się opieram tylko na własnym doświadczeniu, mnie marketowa ani razu się nie przyjęła do gruntu. I widzę różnicę, bardzo wyraźną. Oczywiście, nie wiem, jak jest gdzie indziej. Mój Pan Uojtek mi tłumaczył, że marketowe ziela są przygotowane do zeżarcia, znaczy cała siła poszła w ziele, a te sadzonki w sklepach ogrodniczych są porządnie ukorzenione, przeznaczone do posadzenia. Wydaje mi się, że w przypadku przesadzania do domowej hodowli też lepiej się sprawią te z ogrodnictw.
Tak czy siak życzę powodzenia w domowym zielarstwie!
Swoją drogą ciekawa jestem, czy moja piękna bazylia na patyku przetrwa zimę. Z tymi roślinami szczepionymi na obcych pniach bywa kiepsko, słabsze są.
Jeśli padnie na polu chwały, kupię se drugą… mam nadzieję, że będą w sklepiku. Jak kto ma „hektary”… albo parę metrów ogródka, bardzo polecam. Jest przepiękna, oryginalna, ma ciemnofioletowe liście i ciemnoróżowe kwiatki. No i wystarczy przejść obok albo chlapnąć wodą z węża, natychmiast roztacza zapachy.
Usłyszałam wczoraj o skutecznym podobno sposobie przeciwko kretom. Podaję go do ewentualnego wykorzystania. Stosujemy go, kiedy pojawi się kopczyk ziemi, a więc pierwszej szkody niestety nie unikniemy. Do kreciego kanału należy wsypać rozdrobnione ziarenka pieprzu. Ile – tego nie wiem, ale nie ma co żałować i raczej więcej niż mniej. Podobno kret tego nie lubi i wyprowadza się. Tę metodę będę sprawdzać wiosną.
Moja była skromniejsza i cała fioletowa, ale zasada ta sama:
http://sadzonki.com.pl/galeria/?ewenement-bazylia-na-drzewku-w-doniczce-100-cm-wys-2
Mnie się kiedyś. też udała bazylia od ogrodnika, a te w doniczkach kupowane są na kilka dni. Zresztą i ta, co to pięknie wyrosła, w zimie mi w domu zasychała, aż uschła zupełnie. rozmaryn miałam 3 lata i zmarniał. Teraz prawie ziół nie hoduję – w lecie trochę koperku wiosną pietruszkę i dymkę – resztę kupuję na bieżąco; zresztą miejsca mam tyle, co kot napłakał.
Obejrzałam skoki narciarskie, pokibicowałam naszym i po raz kolejny skonstatowałam, że moja miłość do Małysza, do jego nieśmiałej i spokojnej postawy, była jedna i jedyna. Jego następcom życzę jak najlepiej i tylko tyle.
Mięty, szałwii i melisy pozbyć się to ciężka praca – bardzo inwazyjne zarazy, wiem, co mówię, bo musiałam walczyć, a z melisą walczę co roku, taka wredna! Bazylię w wielkiej donicy, bo wszystko, co wysieję prosto do ziemi zostaje natychmiast przystrzyżone, jak tylko wzejdzie.
Ciekawe, że ten zwierz nie strzyże chwastów 👿
Rozmaryn kupiłam na takim stoisku ogrodniczym, które każdej wiosny się otwiera w pobliżu. Można tam kupić sadzonki, nasiona, drzewka, krzewy i różności. W sklepach spożywczych i typu mydło z powidłami też można kupić sadzonki, ale ja kupuję na stoisku ogrodniczym, bo wiem, z czyjego ogrodnictwa to pochodzi. To taki tutejszy „pan Wojtek”, tyle że ogrodnictwo ma w dość odległym miejscu i mi tam nie po drodze. I lepiej żeby nie, bo nie mam gdzie pomieścić roślin, a ciągle jestem ich głodna! Dlatego czekam, aż pan Wojtek z wiosną zbliży się w moje strony.
Bazylia jest rośliną jednoroczną, więc długo w doniczce nie ustoi. Dla mnie to za mało, jedna doniczka, więc poza sezonem kupuję świeżą w sklepie.
Zrobiłam dziś eksperymentalne naleśniki. Zamiast połowy mąki pszennej dałam pełnoziarnistą orkiszową. Wyszły bardzo delikatne, smaczne, ale bardzo ostrożnie trzeba było je składać.
Kiedy miałam ogród, miałam i mięte i melisę – bez kłopotu. bo mi od razy powiedziano, żeby sadzić w starym wiadarze bez dna. Znam takich, którzy tak sadzili maliny. To jest genialny wynalazek – takie wiadro do niczego; kiedy się wkopie w ziemię, jest dostatecznie dużo przestrzeni, żeby wyrosła dorodna kępa, a nijak nie mogą rozłogi rozleźć się po ogrodzie
Sarny nas odwiedzily a wlasciwie wlasnie odwiedzaja. Rano zauwazylem slady od frontu a za chwilke patrze a one sobie za kuchnia w lasku osikowym skubia snieg 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/Sarny2014?authkey=Gv1sRgCK3NsJCKjPDAfw#slideshow/5975845855207299330
Jeszcze raz bo dodalem zdjec 2 i wywalilem zdjec 1 i moze sie sznureczek zmienil?
