Rajskie smaki
Nic dziwnego, że kuszenie w raju odbyło się za pomocą jabłka! To po prostu wspaniały smak, zero uczuleń i kłopotów trawiennych, owoc dostępny w różnych zakątkach świata zarówno pyszny jak zdrowy. Oczywiście nie ma po co zachwalać tego owocu…
Ejże, czy na pewno nie ma po co? To dlaczego będąc mieszkańcami największego europejskiego producenta jabłek zjadamy ich coraz mniej, nastawiając się na egzotyczne i sprowadzane z daleka, zwłaszcza cytrusy. Kłopoty polskich producentów jabłek powoduje to niewątpliwie. Zamiast po jabłko sięgamy chętnie po wartościowe, a jakże banany, pomarańcze czy kiwi, które musiały się sporo popodróżować.
W tym roku mamy kolejny powód, aby jabłka zastępować innymi owocami: cena jabłek jest na rynku relatywnie wysoka, to już nie kilogram za złotówkę. Te smakowite i piękne kosztują tyle, co kilogram pomarańczy, co kiść winogron czy kilka kiwi. A przez wiele lat, słusznie dawno minionych, jabłka były dyżurnymi owocami i chyba straciły …prestiż.
Innym powodem zmniejszającej się popularności jabłek jest i to, że w miejsce licznych lubianych ich gatunków pojawiło się kilka nie dość zalecających się smakiem. Zniknęły kronselskie, kosztele czy oliwki inflanckie, a te sadzone masowo w sadach nowej generacji, wydajne i łatwe do ochrony przed szkodnikami zaczęły panować w uprawie i na stoiskach. Nie różniąc się wiele smakiem, rozmiarami, kształtami stały się jakby robioną pod sztancę ładną ozdobną masówką.
W którejś ze swoich dziennikarskich wizyt w SGGW przed laty dowiedziałam się, że pracujący tam naukowcy zgromadzili liczne szczepy drzew jabłkowych różnych gatunków. Jakby przewidując, że jadanie dość przeciętnych w smaku nowych, łatwiejszych w uprawie okazów nie będzie w przyszłości wystarczało.
I tak chyba się dzieje. Nie można powiedzieć, że stare pyszne gatunki wracają masowo do przemysłowych sadów. Ale na przykład na bazarach bez trudu kupimy zarówno kosztele jak renety czy piękną z Boskoop, malinówki czy koksy, czyli jabłka o wyraźnym smaku i przeznaczeniu. To znaczy, że jabłka te są, owocują i smakują nadal. Albo znów.
Całe te przemyślenia wzięły się stąd, że kupiłam właśnie na szarlotkę dostrzeżone przez siebie na okolicznym bazarku renety. Wzięłam do ust kawałek jabłka i poczułam smak dzieciństwa, zapomnianej przeszłości. A potem jabłka w rondelku szybko się rozpadły, nie zmieniając nawet barwy na ciemniejszą i w szarlotce smakowały wspaniale.
No a przypomnijcie sobie doskonały deser, jakim są jabłka upieczone w całości, w których zagłębienie po wycięciu gniazda nasiennego wypełnia się, zależnie od szkoły, cukrem (najlepiej brązowym) lub domową konfiturą. Nawet jeśli pójdziemy na ustępstwa wobec nowoczesności i upieczemy je w kuchence mikrofalowej, będą także doskonałe. No i przypominam, że najlepiej zdadzą egzamin renety lub piękna z Boskoop (co za wspaniała, fantazyjna nazwa dla tej pochodzącej z Holandii odmiany!).
Komentarze
U nas nie ma dnia bez jabłka, nawet jeśli obok są dyżurne banany czy inne śliwki. Kupujemy jesienią w ogrodnictwie okolicznym, a w sklepie, kiedy drogi już zasypie i nie chce się jechać kilkadziesiąt km do ogrodnika. Nie ma tu takiego wielkiego wyboru, ale mnie wystarczy, że są renety i „empire”, czasem „ida red” – to są ulubione jabłka. Pamiętam, kiedy „nastaliśmy” tutaj, w sklepach były prawie wyłącznie „Granny Smith”, zupełnie bez polotu jak dla mnie. Najmniej jemy chyba gruszek – jeśli kupujemy, to najczęściej tę, która jak mi się wydaje występuje w Polsce i jest popularna – konferencja.
No i drogi dzisiaj zasypało właśnie…i pomyśleć, że jeszcze wczoraj Wojtek z Ottawy był u nas i śmigał na kajcie! Wodę ocenił na +10c, powietrze było +8… Teneryfa to nie jest, o nie!
Zgadze spóźnione, ale szczere NAJLEPSZEGO 🙂
Jeszcze a propos jabłek, przypomniał mi się prof.Pieniążek, niestrudzony propagator jabłek, o którym chyba każdy z naszej generacji słyszał. W Skierniewicach ma swoją ławeczkę – a jakże, pod jabłonią 😉
https://www.rmf.fm/bajeczna-polska/show,719,pieniazek-w-skierniewicach.html
Choć jabłka trochę mi się ostatnio przejadły, to i tak są na pierwszym miejscu ulubionych owoców. Ulubione to czempiony. Niedawno wnuk wymieniał owoce, które lubi najbardziej, czyli kiwi, arbuz i grejpfrut. A gdy zapytałam go, jaki owoc chce zjeść, odpowiedział, że jabłko.
Jolinku,
byłaś na prawdziwej uczcie. Domyślałam się, że będzie także gęsina. Kto nie chce sam piec gęsi, może wybrać się do restauracji. Chyba większość ma teraz gęsią ofertę. W sobotę byłam wprawdzie w restauracji, ale wieczorem, więc wybrałam lekkie danie, ale w menu była zupa z brukwi na gęsinie i udka gęsie z kapustą czerwoną.
Ewo,
ciekawa jestem wrażeń z kolejnego skoku w bok. A Dolnym Śląskiem ostatnio jestem szczególnie zainteresowana.
Może ta ławeczka na żywo wygląda lepiej niż na fotografii. Jakaś taka mało ” ławeczkowa”, takie mam wrażenie.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22021145,historia-marihuany-100-lat-temu-pewnym-grupom-zalezalo-zeby.html
krystyno był jeszcze tort od Sowy – bezowy .. zjadłam z grzeczności bo nie przepadam akurat za takimi tortami ..
w Gdyni jest ciekawa wystawa ..
http://www.muzeumgdynia.pl/wystawa/barbara-hoff/
synowa (pracuje w w Muzeum Narodowym i były z koleżankami na wizycie kontrolno-koleżeńskiej) chwaliła się wczoraj zdjęciami z Barbarą Hoff … bardzo starsza pani (ma 87 lat) a umysł ma jak brzytwa ..
można połączyć …
https://twojenalewki.blogspot.com/2019/11/kompot-z-dyni-z-jabkiem.html
nawiązując do jabłek – właśnie dzisiaj pojawiły się już w sklepach marokańskie mandarynki, jak zwykle o tej porze i będą się szarogęsiły przez najbliższe miesiące na półkach. Są znakomite i co roku kupujemy je skrzynkami (takie małe, po 2 kg.chyba), bardzo je lubimy, ale jabłek nie wypierają.
Barbarę Hoff pamiętam „od zawsze” z łamów „Przekroju”, zawsze czekało się na jej najnowsze propozycje, była inspiracją dla wszystkich, którym igła z nitką nie była obca, a i trochę samozaparcia. Fajnie widzieć ją aktywną w i znakomitej formie, jak widać 🙂
U nas biało i ma padać, padać…ciekawe, kiedy pługi się pojawią (jeszcze nie muszą, ale…), bo według tutejszych zwyczajów gotowość zimowa to 15 listopada. Za moich czasów 2 razy tutaj śnieg pojawił się 14 listopada (w przeddzień gotowości, dlatego zapamiętałam!) i leżał aż do marca 🙁
O jednym z naszych ulubionych… :
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20998581,wszystkie-kobiety-lesmiana-zlizuje-brudziki-z-twoich-nozek.html
Jolinku,
byłam na wernisażu tej wystawy, bo chciałam zobaczyć na żywo Barbarę Hoff. Wystawę oczywiście także, ale na to było więcej czasu. Zdjęcia zamieszczone przy artykule zrobione zostały podczas oprowadzania kuratorskiego, w którym nie uczestniczyłam. Czytałam gdzieś, że jest teraz jesienno-zimowa odsłona wystawy w części ubiorów. Muszę to sprawdzić i koniecznie obejrzeć.
Tort bezowy jest zbyt słodki jak na mój gust. Ostatnio najbardziej lubię brownie, ale w każdym miejscu jest inne, nie zawsze dobre. Najsmaczniejsze podają przy rynku w Wejherowie. Jedną porcję na 2 osoby można zjeść bez większych wyrzutów sumienia.
https://noizz.pl/spoleczenstwo/11-listopada-swieto-niepodleglosci-zapytalismy-co-zrobic-by-polska-byla-fajna/36p0el2
Księżyc spać nie daje, w takich okolicznościach najczęściej biorę do ręki książkę. Tym razem najpierw krótkie sprawozdanie z Burgundii, potem lektura, aż w końcu może znowu uda się zasnąć….
Wczoraj w jakże miłym towarzystwie Aliny 🙂 odwiedziliśmy miasteczko i opactwo Vezeley https://podroze.onet.pl/ciekawe/opactwo-benedyktynskie-i-wzgorze-vezelay-historia-informacje-ciekawostki/rz1mlmb
Ranek był wprawdzie słoneczny, ale na wzgórzu wiał chłodny, listopadowy wiatr zatem nie podziwialiśmy zbyt długo pięknych widoków, jakie rozpościeraja się z tego miejsca. Fasada bazyliki w remoncie, jej oblicze obejrzeliśmy sobie spokojnie w internecie 😉 Po powrocie z wycieczki Alina zaserwowala rozgrzewajacego łososia w papilotach oraz tartę z jabłkami z własnego ogrodu. W ogrodzie u naszej Koleżanki mieszkają cztery szczęśliwe kury (o czym Alina pisała kiedyś na blogu) zatem na wczorajsze śniadanie zjedliśmy ze smakiem jajka na miękko.
Alina mieszka w bardzo urokliwej okolicy, najbardziej znanym i rozpoznawalnym miejscem tychże burgundzkich rubiezy jest Hospice de Beaune: https://images.app.goo.gl/N2ayVEqmphPpZKRw5
Osobisty Wędkarz, który zdecydowanie przedkłada spotkania z przyrodą nad
rendez-vous z zabytkami przyznał szczerze i otwarcie, że już dawno nie zwiedzal tak pięknego i ciekawego miejsca.
Dzisiaj wizyta w Dijon, gdzie oprócz musztardy 🙂 można posmakować historii potężnych władców burgundzkich.
