Ładniej na polu niż na półmisku

Z wiekiem zmienia mi się charakter. A także apetyt i preferencje kulinarne. Coraz częściej rezygnuje z różnych dawniej szalenie lubianych dań. Zwłaszcza np. z dziczyzny, którą jeszcze niedawno uważałem za wyjątkowy rarytas. Może to tylko chwilowy kaprys ale – być może – okaże się to stałym zwyczajem. Mieszkając na wsi, nad łąkami, na skraju puszczy często spotykam się ze zwierzętami i ptakami, które potem znajduję na talerzu. I robi mi się smutno. Znacznie ładniej bowiem wyglądają one na polu niż na półmisku.
Popatrzcie sami na te kilka zdjęć, które zrobiłem niewprawną ręką ale i tak oglądam je z zachwytem. Pocieszam się także tym, że zawsze uwielbiałem w tzw. bezkrwawych łowach a NIGDY nie strzelałem do niczego żywego. I niech tak pozostanie.

Kuropatwy na śniegu widać nawet z oddali

Kogut bażant w ozdobnym fraku

Zając zabiera się do młodego zboża

Koziołek umyka na mój widok

Moje sąsiadki – mama z córką

Niekwestionowany król nadnarwiańskich bagien

W sąsiedztwie mieszka cała rodzinka osiołków

Dziś na obiad spaghetti z gruszką i gorgonzolą.  Jutro spaghetti aglio, olio e peperoncino. A potem zobaczymy…