Co nam smakuje

Pokoleniowa przepaść istnieje właściwie w każdej dziedzinie życia: nosimy inne ubrania, oglądamy inne filmy, lubimy inne rozrywki niż nasze dzieci (i wnuki). W ostatnich latach bardzo wyraźnie dostrzegam, że mamy też inny smak.

Bywało tak, oczywiście, zawsze, bez tego nie byłoby postępu. Nigdy jednak te różnice nie kształtowały się w tak krótkim czasie. Czy w latach 80-tych jadaliśmy inaczej niż młodsze od nas i starsze pokolenie? W nieznacznym stopniu. Obecnie, zwłaszcza młodzi w mieście, czyli w dużych skupiskach, jadają różnie od starszego pokolenia.

Już kiedyś wspomniałam, że zaglądam ludziom do koszyków w sklepach. Tak, po prostu ze wścibstwa. W koszykach i wózkach starszych dostrzegam więcej mięsa, tradycyjnych warzyw, wędlin, które dla młodszych są „jadalne” tylko wówczas, jeśli producent zapewni klientów, że na przykład wędzona szynka jest super „bio ”(!). Młodzi ładują nowomodne kasze, nasionka, warzywa i owoce, które pojawiły się całkiem niedawno (lub bardzo dawno, jak na przykład kasza jaglana lub Jak się zastanowić, to wspólne dla pokoleń są na przykład pierogi, zwłaszcza te z oryginalnym nadzieniem, ale już makaron zupełnie nie po staremu, bo raczej razowy, przetwory owocowe bez cukru, mięsa rzadko albo wcale. Jajka i drób też niekiedy, a mleko raczej owsiane czy migdałowe niż poczciwa pochodna zielonej trawy. Proszę podnieść rękę − zwracam się do starszych czytelników − komu z Was smakuje sojowy pasztet czy kotlet z tofu. Tak z ręką na sercu, lepszy dla większości z nas pasztet jest ten poczciwy, mięsny i to z odpowiednią ilością tłuszczu a kotlet raczej cielęcy.

A co robić, jeśli wokół stołu spotkają się różne pokolenia (podobno w XXI wieku wyjątkowo duży będzie odsetek osób, które poznają własnych pradziadków). Czy pozostaje nam tylko mozolić się nad pierogami? Raczej doradzam przygotowywanie czegoś z nowoczesnego, młodzieżowego repertuaru. Może pójdźmy na smaczną (naprawdę!) łatwiznę. Międzypokoleniowe porozumienie gwarantowane.

Oto szybki mus z czerwonej fasoli

Puszka (40 dag) odsączonej z zalewy czerwonej fasoli, nieduża cebula, ząbek czosnku, łyżka oliwy z oliwek, po ½ łyżeczki mielonej kolendry i kminu rzymskiego, łyżeczka koncentratu pomidorowego i cały pokrojony pomidor, sól do smaku.

Najpierw na oliwie podsmażamy (bez rumienienia) posiekaną cebulę i czosnek, dodajemy fasolę, koncentrat, pokrojonego pomidora i chwilę razem dusimy. Miksujemy na puszystą masę i doprawiamy solą oraz, jeśli to nam odpowiada pieprzem. Podany w małych czareczkach ostudzony mus, zjadany z chrupiącym czarnym chlebem lub bagietką to naprawdę dobry początek obiadu.