Alino- dziękujemy za gościnę, nieustający uśmiech i Twą serdeczność!
dzień dobry … ☕
Danuśka dawno się z Aliną nie widziałyśmy i zazdroszczę takiego sympatycznego spotkania … a księżyc pięknie świeci …
krystyno teraz podobno jest kolekcja czarno-biała .. sporo dziewczyny z muzeum zgromadziły egzemplarzy z kolekcji Hoff .. głównie od dawnych klientek …
u mnie dziś takie kotlety …
http://lamarida.pl/2019/11/05/kotlety-ryzowo-marchewkowe/
Gimnastyka o 07:00 rano…
https://photos.app.goo.gl/oddnaSZWU1zTAhRM6
Widze, ze u Alicji tyle sniegu co i u nas – dwa razy musielismy sie odkopywac, wczoraj wieczorem, i dzis rano. Do tego -7 w nocy. To chyba pierwszy raz ze odsniezalismy w pierwszej polowie listopada, choc w Albercie zdarza sie to i we wrzesniu.
W miasteczku Beaune o ktorym pisze Danuska spedzilismy tydzien w czasie tegorocznego urlopu – i ja sie zakochalam w tym miejscu (i okolicy). To dla mnie esencja Francji (moze dlatego ze nie zwiedzilam jeszcze wszystkich jej regionow): architektura, sztuka, jedzenie !!, wino, styl zycia. Malo bylo miedzynarodowej „stonki” turystycznej, jak juz to turysci francuscy. Dijon jest przeoieknym miastem, i czuje sie ze to duze miasto, w kontrascie do Beaune. Jestem pewna ze kiedys tam wrocimy na dluzsze wakacje.
na zimno rozgrzewające naleśniki …
http://lolainheaven.blogspot.com/2019/11/najlepsze-nalesniki-w-tunezyjskim-stylu.html
nie lubię listopada ..
Gosiu, szczegolnie wino w Beaune. Bylam tam ale tylko pol dnia.
Z corka przelecialysmy 6 km bardzo blotnistym szlakiem, ale u nas pada prawie od miesiaca. Pozniej poszlysmy zjesc nalesniki. Wzielam z pieczonymi jablkami i podlany slonym karamelem. Rozgrzala mnie kawa.
Na kolacje resztki z lodowki.
My przed pobytem w Beaune spedzilismy tydzien w Alzacji (tez wino!), i uderzyla nas olbrzymia roznica w sposobie w jaki prezentuje sie, probuje i sprzedaje wino: w Burgundii to celebra i rytual, no i do tego roznica w cenach! no, i wina tez zupelnie inne …
Aach, nalesniki – narobilam sobie smaku, moze usmaze kilka wieczorem, na kolacjo-deser. na obiad krupnik, w sam raz na te pogode.
… 51:48 … Będzie Marszałek Senatu z opozycji!!!! … Każdy głos miał znaczenie!!!! …
dla zainteresowanych .. pierwszy Carrefour Bio w Polsce zostanie uruchomiony 14 listopada …
https://bezprawnik.pl/carrefour-bio-w-polsce/
Szukałem Cię wśród jabłek https://www.youtube.com/watch?v=FShlMln_yTY
Dzisiaj jest tak jesiennie, szaro z odrobiną ażurowego złota, pada deszcz, więc trochę poezji śpiewanej 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=rrxzs6_Tw9E
https://www.youtube.com/watch?v=TboEUX1Oxgw
https://www.youtube.com/watch?v=ZMrYCLqkn4s
Na trasie Grands Crus de Bourgognes-zamki i otaczające je winnice:
https://images.app.goo.gl/se9vSEVvT14EPK219
oraz wyśmienite burgundy https://images.app.goo.gl/f1dX8n1PSsH2Pptu9
Route de Vins d’Alzace-czyli Trasa Win Alzackich:
https://images.app.goo.gl/Wk7n53WAdguwRbXJ6
oraz przepiękne alzackie miasteczka:
https://images.app.goo.gl/9Hm159oBZ2jmbL8V7
Gosiu- i jak tu nie kochać Francji 🙂
Dijon rzuciło nas na kolana.
A Alinie możemy tylko zazdrościć-najpierw mieszkała w Alzacji, a teraz mieszka w Burgundii. Ciekawe, czy planuje jeszcze przeprowadzkę w rejon Bordeaux 🙂
Jesień https://www.youtube.com/watch?v=6nRS5DDq3o4
https://www.youtube.com/watch?v=hzOE9htTOnw
https://www.youtube.com/watch?v=85mSXpu0_Bo
Danusiu – piękna wyprawa, spotkanie w Burgundii – zazdroszczę i Wam i Alinie 😀 Powiedzcie jeszcze, proszę, jak poprawnie wymawia się nazwę miasta Beaune 🙂
Asiu-Beaune wym.Bone.
Jeszcze o burgundzkiegi kuchni-są oczywiście ślimaki po burgundzku, wołowina po burgundzku oraz, być może mniej znane, jajka w sosie meurette, czyli w sosie na bazie czerwonego wina. Film z przepisem jest po francusku, ale wydaje mi, że pokazuje dosyć dokładnie, na czym polega przygotowanie tego, dla nas dosyć niecodziennego, ale naprawdę wysmienitego dania:
https://youtu.be/QFm8sPw889ki
A ja jeszcze dorzuce typowy burgundzki aperitif, Kir: Creme de cassis plus Aligote – biale burgundzkie wino. (przepraszam za brak akcencikow).
https://youtu.be/51b6XCnqoLM
https://youtu.be/z_DSNRzujTw
https://youtu.be/FP-kHLx2iUM
Dzień dobry,
Kilka linków Danuśkowych i już jestem myślami we Francji, w urokliwych zakątkach Alzacji, przechadzam się uliczkami tamtejszych miasteczek, uśmiecham się do jakiejś miłej mieszkanki tamtych stron, wstępuję do baru na kieliszek wina….chociaż tam nigdy nie byłem. Danuśka dzięki!
Dzisiaj jest dla mnie jesienne przedwiośnie, naprawdę tak się czuję – nie, nie chodzi o pogodę, ale o nastrój po wiadomościach z Polski. Jakiś okruszek nadziei rzucony poprzez Senat. Jakiś widoczny na horyzoncie początek końca czteroletniej szarości, na który tak czekam…. Oby!!!!
Dobranoc 🙂
dzień dobry … ☕
Nowy też tak się czuję .. a Senat wbrew opinii wiele może .. do poczytania dla zainteresowanych … Senat może zablokować ustawy sprzeczne z Konstytucją …
https://www.facebook.com/215392231834473/posts/3414881318552199?sfns=mo
Asiu poezja jest dobra na wszystko … 🙂
Danuśka w Alzacji byłam ale wiele przede mną do zobaczenia .. a we Francji wszystko jest warte wizyty ..
dla elapy i nie tylko …
https://www.gotujzdrowokolorowo.pl/2019/11/dietetyczny-osos-z-musem-jabkowym.html
a do holu Senatu wróciły unijne flagi … 🙂
tylko rydzów brak ..
http://www.zakrapianawinem.pl/2019/11/placki-ziemniaczane-z-rydzami.html
tak mało osób pisze, że Irek przestał podawać kawę … ;(
A dziś właśnie jest dzień placków ziemniaczanych. Prawie wszyscy je smażymy, choć każdy trochę inaczej. Pamiętam, że Pyra nie dodawała cebuli. Moim zdaniem cebula zaostrza smak placków. Pieczony czosnek też pewnie pasuje, tylko piec jedną główkę czosnku przez pół godziny w piekarniku to niezbyt ekonomiczne.
A porannej kawy bardzo brakuje.
Asiu,
dziękuję za tyle ładnej jesiennej muzyki. 🙂
Kiedy jestem na hali targowej, zawsze przechodzę obok miejsca, gdzie sprzedawane są grzyby. W tym roku ani razu nie widziałam rydzów. Może akurat nie trafiłam na nie, ale jeśli bywały to bardzo rzadko.
U mnie właśnie placki ziemniaczane (cebulę dodaję), po tej porannej inspiracji.
Czekam na zdjęcia Danuśki z Dijon, zwiedzalam to miasto dawno temu, drepcząc samotnie z przewodnikiem w ręku. Wtedy jeszcze Aliny nie znałam, a szkoda…
A z kulinarnych eksperymentów, to upieklam bezy z aquafaby, czyli zamiast bialek do ubicia uzylam płynu od cieciorki w puszce. Wyszlo calkiem nieźle, mąż zarzekal się, ze takich wynalazków jeść nie będzie, ale przełknął, nawet więcej niż jedno ciasteczko 🙂
Krystyna wspomniała rydze, my też tesknimy za tym rarytasem. Jeszcze do niedawna mielismy takie tajemne miejsce w pobliżu naszej dzialki, gdzie te grzyby rosły, ale nastal nowy wlasciciel i teren został zagospodarowany, po rydzach tylko wspomnienie…
Jolinku-z braku porannej kawy podam popołudniową w wersji dla łasuchów:-)
https://images.app.goo.gl/25nVQbU4HkhR7nvf9
…a nawiazując do jablek, taki przepis:
https://ervegan.com/2015/11/idealne-racuchy-z-jablkami-bez-jajek/
Danuśka o makaroniki … 3 do kawy wystarczą … 🙂 … Salso bez jajek nie robiłam … ale bardzo lubię racuchy z jabłkami …
jeśli chodzi o rydze to u nas pod halą były prawie w ciągłej sprzedaży przez ostatnie dwa miesiące .. po 40 zł za kg .. teraz już są jakieś resztki innych grzybów ale są jeszcze .. a w lesie ani córka ani zięć ani ja nie mieliśmy szczęścia trafić na rydze … …
Salso-zdjęcia oczywiście będą. My też zwiedzaliśmy Dijon z przewodnikiem w ręku, już po pożegnaniu się z Aliną.
Twoje bezy intrygujące… Czy możesz podać proporcje?
Z jednej strony turystyczne wędrówki są o tej porze roku bardzo przyjemne, bo wszędzie pusto i cicho, ale, z drugiej strony, skoro nie ma turystów to wiele obiektów jest nieczynnych lub też działa „pół gwizdka”, to znaczy jest otwarte zaledwie przez trzy-cztery godziny. Dzisiaj planowaliśmy zwiedzić Muzeum Rowerów w Tournus(podobno największe we Francji), ale z racji remontu parkingu przed budynkiem muzeum zostało zamknięte.
Odkryliśmy natomiast kolejne danie podane w sosie z czerwonego wina.
