Masło maślane

Masło zawsze było nie tylko ważnym składnikiem człowieczej diety, też symbolizowało coś pozytywnego, coś dzięki czemu potrawy się polepszają, smak chleba staje się doskonały. Weszło też do zasobu porównań i przenośni. „Maślane oczy” – to czułe, pełne miłości spojrzenie; coś „idzie jak po maśle”, kiedy działania są udane; „jak w masło” znaczy bez najmniejszych problemów – i tak dalej .

Jest też masło stosunkowo cennym produktem, czego dowodem są jego ceny. Zwłaszcza ostatnio, kiedy poszły w górę dwu i więcej krotnie. Te najlepsze, cenione masła mają cenę nawet trzykrotnie wyższą niż inne. Zresztą ich jakość jest też, zwłaszcza przez smakoszy, wyczuwana. Doszło do tego, że na sklepowych półkach mamy tyle rodzajów maseł, że można je wybierać podobnie jak wino, wedle regionu pochodzenia. Każda mleczarnia wypuszcza na rynek masło o wymyślnej nazwie.

Mamy też dużo maseł klarowanych, które w kuchni są niezwykle przydatnym tłuszczem. Jeśli dodać do tego reklamowane miksy (co osobiście uważam za barbarzyństwo wobec szlachetnego masła), to można dostać zawrotu głowy. W ogóle odnieść można wrażenie że bolączka naszych czasów to mnogość i konieczność dokonywania wyborów.

Do całej palety maseł do wyboru możemy dodać także te domowe, robione własnoręcznie ze śmietany o zawartości tłuszczu 40 proc. ,jaka pojawia się na półkach sklepowych. Trochę z tym zabawy, ale jako pandemiczna rozrywka to miła propozycja.

Niedawno zauważyłam też w moim sklepie masło o zmniejszonej zawartości tłuszczu. Na próżno jednak szukać na opakowaniu informacji, co stanowi pozostałą część masy. Jest to produkt nieco tajemniczy i wobec tego budzi moją nieufność. Kupiłam, owszem kostkę takiego masła, jednak nie odważyłam się użyć go do kruchego ani nawet drożdżowego ciasta. Podejrzliwie też posmarowałam nim kromkę chleba, smak był dość nijaki. W wyniku mojej rezerwy wobec tej nowości używałam tego masła właściwie tylko do purée ziemniaczanego do gotowanych warzyw. Z całą pewnością to masło nie znajdzie się wśród produktów niezbędnych w mojej kuchni. Nie zastąpi dobrego, pochodzącego z dobrej mleczarni masła lub tego własnego, „wytrzęsionego” w słoiku ze śmietany, które wypróbowałam i które jest naprawdę dobre.

Masło to jeden ze składników naprawdę dobrej europejskiej kuchni, ważny składnik ciast, kremów i sosów, dlatego warto się nad nim pochylić z troską. Każdy smakosz chyba wie, że kruche ciasto z użyciem margaryny to nie to samo, co tradycyjne, maślane. Ma inny smak, zapach i nawet konsystencję. Dlatego nawet w trudnych czasach niedoborów najwspanialsze ciasto na świecie przygotowywałam z masła. Myślę o cieście uniwersalnym, które smakuje w formie rogalików z konfiturą różaną, a także kiedy kawałki jabłka posypanego cynamonem zawiniemy w rozwałkowane kwadraciki, w roli pasztecika z nadzieniem mięsnym, grzybowym, a nawet gdy owiniemy w nie banalną parówkę. Takie ciasto mam zawsze jako dyżurne w lodówce, do natychmiastowego użycia. Proporcje składników proste jak budowa cepa:1 kostka masła, mały pojemnik śmietany, 3 szklanki mąki. A wynik smakowity i elegancki, co wiedzą blogowicze z większym stażem, bo pisał o nim dawno temu Piotr. Mogę powiedzieć, że bardzo polecam to ciasto i życzę smacznego.