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/Sarny2014?authkey=Gv1sRgCK3NsJCKjPDAfw#slideshow/5975845896777868034
Haneczka,
Dziekuje. Noc czy dzien byleby wygrali. 🙂
Cichal,
Bardzo mila jest ta panda, ale chyba ktos ja wprowadzil w blad. Widzialam jeza, ktory mial do wyboru kukurydze z kaska (?u) w kolorach Broncos I w kolorach Seahawks. Jez zjadl kukurydze z kaska (?u) Seahawks.
Kilka lat temu osmiornica imieniem Paul bardzo trafnie przewidywala wyniki meczow pilki noznej. Niestety Paul udal sie do krainy wiecznych oceanow.
Rozmaryn. Spojrzalam na strone polskiej wiki. Sa tam wymienione rozne odmiany, miedzy innymi odmiana doniczkowa.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozmaryn_lekarski
Krystyna,
Zainteresowala mnie Twoja porada wykorzystania pieprzu na krety. Ja uzywam napar z miety I schlodzony wlewam do krecich korytarzy. To dziala, bo krety wyprowadzily sie od nas. Prewencyjnie rozlewam w niektorych miejscach w ogrodzie chlodny napar z miety, aby krety nie mialy nowych pomyslow. Teraz do miety dodam pieprz.
Muszle od wczorajszych malzy dzisiaj pokrusze, czyli nogami ugniote zawartosc torby z muszlami I rozsypie w ogrodzie, szczegolnie wokol roslin, ktore smakuja slimakom. Slimaki bardzo lubia tymianek. Ja tez I dlatego mamy maly konflikt.
Z braku muszli malzy mozna regularnie zbierac skorupy z jaj, drobno kruszyc I rozsypac wokol roslin ulubionych przez slimaki. Drobno pokruszone muszle sa ostre I slimak na to nie wejdzie.
yyc,
Bardzo ladne te sarenki.
Na krety mogę (tanio) wypożyczać Rumika. Gwarantuję, że po jednym dniu wszystkie zejdą na zawał.
Rumika może wspomóc Radek – u Leny upolował kreta i 2 ropuchy – po jednej z nich trzeba było pana weta, bo go spryskała trutką.
Orca 🙂 http://eurosport.onet.pl/futbol-amerykanski/mowili-ze-nic-nie-da-sie-zrobic/c8kg4
Orca,
dzięki za dodatkowe sposoby przeciwko kretom i ślimakom. Miętę mam w ogródku, więc do walki jestem przygotowana. W skuteczność psów wierzę, bo latem i jesienią, kiedy piesek z sąsiedztwa często przebywał w swoim ogródku, krety nie pojawiały się. Zjawiły się tuż przed Bożym Narodzeniem , kiedy pies siedzi w domu. A od sąsiadów do nas.
haneczka,
Dziekuje, ze wspomialas o nim. Derrick czesto odwiedza szkoly dla dzieci z zaburzeniami sluchu. Jest to bardzo utalentowany I bardzo skromny czlowiek.
Firma Duracell nagrala reklame, w ktorej Derrick opowiada o sobie I swojej drodze do sukcesu. Jego slowa sa dokladnie przetlumaczone w artykule, ktory zalaczylas.
Tu jest reklama Duracell
https://www.youtube.com/watch?v=u2HD57z4F8E
Nie wiedzialam, ze w Gdyni jest rowniez sportowiec z zaburzeniami sluchu. Bardzo ciekawa historia.
Nisia, Pyra, haneczka,
Wierze w talenty psow w kontrolowaniu kretow. Psa nie mamy z tej przyczyny, ze obecnosc psa w gorach wzbudzilaby pewne zainteresowanie, szczegolnie wsrod bardzo duzych kotow o nazwie „cougar”. Psy rowniez odstraszalyby zywine, ktore zyje w gorach. Innymi slowy – zakaz psow na dzikich terenach. My wiekszosc wolnego czasu spedzamy wlasnie w gorach I psa nie chcielibysmy zostawiac w domu.
Ja sie wylaczam na dzisiaj I zycze przyjemnego wieczoru.
Przez pomylke przeoczylam Krystyne I polecane talenty psow w walce z kretami.
Moje mysli juz powedrowaly na inne tereny. 🙂
W Anglii sfilmowali dzikiego bobra – pierwszego od 800 lat. Skąd się wziął? Z hodowli nie uciekł. Nie wiadomo czy bóbr, czy bóbrzyca i trzeba by mu / jej zapewnic towarzystwo /GW/
Skąd się wziął bóbr w Anglii? Z Narwi. Na pewno przyjechał autobusem z Ostrołęki 🙂 Za odpowiednią opłatą możemy wysłać następne. U kolegi mieszka w ogródku z całą liczną rodziną.
Matko, oglądam coś, czego kompletnie nie rozumiem 😯 z czystej, wielkiej i dziękczynnej sympatii do Orki 🙂
Orca, Congratulations 🙂
Big game, wonderful team, great style 🙂
Orko! Panda jest jednak łgarzem! Cieszymy się z Tobą!
Orca, nie dotrwałam do końca, ale zasypiałam spokojna. Nokaut 😯 😀