Czy wpadło by Wam do głowy, by podać rybę w sosie jak wyżej? Przyznam, że nie wymyśliłabym takiego połączenia. W Burgundii wszystko jest możliwe 🙂 i tak właśnie przyrządzono zabnicę. Była znakomita i w tych kulinarnych okolicznościach przypomniała mi się zabnica Nemo z koniakiem i zielonym pieprzem, też zapewne bardzo smaczna.
Nie wspomniałam jeszcze o świetnej przekąsce, którą Alina podała nam do aperitifu: to gougeres, czyli ptysie serowe, kolejny specjał rodem z Burgundii.
Przepisów w internecie nie brak, może ten Was zainteresuje:
https://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_francuska/gougeres/przepis.html
Danuśko, przepis na te bezy wzięłam z cytowanego wyżęj (przy okazji racuchów z jabłkiem) blogu: https://ervegan.com/2016/04/weganska-beza/
Salso przeszłaś na weganizm? … jeśli tak to czy lepiej się czujesz bez mięsa i nabiału? ..
Danuśka jadłabym gougeres ale bym sama nie zrobiła bo nie piekę … przekąska w moim smaku ..
Jolinku, nie przeszlam na weganizm, ale mięsa nadal nie jem. Rozglądam się więc za przepisami kuchni roslinnej i stąd lektury różnych blogów. Ciągle jeszcze przecieram szlaki i szukam dobrych wzorców, nie chciałabym sobie zrobić krzywdy brakiem jakichś witamin itp. odżywczych elementów 🙂
Danuśko, te ptysie serowe już w czytaniu mi smakują, zrobię!
Salso-dzięki za przepis. Te ptysie smakują, i w czytaniu, i w realu 🙂
dla zainteresowanych .. kliknij i podziwiaj Sąd Ostateczny Hansa Memlinga w interpretacji Jacka Kaczmarskiego ..
https://www.gdansk.pl/wiadomosci/kliknij-i-zobacz-sad-ostateczny-hansa-memlinga-w-interpretacji-jacka-kaczmarskiego,a,158393
Salso Kuzynka Magda na pewno ma taką wiedzę i pewnie chętnie pomoże w wyborach menu ..
Totalne rozczarowanie. Udałam się do księgarni, jednej z dwóch w mojej wsi, bo trzecia to rodzaj antykwariatu. Sieć Indygo/Chapters nie ma książek naszej noblistki, za to ma kupę śmieci typu kubki, sweterki i Bóg-wi-co na tej wyprzedaży, co to mi zaoferowali…a z książek w ofercie tylko byle co, czego i tak nikt nie chce kupić. Natomiast interesujących mnie książek ZERO! Skandal. Jeszcze jedna mi została księgarnia, ale to w centrum, więc większa wyprawa.
Na Amazonie za to są – kilka książek Tokarczuk po polsku, angielsku i francusku, oraz sporo Marka Krajewskiego (polski, francuski, angielski, hiszpański, niemiecki). A nawet dwie pozycje Moniki Szwai – po polsku tylko rzecz jasna. Innych autorów nie szukałam. Oszczędzę sobie podróży do centrum, kupię na Amazonie.
Dzisiaj fasolowa z „jaśkiem pięknym – karłowatym” – tak napisane jest na torebce z owym jaśkiem, rzeczywiście pięknym, acz dość nikczemnego rozmiaru.
-10c, rano było -16c. Zima na fest!
Julian Tuwim – „Żona” 🙂
Mąż jest tuman, marnotrawca, leń.
Stoi przy oknie lub biega po mieście przez cały dzień.
Patrzy, patrzy, na tramwaj, na śnieg,
Gwiżdże i mruczy, kręci się, szuka jak szpieg.
Książki czyta, przerzuca za tomem tom,
Książek, foliantów dziwacznych pełen dom.
Mówi mętnie, nerwowo. Śpieszy się wciąż.
O czem tak ciągle myśli i co tak szepce mój mąż?
Wieczorem pije wódkę. Jestem zła.
W oczach, w oczach kochanych pijana mgła.
W oczach, w oczach kochanych mgła… mgła….
Ale on klęka przede mną i oczy zamyka,
I wtedy rozumiem słowo: JA.
Z tomiku Siódma jesień (1927)
Asiu, jesteś niezastąpiona.
Krajewskiego już nie wezmę. Wziął Order Orła Białego od Dudy.
Alicjo, czemu nie kupisz online? Przysylaja do domu lub do odbioru w sklepie. Jak dotad dostepne sa tylko cztery tytuly po angielsku, reszta czeka na tlumaczenia albo prawa autorskie …
Tutaj juz nie ma porzadnych ksiegarni – na moje prawie 160-tysieczne miasto jest ich 6. Wszystko jest w sprzedazy internetowej.
To jedyne wyjście – na moje 130 miasto tylko dwie księgarnie i jeden antykwariat (dobre i to…). Trochę się nie dziwię, ludzie coraz mniej czytają, a jak kupują książki, to najchętniej w internecie.
A mnie się zachciało po staremu do księgarni… Nawet się nie dziwię, że oprócz książek coraz więcej mydła i powidła w księgarniach, jakieś zyski z czegoś muszą mieć.
Ostatnio poszukałam na youtube Teatru Telewizji i znalazłam sporo pozycji, różnej jakości kopie, ale z braku laku dobre i to. Ponieważ mam „prace ręczne”, przy okazji oglądam sobie. Dzisiaj St.Lem – Śledztwo. Taki mały teatr sensacji, nie wiedziałam, że Lem coś takiego pisał.
*130 tysięczne – miało być…
Acha – i jeszcze wcześniej Teatr TV – „Norymberga” z Gajosem. Dobre.
dzień dobry … ☕
Asiu ach te męże … 🙂
super pomysł …
https://www.olgasmile.com/placki-z-kielbasa.html
śledzie inaczej …
https://pieprzyczfantazja.blogspot.com/2019/11/sledzie-z-pieczarkami-i-cebula-w.html
Kawa w Dijon…?
https://images.app.goo.gl/NNqByjoWS6wAdBTs5
Ta księgarnia w mojej dzielnicy to też już historia 🙁 Zaglądałam tam chętnie przez wiele lat, została zamknięta kilka miesięcy temu: http://naursynowie.pl/ksiegarnia-stentor.aspx
kawa wypita i trzeba iść na spacer .. chociaż chłodno ..
haneczko prawidłowo … 🙂
mam pietruszki, które się puszczają .. czy ścinacie końcówki i wkładacie do wody czy te końcówki wkładacie do ziemi? .. a może całe pietruszki do ziemi? …
Medal Orła Białego dla Marka Krajewskiego? Pierwsze czytam…
https://kobieta.onet.pl/marek-krajewski-codziennie-trzeba-byc-przygotowanym-na-smierc/7zz4v3p
Danuska, jakbyscie mieli czas i ochote, albo przejezdzali w okolicy, to warte odwiedzenia jest miasteczko Flavigny-sur-Ozerain – zagralo w filmie „Czekolada” z Juliette Binoche, a slynie miedzy innymi z manufaktury cukierkow anyzkowych i w ogole urody i zabytkow (zalozone w czasach Juliusza Cezara).
Nagrodzeni medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości : https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Odznaczeni_Medalem_Stulecia_Odzyskanej_Niepodleg%C5%82o%C5%9Bci w 2018 i 2019 roku.
Jolinku,
chciałam niedawno wypróbować uprawę pietruszki i nawet dobrze się zaczęło, bo pietruszka wypuściła listki, ale miała chyba za dużo wody i zgniła. Może łatwiej utrzymać właściwą wilgotność ziemi. Przeważnie mam pietruszkę z obciętym wierzchołkiem, więc brak jest materiału na eksperymenty.
Że też ci Rzymianie nie zapuścili się w dolinę Odry i Wisły. Zostałyby może po nich jakieś pamiątki. 🙂
Haneczko – rozumiem, mam taki sam problem z Nohavicą od kiedy przyjął odznaczenie od Putina 🙁
krystyno są … 😉
http://wyszedlzdomu.pl/starozytne-kolumny-z-odkopanych-pompejow-w-myslakowicach/
widziałam je trochę przez przypadek … jechaliśmy z zięciem i Amelką do firmowego sklepu …
https://www.lniane-centrum.pl/
zięć chciał sobie kupić i kupił garnitur na wesele ….
Miasteczko Cluny słynie ze swojego opactwa: http://navtur.pl/place/show/2010,opactwo-w-cluny
Trzeba jednak przyznać, że robi ono zdecydowanie większe wrażenie z zewnątrz, od strony wjazdu do miasta, niż od środka. Być może mieliśmy takie odczucia z powodu remontów, jakie są tam w tej prowadzone. Ilość robotników pracujących w tym miejscu na pewno przewyższala dzisiaj liczbę turystów. Jako, że z lekka przemarzlismy przemierzajac długie, klasztorne korytarze rozgrzewająca zupa dyniowa była obiadowym strzałem w dziesiątkę.
Nie, nie dodano do niej tym razem żadnego burgunda 😉 Kucharz dorzucil natomiast przesmazone uprzednio na maśle przegrzebki oraz szczyptę wloskich orzechów. Rozmawialiśmy o smaku tego dania ze stolikiem obok, który uznał, tak jak my, że ten pomysł zasługuje na uznanie i pochwałę (oczywiście zakładając, że lubimy owoce morza, zupę dyniowa oraz niecodzienne połączenia 🙂 ).
Danusiu – cudne te kawiarnie na tych starych zdjęciach 🙂
Krystyno – szkoda, że nie ma tak ciekawych pamiątek 🙂 .
Podobno najbliżej nas położone obozy militarne Rzymian były na terenach Bramy Morawskiej.
Wiadomo również o osadzie wojskowej Laugaricio – dzisiejszy Trenczyn i Kalemantia w okolicach Komarna. Chociaż archeolodzy twierdzą, że wojska rzymskie docierały również na Kujawy.
Gosiu-na Flavigny już nie starczy nam czasu. Tutaj zresztą za każdym zakrętem jest coś ciekawego do zwiedzania-zamki, kościoły, opactwa, średniowieczne miasteczka, że o degustacjach burgundow juz nie wspomnę. Turystyczno-kulinarny zawrót głowy!
Nawet nie zamierzam konkurować z Danuśką, ale Dolny Śląsk też ma swój urok: https://www.eryniawtrasie.eu/34260
o rety ewo ale się Wam targowisko trafiło .. a ta długa kolejka to za czym? … śniadanie prawie królewskie ..
Jolinku, za serami i kiełbasą 🙂
ewo dziękuje za odpowiedź .. z Danuśką to nawet nie ma co konkurować jeśli chodzi o Francję … ma szczęście, że ma Alana chętnego do podróżowania … 🙂 … mój mąż najlepiej lubił jeździ w stałe miejsca … Urle i Łeba … 😉
Wieżę w Siedlęcinie ” zwiedzałam” w jakimś telewizyjnym programie turystycznym, ale chyba nadal jest to mało znane miejsce. Wiem, że część mieszkalna była podzielona drewnianymi ściankami na mniejsze pomieszczenia. Ciekawe miejsce. Podobnie jak stara kuźnia, w której mieszkaliście. Bardzo podoba mi się i budynek, i pokoje. Ceny przyzwoite, a przy tym gościnni gospodarze.
