Pod okiem Buddy

Nie należę do osób roztkliwiających się nad każdym kotkiem czy pieskiem (na ogół tych samych ludzi zupełnie nie martwi los ludzi zasługujących na współczucie i pomoc) ale nie jestem w stanie przejść obojętnie widząc furmana (to dziś już rzadkość) okładającego batem konia. Zawsze interweniuję choć raz czy drugi omal nie skończyło to się złojeniem mojej skóry. Podobne uczucia gniewu wzbudzają we mnie słodkie dzieciaczki atakujące kamieniami psa lub kota i to pod okiem mamusiek zachwyconych aktywnością progenitury. Tu interwencje są bardziej niebezpieczne, mimo że damy te na ogół nie dysponują biczyskiem.Budda w swej całej wielkości

Moje reakcje w podobnych przypadkach uległy wzmocnieniu po wizycie na Cejlonie (dzisiejsza Sri Lanka), gdzie zetknąłem się z kulturą buddyjską. Wyznawcy Buddy traktują zwierzęta pośród których żyją w sposób dla przybyszów z innych kultur i cywilizacji w sposób wręcz zaskakujący. Oto przykład: podczas wędrówki przez plantacje herbaty ostrzeżono nas, że większe zagrożenie niż mieszkające pośród krzewów kobry (uciekają one gdy słyszą ludzkie człapanie) stanowią dla maszerujących pijawki uwielbiające błotnistą glebę.

Plantacja herbaty

Zabezpieczeniem przed nimi były długie spodnie wpuszczane w skarpetki. Wśród moich towarzyszek wędrówki była młoda dama uważąjąca, że  skarpetki na nogawkach jej białych dżinsów źle się prezentują i nie zastosowała się do rad syngaleskiego przewodnika. Po kilku chwilach owa modnisia narobiła straszliwego wrzasku. Okazało się, że wielka (ok. 15 cm długości i grubości kciuka) pijawka przyssała się jej do łydki i zjada ze smakiem swój lunch. Przewodnik uklęknął w błocie i ostrożnie zdjął „robala” z damskiej nogi, po czym ułożył go delikatnie pod najbliższym herbacianym krzewem. Widząc moje zdumione spojrzenie i mając widocznie doświadczenie w kontaktach z Europejczykami wyjaśnił, że u nich bez wyraźnej konieczności zwierząt się nie zabija. A winę za ów incydent przypisał – i słusznie – nieroztropności poszkodowanej.

Durian na ulicznym straganie

Drugi podobny przypadek przydarzył mi się podczas wspinaczki na wielką skałę na której Cejlończycy przed wiekami ulokowali jedną ze swych stolic. Najtrudniejsze kawałki drogi ułatwiają metalowe schodki przylegające do skały. Niedaleko szczytu przewodnik prosi o milczenie. Ludzkie głosy bowiem mogą zaniepokoić czy wręcz rozdrażnić wielkie szerszenie, które gniazdują w skalnych szczelinach. Atak szerszeni zaś jest śmiertelnie niebezpieczny. I w tym przypadku przewodnik – nawet nie pytany – wyjaśnił, że nigdy nikomu nie przyszło do głowy, by zniszczyć gniazda owadów. Mieszkają w nich bowiem już parę tysięcy lat. Prościej i uczciwiej jest poprosić ludzi o ciszę. Tym razem wszyscy zastosowali się do tej rady.

Rodzina słoni

Później zwiedzałem przytułek dla osieroconych słoniąt oraz wylęgarnię ginącego gatunku żółwi morskich. Okazało się, że buddyści nie tylko nie szkodzą swoim braciom mniejszym ale w wyjątkowych przypadkach otaczają zwierzęta szczególną opieką.

Prawdę mówiąc zauważyłem, że taki stosunek do zwierząt powoduje łagodnienie charakteru i znacznie lepszy stosunek także i do homo sapiens.

Curry ma wiele odmian

Fot. P. Adamczewski

Wspomnienia te wywołała potrawa, którą właśnie podałem na stół a recepturę przywiozłem z tamtych dalekich krain, gdzie żyją ludzie opiekujący się robaczkami, insektami, żółwikami i znacznie większymi zwierzakami także.

Curry z indyka

50 dag indyczej piersi, łyżka oliwy z oliwek,2 łyżki  łagodnej  przyprawy curry, cebula, ząbek czosnku, szklanka śmietanki,4  łyżki wiórków kokosowych, sól, pieprz.

1.Mięso pokroić na nieduże kawałki, posypać łyżką przyprawy curry.  Rozgrzać oliwę w garnku, podsmażyć na niej mięso, po czym wyjąć z garnka i odłożyć.

2.Na pozostałej oliwie podsmażyć posiekaną cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek, dodać mięso z indyka, śmietankę i wiórki kokosowe., pozostałą łyżkę curry, sól i pieprz do smaku. Dusić 15 minut.

3.Potrawę podawać z ugotowanym ryżem i pikantną surówką.

Jeśli to możliwe warto wlać 5 – 6 łyżek mleczka kokosowego a wtedy zredukować  ilość wiórków do 3 łyżek.