Co się dzieje?

Przede wszystkim dzieje się pandemia, która zmienia postrzeganie wielu spraw, a właściwie zmieniła zupełnie nasze życie. Nad każdą decyzją, przyjemnością i przygodą wisi ponure widmo maseczki i śladowego strachu: a nuż? Ale nie narzekajmy, bo mimo strachu pełne są turystyczne szlaki, pensjonaty i hotele oraz restauracje, knajpy i knajpki, sklepy, sklepiki i galerie handlowe. Inna sprawa, czy jest to roztropne. Ale o tym niechaj deliberują inni. Nas obchodzi przecież najpowszechniejsza i najdostępniejsza przyjemność: jedzenie. No i może jeszcze czytanie. Tak, tak, zwłaszcza czytanie o jedzeniu.

Nikogo pewnie nie zdziwi, że zaprezentuję najnowszą smakowitą lekturę, której premiera odbyła się w poprzedni wtorek. Bowiem jednym z guru w dziedzinie smaków autorki był Piotr. Jego spotkania z czytelnikami, jego książki i gawędy, osobiste rozmowy .Oto leży przede mną grubaśny tom opowieści o jedzeniu i wszystkim wokół niego: „Umami” Joanny Brodzik. Tak, wiem, znamy wszyscy Joannę Brodzik z zupełnie innej dziedziny. Ta doskonała, popularna i urodziwa aktorka nie mogąc w ciężkich czasach epidemicznego zamknięcia spotykać się twarzą w twarz z publicznością znalazła inną formę tak zwanej wypowiedzi twórczej.

Wchodzimy więc do kuchni autorki, siadamy wraz z nią przy stole, szukamy w odległej historii (także rodzinnej) smaków i fascynujących zdarzeń, które tworzą naszą współczesną kulturę stołu.

Książek kulinarnych powstało w ostatnim czasie dość sporo. Jednak ta ma szczególny walor: jest wynikiem myślenia o domowym, pełnym ciepła życiu rodzinnym, które nie sposób wyobrazić sobie bez wspólnych posiłków, gotowania i smakowania, gromadzenia się przy stole pokoleń, choćby tylko przywoływanych przez wdzięczną pamięć. Cieszę się, że przy rodzinnym stole Pani Joanny znalazło się miejsce dla wspomnienia o Piotrze. I dobrze, że to dobra książka. Oto przepis, który bez wiedzy autorki kradnę wprost z książki. Jesteście więc współwinnymi w przestępstwie naruszenia praw autorskich. A co tam, ale jakie to smakowite!