Czekam na dalszy ciąg.
Krystyno,
Kuźnię nad Bobrem pokochaliśmy i wybieramy się tam ponownie, tym bardziej, że wielu miejsc w okolicy nie dooglądaliśmy. Jedzenie cudo, klimat cudo, można przyjechać ze swoją zwierzyną, stosunek ceny do jakości więcej niż lepszy 🙂
Ewo-oczywiście, że Dolny Slask swój urok ma! A kwatery z klimatem, w rodzaju „Kuźnia nad Bobrem” to jest to, co tygrysy lubią najbardziej 🙂
Jolinku-wiesz dobrze, że Osobisty Wędkarz najchętniej podróżuje na ryby 🙂
Do Francji oczywiście zawsze z ochotą, bo to przecież ojczyste rubieze.
W Burgundii dostrzegłam regularnie rumieniec na jego twarzy, kiedy mieliśmy piękny widok na rzekę, lub kiedy…… na stole pojawiło się danie, które zna i kocha od zawsze 🙂
Dzisiaj lekko wieczorową porą zaciesnialismy więzy z naszym gospodarzem i to jest kolejne, ulubione zajęcie Alaina. Okazało się, że gospodarz naszego gite rural, czyli gospodarstwa agroturystycznego, jest Paryzaninem, który porzucił stolicę na rzecz spokojnego życia w niewielkim miasteczku. Przyznał, że była to najlepsza zyciowa decyzja, a spotkania i rozmowy z turystami odwiedzającym jego gospodarstwo sprawiają mu wielką przyjemność. I tak poznaliśmy historię amerykanskiego malzenstwa, które kupiło pobliski zamek, a na czas remontu przeniosło się do skromnej kwatery, którą w tej chwili zajmujemy.
Jakby co, to w tej chwili zamków do kupienia nadal sporo zatem może ten?
https://www.logic-immo.com/detail-vente-6dc6ce48-a42a-7140-a7cd-6d9604a87c4b.htm
A gdzie zamieszkać na czas remontu podpowiemy za darmo 😉
Ewo – dzisiejsza relacja w sam raz dla Łasuchów 😀 Dolny Śląsk jest bogaty w atrakcje i pełen uroku, a ja byłam tylko przejazdem. 🙁
Moja siostra z rodziną prawie co roku odwiedza ten region, za każdym razem zmieniając miejsce i ciągle odkrywając coś nowego. W tym roku byli w Górach Izerskich i też odwiedzili Dolinę Bobru.
Danusiu – chyba wolałabym gite rural niż zamek 🙂
Ostatnio z siostrą trafiłyśmy na portal pokazujący klimatyczne miejsca w naszym kraju – pensjonaty, agroturystyki: https://slowhop.com/pl/
Kuźnia nad Bobrem też jest na liście 🙂 https://slowhop.com/pl/p/kuznia-nad-bobrem.html
Asiu-byłoby super zorganizować zjazd blogowy w takim klimatycznym miejscu.
Dzisiaj natknelismy się przypadkowo na cennik pokoi hotelowych do wynajęcia w średniowiecznej wieży. Zjazdu tam niestety nie zorganizujemy, bo pokoi za mało, a ceny wysokie, jak owa wieża- od 150 do 230 euro/noc!
Asiu,
My rezerwowaliśmy przez Booking, ale chyba się przerzucę na slowhopa. Większa szansa na ciekawy nocleg 🙂
Skrzętnie notuję.
dzień dobry … ☕
pogoda denna .. całą noc padało …
naleśniki inaczej …
https://blog1235aba.blogspot.com/2019/11/wigilijne-nalesniki-z-makiem.html
może olej kokosowy stracił trochę w kulinarnych czynnościach ale dalej jest dobry w dbaniu o urodę …
https://www.zdrowystyljoanny.pl/olej-kokosowy-na-zmarszczki/
krystyno z wodą też czasem mam problem .. bo albo zbyt dużo albo zbyt mało ..
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku całkiem spokojnie dziś wypiję druga kawę … 🙂
ewo masz nosa do interesujących kwater .. Asiu zapisuję adres portalu ..
do popołudniowej kawy lub niby chlebek … ciasto francuskie z patelni … dziś eksperymentuje …
https://www.youtube.com/watch?v=di7yrL1X8Ug
Ja nie eksperymentuje, mam gosci wieczorem i menu bylo zaplanowane kilka dni temu.
Bedziemy wspominac nasza podroz do Hamburga i planowac nowa w przyszlym roku.
http://moto.pl/MotoPL/7,88389,25375526,niebezpiecznie-jak-na-polskiej-drodze-wyniki-edward-a-szokuja.html#s=BoxMMtImg4
http://haps.pl/Haps/7,167709,25408887,znany-kucharz-radzi-gotuj-makaron-w-zimnej-wodzie-dziwne.html#s=BoxLSImg2
@Alicja-Irena 13 listopada o godz. 19:38 O. Tokarczuk – a moze sprobowac biblioteke w Kingston? W torontonskiej Public Library sa 23 pozycje! https://www.torontopubliclibrary.ca/search.jsp?N=&No=10&Ntt=tokarczuk
Nie wiem, czy istnieje wymiana/pozyczanie miedzymiejskie?
Jesli idzie o jablka, to myslalem, ze bedzie cos o RAJSKICH jabluszkach, ktorych nie brak w naszej okolicy, a ktorych nikt nie zbiera! Oprocz nas! 😉
Z Kurjera Stanisławowskiego 1910 r. – pisownia oryginalna 🙂
„Kapelusz mojej żony.
Jak wygląda? Mięszanina piór, kwiatów i rozmaitego zielska, na którego widok botanik dostałby mdłości – Pośród tej bajecznej flory znajduje się bajeczna fauna pod postacią ptaka, jaskrawo przemalowanego na użytek mody, jak się to czasem zdarza arcydziełom pędzla.
Ile kosztuje? Żona twierdzi, że „tylko” 60 koron, ale zdaje się, że drugie tyle „wisi” u dyskretnej modniarki. Nie badam, ażeby nie wywołać wilka z lasu.
Jak wielki jest? To najważniejsze pytanie. Widzieliście kiedy bajecznie popisowy krąg sera szwajcarskiego na wystawie galicyjskiej? Albo kamień młyński? Albo owe kołowroty na dwóch kołach, na których owinięty jest wąż do skrapiania ulic? A kto nie widział żadnego z tych przedmiotów, tego w inny sposób zaznajomię z wielkością kapelusza mojej żony. Przynieśli go do domu z magazynu mód aż dwaj ekspresi. Cały las do „Zbójców” Schillera dźwiga także tylko dwóch ekspresów. Łatwo przynieść do domu kapelusz, ale gdzie go ulokować? W salonie oczywiście niepodobna
– Salon jest od tego, ażeby przez cały tydzień był zamknięty, z wyjątkiem owego dnia, który się nazywa „jour fixe”, a który w salonie gromadzi kilkanaście osób na polędwicę, wino i plotki.
– Możeby w sypialni pod łóżkiem? – odezwałem się nieśmiało.
Niestety pudło z kapeluszem było za wysokie. Gdybyśmy nawet umieścili małżeńskie łóżka na szklanych podstawkach, podobnie, jak fortepian, byłoby jeszcze za nisko. Kombinuje żona, kombinuje bona, dorzucam pomysły i ja – wszystko bezskutecznie, W sypialni miejsca dla kapelusza nie ma. Pod jedną ścianą stoją dwa łóżka małżeńskie, wyśmiane przez Krasińskiego w „Nieboskiej”. Drugą ścianę w całości zajmuje umywalnia, mająca po obu stronach „apteczki” z pudrem, mydełkami, pastami, kremami i wodami rozmaitego rodzaju. Pod trzecią ścianą zajęła miejsce potworna kanapa „staroniemiecka”, zaś po bokach jej wznoszą się dwie szafy, niby dwa forty niezdobyte. Niezdobyte. Wiszą w nich stroje mojej żony. Są to oczywiście tylko podręczne szafy z codziennymi kostiumami – inne stroje spoczywają w ogromnych kufrach ulokowanych pod czwartą ścianą, w której znajdują się drzwi.
Pudło z kapeluszem wędruje do trzeciego pokoju, w którym pod opieką bony śpi dwoje dzieci. Każde z trzech stojących tutaj łóżek jest dostatecznie wysokie, niestety spod każdego wystaje połowa pudła. Postawić pudła na ziemi? A gdzie będą bawić się dzieci? Zresztą dzieci są już tak „mądre”, że do naszych kaloszów leją wodę, warkocza bony używają do gry w pytkę, a pewnego razu ubrały naszego poczciwego Azora w sznurówkę. Wracamy do sypialni.
– Wiesz – powiada żona, gdy bona odeszła do dzieci, które zaczęły uprawiać z płaczem politykę pięści – W pokoju dziecinnym nie mogę zostawić kapelusza. Idę o zakład, że bona próbowałaby go codziennie. Sama myśl o czemś podobnem draźni mnie.
– Zazdrosnaś o kapelusz więcej niż o męża…
Żona spojrzała na mnie tak, jak to na mężów spoglądają żony po dziesięcioletnim pożyciu małżeńskim. Mąż a kapelusz! Dobry sobie.
– Nie ma innej rady – rzekła wreszcie żona po dłuższym namyśle – kapelusz musi być w twoim pokoju.
– Bój się boga! Zawołałem zrozpaczony
– Nie ma innej rady, przecież nie wyniosę kapelusza na strych.
Skrupiło się tedy na mnie. Pudło z kapeluszem stoi na podłodze w moim pokoju, w którym już nie ma dla mnie miejsca. Mogę tylko na sofie spać po południu. Przy biurku nie mogę już pisać, gdyż nie ma gdzie postawić krzesła. Chyba usiąść po japońsku na podłodze, a pisać na potwornem pudle. Ale to byłoby profanacją kapelusza.
Pocieszam się tą myślą, że żona za kilka dni wyjeżdża do kąpiel, zabierając oczywiście z sobą kapelusz. Transport koleją, nie będzie łatwy. Ale żona obmyśliła już wszystko. Misterne rusztowanie z patyczków, drutów i sznurków gumowych, będzie wewnątrz pudła trzymać kapelusz w zupełnej równowadze. Na wierzchu napis czerwonemi literami: „Ostrożnie! Nie rzucać!” Kolejarze znają takie pudła i takie napisy. Nie ma obawy o kapelusz.
