Kulawe święta

Powinniśmy już nabrać pewnego doświadczenia, skoro drugi raz zbieramy się przy wielkanocnym stole w niewielkim gronie. Nic z tego, nie przyzwyczailiśmy się. Nie ma jednak co narzekać. Chęć oglądania bliskich kompensujemy sobie ewentualnie na mniejszych czy większych ekranach. Miłe słowa wypowiada się łatwiej w wirtualną przestrzeń, natomiast rodzinnie pokłócić się jest znacznie trudniej. I to uznajmy za pewien zysk.

Trudno jednak nie żałować smaku potraw, których nie da się spróbować wirtualnie. Nic to, odrobimy ten brak na przyszły rok. A może kiedy już złowroga fala opadnie, zbierzemy się w sobie i zrobimy swego rodzaju „poprawiny”? Spotkanie świąteczne bliskich i wszystkich tych przyjaznych, których nie widywaliśmy. Coraz częściej mam na to ochotę .

Na razie mamy pierwszy dzień świąt, który dał nam piękną pogodę i choć chłód jeszcze się czuje, wszyscy czujemy słoneczny optymizm. Aby więc do wiosny, aby w zdrowiu ,aby zobaczyć już to światełko w tunelu, które najbardziej by nas ucieszyło.

Na naszym stole znalazły się w tym roku konwencjonalne potrawy, mazurki, serniki itp. Cóż, w czasie Wielkanocy składamy historii hołd, stawiając na stole tradycyjne dana. Szkoda, że o niektórych z nich zapominamy. Taki los spotkał nasz wielkanocny sos śmietanowo-chrzanowy z siekanym jajkiem. Wyraźnie przypisany do tych właśnie świąt, znalazł się po okresie zapomnienia na naszym stole. I choć nie powstał z kiełków, tofu ani z innych zdrowych produktów, spotkał się z aprobatą także nowych i młodych członków rodziny, co dowodzi, że stara kuchnia nie rdzewieje.

No więc: WESOŁYCH ŚWIĄT!