Ale jeden pokój w pensjonacie nie pomieści kufrów, kuferków, walizek i… pudła z kapeluszem. Żona już rozpaczała. Pisałem do tamtejszego znajomego obywatela, prosząc go, ażeby odstąpił stodołę na kapelusz. Odpisał: „Mądry! Przecież to żniwa i stodoły potrzebuję na zboże”. Rozpacz jest matką dobrych pomysłów. Wiem, że w kąpielach znajduje się hangar na automobile. Zamówię w nim miejsce na kapelusz mojej żony. h. j-e.”
Dzień dobry,
Opowieść kapeluszowa – przepyszna 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
Asiu .. 🙂 … Irek piękny kapelusz … 🙂 .. szkoda, że ja nie mam głowy kapeluszowej … czapkowej też ..
spacer całkiem przyjemny dziś …
ciekawy pomysł nie tylko na post … i nie tylko dla kalarepy …
https://www.dorotasmakuje.com/2019/11/kalarepka-po-grecku-post-ewy-dabrowskiej/
http://www.lisak.net.pl/blog/?p=8740
Międzynarodowy Dzień Tolerancji – 16 listopada … bądźmy tolerancyjni i przyjaźni wobec innych nie tylko dzisiaj, ale zawsze! …. nawet dla żony w kapeluszu … 😉
Ciąg dalszy skoku w bok:
https://www.eryniawtrasie.eu/34307
Oj, Asiu, bo się skuszę…
ewo zapaleniec godny pochwały .. 🙂
zabawa na niedzielę …
https://genialne.pl/zagadka-zwierzeta/?sfns=mo
Jolinku,
W rzeczy samej 🙂
Haneczko – na kapelusz? 🙂 mnie nie kusi bo podobnie jak Jolinek z kapeluszami mi nie po drodze.
Ewo – oby więcej takich zapaleńców.
Hutę szkła w Piechowicach odwiedziłam przy okazji pobytu kilka lat temu w Szklarskiej Porębie. Pogoda była wtedy dość ładna, więc tłumów nie było. Ciekawe miejsce, warte odwiedzenia. Zakupów żadnych nie zrobiłam, bo z dawnych czasów mam trochę wyrobów kryształowych. Teraz niemodne, ale całkiem ładne, może i z dawnej ” Julii”.
Asiu,
bardzo ciekawy jest blog Agnieszki Lisak. Kiedyś był tu chyba przywoływany. Nazwisko i tytuły książek autorki wydały mi się znajome. Okazało się, że mam jedną z książek pt. Miłość,kobieta i małżeństwo w XIX wieku/ zresztą prezent od Jolinka/. Rzetelny opis sytuacji kobiet w XIX wieku. Zdecydowanie wolę współczesność.
Przyszła pora na bigos. Wczoraj miałam przy nim sporo pracy. Dziś drugi dzień gotowania, a właściwie pieczenia w piekarniku. Sprawdzam, czy jest dobrze doprawiony. Jutro dokończenie. Tyle wystarczy, choć można bawić się z nim jeszcze dłużej.
A na obiad dziś i jutro zupa gulaszowa.
Krystyno-akurat wczoraj rozmawiałam o polskim bigosie z kuzynką Alaina i zachwalałam znakomity smak i zapach naszej jesienno-zimowej specjalności. Alain jest fanem polskiego bigosu 🙂
Może do kapeluszowych opowieści podrzuconych przez Asię dodam na deser kapelusz z czekolady? http://ak5.pl/mr7.html
W ubiegły weekend odbył się w Lyonie Salon Czekolady 2019. Czekoladowe pyszności i ciekawostki są prezentowane w wielu miastach na świecie, jedną z najsławniejszych imprez tego rodzaja jest ta odbywająca się w Brukseli. Kto nie ma planów na luty 2020 może się wybrać 🙂 https://brussels.salon-du-chocolat.com/infos-pratiques/
Pod koniec naszej podróży Francja zaprezentowała nam niespodziewanie swoją zimową szatę. Na trasie pomiędzy Macon, a Lyonem śnieg pokrył okoliczne pola, łąki i lasy, było pięknie! W ciągu czterech tygodni przeżyliśmy zatem trzy pory roku-lato na południu oraz jesień i zimę w pozostałych, odwiedzonych przez nas rejonach kraju.
Zabieram się za zdjęcia. Oj, będzie trochę roboty!
o Państwo Danuśkowie wrócili do domu … 🙂
ja lubię gotować bigos .. zbieram do niego składniki przez jakiś czas np. skórki od boczku lub inne skrawki wędzonki itd. … no i można go potem zamrażać w porcjach ..
Krystyno – też wolę współczesność. Kiedyś o tym pisaliśmy – rola kobiet w społeczeństwie, brak łazienek, dostępu do bieżącej wody, prądu. I niewygodne stroje 🙂
Ach, ci mężczyźni i kapelusze, które sprawiają im kłopot. I obojętne czy jest to kapelusz żony czy ich własny 😉
Z Kurjera Stanisławowskiego – rok 1905
„Kapelusz z głowy.
Jesteśmy niezwykle uprzejmi. Tak uprzejmych ludzi nie ma chyba na całym świecie. Bo proszę mi powiedzieć, jaką właściwie słuszną rację ma z punktu widzenia uprzejmości obnażanie głowy w pierwszym lepszym sklepie lub sklepiku, w rozmaitych instytucjach, gdzie panuje ścisk, tłok, zamęt. W cukierniach i kawiarniach, wszędzie, gdzie oprócz nas jest jeszcze ktoś inny?
Czy to ubliży kupcowi, jeżeli kupując u niego nie zdejmiemy kapelusza? Czy to obrazi kasjerkę jeżeli mając w ręku laskę i dwie lub trzy paczki, włożymy na głowę kapelusz, aby umożliwić sobie wydobycie portmonetki? Czy to będzie brakiem poszanowania miejsca urzędowego, jeżeli w ścisku takim na przykład na poczcie, przy wydawaniu listów i posyłek pieniężnych, podpiszemy recepis w kapeluszu? Nie – to będzie tylko prosta wygoda, to co na całym świecie ludzie mają na względzie i wzajem siebie szanują.
Wejdźcie do pierwszej lepszej kawiarni w którem z wielkich miast w Europie – wszyscy siedzą w kapeluszach; w sklepach także nikt nie odkrywa głowy; Anglik tylko w wyjątkowych okolicznościach rozstaje się ze swoim cylindrem, a jest bardzo uprzejmy. Amerykanin tak samo. My tylko jesteśmy w wielkim kłopocie, gdzie kapelusz umieścić, jak go trzymać, bo u nas tylko obowiązuje na każdym kroku zasada – kapelusz z głowy! Zdejmujemy go też wszędzie tam gdzie potrzeba i tam, gdzie to jest zbyteczne, a nawet chętniej w tym ostatnim wypadku, bo to już weszło w nałóg. Niejeden na to narzeka, zżyma się, skarży ale idzie za przykładem innych, bo nie chce stanowić wyjątku. Gdyby przynajmniej w naszych sklepach było gdzie kłaść kapelusz, gdyby przy drzwiach stał chłopiec, który by go odbierał od wchodzących, a oddawał wychodzącym, ale gdzie tam – trzeba albo kapelusz trzymać w ręce, albo go położyć na ladzie, skąd go bez ceremonii zabiera kto inny. Czy nie dość tego i czy nie czas zerwać z zasadą: kapelusz z głowy i dla własnej wygody i bezpieczeństwa?”
Zdarzały się też takie rzeczy: z tej samej gazety, rok 1900, pisownia oryginalna.
„Bronzowy kapelusz.
Zarząd Fotoplastikum powtórnie uprasza tego pana, który dnia 10 b. m. przez pomyłkę wziął zamiast swego kapelusza (nawiasem powiedziawszy jest on w bardzo dobrym jeszcze stanie) kapelusz bronzowy p. A. Lownera dentysty – aby takowy raczył bezzwłocznie zwrócić, albowiem p. Lowner ma pretensję do służącego na 12 koron, którą to kwotę zarząd już wypłacił, chcąc uniknąć nieprzyjemności – chociaż do tego nie był obowiązanym, bo nad każdem siedzeniem umieszczone jest wieszadło na kapelusze w tym właśnie celu, aby zwłaszcza podczas większej frekwencji uniknąć zamiany kapeluszy.”
Asiu, kapelusz dla mnie, tylko do patrzenia.
Gdybym miał jedenaście kapeluszy,
pierwszy schowałbym w szafie, żeby się nie kurzył.
Drugi nadałbym przez pocztę w postaci paczki.
Trzeci byłby na drobnostki i drobiażdżki.
Czwartego używałbym wyłącznie do sztuk magicznych et cetera
Piąty zamiast klosza, do przykrywania sera.
Szósty kapelusz – dla Jadwisi.
Siódmy bym powiesił. Niech wisi.
Ósmy przerobiłbym na nastrojowy abażurek.
W dziewiątym hodowałbym jeża lub coś z zoologii w ogóle.
Co do dziesiątego, to jeszcze nie mam pomysłu:
A jedenasty kapelusz porwałby mi wiatr nad Wisłą.
Bo powiedziała o mnie jedna poetka z Krakowa:
„To głowa nie do kapeluszy! To taka posągowa głowa!”
Konstanty Ildefons Gałczyński
Lubię francuskie śniadania-croissanty, chrupiącą bagietkę i konfitury. Gospodarz naszej ostatniej kwatery serwował konfiturę figową z dodatkiem imbiru domowej roboty. Poezja!
Tym niemniej nasze dzisiejsze śniadanie na Ursynowie pt. jajecznica, razowy chleb i mocna herbata było czystą przyjemnością 🙂
Alino-przy okazji dzisiejszego śniadania wspominaliśmy nasze wspólne jajka na miękko.
Wraz z Alainem pozdrowiamy Ciebie i Twoje szczęśliwe kury 🙂
dzień dobry … ☕
Danuśka bo nie ma jak w domu … 🙂 .. wiersz akuratny … 🙂
Asiu z tym zdejmowanie kapelusza przez panów to jak całowanie ręki (nawet przez pomyłkę pan – pana np. Kaczyński – Sikorskiego) i faktycznie nie jest to zazwyczaj wyraz wyjątkowej uprzejmości … taki zwyczaj a ze zwyczajami trudno walczyć …
pogoda na spacer cudna .. idę na drugi ..
Dzień dobry,
http://www.eryniawtrasie.eu/34334
Danusko, ja tez wspominam z duza przyjemnością nasze wspólne posiłki, nie było ich duzo ale były okraszone rozmowami, takimi od serca a te pozostają długo w pamięci. Dziekuje za miłe słowa i ciesze sie, ze wróciliście szcześliwie do domu po pobycie we Francji bogatym w spotkania i różnorodne odkrycia.
Mam duże zaległości w lekturze blogu. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie.
Alinko jak miło Cię poczytać .. pomachanko … 🙂
ewo w słoneczny dzień wszystko wydaje się romantyczne … nawet ruiny .. ten Belg ma roboty do końca życia … piękne okolice i nic dziwnego, że ludzie się tam przenoszą by żyć daleko od szosy … fajnie, że robicie tyle zdjęć i znajdujecie takie ciekawe i mniej znane miejsca bo wieczorki listopadowe długie i dobrze sobie popatrzeć na słoneczny świat i nie tylko … 🙂
Alino 🙂
Uznaliśmy, że przy tak pięknej pogodzie, jak dzisiaj najprzyjemniej będzie udać się na łono natury, czyli na nadbużańskie włości. O tej porze roku grabienie liści należy do naszych ulubionych zajęć sportowych 🙂
Obiad zjedliśmy w ogrodzie sprawdzając z ciekawości temperaturę powietrza przy naszym stole-w słońcu było 17 stopni! Ten jesienny rekord będzie łatwo zapamiętać, bo dzisiaj jest przeciez 17 listopada.
Ewo-kiedy jakieś 25-27 lat temu odwiedziliśmy po raz pierwszy Dolny Śląsk zatrzymaliśmy się we Wleniu, a właściwie na jego obrzeżach, bo nasza kwatera mieściła się na wzgórzu skąd rozpościeral się piękny widok na okolicę. Mimo, ze minęło juz tyle lat mam nadal ten widok przed oczami.
Danuśko,
Cieszę się, że odświeżyłam wspomnienia 🙂
Danuśka z 18:34. Polecam lepszy ekologicznie sport czyli niegrabienie liści. Kiedyś tak robiłem , ale od kilku lat nie grabię liści w ogrodzie. Jak jest ich już dużo na trawniku to przejeżdżam po nich kosiarką i rozdrabniam. Taka rozdrobniona masa z początku wygląda mało ciekawie, ale na wiosnę już jest rozłożona i pięknie wzbogaca glebę 🙂
Popieram Irka – robimy od lat tak samo, nawet chyba o tym wspominałam, liście posiekane użyźniają glebę! I na wiosnę – jak Irek wspomina, nowa trawa „wchłonie” to wszystko pięknie i podziękuje świeżą, wzmocnioną zielenią 🙂
DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Bez Długów i Dzień Studenta
O właśnie, dzień bez długów!!!
To są bardzo fajne obchody. Od paru dni jestem na wyspie. W tym czasie był już tutaj Cesarz Chin oraz mój przyjaciel Putin.
Nie sądzę by chcieli ratować tutejsze plantacje tomatów, rajskich jabłek czy bananów.
Może tak jak i ja, piorą co się da zanim bikckon przyjdzie 🙄
butcoin
Ma być, a nie jakieś tam dyrdymaly
Pomachanko z mola
Alicjo, Irku- naprawdę lubię grabić liście. Tak, to może wydawać się dziwne 🙂
Wiem, że użyzniają glebę, zawsze ich trochę zostaje.
Od lat nie wiem, co to są długi, to jest fajne uczucie 😉
Wcale nie wydaje mi się dziwne lubienie robienia czegokolwiek, choćby grabienia liści. Myśmy grabili i wywalali do lasu na Górkę, ale po co użyźniać las, jak to dobrze robi naszej glebie i trawie. Gimnastyka jest tak czy siak, bo kosiarką to trzeba przelecieć, tak ze dwa razy, albo i trzy – u nas sporo liści nadlatuje z Górki i z lasu, od sąsiadów też, ale to z wzajemnością 😉
Odmachanko na wiadomą plażę – nigdy nie wiesz, kto się tam będzie snuł albo kto Cię tam odwiedzi 🙂
Na bitcoiny się nie załapujemy, albowiem nie ma to jak waluta obiegowa w portfelu lub na koncie.
U nas zima trzyma, ja ciągle w robotach ręcznych i nawet mnie to cieszy. Byle do… no, może najpierw byle do świąt, bo kalendarzowa zima jeszcze za parę tygodni, więc nie wypada wyrywać się z „byle do wiosny”.
Kulinarne donosy: kapusta kiszona prawie-prawie, jutro ją odstawię do chłodnego miejsca.
5 około 2 kg główek kapusty, 3 duże marchwie, 3 jabłka, sól kamienna (płaska łyżka na mniej więcej kg kapusty), kminek. Wyszło mi z tego około 8-9 litrów kiszonej kapusty, nie będę pakować do słoików, tylko trzymać w kamiennym garze na Małym Ganku, gdzie zimą jest naprawdę zimno. Tyle.
dzień dobry … ☕
u mnie na osiedlu ciągle grabią liście .. ale jest jedno duże drzewo, z którym na szczęście nie nadążają … i stoi dumie ze złotym dywanikiem na zielonym trawniku .. mam z okna piękny jesienny obraz ..
leniwe inaczej ..
https://slodkokwasnakuchnia1.blogspot.com/2019/11/kukurydziane-kluski-leniwe-z-okrasa.html
dziś mnie naszło na porządki w szafach .. przebieram rzeczy przy okazji .. i oglądam zaległe seriale amerykańskie …
na obiad fasolowa …
teraz dylemat .. kluski z manną czy kukurydziane? .. robiliście takie? …
https://www.kuchniadoroty.pl/przepis/kluski-leniwe-z-kaszy-manny
Jolinku- porządki w szafach owszem też czekają, że nie wspomnę o brudnych oknach, które jeszcze dzisiaj ignoruję. Ignorować za długo się nie da, szczególnie przy tej pięknej, słonecznej pogodzie.
Kupiliśmy dzisiaj kurze żołądki, będą się gotować z wolna i z ostrożna na małym ogniu. Przesmażymy je potem przez chwilę na patelni, pokroimy w plasterki i dodamy do zielonej salaty wraz z garścią grzanek. Całość skropimy octem balsamicznym i podamy z kieliszkiem czerwonego wina, wspominając różne, inne przysmaki francuskiej kuchni :–)
Do tej sałatki można dodać jeszcze ziemniaki i wtedy otrzymamy solidne, obiadowe danie. We francuskich sklepach są do kupienia już ugotowane żołądki.
Danuśko, upieklam wczoraj te francuskie ptysie serowe. Udaly się bardzo, smakowaly bardzo bardzo, a i robota bardzo łatwa i szybka. Zawiozlam część rodzinie i oczywiście blysnęłam kulinarnie 🙂 Dzięki za inspirację!
😯 😯 😯
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/naukowcy-wyprodukowali-mieso-z-powietrza-to-moze-byc-rewolucja/n08wern
Salso-cieszę się, że ciasto się udało i że odniosłas kulinarny sukces 🙂
Myślę, że Alina cieszy się razem z nami, bo to dzięki niej odkryłam ptysiowo- serowe gougeres.
Jolinku, robię podobne.
Na 70 dkg sera po 20 dkg kaszy i mąki, jajko.
Z takiego samego ciasta lepię knedle owocowe. My ze śmietaną i cukrem.
Danusiu – dziękuję za Gałczyńskiego 🙂 Irkowa kawa też pasowała idealnie.
Władysław Broniewski – „Wiersz antykobiecy”
Nie dokochałyście mnie, wszystkie kobiety…
(Tutaj sobie z cicha westchnę. Rym: „niestety”).
Ja bym przy waszej pomocy
nie znał bezsennych nocy,
budziłbym się rano, radosny
i szukałbym rymu do „wiosny”,
tomów wierszy byłoby więcej,
mniej alkoholu
(za to nie ręczę, ale bym wolał).
Mniej pod Villona,
mniej pod Baudelaire’a,
ale wielu bym rzeczy dokonał…”
Cholera!
Ciąg dalszy dolnośląskich wojaży:
http://www.eryniawtrasie.eu/34381
Asia 🙂 No, po prostu nie mogę komentować Mistrza Władysława! Zwłaszcza w tym wierszu!
Na otarcie łez
https://www.bing.com/videos/search?q=shemekia+copeland+white+house+youtube&&view=detail&mid=C7764610BFE976002DBFC7764610BFE976002DBF&rvsmid=8FFDF689104FA6DDB7FD8FFDF689104FA6DDB7FD&FORM=VDMCNR
Kto by się spodziewał???
chociaż to dość dawno…
https://www.bing.com/videos/search?q=tracy+chapman+pavarotti+youtube&view=detail&mid=DC7B9C7433DF69E20E69DC7B9C7433DF69E20E69&FORM=VIRE
dzień dobry … ☕
haneczko też wolę z kaszą manną .. używam jej czasem do pulpetów lub kotletów zamiast bułki tartej … dziś sobie zrobię kaszkę na gęsto z sokiem malinowym ..
ewo pobiegałam z Wami za ciekawostkami … 🙂
Salso, brawo! Mnie te serowe ptysie nie zawsze sie udają . Najcześciej kupuje gotowe, z pobliskiej piekarni, Danusi i Alainowi smakowały 🙂
kto ma jabłka i lubi sobie zrobi …
https://www.gotujzdrowokolorowo.pl/2019/11/kisiel-jabkowy.html
Jolinku-dzięki za powyższe! Przepis na kisiel jabłkowy w sam raz dla Alaina, który nie lubi i nie jada jabłek na surowo natomiast wszelkie jabłka duszone, smażone, pieczone chętnie i ze smakiem. Na pewno wypróbuję i sprawozdam.
Czy opowiadałm już kiedyś o jabłkach mojej koleżanki duszonych na maśle z dodatkiem curry? Znakomity dodatek do białych mięs i nie tylko.
Na mieście trwa montowanie dekoracji świątecznych. Na rogu Pięknej i al. Ujazdowskich tradycyjny paw, a na placu na Rozdrożu wesoły autobus. Przy dzisiejszej ciepłej i słonecznej pogodzie wizja białych Świąt Bożego Narodzenia wydaje się bardzo odległa i jakby trochę abstrakcyjna…
Szczególnie dla mnie bo wczoraj wieczorem wróciłam z Karaibów, a konkretnie z uroczej wysepki Santa Lucia. To był szalony tygodniowy wyjazd razem z moją siostrą i jej mężem. Buchająca zieleń, ciepło 30 stopni i więcej, nocą nie mniej niż 26. Ciepła woda w morzu, ładna plaża i piękny widok z tarasu. Jedzenie też pyszne krewetki w kokosowej panierce, kalmary, ryby to moje ulubione, ale też skrzydełka kurczaka, kurczak, wieprzowina na różne sposoby. Rumowe drinki i lody z rumem .. Widzę teraz piękne słońce tylko ta temperatura i ulica za oknem …
Małgosiu ale frajda .. lato w listopadzie … 🙂 .. i tyle pyszności …
Danuśka smacznego … 🙂
Rum Pussera, rozumiem? Inny jest mniej ważny 😉
To nie ta wyspa Alicjo, Pussera nie widziałam w żadnym sklepie, nawet na lotnisku.
My byliśmy na kilku… może „nie dowieźli”??? Licho wie…
…ach, przecież Karaiby to nie tylko Virgin Islands! Robię trzy rzeczy na raz i się rozpraszam.
Małgosiu-witaj wyplażowana 🙂
Czytam z naiwnym zdumieniem, że Warszawa przygotowuje się już do świąt, ale Gdańsk nie pozostaje w tyle. Już w najbliższą sobotę rozpoczyna się Jarmark Bożonarodzeniowy, który potrwa do 1 stycznia. 1 grudnia włączone zostaną ozdoby na latarniach, a choinka miejska zostanie oświetlona 5 grudnia. Tymczasem słoneczna pogoda nie nastraja zimowo, zresztą do czego tu się śpieszyć – kolejny rok mija jak zwykle zbyt szybko.
Dokupiłam kolejne lampki na drzewka, ale tylko dlatego, że teraz jest jeszcze duży wybór. Zawisną dopiero w tygodniu przedświątecznym.
U nas dekoracje swiateczne i muzyka okolicznosciowa pojawily sie jak tyko minal Halloween. W niedziele odlyla sie juz parada z Mikolajem.
Snieg, niestety, zalega wszedzie, bo nasypalo go duzo, a temperatura jest niska, szczegolnie noca. Nie lubie tego, bo zle sie chodzi na spacery – slisko. Zima u nas ma byc ponoc ostra w tym roku.
Santa Lucia 😀 w listopadzie – marzenie!
https://www.youtube.com/watch?v=Z84qlSJtTzI
Ostra i długa, powiada pan meteo. Tradycyjnie trzymam się z daleka od wszelkich centrów handlowych do po-Nowym-Roku, chyba, że będę musiała. Zima.
a kolega niby mnie rozchmurza/chwali się zdjęciami z Sri Lanka .. a ja się pocieszam czytaniem powieść kryminalnych amerykańskiej pisarki Marthy Grimes … mam chyba wszystkie wydane w Polsce .. ale to i tak zbyt mało by przetrwać zimę .. u nas zima się zapowiada dopiero ..
dynia do kawy .. pewnie dla dyniarzy .. ja piję czarną bez dodatków …
http://est-ouest-est-ouest.blogspot.com/2019/11/dyniowy-syrop-do-kawy-z-bloga-simplifepl.html
Kilka zdjęć z Santa Lucii
https://photos.app.goo.gl/6ZWZyWgV6piTM6Y97
Karaibowo… a za oknem…eh!
dzień dobry … ☕
Kuzynko Magdo, serdeczności urodzinowe i wszystkiego najlepszego ….. 🙂
Małgosiu tego plażowania zazdroszczę … ale leci się tam długo ….
śledzie inaczej …
https://pieprzyczfantazja.blogspot.com/2019/11/sledzie-z-papryka-konserwowa-i-cebula.html
Dla kuzynki Magdy moc urodzinowych uścisków!!! http://ak5.pl/5r7.html
Małgosiu-zdjęcia obejrzałam z przyjemnością. Natychmiast zamienię spacery po listopadowej Warszawie na spacery po karaibskiej wyspie 😉
U mnie niebo w plomieniach, mam piekny wschod slonca.
Malgosiu, zazdroszcze slonca, widokow i calej reszty.
Danuska, czekam na Twoje zdjecia. Przeczytalam w gazecie, ze w tym roku byla rekordowa licytacja sprzedazy wina w Hospices de Beaune. Najdrozszy karton na licytacji zostal sprzedany za 260 000 €.
Kuzynce Magdzie wszystkiego najlepszego i miłego świętowania!
Malgosiu, dzięki za bajkowe krajobrazy, w sam raz na rozswietlenie pochmurnej aury 🙂
Kuzynce Magdzie – serdeczności
Małgosiu – zazdraszczam, zwłaszcza że dopadł mnie wirus.
Komu się jeszcze Dolny Śląsk nie znudził…
https://www.eryniawtrasie.eu/34428
Elapa-nad zdjęciami intensywnie pracuję, będą już niedługo.
Gdyby ktoś miał ochotę poczytać o sławnym Hospice de Beaune to podrzucam artykuł z pisma, które chętnie czytał Piotr:
https://czaswina.pl/artykul/slownik/hospice-de-beaune-hotel-dieu-de-beaune/
To jest naprawdę niezwykłe miejsce. W jedynej, dosyć długiej kolejce po bilety staliśmy właśnie przed tym zabytkiem. Ciekawe, ile tysięcy turystów pojawia się w hospicjum Beaune w letnim sezonie wakacyjnym?
Kuzynkę Magdę ściskam bardzo serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego.
Santa Lucia to mała wyspa niedaleko Martyniki, którą przy dobrej pogodzie było widać. Była kolonia brytyjska, z gubernatorem, przedstawicielem monarchii brytyjskiej. Językiem oficjalnym jest angielski, bywa używany też kreolski. Ludzie są mili i sympatyczni, pomocni. Kraj żyje z turystyki głównie amerykańskiej, kanadyjskiej i brytyjskiej. Rosną kolejne hotele oferujące atrakcje związane z wodą.
To była podróż z gatunku szalonych, dojazd z przesiadką w Londynie, zmiana lotnisk, chociaż St. Lucia jest niewielka, ale bardzo górzysta i przejazd z południa, gdzie jest lotnisko międzynarodowe na północ, gdzie był hotel zajmuje prawie dwie godziny. Nagrodą było słońce i ciepła woda, kojąca oczy zieleń.
Ewo-kuźnia, jak marzenie 🙂 Widok z wieży zamkowej rzeczywiście wspaniały.
Nasze krajobrazy są inne ale równie piękne, no i jest co zwiedzać. Bardzo lubię podróżować z Ewą i czekam na zdjęcia Danuśki.
Krajobraz polski
Krzywa wierzba przy płocie, krzywy płot na rozstaju,
Mokra zieleń w sitowiu, w sinym gaju-bugaju,
A przy łące jałowce, białe owce na łące,
Jarzębiny, jedliny, niebo ziemią pachnące.
W koleinach drożyna, wronie gniazda na drzewie,
Pośród świerków ćwierkanie, modrodrzewie-modrzewie…
Wiatrak łapie obłoki, które na nim siedziały,
I ucieka, odziany w łachy pól-samodziały.
Zieloniutkie, czerwienne, łubinowe i bławe,
Chabrowane kąkolem, pawiem okiem i stawem,
Pola-polska, złocone topolowym półcieniem,
Wykwiecone kwietniami, jesienione złocieniem!
Szumi jesion jesienią, wrzos wrześniowy słoneczny,
Złotoliście wiatr sypie, niesie zapach jabłeczny,
A nocami miesięcznie świeci bór litą grzywą,
W niebo, kute gwoździami, bije srebrne strzeliwo!
Mieczysław Braun
ewo ten kowal w Kuźni całkiem przystojny .. 😉 …
kupiłam dziś w Biedronce wędzone tofu po przystępnej cenie i zamarynuję w ziołach ..
Najlepszego Kuzynce Magdzie 🙂
https://www.onet.pl/1574251888759/4/podroze_onet_pl__polska_dolnoslaskie_palac_w_manczycach_opuszczona_rezydencja_rodziny_von_stosch_na_dolnym_slasku_qfqz6z1#slajd-15
Pałac w Mańczycach
http://ak5.pl/6r7.html
Magdzie – wszystkiego dobrego ! 🙂
Ewo, wirus panoszy się w całym kraju, dopadł też moją rodzinę. I żadne środki zapobiegawcze w postaci kurkumy, cytryny i itp. nie skutkują.
Podoba mi się, że w czasie Waszych wycieczek zaglądacie w miejsca na uboczu, dla niektórych może niezbyt ciekawe i za mało spektakularne, ale dla mnie interesujące i piękne.
Sytuacja z kawiarni, kiedy to podano ciasto po wypiciu kawy nie jest wyjątkowa. Zdarza się to w jednym miejscu w Wejherowie. Ostatnio składając zamówienie, zaznaczyliśmy, że prosimy o jednoczesne podanie kawy i ciasta. I to jest chyba dobry sposób, choć mało elegancki. Można by omijać ten lokal, ale kawa jest tam dobra, brownie najlepsze w okolicy i ładny widok na rynek. Może w końcu obsługa/ młoda/ podszkoli się.
Wiecie już, że nasza podróż po Francji była dosyć długa zatem mój aparat pracował dosyć intensywnie 🙂 Podzieliłam więc mój fotoreportaż na dwie części:
Langwedocja oraz Lyon i okolice:
https://photos.app.goo.gl/Ax5ekumaAbUJVXqX8
Burgundia:
https://photos.app.goo.gl/P5bWJJuaDqJPAw4s9
Danuśka aż mnie nogi bolą od chodzenia za Wami … intensywna zwiedzanie i prawie wszystkie pory roku …
chorowitką zdrowia …
Trochę brakuje mi podpisów pod niektórymi zdjęciami – ale co się nachodziłam, to się… (prawa ręka 😉 )
chorowitkom zdrowia .. chyba tak lepiej … 😉
prawdę mówiąc ja bym nie miała takiej wytrwałości do zwiedzania .. byłam w kilku miejscach we Francji i niektóre są bardzo podobne (przynajmniej na zdjęciach) .. ale uliczki i ludzie w miastach zawsze mnie ciekawią …
Kuzynce Magdzie:
https://www.youtube.com/watch?v=opD39_XuKgI
Danusiu, piękna podróż. Jak długo trwała? Bardzo lubię takie spokojne zwiedzanie, ale ostatnio mi się nie zdarza.
Alicjo-dziękuję za komentarze pod niektórymi zdjęciami 🙂
Jeśli kilka zdjęć dotyczy tego samego miasta lub miejsca to nie pod wszystkimi umieściłam podpisy.
Jolinku-w takie wieczory, jak dzisiaj dobrze się odpoczywa po podróży. Siedzę w wygodnym fotelu, omotana kocykiem, popijam herbatę i czytam http://ak5.pl/7r7.html
Małgosiu-nasza eskapada trwała cztery tygodnie i rzeczywiście zwiedzaliśmy niespiesznie.
Miasta w porządku, brakowało mi tylko podpisów pod niektórymi obiektami, ale mnie by też ręka odpadła, gdybym miała wszystko podpisywać 😉
O wycieczkach dolnośląskich Ewy się nie wypowiadam, bo wszędzie byłam dawniej lub niedawno, odświeżając… miło wspominać, ot co!
Ciekawa sprawa z kogutem mającym swoje pomniki w wielu miejscach we Francji. Jest on nieoficjalnym symbolem tego kraju:
„W średniowieczu był uważany za symbol nadziei i wiary. W renesansie zaczęto kojarzyć koguta z formującym się narodem francuskim. Podczas rewolucji francuskiej stał się symbolem narodowym Francji (zobacz kogut galijski). Pojawił się m.in. na jednej z monet écu, wizerunek umieszczano również na czapkach frygijskich. Napoleon Bonaparte uznał jednak orła za emblemat cesarstwa. Następnie kogut został ponownie uznany za symbol narodu francuskiego w trakcie rewolucji lipcowej (1830). W okresie III Republiki Francuskiej usadowiono na bramie Pałacu Elizejskiego koguta. W trakcie I wojny światowej kogut stał się symbolem walki z Prusami, reprezentowanymi przez orła. Dzięki m.in. rysunkom satyrycznym używającym symbolu koguta stał się on znany również za granicą. Obecnie kogut galijski jest nieoficjalnym, ale jednak rozpoznawalnym symbolem Francji.
A przy okazji:
„Kogut z Barcelos, dzięki średniowiecznej legendzie, stanowi nieoficjalny symbol Portugalii. Legenda opowiada o pielgrzymie, który został oskarżony i skazany na powieszenie. Usiłował przekonać sędziego, który akurat wydawał ucztę, by darował mu życie. Uważał, że jego niewinność jest tak pewna, jak to, że kogut podany jako posiłek zapieje. Po powieszeniu pielgrzyma kogut istotnie ożył i zapiał.
Kogut trzymający topór jest godłem herbu Kenii. Czerwony kogut jest symbolem Walonii.”
źródło Wikiwand-Kogut(symbolika)
Danuśko, bajeczne cztery tygodnie, piękna fotorelacja. Sowa z Dijon przypomniala mi poszukiwania jej figurki na murach katedry. Dlugo trwalo, ale znalazlam i zgidnie z radą w przewodniku poglaskalam na szczęście. Byla tam jeszcze bodaj jaszczurka, ktorej dotykając nie wolno bylo patrzeć w oczy…
Ja mam kogutka z Portugalii. Kolorowego.
Magda – wszystkiego najlepszego! Podziwiałem twoje obrazy kilka godzin temu w galerii przy Placu Zamkowym 🙂
Też mam kogutka z Portugalii 🙂
https://www.google.com/search?q=magdalena+starzycka+malarstwo&tbm=isch&source=univ&client=firefox-b-d&sa=X&ved=2ahUKEwiV7rGiivrlAhUuhOAKHdxzCzQQsAR6BAgIEAE&biw=1250&bih=570
https://photos.app.goo.gl/trEt5xVyv7F9uB6h6
Miałam przyjemność być w pracowni Kuzynki Magdy i podziwiać jej obrazy. Jeden z nich podarowałam 2 lata temu Młodym na „otwarcie domu” w Portland, żeby Młodemu przypominało Warszawę – Plac Zamkowy z Kolumną Zygmunta. Wzruszon prezentem był i owszem! Młody umie docenić sztukę, Młoda też. Kilka innych obrazów Magdaleny Starzyckiej vel Kuzynki Magdy znajduje się w naszym posiadaniu 🙂
Kuzynka Magda w mojej opinii ma znakomitą komitywę w operowaniu światłem w swoich obrazach. To się rzuca w oko, szczególnie, jak obrazy widzi się „na żywo”, na wystawie na przykład. Ja miałam lepszą wystawę – w pracowni 🙂
dzień dobry … ☕
dla Alinki serdeczności urodzinowe i wszystkiego najlepszego .. 🙂
uściski imieninowe dla cichala-Janusza .. 🙂
dzisiaj też jest Światowy Dzień Życzliwości … pomachanko do wszystkich .. 🙂
my też mamy swojego koguta …
https://podroze.se.pl/polska/lubelskie/kogut-kazimierski-jak-kogut-stal-sie-symbolem-kazimierza-dolnego/5733/
w pracowni Magdy byłyśmy kilka razy .. i zawsze coś zamawiałam … bo się oprzeć nie mogłam ..
Danuśka lektura bardzo na takie okazje …
carpaccio inaczej …
https://www.facetikuchnia.com.pl/carpaccio-ze-sliwek/
a we Francji … Danuśka wreszcie zapamiętałam kiedy jest … 😉
https://halloween.friko.net/swieto_wina.html
Danuska, obejrzalam wszystkie zdjecia i reka mi zdretwiala. Ladna ci ta Francja i turysci maja racje odwiedzajac masowo ten uroczy kraj. Dobra kuchnia, wino ….
Nowego Beaujolais nie lubie.
Usciski dla wszystkich solenizantow.
Tam, gdzie od lat mieszka Alina,
rozpościera się jakże piękna kraina,
pełna ślimakow, zamków
i szlachetnego wina!
Wzgórza łagodne, lasy i winnice,
mgłą jesienną dziś pokryte okolice.
Potęga burgundzkich książąt
na placach i w pałacach pobrzmiewa,
a cień pielgrzymich wędrówek
liczne szlaki wśród pól owiewa.
Zatem Alino popijaj burgunda z przyjemnością,
spogladając na te krajobrazy z radością,
a mały Hugo niech rośnie otoczony miłością!
Serdeczne, urodzinowe uściski dla Aliny i 100 lat dla Cichala!
Elapa-oj, ładna, ładna, od Bretanii po Korsykę, albo od Alzacji po Akwitanię 🙂
Jolinku-już podczas naszych wędrówek zauważyliśmy plakaty reklamujące imprezy związane z degustacjami młodego Beaujolais. To na miejscu jest, jak wieść niesie, lepszej jakości niż wino wysyłane w świat.
Salso 🙂
Jeszcze o imprezach-w Tournus ominęło nas niestety Święto Zupy. Bardzo żałowałam, bo to znakomity, rozgrzewający pomysł na jesienny weekend. Szykowano kilkanaście różnych zup. W trosce o planetę żadnych plastikowych naczyń, należało przyjść z własnym talerzem i łyżką, do dyspozycji odwiedzających krany z wodą.
Danuśko,
Francja jest cudna i chciałoby się jeszcze, tylko te ceny…
Dziewczyny,
Ten przystojny kowal to Piotr – właściciel kuźni. Przyznaję, że im jestem starsza, takie nieśpieszne podróżowanie coraz bardziej mi się podoba. Starość mnie dopada, czy co?
Na zakończenie: http://www.eryniawtrasie.eu/34468
Alino, ściskam urodzinowo, wszystkiego najlepszego 🙂
Cichalu, niech Ci się szczęści! Nie tęsknisz czasem za nami?
Alinko i Cichalu – wspaniałości urodzinowych!
Kuzynka Magda dziękuje serdecznie za życzenia i dedykacje.
W ten pochmurny i szary dzień Magda przesyła nam na poprawę humoru wesołe scenki z rudym kotem w roli głównej 🙂
http://ak5.pl/0r7.html
http://ak5.pl/qt7.html
http://ak5.pl/wt7.html
Oryginały tych znanych obrazów do obejrzenia w stosownych galeriach sztuki, kuzynka Magda na pewno podpowie, gdzie je znaleźć 🙂
ewo przystojny i ma ładne imię … 🙂 … nawet szyld w tym Czarnym Dworze podniszczony … a Pani Renate na obrazie wygląda prawie jak Beata Tyszkiewicz .. bardzo lubię taką zastawę stołowa w małe kwiatuszki .. mam nawet dwa stare talerzyki .. takie gospodarskie podejście do biznesu warte propagowania ..
dla Magdy .. 🙂
Danuśka wiersz nadaje się w ramki … 🙂
Alinie i Cichalowi dużo zdrowia, pomyślności iwszystkiego najlepszego!
dla kaszlaków …
https://milycooking.pl/napar-z-tymianku-pomoc-z-suchym-i-mokrym-kaszlem/?
Kuzynce Magdzie – spóźnione – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=VrHTxNpo2nY
https://www.youtube.com/watch?v=KzY8rtFeIJw
https://www.youtube.com/watch?v=UiHmeHZAc0s
Serdeczne życzenia dla Aliny i Cichala, NAJLEPSZEGO 🙂
Alino 🙂 – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=DOpppaeA7bw
https://www.youtube.com/watch?v=j3RXf0HAgBA
https://www.youtube.com/watch?v=DOpppaeA7bw
Ewo, ta Lomnica, to mnie wyciagnelas „z zapieca”.
Mialem z tym palacem i z tymi tam ludzmi dosc duzo do czynienia wiele lat temu. Ostatnio bylem tam na krotko dziewiec lat temu. Wspomnialem tu kiedys o tym ale, to tez juz bardzo dawno temu.
To co teraz moglem zobaczyc zaostrzylo moj apetyt i wybierzemy sie tam wiosna. Wybierzemy sie tam zwlaszcza dlatego, ze trzymam od lat pare przedmiotow z cyny, ktore maja ze 200 lat i pasuja do tych zbiorow jak ulal.
Cichale: Wszystkiego najlepszego!
jest nowy wpis ..
https://www.youtube.com/watch?v=5j6LjxAaR88
https://www.youtube.com/watch?v=y8UWa_I8vX0
https://www.youtube.com/watch?v=joq114XAPM8
Cichalu – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=E95STK2tnoM
Teraz obejrzę zdjęcia i poczytam relacje z podróży małych i dużych 🙂
Pepe,
to tak jak my ;-). Ostatnio, kiedy tam byliśmy odnowiony był tylko Dom Wdowy (już wtedy funkcjonował tam hotel z restauracją), Duży Pałac był w trakcie remontu a folwark był świeżo zakupiony, i jeszcze nie wiadomo było co tam będzie. Spora różnica.
Świętującym wielu dobrych chwil, które oby trwały jak najdłużej.
Kuzynko Magdo, biorę Olimpię!
Ewo, to taki mały kawałek świata. Niby zjeździliśmy, a w tylu miejscach jeszcze nas nie było a do wielu chciałoby się jeszcze wrócić.
Obejrzałam kuźnię i kowala Piotra 🙂 . Nieśpieszne podróżowanie powoduje, że człowiek odwiedza miejsca, które inni zazwyczaj omijają i znajduje różne perełki. Lubię czytać Wasze relacje.
Obejrzałam też francuskie zdjęcia Danusi i karaibskie Małgosi – rozgrzewające ten deszczowy, listopadowy dzień 🙂 Tak jak napisała wyżej Haneczka „w tylu miejscach jeszcze nas nie było a do wielu chciałoby się jeszcze wrócić.”
Wnuczki Alaina urocze 🙂
Asiu-dzięki, zaraz przekażę to dziadkowi 🙂